Łk 1,39-45
I. O czym mówi Bóg?
Maryja wyrusza w drogę do swojej krewnej Elżbiety. Podróż odbywała pieszo i trwała długo. A przecież pod sercem już nosiła Jezusa. Jednak za wszelką cenę chciała być przy starszej od siebie Elżbiecie i pomagać jej w szczególnym czasie przygotowania na narodziny długo oczekiwanego syna, Jana Chrzciciela. Spotykają się zatem dwie kobiety, dwie matki, które doświadczyły wyjątkowej interwencji Boga w swoim życiu. Świadczy o tym ich dialog: słowa Elżbiety o wierze i zaufaniu Maryi, a podsumowaniem ich spotkania jest hymn uwielbienia zwany „Magnificat”.
II. Co Bóg mówi do mnie?
Maryja po zwiastowaniu chce spotkać się ze swoją krewną Elżbietą. Wyrusza „z pospiechem”, nie chce tracić ani chwili, w długą i niebezpieczną drogę. Prawdziwe spotkanie z Bogiem skutkuje zawsze gestami konkretnej miłości. Pomyślę o odwiedzinach moich krewnych. Czy potrafię pójść, by komuś z najbliższych pomóc? Czy nie rezygnuję z pomocy komuś, ze względu na trudności, które musiałbym pokonać?
Droga do Elżbiety to około 150 km. Nie wiadomo, w jaki sposób Maryja podróżowała, czy cała drogę sama, czy tylko jeden z odcinków. Maryja była sama, w samotności. Droga do drugiego spotkania z drugim człowiekiem prowadzi przez dobre przeżywanie samotności. By owocnie z kimś rozmawiać trzeba wiele chwili przebywać sam na sam ze sobą.
Gdy Maryja przybywa do Elżbiety pozdrawia ją. Jakże musiały to być dobre, ciepłe słowa, skoro „poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch święty napełnił Elżbietę”. Zastanowię się nad momentami spotkań z krewnymi, których dawno nie widziałem. Czy pierwsze słowa, które wypowiadam wprowadzają pokój i zaufanie?
Elżbieta odwzajemnia pozdrowienia Maryi podobnymi słowami, które skierował do Niej archanioł Gabriel. Krewna mówi, że ma wyjątkowe miejsce pośród wszystkich kobiet. Zapytam się, czy nie brakuje mi wiary Maryi, która „uwierzyła, że spełnią się słowa Pana”.
III. Do czego mnie Bóg wzywa?
Pomodlę się, abym umiał rozeznać, kiedy i jak mogę komuś pomóc, szczególnie z kręgu moich krewnych.