Łk 24, 13–35
I. O czym mówi Bóg?
II. Co Bóg mówi do mnie?
Czy to możliwe być przez długi czas blisko Jezusa, a gdy On „przybliżył się do nich i szedł z nimi”, nie poznać Go? Czy wytłumaczeniem mogą być słowa, że „ich oczy były niejako na uwięzi”, to znaczy nie potrafili prawidłowo patrzeć na wydarzenia wokół nich? Być może tym, co przeszkadzało im w dojrzeniu Jezusa tuż obok siebie, był smutek i przygnębienie. Spodziewali się, że Jezus wybawi Izrael z niewoli rzymskiej, a musieli patrzeć na Jego śmierć. Stracona nadzieja i rozpacz odbierają jasność spojrzenia. Zastanowię się, czy mam odpowiednią ocenę tego, co dzieje się we mnie i wokół mnie.
Rozwiązaniem w takiej sytuacji jest zawsze ogląd wy- darzeń w kontekście słowa Bożego. „Jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy” – mówi Jezus, wykładając im znaczenie wszystkiego, co w Biblii odnosiło się do Niego. Czy oceniam wydarzenia z mojego życia i życia moich najbliższych w kontekście Biblii, czy szukam tylko racjonalnych wytłumaczeń?
„Wtedy otworzyły im się oczy”. Kiedy zniechęceni i załamani uczniowie rozpoznali Jezusa? Gdy siedli razem do stołu, a Jezus wziął chleb i pobłogosławił, połamał i dawał im. Wyraźnie należy odnieść to do niedawnej Ostatniej Wieczerzy i ustanowienia Eucharystii. Podczas sprawowania i żywego uczestnictwa we Mszy św. zaczynamy więcej rozumieć i „oczy serca” mogą dostrzec i pojąć wiele niewytłumaczalnych rozumowo tajemnic.
III. Do czego wzywa mnie Bóg?
Zaplanuję w najbliższych dniach adorację Najświętszego Sakramentu.
Piotr Koźlak CSsR
UDOSTĘPNIJ
Łk 24, 13–35
W pierwszy dzień tygodnia dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. Rozmawiali oni ze sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: „Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?”. Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: „Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało”. Zapytał ich: „Cóż takiego?”. Odpowiedzieli Mu: „To, co się stało z Jezusem z Nazaretu, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że właśnie On miał wyzwolić Izraela. Teraz zaś po tym wszystkim dziś już trzeci dzień, jak się to stało. Co więcej, niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: Były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”. Na to On rzekł do nich: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?”. I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków, wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego. Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił”. Wszedł więc, aby zostać z nimi. Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy otworzyły się im oczy i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu. I mówili nawzajem do siebie: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?”. W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi”. Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze i jak Go poznali przy łamaniu chleba.
Spotkanie przy stole
Jeszcze kilkanaście lat temu stół był podstawowym meblem w domu. W większych domach na wsi były stoły, przy których mogło się zmieścić nawet kilkanaście osób. Spotkania przy stole były okazją do rozmów, robienia planów na przyszłość, ważnych ustaleń, spokojnego zjedzenia obiadu, wspólnej zabawy z dziećmi… Całe życie toczyło się wokół stołu.
Po śmierci Chrystusa Jego uczniowie nie mogli dojść do siebie. Dzielili się tym, co ich spotkało. Piotr i Jan byli przy grobie i widzieli jedynie płótna oraz chustę. Płacząca Maria Magdalena spotkała Go osobiście. Podszedł do niej i przywitał ciepło. Dwaj uczniowie idący do Emaus dyskutowali o tym wszystkim, co się wydarzyło. Jezus dołączył do nich, szedł z nimi i rozmawiał. Mimo to nie poznali Go. A szli długo, aż zapadł wieczór. Kiedy wreszcie przybliżyli się do wsi, do której zdążali, (…) On okazywał, jakoby miał iść dalej. Ale wiedzieli, że jest już późno i nie mogą zostawić Go samego. Właściwie przymusili Go, aby został z nimi i coś zjadł. Zaprosili Go do stołu. I okazało się, że to jest Pan! Przy stole nastąpiło to ważne spotkanie – rozpoznanie Jezusa.
Panie Jezu, dziękuję za stół, przy którym mogę się spotykać z braćmi i siostrami. Dziękuję za ołtarz, stół, przy którym spotykam się z Tobą. Pozwól mi w spotkanych braciach i siostrach widzieć Ciebie, żywego, prawdziwego Pana i Zbawiciela!
ks. Eugeniusz Ploch