Mt 13, 1–9
I. O czym mówi Bóg?
II. Co Bóg mówi do mnie?
Rozpoczynając rozważanie słowa wyobrażę sobie, jak Jezus „wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem, a wnet zebrał się koło Niego tłumy”. Usiądę wśród nich i z uwagą będę słuchał tego, co mówi Jezus. Podziękuje Mu za to, że mam codziennie możliwość słuchania Jego słowa. Gdy siewca siał ziarna padały na różne rodzaje gleby. Słowa Jezusa padają w różnorakie ludzkie serca. Które z nich najbardziej przypomina moje? Każdy rodzaj gleby to człowiek, który jest oporny w przyjęciu słowa Boga. Słowo Boga może być przyjęte lub odrzucone. Bóg obdarzył nas wolnością, nie chce nas do niczego zmuszać. Aby potężne słowo Boga wydało jakikolwiek plon musi czekać na zgodę człowieka. Każdy człowiek, posiada straszliwą moc stawiania oporu Boga i unicestwienia Jego słowa. Pomyślę o tym przez chwilę i odpowiem na pytanie, ile razy świadomie odrzucałem słowo Boga?
Jezus ukazuje, jak w niedojrzały sposób można słuchać słowa Bożego. Niedojrzałość przejawia się np. w słuchaniu bez zrozumienia, albo słuchaniu bez przejęcia się tym, co słyszę („przyjmuje słowo, ale nie ma w sobie korzenia, jest niestały”), lub myśleniu o czymś zupełnie innym („troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowa”), podczas czytania słowa Bożego. Przypatrzę się dokładnie swojemu życiu w kontekście czytania i słuchania słowa. Poproszę Jezusa o szczerość wobec samego siebie.
„Stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli”. Jezus przywołuje gorzkie słowa proroka Izajasza. Jedna z największych tragedii w Kościele katolickim to podejście do Biblii. W zdecydowanej większości wiernych słowo Boga nie jest im potrzebne, nie kierują się nim w życiu na co dzień i – co najgorsze – nie wpływa na podejmowane decyzje.
„Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, który słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon”. Słowo Boga nie zawsze musi być zmarnowane. Są ludzie, do których słowo Boże nie tylko dociera, nie tylko jest zrozumiałe, ale i przynosi owoce, wydaje plon. W chwili modlitwy podziękuję Jezusowi za wszystkie sytuacje w moim życiu, w których Jego słowo owocowało we mnie. Poproszę, abym moje serce było żyzną glebą, zawsze gotowe i otwarte na przyjmowanie słowa Bożego.
III. Do czego wzywa mnie Bóg?
Postanowię sobie bardziej uważnie słuchać słowa Bożego podczas liturgii niedzielnej.
Piotr Koźlak CSsR
Polecana lektura na dzisiaj
- Rozważania na niedziele i święta. Tom II Okres zwykły 49,80 zł
-
Minutka ze Słowem Rozważania do Ewangelii na każdy dzień Adwent, Boże Narodzenie, Wielki Post, Wielkanoc
42,00 złOriginal price was: 42,00 zł.38,00 złCurrent price is: 38,00 zł. -
Każdy Dzień z Ewangelią - Adwent i Boże Narodzenie, Wielki Post i Wielkanoc
45,00 złOriginal price was: 45,00 zł.39,00 złCurrent price is: 39,00 zł.
Mt 13, 1–9
Tego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami: „Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha”
Bezowocny trud i miłosierne serce
Wyobrażam sobie cztery pola, na których posiano pszenicę. Na jednym polu ziarno szybko zakiełkowało i wzrosło, ale uschło ze względu na brak wody. Na drugim podobnie – ziarno wyrosło, ale inne rośliny były silniejsze i całkowicie zagłuszyły pszenicę. Na trzecim rośliny rozwijały się dobrze, aż weszły na pole dziki i pozostawiły po sobie zupełną pustkę. Dopiero na czwartym polu ziarno spokojnie zapuściło korzenie, urosło i dojrzało do żniwa. Część z tego czwartego pola wydała bardzo wielki plon, część średni, część niewielki. Co mógł wtedy czuć ów rolnik? Trzy czwarte jego pracy poszło na marne… (zob. Mt 13, 1–9).
Minęło wiele lat, odkąd uświadomiłem sobie po raz pierwszy, że podobnie jest z głoszeniem słowa Bożego. Niektórzy kaznodzieje, katecheci, katechiści i nauczający we wspólnotach mają wrażenie, że ich posługa głoszenia nie ma większego sensu, nie przynosi żadnego owocu, że w niektórych domach w ogóle nie zostaną przyjęci (zob. Mk 6, 7–13). Ich ból i poczucie bezowocnego trudu jest podobne do uczuć rolnika, który patrzy na swoje pole pozbawione plonu. To wielki ból. Ale mimo to należy siać, i to siać obfi cie! A może warto się rozejrzeć i sprawdzić, czy przypadkiem nie rzucam ziaren na drogę, na skałę, wśród ciernie? Szkoda przecież tych ziaren!
Panie Jezu, proszę, pomóż wszystkim głoszącym Twoje słowo, by nie zniechęcali się brakiem owoców swojej pracy, lecz zaufali Tobie i Twojej mocy. Daj im również mądrość rozeznania, gdzie należy siać Twoje słowo, aby przyniosło dobre owoce. Ty możesz wyprowadzić piękne i obfi te plony nawet z bardzo słabego ziarna. Uczyń to, proszę! Daj wszystkim głoszącym serce miłosiernego Samarytanina (zob. Łk 10, 25–37).
ks. Eugeniusz Ploch