Lectio Divina

30 marca 2023 Czwartek V Tygodnia Wielkiego Postu

J 8, 51–59

I. O czym mówi Bóg?

Trwa napięta rozmowa między Jezusem a Żydami. Żadne Jego słowa ich nie przekonują. Wręcz przeciwnie, kolejne wypowiedzi są dla nich potwierdzeniem, że jest nie tylko szalonym prorokiem, samozwańczym Synem Bożym, ale wprost osobą opętaną. Na każde pytanie faryzeuszów Jezus odpowiada słowami, które są niezwykle ważne teologicznie, ale zupełnie dla nich niezrozumiałe.
 

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus zapewnia Żydów, że kto będzie zachowywał Jego naukę, „nie zazna śmierci na wieki”. We wcześniejszym fragmencie mówił, że poznawanie prawdy prowadzi do wolności, a dzisiaj, że trwanie w Jego nauce pozwala uniknąć śmierci. Chodzi o śmierć, która jest pozbawieniem życia z Bogiem, bez bliskiej więzi z Nim.

W ostrym sporze Jezusa z rodakami powraca osoba Abrahama. Dla Żydów jest on równie ważny jak Mojżesz. Do nich i proroków nieustannie się odwoływali jako swoich wybitnych przodków. Gdy więc Jezus chce stanąć pośród nich jako równy im, a nawet większy i ważniejszy autorytetem, bunt i złość Żydów wydają się zrozumiałe. „Czy Ty jesteś większy od naszego ojca Abrahama?” Nie chcą przyjąć, że Jezus jest Synem Bożym. Dla nich jest tylko jednym z wielu proroków i wcale nie największym.

Jezus chce ukazać Żydom swoją wyjątkową jedność z Ojcem. Podaje dwa argumenty: „Ja Go znam i słowo Jego zachowuję”. Pomyślę nad tym. Czy znam mego Boga? To znaczy: jaki mam obraz Ojca? Czy jest dla mnie przede wszystkim Stworzycielem, Sędzią, Sprawiedliwością, a może bardziej Miłosierdziem? Czy interesuje się moim życiem, czy jest raczej Zegarmistrzem, który zbudował skomplikowany zegar, nakręcił go i pozostawił samemu sobie? Dowodem prawidłowego obrazu Boga będzie przyjęcie i zachowywanie Jego słów. Poznaję Boga, gdy słucham tego, co mówi o sobie i co ma mi do powiedzenia.

„Zanim Abraham stał się, Ja jestem”. Jezus po raz kolejny przyjmuje imię Boga objawione Mojżeszowi w Księdze Wyjścia. Mimo krytyki i odrzucenia ujawnia swoją Boskość.

 

 III. Do czego wzywa mnie Bóg?

„Jestem, który jestem” – pomyślę o tym tajemniczym imieniu Boga. Wyraża Jego zbawczą obecność dla swego ludu, ale również niedostępną tajemnicę.

 

Piotr Koźlak CSsR

J 8, 51–59

Jezus powiedział do Żydów: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Jeśli kto zachowa moją naukę, nie zazna śmierci na wieki”. Rzekli do Niego Żydzi: „Teraz wiemy, że jesteś opętany. Abraham umarł i prorocy, a Ty mówisz: »Jeśli kto zachowa moją naukę, ten śmierci nie zazna na wieki«. Czy Ty jesteś większy od ojca naszego Abrahama, który przecież umarł? I prorocy pomarli. Kim Ty siebie czynisz?”.

Odpowiedział Jezus: „Jeżeli Ja sam siebie otaczam chwałą, chwała moja jest niczym. Ale jest Ojciec mój, który Mnie chwałą otacza, o którym wy mówicie: »Jest naszym Bogiem«, ale wy Go nie znacie. Ja Go jednak znam. Gdybym powiedział, że Go nie znam, byłbym podobnie jak wy kłamcą. Ale Ja Go znam i słowo Jego zachowuję. Abraham, ojciec wasz, rozradował się z tego, że ujrzał mój dzień, ujrzał go i ucieszył się”. Na to rzekli do Niego Żydzi: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?”. Rzekł do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham stał się, Ja jestem”.

Porwali więc kamienie, aby je rzucić na Niego. Jezus jednak ukrył się i wyszedł ze świątyni. 

Kamienie niewiary w rękach współczesnych

Niektóre spotkania Jezusa z Żydami musiały wyglądać… interesująco. Można by je określić słowami: trafiła kosa na kamień. Jezus wiedział, kim jest. Żydzi dobrze znali Stare Prawo i wiedzieli, kogo i czego oczekują. Oj, wiele rzeczy, które mówił Jezus, było dla nich nie do przyjęcia. Podejmowali z Nim polemikę, która czasami kończyła się wielkim oburzeniem, gniewem, wręcz nienawiścią. Nienawiścią, bo jak inaczej określić to, co zrodziło się w ich sercach, skoro porwali kamienie, aby je rzucić na Niego?

Również dziś nie brakuje tzw. żelaznych dyskutantów, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że Jezus się myli; że nauka płynąca z Ewangelii jest nie do przyjęcia; że interpretacja Pisma Świętego przez Kościół katolicki jest jednym wielkim przekłamaniem; że wszyscy wokół się mylą; że tylko ich rozumowe argumenty są właściwe.

Czy zawziętość zbuntowanego umysłu, który nie dopuszcza do siebie możliwości istnienia innych racji niż jego własne, nie powtarza sytuacji sprzed dwóch tysięcy lat? Czy nie jest tak, że uporczywe „dyskusje” z Jezusem kończą się kamieniami niewiary w ręku współczesnych? Patrząc na owych dyskutantów, obawiam się, że po niektórych rozmowach Jezus ukrywa się i wychodzi na zewnątrz. Odchodzi, zostawiając ich z ich uporem i gniewem.

Panie Jezu, dziękuję Ci za prostą wiarę! Proszę Cię, chroń moje serce od zatwardziałości, a jeśli w moich rękach są jeszcze jakieś kamienie niewiary, poślij mi kogoś, kto je zabierze. Niektórych kamieni nie potrafię sam wyrzucić, ale chcę stawać przy Tobie z otwartymi dłońmi. Jezu, ufam Tobie!

 

ks. Eugeniusz Ploch

UDOSTĘPNIJ

POLECAMY

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *