Dn 12, 1–3; Hbr 10, 11–14.18; Mk 13, 24–32
O życiu wiecznym
Jest jakaś wielka mądrość, jakaś wspaniała logika w tym, że w listopadzie, miesiącu wieńczącym rok liturgiczny, odczytujemy we Mszach św. teksty, które opowiadają o zbliżającym się końcu. Także dzisiejsze czytania wpisują się w to preludium Adwentu, który przygotowuje nas na spotkanie ze Zbawicielem na końcu czasów. Chciejmy zatem, drogi Czytelniku, przyjrzeć się im trochę bliżej, by uczynić je podstawą dla dalszych teologicznych rozważań.
Pierwsze czytanie zostało zaczerpnięte z Księgi proroka Daniela. Obszerny fragment stanowiący kontekst dzisiejszej perykopy opowiada o prześladowaniu sprawiedliwych za czasów krwawego króla Antiocha Epifanesa IV. Była to postać zgoła nieprzyjemna, a mówiąc wprost, obrzydliwa i odstraszająca. Historia opisuje go jako człowieka kochającego władzę ponad wszystko. Sprawował ją z okrucieństwem, zmiennością usposobienia i obłudą. Ważne stanowiska powierzał ludziom, od których spodziewał się finansowych gratyfikacji. Wymownym przykładem jest sprawa urzędu arcykapłana żydowskiego. Król, nie licząc się z prawem i tradycją, pozbawił tej funkcji starego kapłana Oniasza III, a na jego miejsce postawił Jozuego, który z tej racji przyjął greckie imię Jazona.
Kiedy okazało się, że Jozue-Jazon nie płaci wystarczająco dużo do kasy królewskiej, bezceremonialnie zdjął go z urzędu i powołał nań Menelaosa, który nie wahał się rabować skarbca świątynnego, by w ten sposób wywiązywać się ze swych zobowiązań wobec monarchy. Tak nastały czasy, o których historycy mówią, że były czasami kradzieży, mordu, kłamstwa i świętokradztwa.
Antioch dwa razy zwyciężał Egipt. Jednakże w czasie drugiej wyprawy został upokorzony przez rzymskiego posła Gajusza Popiliusza Lenasa, który kazał mu opuścić kraj faraonów. Grecki kronikarz Polibiusz z Megalopolis opisał to tak:„Kiedy król, przeczytawszy pismo, powiedział, że chce się porozumieć z przyjaciółmi, Popiliusz, słysząc to, zrobił coś, co wyglądało bardzo surowo i wyniośle: miał pod ręką kij z winorośli, opisał nim linię zamkniętą wokół Antiocha i w tym kole kazał mu dać odpowiedź na pismo. Król zaskoczony tym niezwykłym i dumnym zachowaniem się Popiliusza przez chwilę się zastanowił, po czym odrzekł, że zrobi wszystko, co mu każą Rzymianie”.
Upokorzony władca zapałał żądzą odwetu. Nie mogąc jednak mierzyć się z Rzymem, swoją zemstę wywarł na Żydach. Zburzył mury Jerozolimy, pozbawił życia wielu ludzi, kobiet i mężczyzn. Zakazał Żydom modlić się do prawdziwego Boga, a wszystkich, którzy nie stosowali się do poleceń, bezlitośnie mordował. W świątyni zbudował pogański ołtarz i składał na nim ku czci Zeusa ofiary ze świń, które Izraelici uważali za zwierzęta nieczyste. Pierwszą taką ofiarę złożono 15 grudnia 167 roku przed Chrystusem.
Okrucieństwo Antiocha nie oszczędzało nikogo. Księgi Machabejskie dają temu wymowne świadectwo, opisując choćby śmierć kobiet i ich dzieci, które zgodnie z tradycją poddano obrzezaniu. Czytamy:„Przed sąd przyprowadzono dwie kobiety, gdyż obrzezały swe dzieci. Zawiesiwszy im przy piersiach ich niemowlęta, oprowadzono je publicznie po mieście, a następnie strącono z muru” (2 Mch 6, 10).
Do rangi symbolu urosła też postawa pewnej kobiety, na której oczach zamordowano sześciu synów. Gdy zaś kaci zbliżyli się do ostatniego z propozycją ułaskawienia w zamian za oddanie czci bożkom, kobieta zawołała:„Synu, zlituj się nade mną! (…) Nie obawiaj się tego oprawcy, ale bądź godny braci swoich i przyjmij śmierć, abym w czasie zmiłowania odnalazła cię razem z braćmi” (2 Mch 7, 27.29).
Tak, drogi Czytelniku, wygląda kontekst, w którym umieszczono tekst dzisiejszego pierwszego czytania. Jego echo rozpoznajemy w następującym zdaniu:„Wtedy nastąpi okres ucisku, jakiego nie było, odkąd narody powstały, aż do chwili obecnej” (Dn 12, 1).
Opisywane tu wydarzenia sprawiają, że Żydzi zadają sobie pytanie: Wiemy, że w końcu nastanie czas pokoju i wolności. Będzie to czas Mesjasza Pańskiego. Ale kto będzie mógł cieszyć się życiem w tym nowym królestwie Bożym? Czy tylko ci, którym uda się przeżyć czas ucisku? A co z tymi, którzy umarli wierni Bogu?
I tu w historii Izraela, dzięki tchnieniu Ducha Świętego, pojawia się wiara w zmartwychwstanie umarłych. Ci nieżywi zmartwychwstaną! To prawda, którą wcześniej Bóg objawił Izajaszowi, a ten zapisał:„Ożyją Twoi umarli, zmartwychwstaną ich trupy, obudzą się i krzykną z radości spoczywający w prochu, bo rosa Twoja jest rosą światłości, a ziemia wyda cienie zmarłych” (Iz 26, 19).
W sposób może jeszcze bardziej przejmujący wieść o zmartwychwstaniu przedstawia prorok Ezechiel we wspaniałej wizji doliny pełnej ludzkich kości. Pisze:„Postawił mnie [Pan] pośród doliny. Była ona pełna kości. Były one zupełnie wyschłe. (…) I rzekł do mnie: »Synu człowieczy, czy kości te powrócą znowu do życia?« Odpowiedziałem: »Panie Boże, Ty to wiesz«. Wtedy rzekł On do mnie: »Prorokuj nad tymi kośćmi i mów do nich: Wyschłe kości, słuchajcie słowa Pana! Tak mówi Pan Bóg: Oto Ja wam daję ducha po to, abyście się stały żywe. Chcę was otoczyć ścięgnami i sprawić, byście obrosły ciałem, i przybrać was w skórę, i dać wam ducha po to, abyście ożyły i poznały, że Ja jestem Pan«” (Ez 37, 1–6).
Dalej Ezechiel opowiada: „I prorokowałem, jak mi było polecone, a gdym prorokował, oto powstał szum i trzask, i kości jedna po drugiej zbliżały się do siebie. Wtedy prorokowałem tak, jak mi nakazał, i duch wstąpił w nich, a ożyli i stanęli na nogach – wojsko bardzo, bardzo wielkie” (Ez 37, 7.10).
Ta wiara w zmartwychwstanie jest obecna i w pełni ukształtowana w proroctwie Daniela, który dziś mówi:„Wielu zaś, co posnęli w prochu ziemi, zbudzi się: jedni do wiecznego życia, drudzy ku hańbie, ku wiecznej odrazie. Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze” (Dn 12, 2–3).
Znajduje ona potwierdzenie i rozwinięcie w Nowym Testamencie. Św. Marek daje nam np. jasno do zrozumienia, że życie wieczne nie należy się człowiekowi, lecz jest wolnym darem Boga, który w Chrystusie zbiera swoich wybranych z czterech stron świata i pozwala żyć ze sobą na wieki. Czytamy:„Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba” (Mk 13, 27).
Jest to, drogi Czytelniku, prawda, która należy do samej istoty chrześcijańskiej wiary. Wszyscy zmartwychwstaniemy! Nie dlatego, że tak nam się podoba ani że nam się to należy, ale dlatego, że zostaliśmy wykupieni ze śmierci, raz na zawsze, ofiarą Jezusa Chrystusa. Przypomina o tym w dzisiejszym drugim czytaniu autor Listu do Hebrajczyków: „Jedną bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani” (Hbr 10, 14).
Mając dziś swój udział w tej ofierze przez uczestnictwo w niedzielnej Eucharystii, pragniemy jeszcze raz wyznać naszą wiarę w:świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie, żywot wieczny.
ks. Wojciech Jaźniewicz
++++++++++++++++++
XXXIII niedziela zwykła
Dn 12, 1–3; Hbr 10, 11–14.18; Mk 13, 24–32
Któż jak Bóg! Księga Proroka Daniela jest opisem niewoli narodu wybranego w Babilonii. Niewola ta, która była konsekwencją niewierności ludu, nie jest doświadczeniem ostatecznym; mogą przyjść jeszcze trudniejsze. Prorok mówi o Michale, wielkim księciu, który jest opiekunem zniewolonego narodu. Jego imię oznacza „Któż jak Bóg”, i jest to także funkcja, którą ma wypełnić. Prorok mówi, iż przyjdzie ucisk, jakiego nie było do tej pory, ale będzie to także znak: „W tym czasie naród dostąpi zbawienia, każdy, kto się okaże zapisany w księdze”. Wszyscy się zbudzą ze snu śmierci, jedni do życia wiecznego, inni na potępienie. Mamy przedostatnią niedzielę roku liturgicznego i prorockie zapowiedzi mają nam pomóc rozumieć naszą sytuację. Nawet jeżeli odkładamy myśl o śmierci i sądzie, nie sprawi to, że śmierć i sąd nie przyjdą.
Współczesny świat nie chce twierdzeń o rzeczach ostatecznych, ale przecież dobrze wiemy, że na tej ziemi nie da się żyć wiecznie. Doświadczenia, które przychodzą, mogą stać się błogosławieństwem, bo mogą nam pokazać, jak wielka jest łaskawość Boga. Prorok Daniel zachęca nas do wejścia na drogę mądrości: „Mądrzy będą świecić jak blask sklepienia, a ci, którzy nauczyli wielu sprawiedliwości, jak gwiazdy przez wieki i na zawsze”. Żaden nasz dobry czyn nie zostanie przeoczony przez Boga, a im więcej pomożemy innym na drodze Bożej sprawiedliwości, tym pełniej skorzystamy z Bożej bliskości.
Usunąć niepewność, zdobyć pewność. Bywa, że ludzie nawet wobec śmierci innych nie są przekonani do wiary w życie wieczne. Często pada argument, że przecież nikt stamtąd nie powrócił. Mamy przypowieść Pana Jezusa o bogaczu i Łazarzu i pamiętamy prośbę bogacza cierpiącego w płomieniu samotności i rozpaczy, aby Abraham posłał kogoś do jego braci, by nie trafili za nim w to miejsce kaźni. W odpowiedzi usłyszał: „Mają Mojżesza i proroków”. Nie powinniśmy rezygnować z żadnej okazji do pogłębiania naszej wiary i lepszego poznania Boga; On daje znaki wystarczające, aby odczytać Jego obecność.
List do Hebrajczyków pokazuje dwie rzeczywistości; jedna dotyczy Starego Testamentu, druga wypełnienia się Bożych zapowiedzi w Nowym Testamencie. W Starym Przymierzu kapłani składali każdego dnia ofiarę za grzechy, a w Nowym Przymierzu jest tylko jeden Kapłan – Jezus Chrystus, który złożył jedyną i skuteczną ofiarę. Możemy być pewni, że dzięki niej otworzyły się dla nas bramy nieba, ale trzeba nam rozpoznać obecność Pana w naszym życiu, aby mieć udział w życiu wiecznym. Bóg zrobił wszystko, abyśmy mieli szansę na zbawienie – obyśmy skorzystali z tych darów.
Słowo Boże trwa. Jezus Chrystus nigdy nas nie straszy, ale zawsze daje okazję ku nawróceniu i życiu. Kiedy mówi o sądzie ostatecznym, stwierdzi: „Wówczas ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba”. Ta wizja sądu nie powinna wywoływać w nas rozpaczy i lęku, wprost przeciwnie. Bóg odnajdzie każdego, kto był Mu wierny, o nikim nie zapomni. Ile wysiłku wkładamy w odsuwanie od siebie perspektywy sądu ostatecznego; może szukamy miłosierdzia, które będzie skrojone na nasze potrzeby.
Słowo Boże zostało nam dane jako przewodnik na drogach naszego życia; kiedy je przyjmujemy, pobudza do dialogu, do rozmowy. Lękamy się często Boga, ponieważ nie chcieliśmy Go poznać albo byliśmy zbyt nieuważni, kiedy do nas mówił. On jednak nie przestaje przemawiać; każda Msza św. jest okazją, abyśmy usłyszeli i rozpoznali Boży głos. Mówi się, że homilia liturgiczna jest wydarzeniem zbawczym; to dlatego, że Bóg poprzez kapłana mówi do swoich wiernych. Obyśmy pragnęli usłyszeć Boży głos, przyjąć go i za nim podążać.
ks. Jerzy Swędrowski