Lectio Divina

Czwartek XXII tydzień zwykły, św. Matki Teresy z Kalkuty

Gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, zobaczył dwie łodzie stojące przy brzegu; rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy. Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynił, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali: jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim. Łk 5, 1–11

Wszystko na nic

Dość często słyszę: Tyle rzeczy mi w życiu nie wyszło! Tyle miałem planów, których nie zrealizowałem! Tyle razy próbowałem się usamodzielnić, a ciągle nic z tego! Tyle razy chciałem wyjechać ze swoją rodziną na prawdziwy urlop, a tak naprawdę nigdzie jeszcze nie byliśmy! Tyle razy postanawiałam, że dokończę studia i napiszę pracę magisterską, a ciągle coś staje na przeszkodzie! Tyle razy postanawiałem wszystko zacząć od nowa, zerwać z nałogiem, robiłem nawet postępy, a tu ciągle to samo: upadek za upadkiem. Wszystko na nic!

Ile razy mówiłem do siebie: I tak wszystko na nic! Uczniowie Jezusa zapewne też nieraz tak sobie mówili; byli przecież zwykłymi ludźmi, jak ja. Mieli problemy z połowem ryb… A niektórzy z nich byli przecież zawodowymi rybakami! Wiedzieli, że ryby najlepiej biorą w nocy, a właściwie nad ranem. Jednak pewnej nocy nic nie ułowili. Cały ich wysiłek na nic! I naraz, przed południem, Jezus, syn cieśli, mówi do Piotra: Wypłyń na głębię i zarzuć sieci na połów. Rozumiem Piotra, który w pierwszym momencie mógł się zdenerwować, ale po chwili odparł: Na Twoje słowo zarzucę sieci. I co? Złowili tyle ryb, że musieli prosić o pomoc przy ich wyciąganiu!

Może zbyt wiele rzeczy chcę robić sam, na własną rękę? Może zbyt często snuję własne plany, nie pytając nikogo o zdanie, opinię? A może warto czasem zapytać Pana Jezusa, co On myśli o moich zamierzeniach? Możliwe, że podpowie mi coś zadziwiająco nierealnego w moim odczuciu, tak jak Piotrowi. Ale jeśli Mu zaufam, mogę wiele zyskać…

Panie Jezu, pozwól mi usłyszeć, co do mnie mówisz, abym wszystkie działania łączył z Twoim błogosławieństwem.

ks. Eugeniusz Ploch

++++++++++++++++++++++++

Łk 5, 1-11

I. O czym mówi Bóg?

Tłum słuchaczy Jezusa staje się coraz większy, stąd z synagogi przenosi się nad jezioro Genezaret. Praktycznym sposobem, jaki wybrał Jezus, by dotrzeć do jak największej liczby osób jest wejście do łodzi – i w pewnej odległości od brzegu – przemawianie z niej. Na tym Jezus nie kończy swej działalności. Nakazuje Piotrowi, by wypłynął dalej, w głąb jeziora i rozpoczął połów ryb w czasie zupełnie nieodpowiednim. Mimo wątpliwości ze strony apostołów dokonuje się kolejny cud: „zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich się zaczynały rwać”. Dla Piotra ten moment spotkania z Jezusem rozpoczyna nowy rozdział w jego życiu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus szukał i wykorzystywał różne sposoby dotarcia ze słowem Bożym do ludzi. Dzisiejszy fragment jest przykładem spontanicznej decyzji, która okazała się bardzo efektywna: wejście do łodzi Szymona pozwoliło tłumowi wiernych ze spokojem wysłuchać przemowy Jezusa. Przypatrzę się uważniej tej prostej scenie: Jezus uczy mnie, bym miał wyobraźnię służącą skuteczniejszemu dotarciu do drugiego człowieka. Angażuje łódź Szymona, to znaczy nie chce robić wszystkiego sam, szuka współpracowników w ewangelizacji.

„Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. Jezus zachęca Szymona do wykonania czynności dwóch nielogicznych: była to pora nieodpowiednia na łowienie ryb, a wypłynięcie na głębię oznaczało, że nie będą mogli dostrzec ryb, ponieważ widać je tylko w płytkiej wodzie. Szymon będąc doświadczonym rybakiem ma wątpliwości, jednak jest posłuszny słowom Jezusa: „Na Twoje słowo zarzucę sieci”. Posłuszeństwo Jezusowi przynosi niezwykłe efekty. Zatrzymam się nad dialogiem Szymona z Jezusem. Najpierw Jezus prosi o „wypłynięcie na głębię”. Może ono oznaczać „coś więcej” w moim dotychczasowym życiu. Czy ostatnie lata były rozwojem mojego życia duchowego? Czy pragnąłem „czegoś więcej”, czy zadowalałem się przeciętnością?

Szymon jest posłuszny Jezusowi. Wewnętrznie nie zgadza się z Jego propozycją, ale zwycięża zaufanie do Mistrza. Pomyślę, czy gdy spotykam czytając Ewangelię zdania, z którymi się nie zgadzam, ufam, że Jezus chce mojego dobra i szczęścia. Jak podchodzę do trudnych czy nie od razu zrozumiałych fragmentów Pisma świętego?

Odważne i pokorne wyznanie Szymona: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym” jest przyznaniem się do swoich ograniczeń i słabości. Ale szybko zostaje ono niejako „przykryte” obietnicą Jezusa: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. Tak jak Jezus zapewniał Szymona, tak i dzisiaj mówi do mnie: jesteś posłany! Masz do wykonania wielkie zadanie!

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się słowami: „O jedno błagam Twoją dobroć najwyższą, Boże: nawróć mnie do siebie zupełnie, nie dozwól , bym się sprzeciwiał łasce prowadzącej do Ciebie. Rozkaż mi, abym mi, abym był czysty, wielkoduszny, sprawiedliwy, roztropny, abym był doskonałym miłośnikiem i uczniem Twej mądrości” (św. Augustyn).

Piotr Koźlak CSsR

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *