Jezus udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy. A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: „Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boży”. Lecz Jezus rozkazał mu surowo: „Milcz i wyjdź z niego”. Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie i mówili między sobą: „Cóż to za słowo? Z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą”. I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy. Łk 4, 31–37
Moc słowa
Na temat piękna języka ojczystego i mocy słowa mógłby wiele powiedzieć prof. Jan Miodek. Niemal nieustannie zachęca nas do dbałości o nie. Z pewnością ma mnóstwo uczniów i tych, którzy dzięki niemu odkryli, że w zwykłym słowie tkwi wielka moc.
Miło jest usłyszeć: Jak dobrze cię widzieć! Na tobie to można polegać. Dziękuję! Przebywanie z tobą to sama przyjemność; serce się raduje na twój widok! Dzięki takim prostym zdaniom chce się żyć. Jeśli słyszę je z samego rana – dzień zapowiada się naprawdę dobrze.
Zupełnie inaczej wpływają na mnie zdania: Niestety, znowu się na tobie zawiodłem! Liczyłem na ciebie, ale pomyślałem, że nie poradzisz sobie z tym zadaniem, więc zleciłem je komuś innemu. Już więcej ci nie zaufam! Kiedy słyszę takie słowa, czuję się, jakby ktoś podcinał mi skrzydła. Nie mam na nic ochoty. Najtrudniejsze do uniesienia są słowa, których nie godzi się przytaczać: raniące, obrażające, niszczące, poniżające, odbierające nadzieję… Okazuje się, że każde, również to wypowiedziane bez szczególnej złej lub dobrej intencji, „ot tak sobie”, ma moc, zapada w serce, pamięć!
Ci, którzy słuchali Jezusa, zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jezusa było pełne mocy. Ci, którzy Go słuchali, doświadczali uwolnienia, uzdrowienia. Ci, którzy Go słuchali, odchodzili przemienieni i umocnieni!
Panie Jezu, potrzebuję słuchać słów pełnych mocy, słów, które dają życie! Naucz mnie słuchać i rozumieć, co do mnie mówisz. Daj mi żyć tak, abym miał czas na karmienie się Twoim słowem zawartym w Biblii. Jeśli ludzkie słowo ma taką moc, to wierzę, że Twoje ma nieporównanie większą. Proszę Cię również, aby moje słowa zawsze podnosiły, przemieniały, uzdrawiały i dawały innym nadzieję!
ks. Eugeniusz Ploch
+++++++++++++++++++++++++++
Łk 4, 31-37
I. O czym mówi Bóg?
Po niezbyt udanym pobycie w rodzinnym Nazaret Jezus udaje się do Kafarnaum. Przebywając tam – zgodnie ze swoim zwyczajem – naucza w szabat. Słuchacze są zachwyceni Jego słowami, zwłaszcza po uzdrowieniu, jakiego dokonał wobec człowieka, który był opętany przez złego ducha. Jezus po razy pierwszy u św. Łukasza pokazuje moc Bożą i staje odważnie do walki z szatanem. Dzisiejszy opis ewangeliczny w dobitny sposób ukazuje prawdę, że Jezus od samego początku swej działalności troszczy się nade wszystko o człowieka, który znalazł się w sidłach zła.
II. Co Bóg mówi do mnie?
Jezus przybywszy do Kafarnaum udaje się do synagogi. Zapoczątkowuje swoją działalność pośród osób wierzących, to są Jego bracia w wierze. Przemawiając w synagodze mówi „z mocą”. Zwrócę uwagę, że mój Mistrz i Nauczyciel jest Jego słowa budzą respekt, ale wypełnione są nadzieją i odwagą. Dlaczego był tak pozytywnie odbierany przez słuchaczy? W czym tkwiła moc słów Jezusa? Ponieważ Jego nauczanie nie ograniczało się do powtarzania tradycyjnych formuł głoszonych przez dawnych mistrzów, ale interpretował Pisma, odsłaniając nowe – dotąd nie zauważane przez rabinów – treści związane z obecną sytuacją. To poruszało sumienia słuchaczy, dlatego „zdumiewali się Jego nauką”. Zastanowię się, jak słucham słów Jezusa, czy to gdy są czytane podczas liturgii w Kościele, czy podczas osobistej lektury Biblii. Czy potrafię się nimi zachwycić, dostrzec w nich niezwykłe znaczenie?
Bracia w wierze zgromadzeni w synagodze nie tylko byli wsłuchani w słowa Jezusa, ale mogli zobaczyć ich dopełnienie w konkretnych czynach, których dokonywał. „W synagodze był człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego”. Diabeł przez usta zniewolonego człowieka wykrzykuje do Jezusa, boi się Syna Bożego,
Zły duch dobrze wie, kim jest Jezus, rozpoznaje Jego naturę. Widząc przepaść, jak dzieli ich od Niego nazywa Jezusa „Świętym Boga”. Najbardziej gwałtownie reaguje na świętość Jezusa, ponieważ ona stanowi dla duchów nieczystych największe zagrożenie. Syn Boży będąc „Świętym Boga” jest wrogiem zła i wszystkiego, co człowieka zniewala.
Jezus w odpowiedzi na jego krzyki, zdecydowanie odpowiada: „Milcz i wyjdź z niego”. Sposób uwolnienia opętanego z mocy zła objawia niezwykłą moc i autorytet Jezusa. Poproszę w krótkiej modlitwie, by Jezus – „Święty Boga” uwolnił mnie od moich zniewoleń. Powiem Jezusowie, co mnie najbardziej męczy, z czym nie potrafię sobie poradzić.
III. Do czego Bóg mnie wzywa?
Pomodlę się za egzorcystów i ludzi, którzy ich wspomagają w uwalnianiu osób zniewolonych złymi duchami.
Piotr Koźlak CSsR