Lectio Divina

Czwartek XXVII tydzień zwykły

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: »Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać«. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: »Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie«.

Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajdzie, a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą”. Łk 11, 5–13

Czas na wszystko

Kiedyś, może jakieś kilkadziesiąt lat temu, wszyscy mieli czas, zaś cierpliwość była dość powszechną cnotą. Dzisiaj każdy się spieszy. W świecie biznesu idzie o wielkie pieniądze w krótkim czasie; w transporcie o jak najkrótszy czas dostarczenia towaru; w szkolnictwie o jak najszybsze przyswojenie materiału; w budownictwie o krótkie terminy wykonania zlecenia; w miłości o jak najszybszą zmianę partnera i jak najwięcej bodźców emocjonalnych. A w wierze? Dla wielu chodzi o jak najszybsze wysłuchanie modlitw i dobre samopoczucie.

Ludzie liczący sobie dziś 60 czy 70 lat mają inne podejście do życia i wiary niż pokolenie przełomu XX i XXI wieku. To starsze pokolenie potrafi czekać i wie, że niektórych spraw nie da się przyspieszyć. Zdarza się, że Pan Jezus przyspiesza czasem jakieś wydarzenie, czyniąc cud, natomiast naturalną drogą Jego działania jest cierpliwość i wierność. Mając przed sobą uczniów, powiedział do nich: Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: „Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przybył do mnie z drogi, a nie mam co mu podać”. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: „Nie naprzykrzaj mi się. Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie”. Mówię wam, chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu jego natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. I Ja wam powiadam, proście, a będzie wam dane. Czyżby to była zachęta do bycia natrętnym? Raczej zaproszenie do wierności i podejmowania walki o dobro i piękno.

Panie Jezu, dziękuję, że pozwalasz mi być przy Tobie. Dziękuję za Twoją cierpliwość i wierność. Naucz mnie być wiernym i wytrwałym! I daj mi czas na to wszystko!

ks. Eugeniusz Ploch

++++++++++++++++++++++++

Łk 11, 5-13

I. O czym mówi Bóg?

We wczorajszym fragmencie Ewangelii Jezus przekazał treść nowej modlitwy, a w dzisiejszej przypowieści ilustruje, jak uczniowie powinni się modlić, zapewniając o skuteczności ich modlitwy. Przypowieść ukazuje wędrowca, który przybywa do swego przyjaciela i chociaż pora była niestosowna zostaje on przyjęty z wszelkimi zasadami gościnności. Jezus pragnie przekonać wszystkich, że Bóg jest zawsze gotowy wysłuchać próśb i nie odmawia człowiekowi  niczego, co jest dobre. Kluczem do prawidłowego zrozumienia przypowieści jest zdanie, w którym słychać zapewnienie, że jeśli ludzie potrafią ugiąć się wobec nalegania innych, to tym bardziej Bóg, gdy się Go usilnie prosi.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Kto z was mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy”. Słuchacze Jezusa nie mieli trudności z wyobrażeniem sobie tej niezręcznej sytuacji, ponieważ wiejski dom w Izraelu miał tylko jedną izbę, która służyła jednocześnie jako kuchnia, pokój gościnny i sypialnia. O północy cała rodzina już spała na wyłożonym papirusowymi matami podłodze. I pomimo niestosownego czasu przybycia gościa przyjaciel jest gotowy iść do swojego przyjaciela, by pożyczyć chleb dla przybysza. Jezus uświadamia, że mogę i powinienem  o każdej porze dnia i nocy zwracać się do Boga z moimi prośbami.

„Proście, a będzie wam dane; szukajcie a znajdziecie, kołaczcie  a otworzą wam”. Jezus przypomina mi, że czasami trzeba być „natrętnym” wobec Boga, wytrwałym w modlitwie, naprzykrzać się Bogu. „Mów Mu o swoich sprawach, planach, cierpieniach, lękach i o wszystkim, co ciebie dotyczy. Czyń to przede wszystkim w zaufaniu i z sercem otwartym. Bóg nie przemawia do tych, którzy się do Niego nie zwracają, a dusza nieprzywykła do rozmowy z Nim nie może usłyszeć Jego głosu i sprawia tym Bogu przykrość. Nie mów: „Po co mam opowiadać Bogu o moich potrzebach, jeżeli On zna je lepiej ode mnie?” Owszem zna je, lecz jakby wydaje się nie znać tych potrzeb, o których Mu opowiesz nie opowiesz i nie szukasz w nich Jego pomocy” (św. Alfons Liguori).

Pytaniem pozostaje, dlaczego zdarza się, że ludzie wierzący modlą się długo i wytrwale w jakiejś ważnej intencji i nie otrzymują tego, o co proszą. Czy zdarzyła mi się taka sytuacja? Zastanowię się, dlaczego tak się dzieje?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie, że gdy zostanę poproszony o pomoc, nie będę zwlekał z jej udzieleniem.

Piotr Koźlak CSsR

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *