Lectio Divina

Wtorek XXVI tydzień zwykły

i wysłał przed sobą posłańców. Ci wybrali się w drogę i przyszli do pewnego miasteczka samarytańskiego, by Mu przygotować pobyt. Nie przyjęto Go jednak, ponieważ zmierzał do Jerozolimy. Widząc to, uczniowie Jakub i Jan rzekli: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”. Lecz On, odwróciwszy się, zabronił im. I udali się do innego miasteczka. Łk 9, 51–56

Cierpliwość Boga

Wszystko ma swoje granice! Skąd ja to znam… Patrzę na siebie i widzę granice mojej cierpliwości. Czekam na list, nie mogę się doczekać i mówię do siebie: Daj sobie już z nim (nią) spokój, Gieniu! Proszę na modlitwie Pana Jezusa, aby mi odpowiedział na pytania; czekam i nic, więc odchodzę zniecierpliwiony. Zapraszam na spotkanie konkretnych ludzi: piszę maile, przypominam SMS-em, nie szczędzę czasu ani pieniędzy. I co? Odpowiada tylko garstka. Wieczorem kładę się spać i myślę, czy warto w tym wszystkim trwać, czy warto jeszcze czekać, czy warto być cierpliwym. Widzę, że moja cierpliwość się kończy!

Trochę rozumiem uczniów Jezusa, którzy poszli do jakiegoś miasta, aby tam przygotować Mu pobyt. Wyobrażam sobie, że grzecznie pytali o to, czy Jezus mógłby przyjść do mieszkańców, czy mogliby zorganizować spotkanie z Nim. Idą od drzwi do drzwi. Wszędzie całują klamki. Wróciwszy do ukochanego Mistrza, zapytali Go: „Panie, czy chcesz, a powiemy, żeby ogień spadł z nieba i zniszczył ich?”. Lecz On, odwróciwszy się, zabronił im. To jest cierpliwość…

Panie Jezu, dziękuję za Twoją cierpliwość dla mnie. Dziękuję, że mimo wszystko liczysz na mnie, na to, że się opamiętam. Dziękuję, że nie rezygnujesz! Proszę Cię, udziel mi daru cierpliwości wobec wszystkich, z którymi spotykam się na co dzień.

ks. Eugeniusz Ploch

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *