J 17, 11b–19
I. O czym mówi Bóg?
II. Co Bóg mówi do mnie?
Jezus ma świadomość, że Jego odejście nie jest łatwym momentem dla Apostołów i uczniów. Jednak jest to konieczne. Pozostawienie uczniów z misją było częścią Bożego planu. Niepokój w sercu Jezusa dotyczy złych sił, którym mogą ulec. Duch kłamstwa działa stale w codziennym życiu. Zadanie postawione uczniom jest więc bardzo trudne: muszą pozostać w strukturach świata, ale nie mogą zostać przez nie zdominowani czy zdobyci. To wielka sztuka być solą i światłem świata, w każdych okolicznościach świadcząc o autentyzmie swej wiary.
Chrześcijanie od samego początku nie byli akceptowani przez współczesnych. Mimo że z wieku na wiek Kościół coraz bardziej się rozrastał, zawsze byli ludzie, którzy utrudniali życie wierzącym w Chrystusa. I na taki stan trzeba być przygotowanym, co nie znaczy, że trudności mogą być usprawiedliwieniem dla braku rozwoju życia duchowego. Chrześcijanin ma być w świecie, nie będąc z tego świata. „Prowadzenie życia duchowego nie oznacza, że trzeba zostawić swoje rodziny, zrezygnować z pracy czy zmienić zajęcie. Nie oznacza, że trzeba wycofać się z działalności społecznej czy politycznej. Życie duchowe można wieść w różnych sytuacjach i na różne sposoby, jak wielu jest ludzi” (Henri Nouwen).
III. Do czego wzywa mnie Bóg?
Podziękuję Bogu za Jego słowa zawarte w Biblii. Poproszę, by były dla mnie siłą i drogą.
Piotr Koźlak CSsR
UDOSTĘPNIJ
J 17, 11b–19
W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, modlił się tymi słowami: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrzegłem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo. Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jeszcze na świecie, aby moją radość mieli w sobie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie”
Mieć kogoś, kto walczy o mnie
W życiu nie brakuje sytuacji, w których czujemy się osamotnieni. Mamy problemy w pracy, których nikt za nas nie rozwiąże; nie udało się tak starannie zaplanowane przedsięwzięcie; doświadczamy choroby, która wydaje się nie do uniesienia; opuszczają nas ludzie, na których bardzo liczyliśmy; brak pracy poniża nas i sprawia, że nie mamy środków do życia. Z pewnością można by przywołać jeszcze wiele innych przykładów. Rodzi się w nas wtedy wołanie: Potrzebuję kogoś, kto będzie walczył o mnie, o moje sprawy! Chcę widzieć i czuć, że jest ktoś, dla kogo jestem ważny, kto nie zostawi mnie samego w kłopotach.
Ostatnie godziny ziemskiego życia Jezusa nieubłaganie zmierzały do chwili, w której Apostołowie mieli doświadczyć zupełnego opuszczenia. Odchodził ich Mistrz. Obietnice zawiodły. Ludzie śmiali się z nich. Co się takiego stało? Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus, przy którym byli zebrani Jego uczniowie, wołał do swojego Ojca w ich intencji: Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś (…). Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. (…) Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem.
Panie Jezu, dziękuję Ci, że troszczysz się o mnie, że modlisz się za mnie do Ojca. Dziękuję, że walczysz o mnie, że nie zostawiasz mnie samego z tym, co jest takie trudne. Pozwól mi doświadczyć owoców Twojej modlitwy. Pomóż dostrzegać na co dzień Twoją troskę o mnie. Dziękuję Ci, Panie!
ks. Eugeniusz Ploch