Lectio Divina

Wtorek XXX tydzień zwykły

Piotr Koźlak CSsR

KAŻDY DZIEŃ

Z EWANGELIĄ

Okres zwykły

Dni powszednie i niedziele

wiosna-lato (I tom)

jesień (II tom)

I tydzień zwykły

Niedziela Chrztu Pańskiego Rok A

Mt 3, 13-17

I. O czym mówi Bóg?

Znajdujemy się nad Jordanem, gdzie Jezus prosi Jana Chrzciciela, by udzielił mu chrztu. Nie był to chrzest w sensie sakramentu, lecz tzw. chrzest nawrócenia, tzn. wzywający do poprawy życia. Jezus przyjmując chrzest janowy chce dać przykład, że każdy z nas, stając u początku Adwentu, potrzebuje poprawy swojego życia. Wychodząc z wody usłyszał jedno z najważniejszych i najpiękniejszych zdań: że jest umiłowanym Synem.

II. Co mówi Bóg do mnie?

Jezus przychodzi do Jana prosząc go wykonanie nad sobą rytualnego gest oczyszczenia. Nie myśli o tym, jak będzie to komentowane przez Żydów. Chce utożsamić się z wszystkimi, którzy przyjmując chrzest nawrócenia będą strać się, by ich życie codziennie stawało się lepsze. Uświadomię sobie, że jeśli jestem jednym z Jego uczniów to powinienem nieustannie czynić wysiłek poprawy mojego życia. Nawracać się, to znaczy: czynić „coś więcej” niż do tej pory. Nawracać się to „przekraczać” swoje ograniczenia, pokonywać słabości.

Zwrócę uwagę na pokorę Jana Chrzciciela. „To ja potrzebuję chrztu od Ciebie” – mówi do Jezusa. Jan ma świadomość, że jest grzesznikiem, jak wszyscy. Potrzebuje chrztu, czyli umocnienia miłością i nadzieją Bożą na drodze codziennego wysiłku życia Bożym życiem.

Jezus ujrzał „Ducha zstępującego na Niego jak gołębicę”. Gołębica jest symbolem Izraela i jednocześnie nowego ludu Bożego, do którego ja także należę.

„To jest mój Syn umiłowany”. Głos z nieba przypomina mi największą prawdę naszej wiary: jestem umiłowanym dzieckiem Boga. Bóg mnie kocha mimo moich upadków i słabości, dlatego tym bardziej będę od siebie wymagał, nawet gdyby inni ode mnie nie wymagali”.

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje zadanie na dzisiaj

Dowiem się daty mojego chrztu.

Niedziela Chrztu Pańskiego Rok B

Mk 1, 6b-11

I . O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza Ewangelia składa się z dwóch krótkich opisów. Najpierw Jan daje świadectwo o Jezusie. Z największą pokorą zapowiada Jezusa, któremu on nie jest godny pochylić się i rozwiązać rzemyka sandałów. Jan potrafi odwrócić uwagę od siebie, a pragnie, aby słuchacze zwrócili się ku Jezusowi. W drugiej części widzimy już samego Jezusa nad Jordanem, gdy przyjmuje od Jana Chrzciciela tzw. chrzest nawrócenia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsze słowa dzisiejszej Ewangelii ukierunkowują na Jana Chrzciciela. Jawi się jako osoba niezwykle pokorna, ponieważ jedynym jego pragnieniem jest, by jego rodacy poszli za Jezusem. „Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, by pochylić się i rozwiązać rzemyk u jego sandałów”. Pomyślę o sobie i zapytam się: Czy jestem człowiekiem pokornym, tzn. który zna prawdę o sobie? Czy potrafię, tak jak Jan Chrzciciel kierować innych ludzi do Chrystusa? Czy moje życie ukazuje i przybliża innych do Boga?

„On was chrzcić będzie Duchem Świętym”. Jan niejako zapowiada sakrament chrztu. Podczas tej uroczystości każdy nowo ochrzczony zostaje włączony do wspólnoty Kościoła, zostaje zmazany grzech pierworodny i otrzymuje Ducha Świętego. Jezus przypomina mi o wdzięczności za mój chrzest wobec moich rodziców. To oni przynieśli mnie do kościoła, w moim imieniu poprosili o chrzest, wychowywali w duchu prawd wiary. W chwili modlitwy podziękuję za wszystkich, którzy w jakikolwiek sposób prowadzą innych do Boga.

Nad Jezusem wychodzącym z wody rozlega się głos, że jest On „umiłowany” i Bóg ma w Nim „upodobanie”. Uświadomię sobie, że ja także jestem wybranym i umiłowanym, chcianym od początków czasów, jak pisał prorok Jeremiasz „Zanim powstał świat, już cię kochałem” (Jr 31,8).

  1. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje postanowienie?

Podziękuję rodzicom za to, że ochrzcili mnie w Kościele katolickim.

I tydzień zwykły

Niedziela Chrztu Pańskiego Rok C

Łk 3, 15-16.21-22

I. O czym mówi Bóg?

Jan Chrzciciel był tym, który miał poprzedzać Mesjasza, zapowiadać Jego rychłe przyjście. I czynił tak od początku. Nigdy nie chciał, by ktokolwiek pomyślał, że on jest Mesjaszem. Jest człowiekiem pełnym pokory, czyli mądrym i odważnym, który poznał swoje miejsce w planach Boga. Ma głęboką świadomość kim jest, i jakie zadanie wyznaczył mu Bóg. Przedstawia Jezusa nie jako swego krewnego, ale Syna Bożego. Wskazuje na Jezusa i usuwa się na bok.

  1. II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wszyscy snuli domysły co do Jana”. Jan Chrzciciel od początku swego dorosłego życia zwracał na siebie uwagę radykalizmem postępowania. Ale nigdy nie stracił orientacji, kto jest najważniejszą Osobą. Gdy zobaczył Jezusa, mówił do swych uczniów: „Oto Baranek Boży”. Wiedział kim jest, i jakie ma zadanie. Można go porównać do tzw. aktorów drugoplanowych. Nie są centralną postacią, ale bez nich film byłby uboższy. Odpowiedzialni za wręczanie nagród festiwalowych zrozumieli wagę takich aktorów i od wielu lat obok nagród dla głównych fundują nagrodę dla „najlepszego aktora drugoplanowego”.

Jezus przypomina mi, że realizujemy swoje człowieczeństwo nie tylko i nie zawsze, gdy jesteśmy pierwsi, „na świeczniku”. Można być sobą i do końca wypełnić swoje powołanie, gdy potrafimy czasami usunąć się na bok.

Jezus jest „Synem umiłowanym”. Przed rozpoczęciem publicznej działalności, Jezus ma pewność nie tylko swojego posłania, ale przede wszystkim miłości Ojca. Przez trzy lata potrafił pokonywać wiele trudności, ponieważ był pewny miłości Ojca.

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje zadanie na dzisiaj

Gdy wchodzimy do świątyni i zanurzamy palce w wodzie święconej, czynimy znak krzyża. Można wówczas także przypominać sobie prawdę dzisiejszej Ewangelii: „Jestem umiłowany”.

I Tydzień zwykły

Poniedziałek

Mk 1,14-20

I. O czym mówi Bóg?

Jezus, gdy rozpoczynał głoszenie Ewangelii potrzebował nie tylko współpracowników, ale przede wszystkim osób, które zwiążą z Nim swoje życie. Za takich uważał apostołów. Pierwszymi z nich były dwa rodzeństwa braci. Wezwanie Jezusa do wspólnego z Nim życia i działania nazywamy powołaniem.

II. Co mówi Bóg do mnie?

„Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą”. Herod chciał zastraszyć wszystkich, którzy odważyliby się krytykować jego postępowanie więc uwięził Jana Chrzciciela. Jezus rozpoczynając działalność wyraźnie pokazuje, że Jego głoszenie Ewangelii będzie pozbawione kompromisów. On, Syn Boży, nie boi się ludzi, ich władzy i wpływów. Będzie mówił odważnie prawdę.

Pierwszymi słowami prawdy jest zdanie: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Zastanowię się, co znaczą te słowa? Urzeczywistnienie się Królestwa Bożego może nastąpić w każdej chwili. Te słowa odnoszą się także do mnie. Każdego dnia jestem wezwany do zmiany życia. Pierwszym krokiem ku temu jest przyjęcie z wiarą słów Jezusa, ale wcześniej musi być nawrócenia serca. Tylko serce wolne i uporządkowane jest zdolne do życia Słowem Bożym.

„Jezus zobaczył Piotra i Andrzeja i powiedział: „Pójdźcie za Mną”. Jezus potrzebuje współpracowników. Pierwszymi są bracia: Szymon i Andrzej oraz Jakub i Jan. Oni dają bezzwłocznie pozytywną odpowiedź na wezwanie do nawrócenia. Mimo że byli zajęci codzienna pracą, dali się zachwycić słowami Jezusa. Słowa Jezusa mają w sobie ogromną moc. Mogą zmieniać życie wielu ludzi. Czy słowa Jezusa maja wpływ na moje postępowanie i wybory życiowe?

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje zadanie na dzisiaj

Co to znaczy dla mnie „nawracać się”? Czy mogę zrobić coś dla Jezusa „natychmiast”, od razu, nie czekając na przynaglenie kogokolwiek?

I Tydzień zwykły

Wtorek

Mk 1,21-28

I. O czym mówi Bóg?

Pierwszą świątynią, w której Jezus przepowiada Ewangelię jest synagoga w Kafarnaum. Tak przepowiada, że „zdumiewali się Jego nauką”. Nie poprzestaje jednak tylko na słowie. Za głoszonym z mocą słowem idą konkretne Jego czyny. Wyrzuca złego ducha z człowieka opętanego. Daje znak szatanowi, że jest Synem Bożym i przybliża się Królestwo Boże.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus w szabat wszedł do synagogi i nauczał”. Marek ewangelista nie wyjaśnia, w jaki sposób Jezus doszedł do synagogi, czy jaki tekst komentował. Najważniejsze jest to, że Jezus zasiada na katedrze Mojżesza z zupełnie inna władzą niż uczeni w Piśmie, oficjalni nauczyciele Izraela. Daje do zrozumienia, że tylko On jest Nauczycielem w pełnym tego słowa znaczeniu, aby od tej pory interpretować myśl Ojca wyrażona w świętych księgach i przekazana ludziom, jako Jego wolę.

Jezus zwraca uwagę na moc swojego słowa. Jezus mówi także do mnie. Czy czytam i słucham Jego słowo? Co mi najbardziej przeszkadza, aby słuchać Jezusa?

Jezus jest nie tylko Nauczycielem, ale także tym, który wyzwala od wszelkiego zła. „Był w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego”. Człowiek opętany jest niespokojny, krzyczy. Mimo że, wie, kim jest Jezus – Synem Boga – to wyraźnie się Go boi. Szatan zdaje sobie sprawę, że wraz z przyjściem Jezusa na ziemię jego diabelskie działanie wobec ludzi będzie mocno ograniczone. Od tej pory dla szatana nie będzie spokojnych dni. I Jezus to potwierdza. Po raz kolejny ukazuje moc swego słowa. Duch nieczysty „z głośnym krzykiem wszedł z opętanego”. Jezus przypomina, że zło choć jest często głośne, krzykliwe i sprawia ból i cierpienie, nie jest wszechmocne. Nie musi pokonać człowieka. Wszechmocny jest tylko Bóg i tylko On potrafi pomóc wyrwać się z kręgu zła.

Jeśli Jezus potrafił uzdrowić opętanego, tym bardziej i mnie może uwolnić z moich zniewoleń, ograniczeń… Przecież On wie, co kryje się w moim wnętrzu. Czeka tylko, abym Mu powiedział, co mnie męczy, niepokoi, a wówczas przyjedzie do mnie ze swoją mocą.

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie

Szczerze powiem podczas modlitwy Jezusowi o moich zniewolenia i ograniczeniach. Nie będę niczego ukrywał. Poproszę Go, by mi pomógł się z nich wyzwolić.

I Tydzień zwykły

Środa

Mk 1,29-39

I. O czym mówi Bóg?

Jezus daje się poznać w dwojaki sposób. Przede wszystkim jako Syn Boży, co nie przekreśla cech Jego człowieczeństwa. Ma wrażliwe, proste serce. Odwiedza swoich znajomych w ich domach. Jednocześnie będąc Synem Bożym ma także moc uzdrawiania. Ukazuje dobroć i miłość Boga, gdy przychodzi z pomocą chorym, czy opętanych. Był cały dla ludzi, zwłaszcza tych potrzebujących. Jednak przy licznych swych zajęciach nie zaniedbywał więzi ze swoim Ojcem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Obecność, a zwłaszcza modlitwa w synagodze prowadzi Jezusa do ludzi potrzebujących. Wyraża tym samym prawdę, że autentyczna rozmowa z Bogiem powinna być zawsze połączona z konkretną pomocą potrzebującym. Dlatego Jezus odwiedza z prostotą chorych. „Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił”. Daje do zrozumienia, że chce być z każdym w zwyczajnych, ale i autentycznych relacjach.

Także dzisiaj Jezus pragnie być ze mną w normalnych relacjach. Chce być blisko mnie w moim domu, pracy, różnych zajęciach. Czy chcę, aby Jezus był mi tak bliski? I tak jak Jezus leczył zranienia ludzi swoich czasów również i dzisiaj chce pochylić się nad moimi ranami. Chce dotknąć te miejsca, które mnie bolą, przez które nie mam pokoju w sercu…

Jezus nie szczędził czasu na pomoc potrzebującym, ale nie zaniedbywał czasu na rozmowę z Bogiem. Modlił się „nad ranem, gdy było jeszcze ciemno”. Ciężka i wyczerpująca praca dla chorych, czy opętanych nie była usprawiedliwieniem zmniejszania czasu poświęconego tylko dla Boga. Pomyślę o swoim życiu, pracy i modlitwie. Czy czasami nie tłumaczę się, że mniej się modle, ponieważ mam dużo pracy? Poproszę Jezusa o dar wytrwałej, cierpliwej modlitwy.

Ci, którzy doświadczyli dobra i pomocy ze strony Jezusa, szukają Go. Chcą być z Nim. Pragną dalej doświadczać Jego obecności i pomocy. Pomyślę, jakiego dobra doświadczyłem od Boga w ostatnim czasie? Czy jest we mnie pragnienie szukania Jezusa i przebywania z Nim?

„Pójdźmy gdzie indziej, abym i tam mógł nauczać”. Jezus nie był prorokiem przebywającym w jednym miejscu. Od nikogo nie zależał, ani nie był niczyim więźniem. „Był jedynie więźniem słowa Bożego, które stale rozważał i które stanowiło niewyczerpalne źródło Jego zapału i gorliwości” (F. Dario Palmisano). Jezus miał świadomość, że musi wychodzić do ludzi i szukać tych, którzy potrzebują Jego pomocy.

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje postanowienie

Pomyślę o tym, kto z moich najbliższych potrzebuje mojej konkretnej pomocy.

Zapytam się, jaka jest moja poranna modlitwa? Czy nie żałuję czasu, aby dłużej trać w jedności z Bogiem?

I Tydzień zwykły

Czwartek

Mk 1,40-45

I. O czym mówi Bóg?

W czasach Jezusa bardzo rozpowszechniony był trąd. Choroba nieuleczalna, której zewnętrznym objawem była zgnilizna ciała. Ludzie chorzy na trąd traktowani byli jak przeklęci, usuwano ich poza miasto, nie mogli się zbliżać do zdrowych. Umierali w samotności i opuszczeniu. Choroba ta utożsamiana była z chorobą duszy. Człowiek chory na trąd uważany była za opuszczonego przez Boga i skazanego na wieczne potępienie.

Jednak w przypływie odwagi i wiary jeden z trędowatych przyszedł do Jezusa i prosi Go o uzdrowienie, o oczyszczenie z choroby.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus w poprzednich fragmentach Ewangelii dał się poznać jako wyjątkowy Nauczyciel, Syn Boży, który uzdrawia i wyrzuca złe duchy, a dzisiaj jako Lekarz tych, którzy byli chorzy na trąd. Czy Jezus różnił się w uzdrawianiu chorych w porównaniu z uzdrawiaczami tamtych czasów, którzy stanowili kategorie osób działających na pograniczu religii i magii.

Jezus przede wszystkim „był zdjęty litością”, to znaczy poruszone w Nim zostały najgłębsze warstwy miłości, współczucia i irytacji, że można w tak okrutny sposób traktować chorego człowieka. Jezus uzdrawiał, ponieważ kochał każdego człowieka widząc w nim przede wszystkim obraz Boga. Zapytam się, jakie jest moje podejście do osób nieuleczalnie chorych? Czy potrafię pomagać bezinteresownie?

Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Trędowaty potrafi zachować się wobec Jezusa bardzo powściągliwie, pokornie i z wielka wiarą. Nie narzuca się ze swoim cierpieniem fizycznym i duchowym. Mówi: „Jeśli chcesz…”, czyli nic nie wymusza, nie histeryzuje, że cierpi tyle lat. Pomyślę, jak ja zachowuję się w chorobie, czy jestem cierpliwy, gdy mi coś dolega, a ból nie ustępuje? Czy potrafię kulturalnie i pokornie prosić innych o pomoc?

Trąd to nie tylko choroba ciała, ale w ewangelii oznacza człowieka, który jest chory duchowo. Co może być takim trądem, czyli zachowaniem, słabością, nałogiem, grzechem w moim życiu, co oddziela mnie od innych ludzi i od Boga?

Dobro uczynione przez Jezusa dla trędowatego nie kończy się na jego uzdrowieniu. Jezus niejako przestrzega go i daje mu wskazówki na przyszłość. „Uważaj …”, czyli popatrz na siebie, stałeś się innym zdrowym człowiekiem, wykorzystaj teraz swoje zdrowie dla dobra innych. „Nikomu nic nie mów…” to znaczy, uważaj na to, co będziesz mówił, pomyśl, czy potrafisz dochować tajemnicy. „Złóż ofiarę na oczyszczenie”, czyli pomyśl, kim dla ciebie jest Bóg i jak się będziesz modlił?

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje postanowienie

Uświadomię sobie, co najbardziej brudzi moje sumienie?

„Jeśli chcesz możesz mnie uzdrowić”: zwrócę się z wiarą do Jezusa prosząc o uzdrowienie spraw, z którymi sobie nie radzę.

I Tydzień zwykły

Piątek

Mk 2,1-12

I. O czym mówi Bóg?

Jezus po kilku dniach, w których głosił Ewangelię w okolicach – zgodnie z tym, co mówił wcześniej – ”chodził po całej Galilei, nauczając w synagogach”, wrócił do Kafarnaum. Nie miał jednak zbyt dużo wolnego czasu, ponieważ gdy się dowiedziano, że jest w domu, „zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca”. Oprócz głoszenia im nauki, uzdrawiał. Tym razem paralityka. Uwagę zwraca determinacja i pomysłowość osób, które przyniosły chorego do Jezusa. W pełni ufają, że tylko Jezus może mu pomóc. W przeciwieństwie do uczonych w Piśmie, którzy nie tylko nie dowierzają temu, co widzą, ale snują wobec Jezusa najgorsze podejrzenia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pomimo zmęczenia, po kilku dniach głoszenia dobrej nowiny mieszkańcom Galilei, Jezus, gdy zobaczył zgromadzonych wokół domu, głosi im naukę. Mają pragnienie słuchania Jezusa. Pomyślę, czy jest we mnie chęć czytania lub słuchania Słowa Bożego?

Wraz z głoszenie Ewangelii Jezus zawsze uzdrawia. Tym razem może pomóc paralitykowi, dlatego że ma on dobrych przyjaciół. Za wszelką cenę chcą pomóc choremu. Gdy zauważyli, że nie dotrą do Jezusa przez drzwi, odkrywają dach i spuszczają łoże z chorym przed Boskiego Lekarza.

Jednak Jezus zaskakuje wszystkich. Nie mówi do chorego: „Bądź zdrowy”, ale „Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy”. Zatem głównym przesłaniem fragmentu nie jest choroba, lecz grzech. To jest prawdziwy trąd człowieka i jego paraliż duchowy.

Zapytam się, czy jestem podobny do tych ludzi, którzy za wszelka cenę chcą, by ich trędowaty przyjaciel został uzdrowiony. Bóg mnie pyta, czy znajduję w sobie siłę i odwagę, aby przedzierać się przez różne trudne sytuacje, aby dotrzeć do Jezusa? Czy w końcu znajduję w sobie tyle wiary, że zawsze znajdę jakiś „szczególny sposób”, by pozwolić Jezusowi, aby oczyścił mnie z moich słabości i grzechów?

Mogę być w sytuacji sparaliżowanego, który potrzebuje pomocy innych, ale mogę być jednym z „czterech”, którzy innym pomagają dotrzeć do Jezusa. Czy potrafiłem innym pomóc w spotkaniu z Jezusem, np. czy kogoś podwiozłem samochodem do kościoła, albo czy podprowadziłem na spotkanie kogoś chorego, niedołężnego?

Zwrócę uwagę na postawę uczonych w Piśmie. Są pełni nieufności wobec Jezusa. Nie chcą uwierzyć w Jego boskie pochodzenie i Boże działanie. Pomyślę o moim niedowiarstwie wobec cudów, które nieustannie dokonują się podczas Mszy świętej lub w sakramencie pojednania. Czy rzeczywiście wierzę, że Bóg jest zawsze gotowy nie tylko mi przebaczyć, lecz także innym ludziom? Poproszę Jezusa, abym dołączył do tych osób z Ewangelii, którzy byli zachwyceni cudem Jezusa i uwielbiał Boga za cuda, jakie dokonuje we mnie.

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje postanowienie

Zorientuję się, czy ktoś z sąsiedztwa nie potrzebuje mojej pomocy.

Poproszę Jezusa, bym w sytuacji uwikłania grzechowego znalazł siłę, by pójść do Kościoła, by usłyszeć: „Odpuszczają ci się twoje grzechy”.

I Tydzień zwykły

Sobota

Mk 2,13-17

I. O czym mówi Bóg?

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus pojawia się w trzech miejscach. Najpierw nad jeziorem, gromadzą się tłumy, którzy chcą słuchać Jezusa, mają otwarte serca na Jego słowo. Potem Jezus przechodzi obok miejsca pracy Lewiego, i w końcu zatrzymuje się w jego domu, gdzie gromadzą się celnicy i grzesznicy. Bacznie obserwują Jezusa uczeni w Piśmie z grona faryzeuszów. Ich serca z jednej strony niby są otwarte na to, co mówi, ale z drugiej strony szukają „dziury w całym”. Nie podoba się im, że Jezus jest tak otwarty dla wszystkich.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus wyszedł nad jezioro”. Nad jeziorem zawsze są ludzie, jedni pracują, inni odpoczywają. Jezus idzie tam, gdzie są ludzie, wchodzi niejako w ich życie. Pojawia się w różnych miejscach, także w moim życiu. Jest blisko mnie, gdy odpoczywam, gdy pracuję, albo gdy jestem ze znajomymi.

Jezus rzeczywiście chce być Lekarzem dusz dla każdego, kto potrzebuje uleczyć swoje serce.

„Cały lud przychodził do Jezusa, a On ich nauczał”. Zastanowię się nad tym prostym zdaniem i zapytam się, czy chętnie słucham Jezusa w Jego Słowie? Za każdym razem ma mi coś do powiedzenia. Przede wszystkim Jezus mi uświadamia, że zawsze jest gotowy mi pomóc. Jest gotowy usiąść ze mną przy stole i rozmawiać o tym, co mnie boli, bo On jest jedynym Lekarzem, który potrafi uleczyć we mnie to co jest zranione.

Jezus chce mi uświadomić, że w codzienności dokonują się najważniejsze wydarzenia, tak jak stało się to w życiu Lewiego. Ujrzał go, i rzekł do niego: „Pójdź za mną”. Zachwycę się mocą słowa Jezusa. Lewi zostawia wszystko, tylko dlatego, że mówi do niego Jezus.

Nauczanie Jezusa dokonuje się nie tylko w synagodze. Przychodzi do domów, siada przy stole, czuje się dobrze wśród ludzi. Także pośród tych, których określano jako grzeszników. Jezus ufał grzesznikom, którzy się nawracali. Poproszę Jezusa, abym nigdy nie gorszył się grzesznością swoją i innych osób. Właśnie takich osób On szuka, z takimi grzesznikami chce być blisko i takim chce pomagać.

Jezus nie przyszedł „powołać sprawiedliwych, ale grzeszników”.

„Czemu On je i pije z celnikami i grzesznikami?” Pytanie uczonych z grona faryzeuszów niech będzie dla mnie przestrogą i przypomnieniem, że centrum zainteresowania Jezusa nie są ludzie, którzy uważają się za wierzących, sprawiedliwych, pokornych i pewnych zbawienia, dlatego, że przestrzegają wypełniania zewnętrznych norm. Tacy mogą wyglądać na takich przed ludźmi, ale nie przed Bogiem.

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje postanowienie.

Będę powtarzał dzisiaj zdanie: „Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają”.

II tydzień zwykły

Niedziela Rok A

J 1, 29-34

I. O czym mówi Bóg?

O Janie Chrzcicielu w Biblii można przeczytać same dobre słowa. A dzisiejsza Ewangelia dodaje jeszcze jedno: potrafił rozpoznać w Jezusie Baranka Bożego, Mesjasza Zbawiciela. Jan Chrzciciel i Jezus był kuzynami. Jednak pomimo bliskiego pokrewieństwa i starszeństwa oddaje hołd Jezusowi mówiąc, że Jezus przewyższa go we wszystkim. Jan potrafił tak powiedzieć z całą pokorą, ponieważ był otwarty na Ducha, czyli miał wrażliwe serce na wszelkie Boże znaki.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jedno z ważniejszych zadań każdego człowieka wierzącego to wskazywanie innym na Jezusa. Ukazywać Jezusa przede wszystkim w swoim życiu na co dzień. Taka postawa jest możliwa, lecz za pewną cenę. Jan Chrzciciel rozpoznał w Jezusie Mesjasza dlatego, że miał przygotowane serce przez pobyt na pustyni, czyli umiał patrzeć na ludzi oczami Boga, gdyż żył w bliskości Boga. Pustynia to nie tylko miejsce odległe od zamieszkania przez ludzi, to pewien styl życia w przyjaźni z Bogiem.

Jezus, tak jak pozwolił się rozpoznać Janowi, chce objawiać się w życiu każdego człowieka. Chce być rozpoznawany jako Baranek i Mesjasz, który „gładzi grzechy świata”.

Jan Chrzciciel ma świadomość, kim jest i jaką ma misję. „Po mnie idzie Mąż, który mnie przewyższa godnością”. Wie, że jego siła i wewnętrzna odwaga ma swoje źródło w Bogu, miłości Boga i zawierzeniu we wszystkim Bogu. Dlatego wie, jak rozeznawać i jest posłuszny wewnętrznym natchnieniom.

Poprzednik Jezusa, jak prawdziwy przyjaciel, potrafi stanąć w cieniu, wycofać się, by Przyjaciel bardziej był widoczny dla innych. „Przyszedłem chrzcić wodą, w tym celu, aby On się objawił”. W prawdziwej przyjaźni nie ma rywalizacji. Jest radość, że mogę przyjacielowi czynić dobro. Radość, że mój przyjaciel jest ceniony przez innych. Pomyślę, jak jest w moim życiu z moim podejściem do przyjaźni i przyjaciół?

„Ja to ujrzałem i daję świadectwo”. Ja mam odwagę mówić, co widział i czego doświadczył. Czy mam odwagę dawać świadectwo mojego spotkania z Jezusem? Czy czasami nie robię uników, by opowiedzieć o moich przeżyciach związanych z Bogiem, Kościołem, Mszą świętą?

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje postanowienie

Moją pustynią może być także moje mieszkanie. Postaram się jakiegoś dnia zupełnie się wyciszyć, nie oglądać telewizji, nie słuchać radia. Świadomie zaplanować kilka godzin pustyni.

II tydzień zwykły

Niedziela Rok B

J 1, 35-42

I. O czym mówi Bóg?

Jan Chrzciciel po raz kolejny wskazuje na Jezusa, jako Mesjasza, który stanie się Barankiem, prowadzony na Ofiarę. Ukazywanie Chrystusa przez Jana Chrzciciela innym jest tak przekonujące, że dwaj jego uczniowie – jednym z nich był przyszły Jan apostoł – chcą koniecznie poznać bliżej Jezusa. Uczniowie Jana Chrzciciela pragną dowiedzieć się, gdzie Jezus mieszka, a gdy w końcu są razem, blisko Mesjasza, mogą usłyszeć słowa o swoim powołaniu, tzn. nie tylko wiedzą, co mają robić, ale przede wszystkim – jak Piotr, któremu Jezus zmienia imię na Kefas, skała – kim są w oczach Boga.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Po raz kolejny Bóg daje przykład pokory, czyli wielkości Jana Chrzciciela. Potrafi zapomnieć o sobie, gdy zauważył, że czas jego przepowiadania dobiegł końca, bo po nim idzie, jak sam powie – „silniejszy ode mnie”.

Jan przede wszystkim wyraźni i z odwagą wskazuje na Jezusa, który jest zapowiedzianym i wytęsknionym Mesjaszem. Jego uczniowie i wszyscy, którzy gromadzili się u Jana nie maja wątpliwości: „To Baranek Boży”. Jest czymś niezwykłym umieć wypełnić swoje zadanie i usunąć się na bok, zrobić miejsce Chrystusowi. Czy potrafię się zachować jak Jan Chrzciciel w przypadku moich najbliższych czy przyjaciół?

Wielkość Jana polega tez na tym, że pozwala odejść swoim uczniom. Ma świadomość, że Bóg powierzył mu ludzi, aby byli z nim, ale tylko do pewnego czasu, na jakiś określony okres. Potem maja prawo odejść, są wolni w swoim wyborze. Pomyślę o mojej rodzinie, moich znajomych, przyjaciołach. Czy nie jestem za bardzo zachłanny w moich relacjach do nich? Czy nie wymuszam ich bliskości, czy rozmów z nimi?

Uczniowie Jana chcieli dowiedzieć się, gdzie Jezus mieszka, więc „poszli za Nim”. Jeszcze nie słyszeli, jakie treści Jezus głosi, ale chcą poznać miejsce Jego codziennego życia. Dla prawdziwego ucznia ważniejsze od tego, co Jezus mówi, jest to, gdzie On mieszka, aby najpierw po prostu być z Nim. Zanim coś usłyszą, pragną z Mistrzem przebywać.

Jezus zaprasza do siebie, pokazuje nie tylko jak mieszka, ale przede wszystkim – kim jest. Nie wstydzi się swego domu i swojego życia. Czy mam podobne odczucia? „Bóg patrzy na nasze życie z życzliwością” (Jan Paweł II).

„Poszli, zobaczyli, gdzie mieszka i pozostali tego dnia u Niego”. Zapytam się o moje przebywanie z Jezus w kościele, przed Najświętszym Sakramentem? Czy potrafię trwać przez Nim w milczeniu?

i pozostali u Niego. Jezus zawsze zaprasza mnie, abym zamieszkał z Nim. Chcę poczuć się nieustannie zaproszonym do Jego mieszkania.

Z dwóch uczniów, którzy poszli za Jezusem jeden to Andrzej, a drugi pozostaje bezimienny. Tym, który podąża do domu Jezusa, który pragnie z Jezusem zamieszkać i z Nim przebywać może być każdy. Czy chciałbym być tym drugiem, bezimiennym uczniem?

Andrzej, który przebywał z Jezusem wraca odmieniony. Z radością przekazuje wieść swemu bratu Szymonowi, że spotkali Mesjasza. Gdy go przyprowadził do Jezusa, od razu zmienia Jezus jego imię. Od tej chwili jest Kefasem, czyli Piotrem. Zmiana imienia oznacza, że już pierwszym spotkaniu nastąpiła głęboka, wewnętrzna przemiana Szymona.

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli, moje postanowienie.

Jakie jest moje mieszkanie, czyli moje życie? Czy nie wstydzę się tego jak żyję, kim jestem? Czy może ukrywam jakieś wydarzenia? Czy są miejsca w moim życiu, których nie chcę pokazać?Bóg zamieszkuje nieustannie w Najświętszym Sakramencie. Odwiedzę Go dzisiaj w kościele i serdecznie z Nim porozmawiam.

II tydzień zwykły

Niedziela Rok C

J 2,1-12

I. O czym mówi Bóg?

Wesele w Kanie Galilejskiej byłoby kolejnym normalnym świętowaniem pary młodych ludzi wraz ze swoimi rodzinami, gdyby nie było na nim Jezusa i Jego Matki. Oni uczynili z przyjęcia weselnego wyjątkowe wydarzenie. Gdy zabrakło wina Maryja zwróciła się do Jezusa, abym pomógł nowożeńcom i ich rodzinie. Jezus czyni pierwszy cud przemieniając wodę w wino i jednocześnie rozbudza wiarę apostołów.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Nie byłoby cudu, gdyby nie było zaufania i posłuszeństwa: między Maryją a Jezusem i pomiędzy Jezusem a sługami. Pięknym przykładem duchowej jedności jest ich wymiana zdań. Matka z wiarą prosi Syna, abym pomógł nie Jej, ale innym potrzebującym. Zastanowię się, czym umiem prosić Boga w intencji innych ludzi, bardziej ode mnie potrzebujących pomocy?

Maryja wykazuje się wyjątkową spostrzegawczością i dyskrecją. Zauważa brak wina, ale nie rozgłasza tego nikomu, nie skarży się gospodarzom, że źle zorganizowali przyjęcie, lecz spokojnie w zaufaniu prosi Jezusa, by zainterweniował. Czy umiem tak patrzeć, aby dostrzec tych, którym potrzebna jest pomoc?

Przypatrzę się postawie sług. Najpierw z posłuszeństwem wykonują polecenia, Maryi: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”, a następnie robią to, o co prosi ich Jezus. Pomyślę o tym zdaniu. Czy potrafię wypełniać zadania, które wyznaczył mi Bóg w mojej codzienności?

Zwrócę uwagę na dalszy ciąg tego niezwykłego wydarzenia. Po przemienieniu wody w wino Jezus z Maryją usuwają się na bok. Gospodarz chwali pana młodego. Nie wie, kto sprawił, że goście mogą kosztować wyborne. Jezus z Maryją cieszą się dobrem innych. Zastanowię się, czy jest coś we mnie z Ich postawy: uczynić dobro dla potrzebujących i postać anonimowym

III. Do czego mnie Bóg wzywa, czyli moje postanowienie.

Z największą radością postaram się dzisiaj wypełnić wszystkie moje obowiązki.

II tydzień zwykły

Poniedziałek

Mk 2,18-22

I. O czym mówi Bóg?

Post był i jest obecny w każdej religii. Nie inaczej było w Izraelu. Uczniowie Jana Chrzciciela i faryzeuszów należeli do grupy, która reprezentowała nurt odnowienia Izraela przez wiele praktyk religijnych. Przestrzeganie postu należało do ważniejszych. Prawo nakładało obowiązek poszczenia w dzień Przebłagania. Dlatego uczniowie Jana i faryzeusze byli zdziwieni innym niż dotychczas podejście uczniów Jezusa do postu.

II. Co Bóg mówi do mnie

„Dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą?”. Pytanie jest zasadne, dlatego, że post wyrażał w Izraelu uniżenie człowieka, wzmacniał siłę modlitwy i powiązany z jałmużną. Aby dobrze go przeżywać potrzeba dwóch rzeczy: zrozumieć sens postu i mieć silna wolę, by go dobrze przeżywać. I Jezus to już wcześniej pokazał, gdy przebywał na pustyni. Tam pościł i ukazał, że post jest ważny, jeśli chce się zwyciężać duchowo. Co dla mnie znaczy post, pościć? Czy nie mylę postu jako wyrzeczenia religijnego – asceza, która ma prowadzić do bliższej więzi z Bogiem – z odchudzaniem się, czyli troską tylko o swoje zdrowie czy wygląd zewnętrzny.

„Czy mogą goście weselni pościć, gdy jest z nimi pan młody?”. Jezus próbuje wytłumaczyć swoim rodakom, że post ma wiele znaczeń. Czas, który przezywają obecnie, gdy jest między nimi Mesjasz, na którego tyle lat czekali domaga się innego bycia z Nim. Przede wszystkim powinni otworzyć się na Jego słowa, przyjąć je do swego serca i starać się wprowadzać je w życie codzienne. Muszą przypatrzeć się swoim praktykom religijnym: czy ich ilość i intencja prowadzą do większej więzi z Bogiem, czy wykonywane są tylko zewnętrznie.

„Przyjdzie czas, że będą pościć”. Na post jest zawsze odpowiedni czas. Zapytam się, czy przestrzegam dni postnych wyznaczonych przez Kościół?

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Pomyślę, za kogo lub w jakiej intencji będę pościł w najbliższy piątek.

II tydzień zwykły

Wtorek

Mk 2, 23-28

I. O czym mówi Bóg?

Kolejne spotkanie i dialog Jezusa z faryzeuszami. To czwarty, z pięciu sporów dotyczących zachowania zwyczajów i prawa. Tym razem – po pytaniach na temat post – mają problem z zachowaniem apostołów, którzy zrywali kłosy w dzień szabatu, czyli przekroczyli prawo pracy w dni świąteczne. Jezus z cierpliwością wyjaśnia im posługując się fragmentami z Biblii.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, Jego uczniowie zaczęli zrywać kłosy. Wydawałoby się, że nie można nic zarzucić zachowaniu apostołów. Jednak faryzeusze, pytają: „Dlaczego Twoi uczniowie robią coś, czego nie wolno w szabat?”. Przykazanie ze Starego Testamentu mówiło krótko: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić”. Natomiast w ciągu wieków dodano 39 czynności, których nie wolno wykonywać w szabat. Jezus nie jest przeciwnikiem szabatu, ale sprzeciwia się niepotrzebnemu ich rozbudowaniu, które nie służyło prawdziwemu świętowaniu. Szabat miał być czasem zbliżenia się do Boga, a nie unikaniem za wszelka cenę niepotrzebnych czynności. Pomyślę, jak ja przeżywam niedzielę? Czy jest to dla mnie dzień bycia z Bogiem, odpoczynku i świętowania?

„Czy nie czytaliście…”. Jezus broni zachowania swoich apostołów odwołując się do osób i wydarzeń zapisanych w świętych księgach. Przywołuje historię Dawida, który będąc głodnym spożywał chleby przeznaczone dla Boga. To znak, że nasz Bóg zawsze troszczy się o biednych i głodnych.

„Szabat jest dla człowieka”, a nie odwrotnie „człowiek dla szabatu”. Jezus pragnie, abym zrozumiał podstawową prawdę: dzień świąteczny ma służyć dobru człowieka, a jego największym dobrem jest Bóg. Gdy w niedzielę nie doświadczam większej bliskości z Bogiem, jest to niedziela zmarnowana, choćby wypełni wszelkie inne praktyki religijne.

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Pomyślę, jak wykorzystam najbliższą niedzielę.

II tydzień zwykły

Środa

Mk 3, 1-6

I. O czym mówi Bóg?

Jezus uzdrawia chorego, który miał uschłą rękę. Uczynił to w szabat – i ten fakt stał się głównym zarzutem wobec Jezusa ze strony faryzeuszów i zwolenników Heroda. Mają pretensje do Niego, że przekroczył prawo szabatu, ale nie potrafią odpowiedzieć na proste pytanie Jezusa: czy wolno w szabat czynić coś dobrego? Jezus rzadko się denerwował, ale zatwardziałość serc faryzeuszów wywołała w Nim usprawiedliwiony gniew.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Gdy Jezus wszedł do synagogi zobaczył człowieka z uschłą ręką. Jest gotowy mu pomóc, mimo że jest śledzony podejrzliwymi spojrzeniami nieżyczliwych Mu ludzi. Świątynia staje się miejscem czynienia dobra, ponieważ tego wymaga sytuacja konkretnego człowieka. Zasady szabatu, wymyślone przez ludzi, nie mogą stać w kontrze do pomocy potrzebującemu. Jezus wie, że po takim geście mogą źle o Nim mówić, ale dla Niego zawsze najważniejszy był człowiek, zwłaszcza ten, który potrzebuje pomocy. Pomyślę, czy jest we mnie bezkompromisowość, gdy w grę wchodzi pomoc potrzebującemu, czy raczej jestem wrażliwy na opinię innych ludzi.

Przeciwnicy Jezusa, czyli ci, którzy uważają, że przestrzeganie praw i zwyczajów jest najważniejsze zostali postawieni w trudnej sytuacji. Mają odpowiedzieć na proste pytanie: „Czy można w szabat uczynić coś dobrego?”. Jezus często stawiał trudne lub niewygodne pytania. Zastanowię się, czy trudne pytania związane z moją wiarą, Kościołem bardziej mnie denerwują czy mobilizują mnie do przekraczania siebie?

„Jezus spojrzał z gniewem”. Gniew sam w sobie nie jest zły, nie jest od razu grzechem. Kiedy, ktoś czy jakieś wydarzenie wywołuje we mnie gniew?

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Mieć odwagę w czynieniu dobra. Nigdy nie sugerować się opinią innych: co będą mówić o mnie, gdy zaangażuję się w jakąkolwiek działalność na rzecz drugiego człowieka.

II tydzień zwykły

Czwartek

Mk 3, 7-12

I. O czym mówi Bóg?

Ewangelista Marek zakończył opisywanie sporów na temat tradycji, szczególnie rozumienia szabatu, by skupić się na teraz na skutkach dotychczasowej działalności Jezusa. Wieść o Jezusie i cudach, jakich dokonał rozeszła się po okolicach i dlatego ludzie licznie przybywają w okolice jeziora Galilejskiego. Potrzebują uzdrowienia fizycznego i jeszcze bardziej duchowego. Są gotowi na długą drogę, by spotkać Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Szło do Jezusa wielkie mnóstwo na wieść o tym, co zdziałał”. Ludzie garną się do Jezusa, ponieważ doświadczyli Jego konkretnej pomocy. Są chorzy, nie mają znikąd pomocy. Jedyną osobą, która jest gotowa im pomóc to Jezus. Pomyślę o moim zdrowiu duchowym. Czy powinienem przyłączyć się do tych osób chorych, którzy potrzebują uleczenia ducha? Czy nie wstydzę się mówić Bogu na modlitwie o moich słabościach, upadkach i grzechach?

„Polecił swoim uczniom, by łódka była dla Niego stale w pogotowiu”. Jezus musiał sobie poradzić z coraz większa liczbą ludzi, którzy potrzebowali Jego pomocy, stąd prosi o pomoc swoich uczniów. Są Jego współpracownikami. Jeszcze nie głoszą Dobrej Nowiny, ale mogą być pomocni w posłudze swego Mistrza. Czy czuję się współpracownikiem Jezusa?

„Nawet duchy nieczyste padały przed Nim i wołały: Ty jesteś Synem Bożym”. Przypatrzę się tej wyjątkowej scenie. Jezus pokazuje, że demony są Mu poddane. Potrafią zniewalać ludzi, ale tracą swoją moc w obecności Jezusa. Uświadomię sobie, że tylko w jedności z Jezusem jestem gotów pokonywać wszelkie pokusy i trudności. Pomyślę przez chwilę o grzechach, które mnie szczególnie zniewalają. Poproszę Jezusa o pomoc.

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Polecę w modlitwie osobistej Jezusowi osobę chorą, potrzebującą duchowego uzdrowienia.

II tydzień zwykły

Piątek

Mk 3, 13-19

I. O czym mówi Bóg?

Spośród wielu uczniów Jezus wybiera dwunastu apostołów. Tym samym daje znak, że skończył się czas Jego samodzielnej działalności – zaprasza nie tylko do większej współpracy, ale nade wszystko do głębszej ze sobą więzi.

Jezus wiedział, kim są apostołowie, znał ich; jedni byli rybakami, inni poborcami podatkowymi. Jednak nie ich zawód był dla Jezusa najważniejsza sprawą, ale to, że chcieli z Nim ie tylko pracować, ale nade wszystko być z Nim.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Symbol góry w Biblii jest wyjątkowy. Oznacza szczególną bliskość z Bogiem. Jest symbolem zbliżania się człowieka do Boga i miejscem spotkania z Nim. Dlatego sanktuaria czy klasztory często były budowane na górze. W tym duchu Jezus „wszedł na górę”, by zdecydować, kto będzie należał do grona apostołów.

„Jezus przywołał do siebie tych, których sam chciał”. Wybór Jezusa jest zawsze Jego osobistą decyzją. W pełnej wolności wybiera i zaprasza do Siebie. Nikogo do niczego nigdy nie zmusza.

Jezus ustanowił apostołów, „aby Mu towarzyszyli”. Pierwszym zadaniem najbliższych współpracowników jest nie tyle praca z Jezusem, ale nade wszystko bycie z Nim. Modlitewna, intymna, więź przyjaźni z Jezusem jest początkiem każdej owocnej pracy apostolskiej. Zapytam się o moją więź z Jezusem?

Prześledzę powoli imiona wszystkich apostołów. Każde imię apostoła wskazuje nie tylko na osobę, ale wiąże się z konkretną historią jego życia. Każdy z apostołów miał swoją rodzinę, zawód, za sobą ileś przeżytych – lepiej lub gorzej – lat. Jezus powołując ich akceptuje ich dotychczasowe życie. Wie, że nie są doskonali, mimo że przez niego wybrani.

W chwili modlitwy podziękuję Jezusowi za to, że jestem wybrany i umiłowany przez Niego mimo moich słabości, upadków czy niewierności.

III. Do czego Bóg mnie wzywa.

Odnowie w sobie moje zadanie życiowe do którego zostałem powołany przez Boga.

II tydzień zwykły

Sobota

Mk 3, 20-21

I. O czym mówi Bóg?

W dwóch krótkich zdaniach ewangelista Marek opisuje jedną z trzech sytuacji, w których zachowanie Jezusa jest poddane krytyce. Po dniach ciężkiej i wyczerpującej pracy misyjnej wraca do swego domu, ale w nim nie ma odpoczynku. Jest tak bardzo zmęczony, że wzbudza niepokój swoich najbliższych. Uważają, że powinien sobie zrobić przerwę w spotkaniach z ludźmi i głoszeniu im Dobrej Nowiny.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus „przyszedł do domu”, wrócił po intensywnym czasie, podczas którego miał wiele spotkań z ludźmi: mówił do nich, słuchał uch i uzdrawiał. Po czasie misyjnym zawsze jednak trzeba wracać do swego domu. Dom jest miejscem odpoczynku, bezpieczeństwa i zweryfikowania swojej dotychczasowej pracy. Pomyślę, czy potrafię dobrze odpoczywać po pracy zawodowej czy apostolskiej? Czy powrót do domu służy mi, by odpocząć i uczynić refleksję nad tym, co robię?

„Tłum się zbierał, tak że nawet posilić się nie mogli”. Życie Jezusa było życiem dla innych, zwłaszcza biednych i potrzebujących Jego uzdrowienia. Będę dziękował Jezusowi za to, że tak jak ponad dwa tysiące lat temu miał zawsze czas dla innych, tak i ma dzisiaj czas dla mnie. On zawsze czeka na mnie… Jest gotowy zawsze wysłuchać mnie, o każdej porze dnia i nocy.

Jezus jest tak przepracowany, że sprawia wrażenie osoby chorej. Był zmęczony do granic wytrzymałości, nie miał w ogóle czasu dla siebie, nawet nie mógł spokojnie zjeść posiłku. Jego bliscy mówili: „Odszedł od zmysłów”. Jeżeli kiedykolwiek na poważnie zaangażuję się w sprawę Jezusa, muszę być także przygotowany na niezrozumienie lub fałszywe oskarżenia. „Nie jest uczeń nad mistrza”. Jeżeli Jezusa fałszywie oskarżali, to i mnie mogą oskarżyć o coś, czego nie zrobiłem. Musze zgodzić się na ryzyko pomówień i niezrozumienia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Nie będę reagował na fałszywe oskarżenia wobec mnie.

III tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 4, 12-23

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opuszcza rodzinne miast Nazaret na wieść, że Herod uwięził Jana Chrzciciela, wraca do Galilei, do Kafarnaum. Wzywa wszystkich do nawrócenia, czyli lepszego życia. Galilea nazywana jest „ziemią pogan”, ale właśnie z tej ziemi ludzi niewierzących, idąc nad Jeziorem Galilejskim powołuje pierwszych apostołów. Potem obchodził Galileę i głosił Słowo, uzdrawiał, leczył wszelkie słabości.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Opuścił Nazaret i osiadł w Kafarnaum”. Jezus zmienia miejsce swego zamieszkania. Opuszcza rodzinne Nazaret, w którym się wychowywał od dziecka. Zostawia swój rodzinny dom, opuszcza Matkę i rozpoczyna nowy etap w swojej działalności misyjnej. Pomyślę o tym wydarzeniu. Pan Bóg czasami oczekuje, abym porzucił coś, co mnie wiąże z przeszłością. Decydując się być uczniem Jezusa muszę być przygotowany na nowe miejsca pracy.

„Pójdźcie za Mną”. To słowa Jezusa do dwóch braci: Piotra i Andrzeja. Pierwszych apostołów powołuje z „ziemi pogan”, czyli nie idzie do najbardziej religijnego regionu Izraela, ale tam gdzie religijność jest na niskim poziomie. To tak jakby na najważniejszych apostołów powoływał Jezus dzisiaj w Polsce z regionów, gdzie wierni najsłabiej praktykują życie chrześcijańskie.

Czterej rybacy, przyszli apostołowie są nadzwyczaj posłuszni. „Oni natychmiast zostawiwszy sieci poszli za Nim”. Rzucają od razu swoją dotychczasową pracę i idą za Jezusem. Jezus im niczego nie obiecuje, nie daje żadnej pewności, jak będzie wyglądało ich życie, gdy pójdą za Nim. Nie są obojętni na słowo Chrystusa. Są radykalnie posłuszni temu, co do nich mówi. Pomyślę, że tylko Bogu, Jego słowu należy się radykalne i całkowite posłuszeństwo, nawet gdyby po ludzku wydawało się to bezsensu lub niewiarygodne.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Czy stać mnie na radykalne posłuszeństwo Bogu w Jego słowie?

III tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 1, 14-20

I. O czym mówi Bóg?

Jezus po czterdziestodniowym pobycie na pustyni, gdzie był poddany kuszeniu szatana, wraca umocniony duchowo do Galilei i rozpoczyna głoszenie Dobrej Nowiny wzywając do nawrócenia. Powołuje jednocześnie swoich pierwszych współpracowników, czyli apostołów, którzy z zaufaniem w Jego słowo porzucają dotychczasową pracę oraz najbliższych z rodziny i przyłączają się do Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Czas się wypełnił”. Syn Boży, który stał się człowiekiem jest Tym, na którego czekali ludzie wszystkich pokoleń. Wraz z Jego narodzeniem nastąpiła penia czasu. Od momentu, gdy zaczął nauczać, każde Jego słowo, które pozostawił dla nas jest jedynym drogowskazem. Pomyślę, co dla mnie znaczy, że „czas się wypełnił”? Czy zdaje sobie sprawę, że nie mogę czekać na żadne inne słowa, jak tylko te, które pozostawił Jezus?

Jedynym moim zadaniem jest wezwaniem Jezusa: „Wierzcie w Ewangelię”. Nie muszę czekać i szukać niczego innego, jak tylko skupić się na słowa Ewangelii. Zastanowię się, na czym będzie polegało moje nawrócenie?

Przypatrzę się postaciom czterech pierwszych apostołów. Bracia Piotr i Andrzej oraz Jan i Jakub. Żyją w normalnych rodzinach. Są rybakami, czyli wykonują codziennie normalną, ciężką pracę ze swoimi najbliższymi. Jednak, gdy słyszą wezwanie Jezusa nie wahają się, by Mu do końca uwierzyć. Zapytam się, czy wierzę w słowa Jezusa? Czy to, co czytam w Ewangelii wzbudza we mnie wiarę i zaufanie do Jezusa?

„Oni zostawiwszy w łodzi swego ojca Zebedeusza, poszli za Nim”. Synowie mają odwagę pozostawić ojca, by stać się apostołami Jezusa. Kochają swego ojca, ale są jednak gotowi zostawić najbliższych, by być z Jezusem.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odnowie w sobie radykalizm pójścia za Jezusem i bycia Jego uczniem.

III tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 1,1-4; 4, 14-21

I. O czym mówi Bóg?

Fragment dzisiejszej Ewangelii składa się z dwóch części: rozpoczynając swoje dzieło o Jezusie pierwsze słowa św. Łukasz kieruje do tajemniczego Teofila przekonując go, że to, co będzie czytał jest gruntownie i rzetelnie przez niego zbadane. Ciąg dalszy to fragment czwartego rozdziału, w którym Jezus rozpoczyna działalność misyjną. Przychodzi do synagogi w rodzinnym Nazarecie i czyta zdania z księgi Izajasza wskazujące na przyszłego Mesjasza.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Łukasz ewangelista zapewnia Teofila, że może być pewny nauk, jakie zostały mu udzielone dotyczących Jezusa i tego, co mówił. Pomyślę o moim życiu i osobach, które przekazywały mi prawdy wiary Kościoła katolickiego. Komu jestem najbardziej wdzięczny za to, że dzisiaj jestem człowiekiem wierzącym i praktykującym?

Jezus wraca po czterdziestodniowym pobycie na pustyni do Nazaretu. Czas pustyni był okresem postu, modlitwy i walki duchowej. Dlatego przybywa w rodzinne strony „mocą Ducha”. Zastanowię się nad sobą: czy jestem silny duchowo? Skąd czerpię siły do pokonywania trudności dnia codziennego?

W synagodze Jezus czyta zwoje proroka Izajasza. Widać, że jest obyty z czytaniem świętych ksiąg i zna ich treści. Pomyślę o moim czytaniu Biblii. Jaką rolę mają w moim życiu duchowym święte księgi? Jak często czytam Pismo święte?. „Aby być zdolnymi do miłosierdzie trzeba nastawić się na słuchanie Słowa Bożego” papież Franciszek).

„Dziś spełniły się te słowa Pisma”. Jezus nie boi się odnosić słów Biblii do siebie. Treści ksiąg nie są tylko opisem wydarzeń minionych, ale przede wszystkim mówią, jak nimi żyć „tu i teraz”. Czy tak traktuję słowa Biblii?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę nad zdaniem św. Hieronima: „Nieznajomość Biblii jest nieznajomością Chrystusa”.

III tydzień zwykły

Poniedziałek

Mk 3, 22-30

I. O czym mówi Bóg?

Po wizycie krewnych Jezusa, którzy spodziewali się, że zaprzestanie on swojej działalności, kolejnymi, którzy krytykują Go są uczeni w Piśmie. Formułują jedno z najgorszych zarzutów wobec Jezusa. Nie twierdzą, że Jego cuda są nieprawdziwe, ale że czyni je z pomocą szatana. Jezus odpiera ich zarzuty błyskotliwą i inteligentną odpowiedzią. Z tekstu Ewangelii nie wynika, że Jezus się oburzył na nich – a mógłby, ale spokojnie tłumaczy im nielogiczność ich myślenia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Ma Belzebuba i mocą władcy złych duchów wyrzuca złe duchy”. Skąd tyle złośliwości czy wręcz nienawiści do Jezusa ze strony uczonych w Piśmie? Wszystko na to wskazuje, że nie mogąc pogodzić z oczywistymi faktami dokonywanych cudów, zawiść i zazdrość stała się mocniejsza w ich argumentowaniu niż logiczne myślenie. Człowiek może błądzić ze słabości lub niewiedzy, ale jeśli autentycznie szuka prawdy zawsze będzie gotowy na przyjęcie nowych argumentów. Uczeni w Piśmie sprawiają wrażenie, że są zamknięci na argumenty Jezusa. Muszę mieć świadomość, że po stronie szatana stają ci, którzy przeinaczają prawdę przypisując działaniu szatana to, co dzieje się z woli Boga.

„Kto by zgrzeszył przeciw Duchowi Świętemu, nigdy nie otrzyma rozgrzeszenia”. Jezus zapewnia, że nie istnieje grzech, który Bóg nie mógłby nie opuścić, jeśli człowiek przeprasza, żałuje i chce poprawy. Istnieją jednak sytuacje grzechu, które stawiają człowieka w stan niemożności otrzymania rozgrzeszenia: gdy zamyka się w pysze i trwając przy swoim grzechu, nie chce przyjąć Bożego przebaczenia. „Jaka jest różnica między grzechem a niemoralnością? – pyta papież Franciszek. Niemoralność to grzech, który nie zostaje przez nas rozpoznany i nie czyni nas pokornymi, który staje się systemem działania, przyzwyczajeniem, sposobem życia. Nie czujemy już potrzeby przebaczenia i miłosierdzia, ale sami usprawiedliwiamy siebie i nasze zachowania. Grzesznik, który żałuje, a później upada i znów wpada w grzech z powodu swojej słabości, znów odnajduje przebaczenie, jeśli uznaje się za potrzebującego miłosierdzia. Niemoralny to zaś ten, kto grzeszy i nie żałuje, ten, kto grzeszy i udaje, że jest chrześcijaninem, a swoim życiem demoralizuje, gorszy. Grzech, przede wszystkim, gdy się powtarza może prowadzić do niemoralności. Osobę niemoralną męczy proszenie o przebaczenie, zaczyna wierzyć, że nie musi już o nie prosić. W osobę niemoralną nie zmieniamy się nagle; proces upadku, w który się ześlizgujemy coraz niżej, jest długi”. Niemoralność nie jest czynem, ale stanem”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przemyślę słowa papieża Franciszka.

III tydzień zwykły

Wtorek

Mk 3, 31-35

I. O czym mówi Bóg?

Gdy Jezus jest zupełnie pochłonięty głoszeniem Dobrej Nowiny, otoczony ludźmi, nagle przychodzi do Jego Matka z krewnymi. Nie wiadomo, jakimi kieruje się motywami. Może chce po prostu spotkać się ze swoim Synem, chwilę z Nim porozmawiać, zapytać jak się czuje… Normalna troska matki o swoje dziecko. Jezus jednak daje jedną z najbardziej tajemniczych odpowiedzi w Ewangelii. Na pierwszy rzut oka mogą się wydawać nawet trochę obraźliwe.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego”. Odpowiedź Jezusa jest przede wszystkim skierowana do słuchających Go, a nie do Matki Bożej i krewnych Jezusa. Maryja nie musiała brać tych słów do siebie, ponieważ Ona akurat była niezwykle wyczulona na to, czego Bóg od Niej oczekuje. O czym zatem mówią te słowa? Jezus wskazuje na więź duchową, jaka powinna być między wiernymi, a Bogiem. Więzy krwi na ziemi są ważne, ale czymś jeszcze wznioślejszym jest tworzenie więzi duchowych. Jezus wskazuje na jedno ważne kryterium, jakim się winniśmy kierować, gdy mówimy o naszej relacji do Boga: czy potrafię nie tylko odczytać, ale przede wszystkim czy chcę wypełniać wolę Boga, to znaczy konkretne zadanie każdego dnia, które Bóg dla mnie przygotował.

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

III tydzień zwykły

Środa

Mk 4, 1-20

I. O czym mówi Bóg?

Jezus w swoim przepowiadaniu do ludzi stosował różne formy. Jednym ze sposobów, by ważne prawdy słuchający mogli łatwiej przyswoić była forma przypowieści. W przypowieści o ziarnie rzucanym w ziemię Jezus opisuje różne postawy ludzi. W zależności od tego, jak słuchają Słowa, w jaki sposób je przyjmują w swoim życiu, w takim stopniu przynosi ono owoce.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus zawsze obficie sieje Słowem, nawet w te miejsca, gdzie – po ludzku – nie ma prawa wzrosnąć, np. na drodze czy miejsce skaliste. Jest to wynikiem nie tyle rozrzutności, jaką posługuje się Jezus, co bardziej z obfitej miłości do każdego z nas.

W dzisiejszej Ewangelii Jezus często używa słowa „słuchać”, np. „Słuchajcie…” albo „Kto ma uszy niechaj słucha”. Słuchać, czyli zachować Słowo.

Los ziarna rzuconego na ziemię jest tak różny, jak los Jezusa: raz jest przyjęty, innym razem odrzucony, czy nawet wzgardzony.

Jezus tłumaczy uczniom, że aby Słowo przyniosło plon potrzebna jest wielka cierpliwość.

„Osobno zaś tłumaczył

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

III tydzień zwykły

Czwartek

Mk 4, 21-25

I. O czym mówi Bóg?

Jezus kontynuuje przepowiadanie w przypowieściach. Zwraca się tym razem nie do apostołów, ale do ludzi Go słuchających. Po przypowieści o siewcy uświadamia prawdę o symbolu światła i zasadzie dawania i otrzymywania. Mówi o złych postawach ukrywania czegokolwiek. Wskazuje też po raz kolejny na potrzebę umiejętnego słuchania.

II. Co Bóg mówi do mnie

Światło w domu żydowskim dawały małe lampki. Umieszczano je wysoko, by lepiej oświetlić cały pokój. Korzec to naczynie odmierzające dziewięć litrów ciał sypkich. Przykrycie lampy korcem spowodowałoby zduszenie jej płomienia. Lampka nie zgasłaby od razu, ale na pewno po pewnym czasie.

„Nie ma nic ukrytego, co by nie miało wyjść na jaw”. Jezus przestrzega przed postawą ukrywania prawdy. Chrześcijanin to człowiek, który nie boi się prawdy, nie ma nic do ukrycia, bo wszystko i tak kiedyś zostanie odsłonięte. Najważniejsze to żyć w prawdzie przed Bogiem. Ukrywanie prawdy zniewala, a tylko „prawda was wyzwoli”. Pomyśle o sobie w kontekście prawdy.

Jezus przestrzega: „Taka sama miarą, jaką wy mierzycie odmierzą wam”. Bóg w Jezusie przekazał nam wszystko, co miał nam do powiedzenia. Jezus jest pełnią Objawienia i nie można oczekiwać czegoś więcej. „Ten, kto by dzisiaj pragnął otrzymać od Boga jakieś objawienie byłby głupcem, obrażałby Boga. Wzrok powinien mieć utkwiony w Chrystusie” (św. Jan od Krzyża).

„Uważajcie na to, jak słuchacie”. Ważne jest słuchanie, ale nie mniej istotne jak słucham i kogo słucham. Jezus przypomina mi, bym był wyczulony przede wszystkim na Jego słowa. One jedynie dają prawdziwe życie. Nastoma, jeżeli słucham słów pustych, bez znaczenia i sensu to takie życie będzie prowadziło do pustki. Tylko dobre słowo Jezusa nadaje sens mojemu postępowaniu.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Będę uważnie słuchał słów Pisma świętego podczas każdej Mszy świętej.

III tydzień zwykły

Piątek

Mk 4, 26-34

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opowiada przypowieść o Królestwie Bożym. Przyrównuje je do ziarna wrzuconego w ziemię. Raz wrzucone, prędzej czy później, niezależnie od tego, co się dzieje dokoła, wyrośnie na dojrzałą roślinę. Taka zasada dotyczy nawet najmniejszego ziarna, jakim jest ziarno gorczycy. Co więcej, zapewnia, że nie jest ważna wielkość ziarna, ponieważ nawet z najmniejszego może wyrosnąć największe drzewo.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus mówi, że Królestwo Boże to nie jest rzeczywistość statyczna. Jest to środowisko, w którym tętni życie. „Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie”. Tak jak nie widać, w którym momencie roślina wzrasta – nie widać tego gołym okiem – podobnie jest z dynamizmem życia w Królestwie Bożym. Jest mało widoczne, ale rozwija się cicho i pokornie. A to, czego nie widać, tego często się nie docenia. Pomyślę o sobie i swoim rozwoju duchowym. Czy widzę choćby mały postęp w moim życiu na co dzień?

„Ziemia sama z siebie wydaje plon”. Gdy patrzy się na kłos wydaje się „stać w miejscu”, trudno dostrzec, jak delikatnie wzrasta. Bóg jednak działa zawsze, w każdej chwili. U Niego nie ma straconego czasu, „czasu martwego”, w którym nic się w człowieku nie dzieje. Bóg w każdej chwili daje wzrost, jeśli tylko chcemy z Nim współpracować. Rozwój mojego życia duchowego zależy od wykorzystania dobra, które jest we mnie. By było w przyszłości owocowanie należy uzbroić się w cierpliwość. Oczekiwanie na plony wymaga czasu. Tak jak w roślinie: najpierw pojawia się źdźbło z ziarna, dopiero potem pełne ziarno w kłosie. Zapytam się, czy jestem cierpliwy w swoich wysiłkach?

„Jest najmniejsze z wszystkich nasion”. Najmniejsze z ziaren potrafi dać w przyszłości wielkie drzewo. Jezus przypomina i zapewnia, że wielkie owoce w naszym życiu przynosi wierność w drobnych sprawach.

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Zapytam się, czy jestem wierny w małych sprawach.

III tydzień zwykły

Sobota

Mk 4, 35-41

I. O czym mówi Bóg?

Widzimy Jezusa po całym dniu pracy. Pod wieczór przeprawia się z apostołami na drugą stronę jeziora. Wkrótce po odpłynięciu od brzegu apostołowie doświadczają mocy Jezusa, który ucisza burzę. Widzieli już Jezusa uzdrawiającego, a jednak nie mogą się nadziwić kolejnemu cudowi. Widzą Jezusa, obserwują Go, doświadczają mocy Jego słów,a jednocześnie pytają: „Kim On jest?”

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nagle zerwał się gwałtowny wicher”. Od początku chrześcijaństwa łódź jest symbolem naszego życia. Są chwile spokojnie, ale od czasu do czasu, tak jak na morzu zdarzają się burze. Podobnie dzieje się w życiu każdego człowieka. Łódź naszego życia, gdy kołysze się zbyt gwałtownie, boimy się katastrofy życiowej. Często wówczas panikujemy, tak jak apostołowie. Z jednej strony wiemy, że Bóg jest obecny w naszym życiu, a jednak zachowujemy się, jakbyśmy nie ufali, że w każdej chwili jest nam gotowy przyjść z pomocą. Pomyślę, jak zachowuję w się trudnych chwilach życia. Gdy zdarzają się „burze życiowe”, czy mam pewności opieki Bożej?

„Nauczycielu, nic Cię nie obchodzi, że giniemy”. Apostołowie nie proszą Jezusa o pomoc, ale zarzucają Mu bezczynność. Mają pretensję do Jezusa, że nie interesuje się ich trudnym położeniem. Zastanowię się, czy wyrzuty i słowa pretensji apostołów nie znajdują się także w moich ustach? Życie codzienne jest mocno dynamiczne i na pewno zdarzają się zaskakujące sytuacje, z którymi nie zawsze mogę sobie poradzić. Może się zdarzyć, że wówczas wyrzucam z siebie zdania, w stylu: „Bóg nie interesuje się moim życiem”. Czy w trudnych wydarzeniach potrafię wpatrywać się w Jezusa, i powierzyć Mu swoje troski? Czy wierzę, że wszystko jest w Jego rękach? Czy ufam w bliskość Jezusa w momentach, gdy tracę panowanie nad moim życiem?

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Opowiem na modlitwie Bogu o moich „burzach duchowych” i lękach.

IV tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 5, 1-12a

I. O czym mówi Bóg?

Jezus wypowiada tzw. osiem błogosławieństw do tłumów, które zgromadziły się wokół Niego. Nie są to słowa skierowane tylko do apostołów czy szerszego grona uczniów. Są dla wszystkich. Każde zdanie rozpoczyna się od słowa: „Błogosławieni”, czyli szczęśliwi, i ma dopowiedzenie, co tego typu ludzie szczęśliwi osiągną. Każde z ośmiu błogosławieństw to z cecha, jaką winni się charakteryzować chrześcijanie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Przede wszystkim nie można przeciwstawiać błogosławieństw Dekalogowi. Są takie opinie, które sugerują, że osiem błogosławieństw zastępuje lub znosi dziesięć przykazań. Błogosławieństwa opisują pewien charakterystyczny dla ludzi wierzących, inny, bardziej radykalny styl życia. Błogosławieństwa przypominają, że nie ma sytuacji beznadziejnych, że zawsze, choćby w najgorszych zdarzeniach, można się godnie zachować.

Błogosławieństwa nade wszystko charakteryzują Jezusa, mówią, jakie cechy ma w sobie nasz Pan. Jest ubogi, czystego i łagodnego serca, walczący o sprawiedliwość, gotowy ponieść prześladowania, reagujący na cudzą niedolę. Jezus zaprasza, by razem z Nim realizować błogosławieństwa.

Błogosławieństwa to zasady życia przyjaciół Jezusa. Czy mogę się do nich zaliczyć? Błogosławieństwa są skierowane do wszystkich, ale nie wszyscy stają się później przyjaciółmi Jezusa. Ilu z tych, którzy Go wówczas słuchali krzyczało później „Na krzyż z Nim”!

Błogosławieństwa nie są łatwe w realizacji, wymagają wielkiego wysiłku, lecz wszystko jest możliwe we współpracy z Jezusem. Przypomnę sobie Jego obietnice: „Cieszcie się i radujcie, albowiem wielka jest wasza nagroda w niebie”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa, czyli moje postanowienie.

Spokojnie przeczytam osiem błogosławień i zrobię rozważanie nad jednym.

IV tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 1, 21-28

I. O czym mówi Bóg?

Jezus sam mówi więcej o szatanie niż wszyscy prorocy Starego Testamentu razem wzięci. Nie tylko mówi, ale i na kartach Ewangelii zapisanych jest kilkanaście sytuacji, w których Jezus pokonuje szatana. W dzisiejszym fragmencie Jezus ukazuje się jako egzorcysta, czyli Ten, który pokonuje szatana w człowieku. Ten, który uwalnia człowieka zniewolonego przez diabła. Jezus przemawia z mocą, także wobec opętanych przez szatana.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„W synagodze znajdował się człowiek będący pod wpływem ducha nieczystego”. Jezus przede wszystkim przypomina prawdę, że szatan istnieje. Niektórzy chcieliby nie słyszeć o tej prawdzie, uważać ją za jakiś zabobon, lub historie jak z bajki. Diabeł to upadły anioł, czysty duch, bez materii, inteligenty… Nie odczuwają żadnej skłonności do grzechów cielesnych, ale potrafią kusić ludzi do przekraczania przykazań. Czy zdaje sobie sprawę z realnej obecności szatana w świecie?

Szatan wykrzykuje, że Jezus niepotrzebnie wtrąca się w sprawy ludzi, chce im pomagać. Lecz Jezus skarcił go słowami: „Milcz”. Tym samym daje do zrozumienia, że jest On mocniejszy od demona. Jezus i demon to nie są równorzędni partnerzy. Za każdym razem to Jezus ma przewagę, mówi ostrym rozkazującym tonem i diabeł jest Mu posłuszny.

Jednym z zadań Jezusa było niszczyć skutki działania szatana w świecie. Ewangelista Jan w swoim liście napisał, że „Syn Boży objawił się, aby zniszczyć działa diabła” (1 J 3,8), a autor Dziejów Apostolskich podsumowuje życie Jezusa, pisze: Przeszedł On dobrze czyniąc, uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” (Dz 10, 38). Podziękuję Jezusowi za to, że jest gotowy zawsze mnie wspomagać w walce z duchami nieczystymi.

III. Do czego mnie Bóg wzywa?

Przeczytam fragment z Katechizmu Kościoła (nr 391-395) na temat upadku aniołów, którzy sprzeciwili się Bogu.

IV tydzień zwykły rok C

niedziela

Łk 4, 21-30

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przybył do swego rodzinnego Nazaretu. Tak, jak miał w zwyczaju w dzień szabatu udał się do synagogi. Czytał fragment księgi proroka Izajasza. Wzburzył jednak mieszkańców Nazaretu interpretacją tego, co przeczytał: odniósł je do siebie i tych, którzy byli zgromadzeni w synagodze. Słuchający Jezusa w synagodze poczuli się do tego stopnia dotknięci komentarzem Jezusa, że wyprowadzili Go z miasta i byli gotowi Go strącić z urwiska.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Udał się swoim zwyczajem do synagogi”. Jezus jest normalnym, regularnie praktykującym żydem. Nadszedł dzień szabatu i „ma zwyczaj”, to znaczy, że jest czymś oczywistym dla Niego być tego dnia w świątyni. Pomyślę o siebie i moim podejściu do świętowania niedzieli. Czy mam zwyczaj być w każdą niedzielę na Mszy świętej? Jak ją przeżywam? Czy jest tylko przyzwyczajeniem, czy staram się pogłębiać wiedzę o Eucharystii?

„Podano Mu księgę proroka Izajasza”. Jezus uważnie czyta świętą księgę. Odnajduje w niej słowa odnoszące się do Niego i ze spokojem mówi to słuchającym. Zastanowię się, czy czytanie słowa Biblii podczas Mszy świętej potrafię odnieść do siebie, czy traktuje je jako dotyczące innych osób?

Jezus mówi do obecnych o wdowie z czasów Eliasza i o oczyszczonym z trądu Syryjczyku Naamanie z okresu działalności proroka Elizeusza. Co złego czy nieodpowiedniego powiedział Jezus, że to nie spodobało się Jego rodakom? Jezus ma odwagę chwalić pogan i ludzi niewierzący, nie należących do narodu wybranego. Tym samym pokazuje, że nie wystarczy być człowiekiem wierzącym, ale że wiara musi wypływać z serca i wpływać na konkretne codzienne wybory.

Mieszkańcy Nazaretu byli zachwyceni tym, co czytał Jezus, a jednak kilka chwil później już byli na Niego oburzeni. Nie są stali w podejściu do Jezusa.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się o stałość w wierze i moich poglądach na ważne sprawy.

IV tydzień zwykły

Poniedziałek

Mk 5, 1-20

I. O czym mówi Bóg?

W dzisiejszej Ewangelii odnajdujemy Jezusa w kraju Garazeńczyków. Głównym miastem była Geraza. Powstała w IV w. przed Chrystusem. Swój rozkwit przeżyła w II w. po Chrystusie, za panowania Trajana. Jezus był tam tylko raz. Wyrzucił wówczas cały legion szatana, który opętał jednego z mieszkańców. Po cudzie wyrzucenia ducha nieczystego zakasuje postawa tamtejszych ludzi, którzy – dlatego że stracili świnie – prosili Jezusa, by opuścił ich kraj.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wyjdź, duchu nieczysty z tego człowieka”. Jezus ukazuje się jako ten, który ma władzę nad szatanem. Duchy nieczyste widziały, kim jest Jezus, bały się Go. Szatan może zawładnąć człowiekiem, ale gdy zwracamy się o pomoc do Jezusa, zawsze go pokona w nas.

„Tak duchy nieczyste weszły w świnie… trzoda ruszyła… i potonęły w jeziorze”. Jezus chce przekonać każdego człowieka – mówiąc obrazem nieco symbolicznym – że taki jest koniec szatana i wszystkich, którzy oddają mu się na służbę.

„Wtedy zaczęli Go prosić, by odszedł z ich granic”. Mocno zastanawia fakt, że widząc ewidentny cud mieszkańcy Gerazy nie chcieli, by Jezus pozostał z nimi. Czy dlatego, że stracili swoje zwierzęta? Czasami można tak się bać utraty dóbr materialnych, że się jest gotowym, by duchy nieczyste były bardzo blisko. Wówczas obecność Jezusa jest niewygodna. Pomyślę, czy chcemy żyć z Nim czy ze złem do którego już się przyzwyczaiłem.

„Wracaj do domu i opowiadaj wszystko, co ci Pan uczynił”. Jezus przywraca mu pełną godność ludzką: siedział umyty i ubrany, jednak nie zgadza się, by uwolniony od szatana dołączył do grona Jego uczniów. Ma jednak wracać do domu i tam być świadkiem dzieł Boga. Pomyślę, czy ktoś w moim domu potrzebuje pomocy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Czy jestem dobrym świadkiem Chrystusa wśród moich najbliższych?

IV tydzień zwykły

Wtorek

Mk 5, 21-43

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy – dłuższy niż zwykle – fragment Ewangelii składa się z dwóch wydarzeń. Najpierw spotyka Jaira, przełożonego synagogi, który prosi o uzdrowienie swojej córki. Gdy Jezus idzie do jego domu, w drodze doznaje uzdrowienia – jakby mimowolnie – kobieta, która od wielu lat „cierpiała na upływ krwi”. Dwa cuda opisujące niezwykłą wiarę osób, które cała swoja nadzieję pokładali w Jezusie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Do Jezusa przychodzi przełożony synagogi. Wobec Jezusa nie wstydzi się upaść do nóg i prosić Go o zdrowie dla swej córeczki. Bóg chce, abyśmy troszczyli się o swoje zdrowie, zwracali uwagę na swoje dolegliwości, ale zauważali także innych, którzy cierpią i tym samym nie szczędzili wysiłków, by przyjść im z pomocą. Przykładem jest Jair, ojciec, który nie wstydzi się paść na kolana i prosić Jezusa o zdrowie nie dla siebie, ale córki. Pomyślę, czy zdarzyło mi się kiedykolwiek z tak usilnością i pokorą modlić się o zdrowie dla najbliższych? „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?”. Mimo słów pesymizmu osób zebranych wokół, jak im się wydawało, zmarłego już dziecka Jezus umacnia przełożonego synagogi: „Nie bój się tylko wierz”. Jezus przypomina mi dzisiaj, że jest Panem życia. Przywraca nie tylko zdrowie, ale także nadzieję. Potrzebna jest „jedynie czy aż” wiara.

„Wyśmiewali Go”. Jezus jest gotowy być wyszydzonym czy wyśmianym, byleby tylko uratować człowieka. Tak było w przypadku uzdrowienia mężczyzny z uschłą ręką w szabat. Nie boi się być narażonym na kpiny także dzisiaj. Zastanowię się, czy stać mnie na pomoc komuś za cenę wyśmiania?

Taką wiarą wykazała się kobieta cierpiąca na upływ krwi. „Obym się tylko Jego płaszcza dotknęła”. Jezus uświadamia mi, że czasami w trudnych chwilach życia nie oczekuje od nas wielkich czynów, ale byśmy się wykazali „minimum wiary”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Ufność Jezusowi w trudnych chwilach życia. „Nie bój się, wierz tylko”

IV tydzień zwykły

Środa

Mk 6, 1-6

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przybywa ze swoim uczniami do swego rodzinnego miasteczka, gdzie się wychował. Jego sąsiedzi do tej pory znali Go tylko jako jednego z wielu mieszkańców. Był dla nich synem Maryi i cieśli Józefa. Raczej nie zauważali w Nim elementów boskości. Z pewnością byli zdziwieni informacjami, jakie do nich docierały: że uzdrawia, pomaga biednym, ma niezwykły dar słowa. Byli swoim rodakiem z jednej strony zachwyceni, a z drugiej nieufni. P

II. Co Bóg mówi do mnie?

Mieszkańcy Nazaretu zebrani w synagodze pytali z niedowierzaniem: „Skąd On to ma?”. Znali Jezusa od dzieciństwa, widzieli, jak dorastał i nie dostrzegali w Jezusie nic nadzwyczajnego. Aż nagle słyszą o Nim zdumiewające słowa. Uczynię refleksję nad prawdą, że Jezusa ciągle trzeba poznawać. Nigdy nie jest tak, że mogę powiedzieć sobie, że dowiedziałem się już o Nim wszystkiego. Jezus, Syn Boży był i zawsze pozostanie dla nas tajemnicą.

„Powątpiewali o Nim”. Sąsiedzi i znajomi rodziny Jezusa nie potrafili w Nim zobaczyć Syna Bożego. Skupili się na Jego cechach ludzkich i nie chcieli za bardzo przyjąć do wiadomości, że uzdrawia i czyni cuda. Pomyślę, że można znać Jezusa, ale tylko w sposób zewnętrzny, rutynowy. Nigdy nie zbliżyć się do Niego w głębszy sposób duchowy. Nie nawiązać z Nim więzi duchowej. Bo ani tzw. chodzenie do Kościoła, ani modlitwy czy przyjmowanie sakramentów nie są gwarantem autentycznego poznania Jezusa.

„Prorok może być lekceważony”. Muszę być przygotowany, że również i ja mogę być niezrozumiany przez swoich najbliższych w moim wyznawaniu wiary. Z mojej wiary mogą zakpić, wyśmiać ją lub mieć wątpliwości co do jej autentyczności także moi najbliżsi.

Wobec takiej postawy dystansu czy wątpliwości wobec swojej osoby, Jezus „nie mógł tam zdziałać żadnego cudu”. Pomyślę o swoich wątpliwościach w wierze.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie, że zawsze będę zgłębiał wiedzę o Jezusie.

IV tydzień zwykły

Czwartek

Mk 6, 7-13

I. O czym mówi Bóg?

Jezus rozsyła dwunastu apostołów do pracy. Każe im iść po dwóch. Wymaga od nich, by nie brali zbyt dużo rzeczy ze sobą. By nie myśleli o jakimkolwiek wynagrodzeniu. Prosi także apostołów o godne zachowanie, gdy będą odwiedzać ludzi w ich domach. Mają być ubogimi świadkami Jezusa wyposażonymi jedynie w miłość i wiarę. W zamian otrzymują od Jezusa władzę nad duchami nieczystymi.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus „przywołał do siebie i zaczął rozsyłać”. Tak działo się u początku chrześcijaństwa i tak dzieje się do dzisiaj: Jezus powołuje i posyła do ewangelizacji. Każdy jest wybrany i ma zadanie do wypełnienia. Każdy dzień kryje w sobie pewną misję. Pomyśle o moim zadaniu, do jakiego zostałem wezwany. Jaka mam szczególną misję od Jezusa?

„Nie bierzcie ze sobą…”. Muszę być przygotowany na ubogie, skromne środki podczas pracy dla Jezusa. Nie ci odnoszą największe sukcesy, którzy są obficie we wszystko zaopatrzeni i zabezpieczeni. Ewangelizator posługuje się skromnymi środkami. Jezus oczekuje, ze w pierwszym rzędzie mam polegać na Nim i Jego mocy, której mi udziela.

„Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą…” Jezus uświadamia mi, ze nie wszyscy ludzie są od razu otwarci na Słowa Boga. Nie wszyscy będę chcieli słuchać o Bogu, Kościele i Ewangelii. Nie zawsze też inni będą mnie akceptowali i przyjmowali moje słowa z życzliwością.

„Wyrzucali wiele złych duchów i uzdrawiali”. Jeśli zawierzę całkowicie Jezusowi będę mógł dokonywać wielkich rzeczy. Apostołowie czynili rzeczy po ludzku niemożliwe, ale tylko dlatego, że była z nimi moc Boża i w pełni zaufali, że Bóg ich prowadzi. „Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13)

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zapytam się: Jakie jest moje główne zadanie, jakie otrzymałem od Boga? Czy wypełniam je dobrze? Czego najbardziej się lękam w mojej posłudze?

IV tydzień zwykły

Piątek

Mk 6, 14-29

I. O czym mówi Bóg?

Smutne wydarzenie śmierci Jana Chrzciciela. Ewangelista Marek ukazuje to wydarzenie w kontekście kilku osób: Heroda, Herodiady i jej córki. Herod i Herodiada stają w wyraźnym przeciwieństwie do Jana Chrzciciela w postawie wolności i prawdy o sobie. Jawią się jako ludzie o całkowicie zburzonej hierarchii wartości, nieuporządkowani, zniewoleni bogactwem i strachem. Jan Chrzciciel jest ich przeciwieństwem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jan Chrzciciel, ilekroć występuje w Ewangelii to zawsze w kontekście Jezusa. Jakby był Jego odbiciem. Wydarzenia z życia Jana mówią o przyszłości Jezusa.

„Herod kazał pochwycić Jana i trzymał go w wiezieniu”. Śmierć Jana ukazana jest nie jako wydarzenie polityczne, ale moralne – Herod kazał Go zabić, ponieważ miał odwagę mówić o grzesznym życiu rządzących. „Nie wolno ci mieć żony brata swego”.

„Herod brał Jana w obronę”. Herod nosił w sobie także dobre pragnienia, ale – niestety – nieuporządkowane życie i zależność od opinii innych osób bardzo je osłabiły.

„Herod wyprawił ucztę dostojnikom i osobistościom”. Można żyć na wolności, jak Herod i jego kochanka, ale być człowiekiem zniewolonym. Herodem targają różnego rodzaju namiętności, nieopanowanie w jedzeniu i piciu oraz brak kontroli nad wypowiadanym słowem. Składa nieodpowiedzialne obietnice, z których później nie może się wycofać, a które mają tragiczne konsekwencje. Herod i jego biesiadnicy ukazują ludzi bogatych i zepsutych moralnie. Są rozleniwieni, bawią się wszystkim, nic ich nie szokuje, nawet głowa na tacy podczas biesiady. A można być uwięzionym, jak Jan i żyć jak człowiek wolny. Bije od niego blask wolności i odwagi, nie boi się uwięzienia. Najważniejsze dla niego to żyć w prawdzie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie nie składać nieodpowiedzialnych obietnic.

IV tydzień zwykły

Sobota

Mk 6, 30-34

I. O czym mówi Bóg?

Patrzymy na Jezusa i apostołów, którzy są w nawale pracy. Maja wiele obowiązków, ciężko pracują, zdarza się, że nie mają nawet czasu coś zjeść, dlatego Jezus zachęca ich do odpoczynku. Prosi jednak, by pobyli w samotności, sami ze sobą. Szybko jednak okazało się, że jest to niemożliwe. Ludzie byli spragnieni ich obecności, słów i pomocy, jakiej im udzielali. Jezus wraz z apostołami jest gotowy odłożyć odpoczynek, gdy ktoś potrzebuje wsparcia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Zebrali się i opowiedzieli, co zdziałali”. Apostołowie po pierwszym rozesłaniu dzielą się z Jezusem, czego doświadczyli. Rozmawiają o tym, kogo spotkali i jak ewangelizowali. Dla lepszego bycia ze sobą i owocniejszej dalszej pracy podzielenie się tym, co i jak robię jest niezwykle istotne. Czy potrafię tak robić? Zastanowię się, jak to wygląda w mojej rodzinie?

„Pójdźcie sami osobno na miejsce pustynne”. Po ciężkiej pracy należy się nie tylko odpoczynek, ale tak możliwość pobycia sam na sam ze sobą, przemyśleć swoje życia i działanie. Jesteśmy wezwani do pracy, aby przez pracę się realizować, rozwijać. Jednak nie mniej ważny od pracy jest odpoczynek. Potrzeba umiejętnie łączyć wykonywaną pracę z odpoczynkiem. Dni odosobnienia są ważne, ponieważ nie tylko dają możliwość przemyślenia swojego życia i zadań, ale przede wszystkim odnowić więź z Bogiem. Czy potrafię nie tylko dobrze pracować, ale i odpowiednio odpoczywać? Czy umiem sobie zorganizować choćby jeden dzień „pustyni”?

Jezus zaplanował odpoczynek, ale gdy „ujrzał wielki tłum, zlitował się nad nimi”. Czasami, mimo że jesteśmy zmęczeni i zasługujemy na odpoczynek, trzeba znaleźć w sobie siły, by zmienić swoje plany. Jak reaguję na sytuację, gdy mam prawo do odpoczynku, a trzeba zrobić coś dodatkowego.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jak przeżywam rekolekcje w parafii? Czy mogę i chcę mieć dla siebie jakiś jeden dzień?

V tydzień zwykły rok A

niedziela

Mt 5, 13-16

I. O czym mówi Bóg?

Początek tzw. Kazania na Górze to przedstawienie ośmiu błogosławieństw. Zaraz po tym Jezus mówi uczniom, jakie jest ich zadanie w świecie: być wyrazistym i radykalnym uczniem Chrystusa. Ukazuje to przez symbol soli i światła. Jak bez soli potrawy są bez smaku, a bez światła nie można normalnie żyć, takimi winni być chrześcijanie pośród innych ludzi. Ktokolwiek patrzy na uczniów Chrystusa winien się budować ich postępowaniem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wy jesteście solą ziemi”. Jezus uświadamia, kim winien być człowiek wierzący w świecie – świecie różnorodnym, gdzie żyją osoby także niewierzące, wątpiące czy wprost walczące z Bogiem czy Kościołem. Chrześcijanin jest jak „sól”, to znaczy, nie poddaje się zmieniającym się trendom, poglądom, nowymi nurtami obyczajów. Mocno trzyma się swojej hierarchii wartości opartej na Biblii. Pyta się, czy moje życie jako osoby wierzącej jest świadectwem i znakiem sprzeciwu wobec innych ludzi.

Jeżeli chrześcijanin ulega współczesnym zmianom obyczajów, w dziedzinie moralności jest konformistą jest jak „sól, która utraciła swój smak”. Pomyślę o swojej wierze, postępowaniu wobec innych ludzi. Czy moje życie można porównać do „soli ziemi”?

Jezus mówi do mnie: „Wy jesteście światłem świata”. Ludzie wierzący w świecie są jak lampy, które widać z dalekiej odległości. Życie chrześcijan jest punktem odniesienia dla innych w podejmowaniu prawidłowych decyzji.

Lampa, by dawała jak najwięcej światła musi być umieszczona wysoko, „aby świeciła wszystkim”. Jezus przypomina mi prawdę, że moja wiara nie jest sprawą prywatną. Nie mogę jej zachować tylko w sercu, ale muszę się nią dzielić z innymi, odważnie. Czy kiedykolwiek wstydziłem się wiary?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Kto mnie się zawstydzi przed ludźmi, tego i ja zawstydzę się przed moim Ojcem, który jest w niebie”. Zapamiętam to zdanie Jezusa.

V tydzień zwykły rok B

niedziela

Mk 1, 29-39

I. O czym mówi Bóg?

Po uzdrowieniu w synagodze człowieka opętanego przez złego ducha Jezus przychodzi do domu Piotra. Z gorączki zostaje uzdrowiona teściowa apostoła. Swą wdzięczność wyraża w natychmiastowej służbie. Po jej uzdrowieniu Jezus leczy wielu chorych, których Mu przynoszono z okolic. Mimo nawału pracy i obowiązków Jezus znajduje siłę i czas, by spędzać czas na rozmowie z Ojcem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus pomaga uzdrawiając wszystkich, którzy potrzebują pomocy. Na

Jego drodze misyjnej znalazła się teściowa Piotra. Fragment listu św. Pawła do Koryntian wskazuje, że w chwili powołania Piotr był żonaty, a jego żona towarzyszyła mu w jego podróżach apostolskich. Małżeństwo dla Piotra nie stanowiło przeszkody w pójściu za Jezusem i włączeniu się w Jego misję. Pomyślę o swoim związku małżeńskim. Czy potrafię pogodzić życie małżeńskie z zaangażowaniem w życiu parafii?

Do Jezusa „przynosili chorych… całe miasto zebrało się u drzwi”. Widać, jak przebiegał zwyczajny dzień w życiu Jezusa. Był to czas spędzany pośród ludzi. „Jezus nie otwiera urzędu poradnictwa duchowego z napisem: «Prorok przyjmuje w poniedziałek, środę i piątek od 15 do 18. Wstęp kosztuje tyle a tyle, albo jeśli chcecie możecie złożyć ofiarę». Nie, Jezus tak nie czyni. Nie otworzył też gabinetu lekarskiego z napisem «Niech chorzy przychodzą tego a tego dnia a zostaną uzdrowieni». Jezus wchodzi między ludzi”. (papież Franciszek).

„Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, Jezus wstał i udał się na miejsce pustynne, i tam się modlił”. Jezus często spędzał czas na długiej modlitwie. Czasami były to wieczory, czasami – tak jak w dzisiejszej Ewangelii – nad ranem, a od czasu do czasu na odosobnieniu spędzał całe noce. Pomyślę, ile czasu przeznaczam każdego dnia na modlitwę? Czy chętnie trwam na modlitwie adoracyjnej w ciszy?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Na jutro wyznaczę sobie konkretny czas na modlitwę.

V tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 5, 1-11

1. O czym mówi Bóg?

Jezus w swym przepowiadaniu musi znajdować nowe sposoby, by Jego słowo dotarło do słuchaczy. Tym razem było to nauczanie z łodzi. Będąc w łodzi Szymona Piotra wypróbowuje jego wiarę i zaufanie. Każe mu wypłynąć na środek jeziora, mimo że Piotr zapewnia Mistrza, że przez całą noc próbowali napełnić sieci rybami i nie udało im się. Apostoł jednak zaufał Jezusowi i on jak i pozostali rybacy stali się świadkami cudu.

2. Co Bóg mówi do mnie?

„Tłum cisnął się, aby słuchać słowa Bożego”. Jest to początek działalności Jezusa. Ci, którzy słuchają Jezusa są zauroczeni Jego słowami i sposobem mówienia do nich. Bardzo im zależy, by usłyszeć, co im Jezus ma do powiedzenia. Pomyślę o moim zaangażowaniu w słuchanie słowa Bożego podczas Mszy świętej. Czy jest we mnie otwartość na słowa Jezusa?

Jezus zachęca Piotra i jego wspólników rybaków, by „wypłynęli na głębię”. Ta zachęta Jezusa do rybaków jest symbolem czynienia w swoim życiu „czegoś więcej”. Jezus pragnie, bym nie zadowalał się przeciętnością, tym, co robiłem i jak żyłem do tej pory. „Wypłyń na głębię” – to znaczy stawiaj sobie coraz większe wymagania.

Piotr ma wątpliwości, czy warto podejmować kolejny wysiłek, gdy całonocna praca nie przyniosła żadnego owocu. Zapytam się, czy czasami nie mówię tak, jak Piotr: po co się znowu wysilać, jeśli nie ma poprawy życia? Czy warto podejmować kolejne postępowania, gdy ciągle popełniam te same grzechy?

Mimo wątpliwości Piotr jest posłuszny Mistrzowi. „Zgarnęli takie mnóstwo ryb, że sieci się rwały”. Jezus przypomina mi, że owocność działania dokonuje się przez posłuszeństwo Jego słowu.

3. Do czego Bóg wzywa?

„Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem grzeszny”. Podziękuję Jezusowi za to, że nawet moja grzeszność nie przeszkadza Mu działać przeze mnie.

V tydzień zwykły

poniedziałek

Mk 6, 53-56

I. O czym mów Bóg?

Jezus z apostołami wybrali się do ziemi Genezaret. Miasteczko zbudowane w nad brzegami Jeziora Galilejskiego. Genezaret po hebrajsku „Kinnaret” oznacza „harfę”. Jezus tam głosi Słowo Boże i uzdrawia: pomagał chorym i cierpiącym. . Te dwa elementy są ze sobą nierozłączne. Jezus głosząc – zawsze uzdrawia. Działanie Jezusa ma wielki odzew: „Ludzie biegali po całej owej okolicy i zaczęli znosić na noszach chorych”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Skoro wysiedli z łodzi, zaraz ich rozpoznano”. Pomimo, że Jezus z apostołami są tam pierwszy raz mieszkańcy oczekiwali na nich, byli im potrzebni.

„Zaczęli znosić na noszach chorych”. Misją Jezusa jest głoszenie prawdy o miłosiernym Ojcu i przychodzenie z pomocą potrzebującym. Jezus nie zna wytchnienia. Ciężko pracuje. Uzdrawia chorych, by Bóg był uwielbiony nie tylko w zdrowiu, ale także i w cierpieniu. Jezus chce zawsze pomagać, podnosić na duchu.

„Choćby frędzli u Jego płaszcza mogli się dotknąć”. Wiara mieszkańców Genezaret jest bardzo wielka. Wierzą, że nie tylko słowa i gesty Jezusa mogą im pomóc wyzdrowieć, ale dotkniecie się Jego szat. Jezus nie oczekuje z naszej strony wielkich, spektakularnych gestów, które świadczyłby o prawdziwej chęci uzdrowienia. Wystarczy Mu, że uczynimy coś drobnego, z czystą intencją. Pomyślę o swoim życiu: czy jest we mnie postawa prostoty i zaufania wobec Jezusa, gdy jestem w ciężkiej sytuacji?

„Ci, którzy się Jezusa dotknęli odzyskiwali zdrowie”. Tak jak Jezus uzdrawiał w swoich czasach, podobnie chce to czynić dzisiaj wobec mnie. Jezus chce i może uzdrowić moje trudne sytuacje. O chciałbym najbardziej powiedzieć Jezusowi?

Pomyślę, czy wykorzystuję wszelkie dostępne środki, jakie Jezus pozostawił dla mnie w Kościele: spowiedź, Eucharystię?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam w Katechizmie o sakramencie namaszczenia chorych.

V tydzień zwykły

wtorek

Mk 7, 1-13

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przyjmuje kolejną grupę ludzi – faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Chcą z Nim dyskutować o stworzonej przez poprzednie pokolenia tradycji. Choć są gośćmi to nie mogą powstrzymać się, by nie zwrócić Jezusowi uwagi na nieprawidłowe – wg prawa żydowskiego – zachowanie Jego uczniów. Dla Jezusa jest to kolejna okazja, by wykazać im nielogiczność ich myślenia i powierzchowność i legalizm w zachowywaniu prawa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Najpierw zwrócę uwagę na zachowanie faryzeuszów. Mają wiele zewnętrznych zwyczajów religijnych, których usilnie przestrzegają. Jezus mówi im, że dbając jedynie o to, co zewnętrzne, zbyt łatwo dokonują jednocześnie osądów innych. Oskarżając faryzeuszów o większą wierność prawu rabinistycznemu niż Prawu Mojżesza, Jezus uderza w samo serce nie tylko religijności faryzejskiej, ale podważa wszelki rodzaj wypaczonej religijności. Najcięższe choroby, jakie mogą zgubić religie, nie są w stosunku do nich zewnętrzne, lecz wewnętrzne. Zapytam się, na ile to, co czynię w mojej wierze, wszelkie praktyki religijne są wyrazem mojego wnętrza? Czy nie czynię czegoś tylko na pokaz? Czy nie przywiązuję zbytniej uwagi do spraw drugorzędnych.

„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem daleko jest ode Mnie”. Bóg patrzy w moje serce. Czy jest w nich prawość i szczerość, czy raczej postawa zakłamania czy nawet obłudy? Poproszę Boga, by moja zewnętrzna wierność wszelkim praktykom religijnym była wyrazem mojego wnętrza.

„Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować”. Jeden z najcięższych zarzutów, jakie Jezus kieruje do faryzeuszów i do mnie. Przestrzega przed manipulowaniem Słowem Bożym. Można tak się przywiązać do starych tradycji, że aby je zachować zacznę naginać słowa Boże do własnych celów.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Modlitwa: o ustrzeżenie od zakłamania serca i powierzchownych zachowań.

V tydzień zwykły

środa

Mk 7, 14-23

I. O czym mówi Bóg?

Pierwsze siedem rozdziałów ewangelii Marka to działalność Jezusa w Galilei. Nadszedł czas, by wyruszyć do innych rejonów Izraela. Zanim to nastąpi Jezus przywołuje do siebie tłum. Wzywa ich do uważnego słuchania, ponieważ miał im do powiedzenia bardzo ważną prawdę: człowieka nie niszczy to, co wchodzi w niego z zewnątrz, ale najbardziej negatywne zachowania pochodzą z wnętrza człowieka. Siedliskiem zarówno zła jak i dobra jest serce człowieka.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Kto ma uszy niechaj słucha”. W trzech zdaniach Jezus dwukrotnie wzywa do uważnego słuchania Go. Bardzo Mu zależy, by Go słuchać Go z uwagą i wyciągnąć prawidłowe wnioski. Czy potrafię z uwagą słuchać słów Jezusa? Co najbardziej przeszkadza mi słuchać, modlić się, wsłuchiwać się w Słowo Boże?

„Nic nie wchodzi z zewnątrz człowieka, co czyniłoby go nieczystym”. Rady rabinów dotyczące pokarmów były bardzo szczegółowe. Oprócz pokarmów zakazanych, nie było żadnego produktu spożywczego, który byłby pozostawiony dowolnym gustom Żydów: chleb musiał być zrobiony z pełnej pszenicy i trzeba było go spożywać łącznie z kielichem wody; warzywa musiały być gotowane; nie wolno było jeść za dużo mięsa czy miodu. Rady dietetyczne rabinów są mądre, ale nie miały żadnego związku z religią. Z wiarą mają związek ludzkie nieprawości, które „wychodzą” z człowieka, a nie różnorakie pokarmy, które do niego „wchodzą”. Jezus zatem prosi mnie, bym przyjrzał się swojemu wnętrzu i przestrzega mnie przed nieczystością, która rodzi się w sercu. Przypatrzę się zatem moim myślom, słowom, gestom, zachowaniom.

„Z serca ludzkiego pochodzą…” Jezus wymienia różne grzechy rodzące się w sercu człowieka. Zatrzymam się przy każdym z tych grzechów i poproszę Jezusa o odwagę w ocenie, które dotyczą mojego życia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jezus wzywa mnie do „ewangelizacji sumienia”, czyli szczerego popatrzenia na swoje wnętrze.

V tydzień zwykły

czwartek

Mk 7, 24-30

1. O czym mówi Bóg?

Jezus opuszcza rodzinną Galileę i udaje się do Tyru i Sydonu, czyli w miejsca zamieszkiwane przez pogan. O Jego przybyciu usłyszała kobieta, matka, której córka była opętana przez ducha nieczystego. Była Syrofenicjanką, czyli nie należącą do ludu wybranego. Prosi Jezusa o uzdrowienie córki, i nie zraża się nawet „chłodnym” potraktowaniem jej przez Jezusa. Widać, że za wszelką cenę chce pomóc córce. Po uzdrowieniu dziewczynki Jezus po raz kolejny chwali wiarę ludzi niewierzących.

2. Co Bóg mówi do mnie?

„Wstąpił do pewnego domu”. Proste zdanie wprowadza mnie w niezwykłą prawdę: Jezus chce przyjść do każdego, także mojego domu. Przychodzi dyskretnie, często jako Gość nierozpoznany. Mogę z Nim codziennie rozmawiać. On nie narzuca swojej obecności, cierpliwie czeka aż Go zauważę i się do Niego zwrócę. Pomyśle, jak wygląda moja codzienna rozmowa z Jezusem?

Kobieta, której córeczka była opętana przez ducha nieczystego, „przyszła i upadła Mu do nóg”. Widać jak bardzo matka cierpi z powodu choroby swego dziecka. Co jest szczególnego w jej rozmowie z Jezusem? Jest wytrwała i nieustępliwa. Odważnie i trafnie odpowiada na zdanie Jezusa, które na pierwszy rzut oka wydaje się być odrzuceniem jej prośby. Zachowanie matki wskazuje, że w relacji z Jezusem czasami trzeba być nieustępliwym. Muszę zawsze wierzyć, że Jezus będzie chciał mi pomóc, choć jakieś okoliczności zewnętrzne mogą nie sprzyjać czy nawet temu przeczyć.

„Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn dzieci”. Żydzi gardzili poganami, nazywali ich „psami”, a Jezus chwali wiarę kobiety poganki. Kobieta wypowiada proroczą, wielka prawdę: Bóg wybrał Izraela, ale jednocześnie otworzył bramy zbawienia także dla pogan. Nikt nie jest odrzucony.

3. Do czego Bóg wzywa?

Czy potrafię walczyć o kogoś, o jego zdrowie ciała lub ducha.

V tydzień zwykły

piątek

Mk 7, 31-37

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opuszcza okolice Tyru i Sydonu i przybywa nad Jezioro Galilejskie do Dekapolu. To także obszary pogańskie. Tam spotyka się z człowiekiem głuchoniemym. Uzdrawia go używając wielu znaków zewnętrznych, a na końcu wypowiada znamienne słowo „Effatha”. Po raz kolejny prosi uzdrowionego i świadków cudu, by nie mówili innym o tym, czego doświadczyli.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Człowiek głuchoniemy jest symbolem krainy Dekapolu. Do momentu przyjścia Jezusa byli jak głusi i niemi wobec Ewangelii. Są jednak – podobnie jak inne krainy pogańskie – wezwani, by dzięki słowu Jezusa i Jego cudom odkryć prawdziwego Boga.

„Przyprowadzili Mu głuchoniemego”. W tym wydarzeniu ważny jest nie tylko człowiek głuchoniemy, ale także ci, którzy zatroszczyli się, by stanął przed Jezusem. Czy zdarzyło mi się, że kogoś przyprowadziłem do Jezusa, komuś – kto był głuchy czy ślepy na Ewangelię – powiedziałem, że potrzebuje pomocy, by Jezus go uzdrowił? Kogo chciałbym najbardziej przyprowadzić do Jezusa?

Tym głuchoniemym mogę być także i ja. Może ja potrzebuję, aby Jezus otworzył mi uszy i uczynił cud, bym np. zaczął mówić prawdę?

Opis uzdrowienia głuchoniemego przypomina obrzęd chrztu. Jezus oddziela głuchoniemego od tłumu, dotyka palcami jego uszu i śliną języka i mówi „Effatha”, czyli „Otwórz się”. Kto przyjmuje chrzest odłącza się od starego świata, jest w stanie pojąć znaczenie Słowa Bożego, modlić się w sposób całkowicie nowy i głosić innym otrzymaną Ewangelię. Tchnienie Jezusa odzwierciedla tchnienie Ducha Świętego, który w chrzcie doprowadza do pełni narodziny nowego stworzenia.

„Jezus przykazał im, by nikomu nie mówili”. Chce zatem, by uczniowie i świadkowie otoczyli milczeniem jego cuda. W dzisiejszych czasach Kościół, aby się rozwijać potrzebuje dyskrecji. Każde działanie w milczeniu pozwala dokonywać większych dzieł w sercach ludzi, niż gdyby to się działo w świetle mass mediów. Dobro, które się dzieje w Kościele powinno być ciche: „niech nie wie twoja prawa ręka, co czyni lewa”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się o dobrych spowiedników i kierowników duchowych.

V tydzień zwykły

sobota

Mk 8, 1-10

I. O czym mówi Bóg?

Widzimy Jezusa otoczonego rzeszą ludzi. Przyszli za Nim, są już trzeci dzień. Przeżywają małe trzydniowe rekolekcje z Jezusem, słuchają z uwagą jego słów. Jednak oprócz pokarmu duchowego ci ludzie potrzebują również pokarmu dla ciała. Apostołowie mają tylko siedem chlebów. Po cudzie rozmnożenia, po rozdaniu chlebów ludowi, zebrali ponownie siedem koszów tego, co po nich zostało.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Żal mi tego ludu”. Jezus ma dobre i wrażliwe serce. Troszczy się jednak nie tylko o dobre słowo, ale i pokarm dla nich. Wie, ze obie sprawy – ducha i ciała – są bardzo ważne. Jezus mówi tym zdaniem także do mnie: „Żal mi cię, ale nie chce zostawić Cię z twoim głodem. Nie chce byś zasłabł na twojej drodze życia”.

„Skąd tu na pustkowiu ktoś będzie mógł nakarmić ich chlebem?” Apostołowie, mimo że widzieli już niejeden cud Jezusa, zachowują się, jakby sytuacja była bez wyjścia. Widzą jedynie przeszkody i ich myślenie jest czysto ludzkie. Nie wierzą, ze Jezus może zaradzić potrzebom tych głodnych ludzi. Pomyślę w tym miejscu, jak zachowuję się w chwilach bezradności, gdy wydaje się, że znikąd nie ma pomocy?

„Połamał i dawał uczniom, aby je rozdzielali”. Można usłyszeć pogłos słów z Ostatniej Wieczerzy… Jezus daje mi Chleb Życia. Więcej: sam staje się Chlebem i przypomina mi: „Kto nie będzie spożywał mojego Ciała nie ma życia wiecznego”. Jezus podczas codziennej Eucharystii jest gotowy mnie nakarmić. Czy korzystam z Jego zaproszenia? Czy często uczestniczę w tygodniu we Mszy świętej?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Bogu za dar Eucharystii. Poproszę o większą gorliwość w uczestnictwie we Mszy świętej.

VI tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 5,17-37

I. O czym mówi Bóg?

Słyszeliśmy ciąg dalszy mowy Jezusa o Królestwie Bożym. Początek do wypowiedzenie ośmiu błogosławieństw, a po nich Jezus mówi o zdaniach uczniów w świecie, o gniewie i pojednaniu oraz przypomina naukę o nierozerwalności małżeńskiej o przysiędze. To kilka poruszanych prawd, które można znaleźć w dziecięciu przykazaniach.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Co jest charakterystyczne w mowie Jezusa? Przypomina najpierw podstawowe przykazanie, a następnie jakby „podnosi” każde z przykazań o stopień wyżej. Mówi tak: „To że znasz przykazania i je stosujesz, to za mało. Trzeba czegoś więcej”.

Jezus przypomina tym samym niezwykłą prawdę, o której czasami chcemy zapomnieć: nasza wiara domaga się ciągle „czegoś więcej”. Jako ludzie wierzący jesteśmy wezwani, by ciągle stawiać sobie większe wymagania. Dzisiaj nie wystarczy powiedzieć sobie: nikogo nie zabiłem, z nikim nie cudzołożyłem, nikogo nie okradłem… Raczej należałoby pytać, czy moja wiara nieustannie się rozwija?

Kiedy człowiek się rozwija? Gdy stawia sobie coraz wyższe cele, nawet, gdy na pierwszy rzut oka są nie do osiągnięcia. Zamordowana w 2017 roku, świecka misjonarka, Helena Kmieć czyniła co roku plan życia i zapisywała w nim najważniejsze zadania jaką są przed nią. W pamiętnym roku mając 26 lat, zapisała: : „Postanowienia: w perspektywie roku – nauka języka hiszpańskiego, w perspektywie pięciu lat – małżeństwo, w dłużej perspektywie: świętość”. Świętość, czyli powołanie do miłości. Największe przykazanie to „będziesz miłował”.

Marek Kamiński, znany podróżnik, zdobywca biegunów, opowiadał, że bardzo dobrze pamięta wyprawy, w których nie udało mu się osiągnąć celu. Cel wyznaczył, przegrał walkę, ale zawsze- jak mówił – nauczyłem się czegoś, bardziej poznałem siebie, swoje słabe strony. Najważniejsze to wyznaczać sobie szczytne cele.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, co zrobić, by w moim życiu było „coś” więcej, w jakiejkolwiek dziedzinie.

VI tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 1, 40-45

I. O czym mówi Bóg?

Uzdrowienie trędowatego to ostatni cud Jezusa w pierwszej części Jego działalności. Wcześniej przyszedł z pomocą opętanemu, uzdrowił teściową Piotra i przyjął rzeszę wiernych, którzy przybyli z różnych rejonów Galilei, gdy usłyszeli o cuda Jezusa. Uzdrowienie trędowatego ma podobne cechy, jak w innych przypadkach: Jezus słucha prośby, uzdrawia i prosi, by uzdrowiony zachował tajemnicę cudu tylko dla siebie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Trędowaty upadłszy na kolana, prosił Go”. Chorzy, którzy przychodzili do Jezusa prosili o cud uzdrowienia. Nie wstydzili się uklęknąć, czy jak czytaliśmy „upaść na kolana”. Widać, że są zdeterminowani, bardzo im zależało, by odzyskać zdrowie. Zastanowię się, jak bardzo mi zależy, by był zdrowy duchowo? Na co mnie stać, z czego jestem gotowy zrezygnować, aby Jezus oczyścił we mnie „trąd grzechu”?

Chory na trąd prosi Jezusa: „Jeżeli chcesz, możesz mnie oczyścić”. Jezus zawsze jest gotowy pomagać, gdy o to Go prosimy. W duchowości chrześcijańskiej ważną rolę odgrywa modlitwa prośby. Nie tylko winnyśmy dziękować, przepraszać czy uwielbiać Boga, ale także – z prostotą i pokorą – prosić. Jakie miejsce w mojej modlitwie zajmuje prośba? Jak często o coś proszę Boga?

Jezus ma prośbę do uzdrowionego, by „nikomu nie mówił”. Jednak mężczyzna „po wyjściu zaczął rozgłaszać, co zaszło”. Na pozór mogło by się wydać, że zrobił dobrze: doznał cudu, więc nie tylko trzeba chwalić Boga, ale i dać świadectwo o cudzie innym ludziom. Jednak tym samym sprzeciwia się prośbie Jezusa – jest nieposłuszny i nie dotrzymał prośby. Z tego powodu „Jezus nie mógł jawnie wejść do miasta”. Nieposłuszeństwo przeszkodziło w dalszym przepowiadaniu. „Jezus przebywał w miejscach pustynnych. Pomyślę o moim nie posłuszeństwie wobec słów Boga. Kiedy to mi się zdarza najczęściej?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Twój Bóg jest blisko ciebie, a raczej w tobie: bo w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy (Dz 17, 28). Nie trzeba zwracać się do Niego przez „portiera”. Upodobał sobie On w poufnej rozmowie z tobą. Mów Mu o swoich sprawach, planach, cierpieniach, lękach i o wszystkim, co ciebie dotyczy. Czyń to przede wszystkim, jak już ci radziłem, w zaufaniu i z sercem otwartym. Bóg nie przemawia do tych, którzy się do Niego nie zwracają, a dusza nieprzywykła do rozmowy z Nim nie może usłyszeć Jego głosu i sprawia tym Bogu przykrość. Nie mów: „Po co mam opowiadać Bogu o moich potrzebach, jeżeli On zna je lepiej ode mnie?” Owszem zna je, lecz jakby wydaje się nie znać tych potrzeb, o których Mu opowiesz nie opowiesz i nie szukasz w nich Jego pomocy”. (św. Alfons Liguori)

VI tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 6, 17-26

I. O czym mówi Bóg?

Wersja błogosławieństw wypowiedzianych przez Jezusa wg ewangelisty Łukasza jest trochę odmienna od św. Mateusza. Jezus wypowiada tylko cztery błogosławieństwa: wobec ubogich, głodujących, płaczących i tych, którzy będą znienawidzeni czy pogardzani ze wzg. na Chrystusa. Do czterech błogosławieństw św. Łukasz dodaje cztery „biada”, czyli przestrogi wobec bogatych, sytych, radujących się i osób, które są chwalone przez innych.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus schodził z góry i zatrzymał się na równinie. „Był tam duży poczet uczniów i wielkie rzesze ludzi”. Błogosławieństwa i przestrogi Jezus wypowiada do wielu, nie są to zasady tylko dla wybranych, jakieś nielicznej grupy wierzących. Czy dołączę się do tych, którzy licznie przybyli, by słuchać Jezusa?

Pierwszym błogosławieństwem Jezus obejmuje wszystkich ubogich, biednych, bezdomnych. Jezus mówił, że ”ubogich zawsze mieć będziecie” (por. J 12, 8). Ubóstwo ma dzisiaj wiele twarzy. Są to osoby, które potrzebują wielorakiej pomocy, zarówno materialnej jak i duchowej. Pomyślę, czy znam takie osoby? Czy jestem gotowy im pomóc na miarę moich możliwości?

„Błogosławieni, którzy teraz głodujecie”. Choć rozwój technologiczny w ostatnich dekadach zrobił niezwykły postęp problem głodu nie został rozwiązany. Cały czas w różnych częściach świata są ludzie, którzy głodują, gdy w innych rejonach – nie tylko tych najbogatszych – codziennie wyrzuca się na śmietnik tysiące kilogramów dobrej żywności. Pomyślę, czy nie marnuję jedzenia, czy nie kupuję za dużo produktów, które później wyrzucam na śmietnik?

Jezus przestrzega: „biada wam bogaczom i tym, którzy jesteście syci”. Zastanowię się, w jakim sensie ta przestroga Jezusa może dotyczyć mnie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odpowiem pozytywnie na apel o pomoc żywnościową dla potrzebujących.

VI tydzień zwykły

poniedziałek

Mk 8,11-13

I. O czym mówi Bóg?

Jezus rozmawia z faryzeuszami. Trudna rozmowa, ponieważ oni tak naprawdę nie chcieli z Jezusem rozmawiać, ale domagali się znaku, i co więcej: „chcąc Go wystawić na próbę”. Jezus nie często używał ostrych słów, ale w tym wypadku posłużył się określeniem „plemię”, które w jeżyku biblijnym nabiera znaczenia „bandy”. Więc nie podjął z nimi dialogu, tylko – jak zapisał ewangelista Marek – „wsiadł do łodzi i odpłynął”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Domagali się od Niego znaku”. Czy można prosić Jezusa o cud, jakiś szczególny znak? Oczywiście, że tak. Tym bardziej że Jezus czynił cuda i dawał różnorakie znaki, potwierdzając swoją boskość. W tym przypadku odmawia uczynienia znaku dla faryzeuszów, ponieważ nie maja czystych intencji. Nie żądali jakiegokolwiek znaku – przecież wcześniej Jezus rozmnożył chleb dla 5 tysięcy ludzi), ale o znak równy tym dokonywanym przez Mojżesza. Kiedy serce jest zimne, nieszczere i zamknięte, nie jest w stanie dostrzec jakiegokolwiek Bożego znaku. Czy w mojej postawie wobec Jezusa nie ma czegoś na wzór faryzeuszów? Czy nie domagam się od Boga jakiś szczególnych znaków w życiu mojej wiary? Czy nie mówię do Niego: „Postąpię tak czy inaczej, ale zrób to czy tamto”.

Jezus czyni wyrzuty faryzeuszom, a poprzez nich wszystkim, którzy w podobne sposób się zachowują: „Czemu to plemię domaga się znaku?” Wydaje się, jakby Jezus stracił cierpliwość. Nazywa swoich rodaków „plemię”, czyli jakaś „banda” … Dlaczego? Ponieważ kilka dni czy tygodni wcześniej widzieli cuda i znaki, jakie dokonywał, a domagają się jeszcze więcej i jeszcze większych. Znaki dane przez Boga nie mogą być ustalane przez człowieka. To nie ludzie mają decydować, kiedy i jak Bóg ma się objawiać.

Pomyślę, ileż to znaków Jezus dał wszystkim ludziom. Czyż Eucharystia nie jest wielkim znakiem miłości Boga do człowieka? Czy sakrament pojednania, możliwość odpuszczenia grzechów, czyż nie jest cudem i znakiem Boga wobec mnie? Czyż możliwość czytania Słowa Bożego nie jest znakiem Boga dla mnie? Czy potrafię docenić i wykorzystywać każdego dnia znaki, jakimi objawia się Bóg?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

O docenienie codziennych znaków Bożych, które zostały mi pozostawione.

VI tydzień zwykły

wtorek

Mk 8, 14-21

I. O czym mówi Bóg?

Fragment Ewangelii, w którym uczniowie wykazują się słabą pamięcią. Zapomnieli o tym, by zaopatrzyć się w jedzenie, a co gorsza zapomnieli o niedawnym cudzie rozmnożenia chleba przez Jezusa dla kilku tysięcy ludzi. Nie dziwi zatem zniecierpliwienie Jezusa. Uczniowie okazują się mało pojętnymi uczniami.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Tylko jeden chleb mieli ze sobą”. Uczniowie zapominają o najbardziej elementarnych sprawach. Wyruszają w podróż łodzią i nikt pamięta o tym, co będą jedli za kilka godzin. Czy nie zapominam codziennie o najbardziej podstawowych sprawach, które powinienem wykonać?

Jezus nawiązuje do symbol chleba i kwasu. Chleb ma potrójne znaczenie: słowo Boże zawarte w Biblii, które powinno być pokarmem duchowym każdego człowieka; łaska, jakiej Bóg udziela ludziom pokładającym w Nim nadzieję i Jego słowie oraz chlebem jest królestwo Boże jako cel, do którego dąży człowiek wierzący. Natomiast w Ewangelii chlebem jest Chrystus, „Chleb żywy, który zstąpił z nieba”. Jest to jedyny chleb, którego ludzie potrzebują w czasie swego pielgrzymowania na drodze do zbawienia.

Kwas jest postrzegany jako symbol negatywny. „Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i kwasu Heroda”. Co to oznacza? Należy unikać niewierności, jaką mieli faryzeusze wobec Jezusa oraz cynizmu Heroda, który nie pojął tego, co Jezusa mówił i czynił. Nic nie rozumiał, ponieważ wszystko, co się działo wokół niego pojmował w kategoriach politycznych.

Jezus czyni wiele wyrzutów uczniom: „Nie rozumiecie”, „nie pojmujecie, „nie widzicie”, „nie słyszycie”. Pomyślę o każdej z tych postaw uczniów i zapytam się, na ile dotyczą one moje życia. Ileż razy nie pojmowałem, nie słyszałem, albo udawałem że nie słyszę, co Jezus mówi do mnie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jeszcze raz przypomnę sobie swoje obowiązki zawodowe i rodzinne?

VI tydzień zwykły

środa

Mk 8, 22-26

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przybywa do Betsaidy. Było to miasto położone przy krańcu Jeziora Galilejskiego, w pobliżu, gdzie do niego wpada Jordan. Z Betsaidy pochodzili apostołowie Piotr, Andrzej i Filip. W jej pobliżu Jezus nakarmił pięć tysięcy mężczyzn i wypowiedział gorzkie słowa: „biada tobie Betsaido”, ponieważ doceniło obecności i cudów Jezusa. Nie zniechęcając się tym, Jezus uzdrawia niewidomego, ale inaczej niż zwykł to czynić wcześniej.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Przyprowadzono Mu niewidomego”. Chory miał szczęście, ponieważ znaleźli się dobrzy ludzie, którzy mu pomogli dostać się do Jezusa. Czy zdarzyło mi się pomoc komuś, by spotkał się Jezusem?

Jezus bierze niewidomego za rękę i wyprowadza go poza wieś. Tym razem Jezus nie chce świadków cudu i chce uchronić chorego przed niepotrzebnymi reakcjami mieszkańców wioski. Wyobrażę sobie, jakby to Jezus mnie brał za rękę i leczy moją ślepotę duchową. Pomyślę przez chwilę, jak dobry i czuły jest dla mnie Jezus. Chce być sam na sam ze mną i chce mi pomóc. Jaką ślepotę Jezus powinien uleczyć we mnie?

Zastanawia fakt, że Jezus nie od razu uzdrowił niewidomego, czyni to jakby „na raty”. Najpierw zwilżył oczy śliną i położył na niewidomego ręce, a gdy okazało się, że widzi niewyraźnie położył jeszcze raz ręce na jego oczach i wówczas został niewidomy całkowicie uzdrowiony. „Wszystko widział jasno i wyraźnie”. Chrześcijanin jest w stanie nieustannego nawracania się; wędrówka wiary trwa przez całe życie; często są to etapy, jeden po drugim, a czasami przerwy braku rozwoju. Jezus mówi mi, że bycie z Nim wymaga czasu i cierpliwości. Nie tyle Jezus nie może uzdrowić mojej ślepoty od razu, tylko czasami ja nie pozwalam Mu się uzdrowić. Wolę czegoś nie widzieć. Poza tym nie zawsze to, co się dzieje od razu, natychmiast jest dla mnie najlepsze. Dojrzewanie owocu trwa długo.

Jezus nakazuje, aby ten, który odzyskał wzrok nie wracał do wsi. Zatem nie można wracać do dawnego życia. Nie można się cofać do starego sposobu myślenia. Czy zdaje sobie sprawę, że doświadczając uzdrowienia – a dzieje się to bardzo często podczas przyjmowania sakramentów – nie powinienem już wracać do starych grzechów? Poproszę Jezusa o wytrwanie w dobrych postanowieniach.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Bogu za dar wzroku.

VI tydzień zwykły

czwartek

Mk 8, 27-33

I. O czym mówi Bóg?

W wiosce nieopodal Cezarei Filipowej działy się ważne wydarzenia. Jezus stawia apostołom bardzo istotne pytanie, na które prawidłowo – czy w imieniu wszystkich? – odpowiada tylko Piotr. W drugiej części Ewangelii jest jakby drugi dialog Jezusa z Piotrem. Po odważnym wyznaniu, tym razem apostoł zupełnie nie zrozumiał tego, co Jezus powiedział do nich. Piotr, aby zrozumieć, co Jezus mówił o swojej męce, śmierci i zmartwychwstaniu musi przejść jeszcze przez zaparcie się swego Mistrza.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Tak jak Jezus pytał apostołów, tak również i mi stawia pytania, nie tyle, co inni o Nim sądzą, ale kim Jezus jest dla mnie. Czy potrafię odpowiedzieć prawidłowo i szczerze? Co powiedziałbym Jezusowi, gdybym siedział sam na sam z Nim?

„Zaczął ich pouczać, ze Syn Człowieczy musi wiele cierpieć…” Jezus nie ukrywa prawdy o swojej niedalekiej przyszłości. W tym momencie, gdy apostołowie są nad jeziorem czuja się dobrze, są szczęśliwi, że mogą towarzyszyć Jezusowi. Ale być z Jezusem zawsze i do końca oznacza być przy Nim, gdy będzie cierpiał. Jakiego Jezusa kocham i do jakiego Jezusa jestem gotowy przylgnąć? Czy tylko do takiego z Góry Tabor, czy tylko do takiego Jezusa się przyznaję, który uzdrawia i głosi z mocą słowo? Czy moim Jezusem jest Jezus cierpiący, odrzucony i sponiewierany?

„Piotr wziął Go na bok i zaczął upominać”. Piotr zajmuje w dzisiejszej Ewangelii ważne miejsc. Lecz widać, że myśli tylko częściowo po Bożemu. Wie, że Jezus jest Mesjaszem, ale boi się, że w cierpienie, które ma podjąc Jezus może być wciągnięty także on. Piotr w tym miejscu jest obrazem chrześcijanina, który wyruszył za Jezusem, ale nie chce się wysilać . Chce wiary łatwej, bez zmagań się ze sobą. To obraz człowieka, który zachwycił się Jezusem, Jego nauczaniem, ale nie chcą dotrzymywać Mu kroku na drodze krzyża. Nie istnieje łatwe chrześcijaństwo. Czy zatem potrafię tylko powiedzieć, kim Jezus jest dla mnie, czy chcę iść za Jezusem, nawet wówczas gdy będzie cierpiał?

„Patrząc na swych uczniów zgromił Piotra”. Gdy wymaga tego sytuacja, Jezus nie szuka pięknych słów. Mówi „prosto z mostu”. Podziękuję Jezusowi za to, uczy mnie odważnego napominania. Poproszę Go, abym nie miał względu na osoby, gdy trzeba zwrócić komuś uwagę. Abym potrafił mówić prawdę prosto w oczy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podczas modlitwy powiem Jezusowi, kim dla mnie jest, jakie miejsce zajmuje w moim życiu?

VI tydzień zwykły

piątek

Mk 8, 34-9,1

I. O czym mówi Bóg?

Jezus kieruje wezwanie do tłumu i jednocześnie swoich uczniów. Mówi mocne słowa: kto chce autentycznie Go naśladować musi spełnić określone warunki. Nie ma to być wypowiadanie deklaracji słownych, ale konkretne sposoby życia na co dzień. Stawanie się uczniem Jezusa oznacza także odwaga przyznania się do Niego w każdych okolicznościach życia.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Jeśli kto chce pójść za Mną…” Jezus zatem stawia pierwsze i ważne pytanie: czy chcę iść za Nim? Jeszcze nie stawia żadnych warunków, tylko pyta o moja wolą i dobrą wolę podążania za Nim? Co odpowiem Jezusowi?

Jeżeli moja odpowiedź jest pozytywna wówczas wsłucham się, co Jezus mówi dalej. Teraz są postawione mi trzy warunki: umieć walczyć ze sobą, zmagać się z trudnościami i chcieć naśladować Jezusa. Pomyślę przez chwilę o swoim dotychczasowym życiu. Czy przez ostatnie lata spełniałem warunki, o których mówił Jezus? Co jest moim największym krzyżem? Z czym się najbardziej zmagam? A z czym nie mogę sobie porazić i przegrywam duchową walkę?

Idąc przez życie podejmujemy różne decyzje. Jezus przypomina mi bardzo ważną prawdę, że nawet gdybym w życiu osiągnął bardzo wiele to muszę zapytać się, jakim kosztem to osiągnąłem. Czy to, co mam, nie dokonało się w zamian za dobro, które być może straciłem? „Cóż bowiem masz za korzyść, jeśli dusza szkodę poniosła?”

Jezus przypomina mi, że cokolwiek w życiu robię powinienem na wszystko patrzeć w perspektywie wieczności. Każdy mój czyn albo przybliża albo oddala mnie od Boga. Wszystko, co czynię ma swoje konsekwencje na wieczność. „Syn Człowieczy… odda każdemu według jego postępowania”. Przez chwilę pomyślę o tych słowach.

Św. Jan Chryzostom, biskup Konstantynopola, znany ze swej mądrości i dyscypliny moralnej był zastraszany przez cesarza Arkadiusza, że jeśli będzie tak dalej żył grozi mu śmierć. „Biskup Jan nie boi się śmierci, lecz tylko sądu Bożego” – odpowiedział cesarzowi Jan Chryzostom.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odnowię w sobie moje mocne postanowienia podążania za Jezusem, z wszelkimi konsekwencjami.

VI tydzień zwykły

sobota

Mk 9, 2-13

I. O czym mówi Bóg?

Jezus bierze ze sobą trzech apostołów i zaprowadził ich na „górę wysoką”. Tam wobec nich dokonuje się niezwykła przemiana Jezusa. Apostołowie są przerażeni, zdziwieni. Przeżywają doświadczenie, które przekracza ich możliwości pojmowania, tego co się dzieje. Słyszą dodatkowo głosy z nieba potwierdzające boskość Jezusa. Nic to jednak im nie pomaga, ponieważ schodzą z góry w dialogu z Jezusem wykazują się brakiem skojarzeń osób i wydarzeń ze Starego Testamentu w kontekście tego, co się dzieje obecnie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Rabbi, dobrze, że tu jesteśmy”. Rzeczywiście dobrze jest być blisko Jezusa, który jest przemieniony, uwielbiony. Piotr pragnął przedłużyć radość bycia z Jezusem w miejscu szczęśliwości. Czuł się bardzo dobrze. Ale zachowywał się, jak wielu chrześcijan, którzy mówią o swojej wierze tylko w kategoriach chwalebnych, ale nie godzą się iść z Jezusem drogą krzyża. Zapytam się, czy podczas każdej modlitwy dobrze się czuję z Jezusem, czy moja rozmowa z Nim jest uzależniona od mojego samopoczucia? Czy równie chętnie trwam na rozważaniu Słowa Bożego, gdy ono jest trudne w przyjęciu, przekracza mnie, albo nie zgadzam się z tym, co Bóg mówi do mnie?

Życie z Jezusem to nie tylko miłe chwile. To także wysiłek słuchania Go. „Z obłoku odezwał się głos: To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”. Posłuszeństwo słowom Jezusa nigdy nie jest łatwe. Przypomnę sobie chwilę, w których nie chciałem Go słuchać, a postępowałem wg własnej woli.

„Gdy schodzili z góry…” każde, nawet najpiękniejsze przeżycie duchowe ma swój koniec. Po każdej, nawet najwznioślejszej modlitwie, najbardziej uroczystej Eucharystii trzeba „zejść na dół”, czyli do zwykłej codzienności i w niej przeżywać swoją wiarę. Jezus chce, by w zwyczajnych chwilach dnia realizować najważniejsze prawdy, które dał mi poświadczyć podczas wyjątkowych duchowych przeżyć. Jak zatem przeżywam moją wieź i wiarę z Jezusem w normalnych chwilach dnia?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę, abym równie wiernie był z Jezusem w chwilach radości, jak i w momentach cierpienia.

VII tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 5, 38-48

I. O czym mówi Bóg?

Jezus w Kazaniu na Górze przypomina, że starotestamentalne zasady „oko za oko i ząb” i by wrogo odnosić się do nieprzyjaciół, u osób, które chcą nazywać się Jego uczniami, tracą ważność. Etyka i moralność „nowych ludzi”, naśladujących swego Mistrza Jezusa wyraża się postawie przebaczania i modlitwy za tych, którzy są nieprzyjaźni wobec chrześcijan. Ten wymagający styl życia ma swoje źródło w Bogu, który miłuje wszystkich tak samo.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Słowa Jezusa przełamywały wszelkie dotychczasowe schematy myślenia i zasady postępowania. Burzą także fałszywie rozumiane zasady religijne. Wierzący Starego Testamentu musieli nie tylko odrzucić dotychczasową zasadę odwetu, ale nadto dać coś więcej od siebie. Jezus zwraca mi uwagę, że życie codzienne musi się wyrażać w dawaniu „czegoś więcej” niż tylko w zachowywaniu „tyle ile muszę”. Pomyślę o swoim postępowaniu: czy jestem hojny w obdarowywaniu, czy ograniczam się do minimum?

Jezus koryguje błędne zasady postępowania wobec innych. Żydzi do zdania: „Będziesz miłował swego bliźniego” sami dodali słowa: „a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził”. Wygodnie im było dopowiadać zdania, które usprawiedliwiałyby ich nieżyczliwość czy wprost agresję wobec innych. Zastanowię się, czy w moim podejściu do przykazań Bożych czy kościelnych nie „dodaję coś od siebie”, by mi łatwiej było ich przestrzegać?

„Módlcie się za tych, którzy was prześladują”. Jezus zaprasza do radykalnego podejścia do naszych nieprzyjaciół. Wie, że często nie stać nas na gesty miłości czy przebaczenia wobec tych, którzy zawinili wobec nas, ale można się za nich pomodlić. Modlitwa potrafi przemieniać nawet najbardziej zatwardziałe serca. Czyni to, co po ludzku jest niemożliwe.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się za tych, którzy są nieżyczliwi wobec mnie.

VII tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 2, 1-12

I. O czym mówi Bóg?

Słowa i czyny Jezusa powodują, że ludzie schodzą się do Kafarnaum z najdalszych okolic przynosząc chorych, by ich uzdrowił. Nie zawsze było łatwo dostać się do Jezusa z powodu ilości słuchających Go. Czasami ci, którzy pomagali chorym, w dzisiejszym przypadku paralitykowi, musieli wykazać się swoistą pomysłowością. Nie mogąc dostać do środka domu, weszli na dach i opuścili chorego przed Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus wrócił do swego domu w Kafarnaum. Po wielu dniach ciężkiej pracy był zmęczony i chciał odpocząć. Nie mógł jednak z powodu tłumu ludzi, który usłyszał, że Jezus wrócił i przyszedł pod drzwi Jego domu. Pomyślę o zmęczonym Jezusie. Nie zawsze mógł odpocząć, nawet wówczas, gdy był zmęczony. Mimo braku odpoczynku Jezus wychodzi do ludzi i głosi dobre słowo do tych, którzy się zebrali. Jezus musiał przełamać w sobie zmęczenie, choć nie jest łatwo za każdym razem pokonać siebie.

W międzyczasie „przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech”. Chory nie mógł sam przyjść do Jezusa, ale miał szczęście, że znaleźli się dobrzy ludzie, przyjaciele, którzy pomogli mu spotkać się z Jezusem. Dobrze mieć kogoś bliskiego, kto pomaga w trudnych sytuacjach. Zastanowię się, czy mam takie osoby wokół siebie, i czy jestem gotowy być „jednym z czterech”, gdyby trzeba było komuś przyjść z pomocą?

„Odkryli dach i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk”. Bliscy chorego wykazali się nie tylko dobrą wolą, że przynieśli go do Jezusa, ale także pomysłowością. Wokół Jezusa zgromadziło się zbyt dużo ludzi, by mogli przejść między nimi, więc znaleźli inne rozwiązanie. Mieli „wyobraźnię miłosierdzia” (Jan Paweł II). Poproszę Jezusa w modlitwie, bym nie tylko chciał pomagać, ale potrafił stosować różne sposoby pomocy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam przemówienie Jana Pawła II w Łagiewnikach z roku 2002.

VII tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 6, 27-38

I. O czym mówi Bóg?

Nie za często, ponieważ jest to jedno z najtrudniejszych zadań, ale w kilku miejscach Ewangelii Jezus wzywa uczniów do miłości nieprzyjaciół. Zachęca, by nie stosować odwetu, ale spróbować patrzeć na innych, także ludzi nieżyczliwych lub wręcz wrogich nam oczami Boga. Ostanie zdania to zbiór nakazów, które wyróżniają w świecie osoby wierzące, i tym samym stawać się na wzór Ojca, który „jest dobry dla niewdzięcznych i złych”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Powiadam wam, którzy słuchacie”. Jezus chce, by przede wszystkim Go słuchać. Wprowadzanie Jego słów w życie codzienne rozpoczyna się od słuchania tego, co mówi.

Jezus w radykalny sposób wylicza nasze obowiązki wobec tych, którzy nie zawsze są nam życzliwi i chcą naszego dobra. Zamiast przeklinać ich – błogosławić; tych, którzy nas obmawiają – modlić się za nich. Wszystkim, którzy czegokolwiek oczekują od nas – nie odmawiać. Podsumowaniem naszego zachowania wobec innych ludzi jest zdanie: „Jak chcecie by wam ludzie czynili, podobnie wy im czyńcie”. Zastanowię się nad swoim postępowaniem. Ile jest we mnie ewangelicznego stylu życia, ale ile kalkulacji i myślenia o sobie?

„Czyńcie dobrze, niczego się nie spodziewając”. Nie jest łatwo czynić dobrze bezinteresownie. Prawie każde nasze działanie ma na celu, by coś zyskać, albo by komuś innemu było lepiej. Rzadko cokolwiek robimy niczego w zamian nie oczekując. Pomyślę, ile interesowności jest w mojej modlitwie. Najczęściej przecież modlimy się o coś dla siebie lub dla innych.

Jezus zachęca do miłosierdzia na wzór Ojca w niebie. Pragnie, by wszyscy sobie nawzajem przebaczali, bezpodstawnie się nie osądzali i obdarzali dobrem, jakie mamy. I ma to być czynione „miarą natłoczoną i utrzęsioną”, czyli zawsze cokolwiek daję, dawać w obfitości, więcej niż się inni spodziewają.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czy mogę się podzielić, ale nie z tego, co mi zbywa.

VII tydzień zwykły

poniedziałek

Mk 9, 14-29

I. O czym mówi Bóg?

Trzech bohaterów Ewangelii: apostołowie, Jezus i ojciec epileptyka. Pierwsi stają bezradni wobec ogromu zła, jaki znajduje się w młodym człowieku, który ma „ducha niemego”. W konfrontacji z takim rodzajem zła tylko Jezus może je pokonać. Nie tylko, że się nie boi, ale ma w sobie Bożą moc, by zmierzyć się z szatanem. Podziwiając Jezusa, można jednak powiedzieć, że nie dziwimy się… wszak jest Bogiem. Wzbudza szacunek ojciec młodego człowieka.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nauczycielu, przyprowadziłem do Ciebie mojego syna, który ma ducha nieczystego”. Ojciec młodzieńca swoim skromnym zachowaniem ukazuje ogromną rodzicielską miłość. Szuka wszędzie pomocy dla syna: najpierw u apostołów, a gdy oni nie mogą u Jezusa. Nie wstydzi się przyznać do małej wiary, do niedowiarstwa. Nie udaje kogoś wierzącego tylko dlatego, że znalazł się w obecności Jezusa. Czy jestem w stanie szukać pomocy duchowej czy materialnej potrzebnej komuś z moich najbliższych?

„O, plemię niewierne…” – Jezus jest zirytowany. Jednak pomimo tego, przełamuje się i pomaga. Pokazuje, że nie zawsze można mieć dobry nastrój, aby pomóc komuś. Za każdym razem jednak można pokonać swoje lenistwo czy niechęć.

Jezus zapytał ojca dziecka: „Od kiedy to mus ie zdarza? – Od dzieciństwa – odparł”. Głuchym na wezwania Boże i niemym, aby rozmawiać Bogiem można być od najmłodszych lat. Moja wiara dzisiaj swoje źródło może mieć w pierwszych latach życia. Jaka wizję Boga, Kościoła i wiary przekazywali mi rodzice?

„Wierzę, zaradź memu niedowiarstwu”. Ojciec młodzieńca odważnie przyznaje się do swojej niewiary albo słabej wiary. Jaka jest moja wiara w chwilach niemocy, gdy czuję się bezradny wobec własnych grzechów lub niemożliwości pomocy innym?

„Dlaczego my nie mogliśmy go wyrzucić?” Apostołowie są zdziwieni swoją niemocą wobec zła. Okazało się silniejsze od nich. Kiedy tak może się stać? Kiedy pozwolimy, by jakiekolwiek grzeszne przyzwyczajenie głęboko zakorzeniło się w każdym z nas. Gdy tolerujemy i żyjemy dłuższy czas w grzechu ciężkim.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zło nie osiądzie w moim sercu, gdy będę dbał nie tylko o popełnianie grzechów ciężkich, ale w miarę możliwości, unikania grzechów lekkich, zwłaszcza popełnianych świadomie. „Świadome popełnianie grzechów lekkich prowadzi do ruiny” (św. Alfons Liguori)

VII tydzień zwykły

wtorek

Mk 9, 30-37

I. O czym mówi Bóg?

Jezus drugi raz zapowiada swoją Mękę. Chce przygotować uczniów na te szczególne dni. I kolejny raz ich światy, Jezusa i apostołów, są w różnych miejscach. Gdy Jezus opowiada o tym, co Go czeka, apostołowie kłócą się o to, kto z nich jest najważniejszy, który będzie pierwszy…

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus „pouczał swoich uczniów, że Syn Człowieczy będzie wydany… a ci Go zabiją…”. Uczniowie przede wszystkim nie rozumieli potrzeby ani sensu cierpienia Jezusa i Jego zmartwychwstania. I dobrze im było z Jezusem, gdy był podziwiany w każdym miejscu, gdzie się pojawili. Teraz, gdy usłyszeli Jego słowa są zaniepokojeni. Zapytam się, jak ja reaguję na trudne czy niezrozumiałe słowa, które Bóg kieruje do mnie? Czy potrafię wczuć się i być blisko Jezusa, czy czuję się niepewnie, boję się? Czy raczej tak jak uczniowie będę jednym z nich, ponieważ „nie rozumieli tych słów, a bali się Go zapytać”.

„W drodze posprzeczali się ze sobą”. Kłótnia w małżeństwie czy rodzinie nie jest najgorszą sprawą. Istotniejsze jest to, o co się kłócimy? Temat sprzeczki mówi, kim naprawdę jesteśmy i na czym nam zależy? Czy zatem pamiętam, o co się ostatnio kłóciłem? O co miałem do kogoś pretensje?

Jak mógł się czuć Jezus w momencie, gdy On mówił uczniom, jaka jest Jego przyszłość, a oni „posprzeczali się ze sobą o to, kto z nich jest największy”. Jakże trudno z kimś się rozmawia – zwłaszcza wtedy, gdy chce się mu przekazać coś niezwykle ważnego – a po chwili okazuje się, że on zaczyna mówić o czymś zupełnie innym…

Ewangelista Marek nie mógł lepiej wytłumaczyć, jak wielka przepaść myśli dzieli Jezusa od apostołów i uczniów w niedługo przed Jego śmiercią. Jest to to wizja Kościoła w przyszłości: z jednej strony Jezus zapraszający najbliższych, by szli z Nim na Kalwarię, a z drugiej uczniowie – czasów dzisiejszych – którzy sprowadzają wiarę do rozmów, kto w Kościele ma większe zasługi albo kto jest w nim ważniejszy. Czy zdarzało się mi, że mało uważnie słuchałem kogoś, kto mówił ważne sprawy, a ja myślami krążyłem wokół siebie? W tak szczególnym momencie uczniów opanowuje żądza znaczenia, bycia kimś, kto jest większy w oczach innych ludzi. Nie zdają sobie sprawy, że każda niezdrowa rywalizacja, chore ambicje przyniosą negatywne skutki.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Z uwagą będę słuchał słów Jezusa. Nie koniecznie muszę od razu dokładnie zrozumieć sens słów, nie od razu muszę wprowadzać je w życie… Będę najpierw z uwagą słuchał, co Jezus mówi do mnie.

VII tydzień zwykły

środa

Mk 9, 38-40

I. O czym mówi Bóg

Na podstawie tego, co mówi dzisiaj św. Jan apostoł można się domyślać, że apostołowie mieli pewne kompleksy, czy lęki o swoje miejsce przy Jezusie. Bali się, że ktoś spoza ich grona może czynić takie samo lub nawet większe dobro. A może to była zazdrość? Jezus wyjaśnia Janowi, że czynienie dobra nie można ograniczać ani do jakiegoś kręgu osób, ani patrząc szerzej do tylko jednej religii.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsze pytanie może być takie: czy ktoś nienależący do Chrystusa czy Kościoła może czynić cuda? Czy może wyrzucać złe duchy? Raczej tak. Czy można zatem ograniczać czynienie dobra tylko do obrębu jakiejś jednej wspólnoty religijnej? Na pewno nie. Bóg może działać i działa poprzez różnych ludzi, wierzących i niewierzących. Czy zatem potrafię zaakceptować prawdę, ze dobro dzieje się także przez innych ludzi, nie koniecznie należących do mojej wspólnoty?

„Zabranialiśmy mu” – chwalą się apostołowie. Choć Jezus uczył ich, aby za Jego przykładem byli „ostatnimi ze wszystkich o sługami wszystkich” to stają się bohaterami niechlubnej sceny ukazującej ich sekciarstwo. Poproszę Jezusa, by mi dopomógł zdemaskować własne, ciasne schematy myślenia, według których oceniam innych ludzi. Dobrze też będzie, gdy prześledzę moje relacje z najbliższymi w rodzinie i w środowisku, w którym pracuję czy studiuję, czy nie ma o nich zdania na podstawie tego, co kiedyś się wydarzyło?

Posłucham tego, co mówi Jezus. „Nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie źle mówić o Mnie”. Jezus uspokaja mnie, że wielu ludzi potrafi czynić dobro, choć „nie chodzą z Nim”. Czy potrafię pozytywnie myśleć o ludziach niewierzących, innej wiary?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Bóg chce działać przeze mnie, chce z moją historią życia czynić wielkie dzieła. Lecz muszę mieć świadomość, że tak samo może i chce działać poprzez innych ludzi, także spoza Kościoła.

VII tydzień zwykły

czwartek

Mk 9, 41-43.45. 47-50

I. O czym mówi Bóg?

Jezus mówi, że jest hojny wobec wszystkich, którzy czynią proste gesty dobroci. Każdy dobry uczynek ma wieczną wartość. Następnie wyraża oburzenie dla gorszycieli dzieci. Karą dla takich osób to ich śmierć i zapomnienie o nich. Jezus podaje także jeden z najprostszych, ale i najtrudniejszych sposobów rozwoju życia duchowego: unikanie okazji do grzechu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Najpierw zwrócę uwagę, jak bardzo Jezus troszczy się o mnie w słowach: „Kto wam poda kubek wody… nie utraci swojej nagrody”. Ktokolwiek okaże mi dobro z powodu przynależności do Chrystusa, otrzyma nagrodę. Pomyślę przez chwilę o ludziach, którzy okazywali mi dobroć i życzliwość.

W swoim życiu muszę uważać, czy moje postępowanie nie jest powodem grzechu u innych, a zwłaszcza u dzieci. Jezus wypowiada bardzo surową przestrogę: „Kto by się stał powodem grzechu jednego z tych małych…”. Zgorszenie jest jak trucizna niszcząca naturalne dobro w człowieku. W Piśmie świętym zgorszeniem określa się wszystko, co stanowi dla innych przeszkodę na drodze do dobra. Przypomnę sobie tzw. grzechy cudze, to m.in. „Pobudzać kogoś do grzechu” i „Pomagać w popełnianiu grzechu”. Pomodlę za ludzi, na których miałem zły wpływ, moje zachowanie dla nich nie zawsze było dobrym przykładem.

Oprócz zgorszenia Jezus zwraca moją uwagę nie tylko na popełnianie grzechów, ale wzywa mnie do walki z korzeniami grzechu. Pyta mnie, czy unikam okazji do grzechu? Wiele grzechów nie popełniłbym, gdym był bardziej ostrożny i unikał osób lub sytuacji, które prowokują do grzechu. Poproszę Jezusa, by pomógł mi stanąć w prawdzie i odpowiedzieć na pytanie, który grzech szczególnie mnie zniewala.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Na unikanie jakich grzechów muszą zwrócić szczególną uwagę.

VII tydzień zwykły C

piątek

Mk 10, 1-12

I. O czym mówi Bóg

Jezus spotyka się z faryzeuszami, a ci stawiając Mu pytanie ponownie „chcieli wystawić Go na próbę”. Postawili pytanie o nierozerwalność małżeństwa. Tłumaczy faryzeuszom, że – pomimo tego, że Mojżesz pozwolił na list rozwodowy – związek dwóch osób w zamyśle Boga zawsze był czymś niezwykłym. Jeżeli zaczęto tę więź traktować bardziej przedmiotowo, to tylko z powodu „zatwardziałości serca”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go…” Faryzeusze kolejny raz przychodzą do Jezusa z problem, ale widać, że mają inne zamiary. Nie są podobni do tłumów, które ściągały do Jezusa, aby Go z uwagą słuchać. Nie chcą tak naprawdę usłyszeć odpowiedź Jezusa, ale „sondują Go”, badają , czy odpowie poprawie zgodnie zasadami nauk żydowskich. Jak zatem jest moja postawa wobec tego, co Jezus ma mi do powiedzenia, czy bardziej jestem gotowy słuchać, czy zdarza mi się, że szukam „dziury” w słowach Jezusa?

Faryzeusze zadają pytanie: „Czy wolno oddalić mężowi żonę?” i powołują się jednocześnie na pozwolenie, które dał Mojżesz. Dziwnie się zachowują, jakby nie znali pierwszych kart Księgi Rodzaju, gdzie pisze o jedności i nierozerwalności małżeńskiej. „Będą jednym ciałem… Co Bóg złączył , człowiek więc niech nie rozdziela”. Faryzeusze jakby podważali słowa Pana Boga i zdają się pytać Jezusa: „Myślisz, że ludzka miłość ma wieczną ważność? Czy miłość dwojga ludzi może przetrwać wszelkie kryzysy i upadki? Przecież jesteśmy tylko ludźmi…”. Jezus przypomina wszystkim, że na małżeństwo należy patrzeć w świetle pierwotnego zamysłu Boga i zachęca swoich słuchaczy, by sięgnęli do „Bereszit”, czyli pierwszej księgi Biblii.

Co to jest zatwardziałość serca? Szukanie tego, co dla mnie jest wygodniejsze. Pomijanie wysiłku, który trzeba w włożyć, by zachować dobro, by być wiernym swoim słowom. Czy moje serce nie jest zatwardziałe?

W obecnych czasach mówi się, że rzeczy się nie naprawia, tylko zmienia. Gdy coś się popsuje, biorę czy kupuję sobie nowe… Podobny sposób myślenia przyjmuje się w relacjach międzyludzkich. W Polsce ponad 40% małżeństw się rozchodzi… Jak pojmuję moją więź małżeńską lub jakąkolwiek relację w której obecnie żyję? Jak reaguję na pojawiające się trudności?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odnowię moją miłość do osoby, którą poślubiłem; do Boga, któremu składałem śluby.

VII tydzień zwykły rok A

sobota

Mk 10, 13-16

I. O czym mówi Bóg?

Jest to jedna z najbardziej wzruszających scen ewangelicznych. Rodzice przyprowadzali dzieci do Jezusa „żeby je dotknął”, a później „błogosławił je”. Apostołowie wyznaczyli sobie inne zadanie: zrobić wszystko, by dzieci nie zbliżały się do Niego. Wówczas usłyszeli słowa, których pewnie się nie spodziewali: że „do takich bowiem należy królestwo Boże”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jest rzeczą naturalną, ze rodzice przynoszą swoje pociechy do osób, które cieszą się autorytetem religijnym, pragnąc, by ten je przytulił, pogłaskał powiedział coś miłego i dobrego. Nie inaczej zachowali się rodzice z pokolenia Jezusa. „Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął”, a ewangelista Mateusz dodał: „aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie”. Dziecko jest słabe, niewinne, kruche, dlatego potrzebuje szczególnej troski, ciepła, delikatności. Jednak potrzeby dziecka tkwią także w dorosłych. Czy zauważam je w sobie? Czy chciałbym, aby Jezus mnie dotknął, przytulił, pobłogosławił i pomodlił się nade mną?

Dziwnym jest, skąd taka nerwowa reakcja apostołów? „Zabraniali szorstko”, by rodzicie zbliżyli się z dziećmi do Jezusa. W czym im dzieci przeszkadzały? Czy chcieli w nadgorliwości swojej uchronić Jezusa, by odpoczął? Czy sądzili, że dzieci będą Mistrza denerwować? Może sobie odnajduje taką postawę: innym zabraniam zbliżyć się do Jezusa, albo nie pomagam, by inni byli bliżej Niego. Niestety, można w imię swoich racji przeszkadzać ludziom w nawiązaniu kontaktu z Jezusem. Można utrudniać dotarcie komuś do źródeł łask.

„Do takich bowiem należy królestwo Boże”. Jezus nie mówi, że królestwo Boże należy do dzieci, lecz „takich jak one”. Uświadamia mi, że w przyjmowaniu królestwa bożego dorośli powinni naśladować dzieci. Dzieci są proste, pokorne, szczodre, zawsze gotowe wyjść naprzeciw z entuzjazmem i niekłamaną radością. Czy zauważam w sobie dobre cechy dziecka? Które szczególnie?

Jezus ustanawia między sobą a dziećmi pewną szczególną wieź. „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje przyjmuje Tego, który Mnie posłał”. Jest to zatem wyjątkowa relacja między dzieckiem a Jezusem i Ojcem. Jezus kocha dzieci miłością nieskończoną, tak jak jest kochany przez swego Ojca. Pragnie, aby w Kościele były one przyjmowane i szanowane tak samo, jak przyjmuje się Jego osobę. Czy zdaję sobie sprawę, jak wielka może być moja więź z Jezusem, gdy odnajduję w sobie dziecięctwo Boże?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się i pobłogosławię swoje dzieci.

VIII tydzień zwykły rok A

Niedziela

Mt 6, 24-34

I. O czym Bóg mówi?

Ewangelia przypomina prawdę o zaufaniu Bogu. Wyraża się ono między innymi w tym, aby „zbytnio” nie zaprzątać sobie głowy tylko sprawami materialnymi. Każdy nosi w sobie wiele zatroskania o codzienne sprawy. Nie można udawać, że bieżące i konkretne sprawy same się zrobią. Jezus chce zwrócić uwagę na to, by nie przesadzać w myśleniu o rzeczach, które musimy mieć. Najistotniejsze to, by mieć w sercu pierwsze i jedno przykazanie: pierwszeństwa Boga.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nikt nie może dwom panom służyć”. Jezus zwraca uwagę na niepodzielność serca. Pierwsze przykazanie brzmi: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok mnie”. Nasze serce winno być ukierunkowane tylko i wyłącznie na Boga. „Jeśli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu” (św. Augustyn). Zapytam się, jak jest w moim życiu z pierwszym przykazaniem Dekalogu? Czy mam jakieś „bożki”, czyli coś co jest ważniejsze od Biblii, Mszy świętej w niedzielę, czy Dekalogu?

Jezus zachęca: „Nie martwcie się zbytnio o życie, o to co macie jeść…”. Nie chodzi o to, by w ogóle nie myśleć o przyszłości, czy nie troszczyć się o sprawy materialne. Ważne jest zachowanie proporcji, zdobywanie i używanie rzeczy, pieniędzy w odpowiedni sposób/ Kluczowym jest słowo „zbytnio”. Pomyślę o swoim życiu i zapytam się o moje podejście do przyszłości, do rzeczy i wydarzeń, które dzieją się w moim życiu?

Nie możecie służyć Bogu i Mamonie”. „Mamona” pisana dużą literą oznaczałaby nie tylko „coś”, ale prawie „ktoś”, tzn. rzecz, która urasta do rangi osoby. To wszystko, co jest porównywane do Boga, stawiamy na równi z Bogiem. Mamoną jest zatem władza, słowa, komputer, praca, pośpiech, doskonałość. Wszystko jest od Boga, i wszystko jest dobre, ale do wszystkiego należy zachować proporcje, dystans, odpowiednią miarę.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Czy mam odpowiedni dystans do wszystkiego, co Bóg mi dał?

VIII tydzień zwykły rok B

Niedziela

Mk 2, 18-22

I. O czym mówi Bóg?

Drugi rozdział Ewangelii wg św. Marka to ciąg dalszy sporów Jezusa z Żydami. Powodem były liczne uzdrowienia, jakich dokonywał Jezus: opętanego w synagodze, teściowej Piotra czy trędowatego. Marek podsumowuje, że „uzdrowił wielu dotkniętych chorobami i wyrzucił wiele złych duchów”. Kolejnym tematem dyskusji Jezusa z rodakami była sprawa postu. Była to jedna z ważniejszych spraw dla faryzeuszów.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Uczniowie Jana i faryzeusze mieli post”. W religii żydowskiej post ogrywał istotną rol. Pojmowany był jako praktyka rodząca zasługi wobec Boga i – nie mniej ważne – pochwały od ludzi, którzy obserwowali poszczących. Uważali także, że odmówienie sobie pożywienia lub picia może posiadać wartość duchową, ale tylko wówczas, gdy są wykonywane szczerze i prowadzą do pełnienia woli Bożej. Jakie ja mam opinię o poście? Jak go rozumiem i jaki według mnie jest sens odmawiania sobie czegokolwiek?

„Dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą?”. Czy to pytanie może odnosić się do mnie? Post można rozumieć, jako umiejętność panowania nad czymś, co mi się należy, jako odmówienie sobie nie tylko pokarmu. Postem można nazwać każdą praktykę pokutną – rezygnacja lub nadanie się zrobienia czegoś dobrego, co jest dla mnie wysiłkiem – która może mnie zbliżać do Boga. Jaki post zatem najczęściej praktykuję?

„Nikt nie przyszywa łaty z nowego sukna do starego ubrania”. Jezus wyjaśniając znaczenie postu oraz czas i okoliczności jego stosowania – „czy goście weselni mogą pościć, gdy pan młody jest z nimi” – przypomina, że we wszystkim należy kierować się prawidłowym rozeznawaniem duchowym. Nowe czasy domagają się nowych sposób życia i działania, lecz nie oznacza to rezygnacji czy odrzucenia tradycji dobra przeszłości.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Wyznaczę sobie praktykę postną w najbliższy piątek.

VIII tydzień zwykły rok C

Niedziela

Łk 6, 39-45

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza przypowieść Jezusa wprowadza w temat ukazujący, jak powinien postępować ktoś, kto ma pragnienie być liderem we wspólnocie, jej przewodnikiem, czy kierownikiem duchowym. Każdego z nich Jezus przestrzega przed pokusą pych czy zarozumiałości, która najczęściej prowadzi do upadku. Silny kontrast przykładu belki i drzazgi bardzo sugestywnie pokazuje, że wewnętrzne zakłamanie może dotyczyć każdego człowieka.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Czy może niewidomy prowadzić niewidomego?”. Pytanie Jezusa wydaje się być retoryczne, odpowiedź jest pewna: nie może. Tym samym nasz Nauczyciel wskazuje na potrzebę roztropnego doboru osób, które mają kierować naszym życiem duchowym. By prawidłowo się rozwijało muszę mieć przewodnika, któremu ufam, a który posiada odpowiednie cechy: wiarę, wykształcenie, mądrość, umiejętność słuchania i doświadczenie w prowadzeniu innych. Czy mam taką osobę w moim życiu? Kogo mógłbym nazwać moim przewodnikiem duchowym?

Autentyczny przewodnik duchowy to osoba, która najpierw widzi swoje błędy i chce się z nich nawracać. Nie jest kimś, kto w pierwszym rzędzie „widzi drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzega”.

Jezus przestrzega mnie przed duchową ślepotą, w której nie dostrzegam własnych niedoskonałości i błędów. Często tacy ludzie szybciej dostrzegają słabe punkty życia u innych. Łatwo im przychodzi powiedzieć: „Pozwól, że usunę drzazgę, która jest w twoim oku”, a nie chce widzieć swoich większych niedoskonałości. Pomyślę, czy nie zdarza mi się być zarozumiałym czy pysznym w zwracaniu innym uwagi na ich błędy?

„Z obfitości serca mówią jego usta”. O tym, co się dzieje w moim wnętrzu, jak przeżywam czas modlitwy ostatecznie potwierdzają słowa, które wypowiadam.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się za osobę, która ma największy wpływ na mnie.

VIII tydzień zwykły

poniedziałek

Mk 10, 17-27

1. O czym mówi Bóg?

Spotkanie Jezusa z bogatym młodzieńcem, który szuka sensu życia, sposobu osiągnięcia życia wiecznego. Jezus odpowiadając na jego pytanie proponuje mu najpierw sprzedanie tego, co posiada i dopiero wówczas pójście za Nim. „Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony”. Spotkanie z młodym, bogatym człowiekiem jest się punktem wyjścia do wyjaśnienia prawdy o znaczeniu rzeczy materialnych.

2. Co Bóg mówi do mnie?

Postawa bogatego młodzieńca jest bardzo budująca. Pyta Jezusa o najważniejsze sprawy w życiu człowieka, tzn. co należy zrobić, by osiągnąć życie wieczne. Innymi słowy, jak żyć, by moje życie miało sens. Widać, że jest w nim wielkie pragnienie pięknego życia. Czy dostrzegam w sobie takie pragnienia? Czy bardzo chcę przeżyć życie zgodni z największymi moimi marzeniami? Czy są to marzenia zgodne z Ewangelią?

Młodzieniec nazywa Jezusa „dobrym”, a Jezus niejako nie zwraca uwagi na przymiotniki, którymi Go określa młody człowiek. Więcej, skierowuje określenie „dobry” na Boga. Prawdziwie dobry jest tylko Ojciec. Jest tak dobry, że troszczy się o każdego człowieka. Przejawem Jego miłości są przykazania. Jeśli ich będę przestrzegał – nie tylko znał – moje życie będzie szło w dobrym kierunku. Jak zatem wygląda moje wypełnianie Bożych przykazań? Z którym mam najwięcej problemów?

Jest w człowieku pokusa, czy pragnienie, by być określanym jako „dobry człowiek”, albo by nikt nie nazwał mnie „złym” człowiekiem. Pozytywnie brzmiące przymiotniki pobudzają naszą ambicję, wierzymy, że rzeczywiście tak jest, jak inni o mnie mówią. Natomiast Jezus zaprasza, by zerwać z tym dobrym samopoczuciem, gdy inny coś dobrego mówią o nas, a zwrócić uwagę tylko na jedno: na czynienie dobra. Nie tyle być określanym jako dobry, ale robić dobrze.

„Idź sprzedaj wszystko, rozdaj ubogim, a potem przyjdź i chodź za Mną”. Jezus dostrzega w młodym człowieku wielkie pragnienia życia „czymś więcej”, więc proponuje mu radykalne rozwiązanie. „Nagle cała radość i nadzieja młodego ulatniają się, bo nie chce zrezygnować z posiadanego bogactwa” (papież Franciszek). Niezależnie od tego, ile posiadam, zapytam się, czy jest we mnie jakaś forma przywiązania do rzeczy? Z czego nie potrafiłbym zrezygnować?

„Jak trudno bogatym wejść do królestwa Bożego” – ostrzega Jezus. „Nieuporządkowane przywiązania potrafią zabić nawet najpiękniejsze pragnienia. Przywiązanie do bogactwa jest początkiem wszelkiego zepsucia. Przywiązanie do bogactwa rodzi smutek i bezpłodność. Przywiązanie, a nie właściwe zarządzanie dobrami” – precyzuje papież Franciszek.

3. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czym mogę się podzielić z innymi, z tego, co posiadam.

VIII tydzień zwykły

wtorek

Mk 10, 28-31

1. O czym mówi Bóg?

Jezus zachęca, by pójść za Nim zapewniając nie tylko pomyślność na ziemi, ale i życie wieczne. Wczoraj Jezus odpowiadając na pytanie bogatego młodzieńca zachęcał go do sprzedania swoich majętności. Na pytanie Piotra Jezus do niczego nie zachęca, ale daje zapewnienie, że każdy, kto zdecydował się na pójście za Nim, nie tylko niczego nie straci, ale zyska wieczność.

2. Co Bóg mówi do mnie?

Piotr wyznaje, że on i pozostali apostołowie „opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą”. Rzeczywiście powołanie pierwszych apostołów wygląda trochę dziwnie. Jezus idzie nad jezioro, przyszli apostołowie widza Go chyba pierwszy raz, a gdy Jezus mówi, by zostawili swoją prace i rodziny i poszli za Nim, enigmatycznie obiecując, że „ludzi będą łowić”, to przyszli apostołowie „zostawili natychmiast” i poszli za Jezusem. Co było pociągającego w wezwaniu Jezusa, że byli gotowi zostawić dotychczasowe życie? Czy tak się stało w moim życiu, że wraz z wyborem Jezusa byłem gotowy pozostawić wszystko, co nie pomaga w naśladowaniu Jezusa? Czy rzeczywiście opuściłem wszystko? Czy coś zostawiłem dla siebie? Nie jest łatwo zostawić swoją przeszłość. Przeszłość w znaczeniu nie tylko rodziny, rzeczy materialnych, ale i wydarzeń, przeżyć, które by utrudniały podążanie za Jezusem.

Jezus w odpowiadając Piotrowi obiecuje, że będzie hojny wobec każdego, kto porzucając wszystko pójdzie za Nim. Czy doświadczyłem tych słów w moim życiu? Podziękuję Jezusowi za Jego szczodre serce dla mnie, za wszystkie dobra duchowe i materialne, które przez ostatnie lata doświadczałem.

„… wśród prześladowań” – dodaje Jezus bardzo ważne słowa. W zachwycie nad dobrami, jakie Jezus obiecuje nie może umknąć mi to, że otrzymam bardzo wiele od Boga, ale muszę być przygotowany na bardzo trudne doświadczenia. Prześladowania oczyszczają z nieautentycznych intencji podążania za Jezusem. Każdy powinien czuwać, ponieważ nic się jeszcze nie skończyło i ten, kto jest w pierwszym rzędzie musi uważać, by nie był raptem ostatni.

3. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zapytam się, czy nie „ciągnie się” za mną, coś, czego nie opuściłem do końca dla Jezusa?

VIII tydzień zwykły

środa

Mk 10, 32-45

I. O czym mówi Bóg?

W drodze do Jerozolimy Jezus rozmawia z apostołami. Mówi im otwarcie o tym, co Go czeka w najbliższym czasie, czyli o męce i śmierci, ale wszystko zakończy się Jego zmartwychwstaniem. Jakub i Jan jakby nie słyszeli co Jezus mówił, ponieważ przychodzą do Niego z dziwną prośbą: by byli ważnymi osobami w przyszłym królestwie. Krótki dialog z synami Zebedeusza staje się podstawą do wyjaśnienia prawdy, co to znaczy służyć i na czym polega prawdziwa władza.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pytanie jakie stawiają Jezusowi Jan i Jakub na pierwszy rzut oka może wydawać się nie tylko zbyt śmiałe, lecz wręcz zuchwałe. „Żebyśmy w Twojej chwale siedzieli po lewej i prawej stronie”. Czy można prosić tak wielki przywilej? Z drugiej strony – jeśli nie mieli złych intencji – to ich prośba jest bardzo dobra. Proszą, by w wieczności mogli przebywać najbliżej Jezusa. Czy we mnie jest takie pragnienie, taka tęsknota za bliskością Jezusa? Czy szukam już jej w sytuacjach codziennego życia?

„Co chcecie, abym wam uczynił?” – pytanie skierowane do apostołów jest pytaniem i do mnie? Jezus zachęca mnie, aby miał odwagę Go prosić. Jak zatem wygląda moja modlitwa prośby. „Pan Bóg pragnie udzielać nam swoich łask, ale chce, abyśmy o to prosili, gdyż każdy, kto prosi otrzymuje” (św. Alfons Liguori).

Przypatrzę się mojej modlitwie. Jaka ona jest? Czy więcej w niej mówienia czy słuchania? Czy bardziej proszę czy dziękuję?

Jezus odpowiada: „Nie wiecie, o co prosicie”. Czy zdarza się, że nieraz usilnie o coś prosić Boga, choć do końca nie zdaję sobie sprawy z mojej prośby? My nie mamy oglądu całości naszego życia i wydarzeń, które są przed nami. Czy nie za bardzo upieram się, aby za wszelką cenę coś od Boga otrzymać? Czy wierzę, że Bóg wie lepiej, czego naprawdę potrzebuję?

„Kielich, który Ja mam pić, i wy pić będziecie” – zapewnia Jezus, to znaczy, że mogę uczestniczyć w zbawczych wydarzeniach. Jeśli tylko się zgodzę, Bóg obdarzy mnie „moim kielichem” doświadczeń cierpienia. Czy jestem na to przygotowany? W modlitwie poproszę Jezusa, bym z ufnością przyjmował wszystkie wydarzenia, jakie dopuszcza na mnie Najlepszy Ojciec.

Poprzez właśnie te codzienne wydarzenia Jezus che, bym podążał za Nim w postawie służby. „Kto chciałby być wielki między wami, niech będzie sługą”. Drogą do nieba nie jest rywalizacja i wywyższanie się, ale postawa służby. Czy potrafię zapominać o sobie i być dla innych, młodszych czy słabszych?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Komu dzisiaj w konkretny sposób mogę pomóc?

VIII tydzień zwykły

czwartek

Mk 10, 46-52

I. O czym mówi Bóg?

Punktem wyjścia dzisiejszego ewangelicznego opowiadania jest jedno z nieszczęść dotykających człowieka – ślepota. Jezus z uczniami opuszczając Jerycho spotyka siedzącego żebraka. Nie jest on kimś anonimowym. Ewangelista Marek pisze, że był to „Bartymeusz, syn Tymeusza”. Jezus w odpowiedzi na jego głośno wypowiadane prośby przywraca mu wzrok i mówi, dlaczego stał się taki cud: to nie On go uzdrowił, ale uzdrowiła go jego wiara.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Niewidomy żebrak siedział przy drodze”. Co czuję słysząc takie zdanie? Czy potrafię przywołać w pamięci takie sytuacje z mojego życia, że czułem się jak żebrak, to znaczy że moje życie zależało od innych, potrzebowałem koniecznie pomocy? Patrząc na to wydarzenie w szerzej, „ślepiec jest symbolem Izraela, który czeka na swego Mesjasza. Siedzi bowiem przy drodze prowadzącej z Jerycha do Jerozolimy, miasta świętego, gdzie dopełnią się wszelkie losy Izraela i gdzie ma się ukazać Mesjasz” (Francesco Palmisano).

Bartymeusz nie boi się głośno wołać, chociaż jest uciszany przez wielu ludzi. Bardzo mu zależy, by jego wołanie usłyszał Jezus. „Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Czy w moich modlitwach jestem tak wytrwały, że wewnętrznie jest gotowy głośno wołać, nie zrażać się trudnościami, by mnie Jezus usłyszał i wysłuchał?

„Wielu nastawało na niego, by umilkł”. W tym fragmencie Ewangelii można wyliczyć trzy rodzaje chrześcijan. Do pierwszej grupy należą ci, których interesuje tylko własna relacja z Jezusem. Nie słyszą wołania innych. Dalej są tacy, którzy słyszą to wołanie o pomocy, ale chcą je uciszyć. Jezus ma być tylko dla nich, nie dla wszystkich. I jest wreszcie trzeba kategoria osób, to ci, którzy pomagają innym przybliżyć się do Jezusa. Do której grupy zaliczę siebie?

Jezus przywołuje żebraka i pyta, czego oczekuje od Niego? Dziwne pytanie: czego może oczekiwać człowiek niewidomy? A jednak Jezus chce, aby wypowiedział swoją prośbę. Gdybym miał taką możliwość, o co bym Jezusa poprosił? Którą moją słabość miałby uleczyć? Jezus zawsze chcę, bym wypowiadał konkretne prośby, abym nazywał po imieniu problemy nieuleczone w sobie.

„Twoja wiara cię uzdrowiła”. Jezus nie mówi, że On go uzdrowił, ale wskazuje, na moc wiary, która tkwi w każdym człowieku. Chce, bym zrozumiał, że od mojej wiary zależy działanie Boga we mnie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Rozważę zdanie: „Wierzyć nie znaczy dołączyć jedną opinię do innych. Wiara, że Bóg istnieje, nie jest informacją jak inne. Wiara stanowi zasadnicze ukierunkowanie naszego życia. Wierząc w Boga, mamy wskazówki, jak żyć (Benedykt XVI).

VIII tydzień zwykły

piątek

Mk 11, 11-25

I. O czym mówi Bóg?

Kolejny fragment Ewangelii, którą napisał św. Marek zawiera dwa epizody, połączone ze sobą w ten sposób, iż jeden wyjaśnia drugi. Głównym wydarzeniem jest protest Jezusa wobec tego, jak traktuje się pomieszczenia świątyni. A jakby w międzyczasie widzimy scenę, gdy Jezus przeklina drzewo figowe, które nie przynosi owocu, choć „nie był to czas na figi”. Zauważę niezwykle radykalne zachowanie Jezusa.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Przypatrzę się drzewu figowemu. Jezus nie dostrzegł na nim owoców, choć miało dużo liści. Drzewo figowe, które nie przynosi owoców jest symbolem chrześcijanina, którego praktyki religijne nie prowadzą do przemiany życia. Jakie zatem jest moje życie duchowe, czy zauważam w nim postępy, czy raczej tylko dużo liści, czyli wiele praktyk, ale bez owoców?

Jezus mówił, że kto nie trwa w Nim nie może przynieść owoców. On jest źródłem prawidłowego wzrostu duchowego. „Kto nie trwa we Mnie, a Ja w nim ten przynosi owoc obfity”.

„Wszedłszy do świątyni zaczął wyrzucać tych, którzy sprzedawali i kupowali”. Kiedy trzeba Jezus nie boi się używać mocnych słów. Ma odwagę do radykalnego postępowania wobec tych, którzy bezczeszczą świątynię. Zarzuca swoim rodakom, że pomimo tysięcy lat wiary w Boga doszedł do lekceważenia Jego świętego miejsca. Jezus niejako wykrzyczał, że Izrael otrzymał od Boga szczególną misję: świątynia miała przyciągać ludzi, by oddawali cześć Bogu, a tymczasem oni pozwolili, by w niej dokonywał się handel. Uważnie przypatrzę się postawie Jezusa i poproszę go, o odwagę i siłę, by sytuacjach, które domagają się odpowiedniego zachowania nigdy nie stchórzył.

Św. Paweł pisał, że jesteśmy świątynią Boga (por. 1 Kor 3,17). Moje ciało, moje człowieczeństwo jest wyjątkowym miejscem przebywania Boga. Gdyby Jezus chciał wejść do świątyni mego serca, co wówczas zobaczyłby? Czy nie „handluję” tym, co najbardziej wartościowe? Co lub kogo Jezus wyrzuciłby z mojego wnętrza?

„Miejcie wiarę w Boga” – zachęca mnie Jezus. Usłyszę osobistą Jego zachętę, bym we wszystkim, co robię, przede wszystkim wierzył w Niego. Dzięki ufnej wierze jest gotów dokonywać cudów. Ważne, bym wierzył w to, co mówię do Jezusa.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Powoli przeczytam zdanie: „Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie”.

VIII tydzień zwykły

sobota

Mk 11, 27-33

I. O czym mówi Bóg?

Zastajemy Jezusa w świątyni jerozolimskiej, gdzie podchodzą do Niego przedstawiciele najważniejszych grup religijnych: arcykapłani, uczeni w Piśmie i starsi. Sa zaniepokojeni działalnością Jezusa, tym co mówi, a może bardziej tym, co czyni. Dlatego stawiają Jezusowi dwa pytania, na które Jezus jest gotowy odpowiedzieć, gdy oni odpowiedzą Mu na jedno Jego pytanie.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Kapłani i uczeni w Piśmie są zbulwersowani tym, że Jezus miał odwagę wyrzucić kupczących ze świątyni. Handel w świątyni stał się powszechny za ich zgodą i mieli z niego zyski, zatem chcą odwrócić uwagę od siebie, atakują Jezusa pytaniem: „Jakim prawem to czynisz?”. Czują się gospodarzami świątyni – więcej – może nawet właścicielami, dlatego pytają: „Kto Ci dał tę władzę?”. Tym samym dają Jezusowi niejako do zrozumienia, że nie traktują Go poważnie: „Jesteś jedynie fanatykiem i wichrzycielem, i musisz się mieć na baczności przed nami. Nie widzimy w Tobie autorytetu Boga. Wszystko co mówisz i czynisz, nie pochodzi od Boga, ale od ciebie” – zdają się sugerować oponenci Jezusa.

Jezus ma w sobie moc Boga, dlatego używa mocny słów i nikogo się nie boi, by zburzyć fałszywe poczucie nienaganności czy samozadowolenia. Zapytam się zatem, czy pozwalam, by Jezus czynił to także wobec moich postaw? Przecież nie jeden raz udawałem, że w moim życiu jest wszystko dobrze i nie potrzebuję żadnej zmiany. Czy może udaję, ze nie słyszę, co Jezus chce zmienić w moim życiu?

„Zadam wam jedno pytanie” – mówi Jezus do arcykapłanów i uczonych w Piśmie. Pomimo tego, że są bardzo wykształceni, oczytani, biegli w wielu zawiłościach prawnych nie potrafią odpowiedzieć na Jezusa – bardzo podchwytliwe i inteligentne – pytanie. Nie są ludźmi mądrymi, ponieważ mądrzy szukają prawdy, a oni chcą obronić swoje poglądy i dowieść swoich racji, byleby nic nie zmieniło się w ich życiu. Pomyślę, czy podobne zachowania jak u arcykapłanów nie występują w moim życiu? Jezus nie chce, by w moim życiu były postawy dwuznaczności i udawania.

Jedynym pozytywnym znakiem przeciwników Jezusa jest przyznanie się, ze nie potrafią odpowiedzieć na Jego pytanie. Umieć przyznać się do niewiedzy, czy niemożliwości odpowiedzi na pytanie jest wielką sztuką.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę Boga o to, by nie było we mnie postawy udawania i dwuznaczności.

IX tydzień zwykły rok A

niedziela

Mt 7, 21-27

1. O czym Bóg mówi?

Dzisiejszy fragment Ewangelii kończy Kazania na Górze i wpisuje się w radykalny ton, jakim Jezus chce dotrzeć do wszystkich, którzy za Nim podążają, a jednocześnie nie zdają sobie sprawy, co rzeczywiście jest najistotniejsze w Jego naśladowaniu. Przykład o budowaniu domu na skale lub pisaku jeszcze bardziej uwyraźnia, że można być bardzo blisko Jezusa, słuchać Jego słów i później zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Jezus

2. Co Bóg mówi do mnie?

„Nie każdy, który mówi Mi „Panie, Panie…” Jezus nie lekceważy ani nie potępia tych, którzy zwracają się do Boga długi modlitwami, lecz chce przekonać, także mnie dzisiaj, że Jego Ojcu bardziej podoba się pełne przylgnięcie ludzi do pełnienia woli Boga niż ich – często bez pokrycia w czynach – słowa.

Musze zatem zapytać się, czy nie buduję pozornych więzi z Bogiem, które polegają na braku jedności słów z czynami i okazywaniu Bogu tylko zewnętrznych wyrazów czci.

„Wielu Mi powie w owym dniu: „Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia…” Mateusz ewangelista kierował powyższy fragment do wszystkich uczniów, ale jednej kategorii ludzi dotyczy szczególnie: ludzi religijnych,a le i zarazem próżnych. W każdym wieku i każdej wspólnocie znajdują się takie osoby, które zawsze są w kościele, nie opuszczą żadnej uroczystości, chętnie włączają się pomoc, o której wiedzą inni, i nigdy nie będą się wstydzić , aby mówić głośno o swoich zasługach. Pomyślę przez chwilę, czy nie odnajduję się w jakiejś formie bycia w kościele, która nie zawsze jest do końca szczera. Jezus patrzy w moje serce i sumienie, czy jestem spokojny myśląc o moim byciu w świątyni?

„Nigdy was nie znałem”. Jezus mówi bardzo ostre i smutne słowa do osób, który się wydawało, że poprzez swoją obecność w kościele nawiązały z Nim więź. Są w wielkim błędzie. Jak mogę więc ocenić moją więź z Jezusem?

W drugiej części dzisiejszej ewangelii Jezus opowiada przypowieść o dwojakim sposobie budowania domu: na skale i na pisaku. Jeśli nie buduję na skale, czyli na Jezusie i Jego słowie to wszystko, czego dokonałem do tej por – albo co mi się wydaje, że zrobiłem – nie ma żadnej wartości przed Bogiem, tzn. że budowałem na piasku.

3. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zastanowię się, ile we mnie jest słów wypowiedzianych do Jezusa, które nie potwierdziłem konkretnym czynem?

IX tydzień zwykły rok B

niedziela

Mk 2, 23-3,6

I. O czym mówi Bóg?

W kolejnym spotkanie Jezusa i apostołów z faryzeuszami widać różnicę w podejściu do przestrzegania zasad praw żydowskich, w tym do szabatu. Ten uroczysty dzień zaczyna się w piątek o zachodzie słońca. Śpiewa się pieśń: „Przyjdź, przyjacielu mój, aby przywitać szabat, wyjdź naprzeciw oblubienicy”. Szabat jest dla Izraela jako oblubienica, a jego naruszenie traktowano jak cudzołóstwo. Każdemu Żydowi przypominał o przymierzu zawartym między Bogiem a Izraelem i stąd nikt nie chciał go zaniedbać.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsze pytanie Jezusa brzmi: „Czy szabat z całą swoją bezcenną historią może stanąć na przeszkodzie, by pomóc człowiekowi potrzebującemu?”

„Czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno”. Faryzeusze przestrzegając radykalnie Prawa nie zauważyli, że ich religijność staje się chora, ponieważ zapatrzeni tylko w prawo stracili sprzed oczu człowieka potrzebującego pomocy w szabat. Zapytam siebie, czy prawidłowo świętuję niedzielę, czy nie wykonuję prac niepotrzebnych, które mógłbym zrobić w tygodniu. Pomyślę, czy nie zdarzyło mi się odmówić komuś pomocy tłumacząc się odpoczynkiem niedzielnym.

Jezus broni swoich uczniów, którzy według faryzeuszów naruszyli prawo. Czyni to w spokojny sposób powołując się na Pisma. Tym samym przypomina mi, abym nauczył się patrzeć na innych, ich postępowanie – czasami bulwersujące – z miłością i szacunkiem. Abym zbyt szybko nie oceniał postępowania innych ludzi.

Po wymianie zdań z faryzeuszami Jezus udał się do synagogi. „Był tam człowiek, który miał uschłą rękę”. Jezus nie ma wątpliwości, że mimo szabatu należy pomóc. Prawa szabatu nie mogą stać na drodze miłości. Jezus przypomina mi, że sercem chrześcijaństwa jest miłość. Każda świątynia zbudowana jest z miłości do Boga, i jeśli w niej brakuje miłosierdzia do drugiego człowieka, taka świątynia przeczy swemu istnieniu. Czy moja obecność w kościele, na różnego rodzaju nabożeństwach pomaga mi w większej wrażliwości na pomoc potrzebującym?

„Co wolno w szabat: uczynić coś dobrego czy coś złego?”. Na pytanie Jezusa faryzeusze w swojej bezradności i zacietrzewieniu milczeli. Jezus jest smutny z „powodu zatwardziałości ich serca”. To ludzie religijni i wierzący w Boga, a nie mają na tyle miłości, by pomóc choremu. Gdzie brak szacunku dla życia i godności człowieka, potrzeba miłosiernej miłości Boga, w której świetle odsłania się niewypowiedziana wartość każdego ludzkiego istnienia. Potrzeba miłosierdzia, aby wszelka niesprawiedliwość na świecie znalazła kres w blasku prawdy (św. Jan Paweł II).

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się, abym nie utracił wrażliwości na potrzebujących.

IX tydzień zwykły rok C

niedziela

Łk 7, 1-10

1. O czym Bóg mówi?

Jezus spotyka setnika, któremu zachorował sługa i „był bliski śmierci”. Setnik to dowódca wojskowy, któremu podlegało nawet stu żołnierzy. Do jego obowiązków należało szkolenie i utrzymywanie dyscypliny wśród żołnierzy, a także dowodzenie nimi w obozie i na polu bitwy. Byli najbardziej doświadczonymi i kompetentnymi ludźmi w armii. Nie byli bardzo zamożni, ale mogli jako wojskowi pozwolić sobie na służbę. Setnik osobiście nie wybrał się do Jezusa, by prosić o zdrowie dla swojego sługi, lecz posyła starszych i gdy oni spotykają z Jezusem wywiązuje się niezwykły dialog, z którego do dzisiaj przetrwają słowa umieszczone w tekstach Mszy świętej.

2. Co Bóg mówi do mnie?

Najpierw zwrócę uwagę na na wyjątkowe więzi jakie łączą setnika ze starszymi i sługami. Setnik prosi o zdrowie dla sługi, a starszyzna ujmuje się za setnikiem. Cierpienie jednego z nich zbliża ich do siebie i jednocześnie do Jezusa. W tym miejscu pomyślę o swoich najbliższych i zapytam się, jak jest przeżywana choroba i cierpienie w mojej rodzinie i sąsiedztwie. Czy potrafię nie tylko prosić o pomoc dla osoby chorej, ale czy jest we mnie chęć zrobienie konkretnego czynu dla kogoś chorego w moim otoczeniu?

„Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, byś wszedł pod dach mój” – mówi setnik do Jezusa poprzez starszyznę. Zobaczę i zachwycę się wielką pokorą setnika. Słyszał, kim jest Jezus i ocenia, że jest niegodny, aby ktoś tak wielki fatygował się, by przyjść do jego domu.

Uświadomię sobie wielką prawdę: Jezus zawsze chce mnie odwiedzać w moim domu, czyli w moim życiu. Czy chętnie zapraszam Go do mojego mieszkania, czyli do wszystkich wydarzeń mojego życia? Czy może są takie miejsca mojego serca, których się wstydzę pokazać Jezusowi?

Setnik mówi: „Ja sam nie uważałem się za godnego przyjść do Ciebie. Lecz powiedz tylko słowo…”. Zauważę piękne wyznanie setnika, który bezgranicznie wierzy i ufa w moc słów Jezusa. Poproszę o łaskę głębokiej wiary w moc Bożego słowa. W tym miejscu mogę wykonać ćwiczenie: przypomnę sobie słowa z Biblii, które odegrały w moim życiu szczególną rolę?

Jezus jest zachwycony postawą setnika: „Tak wielkiej wiary nie znalazłem nawet w Izraelu”. Mój Nauczyciel przypomina mi prawdę, że we wszystkich religiach są ludzie godni szacunku ze względu na swą uczciwość i wiarę. Nie można zrównywać wszystkich religii twierdząc, że „nie ważne w jakiego Boga się wierzy”, ponieważ religie różnią się między sobą. Lecz szacunek dla inaczej wierzącego należy się zawsze.

3. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przed przyjęciem Komunii świętej przypomnę sobie, skąd pochodzą słowa: „Panie nie jestem godzien…” i wypowiem je powoli z większą świadomością i wdzięcznością.

IX tydzień zwykły

Poniedziałek

Mk 12, 1-12

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza ewangeliczna przypowieść opowiadana jest w świątyni, gdzie wcześniej Jezus protestował przeciwko handlowi w miejscu świętym. Na postawione Mu pytanie: „Jakim prawem to czynisz?”, Jezus odpowiada przypowieścią inspirowaną „Pieśnią o winnicy” z księgi Izajasza (5,1-7). Porównanie rolników z winnicy, którzy nie przyjmowali kolejno posłanych sług przez gospodarza – a posunęli się nawet do ich zabicia – z pokoleniem współczesnych izraelitów, mocno poruszyło uczonych w Piśmie i arcykapłanów. Najchętniej, by Go aresztowali, ale „bali się tłumu”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Przypowieść o winnicy jest opowieścią o życiu każdego człowieka, także o moim. Bóg powołał mnie do życia, obdarowuje różnymi łaskami, chce, bym przynosił dobre owoce życia. „W końcu oddał ją w dzierżawę”, tzn. dając mi życie, chce, żebym był za nie odpowiedzialny, abym podejmował w mojej winnicy życia prawidłowe decyzje. „Otoczył winnicę murem, wykopał tłocznię…”. Czy dostrzegam, jakie wiele darów otrzymałem od Boga? Czy prawidłowo je wykorzystuję?

Bóg jest cierpliwy wobec mnie i oczekuje ode mnie dojrzałych decyzji, ale w odpowiednim czasie. Jest Ojcem, który wie, że każdy potrzebuje odpowiedniego czasu na wzrastanie i dojrzewanie. Nie spieszy się i nie przynagla. W odpowiednim czasie posyła sługę, by „odebrał część należną z planów winnicy”. Jak zatem wygląda moje życie, moja droga powołania? Czy jestem już gotowy darować jakiś owoc mojego rozwoju?

Przypatrzę się teraz zachowaniu rolników. Są bezczelni, jakby byli właścicielami winnicy. Pomyliły się im role. Nie chcą oddać plonów winnicy i są zdeterminowani do najgorszego zła. W postawie niegodziwych rolników muszę odnaleźć również swoje zachowanie wobec Boga. Jest niezwykle cierpliwy wobec moich słabości i grzechów. Czy potrafię być dla Niego wdzięczny, że posłał nawet swego jedynego Syna, by uratować winnicę mego życia.

„Kamień, którzy odrzucili budujący, stał się głowicą węgła”. Jedną z najbardziej skomplikowanych czynności w starożytnej architekturze było umieszczenie ostatniego kamienia, który mistrz murarski wstawiał między zbiegające się łuki sklepienia. Po umieszczeniu ostatniego kamienia sklepienie trzymało się samo, a budowlę uważano za zakończoną.

Jezus nie mówi o sobie, że jest „kamieniem węgielnym”, lecz kamieniem zwieńczającym budowlę zbawienia. Żydzi jednak odrzucili Go, nie uznali za kogoś ważnego w budowli Królestwa Bożego. A odrzucenie Jezusa jest odrzuceniem Bożej miłości; staje się więc największym cierpieniem, jakim obarcza się człowiek. Pomyślę o tym, co te słowa znaczą dla mnie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Bogu za to, że ma cierpliwość wobec moich ciągle tych samych słabości.

IX tydzień zwykły

wtorek

Mk 12, 13-17

I. O czym mówi Bóg?

Do Jezusa przychodzą – za namową uczonych w Piśmie i starszych – faryzeusze i zwolennicy Heroda. Zadają pytanie związane z płaceniem podatków, ale prawdziwe intencje są jednak inne: „podchwycić Go w mowie”. Takich samych słów używa w paralelnym tekście Mateusz, a Łukasz opisując to zdarzenie dodaje: „aby Go wydać zwierzchnikom i władzy namiestnika”. Pomimo takich zamiarów Jezus daje im jednoznaczną i niezwykle prostą odpowiedź, po której „byli pełni podziwu dla Niego”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Uczeni w Piśmie i starsi nie mieli osobiście odwagi pójść do Jezusa i postawić Mu pytanie, więc posługują się faryzeuszami i ludźmi popierającymi Heroda. Widać ich przewrotność i tchórzostwo. Zasłaniają się innymi, bo być może spodziewali się ponownie bardzo dobrej riposty ze strony Jezusa, zatem by się nie ośmieszyć posyłają innych. Czy w moim życiu nie czynię czasami podobnie? Czy bojąc się komuś osobiście zadać trudne pytanie nie wysługuje się innymi?

„Wiemy, ze jesteś prawdomówny i na nikim Ci nie zależy… nie oglądasz się na osobę…”. Faryzeusze nie szczędzą pochwał Jezusowi. Wyliczają wiele pozytywnych stron Jego postępowania. Jednak w tych słowach nie są prawdziwi, są to tylko puste słowa, bo ich zamiary spotkania się i porozmawiania z Nim od początku są podszyte nieszczerością. Jezus „poznał ich obłudę…”. Zapytam się o moją szczerość w chwaleniu moich najbliższych, czy znajomych.

Faryzeusze pytają Jezusa, czy trzeba płacić podatki. Żydzi, niezależnie do jakiej grupy religijnej należeli, niechętnie płacili podatki, ponieważ zasilali skarbie okupanta. A dodatkowo na monecie widniał wizerunek cesarza Tyberiusza, który uważał się za bożka. Jeśli więc Żydzi płacili podatki, to tylko dlatego, by nie mieć kłopotu z władzą. Każde czasy w historii ludzkości naznaczone był nieuczciwością podatkową. Zawsze zdarzali się ludzie, którzy oszukiwali w płaceniu podatków. Czy uczciwie rozliczam się tego, co powinienem był zapłacić?

„Oddajcie cezarowi to, co należy do cezara, a Bogu to, co należy do Boga”. Jezus zachęca mnie do postawy autentyzmu i uczciwości wobec Boga i drugiego człowieka.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę w szczerej modlitwie Boga o to, bym zawsze uczciwie wywiązywał się z tego, co powinienem zrobić.

IX tydzień zwykły

środa

Mk 12, 18-27

I. O czym mówi Bóg?

Jezus tym razem spotyka się z saduceuszami. Opowiadają Mu dziwną historię kobiety, która miała w swoim życiu siedmiu mężów. Nawiązują do opisu z Księgi Powtórzonego Prawa (25,5-10), gdzie było napisane, że jeśli mąż umierał bezdzietnie, wdowa powinna być oddana za żonę szwagrowi, aby nie pozostała bez potomstwa. To prawie nieprawdopodobne wydarzenie staje się dla Jezusa pretekstem, by przedstawić saduceuszom prawdę o życiu wiecznym. Będzie to stan życia, którego nie można porównywać do sytuacji życia ziemskiego.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus wierzył w zmartwychwstanie i życie wieczne, jak większość Żydów w tamtym czasie. Jednak nie wszyscy mieli jednakowe wyobrażenie życia pozagrobowego. Panowały w tej kwestii rozbieżne opinie. Frakcja saduceuszów nie przyjmowała absolutnie wiary w zmartwychwstanie. Zdania na temat życia po śmierci były podzielone, podobnie jak w dzisiejszych czasach. Wielu deklarujących się jako chrześcijanie nie przyjmują prawdy o zmartwychwstaniu ciał. Czy wierzę z całą pewnością, że – jak powiedział Jezus – wszyscy powstaniemy z martwych? I zadam sobie jeszcze trudniejsze pytanie: czy wiara w zmartwychwstanie ma wpływ na moje obecne życie?

„Jesteście w błędzie, bo nie rozumiecie Pisma ani mocy Bożej” – odpowiedział Jezus saduceuszom. Jezus przedstawił dwa argumenty: jedne logiczny, a drugi biblijny. „Jeżeli według was zmartwychwstanie jest niemożliwe, to ograniczacie moc Boga” – zdaje się mówić Jezus do swoich adwersarzy. Przecież dla Boga nie ma nic niemożliwego. Czy tak uważam?

Drugi argument Jezus to powołanie się na księgę Wyjścia, gdzie Bóg mówi o sobie, że jest Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba. To znaczy, że jeśli Bóg żył w tak wielkiej zażyłości z patriarchami, z którymi związał się licznymi obietnicami, nie mógł ich skazać za całkowite zapomnienie i śmierć wieczną. Dlatego choć umarli, dla Boga są zawsze żyjący. Jezus w tym argumencie przypomina mi rolę Biblii. Wiele błędów życiowych, nieprawidłowych poglądów może rodzić się z braku systematycznego czytania Słowa Bożego i czynienia refleksji o swoim życiu.

„Rozumienie Pisma i rozumienie mocy Bożej to gwarancja życia w prawdzie. Wielu nie chce żyć w prawdzie, więc unika lektury Pisma świętego” (ks. Edward Staniek).

W ostatnim zdaniu Jezus przypomina mi bardzo ważną prawdę: Bóg jest Bogiem żywych. Istnienie wiele sposób w naszej wierze, by doświadczać Boga żywego, np. adoracja Najświętszego Sakramentu. Żyję życiem wiecznym już teraz, gdy karmię się Eucharystią. „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Uczynię adorację Najświętszego Sakramentu.

IX tydzień zwykły

czwartek

Mk 12, 28b-34

I. O czym mówi Bóg?

Jezus wielokrotnie spotykał się z uczonymi w Piśmie. Zdarzały się spotkania nacechowane dużą dozą niechęci lub nawet wrogości wobec Jezusa. Niektórzy przychodzili tylko po to, by „podchwycić Go na słowie”, czyhali na jakiś błąd. Akurat to spotkanie należało do wyjątkowo spokojnych i owocnych. Nawiązał się modry dialog, ponieważ uczony w Piśmie zadawał mądre i ważne pytania.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?” – pytał uczony Jezusa. Umieć stawiać mądre pytania jest dowodem mądrości, świadczą o poszukiwaniu wielkich wartości. Ważne jest także, by istotne pytania nie zadawać przypadkowym osobom. Gdy zadaje się pytania przypadkowym ludziom należy spodziewać się przypadkowej odpowiedzi. Wybitni pedagodzy podkreślają, ze w koncepcji wychowania należy doskonalić sztukę nie tyle mądrych odpowiedzi, ile stawiania przez uczniów mądrych pytań. Wyobrażę sobie siebie, jak to ja zadaję to pytanie Jezusowi. Czy kiedykolwiek postawiłem Mu takie pytanie: co w moim życiu powinno być pierwsze i najważniejsze.

Usłyszę odpowiedź Jezusa zaczynająca się od słów z księgi Wyjścia: „Słuchaj…” Najważniejsze przykazanie każdego wierzącego: miłość Boga, zaczyna się od słuchania Go. Czy rzeczywiście w moim życiu na pierwszym miejscu stawiam słuchanie Boga?

Jezus wyraźnie na pierwszym miejscu stawia miłość do Boga „całym sercem, całą duszą, całym umysłem i całą mocą”. Czy naprawdę kocham Boga w jedyny i niepowtarzalny sposób? Czy może jakieś „małe miłości” nie próbują zająć miejsca, które należy się tylko Bogu?

Uczony w Piśmie otrzymuje od Jezusa odpowiedź, że nic i nikt nie może zastąpić jedynej i pierwszej miłości do Boga. Jezus jednak dodaje, że miłość Boga – jeśli ma być autentyczna – musi wyrażać się – jako druga – w miłości do człowieka. Św. Jan napisał, że kłamstwem jest miłość do Boga oderwana od miłości bliźniego (por. 1 J 4,20). Musze jednak zawsze pamiętać, że przykazanie miłości bliźniego musi być zakorzenione w miłości do Boga do tego stopnia, że gdybym próbował oderwać je od swego korzenia, wówczas nie będę zdolny prawdziwie kochać pomigać innym.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się o jedność dwóch przykazań miłości w moim życiu.

IX tydzień zwykły

piątek

Mk 12, 35-37

I. O czym mówi Bóg?

Zastajemy Jezusa w świątyni, gdzie dyskutuje z uczonymi w Piśmie o kwestii Mesjasza-Króla. W pierwszym wieku dyskutowano bardzo wiele na ten temat. Uczeni w Piśmie nawet między sobą różni się do roli i znaczenia Mesjasza- Króla w historii Izraela. W dzisiejszym fragmencie Ewangelii sam Jezusa stawia tę kwestię i pyta tłumów: „Czy słusznie mówi się – jak twierdzą uczeni w Piśmie – że Mesjasz będzie synem Dawida”. Jezus nie boi się dyskutować i szukać odpowiedzi w Słowie Bożym.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Nauczając w świątyni, zapytał…”. Zauważę, że Jezus zadawał pytania. Nie bał się pytać. Często boimy się zapytać kogoś o coś, albo bojąc się odpowiedzi albo że nie będziemy zrozumiani. Czy zauważam w sobie taką postawę leku i wycofania, że lepiej jest nie zadawać komuś trudnych pytań.

Jezus uczy mnie dzisiaj czytania Pisma Świętego, chce bym czynił refleksję nad tym, co czytam, ponieważ poprawna analiza tekstu biblijnego jest sposobem docierania do prawdy. Staję zatem przed wyzwaniem, bym otwierając Biblię chciał ją nie tylko czytać, ale bym pragnął odkrywać w niej prawdę o świecie, sobie i tym, co powinienem robić.

„Jak mogą uczeni w Piśmie twierdzić, że Mesjasz jest synem Dawida?” – śmiało pyta Jezus uczonych. Dla nich jest On tylko synem Dawida, nie dostrzegają w Nim Syna Bożego i nie są zdolni przyjąć prawdy o Jego boskim istnieniu i pochodzeniu. Zapytam się, kim dla mnie jest Jezus? Czy widzę w Nim tylko wielkiego Proroka, Lekarza, nauczyciela, czy jest dla mnie rzeczywiście Synem Bożym, Zbawicielem?

„Sam Dawid mówi w Duchu Świętym”. Jezus uzmysławia uczonym w Piśmie, że autorem psalmu jest Dawid, który nazywa Króla-Mesjasza swoim Panem. Jak więc może być jego synem? Jezus zatem przypomina, że Duch Święty jest autorem tekstu natchnionego. Ile razy otwieram Biblię i ją czytam, tylekroć otwieram się na ducha, który mówi do mnie przez Słowo Boże. Jezus chce mnie zachęcić do postawy, że jeśli z wiarą będę zgłębiał Słowo Boże Duch Święty przekona moje serce, że Jezus jest jedynym Panem mego życia.

„Tłum chętnie Go słuchał”. Św. Marek kończy lakonicznym, acz ważnym zdaniem, że ludzie chętnie słuchali Jezusa, a przecież nie zawsze mówił proste i łatwe rzeczy. Czy ludzie mnie chętnie słuchają? A jeżeli nie, to dlaczego?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię czytać Słowo Boże prosząc nie tylko tylko o zrozumienie, ale jako miejsce spotkania z Duchem Świętym.

IX tydzień zwykły

sobota

Mk 12, 38-44

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment dzieli się na dwie części. W pierwszej Jezus na dziedzińcu świątyni przestrzega ludzi przed postawą uczonych w Piśmie, którzy przywłaszczyli sobie przywileje i bez skrupułów z nich korzystają. Przy tym, i to chyba jest w ich postawie najgorsze „dla pozoru odprawiają długie modlitwy”. W drugiej części Ewangelii wchodzi do budynku, zwanego „skarbcem” i siada w pomieszczeniu, gdzie zbierano ofiary wiernych przeznaczone na potrzeby kultu świątyni. Jego uwagę zwraca uboga wdowa, której postawa staje się przykładem dla nas.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus przestrzega mnie przed postawą, którą wówczas prezentowali uczeni w Piśmie. Z jednej strony uczeni w Piśmie cieszyli się wśród ludu dużym prestiżem, ponieważ byli oficjalnymi interpretatorami Pism. Lecz jak w to bywa w każdej silnej i szanowanej wspólnocie religijnej, zdarzali się i tacy, którzy wykorzystywali swoją pozycję, by osiągnąć więcej dla siebie. Dzisiaj już ich nie ma, ale duch obłudnictwa, zarozumialstwa, braku autentyzmu w postępowaniu i gestach religijnych, wykorzystywania innych ze względu na swą pozycję pozostał. Czy zauważam w sobie zachowania podobne do uczonych w Piśmie? Czy lubię być rozpoznawalny, znany przez wielu, doceniany i chwalony za to, co robię? A przy tym, czy nie wykorzystuje swojej pozycji, np. będąc przełożonym w pracy? Albo czy by się przypodobać innym nie udaję człowieka bardziej religijnego niż jestem w rzeczywistości?

Wyobrażę sobie teraz Jezusa siedzącego w świątyni, jak się przypatrywał „jak tłum wrzucał pieniądze do skarbony”. Jezus patrzy jednak nie tylko na to, ile wrzucają, lecz widzi serca ofiarników. Uświadomię sobie, że za każdym razem, gdy coś daje innym, albo gdy się modlę Jezus patrzy na moje serce: ile w nim szczerości, miłości i oddania. Zweryfikuję swoje zachowania wobec siebie i innych: zapytam się, na co najbardziej zwracam uwagę, czy na moje wnętrze i czyste intencje, czy bardziej dbam o to, czy inni mnie zauważą?

„Wrzuciła wszystko, co miała” – podkreśla Jezusa postawę ubogiej wdowy. Uświadomię sobie, że aby być prawdziwie szczęśliwym człowiekiem nie mogę być skąpcem w dawaniu: wszystkiego dla Boga i dla ludzi. Dla Boga znaczę najwięcej, gdy daję z siebie wszystko, co posiadam.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czy nie poświęcam Bogu za mało czasu oraz czy nie jestem zbyt skąpy w dawaniu.

X tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 9, 9-13

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiaj jestem świadkiem niezwykłego spotkania. Jezus opuszczając Kafarnaum, gdzie uzdrowił człowieka z paraliżu, spotyka Mateusza, który jest celnikiem. Siedzi „w komorze celnej” i pobiera opłaty od swoich rodaków, aby przekazać je rzymianom. Nie cieszy się więc wśród Żydów dobrą opinią. Lecz Jezus nie zważając na to, kim jest i co robi, mówi: „Pójdź za Mną”. Taki gest Jezusa wobec kogoś, kto służy okupantowi nie spodobał się faryzeuszom, tym bardziej, że radość powołania Mateusz dzieli z innymi celnikami. Jezus zatem nie zraża się tym, co myślą faryzeusze, ale daje im zdanie, by spróbowali zrozumieć, co znaczą słowa: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Pójdź za Mną” – mówi Jezus do Mateusza, a „on wstał i poszedł za Nim”. Zwrócę uwagę na radykalność zachowania Mateusza. O nic nie pyta, nie ociąga się, nie zastanawia, czy coś z tego będzie miał, tylko pozostawia wszystko i idzie za Jezusem. Osoba Jezusa, Jego spojrzenie i słowa musiały głęboko poruszyć serce Mateusza, skoro nagle zostawia dotychczasowe zajęcie i idzie za Nim. Przypomnę sobie moje osobiste spotkanie z Jezusem, które decydowało o moim kierunku życia wiarą. Czy byłem tak jednoznaczny jak Mateusz, czy raczej długo się zastanawiałem, czegoś się bałem, rachowałem w sercu, co to będzie ze mną w przyszłości, albo co powiedzą o mojej decyzji inni ludzie?

Jezus nie boi się spotkań z nikim, każdego człowieka szanuje i chce z nim rozmawiać. Tak było, gdy przeszedł do domu Mateusza, „przyszło wielu celników i grzeszników”. Wyobrażę sobie Jezusa otoczonego mówiąc dzisiejszym językiem „z marginesu społecznego”. Nie wstydzi się spożywać posiłek z tymi, którzy są pogardzani przez innych. Pomyślę przez chwile o tym wydarzeniu. Jak reaguję na osoby, które nie boją się dzisiaj być blisko pijaków, narkomanów, prostytutek, chorych na AIDS? Łatwo jest kogoś takiego szybko zakwalifikować do osób, które nie są godne, by z nimi rozmawiać, bo i tak „z nich nic nie będzie”. Czy kiedykolwiek zetknąłem się z takimi ludźmi, i jak wówczas się zachowałem? Porozmawiam szczerze o tym z Jezusem.

„Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają” – Jezus upomina faryzeuszów, przypominając im, że nikt nie jest zdrowy do końca na duszy, każdemu coś dolega, w znaczeniu, że jest grzeszny. Faryzeusze nie byli w stanie zrozumieć, że ktoś, kto pretenduje do roli nauczyciela może trwonić swój autorytet w byciu z „niestosownymi ludźmi”. Jezus przypomina swoje główne zadanie: przyszedł do tych, którzy najbardziej potrzebują miłości i miłosierdzia Ojca. Poproszę o serce wrażliwe i miłosierne, abym nigdy z dystansem czy wyższością nie mówił o innych, którzy si ę zagubili w życiu.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę o słowach Jezusa: :Chce raczej miłosierdzia niż ofiary”.

X tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 3, 20-35

1. O czym mówi Bóg?

Tajemnicza obecność „kusiciela” (hebr. satan- przeciwnik), tego, który dzieli (gr. diabolos), w historii pierwszych ludzi i każdego z nas, jest realnym i stałym doświadczeniem. To właśnie ta obecność sprawia, że nasze życie naznaczone jest tajemnicą zła i nieprawości. Ewangelia opisuje życie Jezusa jako nieustanną walkę ze złem, które pragnie dominować nad człowiekiem. Najpierw Jezus jednak musi się zmierzyć z tymi, którzy nie uznawali w Nim obecności Boga. A następnie tłumaczy zebranym, na czym polega prawdziwa bliska więź z Nim: na wypełnianiu woli Boga.

2. Co Bóg mówi do mnie?

„Ma Belzebuba i przez władcę złych duchów wyrzuca złe duchy”. Jezus ze swymi uczniami bardzo ciężko pracuje, że „nawet posilić się nie mogli”. Odpowiedzią uczonych w Piśmie na ich zaangażowanie i pomoc innym jest oskarżenie, że uzdrowienia dokonują się mocą szatana. Nie jest łatwo słuchać bezpodstawnych zarzutów, gdy ma się czyste intencje. Pomyślę, jak bym się zachował, gdybym był podobnie szkalowany po czynieniu dobra, jak to zrobiono wobec Jezusa?

Jezus mimo zmęczenia próbuje logicznie obalić ich niedorzeczne zdania. „Jak może szatan wyrzucać szatana?”. Cały czas można zauważyć skrajne podejście do szatana: albo lekceważenie, albo wyolbrzymione jego znaczenia. Gdy go lekceważono można było zauważyć większe jego oddziaływanie i niszczenie człowieka. Gdy zbytnio akcentowano jego działanie, często znikała u ludzi odpowiedzialność za popełnione czyny, ponieważ twierdzono, że to wina szatana. Zastanowię się, jakie jest moje podejście do szatana, co wiem o nim z kart Biblii. Pomyślę, czy zbyt szybko przy popełnionych grzechach nie znajduję usprawiedliwienia pokusami szatana. Ma on wpływ na wyobraźnię, ale nie na wolę, nie może mnie do niczego zmusić.

3. Do czego Bóg wzywa?

Przeczytam z Katechizmu Kościoła Katolickiego nr 391-395.

X tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 7, 11-17

I. O czym mówi Bóg?

W swojej wędrówce przez miasta i wioski Palestyny Jezus przechodzi do Nain, niewielkiej i mało znaczącej osady w Galilei, niedaleko Nazaret. Spotyka kondukt żałobny. Matka odprowadzała do grobu zmarłego jedynego syna, a sama była wdową. Sytuacja tragiczna z kilku powodów: matka traci jedynego syna, a będąc wdową miała świadomość, że nie miała prawa dziedziczenia po swoim mężu – oznaczało to dla niej popadnięcie w skrajne ubóstwo, bez żadnego wsparcia finansowego. Jezus okazuje gest miłosierdzia wobec matki w żałobie i przywraca zmarłego syna do życia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Gdy Jezus zbliżał się do bramy miejskiej, właśnie wynoszono umarłego – jedynego syna matki, a ta była wdową”. Wyobrażę sobie smutek, płacz matki-wdowy i jej najbliższej rodziny: żegnają młodego człowieka, który po ludzku zbyt wcześnie umiera. Dla matki to już drugi cios cierpienia: po śmierci męża, musi odprowadzić na cmentarz swojego jedynego syna. Wówczas staje przy niej Jezus. To niezwykłe spotkanie. Być może myśli o swojej Matce, Maryi, która prawdopodobnie jest już wdową. Oczami wyobraźni widzi swoją cierpiąca Matkę po swojej śmierci. Pomodlę się za wszystkie matki, które utraciły swoje dzieci.

„Na jej widok Jezus zlitował się nad nią, i rzekł do niej: „Nie płacz”. Pierwszym wyrazem miłosierdzia jest danie pocieszenia. Prosty zwrot: „Nie płacz” jest nie wprost powiedzeniem: jestem przy tobie, pomogę ci. Oryginalne słowa użyte w tym zdaniu przez św. Łukasza wskazują na czasowniki, które występują w przypowieści o miłosiernym samarytaninie i miłosiernym ojcu. Jezus „wzruszył się głęboko” – to, co zobaczył na tyle bardzo Go poruszyło, że nie mógł przejść obojętnie nad losem matki i wdowy. Jest obrazem miłosiernego Ojca. „Misericordia” (miłosierdzie) można przetłumaczyć: miej wrażliwe, litościwe serce”.

Jezus nie tylko zatrzymał się przy kondukcie żałobny m, ale „dotknął się mar”, czyli noszy pogrzebowych, na których niesiono zmarłego młodzieńca. Uczynił gest niezwykły i zakazany. Dla Żyda dotknięcie ciała zmarłego czyniło go nieczystym. Jezus przekracza kolejną granicę norm, by przywrócić do życia zmarłego. Nie boi się krytyki, bo ważniejsze jest dla Niego czynienie dobra.

Tym gestem pokazuje, że z Bogiem nie ma sytuacji beznadziejnych. Wydarzenie, sytuacje, czy coś co traktujemy jako umarłe Bóg potrafi ożywić.

„Młodzieńcze, tobie mówię wstań”. A zmarły usiadł i zaczął mówić; i oddał go matce”. Jezus mocą swego słowa wskrzesza zmarłego. Dokładnie tłumaczenie brzmi: „Młodzieńcze bądź obudzony przez Boga”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jednen z czynów miłosierdzia co do duszy: strapionych pocieszać. Rok Miłosierdzia – uczynki co do duszy.Chrześcijańskie pocieszenie to nie pięknie brzmiące słowa, ale bliskość. Pozwolę, by cierpiący mogli wypowiedzieć swój lęk, gorycz, bunt. Pocieszać strapionych to znaczy dać odczuć, że ktoś nie jest mi obojętny.

X tydzień zwykły

Poniedziałek

Mt 5, 1-12

I. O czym mówi Bóg?

Piąty rozdział ewangelii wg św. Mateusza rozpoczyna pierwszą z wielkich mów, tak zwane Kazanie na Górze. Zwrócę uwagę na podniosły ton mówienia Jezusa, który od razu uświadamia, że to wzniesienie w Galilei, na którym przemawia, jest nawiązaniem do góry Synaj: Jezus jest zatem nowym Mojżeszem, posłanym przez Boga do ludzi. Przypatrzę się Jezusowi: choć na górze nie ma błyskawic i grzmotów, jak to działo się na Synaju, to zauważę silną duchowo postać Jezusa, który wypowiada jedne z najważniejszych słów w swoim życiu. Słowa błogosławieństw, które winny stać się program rozwoju życia duchowego każdego chrześcijanina.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Powoli, ze zrozumieniem i przejęciem przeczytam każde z błogosławieństw. Przy każdym błogosławieństwie chwile zatrzymam myśl i zapytam się w jaki sposób odnosi się do mnie. Pomyślę, które z błogosławieństw najbardziej odnosi się do mnie o obecnego okresu życia, a które zdanie budzi we mnie zadumę i smutek lub opór?

„Błogosławieni…” – to słowo wypowiada Jezus osiem razy. Uświadomię sobie, że Jezus mówi o każdym błogosławieństwie osobiście do mnie. Jestem błogosławiony, tzn. szczególnie wybrany i umiłowany przez Boga. Poproszę w chwili modlitwy, abym mógł przeżyć te prawdę, ze Jezus codziennie mnie błogosławi.

Błogosławieni ubodzy w duchu….” – Uświadomię sobie, że wszystkie błogosławieństwa wypływają z pierwszego. Jezus pragnie, aby każdy chrześcijanin doświadczył, że człowiek ubogi ma „wszystko u Boga”, tzn. tylko Bóg jest prawdziwym bogactwem człowieka. Taka była też postawa duchowa patriarchów, proroków i sprawiedliwych Izraela wysławianych za swą wiarę i stałość religijną.

„Błogosławieni… albowiem oni…” – każde z błogosławieństw zawiera obietnicę. Za wysiłek bycia ubogim, czystego serce, troski o sprawiedliwość, bycie miłosiernym i wprowadzającym pokój Jezus obiecuje nagrodę. Poproszę Jezusa, by one spełniły się także w moim życiu.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Nauczę się na pamięć błogosławieństw.

X tydzień zwykły

wtorek Mt 5, 13-16

I. O czym mówi Bóg?

Wezwanie, by być „solą ziemi i światłem świata” jest zakończeniem mowy o błogosławieństwach. Z jednej strony Jezus oczekuje, że zawsze znajdą się ludzie, którzy postanowią w pełni żyć Ewangelią, czyli staną się wyraziści i niezbędni w świecie jak sól i światło, a z drugiej strony Jezus jakby się niepokoi. Czego się lęka? Że może się zdarzyć, że Jego uczniowie utracą z czasem początkową gorliwość. Wówczas mogą być postrzegani w świecie jako głosiciele wielkiego orędzia, ale już jako osoby bez wyrazu, nijacy w przekazie wiary.

II. Co Bóg m owi do mnie?

W wypowiadanych słowach: „Wy jesteście solą ziemi” oraz „Wy jesteście światłem świata”, zauważę, jak bardzo Jezus ufał uczniom, i jakim zaufaniem obdarza także dzisiaj mnie. Liczy, że Go nie zawiodę żyjąc i pracując tu i teraz.

Jezus przypomina mi o tym, kim jestem, mówi mi o mojej tożsamości: „Nie stawia się światła pod korcem, ale na świeczniku…”, tzn. że nie mogę kryć się z moją wiarą, mówić sobie, że „wiara to sprawa prywatna” i nie muszę się z nią afiszować, albo powtarzać slogany: „Najważniejsze to być dobrym człowiekiem, a nieważne w co wierzysz”. Jeśli będę wstydził się wiary wobec innych to w końcu będą jak sól, która utraciła swój smak. Zapytam się więc, czy nie ma we mnie postawy lękliwego chrześcijanina, który chowa się za zdaniami wypowiadanymi przez niektórych ludzi? Czy nie wstydzę się wiary w Boga i Kościół?

Jezus wyraźnie mówi, żeby moje każde działanie, wszystko co robię było jasnym znakiem obecności Boga we mnie. I co więcej, aby inni ludzie „widzieli wasze dobre uczynki”, czyli to, co robię nie robię w ukryciu, ale by inni widząc mnie „chwalili Ojca”.

Zatem dwa przykłady – miasta zbudowanego na g orze i światło postawionego na świeczniku – dają mi do zrozumienia, że nigdy nie powinienem tłumaczyć się własną niegodnością, odmówić Jezusowi udziału w dziele, jakiego domaga się ode mnie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę w modlitwie o odważną postawę bycia człowiekiem wierzącym wobec spotykanych osób

X tydzień zwykły

środa

Mt 5, 17-19

I. O czym mówi Bóg?

Na przestrzeni wieków ludzie zawsze pytali o wartość i znaczenie praw religijnych: czy odpowiadają w pełni woli Bożej i czy obowiązują zawsze i w każdej sytuacji. Pytano także, czy otrzymane prawa Boże nie uległy zniekształceniu poprzez interpretację dokonaną przez człowieka w określonej sytuacji historycznej. Zwrócę uwagę, że Jezus już w pierwszym zdaniu jasno określa swoje zadanie: nie przeszedł znieść, ale wypełnić prawo Boże i przesłanie proroków.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Gdy chrześcijaństwo zaczęło się coraz bardziej rozszerzać w środowiskach judaistycznych i pogańskich, wiele osób zadawało sobie pytanie, czy radykalność i siła Ewangelii nie wyprze dawnych zwyczajów i norm, które dotychczas pomagały wierzyć w Boga. Można by i takie wątpliwości mieć dzisiaj. Przeczytam zatem spokojnie zdanie Jezusa: „Nie przeszedłem znieść, ale wypełnić” – zapewnia Jezus. Uświadamia mi, że prawo Boże ma być dla mnie fundamentem życia, którego nie mogę zmieniać według tylko własnego osądu. Uczy mnie, że istnieją wartości i prawa, które są nienaruszalne, nie zależnie w jakim czasie się żyje.

„Ani jedna jota, ani jedna kreska nie zmieni się…” – zapewnia mnie Jezus. Najważniejsze zadanie, jakie stawia przede mną Jezus to mocne trzymanie się Słowa Bożego. Różnorakie ideologie, które były i jeszcze powstaną – przeminą. Tym, co na pewno postanie, będzie zawsze niezmienne i ma stać się dla mnie oparciem we wszelkich momentach życia to Słowo Boga. Poproszę w modlitwie o to, bym zawsze czytał i wierzył Słowu, jakie pozostawił Bóg dla mnie.

Ważne są tez ostatnie zdania: „Ktokolwiek zniósłby jedno z tych przykazań…” – Jezus przestrzega mnie przed „rozmiękczaniem, rozwadnianiem” Słowa Bożego, czyli nie próbował zmieniać znaczenia słów Bożych tylko dlatego, ze są wymagające, albo z powodu że coś mi w nich nie odpowiada. Zapytam się zatem o moją bezwzględną wierność i posłuszeństwo Słowu Bożemu. Czy potrafię je przyjąć je w takiej formie, jak jest napisane?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

W modlitwie poproszę o wierność Słowu Bożemu.

X tydzień zwykły

czwartek

Mt 5, 20-26

I. O czym mówi Bóg?

Sprawiedliwość i bycie człowiekiem sprawiedliwym należało do najważniejszych cech każdego Żyda. Sprawiedliwość nie oznaczała jedynie ostatecznego usprawiedliwienia człowieka przez Boga, lecz także drogę do jego osiągnięcia, to znaczy sprawiedliwie prawa oraz posłuszeństwo tymże prawom. Do tamtej pory przykładami wypełniania sprawiedliwości byli faryzeusze i uczeni w Piśmie. Jezus wymagał jednak więcej od swoich rodaków, a tym samym ode mnie dzisiaj. To „więcej” dotyczy podejścia do rozumienia „zabijania oraz co to znaczy przebaczenie i pojednanie z drugiem człowiekiem.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Słyszeliście, że powiedziano… a Ja wam powiadam…” – to zdanie uświadamia mi, że Jezus nie chce, bym zadowalał się przeciętnością postępowania, ale bym stawiał sobie zawsze większe i wyższe cele. Bo mimo wieloletniego przynależenia do Kościoła, praktykowania sakramentów, wypełniania przykazań zawsze może mi grozić postawa faryzeusza, który ma dobre mniemanie o swojej sprawiedliwości i zadowala się przeciętnością.

Jezus przypomina mi poprzez dzisiejszy fragment Ewangelii, że „każdy, kto gniewa się na swego brata, podlega sądowi”. I dodaje, że równie ostro będą potraktowane postawy niedobrych życzeń, czy wyzwisk wobec innych. Muszę sobie zdać sprawę, że cokolwiek złego mówię, a nawet myślę o drugim jest winą przed Bogiem. Zapytam się zatem, czy nie czuje gniewu do kogoś, i czy panowałem nad złym słowem? Czy zdarza mi się, ze modle się w gniewie?

Pojednanie i przebaczenie jest tak ważne, ze Jezus mówi mi, że w stanie gniewu, kłótni nie powinienem uczestniczyć w obrzędach liturgicznych nie pojednawszy się wcześniej z innymi. „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw dar i idź pojednaj się…”. Pierwszym i najważniejszym darem jaki oczekuje ode mnie Bóg jest moje przebaczenie i pojednanie z bliźnim, z którym jestem w konflikcie. Każdy kult w świątyni schodzi na drugi plan w hierarchii ważności, jeśli nie ma zgody między ludźmi.

„Pogódź się ze swoim bratem szybko…” – Jezus zachęca mnie, abym pojednania nie odkładał na później. Uświadomię sobie, ze ile razy podchodzę do sakramentu pojednania i wyznam swoje grzechy, żałując za nie i proszę o przebaczenie – Bóg w osobie kapłana przebacza mi, nie odkłada przebaczenia na później.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce” (Ef 4,26). Jeśli jestem z kimś w niezgodzie, pójdę i przeproszę oraz poproszę o przebaczenie.

X tydzień zwykły

piątek

Mt 5, 27-32

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii zaprasza mnie, abym spojrzał na postawę czystości i wierności powołaniu, dzisiaj akurat małżeńskiemu. Jest to ponowne wezwanie Jezusa do przeżywania ważnych sfer mojego życia jako „czegoś więcej”. Jezus wychodzi od stwierdzenia: „Słyszeliście, że powiedziano… a Ja wam powiadam…” i wprowadza dwa konkretne zastosowania do szóstego przykazania: jedno dotyczące spojrzeń i myśli nieczystych, a drugie porzucenia współmałżonki. Poproszę Ducha Świętego, aby otworzył mnie na słowa Prawdy i przyjął wnioski wynikające z dzisiejszej Ewangelii.

II. Co Bóg m owi do mnie?

W pierwszym zdaniu Jezus wyraża prawdę, która do tej pory nie była przyjmowana przez Żydów: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już w swoim sercu dopuścił się z nią cudzołóstwa”. Zwraca mi w tym miejscu uwagę na związek między czystością spojrzenia a czystością serca. Grzech powstaje nie tylko przez czyn zewnętrzny, ale staje się nim poprzez grzeszne pragnienia.

Dzisiejszy świat przepełniony nagością może kpić z tego, co mówi Jezus. „To przecież przesada. Czy mamy chodzić ulicami z przewiązanymi oczami?” – ktoś mógłby tak powiedzieć. A Jezus przytaczając dwa przykłady – oczywiście paradoksalne – o oku i ręce – których lepiej jest się pozbyć, aby je ocalić wraz z całym ciałem przed ogniem piekła, przypomina mi prawdę, że nie da się uniknąć w konsekwencji grzechu, jeśli się nie czuwa nad tym, co do popełnienia grzechu przygotowuje.

„Jeśli prawe oko jest powodem do grzechu, wyłup je… jeśli ręka jest powodem do grzechu, odetnij ją…” Przyjmę z pokorą radykalne słowa Jezusa, ponieważ uczy mnie bezkompromisowych postaw wobec grzesznych spojrzeń i gestów. Chce mnie uchronić przed wchodzeniem w pozornie niewinne układy ze złem. Poproszę zetem Jezusa, by mi pomógł zobaczyć moje codzienne spojrzenia: to, co w nich jest czyste i dobre, a także co prowadzi do pożądliwości serca.

W końcowym fragmencie Ewangelii Jezus przypomina mi o wierności przyrzeczeniom małżeńskim. W tym miejscu można także przywołać wierność przyrzeczeniom kapłańskim czy ślubom zakonnym. Jezus pyta mnie o wierność moim zasadom życia i mojemu życiowemu powołaniu. Czy nie ma we mnie, jak to próbowali Żydzi, usprawiedliwiać postaw, które by mi ułatwiały zwalnianie się z danego słowa Bogu i człowiekowi?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się zdanie z listy św. Pawła: „Dla czystego wszystko jest czyste” (Tt 1,15).

X tydzień zwykły

sobota

Mt 5, 33-37

I. O czym mówi Bóg?

Jezus dzisiaj przypomina mi o znaczeniu przysięgi i wzywa do prawdomówności. Powołując się na zdania ze Starego Testamentu przypomina mi, abym bez powodu nie przysięgał. Stary Testament zakazywał składania fałszywej przysięgi, gdy człowiek z pełną świadomością własnego kłamstwa przywoływał Boga na świadka. A ponieważ Żydom nie wolno było wymawiać imienia Boga, używali formuł zastępczych: przysięgali na Jerozolimę, czy niebo i ziemię. Jezus wyjaśnia, że ostatecznie wszystkie przysięgi odwołują się do Boga, gdyż to na co się powołują są Jego darem.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Pierwsze i podstawowe zadanie, jakie dzisiaj daje mi Jezus brzmi: „Nie będziesz fałszywie przysięgał”. Jezus pragnie przywrócić godność ludzkiemu słowu, które leży u podstaw życia społecznego i religijnego. Bóg będąc pełnią Prawdy brzydzi się słowem fałszu u kłamstwa. Zapytam siebie o prawdomówność, szczerość w moich rozmowach?

Jezus przywołując słowa ze Starego Testamentu nakazuje: „Dotrzymasz Pan swej przesięgi”. Przypomina mi podstawową prawdę, że nie żyjemy w ziemskim raju, to znaczy w stanie duchowym ludzi prowadzonych przez łaskę, gdzie nie byłyby potrzebne żadne przysięgi, aby coś obiecać i dotrzymać danego słowa. Żyjemy w stanie ludzkości po grzechu pierworodnym, ulegającej podszeptom zła, gdzie ludzie czują potrzebę uwiarygodnienia siebie w oczach bliźnich. Wypada zatem zapytać się, czy dotrzymuję obietnic danych Bogu i ludziom? Ocenie moje dotychczasowe życie w perspektywie wierności słowu danemu Bogu.

Przysięgać czy obiecywać coś Bogu czy ludziom i potem nie dotrzymać słowa grozi każdemu z nas. Stąd Jezus przestrzega mnie: „Wcale nie przysięgajcie…”, to znaczy zbyt pochopnie nie przysięgaj powołując się na świętości. Jezus mówi, bym uważał na czynienie pustych i zbyt wygórowanych – a więc nie do spełnienia – obietnic.

„Niech wasza mowa będzie: Tak tak, nie nie” – prosi Jezus. Nie oczekuje więc ode mnie wielkich słów i uroczystych zapewnień, ale pragnie prostoty mowy, a przede wszystkim, by wypowiadane słowa wypełniały się w konkretnych czynach. „Prawdomówność to umiejętność chodzenia prostymi ścieżkami” (ks. Edward Staniek). „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie” (Jk 1,22) – przypomina mi także św. Jakub.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się o serce wolne od fałszu i umiłowanie mówienia prawdy.

XI tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 9, 36-10, 8

I. O czym mówi Bóg?

Jezus ukazany jako wrażliwy i troskliwy Pasterz, który widzi, że ludzie Mu powierzeni są „znękani i porzuceni”. Dostrzegę jak bardzo Jezus jest zatroskany o dobro ludzi, którymi się nikt nie interesuje. Sam nie może zaradzić potrzebom ludzi, którzy czekają na Dobrą Nowinę, spragnieni są pomocy materialnej i duchowej, dlatego wybiera i powołuje dwunastu. Tak jak dwa tysiące lat temu, tak i dzisiaj Jezus potrzebuje osób, które będą miały odwagę iść i dawać świadectwo, bo „robotników mało”. Mój Zbawca zachęca mnie, aby prosił o ludzi, którzy w Jego imię zatroszczą się o znękanych i porzuconych.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Robotników mało” – mówi ze smutkiem Jezus. Usłyszę Jego ciepły głos,który alarmuje, że wszystko jest przygotowane, tylko brakuje chętnych, by dołączyć do Jezusa i apostołów. Mimo upływu dwóch tysięcy lat sytuacja się nie za bardzo zmieniła. Podobnie jak wówczas, tak i dzisiaj potrzeba ludzi, którzy zaangażują się nie na kilka godzin, miesięcy czy lat, ale są gotowi pracować w pełnym wymiarze czasu, to znaczy, że oddają Jezusowi całe swoje życie. Są tylko do Jego dyspozycji. Czy odczytuję w sobie takie powołanie? Zapytam się, ile czasu jestem gotowy poświęcić na głoszenie Ewangelii?

„Przywołał do siebie dwunastu i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, i aby leczyli wszelkie choroby…”. Jezus udziela apostołem niezwykłych mocy, przekazał im Boże cechy, które mają wykorzystywać dla dobra ludzi spotykanych i im powierzonych. Czy wierzę, że Jezus przekazał kapłanom niezwykłe dary Boże, które udzielane są w sprawowaniu sakramentów? Jak często korzystam z ich posługi?

Kapłani są następcami apostołów. Jezus powołał dwunastu spośród uczniów i każdego wezwał po imieniu. Powoli jeszcze raz przeczytam ich imiona, a potem przypomnę sobie kapłanów, którzy byli na ojej drodze życia. Przywołam ich po imieniu, wspomnę w jakich okolicznościach spotkaliśmy się. Podziękuje Bogu za każde dobro otrzymane przez ich pracę. Pomodlę się za nich.

Jezus daje apostołom polecenie, aby przede wszystkim szli „do owiec, które poginęły z domu…” Pomyślę o osobach, przede wszystkim z mojego najbliższego otoczenia, które zagubiły się w życiu, straciły kontakt z Bogiem, nie korzystają z sakramentów. Pomodlę się, jak mogę im pomóc? Do kogo szczególnie posyła mnie Bóg?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się liczne, a przede wszystkim święte powołania do kapłaństwa.

XI tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 4, 26-34

I. O czym mówi Bóg?

Przypowieść, jak niektórzy twierdzą, to świat tajemnic wielokroć piękniejszy niż podany w baśniach. W czasach współczesnych przypowieść nie straciła ze swej aktualności, bo czymże są teatr, spektakle telewizyjne, filmy, jak nie wielkimi przypowieściami, za pomocą których pisarz czy reżyser starają się przekazać ważne przesłanie? Jest więc forma ponad czasową. Dlatego Jezus będąc bardzo dobrym często mówił w przypowieściach. Dzisiaj chce przybliżyć mi temat królestwa Bożego. Używa zatem słów i pojęć, które są bliskie Jego słuchaczom: ziarna rzuconego w ziemię, a szczególnie malutkiego ziarna gorczycy.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Rzeczywistość Królestwa Bożego jest niezwykle bogata, dynamiczna i tajemnicza. Jezus porównuje je do ziarna rzuconego w ziemię. Jednak niezależnie od tego, czy nasienie „śpi czy czuwa, we dnie i w nocy kiełkuje i rośnie, samo nie wie jak”. Zatem Królestwo Boże jest pełne życia, jednak mało widoczne – rozwija się w sposób cichy, niepozorny, pokorny. Jezus chce mi przypomnieć, że czasami dobro nie jest wyraźnie widoczne, często dojrzewa wolniej niż głośne zło. Mogę być jednak pewny – uświadamia mi Jezus – że w świecie jest bardzo wiele dobra, które prędzej czy później przyniesie owoc: „najpierw źdźbło, potem k los, a później pełne ziarno w kłosie”. Pomyślę o moich najbliższych, rodzinie, krewnych i przyjaciołach. Czy potrafię w nich dostrzec rozwijające się dobro? Nie we wszystkich przecież równomiernie dobro wzrasta. Do bycia coraz lepszym i dojrzalszym dorasta się powoli, to często długi proces. W kim najtrudniej dostrzec mi dobro? A może łatwiej zauważam złe strony? Pomodlę się za moich najbliższych, te osoby, które zostały mi dane i powierzone.

„Ziarnko gorczycy: gdy się je wsiewa w ziemię jest najmniejsze ze wszystkich nasion, lecz później wyrasta i staje się większe od innych”. Jezus w drugiej przypowieści ukazuje mi skromne początki i nadzwyczajność późniejszego rozwoju i w ostatecznie pięknego owocu każdego wysiłku czynienia dobra. Zwrócę uwagę na moje życie duchowe. Jego rozwój zależy od małych ziaren dobra, które są wsiane w moje wnętrze. Czy dbam o to, by najmniejsze nawet dobro, którego doświadczyłem rozwinęło się we mnie? Jakie dobro zauważam w sobie? Poproszę Jezusa, by dał mi odwagę i mądrość wykorzystywania nawet najmniejszych gestów dobra.

Aby ziarna dobra mogły się we mnie rozwijać potrzeba czasu. Wzrost duchowy nie dokonuje się „skokami”, ale wymaga ode mnie cierpliwości, pokory i wierności w zachowywaniu drobnych spraw. Nigdy nie osiągnę porządnego poziomu życia religijnego, jeśli zabraknie mi spokoju i cierpliwości. Tylko pokorna wierność małym sprawom przynosi wielkie owoce. Wszystkie działa Boga mają skromne początki, wystarczy popatrzeć na historię Kościoła czy żywoty świętych. Czy jest zatem cierpliwy w pokonywaniu trudności i czy ze spokojem wypełniam powinności mojego powołania?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zawierzę Bogu wszelkie, choćby najmniejsze ziarna dobra, które są we mnie i poproszę, bym czynił wysiłek rozwijania ich.

XI tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 7, 36-8,3

I. O czym mówi Bóg?

Jezus wielokrotnie był zapraszany na różnego rodzaju uroczystości, święta rodzinne czy posiłki. O Jezusie mówiło wówczas wiele osób, ponieważ Jego nauczanie i czynione cuda rozeszły się głośnym echem po okolicy. Przyjął także zaproszenie od faryzeusza, który raczej nie do końca zgadzał się z tym, co mówi Jezus. Być może faryzeusz miał nadzieję, że uda mu się w luźnej atmosferze przy stole nie tylko wyjaśnić niejasności, jakie dostrzegał w nauczaniu Jezusa, ale także chciał znaleźć słaby punkt w nauczaniu – według niego – u zbyt młodego i pewnego siebie Nauczyciela. Dodatkowo do domu faryzeusza przyszła kobieta, która prowadziła w mieście grzeszne życie. Jej niespodziewane zachowanie stało się punktem wyjścia do nauki, jakiej Jezus udzielił faryzeuszowi.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Przypatrzę się, z jakim spokojem Jezus przyjmuje gest kobiety uważanej za grzesznicę. Zobaczę jak wyciąga flakonik alabastrowego olejku, jej zalaną łzami twarz, i jak „płacząc zaczęła oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała olejkiem”. Jezus z prostota i w milczeniu przyjmuje jej gest. Jakie uczucia rodzą się w moim sercu widząc tę scenę?

Ewangelista Łukasz nie podaje imienia kobiety. Nie jest to raczej Maria, siostra Łazarza i prawdopodobnie także Maria Magdalena. Św. Łukasz zostawił ja bezimienną, aby uczynić z niej symbol grzeszności każdego człowieka, do którego Jezus mówi: „Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju”. Czy odnajduję się w pokornej postawie grzesznej kobiety? Czy potrafię przyznać się do swojej grzeszności?

Faryzeusz Szymon z niedowierzaniem i zgorszeniem obserwuje co się dzieje między Jezusem a kobietą. Choć zaprosił Jezusa na posiłek nie potrafi nawiązać z Nim bliskiej więzi. Jest oficjalny i zachowawczy, pełen podejrzliwości: „Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co to za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą” – mówił sam do siebie. Jak często mi się zdarzają takie sytuację, że zachowuję się nieautentycznie wobec kogoś? Nie rozumiejąc zachowania innej osoby tworzę sobie nieprawdziwy jej obraz.

W krótkiej przypowieści Jezus pokazuje w szczery sposób, jak niestosowanie zachował się wobec Niego, pomimo że zaprosił Go na posiłek. Jednocześnie potwierdza autentyczność zachowania się kobiety. Mówiąc: „Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała”, podkreśla że, tylko ten, kto czuje się kochany, może prawdziwie i głęboko przeżyć swoją grzeszność. Jezus przypomina mi prawdę, że na początku każdego nawrócenia jest zawsze wiara w Boga i pewność Jego miłości i przebaczenia.

Podczas modlitwy wieczornej zapytam się, jaka jest moja więź z Jezusem: pokorna, ciepła i osobista jak grzesznej kobiety, czy raczej oficjalna, z dystansem, oparta tylko na wypełnianiu przykazań, jak u – według własnego mniemania faryzeusza – sprawiedliwego Szymona.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Rozważę zdanie z listu św. Pawła: „Tam, gdzie wzmógł się grzech, jeszcze bardziej rozlała się łaska” (Rz 5,20)

XI tydzień zwykły

poniedziałek

Mt 5, 38-42

I. O czym mówi Bóg?

Historia ludzkości pokazuje, że kiedykolwiek ludzie uciekali się do przemocy, aby rozwiązać swoje problemy, jeszcze bardziej nakręcali spiralę odwetów o nieprzewidywalnych skutkach. Ludzie o wielkiej duchowości i szerokich horyzontach, niezależnie od wyznawanej religii, zawsze przestrzegali, że mimo różnic poglądów i rozumienia świata pokój zawsze jest możliwy, a każda wojna jest bezużytecznym zabijaniem się. Tylko pokojowe rozwiązanie problemów może zapewnić ludzkości pokój i rozwój.

Do grona wielkich orędowników pokoju należy przede wszystkim Jezus. Jego słowa z dzisiejszej Ewangelii nie pozostawiają wątpliwości, że zawsze będzie wspomagał wszystkich, którzy walczą z przemocą, by zapewnić wewnętrzny pokój serca i zewnętrzny pokój między ludźmi. Wsłucham się zatem w słowa Jezusa i postaram się zapamiętać cztery zasady wprowadzania pokoju, które proponuje Jezus.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsza zasada Jezusa brzmi: „Nie stawiajcie oporu złemu”, to znaczy, że w sytuacjach napięcia, nerwów, zbyt dużych emocji, które mogą prowadzić do siłowych rozwiązań, moim głównym zadaniem jest przerwać spiralę przemocy. Pomyślę, czy sytuacjach, gdzie zdarzały się kłótnie, zazdrości, nieporozumienia starałem się „nie dolewać oleju do ognia”, to znaczy byłem osoba, która łagodziła napięcie sporu? Czy potrafiłem radykalnie przerwać wzajemne oskarżanie się w kłótni? Jeśli tak nie było, jeśli nie byłem człowiekiem wprowadzającym zgodę, przeproszę Boga.

„Temu, kto chce prawować się z tobą…” Drugą zasadę wprowadzania pokoju można wyrazić zdaniem: „Nie myśl, że twój spór z drugiem człowiekiem rozwiążesz w sądzie. Może nawet udowodnisz swoją rację, ale nie ocalisz pokoju”. Jezus zachęca mnie, abym zawsze unikał oficjalnej ścieżki załatwiania trudnych spraw, a starał się wyjaśnić nieporozumienia w spokojne rozmowie.

Trzecia zasada, do której przestrzegania wzywa mnie Jezus, wyrażona jest słowami: „Zmusza cię ktoś, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź z nim dwa tysiące”, oznacza mniej więcej taką prawdę: „ Nie reagowanie na prowokacje nie jest znakiem tchórzostwa, lecz mądrości”. Zapytam się, czy w sytuacji, gdy byłem zaczepiany, wyśmiewany z powodu mojej wiary okazałem dość hartu ducha, by mądrze się zachować.

„Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie” – prosi Jezus. Czwarta i ostatnia zasada utrzymania pokoju między ludźmi jest przypomnieniem, że mieć przyjaciół, osoby bliskie sercu i szczerze chcą z nami być znaczy więcej niż posiadać pieniądze. A są one po to, by właśnie przyjaciołom – i nie tylko – pomagać, gdy ich potrzebują.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Jezusowi za Jego proste rady oraz za ludzi, którzy w historii swoim świadectwem życia pokazali, że wprowadzanie pokoju bez przemocy jest możliwe. Mahatma Gandhi dzięki polityce „walki bez gwałtu” zmusił Anglię do wycofania się z Indii. Martin Luter King poprowadził murzynów do uzyskania praw obywatelskich czerpiąc inspirację z „Kazania na Górze”.

XI tydzień zwykły

wtorek

Mt 5, 43-48

I. O czym mówi Bóg?

W czasach prześladowań czy okupacji politycznej trudno jest wykrzesać życzliwe uczucia i zachowania wobec tych, którzy nie tylko utrudniają życie, ale czasami wręcz dręczą czy zabijają. Tak było np. podczas okupacji hitlerowskiej, podobnie działo się również w czasach Jezusa, gdy Izrael był pod okupacją rzymską. Żydzi nie cierpieli rzymian, ale niektórzy rabini – przekraczając wszelkie granice przyzwoitości – twierdzili, że nienawidzić trzeba także wszystkich pogan, to oni też są wrogami Izraela. Jezus powołując się na swego Ojca, który „sprawia, że słońce wschodzi nad złymi i dobrymi”, mówi odwrotnie: zachęca mnie do czynienia dobra wobec nieprzyjaciół.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsza zachęta Jezusa brzmi: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół”. Co to znaczy? Kochać nieprzyjaciela nie znaczy obejmować go, zapraszać na kolację, obsypywać prezentami, lecz nie nienawidzić go, próbować zrozumieć powody jego postępowania, nie przestawać się do niego odzywać. Najpierw muszę się więc zapytać, czy istnieją w moim życiu relacje nieprzyjaźni? Najważniejsze, czy chcę coś zrobić, by takich uczuć we mnie nie było, ponieważ wola miłowania nieprzyjaciół nie zakłada natychmiastowej przemiany zła, którego doświadczyłem. Rany psychiczne i duchowe goją się czasami bardzo długo. „Czas leczy rany”.

Kochać nieprzyjaciół to także nie wykluczać ich ze swojej modlitwy. „Módlcie się za tych, którzy was prześladują”. Jakie mam uczucia, gdy przychodzi mi modlić się za kogoś, kto mnie zranił, zdradził lub mną do mnie nienawiść?

W tak trudnych chwilach przypomnę sobie słowa Jezusa, że Bóg, nasz Ojciec tak samo traktuje wszystkich ludzi, „zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Poproszę Jezusa, aby uświadomił sobie, że przebaczenie jest fundamentalną reguła chrześcijaństwa. Jest nierozerwalne związane z całym przesłaniem Ewangelii do tego stopnia, że chrześcijanin, który nie chce przebaczać komuś, kto wyrządził mu krzywdę, nie tylko nie wypełnia istotnego elementu swej wiary, ale niejako znajduje się poza kręgiem zbawienia. Jezus bowiem w innym miejscu powiedział: „Jeśli ie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień” (Mt 6,15)

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę o tych, którzy są mi nieżyczliwi, nie lubą mnie, nie zgadzają się ze mną. Pomodlę się o otwartość mojego serca dla nich.

XI tydzień zwykły

środa

Mt 6, 1-6.16-18

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy urywek Ewangelii jest częścią Kazania na Górze, w którym Jezus na nowo dla swoich uczniów sformułował Prawo Mojżesza, aby przywrócić mu pierwotne znaczenie. Podjął temat modlitwy, jałmużny i postu, które były podstawą pobożności Izraela, w i w dzisiejszych czasach są bardzo ważnymi elementami rozwijania duchowości. Akcent Jezusa pada nie na ilość praktyk ascetycznych, co bardziej na ich autentyczność. Perykopa z szóstego rozdziału składa się z trzech strof, z których każda opiera się na dwóch przeciwstawnych obrazach. Najpierw Jezus przestrzega przed ludźmi, którzy czynią coś na pokaz, a następnie zachęca swoich uczniów, by postępowali jak prawdziwi wierzący, którzy te same praktyki religijne wykonują tylko i wyłącznie ze względu na Boga.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus zachęcał swoich uczniów, aby „uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi, po to, by was widzieli”. Poczuje się zaproszony do grona uczniów. Pedagodzy podkreślają, że liczenie się z opinią ludzką jest jednym z ważniejszych elementów w procesie wychowania. Dojrzałość zawiera w sobie wolność od opinii innych ludzi. Zapytam się o motywacje moich czynów, czy w tym, co robię i mówię jest prawdziwy, mam czyste intencje? Przywołam w pamięci moje ostatnie zachowania.

Jezus pyta mnie także o hojność i bezinteresowność. „Kiedy dajesz jałmużnę, nie trąb przed sobą, jak to czynią obłudnicy…” Na pewno w swoim życiu dostrzegam wiele gestów dobra wobec innych osób. Postawię sobie pytanie: które z moich czynów uważam za najbardziej wielkoduszny? Czy o tym ktokolwiek się kiedyś dowiedział? Jeśli nie, to czy byłbym gotów jeszcze raz uczynić coś podobnego nawet, gdyby nikt o tym się nie dowiedział, nikt by mnie nie pochwalił? Czy zdarzyło mi się, że mój dobry czyn przypisano komuś innemu? Jakie wówczas miałem odczucia?

Słowa Jezusa przypominają mi także o wartości ukrytej modlitwy: „gdy się modlicie, nie bądźcie jak obłudnicy… gdy chcesz się modlić, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca, który jest w ukryciu…” Czy dobrze zatem czuję się na modlitwie, gdy mnie nikt nie widzi, i jestem tylko sam na sam z Bogiem? Modlitwa w samotności jest trudna. Jednak Jezus zapewnia mnie, że Ojciec widzi każdą moją chwilę spędzoną na modlitwie i zawsze jest gotowy mnie wysłuchać, zwłaszcza gdy jest mi ciężko. Chce mnie przekonać, że nie ma modlitw niewysłuchanych.

Ważna sprawą w każdej religii, także w chrześcijaństwie jest post. Jezus jednak prosi, abym tak pościł, by „nie ludziom pokazać, ze pościsz, ale Ojcu twemu, który widzi w ukryciu…”. Bóg docenia moje posty, ale tylko te, które podejmuję roztropnie i dyskretnie. Czego odmawianie sobie przychodzi mi najtrudniej? Czy dostrzegam wartość postu, jako odmówienie sobie w intencji swojej lub kogoś bardziej potrzebującego?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się, by cokolwiek czynię, wykonywał z czystą intencją, to znaczy, tylko ze względu na Boga, bez oglądania się na to, co inni powiedzą.

XI tydzień zwykły

czwartek

Mt 6, 7-15

I. O czym mówi Bóg?

Jezus daje przykład modlitwy, mówi jak powinna wyglądać moja codzienna modlitwa. Zanim jednak poda wzór modlitwy przede wszystkim przestrzega przed gadatliwością podczas rozmowy z Ojcem. Natomiast sama już modlitwa „Ojcze nasz” kryje w sobie ogromne bogactwo. Jest nie tylko modlitwą, jakiej nauczył Jezus swoich uczniów, ale pewnym „kompendium Ewangelii” (Tertulian). Charakterystycznym momentem jest, że Jezus niejako dwa razy przypominam o przebaczaniu, jakby chciał powiedzieć, że każda – choćby z naszego punktu widzenia modlitwa była najlepsza – jest niczym, jeśli nie potrafimy przebaczać.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Przede wszystkim Jezus przestrzega, aby na modlitwie za dużo nie mówić, ponieważ, jak zapewnia „wie Ojciec wasz, czego wam potrzeba, zanim Go poprosicie”. Dlaczego nasz Pan ostrzega mnie przed gadulstwem na modlitwie? Ponieważ wielomówstwo skupia na sobie i uniemożliwia słuchanie Boga. Modlitwa bez wsłuchiwania się, co Bóg ma mi do powiedzenia może doprowadzić do słuchania tylko siebie. Zapytam się, jak jest podczas mojej modlitwy: czy potrafię słuchać Boga czy tylko mówię do Niego? Czy nie boję się ciszy?

„Ojcze nasz”… to początek modlitwy, w której do Boga zwracam się jak do Ojca. Tę modlitwę znam od dzieciństwa, wypowiadana była w moim życiu dziesiątki a może setki tysiące razy. Czy rzeczywiście Bóg jest moim Ojcem, czy tak Go traktuję? Czy może bardziej postrzegam Go jako surowego Sędziego albo tylko Sprawiedliwego, który „za dobro wynagradza a za zło karze”? Jak bym mówił o moim Bogu innym ludziom?

Centralną prośbą jest „przyjdź Królestwo Twoje”. Siedem wezwań koncentruje się wokół tęsknoty za Królestwem Bożym. Podczas gdy większość Żydów spodziewała się królestwa Mesjasza, który wywyższy Izraela, Jezus daje do zrozumienia, że chwałą otoczony winien być tylko Bóg, dlatego zachęca, by żyć uświęcając imię Ojca. A będzie się to działo, gdy będą potrafił pełnić tylko wolę Boga.

Kolejne wezwania modlitwy „Ojcze nasz” zachęcają mnie, abym miał świadomość, że tylko Bóg potrafi mnie w pełni nasycić, oraz że muszę być świadomy swojej grzeszności. Poproszę Jezusa, abym przełamując w sobie wszelkie opory umiał wybaczać innym, tym samy wyjednując sobie uwolnienie od wszelkiego zła.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Uklęknę i głośno oraz powoli będę wypowiadał wezwania modlitwy „Ojcze nasz”. Po każdym zdaniu zachowam chwilę ciszy.

XI tydzień zwykły

piątek

Mt 6, 19-23

I. O czym mówi Bóg?

Szósty rozdział Ewangelii wg św. Mateusza to wiele przestróg i zachęt wypowiedzianych przez Jezusa. Rozpoczął od tego, by uczniowie cokolwiek czynią każdy czyn wykonywali ze względu na obecność Boga. Potem zachęcał do prawidłowo odmawianej modlitwy, by nie była zbytnim gadulstwem. A w dzisiejszym fragmencie, mając świadomość, że jednym z wezwań modlitwy „Ojcze nasz” jest prośba o przyjście królestwa Bożego mówi mi, w jaki sposób mogę zacząć budowanie królestwa. Jezus zachęca mnie, abym rozpoczął od prawidłowego patrzenia na pieniądze. Prosi mnie, abym zrobił wszystko, by one nie opanowały przede wszystkim mojego umysłu i serca.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą…”. W czasach Jezusa istniały dwie tendencje, które nietrudno spotkać także w naszych czasach. Mocno wierzono w znaczenie pieniądza i odzienia. Pieniądze najczęściej przechowywano w domach, często ukrywając w ścianach; ubrania natomiast zamożni obywatele przechowywali w komodach, a biedni w kufrach. Jezus przypomina, że zgromadzone dobra mogą paść łupem moli lub złodziei. Pyta mnie zatem, czy nie za bardzo dbam o rzeczy, które zdobyłem z wysiłkiem, a które bardzo łatwo mogę stracić. Zapytam siebie, które z dóbr materialnych cenię sobie najbardziej? Czy potrafię się nimi dzielić? Czy nie gromadzę zbyt wielu rzeczy, które nie są mi potrzebne?

„Serce, które jest zniewolone, jest pozbawione blasku i pogrążone w ciemnościach. Jeśli więc gromadzisz skarby na ziemi, gromadzimy ciemności, które na nic się nie przydadzą. Takie skarby nie dają szczęścia, a przede wszystkim nie dają wolności” (papież Franciszek).

Z drugiej strony Jezus pyta mnie o stosunek do dóbr duchowych, i zachęca: „Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól ani rdza nie niszczą…”. Co, a najlepiej, kto jest moim największym skarbem? Kim dla mnie jest Bóg, Biblia, Kościół, moja rodzina, powołanie, ubodzy, życiowe zadania…? Jezusowe zdanie: „Gdzie jest skarb twój, tam będzie i serce twoje” pomaga sprawdzić moja hierarchie wartości. Do czego lub do kogo lgnie moje serce?

Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle”. Jezus przyrównuje moje serce do oka w ciele. Jeśli serce będzie czyste, szczere, otwarte na światło to nigdy nie będę błądził. Natomiast jeśli pozwolę, by serce zostało zarażone bakcylem bogacenia się za wszelką cenę będę narażony na błędne decyzje.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Policzę, ile z mojej pensji przeznaczam na potrzeby Kościoła, ile na ubogich. Pomyślę, czy mógłbym być bardziej szczodry.

XI tydzień zwykły

sobota

Mt 6, 24-34

I. O czym mówi Bóg?

Troska Jezusa o swoich uczniów dotyczy najważniejszych postaw i wyborów, jakie będą musieli dokonywać w swoim życiu. Radykalizm życia chrześcijańskiego domaga się czasami podejmowania bardzo jednoznacznych decyzji w sferze życia duchowego i materialnego. Tym razem Jezus przedstawia ten problem w formie zdecydowanej alternatywy: Musicie wybrać między Bogiem a pieniądzem. Okazuje się, że posiadanie pieniędzy – choć samo w sobie nie jest naganne – może jednak każdego człowieka tak omamić, że doprowadza go do nieczułości na słowa Boga.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus jest zatroskany o mnie, nie chce by moje serce było podzielone. „Nikt nie może dwom panom służyć”, czyli zachęca, bym zawsze był jednoznaczny, autentyczny. Dlaczego? Ponieważ serce rozdarte, niezdecydowane i mające wątpliwości, gdzie jest prawdziwe dobro, nie jest w stanie prawidłowo patrzeć na wszystko, co mnie otacza: ludzi i wydarzenia. Jezus chce, bym się bogacił, żył na dobrym poziomie materialnym, zapewnił dobrobyt swoim najbliższym, ale pyta mnie, czy w tym dążeniu mam odpowiednią hierarchię wartości.

Motywem powtarzającym się w ustach Jezusa jest słowo: ”Nie troszczcie się zbytnio…” Dbać trzeba o życie, o to, co mamy jeść, jak będzie wyglądała nasza przyszłość. W tym wszystkim jednak najważniejsze jest, by uwolnić serce i by nie troszczyć się „zbytnio”, czyli poświęcić na ważne sprawy tyle czasu, ile trzeba. Nie więcej. Zapytam się, czy we wszystkim, co robię nie zachowuję się tak, jakby wszystko zależało ode mnie. Czy nie ma we mnie zbytniego martwienia się o siebie, innych, tego, co będzie w przyszłości?

„Przypatrzcie się ptakom… liliom na polu…” Jezus zachęca mnie, by obserwował przyrodę i na jej podstawie doszedł do wniosku, że całe stworzenie ma mi przypominać początek wszystkiego w Bogu. Wszystko wyszło z Jego ręki i od Niego zależy, Jemu jest poddane i Bóg czuwa nieustannie nad całym światem więc i nade mną. Czy mam taką świadomość?

Bóg wie o wszystkim, czego potrzebuję – zapewnia mnie Jezus. Najważniejsze, aby z pełnym oddaniem wykonywał to, co do mnie należy. Każdego dnia, oddawał Mu siebie, swoich najbliższych, swoją pracę, troski, niepokoje i radości.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę Jezusa, abym najpierw starał się o budowanie królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości.

XII tydzień zwykły rok A

niedziela

Mt 10, 26-33

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przestrzega apostołów, by byli przygotowani na trudne chwile. Wie, że ich przyszłe wypełnianie zadania, jakie im zlecił będzie związane z prześladowaniem i cierpieniem. Wcześniej im mówił, że „uczeń nie może przewyższać Mistrza”, a Jezus został odrzucony, umęczony i zabity. Jezus zatem zachęca dwunastu, by w trudnościach, jakie są przed nimi zawsze odnajdywali w sobie odwagę i nie dali się pokonać przez lęk. Aby byli pewni zawsze towarzyszącej im opieki ze strony Jego Ojca. Najważniejsze, by w prześladowaniach nie zaparli się Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nie bójcie się ludzi”. Pierwsza rada, jaką kieruje Jezus do apostołów, to by wyzbyli się lęku przed ludźmi. Każdy, kto nie będzie się zgadzał z tym, co mówią może apostołów i ich następców prześladować, utrudniać im głoszenie Słowa Bożego, a nawet ich zabić. Śmierć w takich okolicznościach nie jest jednak najgorsza. Ważniejsze jest wytrwanie w wierności Bogu. Czy zastanawiałem się nad tym, jak bym się zachował w sytuacji prześladowań, zakazu wyznawania wiary?

„Nie ma nic ukrytego, co nie będzie ujawnione”. Jezus przypomina mi, że każdy, kto żyje z czystym sumieniem, nie ma nic do ukrycia przed Bogiem i jest wyrazisty wobec ludzi. Postępowanie zgodne z prawidłowo ukształtowanym sumieniem daje poczucie wewnętrznego pokoju. Pomyślę, jakie mam sumienie? Czy nie zagłuszam go, czy weryfikuję moje wybory w kontekście Pisma świętego i nauczania Kościoła?

„Co wam mówię powtarzajcie… rozgłaszacie…”. Jezus posyła swoich uczniów na głoszenie Ewangelii. Chcę, by byli odważnymi ewangelizatorami. „Rozesłanie przez Jezusa nie gwarantuje sukcesu, tak jak nie chroni przed upadkami i cierpieniem. Apostołowie muszą brać pod uwagę zarówno możliwość odrzucenia, jak i prześladowania. Uczeń jest powołany do upodabniania własnego życia do życia Chrystusa, który był prześladowany przez ludzi Nie ma misji chrześcijańskiej pod znakiem świętego spokoju” (papież Franciszek).

„Kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, do tego i Ja przyznam się przed moim Ojciec”. Przynależność do Jezusa wiąże się z odważnym przyznawaniem się, że w każdej okoliczności życia jestem wierzącym. Żadna sytuacja nie zwalnia mnie z dawania świadectwa mojej wiary. Przypomnę sobie wydarzenia, w których wstydziłem się wiary, bałem się, że ktoś mnie wyśmieje lub zlekceważy ze względu na moje słowa o Bogu?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

”Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego i ja się zaprę przed moim Ojcem”.Pomodlę się o odwagę w byciu człowiekiem wierzącym.

XII tydzień zwykły rok B

niedziela

Mk 4, 35-41

I. O czym mówi Bóg?

Prawie cały czwarty rozdział ewangelii markowej to przypowieści Jezusa i ich wyjaśnianie. Dopiero ostatni fragment to opis uciszenia burzy na jeziorze. Poprzez ten cud Jezus przypomina, że Jego uczeń jest wezwany, by być człowiekiem wiary. Być uczniem Jezusa oznacza, że mam całkowite zaufanie do swojego Nauczyciela w każdej, choćby najbardziej niebezpiecznej sytuacji. Jezus zapewnia, że nigdy nie pozostawia nikogo w beznadziejnej sytuacji. Zawsze czuwa i jest blisko każdego człowieka.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus zwraca się do uczniów, by przeprawili się na drugi brzeg jeziora. Cały czas opowiadał tym, którzy Go słuchali prawdy dotyczące królestwa Bożego i rozwoju duchowego: o ziarnie, o siewcy, o świetle. Chce nauczać innych ludzi pomimo swego zmęczenia.

Gdy przeprawiali się na drugi brzeg „nagle zerwał się gwałtowny wicher, fale biły w łódź”. Obraz łodzi na wzburzonym morzu jest jednym z najstarszych symboli Kościoła, który jest targany różnymi trudnościami i przeciwnościami. Pomyślę o Kościele w obecnych czasach. Jakie trudności przezywa dzisiaj? Jak mógłbym opisać „fale przeciwności, kryzysów”, z którymi musi się zmierzyć w XXI wieku?

Apostołowie są tak bardzo przerażeni, że budzą śpiącego Jezusa: „Nauczycielu, nic Cię nie obchodzi, że giniemy?” Jego najbliżsi współpracownicy zachowują się tak, jak wielu współczesnych: mówią, że wierzą w Jezusa, ale w trudnościach wydaje im się, że ich opuścił, że zamiast reagować na ataki na Kościół to śpi. Zastanowię się, jak zachowuję się w różnych trudnych, zwłaszcza nieoczekiwanych sytuacjach. Czy potrafię spokojnie rozmawiać o nich z Bogiem i moim najbliższymi? Czy nie za szybko wpadam w panikę?

„Jezus wstał, rozkazał wichrowi i nastała cisza”. Apostołowie są zdumieni cudem, który uczynił ich Mistrz, mimo że wcześniej widzieli uzdrowienie opętanego, trędowatego czy paralityka. Jezus chce mnie zapewnić, że zawsze jest gotowy mi przyjść z pomocą w „burzach mojego życia”. Przypomnę sobie wydarzenia z mojego życia, w których doświadczałem wyjątkowej opieki Bożej.

Jezus nie bez powodu stawia pytania apostołom: „Czemu tak bojaźliwi jesteście? Jakże wam brak wiary? Jak odpowiem Jezusowi?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę w modlitwie o dar odwagi i wiary w przeciwnościach życia.

XII tydzień zwykły rok C

niedziela

Łk 9, 18-24

I. O czym mówi Bóg?

W centrum dzisiejszej Ewangelii znajduje się Jezus. Modli się na osobności po cudzie rozmnożenia chleba. Od jakiegoś czas obserwuje apostołów, ponieważ wcześniej wysłał ich na pierwsze głoszenie Dobrej Nowiny. Stąd zasadnym jest postawienie im ważnego, choć bardzo trudnego pytania. Odpowiedź dana tylko przez Piotra – swoiste wyznanie wiary – prowokuje Jezusa do szczerego powiedzenia im, jaka czeka Go przyszłość. Trwanie przy Jezusie musi się wiązać z trudem i wysiłkiem podejmowanym każdego dnia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsze pytanie Jezusa brzmi: „Za kogo uważają Mnie tłumy?”. To pytanie nie sprawia trudności apostołom. Szybko odpowiadają o opiniach krążących wśród ludzi na temat swego Mistrza. Widać, ze ludzie odbierali Jezusa pozytywne, ale błędnie. Mimo cudów, uzdrowień i mówionego słowa nie rozpoznali w Nim Syna Bożego, lecz był dla wielu jedną z postaci ze Starego Testamentu. Przypomnę sobie, jak moi znajomi czy przyjaciele mówią o Jezusie? Czy mają prawdziwe opinie o Nim? Czy się zgadzam z nimi, czy muszę korygować ich obraz Jezusa?

Drugie pytanie jest trudniejsze, ponieważ dotyczy osobiście każdego z apostołów. Łatwo powtarzać opinie innych – trudniej powiedzieć coś od siebie. Jak określę moja więź z Jezusem. Kim jest dla mnie?

Piotr odpowiedział, że Jezus jest „Mesjaszem Bożym”. Postrzeganie Jezusa przez Piotra jest poprawne, choć domaga się dopowiedzenia. Wydaje się, że Piotr myślał o Mesjaszu w sensie politycznym, a Jezus był posłany, by oddać życie, by przyjąć cierpienie. Prorok Izajasz wspomina o słudze Pańskim, z którego cierpienia zrodzi się wielkie dobro dla ludzi (por. 52, 13-53). Czy mam świadomość, że wybór Jezusa jako Pana jest decyzją na przyjęcia Jezusa poniżonego i cierpiącego? Czy do takiego Mistrza chcę należeć?

Jezus nie ukrywa, że bycie Jego uczniem musi wiązać się codziennym pokonywaniem siebie, swojego lenistwa czy egoizmu. „Kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie”. Jednak każdy szczery wysiłek nawracania się, wiernego podążania za Jezusem, stawiania sobie coraz wyższych wymagań ostatecznie przyniesie owoce coraz dojrzalszego życia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Wyznaczę sobie na najbliższy tydzień lub miesiąc program rozwoju duchowego.

XII tydzień zwykły

poniedziałek

Mt 7, 1-5

I. O czym mówi Bóg?

Siódmy rozdział Ewangelii wg św. Mateusza zaprasza mnie, abym przypatrzył się słowom, które wypowiadam o innych. Słowa, które wypowiadam są bardzo ważne. Mogą być osądzaniem, oskarżaniem lub poddaniem w wątpliwość wiarygodności innych osób. Słowa, które wypowiadam mogą dla kogoś być wsparciem, pomocą, wprowadzać pokój, albo mogą ranić, krzywdzić, sprawiać komuś przykrość lub wprost być niesprawiedliwe. Jezus przypomina także, że nie można zarzucać komukolwiek jakiejś winy, jeśli samemu popełnia się takie same, lub jeszcze gorsze czyny.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Już w pierwszym zdaniu Jezus mówi, abym unikał osądzania innych: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni”. Dlaczego to tak istotne? Ponieważ nigdy do końca nie wiem, jakie były intencje postępowania kogoś, nie wiedzę tak naprawdę, co się dzieje w sercu drugiego człowieka. Mój osąd bardzo często jest tylko subiektywny i może być zabarwiony tylko osobistą – lepszą lub gorszą – relacją do innego. Zapytam się, czy zdarzały mi się zbyt pochopne osądzanie innych? Jeśli tak, to czy potrafiłem przeprosić?

„Abyście nie byli sądzeni”, tzn. że bardzo często po moim oskarżeniu następuje rekcja odwrotna w moją stronę. Nakręca się wówczas zamknięty, diabelski mechanizm wzajemnego oskarżania się, z którego trudno się wydostać i ciężko zatrzymać. Jedynym rozwiązaniem jest nie rozpoczynać osądzania innych. A jeżeli już się zaczęło, jak najszybciej pierwszemu przerwać. Czy zdobyłem się kiedyś na taki gest?

Krzywda osądzania działa w obie strony: mogę ja osądzać i mogę być osądzany. Przypomnę sobie sytuacje, w których bolało mnie serce z powodu nie sprawiedliwej oceny mojego postępowania. Czego dotyczyło osądzenie mnie? Czy potrafiłem przebaczyć lub okryć milczeniem te trudne sytuacje? Jeżeli niesprawiedliwe osądy dalej mnie bolą, powierzę je Jezusowi i poproszę o uzdrowienie moich wspomnień.

„Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki w swoim oku nie dostrzegasz?”. Błędy innych ludzi mogą stać się dla mnie pretekstem do usprawiedliwiania gorszego postępowania w moim życiu. To grozi każdemu. Ból krzywdy osądzania, jaki doświadczyliśmy od innych może zasłonić moje niegodne postępowanie. Chodzimy wówczas jak we mgle, nie widzę jak sam źle postępuję. Czy miałem kiedyś takie doświadczenie?

Dlatego Jezus daje mi niezwykle mądrą radę: „Wyrzuć najpierw drzazgę ze swego oka…”. Najpierw muszę w prawdzie patrzeć na siebie i swoje postępowanie. Gdy prawdziwie będą patrzył na siebie wówczas w prawdzie będą patrzył na innych. Pomocą w odnawianiu czystości intencji i pomaga lepiej i życzliwiej patrzeć na drugich to sakrament pojednania. Czy regularnie korzystam z sakramentu pojednania?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Jeśli pragniemy podążać śladem Jezusa, musimy stać się obrońcami innych przed Ojcem, a nie ich oskarżać. Idź, pomódl się i broń go przed Ojcem, jak to robi Jezus” (papież Franciszek).

XII tydzień zwykły

wtorek

Mt 7, 6.12-14

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii można podzielić na trzy części, w każdym z nich jest jedno ważne wezwanie. Najpierw Jezus przestrzega mnie, by chronić w sobie to, co uważam za najcenniejsze; w drugiem każe zapamiętać prostą zasadę postępowania wobec drugiego człowieka, a na końcu – na przykładzie ciasnej i szerokiej bramy – zachęca, bym nigdy nie wybierał tego, co jest łatwe.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsze zdanie wydaje się być bardzo bulwersujące, ponieważ na pozór jest sprzeczne z prawem miłości: „Nie dawajcie psom tego, co święte i nie rzucajcie swych pereł przed świnie…”. W kulturze żydowskiej psy i świnie uważane były za zwierzęta nieczyste i dlatego niejadalne. Były tez symbolem osób, których należało unikać. Jezus przywołał zdanie z Księgi Wyjścia (29,33): „Nikt zaś z niepowołanych nie będzie jadł tego(mięsa ofiar), gdyż jest to rzecz święta”, które w Kościele pierwotnym funkcjonowało u podstaw zachowania tajemnicy. Święte jest wszystko, co pochodzi od Boga: życie, powołanie, wiara, miłość… Tym samym przypomina mi, że trzeba bardzo uważać, komu i co się mówi z tego, co we mnie jest tajemnicą, co dla mnie jest bardzo ważne, ponieważ nie każdy potrafi to uszanować. Zapytam się, czy zbyt lekko nie mówię przygodnym osobo, o ważnych sprawach mojego życia? Czy szanuję w sobie wydarzenia, o których mogę rozmawiać tylko z Bogiem i przyjaciółmi? Poproszę Jezusa, abym nigdy najważniejszych wartości nie straci, nie podeptał oraz bym potrafił ich bronić przed zbezczeszczeniem przez innych.

Zdanie to odnosi się także do mówienia o naszej wierze. Unikać zatem powinienem także rozmów z ludźmi, którzy są jej otwarcie przeciwni, walczą z nią lub ją wyśmiewają.

„Wszystko, co chcielibyście, by wam ludzie czynili, i wym im czyńcie” zachęca Jezus. Przypomina mi, że istnieje kilka zasad postępowania w sytuacjach moralnie niepewnych. Po pierwsze, nigdy nie wolno decydować się na czynienie zła, nawet gdyby wynikałoby z niego dobro – najlepszy cel nie uświęca stosowanie złych środków. Po drugie, nie należy zapominać, że miłość zawsze wyraża się w poszanowaniu bliźniego i jego sumienia. Innymi słowy, dobrą jest rzeczą nie czynić niczego, co twego brata razi, gorszy albo osłabia (Rz 14, 21). Po trzecie, przy wyborze pozornie sprzecznych wartości należy kierować się ich obiektywnie przyjętą hierarchią. I czwarta zasada, czynić to, co chciałbyś, by inni czynili wobec ciebie (Mt 7, 12).

Jezus ostrzega, że muszę mieć świadomość, że w życiu – przynajmniej co jakiś czas – będę kuszony do nie koniecznie do tego, co dobre i piękne, ale do tego co łatwe, czy wygodne. Zachęca mnie, aby wchodzić przez ciasną bramę, tzn. muszę mieć świadomość, że wybór dobra zawsze kosztuje, jest wysiłkiem, nigdy nie przychodzi łatwo. Przypatrzę się moim dotychczasowym wyborom, czy zawsze były zgodne z tym, czego by oczekiwał Jezus?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Nauczę się na pamięć czterech zasad postępowania w sytuacjach moralnie niepewnych.

XII tydzień zwykły

środa

Mt 7, 15-20

I. O czym mówi Bóg?

Jezus był Żydem i dlatego wiedział, że uczeni badający Pismo, rozważając je zatrzymywali się niekiedy nawet nad jednym tylko przymiotnikiem czy przysłówkiem, aby wydobyć z nich coś, co – ich zdaniem – byłoby nieznaną dotąd nauką wynikającą z Biblii. Miał także świadomość, że i Jego słowa mogą być mylnie przekazywane lub interpretowane przez osoby, które nie zawsze sprzyjały Jego nauce, a mogące być kojarzone z kultem. Nazywa zatem takich ludzi „fałszywymi prorokami”. Po czym takich proroków poznać? Jezus daje bardzo prosty przykład: „Czy zbiera się winogrona z ciernia albo z ostu figi?”, czyli że prawdziwość wypowiadanych słów przez kogokolwiek poznaje się po ich owocach, czyli jaki przynoszą skutek.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Strzeżcie się fałszywych proroków” – przestrzega mnie Jezus. Doświadczenie życia pokazuje, że w każdym czasie pojawiali się ludzie, którzy pociągali za sobą innych wygłaszając nie zawsze prawdziwe tezy. Jezus zwraca mi uwagę na konieczność rozeznawania. Udziela mi potrzebnej mądrości, abym wiedział, gdzie jest prawda a gdzie fałsz. Spojrzę w moją przeszłość, przyglądnę się moim wyborom i zapytam się, jakich do tej pory dokonywałem wyborów życiowych? Czym się kierowałem podejmują takie a nie inne decyzje?

Jezus chce mi uzmysłowić, że osoby, które mogą zagmatwać mi życie na pozornie obiecują dobro, są życzliwi… Przypomina mi, że tacy ludzie ”przychodzą do was w owczej skórze, a w wewnątrz są drapieżnymi wilkami”. Daje mi prostą i sprawdzająca się zasadę: nie podążać za pierwszym, choćby dobrym wrażeniem, ale patrzeć na koniec, jakie owoce zrodzą się i pozostaną z moich wyborów. Czy potrafię wskazać konkretne dobre owoce, które powstały z moich najważniejszych wartości: wiary, rodziny, wykonywanego zawodu, relacji z innymi ludźmi? Czy więcej w nich owoców złych czy dobrych?

Św. Paweł w liście do wiernych w Galacji przestrzegał: „Gdybyśmy nawet i my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!”, tzn. takiego człowieka po prostu nie należy słuchać.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zweryfikuję osoby wokół mnie, które maja na mnie wpływ. Czy są to dobrzy „prorocy”? Poproszę Jezusa w modlitwie o dobre owoce moich codziennych decyzji.

XII tydzień zwykły

czwartek

Mt 7, 21-29

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii kończy Kazania na Górze. Jezus przyrównuje sposób i styl budowania domu do przeżywania życia. Dom, aby przetrwał burze i wichury trzeba budować na solidnym fundamencie. Podobnie jest z życiem. Nie ten, który dużo mówi, lecz ten za kim idą konkretne czyny buduje na mocnych fundamentach. „Gdy Jezus dokończył, tłumy zdumiewały się Jego nauką”. Pomodlę się, abym potrafił zachwycić się słowami Jezusa. Bym dostrzegł w Jego słowach mądrość i miłość, którymi chce mnie obdarzyć.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nie każdy, który mówi mi: „Panie, Panie” wejdzie do królestwa niebieskiego”. W pierwszym zdaniu Jezus zadaje mi pytanie, czy wiem, kto znajdzie się w Jego królestwie, to znaczy, kto jest rzeczywiście miły Bogu. Nasz Pan nie odrzuca, a tym bardziej nie potępia tych, którzy zwracaja się do Ojca długimi modlitwami, lecz jednocześnie mocno podkreśla, że Bogu bardziej niż wielość słów podoba się pełne przylgnię do Jego woli. Nie każdy, który się modli może mieć więź z Bogiem. Podczas modlitwy można wypowiadać najpiękniejsze słowa, ale jeśli są to tylko słowa to ich owocem będą tylko pozorne relacje. Wówczas nigdy nie zaprzyjaźnimy się z Bogiem. Moja autentyczna zażyłość z Bogiem sprawdza się w przylgnięciu i wypełnianiu Jego woli. Zapytam siebie, czy pytam się Boga w modlitwie, jaka jest Jego wola wobec mnie?

Wyobrażę sobie dzień Sądu Ostatecznego. Jezus ostrzega mnie, że wielu wówczas będzie się powoływało na dzieła, które czynili w Jego imię: proroctwa, cuda, wyrzucanie złych duchów. Jednak jedynym kryterium, jakie zastosuje wówczas Jezus to czystość serca, prawidłowo ukształtowanie sumienie, które pozwala wypełniać wolę Ojca. Pomodlę się serdecznie, bym nie usłyszał od Jezusa: „Nigdy was nie znałem”.

Jezus daje mi sposób, abym znalazł się w Jego królestwie – słuchanie Jego słów i – co najważniejsze – wprowadzanie ich w życie. Jednocześnie taki sposób życia jest najpewniejszym sposobem budowania go na solidnych fundamentach. Wówczas jego życie przetrwa każdą, nawet najcięższą próbę. Żadna burza życiowa nie będzie w stanie zagrozić zniszczeniu moich najważniejszych wartości. Mój dom życia ostoi się, „bo na skale był utwierdzony”. Jak buduję mój dom życia, na jakich wartościach, co dla mnie jest najważniejsze? Jakie wartości są dla mnie fundamentalne? Czy słowa zawarte w Biblii mają dla mnie znaczenie?

„Kto wypełnia wolę Bożą trwa na wieki” (1J 2,17) – rozważę to zdania św. Jana apostoła.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę Jezusa, abym uwierzył, że „Twoje słowo jest światłem na mojej ścieżce życia”

XII tydzień zwykły

piątek

Mt 8, 1-4

I. O czym mówi Bóg?

Bezpośrednio po Kazaniu na Górze św. Mateusz opisuje uzdrowienie trędowatego, jako pierwsze z dziesięciu uzdrowień zawartych w ósmym i dziewiątym rozdziale. Życie trędowatych było ze wszech miar tragiczne. Zabraniano im nie tylko kontaktu z ludźmi, ale uważano także, że nie mogą wchodzić w kontakt z Bogiem. Jezus wychodzi naprzeciw chorym i pozwala im zbliżyć się do siebie, nie boi się ich dotknąć. Uzdrowienie od trądu w Izraelu było przypisywane tylko Bogu, zatem Jezus potwierdza, że jest Bogiem, i że do niego powinni przychodzić ci, którzy pragną wyrwać się ze śmierci i przejść do życia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Zbliżył się do Niego trędowaty…” Wyobrażę sobie to spotkanie. Trędowaty był przez wszystkich odrzucany, nikt nie chciał z nim ani rozmawiać, był wyrzutkiem społeczeństwa. Jezus się nie tylko go nie boi – wręcz przeciwnie – w pełni akceptuje, rozumie jego ból i odrzucenie. Przekracza wszelkie zakazy zbudowane przez lęk oraz normy cywilne i religijne tamtych czasów, dotknął trędowatego. Zapytam się, jakie jest moje podejście do chorych?

Trędowaty „upadł przed Nim i prosił…”. Jezus schodząc z góry, gdzie wygłosił fundamentalne prawdy swojej Ewangelii, m.in. o ludziach biednych, od razu odpowiada na prośbę chorego.

„Panie, jeśli chcesz możesz mnie oczyścić”. Człowiek chory na trąd chce być zdrowy, prosi Jezusa, aby mu dopomógł wyjść z choroby. Trąd symbolizuje chorobę ducha. Postawię sobie pytanie o moje zniewolenia duchowe, choroby ducha, które mnie opanowały. Czy chcę je porzucić, czy mam odwagę przyjść do Jezusa z moim trądem?

Zauważę wielka delikatność prośby chorego na trąd. Mówi do Jezusa: „Jeśli chcesz…”. Nie wymusza na Nim cudu, nie domaga się uzdrowienia za wszelka cenę, nie skarży się, że jest bardzo chory i jest mu z tym źle… Prosi z pokorą i jest przygotowany na to, co uczyni Jezus. Pomyślę przez chwile o moich dolegliwościach, chorobach, jak w ich czasie się zachowywałem, czy nie wymuszałem Na Jezusie szybkiego wyzdrowienia, czy nie narzekałem zbytnio na dolegliwości w chorobie?

Jezus jest Panem, Zbawicielem i Lekarzem naszych dusz. Pragnie tylko jednego: abyśmy byli wolni od różnego rodzaju zniewoleń duchowych i mogli żyć w prawdziwej wolności oraz rozwijali się w miłości. Dlatego na prośbę trędowatego odpowiada: „Chcę, bądź oczyszczony”. Tak tez mówi do mnie, za każdym razem, gdy z pokorą przychodzę do sakramentu pojednania i proszę o oczyszczenie mego serca z grzechów.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę w modlitwie Jezusa, abym nie ukrywał moich chorych miejsc, i nie udawał, że jestem duchowo zdrowy.

XII tydzień zwykły

sobota

Mt 8, 5-17

I. O czym mówi Bóg?

Cuda dokonane przez Jezusa można interpretować jako znak obecności Boga pośród swego ludu. Uzdrowienie sługi setnika rzymskiego – oficera garnizonu z Włoch – jest umieszczone między uzdrowieniami trędowatego, a teściową Piotra. W obu tych przypadkach były to osoby narodowości i religii żydowskiej. Uzdrowienie sługi setnika pokazuje, że nie tylko Żydzi są dziećmi Boga, godnymi Jego łask, zasługującymi na zbawienie. Także ludzi innej wiary lub niewierzący, a podążających za głosem sumienia i czyniących bezinteresowne dobro są włączeni do wspólnoty Jezusa. Postawa setnika uzmysławia, co to znaczy wierzyć, na czym polega prawdziwa wiara.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Panie, sługa mój leży w domu sparaliżowany i bardzo cierpi”.Setnik, choć posiadał wysoką rangę społeczną, nie wstydzi się prosić o pomoc dla swojego sługi. Nie musiał tego robić, jednak czyni wysiłek przyjścia do Jezusa z prośbą o pomoc. Zapytam się, czy czy w moim domu, sąsiedztwie nie ma kogoś, kto potrzebował by mojej pomocy. Czy miałbym odwagę udać się w jakiejś miejsce lub do kogoś, aby prosić o pomoc dla potrzebującego?

„Przyjdę i uzdrowię go”. Jezus zawsze jest gotowy pomóc, gdy ktoś go prosi, a szczególnie szybko pomaga, gdy prosimy w imieniu kogoś chorego czy cierpiącego. Polecę w modlitwie osoby, które wiem, że potrzebują mojego wstawiennictwa modlitewnego.

„Panie, nie jestem godzien, aby wszedł pod dach mój”. Od pierwszych wieków zdanie wypowiadane w czasie Eucharystii, przed przyjęciem Komunii świętej jest powtarzaniem słów człowieka niewierzącego. Setnik staje się przykładem dla tych, którzy uznają w Jezusie Pana i Boga. Czy chcę i czy korzystam z częstej komunii świętej? Czy przyjmowana komunia zmienia moje życie?

Setnik jest niezwykle pokorny w swojej prośbie. „Powiedz tylko słowo…”. Wierzy, że aby wyzdrowiał jego sługa wystarczy tylko „słowo” Jezusa, nie oczekiwał zbyt wiele… Czy mi wystarcza jedno słowo Jezusa, czy raczej jako wierzący staje się niedowiarkiem i potrzebuje wciąż nowych dowodów czy cudów?

Pomyślę o postawie setnika. Nie jest Żydem, nie wyznaje wiary w Jezusa. Pełni służbę w obcym kraju, a potrafi docenić to, co czyni Jezus. Jezus docenia jego postawę: „U nikogo w Izraelu nie znalazłem tak wielkiej wiary”. Uświadomię sobie, że jest wielu ludzi nie należących do Kościoła, którzy mogą mnie wyprzedzać w wierze. Przyjęte sakramenty i praktyki religijne nie zawsze sprawiają wzrost wiary. Mogą być pozorne lub powierzchowne. Poproszę Jezusa, by oczyścił moje serce z tego, co nie autentyczne w wierze.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„On wziął na siebie nasze słabości i nosił nasze choroby”. Podziękuję Jezusowi za to, że jest zawsze gotowy mi pomóc. Poproszę o gotowość pomagania innym.

XIII tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 10, 37-42

I. O czym mówi Bóg?

Są fragmenty Biblii stosunkowo proste w zrozumieniu i zastosowaniu w codziennym życiu. Znajdujemy jednak i takie passusy, nad którymi trzeba się dłużej zastanowić, aby je dobrze zrozumieć. Są w końcu i takie, które wzbudzają zupełne niezrozumienie czy nawet odrzucenie. Fragment dzisiejszej Ewangelii wg św. Mateusza należny właśnie do tej trzeciej kategorii. Jezus mówi wymagające słowa o radykalnym wyborze Boga w życiu każdego wierzącego.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Kto miłuje ojca i matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”. Mowa Jezusa w wielu sytuacjach była radykalna, by sprowokować słuchaczy do podjęcia odpowiednich, prawidłowych decyzji. Jezus wyraźnie mówi o pierwszeństwie miłości Boga nad innymi ludźmi, nawet rodzicami. „Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu” (św. Augustyn). Pomyślę o hierarchii ważności osób w moim życiu? Styl życia ucznia Jezusa musi wyrażać się w pierwszeństwie relacji: wszystkie więzi z ludźmi muszą być podporządkowane miłości do Boga. Czy mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że Bóg jest dla mnie najważniejszy?

„Miłość ma swój porządek i tego porządku należy przestrzegać. Jednym z nich jest to, że najpierw są krewni, a potem obcy. A człowiek czasami zwalnia się ze swoich relacji z bliskimi w imię tzw. wyższych ideałów, a jest w tym tak naprawdę niegodziwość. Czyli Pan Bóg nam nie każe wybierać, tylko mówi, że trzeba Jego wybrać w sposób absolutny, bo z tego rodzi tylko dobro – także dla najbliższych” (papież Benedykt XVI). Nie tracą nasi krewni na tym, że jestem oddany Bogu. Jeśli autentycznie kochamy Boga, oni też z tego korzystają. Jeśli moja relacja do Boga jest właściwa, to On porządkuje też relacje z bliźnimi.

Drugim wezwaniem Jezusa jest podejmowanie swoich codziennych zadań i obowiązków: „Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną nie jest Mnie godzien”. Codzienność niesie ze sobą wiele wyrzeczeń. Nie jest łatwo być wiernym do końca codziennej modlitwie, uczciwej pracy, życzliwości wobec spotykanych ludzi. Zastanowię się, jak podchodzę do codziennych obowiązków. Które z nich jest mi najtrudniej wykonywać?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Wezmę do ręki krzyż albo Biblię i odnowię moją miłość do Jezusa – jedynego mojego Pana i Boga.

XIII tydzień zwykły

Niedziela rok B

Mk 5, 21-43

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza Ewangelia przedstawia dwa wydarzenia, które mówią o życiu i wierze. Jezus chce uzdrowić córkę przełożonego synagogi, a niejako „po drodze” uzdrawia kobietę cierpiącą na „upływ krwi”. W obu opisanych przypadkach widać niemoc i bezradność człowieka wobec choroby i cierpienia. Jedyne co im pozostało to całkowite zaufanie Jezusowi. W Nim widzą jedyny ratunek w swojej sytuacji życiowej. By ocalić życie muszą wykazać się niezwykłą wiarą.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Zebrał się wielki tłum wokół Jezusa”. Jezus, gdziekolwiek się pojawi jest ciągle oblegany przez ludzi. Chcą Go słuchać, idą za Nim, szukają go. Czy należę do grona osób, które chętnie słuchają Jezusa?

„Przyszedł przełożony synagogi. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg”. Przełożony synagogi okazuje się przede wszystkim kochającym i współczującym ojcem dla swego dziecka. Córka jest umierająca, więc szuka pomocy wszędzie. Nie wstydzi się iść także do Jezusa, który nie był akceptowany także przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Co więcej, nie wstydzi się upaść do nóg Jezusa. Zastanowię się czy stać mnie na takie gesty wobec moich najbliższych z rodziny, którzy potrzebowaliby pomocy w ciężkiej chorobie?

W drodze do domu przełożonego synagogi „kobieta, która od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi” weszła w tłum z zamysłem: „Żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa”. Pomyślę o wielkiej determinacji i wierze kobiety. Ma pewność, tak jak przełożony synagogi, że tylko Jezus może jej pomóc. Pomyślę, czy kiedykolwiek byłem w takiej sytuacji, że bardzo potrzebowałem pomocy ze strony Boga. Jak wówczas się zachowywałem? Czy byłem zdeterminowany w modlitwie, ofierze, i ufności wobec Boga? „Nieliczni są ci, którzy dotykają Pana z wiarą, większość bowiem tylko tłoczy się do Niego” (św. Augustyn).

„Nie bój się wierz tylko”. Jezus zachęca przełożonego synagogi do całkowitego zawierzenia. Na pewno nie było mu łatwo, gdy wszyscy naokoło mówili: „Czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela, twoja córka przecież umarła”. Jednak ojciec dziecka jak Abraham „wbrew nadziei uwierzył nadziei”. Przełożony synagogi jest przykładem całkowitego zaufania Bogu.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia”. Pomodlę się o większą wiarę, nadzieję i miłość.

XIII tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 9, 51-62

I. O czym mówi Bóg?

Jerozolimy była docelowym miastem w misji Jezusa. Wszystko, co czynił ostatecznie miało zakończyć się w Świętym Mieście. Zanim był męczony i ukrzyżowany po drodze miał Jezus doświadczyć wiele razy niezrozumienia, odrzucenia, albo musiał spotkać się z uprzedzeniem. Trwanie przy Jezusie nie jest czymś prostym, czy łatwym. By być uczniem Jezusa należy przygotować się na rozstanie z najbliższymi i tułaczkę: nie ma się własnego domu ani rodziny.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus postanowił udać się do Jerozolimy”. Mimo że Jezus wiedział, co Go czeka w przyszłości w Jerozolimie, to jednak – jak czasami tłumaczy się werset 51 – „podjął nieugięty zamiar”, by iść w kierunku miasta. Zdawał sobie sprawę, że spotka się tam z męką, cierpieniem. Jednak Jego decyzja, jest nieodwołalna. Będę wpatrywał się w postawę Jezusa i prosił Go, bym w swoim życiu był wytrwały w postanowieniach; zdeterminowany w sprawach dla mnie najważniejszych.

Samarytanie jednak Jezusa nie przyjęli. Niegościnność ich jest wynikiem konfliktu religijnego między nimi a Żydami sięgającego swym początkiem czasu niewoli. Upłynęło wiele lat, a niechęć przetrwała, mimo że gościnność na Wschodzie była świętym obowiązkiem. Księga Rodzaju opisuje jak Abraham i Sara gościli w swoim domu aniołów w osobach nieznanych ludzi szukających gościny. Jej odmówienie było przyrównywane do zbrodni. Pomyślę. Czy nie noszę w sercu do kogoś urazy trwającej wiele czasu? Zapytam się także o moją gościnność?

„Pójdę za Tobą, ale pozwól mi najpierw pogrzebać ojca… pozwól mi pożegnać się z moimi w domu”. Idąc do drugiej wioski do Jezusa dołącza się jakiś nieznajomy, który chciałby dołączyć się do Jego grona uczniów. Inni też są chętni, ale są zobligowani więzami rodzinnymi. Trzy spotakania służą Jezusowi, by ukazać prawdziwą rzeczywistośc Bożego powołania, na które – ten, kto chce – winien odpowiedzieć całkowitą przemianą swego dotychczasowego życia. Nie można być z Jezusem, gdy nie jest się ubogim, i nie można należeć do Niego, gdy nie jest się gotowym zostawić dotychczasowych obowiązków. Uczeń Jezusa musi mieć wolne serce i zyć tylko dla Jezusa, bo tylko wówczas może pełnić wolę Ojca.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Popatrzę na gwałtowne zachowanie apostołów Jakuba i Jana. Byli gotowi, by zniszczyć miasto, ponieważ nie przyjęło Jezusa. Pomodlę się, abym nie podejmował żadnych ważnych decyzji pod wpływem emocji.

XIII tydzień zwykły rok A

poniedziałek

Mt 8,18-22

I. O czym mówi Bóg?

Jezus po uzdrowieniu sługi setnika w Kafarnaum (por. Mt 8, 5-17) spotyka dwóch mężczyzn, którzy wyrażają chęć włączenia się w Jego misję. Mają dobre chęci, choć każdy z nich inaczej pojmuje podążanie za Jezusem. Pierwszy wydaje się być zdecydowany, a otrzymuje od Jezusa odpowiedź, która zmusza go do zastanowienia się, czy na pewno wie, co robi, ponieważ naśladowanie Chrystusa zawsze wiąże się z różnego rodzaju wyrzeczeniami. Drugi, od razu zastrzega się, że zanim włączy się do wspólnoty Jezusa chce pożegnać się ze swoim ojcem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Gdy Jezus zobaczył tłum dookoła siebie, kazał odpłynąć na drugą stronę”. Tłum wokół Jezusa zebrał się po uzdrowieniu sługi setnika. Być może przypomnieli sobie inne cuda, których dokonał ostatnim czasie. Jezus był rozpoznawalny, ludzie Go podziwiali, garnęli się do Niego. On jednak prosił apostołów, by przemieścili się w inne miejsce. Zauważę, że Jezus czyni tak, ponieważ nie szuka pochwał, jest niezwykle pokorny w swoim pomaganiu innym. Chce tylko jednego: pełnić wolę Ojca i by inni poprzez Jego dzieła chwalili Boga. W tym miejscu przypomnę sobie moje sukcesy, większe czy mniejsze, coś co udało mi się zrobić i wzbudziło u innych aprobatę czy nawet zachwyt. Jak wówczas ię zachowywałem, czy przywiązywałem dużą wagę do pochwał innych? Czy jestem może zbytnio przywiązany do opinii innych i czy bardzo mi zależy na uznaniu?

Jezus wzbudzał zachwyt nie tylko u prostych ludzi, lecz także u uczonych w Piśmie. Jeden z nich nie wstydził się powiedzieć, że jest zdecydowany iść za Jezusem bez względu na konsekwencje. Przypatrzę się jego pragnieniu i wyborowi, ponieważ podążanie za Jezusem zakłada wiele niepewności. „Lisy mają nory, a ptaki gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma miejsca, gdzie głowę mógł wesprzeć” – niejako żali Jezus się do uczonego. Zapytam się, czy moje naśladowanie i podążanie za Jezusem jest bezinteresowne i czy nie boję się trudności, które mogą się pojawić.

Drugi uczeń – być może nim jestem ja – mówi do Jezusa, że jestem gotowy pójść za Nim, ale „pozwól mi najpierw pójść i pogrzebać mojego ojca”. Zauważę, że jest on gotowy dołączyć do Jezusa, ale jednocześnie jest mocno związany z ojcem. Nasz Mistrz zwraca mu uwagę, że musi stać się wolny od swego przywiązania nawet do najbliższych, jeśli chce stać się Jego uczniem. „Wiara to radykalna miłość w stosunku do Jezusa” (bp Grzegorz Ryś).Czy w moim powołaniu – kapłańskim, zakonnym, małżeńskim – nie jestem zbyt przywiązany do rodziców? Muszę mieć świadomość wdzięczności dla nich za wszelkie dobro, ale jako człowiek dorosły powinienem też wiedzieć, ze muszę iść własną drogą powołania. Nie mogę zaniedbać miłości do najbliższych, ale też muszę być wolny w podejmowaniu własnych decyzji.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę o ludziach i sprawach, które kocham i są dla mnie najważniejsze. Pomodlę się, abym miał odpowiedni dystans i umiał zrezygnować z czego lub kogoś dla Jezusa.

XIII tydzień zwykły rok A

wtorek

Mt 8, 23-27

I. O czym mówi Bóg?

Jezus ma za sobą kilka intensywnych dni pracy. Po uzdrowieniu trędowatego i sługi setnika miał jeszcze trudną rozmowę z tymi, którzy chcą za Nim podążać, ale nie potrafią zostawić swoich najbliższych albo codziennych zajęć. Brakowało im odwagi i determinacji. Nie można się zatem dziwić, że gdy Jezus wszedł do łodzi to od razu zasnął. Obudziła Go jednak nie tyle burza, która wkrótce rozszalała się nad jeziorem, ale spanikowani apostołowie, którzy bali się, że utoną. Po uciszeniu burzy apostołowie pozostali z pytaniem dotyczącym Jezusa, które do dzisiaj zadaje sobie wielu ludzi, być może także i ja: „Kimże On jest?”

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nagle zerwała się burza, tak że łódź była zalewana przez fale” Burza w symbolice Biblii oznacza bardzo trudny czas w życiu człowieka, jakiś kryzys, dołek psychiczny, moment kryzysowy, który wymaga odwagi i determinacji, by go przeżyć. Zdarza się to każdemu. W niektórych przypadkach jest to wynik wieloletnich zaniedbań życia duchowego i „nagle” zrywa się burza… Zapytam się, jak do tej pory reagowałem na życiowe burze, czy czułem się zaskoczony, zdenerwowany, czy wiedziałem, jak sobie w trudnych chwilach radzić?

Czy w tym czasie odbywałem normalne praktyki religijne czy raczej umniejszałem czas na modlitwę? Czy miałem odwagę – widząc, że nie radzę sobie z moim kryzysem – zawołać, jak apostołowie: „Panie, ratuj, giniemy!”

Pomyślę, czy mała wiara czy jej brak w trudnych i niespodziewanych sytuacjach mego życia nie jest konsekwencją braku zawierzenia Bogu i zdania się tylko nie Niego.

„Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary?” Jezus w trakcie burzy jest niezwykle spokojny. Ucisza burzę, a apostołom stawia pytanie, dlaczego tak się boją, pomimo że On jest z nimi? Jaką mają wiarę, skoro widząc do tej pory tyle cudów zdziałanych przez Jezusa nagle panikują? łatwo jest gorszyć się zachowaniem apostołów, ale jednocześnie wypada zapytać się, jak ja zachowuję się w kryzysowych momentach? Czy ufałem do końca, że Jezus mi pomoże, a przede wszystkim, czy uczyniłem wszystko, co w mojej mocy, aby pokonać w sobie siły zła, czy raczej szybko się poddałem pokusom? Przypomnę sobie chwile, w których czułem się bezradny wobec moich słabości, które mnie opanowały?

Jezus „wstał, rozkazał wichrom i jezioru, i nastała głęboka cisza”. Mistrz i Nauczyciel jawi się zlęknionym uczniom jako Bóg panujący nad żywiołami świata. Uciszając wichry i jezioro, ucisza nie tylko żywioły natury, ale i trwogę uczniów. Wypowiem na modlitwie przed Jezusem moje lęki, obawy, niepokoje. Poproszę, by we mnie je uciszył.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się za osoby, które nie mają pokoju serca, targane są wątpliwościami, nie mogą znaleźć swego miejsca w życiu.

XIII tydzień zwykły rok A

środa

Mt 8,28-34

I. O czym mówi Bóg?

Po uciszeniu burzy na jeziorze Jezus wraz z apostołami przypływa na prawą stronę Jeziora Galilejskiego, do Gedary leżącej na terytorium Dekapolu, który był uważany za krainę pogańską. Być może dlatego pierwszymi osobami, które spota są dwa opętani. Są tak bardzo zniewoleni przez szatana, że nie mówią oni, lecz przez nich przemawia demon. Wie on, kim jest Jezus i wie, jaką ma moc – może ich wypędzić z ciał ludzkich, dlatego zawczasu proszą, by ich posłał w stado świń. Najdziwniejsze jest zachowanie mieszkańców, którzy nie tylko nie są wdzięczni za uwolnienie ich sąsiadów z mocy demona, ale widząc tylko straty materialne – potopione świnie – poprosili Jezusa, by wracał do siebie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Gdy wybiegli naprzeciw Jezusa dwa opętani, zaczęli krzyczeć, bali się Jezusa. Ewangelista wyraźnie pokazuje, że szatan działa i potrafi zniewolić człowieka. Nie można demonizować mocy szatana, ani nie można lekceważyć szatana. Obie sytuacje mogą prowadzić do nieszczęścia. Zastanowię się, czy zdarzyła się taka sytuacja w moim życiu, że spotkałem człowieka opętanego przez demona. Jakie uczucie wówczas we mnie było: wewnętrzny pokój, ufność, i pewność, że Bóg jest jednak silniejszy, czy raczej przerażenie, zwątpienie albo zagubienie?

Zwrócę uwagę, że demony boją się Jezusa. Krzyczą z leku przed Nim, i w końcu proszą Go. Wiedzą, że ich moc czynienia zła jest słabsza niż władza Jezusa. Patrząc na Jezusa, który przepędza demony w stado świń podziękuję za to, że ilekroć żyję w łasce Bożej, jestem blisko Jezusa, tylekroć demony nie mogą mi nic uczynić. Dzisiejsza ewangelia pokazuje, jakim słabym jest szatan. Czy wierzę w taką moc Bożą, którą daje mi Bóg i życie z Nim?

Jednak nie wolno mi lekceważyć obecności i działania szatana w świecie. Może mi się czasami wydawać – zwłaszcza wtedy, gdy coś mi się uda dobrego zrobić albo pokonać pokusę – że jestem silny. Lecz, gdy będę liczył tylko na swoje siły, wówczas szatan na pewno mnie pokona.

„Wyszły więc demony i weszły w świnie. I naraz cała trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i zginęła w falach”. Złe duchy weszły w świnie – symbole nieczystości. Jezus pełen mocy Bożej uwalnia ludzi od demonów, od nieczystości. Zło zginęło w falach. Ta scena jest bardzo przemawiająca. Uświadomię sobie, że zło, czynienie zła, związanie się z jakimkolwiek złem zawsze tragicznie się kończy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jaka postawa, taktyka jest wobec szatana najskuteczniejsza? Żyć nieustannie w stanie łaski uświęcającej, regularnie korzystać z sakramentów. Być bardzo blisko Jezusa.

XIII tydzień zwykły rok A

czwartek

Mt 9,1-8

I. O czym mówi Bóg?

Jezus po wyrzuceniu demonów w kraju Gadareńczyków wraca „do swego miasta”, czyli Kafaranum. Zostaje znowu zaskoczony, ale w pozytywny sposób. Tym razem przynoszą do Niego człowieka sparaliżowanego. Jezus jednak nie dialoguje z paralitykiem, lecz z uczonymi w Piśmie, którzy po raz kolejny nie chcą – chociaż widzą ewidentny cud – zaakceptować Jezusa, zarzucając Mu bluźnierstwa. Ich zatwardziałość serca sięga zenitu. W dzisiejszym fragmencie Bóg wyraźnie zarysowuje trzy postawy: osoby, które pomogły sparaliżowanemu, a więc ci, którzy go przynieśli i Jezus, który go uzdrowił oraz uczonych w Piśmie, którzy trwają w swoim zacietrzewieniu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„To przynieśli mu paralityka”. Człowiek sparaliżowany miał dobrą rodzinę lub przyjaciół, którzy zanieśli go do Jezusa. Sam nie dał by rady, potrzebował kogoś, kto mu pomoże. Zapytam się, kiedy ostatnio w czymkolwiek pomogłem osobie chorej? Czy miałem taką okoliczność, czy ją dobrze wykorzystałem?

Przypatrzę się momentowi, gdy położono sparaliżowanego przed Jezusem. Patrzy On przenikliwym, a jednocześnie współczującym wzrokiem na paralityka. Widzi jego chore życie, nie tylko paraliż, lecz przede wszystkim jego grzechy. Wyobrażając sobie tę scenę pomyślę o swoim życiu. Jezus widzi także moje całe życie. Zna moje dobre strony, ale dostrzega także moje zniewolenia i grzechy. Poproszę Go, abym mi pomógł ze szczerością przyznać się do moich słabości, abym popatrzył na swoje postępowanie w całej prawdzie.

„Ufaj synu, odpuszczają ci się twoje grzechy” – zapewnia paralityka Jezus. Zwrócę uwagę, że Jezus w pierwszym rzędzie wypowiada słowa uzdrowienia duchowego, a dopiero później dodaje zdanie o uzdrowieniu fizycznym: „Wstań, weź swoje łoże i idź do domu”. Dla Jezusa przebaczenie grzechów, uzdrowienie duchowe jest ważniejsze niż uzdrowienie ciała. Daje mi tym samym do zrozumienia, co powinno być pierwszą troską mojego życia. O jakie wartości duchowe winienem się troszczyć przede wszystkim? Przypomnę sobie mój sakrament pojednania i słowa kapłana, który – po moim wyznaniu grzechów – wypowiada formułę przebaczenia i odpuszczenia grzechów.

Uczeni w Piśmie na widok cudu nic nie powiedzieli, lecz w duchu myśleli: „On bluźni”. Na przekor temu co widzą, złorzeczą Jezusowi. Nie potrafią cieszyć się z dokonanego cudu, z tego że ktoś jest ponownie zdrowy na duchu i ciele. Okazuje się, że nawet choroba innej osoby może być kartą przetargową. Nie patrzy się wtedy na cud, tylko widzi się przeciwnika i swoją porażkę. Przeproszę Jezusa za każdy gest, w którym nie potrafiłem się cieszyć z dobra, które czynili inni ludzie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Boga za każdą dotychczasową spowiedź. Poproszę o to, bym zawsze pomagał chorym na ciele, i jeśli będzie taka potrzeba, zachęcę innych do spowiedzi.

XIII tydzień zwykły rok A

piątek Mt 9, 9-13

I. O czym mówi Bóg?

Po uzdrowieniu sparaliżowanego mężczyzny „odchodząc z Kafaranum, Jezus ujrzał człowieka siedzącego w komorze celnej, imieniem Mateusz”. Wczorajsze wydarzenie ma ciąg dalszy w dzisiejszej Ewangelii, gdzie Mateusz opowiada o sobie samym. Jakby chciał powiedzieć, że też jest paralitykiem, także potrzebuje pomocy Jezusa, Jego uzdrowienia duchowego. Jezus włączając Mateusza do grona apostołów daje mi do zrozumienia, że żaden człowiek nie jest bezużyteczny w budowaniu Królestwa Bożego. Tej prawdy po raz olejny nie mogli zrozumieć faryzeusze. Dla nich bowiem Mateusz jako celnik należał do grona takich ludzi jak pasterze, złodzieje, prostytutki, którymi w ówczesnym judaizmie najbardziej pogardzano. Jezus zamyka im usta mówiąc, że jego misja to wychodzenie ku tym, którzy się pogubili w życiu i potrzebują Jego pomocy.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Tak jak Jezus ujrzał Mateusza siedzącego w swoim miejscu pracy, tak samo spogląda na mnie i moje miejsca codziennego zaangażowania. Jak wykonuję swoją pracę, czy jestem jej oddany, czy uczciwie ja wykonuję? Jezus widzi wszystko, jak wykonuję moje codzienne obowiązki. Czy mam świadomość tego, że spogląda na mnie i moją pracę? Czy mam odwagę podnieść głowę i spojrzeć Jezusowi w oczy, aby przemienił we mnie to, co jest niewłaściwe?

„Pójdź za Mną” – mówi Jezus do Mateusza. „On wstał i poszedł za Nim”. Zwrócę uwagę na bezkompromisowość Mateusza w wezwaniu, jakie skierował do niego Jezus. Nie dyskutuje, o nic nie pyta, tylko zostawił to wszystko, co była dla niego do tej pory bardzo ważne. Pomyślę, czy miałem w moim życiu takie spotkania z Jezusem, które zmieniały moje życie? Co wówczas czułem, jak się wtedy zachowałem?

Mateusz nie wstydzi się swej decyzji. Zaprosił do swego domu nie tylko Jezusa i apostołów, ale „przyszło wielu celników i grzeszników”. Tylko faryzeusze nie mogli pojąć tego, co się wydarzyło. Byli zgorszeni. Wsłucham się w szemranie i pretensje wypowiedziane do apostołów: „Dlaczego wasz nauczyciel jada wspólnie z celnikami i grzesznikami?” Faryzeusze nie byli w stanie zrozumieć, że Jezus, które pretendował do miana nauczyciela religii podobnie jak oni, może szargać swoją godność przez tak niestosowne zachowanie. Czy w swoim sercu nie odnajduję podobnych reakcji? Jak zachowuję się, gdy dzieje się dobro, którego nie rozumiem, albo nie akceptuję?

„Nie potrzebują lekarza zdrowi, ale ci, którzy się źle mają”. Poproszę Jezusa, abym umiał dostrzec swoje słabości, choroby… Zwłaszcza te, które chciałbym ukryć , których się przed Nim wstydzę wyznać. Musze mieć świadomość, że dopiero wówczas, gdy sam zobaczę jakim jestem grzesznikiem będę mógł z życzliwością spoglądać na innych, którzy również są słabi, ale chcą się – jak Mateusz – nawracać.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zmiana imienia z Levi na Mateusz, czyli „dar od Boga”. Celnik rozpoczął nowy etap życia. Do tego czasu bywało „rożnie”. Mniej ważne jest w jakim miejscu jestem teraz, ważniejsze jest to, czy chcę coś zmienić na lepsze od tej chwili .

XIII tydzień zwykły rok A

sobota

Mt 9, 14-17

I. O czym mówi Bóg?

Jezus był nierozumiany przez uczonych w Piśmie, faryzeuszów i często także przez apostołów i uczniów. Dzisiejsza ewangelia do tego grona dodaje jeszcze uczniów Jana. Nie pojmowali, dlaczego wbrew ustalonemu od wieków w Izraelu zwyczajowi, Jezus w niewielkim stopniu albo wręcz wcale nie podkreślał znaczenia postu. Nie mieli do końca racji, ponieważ Jezus przestrzegał postu osobiście – kuszenie na pustyni (Mt 4,2), a także zachęcał innych do poszczenia, byleby nie czynić tego na pokaz (Mt 6,16). Jezus przekonuje, że są momenty, w których należy pościć i jest czas, kiedy obowiązkiem jest radować się.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Dlaczego my i faryzeusze dużo pościmy, Twoi zaś uczniowie nie poszczą?”. Być może i ja nie jeden już raz pytałem siebie czy innych, dlaczego trzeba pościć? Post nie jest łatwy, trzeba wysiłku, aby narzucić sobie odmowę czegoś i wytrwać w postanowieniu. Jak do tej pory przeżywałem post? Czego sobie najczęściej odmawiałem? Jak reagowałem na głód, pragnienie, nieoglądanie telewizji, czy czegokolwiek innego?

Ludzie wierzący podejmują post ze względu na motywacje związane z wiarą. Nie poszczą, by schudnąć. Ostateczną motywacją poszczenia jest miłość do Chrystusa. Zapytam się, jakie intencje towarzyszą postowi, który podejmuję? Z jakiego powodu jestem gotowy sobie czegoś odmówić?

Jezus zwracając się do uczniów Jana mówi, że przyjdzie czas, gdy zabraknie pana młodego. Post, czyli że czegoś brak, czegoś nie mam, coś lub kogoś straciłem. Największym „postem” jest brak Jezusa w moim życiu. Za każdym razem, gdy Go tracę powinienem pościć. Post wówczas pomoże mi walczyć ze zmysłami, pragnieniami, potrzebami, które osłabiają moją wieź z Jezusem. Zapytam się, kiedy i z jakiego powodu najczęściej tracę w życiu kontakt z Bogiem? Co jest główną przyczyną, że gubię Oblubieńca?

„Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania… nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków…” . Co może być najgorszym zachowaniem w poszczeniu? Bezmyślność. We wszystkim, co czynię dla rozwoju mojej wiary Jezus oczekuje, że będę czynił refleksję na tym, co robię. Czy zauważam w swoim życiu niedobre przyzwyczajenia, pomieszanie niepotrzebnych praktyk religijnych? Muszę wiedzieć, że bezmyślność w praktykach religijnych obniża poziom życia duchowego.

„Młode wino należy wlewać do nowych bukłaków”. Jezus mi przypomina, że nie można dawnych zwyczajów traktować jako niewzruszone i niezmienne w sytuacji, gdy Jego przyjście i nauka jest czymś absolutnie nowym. Wcześniejsza rzeczywistość została potraktowana jak stare i bezużyteczne ubranie. Jednak nie można powiedzieć też, że to, co dawne zostało zniesione. Stare wino zostało zachowane, nie zostało wylane, tylko wlano je do nowych bukłaków. Nowa rzeczywistość to skarb, który sprawia, że wszystko – nowe i stare – staje się cenne i wartościowe.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: czas płaczu i czas śmiechu, czas milczenia i czas mówienia” (Koh 3, 1. 4.7).

XIV tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 11,25-30

I. O czym mówi Bóg?

Jestem świadkiem modlitwy uwielbienia Jezusa wobec swego Ojca. Kiedy to Jezus czyni? Po niepowodzeniach, których doznał w Korozain, Betesdzie i Kafarnaum Jezus odnajduje równowagę duchową – zgodnie ze swoim zwyczajem – na modlitwie. Tym razem jest to modlitwa uwielbienia. Za co Jezus uwielbia Ojca? Za to, że najważniejsze prawdy potrafią zrozumieć ludzie prostego serca. Jezus zachęca również, aby do Ojca mieli odwagę przychodzić ci, którzy przede wszystkim mają w sercu rozterki i czują się duchowo zdruzgotani.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wysławiam Cię ojcze, Panie nieba i ziemi”. Jezus oddaje cześć swemu Ojcu, chociaż po ludzku może czuć się przygnieciony obojętnością czy odrzuceniem przez ludzi. Zwrócę uwagę na fakt, że rożne mogą być przyczyny porażek czy niepowodzeń. Jednak wzorem mojego Mistrza będę uczył się, by wszystko – radości i smutki – zawsze oddawać Bogu. Gdy doświadczę sukcesu przyjdę do Ojca i podziękuję. Podobnie uczynię, gdy zdarzy się niepowodzenie – powierzę je Bogu, by porażki mnie nie przerażały, ale bym wyciągał z nich dobre wnioski.

Dlaczego w takim momentach ważna jest modlitwa? Ponieważ modlitwa uspokaja, pomaga także być bardziej obiektywnym, w tym co robię. Jezus wielbiąc Boga uznaje, że choć jedni odrzucili Jego słowo, to byli i tacy, którzy słuchali Go z uwagą. Pomyślę w tym miejscu o sobie i zapytam się, jak reaguję na sukcesy i porażki? Czy przeżywam je po Bożemu?

Jezus dziękuje Ojcu, że wielkie prawdy daje zrozumieć przede wszystkim ludziom o prostym sercu, którzy na siłę nie komplikują swego życia, ale potrafią z prostotą i wdzięcznością przyjmować wszystko, co dzieje się w ich życiu. Czy należę do grona takich osób?

„Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście…”. Kto zatem jest tym „utrudzonym” i „obciążonym”? Jezus w imieniu swego Ojca zaprasza wszystkich swoich rodaków, którzy żyjąc pod okupacją rzymską byli ofiarami zachłanności bogatych, którzy byli gotowi uczynić wiele, aby się wzbogacić nawet kosztem swoich sąsiadów. Jezus widział, jak Jego rodakom jest ciężko, stąd kierował do nich słowa prawdziwej otuchy. W jakim stanie ducha jestem obecnie? Czy zdaję sobie sprawę, że nieustannie potrzebuję, aby Bóg mnie umacniał na mojej drodze życia?

Są dwa rodzaje zmęczenia. Pierwsze, po ciężkiej pracy, która nie daje radości i poczucia sensu. Drugie zmęczenie to takie, które pozwala zasypiać z poczuciem dobrze spełnionego zadania. Pomyślę, jak najczęściej kończę dzień, z jakim poczuciem zmęczenia?

Słyszę też zapewnienie ze strony Jezusa: „Ja was pokrzepię”. Istnieją dwa rodzaje ciężarów duchowych: pierwszy to ciężar poczucia winy, który mnie uwiera i mi ciąży, a podszepty szatana, którym czasami ulegam nie pozwalają mi ich zrzucić, by nie doświadczyć Bożego miłosierdzia. A drugi to ciężar braku prawidłowego obrazu Boga, który nie pozwala mi stać przed Bogiem z ufnością, wierząc, że Bóg może mnie uwolnić, gdy zwrócę się do Niego „Ojcze”.

„Uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem”. Jezus zachęca mnie, abym uczył się od Niego łagodności, cichości i pokory. Czym dla mnie są te cechy? Co to dla mnie znaczy być łagodnym, pokornym?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

W wieczornej modlitwie pomodlę się wezwaniem: „Jezu, cichy i pokorny, uczyń serce me według serca Twego”.

XIV tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 6, 1-6

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przybywa do swego rodzinnego Nazaret. Przyglądano Mu się z wielką uwagą. Był ten sam (syn cieśli Józefa i Maryi), ale już nie ten sam, ponieważ dochodziły do nich głosy, że ich krewny i sąsiad stał się niezwykłym nauczycielem i cudotwórcą. Wielu z nich na pewno potrzebowało Jego dobrego słowa, wsparcia czy uzdrowienia, i Jezus był gotowy im pomóc. Jednak ludzie, którzy Go znali od dzieciństwa nie chcieli przyjąć prawdy o Nim, kim jest dzisiaj, jak bardzo się zmienił. Nie odrzucili wprost Jezusa, ale być może uczynili coś gorszego: „powątpiewali o Nim”. Nie mogą zatem dziwić gorzkie słowa Jezusa, które są podsumowaniem fragmentu dzisiejszej Ewangelii. Na szczęście to smutne doświadczenie z rodzinnego Nazaretu ie wpłynęło na gorliwość Jezusa, ponieważ „potem obchodził okoliczne wsie i nauczał”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Oczami wyobraźni zobaczę Jezus, który wraz z uczniami przybywa do Nazaretu, tam gdzie się wychował, spędził 30 lat swego życia. Po drodze na pewno spotykał swoich znajomych, sąsiadów. Przypomnę sobie moje powroty do rodzinnych stron po dłuższym czy krótszym czasie nieobecności. Jakie miałem odczucia, co najbardziej wspominałem, czy się wzruszałem? A może wracałem w rodzinne strony niechętnie? Jeśli tak, to dlaczego?

„Gdy nadszedł szabat, zaczął nauczać w synagodze”. Przez ostatni czas wiele zmieniło się w życiu Jezusa. Dawnej bywał w świątyni jako dziecko i słuchał tego, co mówili starsi i mądrzejsi od Niego. Teraz przychodzi do synagogi jako Nauczyciel, teraz to On wyjaśnia Pisma. Przypatrzę się sobie i przypomnę moje lata dzieciństwa. Jak bardzo rozwinąłem się intelektualnie i duchowo. Dawnej słuchałem tego, co mówili do mnie rodzicie, nauczyciele, a obecnie, czy byłbym w stanie ich zastąpić i mówić coś od siebie?

Zwrócę uwagę na słuchających Jezusa w synagodze. Mówi na pewno w taki sposób, że powinien wzbudzić u słuchających wdzięczność albo podziw, a oni reagują zdziwieniem i wątpliwościami. Nie mogą zakwestionować treści tego, co mówi, a skupiają się na podejrzliwości: Skąd On to ma? Co za mądrość? Skąd niby ma taką wiedzę biblijną? Przypatrzę się zatem moim reakcjom na to, co mówi Jezus. Ile razy zdarzało się w moim życiu, że nie bardzo chciałem dowierzać słowom Jezusa? Które zdania budziły we mnie największą wątpliwość czy nawet złość? Zapytam się szczerze, dlaczego tak się działo?

Jezus patrząc na swoich sąsiadów i znajomych „dziwił się ich niedowiarstwu”. Byli to ludzie, którzy Go znali od wielu lat. Gdy powrócił w rodzinne strony spostrzegli jakby innego człowieka. Nie przyjęli Go jak „swojego”. Patrząc na Niego nie mogli uwierzyć, że ktoś, kto wyrósł w ich środowisku mógł aż tak bardzo się zmienić, tak bardzo dojrzeć, że przewyższał ich pod każdym względem. Nie mogli, czy nie chcieli tego zrozumieć? Jezus stal się dla nich zagadką, tajemnicą?

„Nie mógł tam zdziałać żadnego cudu”. Czy rodacy Jezusa nie chcieli, czy nie potrzebowali ujrzeć choćby jednego cudu, o których słyszeli, że zdziałał w innych miejscowościach? Nie wiadomo. Dystans, watpliwości i niedowiarstwo potrafią stłamsić w człowieku wszelkie pokłady dobra. Czasami człowiek będąc nawet w największej potrzebie, ogarnięty dumą i pychą, nie będzie chciał patrzeć na ludzi, którzy chcieliby mu pomóc o okazać dobro. Zapytam się, jak postrzegam swoje wnętrze wobec takich zachowań ziomków Jezusa? Czy potrafię ucieszyć się, że ktoś z mojej rodziny, albo z sąsiedztwa, kolega czy koleżanka osiągnęli jakiś spektakularny sukces? Jak patrzę na ludzi, których w dzieciństwie czy młodości uważałem za „średniaków”, a jednak skończyli studia albo obronili doktoraty?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Najpierw podziękuję Bogu za moją rodzinę, wychowanie, dom, w którym dorastałem, a następnie popatrzę na mich bliskich i policzę ich sukcesy. Podziękuję Bogu, że innym coś się udało osiągnąć.

XIV tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 10, 1-12.17-20

I. O czym mówi Bóg?

Ze zgodne świadectwa czterech ewangelistów wiemy, że za Jezusem szło nie tylko dwunastu apostołów, ale także uczniowie. Jednak tylko św. Łukasz wspomina, że było ich siedemdziesięciu dwóch i że na podobieństwo apostołów również i oni zostali posłani przez Jezusa na misje z takim samym programem jak Dwunastu. Jezus zatem posyła owych uczniów po dwóch, do miast, do których miał zamiar później przyjść. Daje im dość szczegółowe wskazówki, jak mają się zachowywać, jakich reguł przestrzegać, gdy będą w drodze, lub kiedy zaproszą ich do domów. Podpowiedział im także, jak reagować w sytuacji, gdy ich słów nie będą chcieli słuchać. Ewangelista Łukasz opisuje nie tylko rozesłanie uczniów, ale także i powrót uczniów zadowolonych z siebie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus wyznaczył jeszcze innych…”. Być może przyzwyczaiłem się, że głównymi przedstawicielami Jezusa są apostołowie. A Jezus chciał, by również „inni” mieli udział w Jego misji. Czy czuję się posłany przez Jezusa, czy raczej uważam, że do głoszenia Ewangelii są wyznaczeni tylko kapłani, zakonnicy, osoby konsekrowane?

Uczniowie mają zadanie iść „do każdego miasta i miejscowości”. Jeśli chcę być autentycznym uczniem Jezusa muszę wiedzieć, że jestem także Jego wysłannikiem. Jezus – w mojej osobie – chce przyjść do środowisk, w których żyję i pracuję, ale wpierw chce, bym ja przygotował innych na spotkanie z Nim.

„Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało…”. Czy mam świadomość, że Jezus te słowa mówi dzisiaj właśnie do mnie? Tych, którzy chcą się włączyć w Jego misję jest coraz mniej, więc spodziewa się ode mnie pomocy. Czy Mu odmówię, czy włączę się w Jego dzieło?

Jezus przestrzega uczniów, że mówienie i Królestwie Bożym nie tylko nie jest łatwe, lecz także i niebezpieczne. Uczeń udaje się w środowiska, które mogą mu być wręcz wrogie. Będzie jak owca między wilkami. Czy zdaje sobie sprawę, że mówienie o Bogu, o wartościach ewangelicznych nie zawsze będzie pozytywnie przyjęte przez słuchaczy? Czy już doświadczyłem takich sytuacji w swoim życiu, że byłem wyśmiany albo niesłuchany, gdy mówiłem o Bogu, Kościele?

„Nie noście z sobą trzosa ani torby…”. Jezus napomina uczniów, by skupili się tylko na tym, co jest konieczne do przepowiadania Ewangelii i bycia Jego świadkiem. Popatrzę na swoje życie, i zapytam się o główne przeszkody w dawaniu świadectwa: lenistwo, wstyd, lęk, czy może co o mnie pomyślą inni… Jakie sytuacje przeszkadzają czy utrudniają być wyrazistym człowiekiem wierzącym.

Głównym moim zadaniem, tam gdzie żyję i pracuję to wprowadzanie pokoju. Jezus wręcz prosi swoich uczniów: „Gdy wejdziecie do jakiegoś domu, najpierw mówcie: „Pokój temu domowi”. Przypatrzę się szczerze sobie i najpierw podziękuję Bogu za wszelkie dobre moje cechy charakteru, wypowiedziane dobre słowa, czy momenty, w których potrafiłem budować atmosferę jedności i pokoju. Poproszę także, abym dostrzegł w sobie sytuację, gdy byłem zaprzeczeniem prośby Jezusa. Czy zatem jestem osobą, która ma w sobie pokój, i czy tym stanem ducha potrafię obdarzyć innych?

Mogę być przyjęty z życzliwością,a le muszę być przygotowany na odrzucenie, na niezrozumienie. „ Gdy do jakiegoś miasta wejdziecie, a nie przyjmą was…”). Dobra Nowina nie dla każdego jest dobrą, przyjemną czy nadającą sens życia. I w czasach Jezusa i przez wieki istnienia Kościoła zawsze byli tacy, którzy będą ją kontestować, wyśmiewać, albo drwić z Boga czy Kościoła.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Cieszcie się, ze wasze imiona zapisane są w niebie” – zapewnia mnie Jezus. Podziękuję Mu za to, że czyni mnie godnym, abym był Jego uczniem, i mógł o Nim dawać świadectwo.

XIV tydzień zwykły

poniedziałek

Mt 9,18-26

I. O czym mówi Bóg?

Zgodzić się z wyrokami losu, ze śmiercią, nieuleczalna chorobą, czy raczej błagać o dar zdrowia i życia, czyli jak powinni zachowywać się ludzie wierzący wobec śmierci i cierpienia? Na to pytanie – jedno z najstarszych w historii ludzkości – próbuje odpowiedzieć ewangelista Mateusz opowiadając historię dwóch spotkań Jezusa: najpierw z zwierzchnikiem synagogi, któremu umarła córka, a następnie z kobietą, która od wielu lat cierpiała na chorobę, z która nie mogła sobie poradzić. Jezus w obu przypadkach daje się poznać jako miłosierny obraz Ojca, który wzrusza się, gdy widzi cierpienie, płacz albo śmierć. I pomaga, gdy ktoś Go szczerze prosi.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Zwierzchnik synagogi zachowuje się wyjątkowo; przychodzi do Jezusa nie po, by Jezus uzdrowił jego córkę, ale by ja wskrzesił do życia. Nie mówi, że córka jest chora i potrzebuje pomocy, ale stwierdza jej śmierć, a jednak wierzy że Jezus nawet w takiej sytuacji potrafi przekraczać wszelkie ludzkie granice. Wpatrzę się w postawę zwierzchnika synagogi, zauważę jego ogromne zaufanie do Jezusa, i zapytam się, czy byłem kiedykolwiek tak zdeterminowany w prośbie do Boga w intencji kogoś, kto był chory lub umierał?

Jezus, gdy przybył do domu zwierzchnika musiał znosić kpiny i szyderstwa ze strony ludzi, którzy zgromadzili się przy nieżyjącej dziewczynce. Nie chcieli uwierzyć Mu, że ona żyje, że tylko śpi. Przypatrując się tej scenie uświadomię sobie, że moje życie był, jest i pozostanie w rękach Boga. On dał mi życie, zdrowie i troszczy się o mnie, bym jak najlepiej przeżywał każdy dzień, niezależnie od tego ile tygodni, miesięcy czy lat mi pozostało do końca życia. Podziękuję Bogu na każdy dotychczasowy dzień i poproszę o jak najlepsze wykorzystanie chwil, które są przede mną.

Jezus „wszedł i ujął ją za rękę”. Wyobrażę sobie ten prosty gest Jezusa, dotyka dziewczynki i przywraca jej życie. Podobnie czyni kobieta cierpiąca na krwotok; ona także chce się doświadczyć dotknięcia Jezusa. Dotyk Jezusa uzdrawia i przywraca życie.

Wiara to konkretne doświadczenie. Wierzyć to także „dotknąć” tego, co niewidzialne, ale również doświadczenie tego, co widzimy. Dwie postawy ludzi z ewangelii mówią o wierze poprzez dotyk. Kobieta pragnie być uzdrowiona (zbawiona), jeśli się „tylko dotknie frędzli Jego płaszcza”. Ewangelista Marek opisując ten sam epizod dodaje, że „kobieta wiele wycierpiała od lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej”. Pomimo swego dwunastoletniego cierpienia fizycznego, musiała także znosić uszczypliwe uwagi ludzi, ponieważ w Izraelu każdy upływ krwi był uważany za przyczynę skażenia moralnego, dlatego taka osoba była postrzegana za żyjącą w ciągłym stanie nieczystości. Wierzy jednak, że Jezus może jej pomóc. Czyni to z wielką dyskrecją. Pomyślę przez chwilę w jaki sposób ja zwracam się do Jezusa, gdy przezywam jakieś trudności. Czy potrafię wówczas zachowywać się i mówić do Jezusa w sposób spokojny, delikatny, czy raczej domaga się od Niego natychmiastowej reakcji na mój ból czy cierpienie innych?

Podobną postawę prezentuje ojciec dziewczynki. Prosi Jezusa o przyjście i odważnie prosi: „połóż na nią rękę”, a żyć będzie. Obydwoje wierzą, że wystarczy dotknięcie Jezusa. Pomyślę o wierze chorej kobiety i zwierzchnika synagogi. Zapytam się o swoją wiarę, jaka ona jest? Czy zdarzały mi się sytuację podobne do ich wydarzeń życiowych, choroby lub śmierci kogoś bliskiego? Jeśli tak, to jak się wówczas zachowywałem?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę Jezusa, aby wziął mnie za rękę i wyrwał mnie z mojej śmierci duchowej lub choroby przeciętności życia na co dzień. Powiem Mu szczerze, jakie są martwe lub chore punkty mojego życia.

XIV tydzień zwykły

wtorek

Mt 9,32-38

I. O czym mówi Bóg?

Końcówkę dziewiątego rozdziału Ewangelii wg św. Mateusza można podzielić na trzy części. Najpierw ewangelista opisuje uzdrowienie opętanego niemowy, by szybko przejść do pewnej formy podsumowania dotychczasowej pracy Jezusa: obchodził wszystkie miasta i wioski, nauczał w synagogach, leczył chorych i litował się nad ludźmi widząc ich zmęczenie i opuszczenie. Kończy zaś św. Mateusz wezwaniem do uczniów, by chcieli zaangażować się razem z Jezusem w Jego misję, bo pracy jest dużo, ale chętnych do apostolstwa za mało.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Po uzdrowieniu córki zwierzchnika synagogi i kobiety chorującej na krwotok – o czym mogliśmy czytać wczoraj – tym razem „przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego, a po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę”. Przypatrzę się uważnie Jezusowi, jest uzdrowicielem, lekarzem ciała i ducha. Szatan nie pozwalał mówić temu choremu. Pomyślę chwilę o darze mowy, który otrzymałem od Boga. Czy dobrze go wykorzystuję? Czy z moich ust nie wychodzi żadna mowa szkodliwa, tylko budująca, jak zaleca św. Paweł w liście do Efezjan (por. 4,29). Czy swoim sposobem mówienia przyczyniam się do większego dobra?

Ludzie, którzy widzieli cud uczyniony przez Jezusa byli pełni podziwu:”Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu” – wykrzykiwali z radości. Czy mam takie doświadczenie w swoim życiu, że byłem świadkiem cudownego działania Jezusa w drugim człowieku, wydarzenia, które wprawiło mnie w zdumienie?

„Wyrzuca złe duchy moc ich przywódcy” – twierdzili apostołowie. Okazuje się, że nie wszyscy jednak był zachwyceni dobrem, które czynił Jezus. Św. Mateusz dwa razy przytacza ten sam zarzut faryzeuszów wobec Jezusa, zarzut bezpodstawny i nielogiczny (por. 12, 22-30). Nie potrafią nie tylko uwierzyć w Jezusa jako Mesjasza, ale nawet nie potrafią zaakceptować widzialnego cudu. Mają zacietrzewione i zamknięte serca na Jezusa. Czy potrafię ucieszyć się dobrem, które czynią inni? Czy nie doszukuję się czasami złych intencji u kogoś, kto czyni wiele dobra? Czy nie ma we mnie jakiegoś dziwnego oporu, jak u faryzeuszów, by cieszyć się z dokonanego dobra?

„Jezus obchodził miasta i wioski… nauczał… leczył… litował się…”. Przypatrzę się zmęczonej twarzy Jezusa. Chce przychodzić z pomocą wszystkim, którzy są chorzy, słabi, znękani i porzuceni. Ci, do których Jezus dotarł są szczęśliwi, ponieważ doświadczają nie tylko obecności Jezusa, ale także są wyzwoleni ze swoich słabości i niemocy. Czy dołączę się do Niego, by razem z Nim pomagać innym? Zapytam się, jak wygląda w moim życiu chęć pomagania? Komu pomagam, jak często jestem gotowy do pomocy, i czy czynię to bezinteresownie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Żniwo wielkie, ale robotników mało”. Pomyślę, w jaki sposób odpowiem na to wezwanie Jezusa.

XIV tydzień zwykły

środa

Mt 10,1-7

I. O czym mówi Bóg?

Dziesiąty rozdział Ewangelii wg Mateusza rozpoczyna się odpisu rozesłania apostołów na pracę misyjną. Od czasu ich powołania Jezus ogłosił program i zadani tych, którzy chcą należeć do Niego zawarte w Kazaniu na Górze. Następnie dał się poznać jako Ten, który ma siłę i moc Bożą, by uzdrawiam chorych, albo uciszać burę na jeziorze. W dzisiejszym fragmencie zaprasza apostołów, którzy do tej pory tylko przypatrywali się działalności Mistrza, aby oni włączyli się w działalność ewangelizacyjną. Jest to jak gdyby ponowne ich powołanie; drugi raz zostają wezwani po imieniu. Nie są bezradni w tj misji, ponieważ Jezus „udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, i aby leczyli wszelkie choroby”. Główne ich zadanie to głoszenie Królestwa Bożego do tych, którzy „poginęli z domu Izraela”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus przywołał do siebie dwunastu…”. Najpierw Jezus powołał, wybrał po całonocnej modlitwie spośród wielu mężczyzn dwunastu apostołów. Wybierając ich, zaufał im, że będą zawsze przy Nim trwali i nie ulękną się trudności związanych z przepowiadaniem słowa. Wyobrażę sobie tę scenę, jak Jezus przywołuje do siebie apostołów, jak idą w stronę Jezusa, i jak słuchają tego co ma im do powiedzenia. Pomyślę o moim powołaniu, czy mam świadomość, że Jezus mnie także powołuje, przywołuje i posyła? Przypomnę sobie najważniejsze chwile mojego życia związane z powołaniem do bycia z Jezusem?

Tych, których Jezus wybrał, przywołuje do siebie po imieniu. Wsłucham się w ich imiona, na pewno większość z nich jest mi znana. W każdym imieniu zawiera się również szczególna cecha apostoła, np. Piotr znaczy skała, Mateusz – „dar od Boga”, Jakub, to „ten, którego Bóg ochrania”, Andrzej znaczy „męski, czy mężny, odważny”. Każdy z nich ma swoją historię, życia, powołania. Pomyślę, który z apostołów jest mi szczególnie bliski i dlaczego?

Włączając apostołów w swoją misję Jezus nie pozostawia ich samych sobie, obdarza ich Bożą mocą. Pozwala, by razem z Nim i w jego imieniu wypędzali złe duchy, uzdrawiali chorych i wzmacniali słabych. Podobnie Jezus czyni w moim przypadku: chce, abym do Niego codziennie przychodził, ponieważ chce mnie obdarzać swoją mocą. Jezus che mnie umacniać w moim kruchym życiu i dodawać swojej siły w trudnych sytuacjach. Czy mam tego świadomość, i czy chcę przychodzić do Niego?

„Nie idźcie do pogan… idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela”, to znaczy moje powołanie mam wypełniać przede wszystkim w najbliższym moim środowisku. Nie muszę nigdzie wyjeżdżać za granicę. Moimi „owcami , które poginęły z domu Izraela” to są ci, z którymi codziennie się spotykam. Mam mieć dobre słowo, dla tych, którzy „zgubili się w moim domu”. Zapytam się, kto z moich bliskich potrzebuje najbardziej mojego wsparcia?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Czy noszę jakiś znak zewnętrzny, który świadczy o tym, żę zostałem powołany przez Jezusa.

XIV tydzień zwykły

czwartek

Mt 10, 7-15

I. O czym mówi Bóg?

Ostatnie zdanie z wczorajszej Ewangelii jest pierwszym w dzisiejszym urywku Dobrej Nowiny według św. Mateusza: „Idźcie i głoście: 'Bliskie jest królestwo niebieskie’”. Jezus daje apostołom rodzaj instrukcji określającej zadania i praktyki związane z wypełnianiem Jego misji. Ci, którzy zostali powołani, są także posłani. Pomiędzy powołaniem, a posłaniem jest głęboki związek. Uczniowie zostali powołani przede wszystkim do „bycia razem z Panem”. Bycie, czyli rozwijanie więzi duchowej z Jezusem. Dopiero w bliskiej więzi duchowej może zrodzić się autentyczne przepowiadanie; dopiero wówczas można znaleźć siłę do darmowego dawania, bezinteresowności i przyjęcia ubóstwa związanego z głoszeniem Ewangelii. Gdy uczeń ma prawdziwą wieź z Chrystusem znajdzie w końcu także siłę i odwagę, by stawić czoło trudnościom, jakie napotka w drodze.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Idźcie i głoście…”. Jezus posyła apostołów, ale posyła także i mnie. Stanę zatem wśród uczniów, którzy z uwagą słuchają, jakie powinienem wypełniać polecenia i jakie są przede mną zadania. Zwrócę przede wszystkim uwagę na prośbę Jezusa: „darmo otrzymaliście (od Boga), darmo dawajcie”. Wiadomo, ze nie chodzi o to, by boso wędrować po świecie, lecz o to, by w myślach misjonarzy na pierwszym miejscu była wola dawana innym tego, co sami otrzymali od Boga. Pomyślę, czy chętnie oddaję lub dzielę się moim darami duchowymi? Jezus prosi również o bezinteresowność w przepowiadaniu, to znaczy, abym nie wiązał przepowiadania z zarabianiem, abym nie spodziewał się jakiego wynagrodzenia, zapłaty. Jeśli ktokolwiek będzie chciał mi podziękować, w jakiejkolwiek formie – przyjmę to z pokorą i wdzięcznością. Czy potrafię być hojny i poświęcać się tam, gdzie nie spodziewam się życzliwości i uznania?

„Jeśli do jakiegoś domu wejdziecie, powitajcie go pozdrowieniem… niech wasz pokój spocznie na nim”. Podczas przepowiadania ważny jest kontakt, bezpośredniość i bliskość z ludźmi, czy umiejętność rozmowy z każdym napotkanym. Ci, do których jestem posłany powinni zobaczyć we mnie przede wszystkim człowieka pokoju, tego, który nosi w sobie pokój Boży. Pomyślę przez chwilę, jak jestem postrzegany przez innych: czy podczas rozmów i spotkań, dyskusji jestem człowiekiem opanowanym, czy potrafię ze spokojem przedstawiać swoje argumenty?

Ewangelia może być jednak odrzucona. Samo głoszenie nie oznacza, że zostanie automatycznie przyjęta. Tego nie udało się nawet Jezusowi. Kto sądzi, że przepowiadanie jest łatwe, i że wszyscy otworzą bramy swoich domów, umysłów i serca przed ewangelizatorem, powinien się liczyć z tym, że może go spotkać rozczarowanie. Jezus przygotowuje apostołów na taką ewentualność: „gdy was nie chciano przyjąć i nie chciano słuchać… „ Służenie Jezusowi nie zawsze jest pasmem sukcesów. Przypomnę sobie sytuacje, w których nie chciano mnie słuchać, albo krytykowano to, co mam do powiedzenia na temat Boga czy Kościoła? Jak wówczas się czułem? Jezus przypomina mi, że muszę wziąć pod uwagę możliwość odrzucenia nawet słów Boga.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Popatrzę w kalendarz na plan moich zaangażowań apostolskich. Powierzę Jezusowi moje posługi te, które mam w najbliższym czasie i te, których jeszcze nie znam. Poproszę Jezusa o zapał, gorliwość i pokorę w wypełnieniu Jego misji.

XIV tydzień zwykły

piątek

Mt 10,16-23

I. O czym mówi Bóg?

Gdy św. Mateusz pisał swoją Ewangelię, czyli w drugiej połowie pierwszego wieku, Kościół żył w klimacie pierwszych prześladowań, które organizowali starsi Sanhedrynu Jerozolimy. Oni przecież aresztowali apostołów, skazali na śmierć diakona Szczepana, a po nim – jak wspominają dzieje Apostolskie – Jakuba, brata apostoła Jana i zarazem pierwszego biskupa Jerozolimy. Jezus w dzisiejszym fragmencie Ewangelii przytacza kilka napomnień, jakimi powinni się kierować apostołowi i uczniowie w różnych okresach swojej misji. Zachęty są na tyle ogólne i uniwersalne – – że stają się pociechą dla wierzących wszystkich czasów. Oprócz zachęt Jezus zapowiada także trudne doświadczenia Wierność Jezusowi może być okupiona odrzuceniem nawet przez najbliższych.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Posyłam was jak owce między wilki. Bądźcie roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie”. Słowa skierowane do apostołów Jezus kieruje także do mnie. Posyła mnie w środowiska, które nie sprzyjają Kościołowi, lub są nawet wrogie Panu Bogu. Zastanowię się, pośród jakich ludzi jest mi najtrudniej żyć Ewangelią? Tym bardziej, że żyjąc lub pracując „jak owce między wilkami” nie mogę zachowywać się jak moi przeciwnicy, nie mogę stosować ich sposobu myślenia i działania.

Jezus zachęca mnie do roztropności w działaniu. Roztropność oznacza samokontrole i opanowanie w trudnościach. Uzdalnia mój rozum do rozeznawania w każdej okoliczności życia prawdziwego dobra i do wyboru właściwych środków do jego pełnienia. Katechizm Kościoła przypomina, że „dzięki tej cnocie bezbłędnie stosujemy zasady moralne do poszczególnych przypadków i przezwyciężamy wątpliwości odnośnie do dobra, które należy czynić, i zła, którego należy unikać” (n. 1806).
A św. Tomasz z Akwinu zauważa: „Roztropność to umiejętność dobierania w swoim działaniu takich środków, które pozwolą jak najlepiej dojść do zamierzonego celu. Człowiek jest roztropny, kiedy właściwie przewiduje, dobrze rozumuje i rozważa”.

„Miejcie się na baczności przed ludźmi” – przestrzega mnie Jezus. Co to znaczy? Rożni ludzie są wokół nie. Nie mogę ich nigdy zbyt szybko osądzać, ale jednocześnie nie mogę być zbyt łatwowierny. Pomyśle, czy mam w miarę dobry ogląd ludzi, którzy są wokół mnie? Czy właściwie oceniam ich i ich postępowanie? Czy nie jest zbyt naiwny?

Nie martwcie się o to, co macie mówić” – zapewniamnie Jezus. Dodaje, ze w trudnych i niespodziewanych sytuacjach nie jest najważniejsze wcześniejsze przygotowywanie sobie ewentualnych odpowiedzi, ale istotniejsza jest nieustanna modlitwa o dar rozeznania, aby w danej chwili odpowiednio się zachować, zareagować. I co jest najważniejsze, że Jezus obiecuje mi swojego Ducha, który w chwilach mojej bezradności czy bezsilności będzie mnie wspomagał. Przywołam w pamięci takie sytuacje. Podziękuję Jezusowi za Jego pomoc.

Jezus przestrzega mnie, że nawet wśród najbliższej rodziny mogę doświadczać trudności związanych w z wyznawaną wiarą. Może dochodzić nawet do skrajnych i granicznych zachowań najbliższych sobie osób: „Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciwko rodzicom i o śmierć ich przyprawią”. Czy doświadczam w swojej rodzinie jakiś trudności związanych z głoszeniem Ewangelii? Czy wszyscy przychylnie patrzą na moja wiarę? „Kto wytrwa do końca będzie zbawiony”. Tylko mocna więź z Jezusem może stać się dla mnie silnym oparciem w trudnościach. Czy mam mocną relację z Jezusem? Czy bycie często i blisko Niego dodaje mi sił i odwagi

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę o wierność Bogu w trudnych sytuacjach.

XIV tydzień zwykły

sobota

Mt 10, 24-33

I. O czym mówi Bóg?

Jezus kontynuuje temat prześladowania Kościoła i wszystkich, którzy będą przyznawać się do Niego. Zmienia się jednak perspektywa, a mianowicie mogę zaobserwować to co czeka każdego chrześcijanina, także i mnie, po skończonym prześladowaniu. Charakterystyczne jest to, że kilka zdań wypowiedzianych przez Jezusa można streścić w zachęcie: „Nie bójcie się”, powtórzonej w dzisiejszym fragmencie trzy razy. Zauważę więc, że Jezus chce uspokoić nie tylko moje serce, które obawia się o siebie i swoją niepewną przyszłość.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Uczeń nie przewyższa nauczyciela ani sługa swego Pana”. Jeśli Jezus cierpiał to i ja muszę być przygotowany na cierpienie; jeśli Jezus nie był rozumiany, to i ja muszę być gotowy na niezrozumienie; jeśli Jezusa przezywali Belzbubem, to i ja muszę wziąć pod uwagę, że mogę mnie wyzywać od najgorszych. Czy rzeczywiście jest na takie sytuacje przygotowany? Czy przytrafiły się tego rodzaju incydenty i jak wówczas się zachowałem?

Jezus zapewnia mnie, abym nie bał się tych, co „zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą”. Dla chrześcijanina utrata życia nie jest równoznaczna z utratą całego siebie. Bardziej muszę się przejmować tym, że mogą żyć koło mnie osoby, które prowokują mnie do popełnia zła, skłaniają do duchowych upadków. Takich ludzi powinienem się wystrzegać.

Jezus uspokaja mnie trzykrotnym: „Nie bójcie się”. Należę do Boga i On mnie chroni we wszystkich sytuacjach. Cokolwiek będzie się działo w moim życiu, On zawsze jest blisko mnie. Zapewnia mnie przecież, że u was nawet włosy na głowie są wszystkie policzone”. Prawdziwy uczeń Chrystusa nie boi się, ma w sobie odwagę. Czy wierzę w Jego obecność?

Mój Nauczyciel i Mistrz stawia przede mną poważne zadanie: chce, abym odważnie świadczył o Nim. Potrzebna jest odwaga mówienia o Bogu przed ludźmi. „Do każdego z więc, kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i ja przed moim Ojcem, który jest w niebie”. Nie można więc powtarzać fałszywych sloganów: „Wiara to jest sprawa prywatna”, albo „Najważniejsze jest, by wierzyć w sercu. Nie będę się chwalił moja wiarą”. Zapytam się, czy zdarzyło mi się, że wstydziłem się powiedzieć, że chodzę do Kościoła, że modlę się, albo że wiara jest dla mnie ważną?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam fragment z Dziejów Apostolskich 4, 1-22, o odwadze świadczenia apostołów o zmartwychwstałem Jezusie przed Sanhedrynem.

XV tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 13, 1-23

I. O czym mówi Bóg?

Przypowieść o siewcy jest jedną z siedmiu przypowieści, jakie opowiada Jezus. Siedem przypowieści to z kolei trzecia z tzw. pięciu wielkich mów Jezusa w Ewangelii wg św. Mateusza. Przypowieść o siewcy jest próba odpowiedzi na dręczące pytanie najpierw apostołów, a później pierwsze wspólnoty chrześcijańskie: „dlaczego jest nas tak mało? Dlaczego tak wolno rozprzestrzenia się Dobra Nowina głoszona przez Jezusa, a później przez apostołów i ich następców?”. Jezus odpowiada przypowieścią i dla zobrazowania problemu wymienia różne rodzaje gleby, na które pada Jego słowo. I w zależności od tego, gdzie padnie ziarno słowa: czy na drogę, czy miejsce skaliste lub ziemie ciernistą lub ostatecznie na żyzną glebę, taki przynosi plon.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Rozpoczynając rozważanie słowa wyobrażę sobie, jak Jezus „wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem, a wnet zebrał się koło Niego tłumy”. Usiądę wśród nich i z uwagą będę słuchał tego, co mówi Jezus. Podziękuje Mu za to, że mam codziennie możliwość słuchania Jego słowa.

Gdy siewca siał ziarna padały na różne rodzaje gleby. Słowa Jezusa padają w różnorakie ludzkie serca. Które z nich najbardziej przypomina moje? Każdy rodzaj gleby to człowiek, który jest oporny w przyjęciu słowa Boga. Słowo Boga może być przyjęte lub odrzucone. Bóg obdarzył nas wolnością, nie chce nas do niczego zmuszać. Aby potężne słowo Boga wydało jakikolwiek plon musi czekać na zgodę człowieka. Każdy człowiek, posiada straszliwą moc stawiania oporu Boga i unicestwienia Jego słowa. Pomyślę o tym przez chwilę i odpowiem na pytanie, ile razy świadomie odrzucałem słowo Boga?

Jezus ukazuje, jak w niedojrzały sposób można słuchać słowa Bożego. Niedojrzałość przejawia się np. w słuchaniu bez zrozumienia, albo słuchaniu bez przejęcia się tym, co słyszę („przyjmuje słowo, ale nie ma w sobie korzenia, jest niestały”), lub myśleniu o czymś zupełnie innym („troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowa”), podczas czytania słowa Bożego. Przypatrzę się dokładnie swojemu życiu w kontekście czytania i słuchania słowa. Poproszę Jezusa o szczerość wobec samego siebie.

„Stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli”. Jezus przywołuje gorzkie słowa proroka Izajasza. Jedna z największych tragedii w Kościele katolickim to podejście do Biblii. W zdecydowanej większości wiernych słowo Boga nie jest im potrzebne, nie kierują się nim w życiu na co dzień i – co najgorsze – nie wpływa na podejmowane decyzje.

„Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, który słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon”. Słowo Boga nie zawsze musi być zmarnowane. Są ludzie, do których słowo Boże nie tylko dociera, nie tylko jest zrozumiałe, ale i przynosi owoce, wydaje plon. W chwili modlitwy podziękuję Jezusowi za wszystkie sytuacje w moim życiu, w których Jego słowo owocowało we mnie. Poproszę, abym moje serce było żyzną glebą, zawsze gotowe i otwarte na przyjmowanie słowa Bożego.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie bardziej uważnie słuchać słowa Bożego podczas liturgii niedzielnej.

XV tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 6, 7-13

I. O czym mówi Bóg?

Jezus wybiera i powołuje do proroctwa, głoszenia Ewangelii, dzielenia się wiarą. Po okresie dłuższego przebywania z Nim apostołowie otrzymują swoje pierwsze zadanie, zostają wysłani z misją. Apostołowie wyruszają umocnieni władzą nad duchami nieczystymi. Dodatkowo Jezus, jako dobry Nauczyciel daje im rady, aby nie brać ze sobą zbędnych rzeczy, a także przypomina, jak powinni zachować się wobec napotkanych ludzi.Jezus przypomina każdemu, że moim i naszym powołaniem i obowiązkiem jest dzielenie się swoją wiarą. To, co otrzymaliśmy od przodków, należy przekazać następnym pokoleniom.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Jezus przywołał do siebie Dwunastu”. Uświadomię sobie prawdę, że moje życie jest znakiem Bożego wybrania. Jestem wybrany i powołany przez Boga. Czy mam tego świadomość? Jakie jest moje konkretne powołanie? Jak je wypełniam, i czy jestem szczęśliwy w tym, co robię?

„Zaczął ich rozsyłać po dwóch”. Zwrócę uwagę na to, że zanim Jezus zaczął rozsyłać apostołów, to wpierw przebywali razem. Ich misję poprzedza zbudowanie więzi z Jezusem. Najpierw jest „bycie z Nim”, a dopiero później „działanie z Jezusem” i w Jego imieniu. Bez bliskiej więzi z Jezusem głoszenie Ewangelii będzie bezskuteczne. Pomyślę ile czasu spędzam na rozmowie codziennej z Jezusem.

Jezus rozsyła apostołów po dwóch. Dlaczego? „Tam gdzie dwaj albo trzej spotykają się w imię moje, tam jestem pośród nich”. We dwóch nie tylko jest raźniej misjonować, wspomagać się czy uzupełniać w działaniu, ale nade wszystko jest możliwość „tworzenia” miłości wzajemnej.

Przywódcy państw, gdy chcą podbić innych kraj, wysyłają żołnierzy wyposażonych we wszystko, co pomoże im zdominować tamtejszą ludność. Jezus odwrotnie: posyła apostołów bez zabezpieczeń materialnych i bezbronnych. „Przykazał im, żeby nic ze sobą nie brali”. Nie jest łatwo pozbyć się wielu zabezpieczeń materialnych. Udając się w różne strony świata, apostołowie musieli opuścić swoich bliskich, a dodatkowo Jezus zabrania im zabierać cokolwiek ze sobą; nawet rzeczy, który by im się bardzo przydały. Z których rzeczy jest mi najtrudniej zrezygnować?

„Oni więc wyszli i wzywali do nawrócenia”. Żeby naprawdę głosić Ewangelię innym, najpierw trzeba samemu autentycznie ją przyjąć. Prawdziwa ewangelizacja zawsze zaczyna się od siebie samego. Apostołowie najpierw sami byli słuchaczami Ewangelii, a dopiero później Pan Jezus ich posłał, by głosili innym. Dzisiaj wielu wierzących w Chrystusa nie odczuwa potrzeby dzielenia się ewangelią, wiarą. Uważają wiarę za sprawę prywatną do tego stopnia, że ich znajomi nie wiedzą czy są wierzący czy nie. Pomyślę, dlaczego w czasach tak potężnej ekspansji niewiary, kiedy ludzie niewierzący wręcz chlubią się swoją niewiarą, wierzący w Chrystusa swojej wiary się wstydzą, chcą ją wepchnąć w jakiś prywatny kąt. Czy powodem nie jest bylejakość czy przeciętność wiary?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię, że przy najbliższej okazji odważnie powiem, że jestem osobą wierzącą.

XV tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 10, 25-37

I. O czym mówi Bóg?

Jeden z kolejnych uczonych w Piśmie, który zastanawiał się nad problem, które z przykazań jest najważniejsze, to znaczy, które przykazanie z Prawa Mojżesza może najpewniej zaprowadzić człowieka do życia wiecznego. Jest uczonym, studiował, a jednak nie ma pewności. Pomimo, że Jezus potwierdza przypuszczenia uczonego w Prawie, że są dwa najważniejsze przykazania: miłości Boga i bliźniego, to uczony ma wątpliwości, kto jest jego bliźnim. Odpowiedzią Jezusa na jego pytanie jest przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Jezus swoim rodakom, na czele z uczonymi w Piśmie, po raz kolejny – po np. setniku, który prosił o uzdrowienie sługi – stawia za wzór człowieka spoza ich środowiska, dając im do zrozumienia, że dobroć i wrażliwość na potrzeby drugiego człowieka nie zależą od przynależności narodowej, ale są przypisane każdemu człowiekowi.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” Pytanie jakie uczony w Piśmie skierował do Jezusa jest odwiecznym pytaniem. Jest jednocześnie pytaniem o sensowne życie: jak mam sensownie żyć, by osiągnąć niebo? Czy stawiam sobie często takie pytanie?

Na pytanie uczonego w Piśmie Jezus odpowiada pytaniem, które winno mnie sprowokować do odpowiedzi, czy znam Biblię, czy i jak często czytam Pismo święte? Czy mam zwyczaj rozważania słowa Bożego? Dzisiaj jest tyle możliwości, czy korzystam z nich, aby słowa Biblii zagościły w moim sercu?

Uczony w Piśmie odpowiadając Jezusowi przypomina mi o dwóch najważniejszych przykazaniach, które streszczają Dekalog i wszystkie wskazania, jakie mogę spotkać w Biblii. Miłość Boga i drugiego człowieka – na tym muszę skupić całe moje życie i działanie. Tym bardziej, że Jezus zapewnia mnie: „To czyń, a będziesz żył”, to znaczy, że moje życie na ziemi będzie sensowne i osiągnę życie wieczne.

Na pytanie uczonego w Piśmie Jezus odpowiada przypowieścią, której akcja toczy się na drodze łączącej Jerycho z Jerozolimą. Na tym szlaku wydarzyło się nieszczęście: pewien Żyd został napadnięty, obrabowany i pobity. Otrzymuj jednak pomoc nie od swoich rodaków – i to jakże zacnych, kapłana i lewity – ale od kogoś, kim Żydzi gardzili i nie chcieli nawet z nimi rozmawiać. Czytając przypowieść o miłosiernym Samarytaninie przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, w których mogłem udzielić pomocy potrzebującemu. Czy pamiętam, kto to był? Czy wówczas porządnie się zachowałem? Do której postaci – kapłana i lewity, czy Samarytanina – było podobne moje zachowanie? Mogę oczywiście się gorszyć wszystkimi, którzy są niewrażliwi na chorych, cierpiących czy niesprawiedliwie potraktowanych, ale jak wygląda moje zachowanie wobec potrzebujących. Pomyśle i szczerze ocenię moje największe zaniedbania wobec miłości bliźniego. Kogo najczęściej omijam, lekceważę w moim życiu?

„Pewien samarytanin, …gdy go zobaczył wzruszył się głęboko, podszedł do niego i opatrzył mu rany”. Przypatrzę się uważnie postawie Samarytanina. Każdy jego gest jest niezwykle czuły i symboliczny. „Cierpienie w świecie jest obecne po to, ażeby wyzwalać w człowieku miłość, ów jakże bezinteresowny dar z własnego „ja” na rzecz innych ludzi, ludzi cierpiących. Świat ludzkiego cierpienia przyzywa niejako bez przystanku inny świat: świat ludzkiej miłości – i tę bezinteresowna miłość, jaka budzi się w jego sercu i uczynkach, człowiek niejako zawdzięcza cierpieniu” (Jan Paweł II, Salvifici doloris”) . W osobistej modlitwie zwrócę się do Jezusa prosząc o dar wrażliwego i miłosiernego serca.

III. Do czego mnie Bóg wzywa?

Przeczytam kilka fragmentów dokumentu Jana Pawła II „Salvifici doloris”, czyli zbawcze cierpienie.

XV tydzień zwykły

Poniedziałek

Mt 10 34-11,1

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza Ewangelia to zbiór „paradoksów” wypowiedzianych przez Jezusa. Pierwsze zdanie to ogłoszenie, że nie przyszedł po to, aby dać pokój, ale miecz. Następnie uświadamia apostołom konsekwencje ich wyboru dołączenia do Jego grona: będzie miał on odzew przede wszystkim w ich rodzinach. Wybór Jezusa jako jedynego Pana i Nauczyciela nie zawsze może być życzliwie przyjęty przez najbliższych. Przestrzega ich, że bycie z Nim we wspólnocie życia to nieodzowne wyrzeczenie. Nie jest ono łatwe, choć na drogach głoszenia Ewangelii mogą spotykać życzliwych i dobrych ludzi.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię…”. Muszę przyjąć do wiadomości, że każdy, kto w jakimkolwiek czasie historii postanawia żyć według zasad Bożych, wprowadza niepokój we wszystkich i wszędzie może napotkać na przeszkody, począwszy od swojej rodziny. „Przyszedłem poróżnić ojca z synem, córkę z matką…”. Czy doświadczyłem kiedykolwiek takiej sytuacji w mojej rodzinie? Powinienem stać się „znakiem sprzeciwu”, gdy będę radykalnie wierny Bogu i Jego przykazaniom.

Jezus przypomina mi także o prymacie miłości Boga ponad wszystko: „Kto miłuje ojca lub natkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien”. Jak rozumiem to zdanie? Czy prawidłowo pojmuję, że Jezus nie oczekuje ode mnie zepchnięcia rodziców na drugi plan, albo brak troski o nich, tylko że mogą zaistnieć sytuacje, w których miłość do Boga jest ważniejsza od miłości do rodziców. Nigdy nie mogę przestać ich kochać. W modlitwie powierzę Bogu moich rodziców, podziękuję za ich miłość. Ale poproszę także, by miłość do nich nigdy nie przesłoniła mi miłości do Boga.

„Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną nie jest Mnie godzien”. Pomyślę o moim duchu ofiary. Jezus przypomina mi, że naśladowanie Go jest związane nie tylko z jakąś ofiarę, ale może wiązać się z pewnym rodzajem heroizmu. Życie z Jezusem nie jest dla kogoś, kto za dużo myśli o sobie.

Na zakończenie rozważania przeczytam powoli zachęty, które wypowiada Jezus. Dotyczą one gościnności w przyjmowaniu głosicieli Ewangelii. Zasługują na szacunek, życzliwość, ponieważ są prorokami, to znaczy przemawiają w imieniu Boga. Zastanowię się, jakie miałem podejście do misjonarzy, którzy głosili w mojej parafii misje, rekolekcje, kazania?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Kto poda kubek świeżej wody do picia jednemu z najmniejszych…”. Postanowię wprowadzać w życie uczynki miłosierdzia wobec ciała.

XV tydzień zwykły

wtorek Mt 11, 20-24

I. O czym mówi Bóg?

Dla Jezusa Korozain, Betsaida i Kafarnaum były bardzo bliskimi sercu miastami. Położone było na północ od Jeziora Galilejskiego, około 40 km od Jego rodzinnego Nazaretu. Szczególnie bliskie było Kafarnaun: to do tego miasta przeprowadził się z Nazaretu i zamieszkał w domu św. Piotra. Stamtąd później wyruszał z apostołami, aby ewangelizować ludność zamieszkującą wokół jeziora.

Na początku te trzy miasta bardzo życzliwie przyjęły Jezusa i Jego słowo. Wydawało się więc, że gdy przybędzie powtórnie i rozpocznie głębszą ewangelizację, to przyjmą Go z jeszcze większą serdecznością. Okazało się jednak, że po obiecującym początku mieszkańcy trzech miast całkiem Go rozczarowali. Stąd tak gorzkie słowa Jezusa: „Biada tobie Korozain, biada tobie Betsaido, biada tobie Kafarnaum!”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Jezus począł czynić wyrzuty miastom, w których najwięcej dokonało się cudów, że się nie nawróciły”. Posłucham wyrzutów, jakie czyni Jezus pod adresem mieszkańców miast. Musiał być bardzo rozczarowany, wręcz załamany, serce przeszywał ból, że ludzie, wśród których przebywał najdłużej i doświadczali nie tylko Jego bliskości, ale i byli świadkami cudów, nie chcieli zmiany swego życia.

Okazuje się, że czasami nawet bardzo częste i bliskie przebywanie z Jezusem nie musi prowadzić do więzi z Nim. Może to być tylko powierzchowne przyzwyczajenie, które znieczula serce. Pomyślę o mojej modlitwie, Eucharystii, spowiedzi. Jak przeżywam te wielkie dary, czy zbytnio nie przyzwyczaiłem się do nich, czy nie stały się , nie daj Boże, rutyną? Czy wnoszą w moje życie ożywienie duchowe?

Jezus przywołuje dodatkowo dwa miast, które w Biblii są synonimami największych grzechów, Sodomy i Gomory. Mówi, że gdyby ludzi stamtąd doświadczali takich cudów, których On dokonał w Kafarnaum, na pewno by zmienili swoje życie na lepsze. Uświadomię sobie bardzo poważną prawdę, że zmarnowane łaski mogą mi być przypomniane, gdy stanę przed Bogiem po śmierci.

W modlitwie poproszę Jezusa, aby ukazał mi wydarzenia z mego życia, w których udzielał mi najwięcej darów. Ale poproszę też, bym ze szczerością przypomniał sobie sytuacje, w których świadomie odrzucałem lub marnowałem łaski. Zapytam się, jak a była tego przyczyna?

Zwrócę też uwagę, że misja chrześcijańska nie jest łatwa, skoro nawet Jezus i apostołowie napotkali na tej drodze niepokonalne trudności – bark chęci nawrócenia u ludzi.

Uświadomię sobie także, że nigdy nie należy się łudzić obiecującymi początkami, w jakiejkolwiek pracy apostolskiej. Może się to okazać złudne. Jeśli moja praca ma wydać trwały owoc muszę przygotować się na wytrwałą i ciężką działalność.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Cokolwiek się wydarzy w moje działalności ewangelizacyjnej – sukcesy czy porażki – oddam wszystko Bogu i za wszystko Mu podziękuję.

XV tydzień zwykły

środa Mt 11, 25-27

I. O czym mówi Bóg?

Jezus nie tylko się modli, ale uwielbia swojego Ojca. Po spełnieniu prośby apostołów, aby nauczył ich modlić się, mogę zobaczyć Jezusa w postawie modlitwy uwielbienia. Syn uwielbia Ojca. Za co? Że największe prawdy daje pojąć nie koniecznie tylko ludziom wykształconym, inteligentnym, ale nade wszystko osobom o prostej wierze. Dlaczego, czy jest tego jakiś szczególny powód, przyczyna? Nie, poza tym, że takie było Ojca „upodobanie”.

Uwielbienie Jezusa dla Boga wyraża się w także w tym, że Ojciec pozwolił, aby Jego Syn objawił Go ludziom; aby ukazał, że są Jednością i Miłością.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi”. Jezus modli się wielbiąc Ojca za dzieło stworzenia. Bóg Ojciec jest także Stworzycielem, od Niego wszystko pochodzi w Nim wszystko ma swój początek i kres. „Człowiek musi rozpoznać świat nie jako swoją własność, którą może grabić i wyzyskiwać, ale jako dar Stwórcy, znak Jego zbawczej woli, dar, który należy pielęgnować i strzec, sprawiać być wzrastał i harmonijnie się rozwijał, szanując go, śledząc jego rytym i logikę, według planu Boga” (Benedykt XVI). W modlitwie podziękuję Bogu za dzieło stworzenia. Uświadomię sobie, że wszystko, co mnie otacza jest darem Boga dla Mnie. Jak często uwielbiam Boga za ziemię, niebo, morza…?

Jezus dziękuje Ojcu, że najważniejsze prawdy ukrył „przed mądrymi i roztropnymi”, a pozwolił w pierwszym rzędzie poznać „prostaczkom”, czyli ludziom, którzy nie komplikują swojej wiary, sposobu postrzegania świata i wydarzeń. Na wszystko niejako patrzą oczyma Boga. Potrafią się zachwycać najmniejszymi sprawami, zawsze są wdzięczni. Bóg ma upodobanie z ludziach prostych, z ufnością otwartych na wszystko, co mówi Jezus. Jak postrzegam moja wiarę? Czy mógłbym nazwać się człowiekiem prostej wiary?

Jezus zapewnia mnie w swojej modlitwie, że „wszystko przekazał Mi Ojciec mój”. Stanowiąc jedno, Ojciec ma zaufanie do Syna. Powierza Mu wszystko i wszystkich. Nie mają przed sobą tajemnic, we wszystkim są jednomyślni. Pragną tylko jednego: byli wszyscy ludzie byli szczęśliwi i zostali zbawieni.

„Nikt nie zna Ojca tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić”. Jezus wie o Ojcu wszystko. „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” – zapewnia w Ewangelii Jana. Jezus chce się dzielić tą miłością i jednością ze mną, a przede wszystkim objawia mi Ojca w Ewangeliach. Jego słowa mówią nieustanie jak dobry jest Ojciec.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Wybiorę jedną z Ewangelii i czytając ją uważnie będę podkreślał wersety, w których Jezus mówi o Ojcu.

XV tydzień zwykły

czwartek

Mt 11, 28-30

I. O czym mówi Bóg?

Wezwanie Jezusa, by nie bać się przybywać do Niego, gdy komuś jest ciężko skierowane jest do wszystkich i do każdego z osobna. Przywołuje podobnie brzmiące zdania z księgi Syracha. „Przyjdźcie do mnie, którzy mnie pragniecie, nasyćcie się moimi owocami! Pamięć o mnie jest słodsza nad miód, a posiadanie mnie – nad plaster miodu. Którzy mnie spożywają, dalej łaknąć będą, a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć. Kto mi jest posłuszny, nie dozna wstydu, a którzy przeze mnie działać będą, nie zbłądzą” (24, 19). A kilkanaście rozdziałów dalej pisze tak: „Zbliżcie się do mnie, wy, którym brak wykształcenia, i zatrzymajcie się w domu nauki. Patrzcie oczami: mało się natrudziłem, a znalazłem dla siebie wielki odpoczynek” (51,23-27).

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus jak Dobry Pasterz, widząc zmęczonych ludzi pracą, utrudzonych niepewnością jutra, zachęca i zaprasza: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy”. Zaprasza wszystkich, ale każdego traktuje osobiście. Spróbuję sobie wyobrazić siebie w gronie osób, które chcą być blisko Jezusa. Czy chętnie przebywam w obecności Jezusa podczas adoracji Najświętszego Sakramentu lub osobistej modlitwie w Kościele?

Każdy człowiek przeżywa różnego rodzaju trudności. Co jest w tym najgorszego? Że czasami nie ma się przed kim wyżalić, nie ma kogoś bliskiego, komu mógłby powierzyć sprawy, wydarzenia które mu ciążą. Jezus upewnia mnie, abym nigdy nie miał wątpliwości, że mogę przyjść do Niego jako ten „utrudzony i obciążony”. On zawsze czeka na mnie, by mnie wzmocnić duchowo i pokrzepić dobrym słowem. Lekkość jarzma chrześcijanina polega na tym, że w jego dźwiganiu pomaga sam Chrystus. Przecież zapewnia mnie: „Ja was pokrzepię”. 

„Weźcie moje jarzmo na siebie”. Pomyślę przez chwilę, które sytuacje są dla mnie najcięższe, które spotkania czy wydarzenia są dla mnie najtrudniejsze, przed którymi czuję lek, niepokój. Poproszę Jezusa w modlitwie, abym rozpoznał co jest moim jarzmem, przed którym nie powinienem uciekać, a wręcz przeciwnie – bym odważnie się z nim zmierzył. Ojcowie Kościoła mówili, że jarzmem może być przede wszystkim grzech, ale nie tylko, także każda trudność, cierpienie czy głód (św. Klemens Aleksandryjski).

Jezus prosi, abym uczył się od Niego, jak pokonywać trudności. „Uczcie się ode Mnie”. Jakie sytuacje z Ewangelii najbardziej mi się przypominają, z których wydarzeń chcę brać przykład z Jego postępowania?

„Znajdziecie ukojenie dla dusz waszych”. Jezus obiecuje mi, że jeśli będę oddawał Mu swoje problemy, bóle, cierpienia fizyczne i duchowe jarzmo stanie się słodkie, a brzemię lekkie. Czy wierzę ze tak się może stać? Czy doświadczyłem już takich sytuacji?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie, że wszystkie trudności życia będę przedstawiał Bogu przed Najświętszym Sakramentem.

XV tydzień zwykły

piątek

Mt 12, 1-8

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment o łuskaniu kłosów w szabat jest nie tylko jednym z najbardziej znanych ewangelicznych opowiadań, ale i ważnych pod względem prawidłowo rozumianych dylematów moralnych. Jezus broni zachowania swoich uczniów zrywających kłosy, ponieważ byli głodni. Jest to dla Niego okazją, by przekazać faryzeuszom prawdziwy sens słów zapisanych w Biblii. Studiowali oni Księgi święte, ale nie zawsze potrafili odnieść je do życia codziennego, a zwłaszcza, gdy sprzeciwiały się logice normalnego zachowania.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Uczniowie będą głodni zaczęli zrywać kłosy i jeść”. Jestem świadkiem bardzo normalnej sytuacji. Jezus z uczniami intensywnie pracowali, nie zawsze mieli czas na zjedzenie posiłków. Spontaniczna sytuacja, gdy idą plami wśród zbóż prowokuje ich do jedzenia tego, czym można zaspokoić głód tu i teraz. Ileż razy także i w moim życiu zdarzały się takie sytuacje, że musiałem zjeść coś szybko, trochę przypadkowo.

Zachowanie uczniów nie spodobało się faryzeuszom. „Dlaczego Twoi uczniowie czynią to, czego nie wolno czynić w szabat”. Żydzi w ciągu wieków wypracowali całą masę zakazów dotyczących szabatu. Nie można było np. siać, orać, młócić, zarabiać ciasta, zapalać i gasić ognia, gotować,szyć, a nawet napisać dwie litery. Uważali, że autentyczne przezywanie szabatu to nade wszystko nie wykonywanie zewnętrznych czynności. Jezus sprzeciwia się temu tylko prawnemu podejściu do dnia świątecznego. Przywołuje przykład z życia Dawida, który był dla nich niekwestionowanym autorytetem. Przypomina faryzeuszom fragment z Prawa, który jest usprawiedliwieniem dla czynności liturgicznych wykonywanych w świątyni przez kapłanów. Kapłani składali 12 poświęconych chlebów, w formie placków z przaśnej mąki, jako dar wdzięczności od 12 pokoleń Izraela za chleb powszedni. Wykonywali więc wiele czynności zewnętrznych, ale faryzeusze uznawali, że one nie naruszają spoczynku szabatu. Okazuje się, że gdy istnieje wystarczający powód, istotny z punktu widzenia chwały Boga, jak i pożytku ludzi, może być on naruszony. Jezus przekonuje faryzeuszów, że Prawo to przede wszystkim środek danym nam przez Boga dla naszego dobra. Pomyślę, jak ja przezywam „szabat Nowego Testamentu”, czyli niedzielę. Co dla mnie jest w niej najważniejsze? Jak przeżywam Mszę świętą? Czy mam czas na spotkania z najbliższymi?

W niedzielę trzeba podjąć wiele czynności, by był np. przygotowany obiad, ale czy unikam czynności, które mogę zrobić w ciągu tygodnia?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię lepiej przygotowywać się do przeżywania niedzielnej Eucharystii, np. przed wyjściem do kościoła przeczytam czytania liturgiczne.

XV tydzień zwykły

sobota

Mt 12, 14-21

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii podsumowuje dyskusje Jezusa z faryzeuszami na temat szabatu. Dotychczasowe próby wzajemnego porozumienia się nie przynosiły żadnych rezultatów – co więcej: stosunki faryzeuszów z Jezusem do tego stopnia się pogorszyły, że byli gotowi Go zabić. W tym celu odbywają narady, a Jezus widząc, że Jego słowo nie przekonują ich przenosi się z uczniami w inne miejsca, by głosić dobrą Nowinę.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus od początku swojej działalności był przygotowany na trudności. Miał świadomość, że radykalne słowa, które podważały dotychczasowe zwyczaje, czy inna interpretacja Prawa będą podważane przez uczonych w Prawie czy faryzeuszów. Wiedział, że Jego sposób życia i mówienia może spotkać się z najsroższymi konsekwencjami. „Faryzeusze wyszli i naradzali się przeciw Jezusowi, w jaki sposób Go zgładzić”. Początkowa niechęć faryzeuszów do Jezusa przerodziła się w nienawiść do Niego. Pomyślę o sytuacji w dzisiejszym świecie. Jakie sytuacje czy wydarzenia mówią mi, że współcześni faryzeusze chcą zabić Jezusa, to znaczy chcą usunąć Go z życia publicznego? Zastanowię się także, jak ja w moim życiu czasami chcę pozbyć się Jezusa, zwłaszcza wtedy, gdy nie zgadzam się z Jego słowami. Które zdania Jezusa wzbudzają we mnie złość i niezgodę?

Gdy Jezus dowiedział się, że faryzeusze spotykają się, by znaleźć sposób na zabicie Go „oddalił się stamtąd”. Bóg obdarzył człowieka wolnością, dlatego nigdy go do niczego nie może zmusić. Jezus stając się człowiekiem, głosząc Dobrą Nowinę nikogo nie może przymusić do jej słuchania czy wypełniania. Nikomu się nie narzuca. Pragnie, by każdy wybrał Go jako swego Pana w pełnej wolności. Czy zauważam tę delikatność Jezusa wobec mnie? Zawsze mówi do mnie: „Jeżeli chcesz?”. Gdy Go nie słucham, gdy dokonuję wyborów niezgodnych z Jego nauką, Jezus to szanuje. Niejako się „oddala”.

Ci, którzy poszli za Jezusem „uzdrowił ich wszystkich”. Mój Mistrz jest gotowy uzdrawiać mnie, pomagać pokonywać moje słabości, zranienia, ograniczenia pod jednym warunkiem: że dopuszczę Go do mojego życia, że pójdę za Nim i przed Nim otworzę moje serce.

Wczytam się w fragment z księgi proroka Izajasza mówiąc o Jezusie. Prorok pisze o cichości i cierpliwości sługi, którego odzwierciedla swoim życiem Jezus. Cytowany sługa, jak Jezus, „nie będzie się spierał ani krzyczał… nie zgniecie nadłamanej trzciny”. Podziękuję Jezusowi za Jego miłość, cierpliwość i wyrozumiałość wobec mnie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam dłuższy fragment „Pierwszej księgi sługi Jahwe” z księgi Izajasza rozdział 42,1-9.

XVI tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 13, 24-43

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza Ewangelia składa się trzech przypowieści na temat Królestwa niebieskiego. Jezus przyrównuje je do człowieka, który posiał dobre nasiona na swej roli, jednak w nocy nieprzyjaciel nasiał ziaren chwastu. Druga przypowieść jest o ziarnie gorczycy, a w trzeciej Królestwo niebieskie porównane jest do zaczynu ciasta. Przepowiadanie o Królestwie niebieskim to opowieści o każdym człowieku. W każdym z nas Bóg zasiał dobre ziarna, byśmy mogli się prawidłowo rozwijać. By przynieść dobre owoce życie trzeba być jednak przygotowanym na na wysiłek i walkę z przeciwnościami.

II. Co Bóg mówi do mnie?

W przypowieści o ziarnie i kąkolu Bóg przedstawia odwieczną walkę dobra i zła. Człowiek „posiał dobre ziarno, lecz gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, i nasiał chwastu między pszenicę”. W świecie istnieje dobro i zło, które nieustannie walczą ze sobą. Zmaganie się, wysiłek pokonywania zła, wybierania dobra należy do codzienności każdego człowieka. Nie mogę uciec przed decyzjami, nie mogę dezerterować wobec wyzwań, które przynosi świat współczesny. Nie mogę przyjąć postawy neutralnej. Zastanowię się nad swoim życiem. Czy dostrzegam w nim walkę dobra ze złem? W jakich sytuacjach zwyciężam, a które wydarzenia pokazują mi moje słabości?

„Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swej roli?” Mogę zapytać: „Boże, czy nie stworzyłeś mnie dobrym? Czy nie zasiałeś w moim serca dobra, z którego mogę czerpać?”. Uświadomię sobie, że istnienie dobra we mnie nie przekreśla obecności zła. Po grzechu pierworodnym każdy człowiek pragnie czynić dobro, ale jest skażony złem, jest słaby i chęć czynienia i trwania w dobrym zawsze przychodzi mu z trudnością. Szatan chce to dobro zniszczyć albo zagłuszyć. Zły ma moc zasiania w sercu złego ziarna, ale nie ma mocy zniszczenia dobra. Bóg ze swoja pomocą jest silniejsze we mnie od Złego. Najlepszą zasadą walki ze złem, jest trwanie przy Bogu i czynienie dobra.

Wobec istniejącego zła we mnie i wokół mnie Jezus stawia mi bardzo trudne zadanie. Nie pozwala na zniknięcie zła, lecz na mądre życie pośród świata, który nie zawsze sprzyja ludziom wierzącym. „Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa”. Pan Bóg prosi o cierpliwość w pokonywaniu zła. „Niekiedy nam spieszno do tego. By osądzać, klasyfikować, by ustawiać dobrych tu, a tam – złych… Bóg potrafi czekać. On patrzy na pole życia każdej osoby z cierpliwością i miłosierdziem” (papież Franciszek)

III. Do czego Bóg mnie wzywa? Postanowienie

Żeby dobrze wybierać trzeba być mocnym duchowo. Przeczytam uważnie: „Podobnie także Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą. (Rz 8,26-27).

XVI tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 6, 30-34

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy nie za długi fragment ewangelii markowej to posumowanie wyprawy misyjnej. Apostołowie zdają relację Jezusowi, co działo się podczas głoszenia Dobrej Nowiny. Wzorując się na swoim Mistrzu, nauczali, słuchali ludzi i gdy trzeba było uzdrawiali. Reakcją Jezusa na ich opowieści jest zachęta do odpoczynku. Po ciężkiej pracy powinno się zregenerować siły. By być gotowym podjąć następne zadania trzeba umiejętnie dawkować sobie odpoczynek.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Apostołowie zebrali się u Jezusa i opowiedzieli Mu wszystko”. Jezus daje jasna wskazówkę dla członków każdej wspólnoty: ważna jest praca, a po pracy trzeba umieć spotkać się i spokojnie omówić to, co się wydarzyło. Każdy powinien potrafić powiedzieć, a jakie radości go spotkały, co mu sprawiało trudność. Pomyślę o swojej rodzinie i wspólnocie do której należę. Czy potrafimy szczerze rozmawiać o swojej pracy, zadaniach, o tym, co z czego należy się cieszyć, a co powinniśmy poprawić?

„Wypocznijcie nieco” – zachęca Jezus apostołów. Odpoczynek jest potrzebny każdemu człowiekowi. Szefowie niektórych firm wręcz zmuszają czasem pracowników do dodatkowych urlopów. Szczególnie wtedy, gdy ich podwładni zaczynają traktować prace jak narkotyk, wpadając w pracoholizm. Wysyłają ich na kilka tygodni w jakiś cichy zakątek, by powrócili odświeżeni, z nowym pomysłami. To, co robili apostołowie było dobre i potrzebne. Pomagali wielu ludziom, a jednak Jezus przerwał ich działalność i kazał im odpocząć, by udali się na miejsce pustynne, by w samotności nabrali sił.

Wypoczynek, do jakiego zachęca Jezus apostołów jest swoisty. Mówi: „Pójdźcie sami na miejsce osobne”. Apostołowie mają iść „sami” i „na miejsce osobne”. Odpoczynek ma być formą pustyni, relaksu, ale w samotności. Podkreśla się związek między przezywaniem samotności a budowaniem więzi we wspólnocie. Tylko ten człowiek, który sam, co jakiś czas potrafi potrafi oddalić się od innych i pobyć ze sobą może budować głębokie więzi z innymi. Słowo „odpoczynek” to

„(od) począć się od nowa”, jakby „urodzić na nowo”. Pomyślę, czy potrafię odpoczywać sam, i czy umieć być z innymi?

Gdy apostołowie z Jezusem odpłynęli „wielu zauważyło to i zbiegli się tam pieszo ze wszystkich miast”. Nieobecność apostołów spowodowała prawie paniczne poszukiwania ich przez tłum. Może to oznaczać, że oddalenie się na jakiś czas, dzień pustyni, rekolekcje w ciszy czy ogólnie doznanie czyjejś nieobecności wzmaga potrzebę spotkania się. „Samotność nie tylko pogłębia naszą wrażliwość na innych, lecz jest także miejscem narodzenia wspólnoty” (H. Nouwen)

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jeżeli pozwala mi na to sytuacja małżeńska i rodzinna zaplanuję „dzień pustyni” dla siebie. Pomyśle także o wspólnym odpoczynku z najbliższymi.

XVI tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 10, 38-42

I. O czym mówi Bóg?

Jezus odwiedza dom sióstr Marii i Marty. Obie siostry inaczej się zachowują wobec swego Gościa: Marta zajęła się przygotowaniem posiłku, a Maria towarzyszyła Jezusowi słuchając Go. W tej opowieści od wieków stykają się dyskusje, co jest ważniejsze czy pierwsze w życiu chrześcijanina: służba czy modlitwa? Pracować dla Boga czy trwać przy Bogu? Albo czy praca może być formą modlitwy lub czy praca dla Boga może zastąpić modlitwę. Jezus jak zwykle daje mądre, choć trochę zaskakujące rozwiązanie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus przybywa do Betanii. Jest gościem w domu Marty i jej siostry Marii. Każda z nich inaczej podchodzi do Gościa: Marta zajęła się posługiwaniem, a Maria słuchaniem Jezusa. Dwie siostry, dwa różne charaktery i sposoby reagowania na przyjście gości do domu. Pomyślę o swojej rodzinie, szczególnie o rodzeństwie. Każdy jest inny, choć wychowani w tym samym domu. Choć rodzeństwo wychowują ci sami rodzice to nie zawsze dzieci w życiu dorosłym reprezentują te same wartości. Często ich drogi się rozchodzą. Pomodlę się za moje rodzeństwo.

„Maria usiadła u stóp Pana i słuchała Go”. Trwać u stóp Mistrza oznacza „być Jego uczniem”. Św. Paweł opisując swoją młodość i studia używa właśnie takiego zwrotu: „Wychowałem się u stóp Gamaliela” (Dz 22,3). Maria zatem przekracza obyczaje żydowskie, ponieważ kobieta nie mogą być uczniem uczonych w Piśmie. Jezus odstępuje od tej zasady żydowskiej i traktuje Marię jak ucznia. Zastanowię się, czy potrafię zasłuchiwać się w słowa Jezusa. Czy potrafię zostawić obowiązki, by przez chwilę być tylko dla Jezusa? Czy staję się Jego uczniem, uczennicą przez cierpliwie słuchanie?

Druga siostra Marta „zajmowała się licznym posługami”. Marta wykazuje się prawdziwą wschodnią gościnnością. Chce, by Jezus poczuł się dobrze w jej domu. Przyjęcie gościa domaga się także np. przygotowania mu posiłku. Posiłek jest ważną częścią bycia razem. Pomyśle, jak podejmuję gości w moim domu?

„Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu?”. Czy Marta miała słuszną pretensje do swojej siostry? Czy gdyby dwie zajęła się posługą zewnętrzną wobec Jezusa byłoby to lepsze? Wydaje się być także niestosowne, że Marta ma pretensje do Jezusa, który jest gościem, by upomniał Marię. Czy czasami, jeżeli coś jest nie po mojej myśli, nie za szybko formułę pretensje wobec innych?

Do tej pory Jezus mówił do Marii, która Go słuchała. Teraz daje naukę Marcie. Na pewno docenia jej pracę, ale zwraca uwagę, że gościnność to nie tylko aspekt materialny. Niektórzy bibliści zwrot, że Maria wybrała „najlepszą cząstkę” tłumaczą: „Maria wybrała tę dobrą część”. Słuchając Jezusa postąpiła słusznie – zawsze słuchanie Jezusa na pierwszym miejscu – choć wbrew przyjętym dla kobiet normom.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, jak umiejętnie łączyć modlitwę i działanie. Postanowię sobie, by każde moje zadani miało początek w modlitwie.

XVI tydzień zwykły

Poniedziałek

Mt 12,38-42

I. O czym mówi Bóg?

Jezus był zawsze niezwykle cierpliwy wobec tych, którzy przybywali do Niego, aby Go słuchać lub być uzdrowionym. Czasami jednak tracił cierpliwość. Dzisiejsza Ewangelia ukazuje naszego Mistrza w sytuacji, gdy przeciwnicy Jezusa domagają się innego znaku od wszystkich dotychczasowych. Takiego, który przełamałby ich złą wolę i skłonił do wiary w Niego. A przecież do tego momentu uczynił Jezus ich bardzo wiele. Choć uczeni w Piśmie i faryzeusze często byli świadkami cudów, to jednak ich serca i umysły były zamknięte na ewidentne cuda. Ciągle wykazywali się niedowiarstwem, przewrotnością w interpretowaniu znaków i domagali się kolejnych niezwykłych czynów.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Chcielibyśmy jakiś znak od Ciebie”. Żądanie niektórych uczonych w Piśmie i faryzeuszów mocno zirytowało Jezusa. Chcą w Niego uwierzyć, ale pod warunkiem, że uczyni kolejny cud. Jezus nie chce, by zawierzenie Mu opierało się na cudownych znakach zewnętrznych. Wiara jest aktem wolnej woli człowieka, jego dobrej woli. Wierzyć w Jezusa to znaczy oddać Mu swoje życie niezależnie od wszystko, co się we mnie dzieje. Człowiek wierzący nie musi doświadczać cudownych znaków, by wybrać Jezusa jako swego Pana. Zastanowię się, czy nie oczekuję zbyt wiele znaków, by moja wiara się umacniała. Czy dostrzegam największe cuda w Eucharystii czy spowiedzi?

Jezus nazywa swoich rodaków „plemieniem przewrotnym i wiarołomnym”. Dwa bardzo negatywne określenia. Innie badacze Biblii tłumaczą je jako pokolenie „złe i cudzołożne”. Jezus zarzuca Żydom, że tylko luzie o przewrotnym i zakłamanym sercu domagają za wszelką cenę cudownych znaków. Gdy ktoś normalnie wierzy wystarczą mu słowa, które słyszy, by zdobyć się na nawrócenie. By zmienić swoje życie trzeba docenić te znaki, jakie już są tu obok mnie. Żadne cuda nie przekonają kogoś, gdy nie zauważy się cudu Słowa Bożego lub sakramentów świętych.

Jezus mówi, że Izraelici będą mogli zobaczyć „znak Jonasza”. Prorok z Niniwy powrócił do życia po trzech dnia przebywania we wnętrznościach wielkiej ryby. Mieszkańcy Niniwy dali dowód otwarcia swych serc, nie zdusili w sobie zaczątków wiary. Podobnie uczyniła „królowa z południa”. Nie żałowała czasu, by udać ie do Salomona, by słuchać jego mądrości. A współcześni nie chcą słuchać Jezusa, choć On jest pośród nich. Problemem nawracającego się grzesznika nie jest jego grzech, ale brak woli nawrócenia. Zastanowię się, czy dobrze wykorzystuje środki i sposoby dla rozwoju życia duchowego, które pozostawił mi Jezus?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Bogu za Jego słowo zawarte w Biblii i sakramenty. Postanowię jeszcze lepiej z nich korzystać.

XVI tydzień zwykły

wtorek

Mt 12, 46-50

I. O czym mówi Bóg?

Jezus coraz bardziej oddala się od swego domu, by głosić Dobrą Nowinę. Coraz rzadziej też widzi się ze swoja Matką, Maryją. Matka więc wybrała się w drogę i odwiedza Syna wraz z Jego krewnymi. Chcą się z Nim po prostu spotkać i porozmawiać. To nieoczekiwane spotkanie staje się dla Jezusa przyczynkiem, by powiedzieć wszystkim ważną prawdę: kto może tworzyć z Nim najbliższe i najgłębsze więzi.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Matka Jezus i Jego bracia stanęli na dworze i chcieli z Nim rozmawiać”. Od jakiego czasu Jezus prowadzi bardzo ożywioną i dynamiczną działalność ewangelizacyjną. Tak jak zachęcał apostołów do opuszczenia swych najbliższych, podobnie uczynił i On wobec swej Matki. Maryja towarzyszy Synowi z daleka, modli się za swego Syna, ale ma też pragnienie Go zobaczyć porozmawiać. Czyni to w delikatny i dyskretny sposób. Nie chce się narzucać, dlatego prosi kogoś z tłumu, by powiedzieli Jezusowi, że przybyli Jego krewni. Pomyślę, czy jak zachowuję się, gdy mi bardzo zależy na spotkaniu z kimś dla mnie ważnym, który ma wiele zajęć, mało czasu na rozmowę.

„Któż jest moją matką i moimi braćmi?”. Jezus zadaje ważne pytanie: kto w moim życiu jest najważniejszą osobą? Pomyślę o swojej rodzinie: w pierwszym rzędzie rodzicach, rodzeństwu. Czy kocham ich, czy okazuję im szacunek? Czy oni są pewni moich uczuć do nich?

Jezus w charakterystyczny sposób, zanim wypowie ostatnie zdanie, wyciąga rękę nad swymi uczniami. Ten gest opisany jest także w ewangelii janowej, gdy Jezus mówi, jak dobrym jest Pasterzem dla swych owiec: „Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”. Wyciągnięta dłoń Jezusa oznacza rękę Ojca, która zawsze jest gotowa bronić swoich dzieci. Podziękuję Jezusowi, że czuwa nade mną i strzeże mnie w każdej chwili.

Jezus nie odrzuca, ani nie kwestionuje naturalnych więzów rodzinnych. Lecz chce ukazać swoim słuchaczom jeszcze inną rzeczywistość duchową. Prawdziwa rodzina Jezusa to nie tylko osoby spokrewnione ciałem i krwią, ale rodzina z Ducha. Najbliższymi osobami dla Jezusa są ci, którzy chcą i potrafią wsłuchiwać się w wolę Ojca i ją wypełniać.

„Gdy Jezus odszedł z Nazaretu i zaczął głosić sprawy Ojca, dał nowy wymiar i nowe znaczenie wszystkiemu, co ludzie, a więc każdej ludzkiej więzi w odniesieniu do zadań każdego człowieka. Również taka więź jak braterstwo znaczy w tym wymiarze coś więcej niż braterstwo według ciała. Także macierzyństwo w wymiarze królestwa Bożego nabiera innego znaczenia” (Jan Paweł II).

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się za moją rodzinę. Poproszę Maryję, bym potrafił mówić „tak” na każdą wolę Bożą.

XVI tydzień zwykły

środa

Mt 13,1-9

I. O czym mówi Bóg?

Cały trzynasty rozdział mateuszowej Ewangelii poświęcony jest przepowiadaniu Jezusa w przypowieściach oraz ich wyjaśnianiu. Scenerią dla przypowieści jest jezioro Genezaret. Jezus, mając przed sobą zgromadzoną rzeszę wiernych, mówi przypowieść, wyjaśnia ją, siedząc w łodzi. Stąd czasami nazywa się je „przypowieściami znad jeziora”. Mateusz w każdej z nich ukazuje niezwykłą siłę duchową tkwiącą w idei królestwa Bożego, które pomimo wielorakich przeszkód ma moc, by pokonać zło w świecie. Pierwsza z siedmiu przypowieści mówi o siewcy i ziarnie.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Tego dnia Jezus wyszedł z domu”. Po Nazaret domem Jezusa stało się Kafarnaum. Można je przetłumaczyć jako „Wioska Pocieszenia”. Tam mieszkał z apostołami. Z Kafarnaum powołał Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana. Jezus wychodzi z domu i usiadł nad jeziorem Galilejskim. Jest ono u Mateusza symbolem Morza Czerwonego i wyjścia z niewoli egipskiej. Jezus opowiadając przypowieść o świecy i ziarnie chce swoich słuchaczy przeprowadzić z niewoli duchowej do życia w wolności.

Przypowieść o siewcy i rzucanym przez niego ziarnie mówi o moim życiu. „Siewca wyszedł siać”. Jezus jako siewca nie wybiera szczególnych miejsc i specjalnych osób. Każdy codziennie może otrzymać słowo do Niego. Czy chcę, by Jezus karmił mnie swoim słowem. Zapytam się, jakie jest moje podejście do Biblii. Czy ją regularnie czytam? Które księgi są mi najbliższe i dlaczego?

Zastanowię się, jaką jestem glebą na ziarna słowa, które rzuca w moje serce Jezus. „Jedne ziarna padły obok drogi, przyleciały ptaki i wydziobały je”. Rzucane ziarno jest takie samo, ale przyjęcie go zależy ode mnie, od mojej dyspozycji i otwartości. Mogę się zamknąć w sobie albo udawać, że słowo nie dotyczy mnie. „Inne padły na skalisty grunt, gdzie nie miały wystarczająco ziemi”. Można powiedzieć, że Słowo Boże ma pewną słabość: człowiek w swojej wolności może odrzucić słowa Boga. Pomyślę, jaki mam umysł, serce i wolę w podejściu do Słowa Bożego, czy moje wnętrze jest jak udeptana droga, czy jest miejscem skalistym, czy może jak ciernie, gdzie nie może zapuścić korzeni.

Jezus pokazuje mi, że mogę być dobrą gleba dla słowa. Zawsze byli i są ludzie, którzy odrzucają lub lekceważą słowo Boga, ale między nimi żyją osoby, które pokonując własne ograniczenia chcą przynosić owoc.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Kto ma uszy niech słucha”. Będę uważnie słuchał słowa Bożego podczas liturgii.

XVI tydzień zwykły

czwartek

Mt 13, 10-17

I. O czym mówi Bóg?

Jezus bardzo często mówił do słuchaczy stosują metodę przypowieści. W sumie było ich prawie siedemdziesiąt. Z jednej strony przypowieść jest bardzo dobrym sposobem przekazania ważnej prawdy stosując wyrażenia i obrazy znane słuchaczom. Z drugiej, domaga się wyjaśnienia, doprecyzowania, by nie doszło do nieporozumień. Dzisiejszy fragment ewangelii jest kontynuacją wczorajszego tekstu o siewcy. Jezus wyjaśnia uczniom, dlaczego mówi prawdę o królestwie Bożym stosując przypowieść. Przywołuje przy tym trudny fragment z księgi Izajasza.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Dlaczego mówisz w przypowieściach?”. Jezus wybiera bardzo popularną w środowisku ludów wschodu metodę przekazywania ważnych prawd. Naucza w taki sposób, w jaki słuchacze są w stanie najlepiej zrozumieć to, co do nich mówi. Nauka w przypowieściach jest zatem wyrazy troski, wyrozumiałości i wrażliwości Nauczyciela wobec swoich uczniów. Podziękuję Jezusowi, że chce do mnie mówić w prostych słowach, abym wszystko pojął.

„Wam zostało dane poznanie tajemnic Królestwa niebieskiego”. Uczniowie są w uprzywilejowanej sytuacji, ponieważ należą do ścisłego grona współpracowników Jezusa. Są wybranymi, którzy – wpierw sami zrozumiawszy słowo Boże – będą je przekazywać innym. Wybraństwo nie oznacza wynoszenia się nad innych, ale pokorne mówienie o Królestwie Bożym, by pomoc innym jak najwięcej zrozumieć z tego, co mówi Jezus.

Jezus przywołuje zdanie z księgi Izajasza. „Będziecie uszami słuchać, a nie zrozumieć, i oczyma patrzeć i ie zobaczycie. Leniwe stało się serce tego ludu… oczy zamknęli… nie nawrócili się” (por. 6,9-10). Prorok wyzwał lud Izraela trwający w złej woli do wyznania grzechów i powrotu do Boga. Jednak oni będąc leniwymi, pozamykali swe oczy, by nie widzieć, uszy ich stępiały, by nie słyszeć”. Spokojnie przeczytam ten gorzki fragment Biblii. Jezus nie boi się przywołać wyrzutów Izajasza stosując je do współczesnych sobie. Gdy zakradnie się rutyna i przyzwyczajenie w przeżywaniu modlitwy, czy liturgii, gdy wkradnie się powierzchowność w czytanie słowa Bożego może to doprowadzić do zatwardziałości serca. Zastanowię się, w jakiej dziedzinie życia duchowego straciłem gorliwość. Które praktyki religijne – same w sobie dobre – nudzą mnie?

Na koniec tego trudnego fragmentu Ewangelii Jezus mówi radosne przesłanie: „Szczęśliwe oczy wasze, że widzą i uszy wasze, że słyszą”. Podziękuję mojemu Mistrzowi, za wszelkie dobro, jakim mnie codziennie obdarza.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zastanowię się na zdaniem: „Zaburzenia powodowane ziemskimi myślami zagłuszają serce człowieka, które jeżeli się nie obroni, przestaje słyszeć głos Boga. Człowiek nie potrafi bowiem zwracać uwagi na dwie przeciwstawne rzeczy: im więcej zatem słucha tego, co zewnętrzne, tym bardziej staje się głuchy w środku” (św. Grzegorz Wielki).

XVI tydzień zwykły

piątek

Mt 13, 18-23

I. O czym mówi Bóg?

Jezus poproszony przez swoich uczniów wyjaśnia im przypowieść o siewcy. Gdy im tłumaczy sens tej przypowieści rzuca się w oczy wyjątkowa znajomość realiów życia, które związane jest z przyjęciem, zrozumieniem i ostatecznie rezultatami usłyszanego słowa Bożego. Jezus jeszcze raz przedkłada cztery możliwości w przyjęciu słowa: trzy negatywne i jedna pozytywna. Wyjaśnianie przypowieści pokazuje tajemnicę mocy słowa dla tych którzy są otwarci na jego działanie i ukazuje słabość tych, którzy mają dobre chęci, ale słabą wolę. Pierwsze słowo Jezusa „Posłuchajcie” zachęca mnie do otwarcia serca i umysłu na wyjaśnienie prawdziwego sensu przypowieści. Tylko On potrafi dać prawidłowy klucz do zrozumienia Jego słów.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Pierwszą przeszkodą w owocnym przyjęciu słowa jest jego niezrozumienie. Można słowa słuchać, ale nie do końca je rozumieć. W takiej sytuacji „przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w sercu”. Jezus przestrzega mnie przed powierzchownym czytaniem Biblii. Nie wszystkie fragmenty Pisma świętego są w pełni zrozumiałe od razu. Czasami potrzeba większego wysiłku, by dobrze zrozumieć słowa Jezusa. Pomyślę, czy zbyt szybko nie zniechęcam się, gdy napotykam niezrozumiałe opisy lub trudne wymagania ze strony Boga.

Ziarno rzucone na miejsca skaliste oznacza człowieka, który „słucha słowa i je natychmiast przyjmuje z radością, ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały”. By słowo Boże przynosiło skutek w moim życiu Biblia musi stanowić podstawową księgę mojego życia, które jest regularnie czytana. Jeśli słowo Boga nie zakorzeni się, nie „wrośnie we mnie” będę tylko „letnim” chrześcijaninem.

Można być człowiekiem, który przyznaje się do Boga, do wiary katolickiej, ale „gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa” można wszystkie się wyprzeć, albo lub tylko udawać wierzącego. Prawdziwie prześladowanie chrześcijan trwa obecnie w wielu krajach. W naszej Ojczyźnie nikt nie zabrania czytać słowa Bożego.Nie zakazuje się noszenia Biblii, głoszenia Dobrej Nowiny. Podziękuję za możliwość bycia ze słowem Bożym codziennie.

Ziarno wrzucone między ciernie nie przyniesie także spodziewanego owocu, ponieważ „troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo”. Czytane i słuchane słowo Boże musi mieć swoją przestrzeń, może dojrzewać tylko w pewnym klimacie. Gdy ktoś za bardzo dba o sprawy materialne prędzej czy później odłoży Biblię. Ciernie symbolizują atmosferę myślenia świeckiego, wszelkich współczesnych trendów, które atakują ludzi przez media, reklamy czy pogoń za bogactwem.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Owoc przynosi ten, kto „sucha i rozumie” słowo. Poproszę Jezusa o umiejętność uważnego słuchania i rozumienia słów Biblii.

XVI tydzień zwykły

sobota

Mt 13, 24-30

I. O czym mówi Bóg?

Przypowieść o chwaście jest jedną z najbardziej klarownych, jakie zostały wygłoszone przez Jezusa. Opowiada w niej uczniom, skąd przychodzi zło i jaką postawę należy przyjąć wobec niego. Jezus odwołuje się do sytuacji ludzi, którzy pracują na roli lub mają ogródki. Przede wszystkim jednak przypowieść o chwaście i pszenicy jest odbiciem codziennego życia każdego człowieka wierzącego, który zmaga się, by wytrwać w dobrym, choć Zły jest obok, i zawsze chce utrudnić czynienie dobra. Ostatecznie jednak zawsze zwycięża dobro.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Pan Bóg stworzył człowieka jako osobę dobrą. „A widział Bóg, że wszystko co, uczyniło było bardzo dobre” (Rz 1, 31) – czytamy na zakończenie dzieła stworzenia. Pierwsi ludzie byli ogarnięci szczęściem przebywania z Bogiem, pragnący żyć w wolności i miłości. To dążenie człowieka szczęścia, pokoju i rozwoju wewnętrznego Jezus opisuje zdaniem, że człowiek „posiał dobre ziarno na swej roli”. Pomyślę o swoim życiu, o tym, że zostałem stworzony do miłości, szczęścia i czynienia dobra. Czy wykorzystuję swoje możliwości, by w sobie i wokół siebie „siać dobre ziarno”?

Jednak od początku wszelkie pragnienie dobra było utrudniane przez szatana. „Gdy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel, nasiał chwastu między pszenicę”. Jezus uświadamia mi, że istnienie osobowego Zła nie jest bajką, lecz realnością. Szatan istnieje i będzie robił wszystko, by zniszczyć we mnie pragnienie kochania, czynienia dobra i rozwoju.

Jezus kieruje moją uwagę za zdanie, że szatan przychodzi „gdy ludzie spali”, czyli w nocy, skrycie, podstępnie, zawsze w celu zniszczenia dobra. Muszę być więc przygotowany na ataki zła w niespodziewanym momencie. Moją bronią przeciwko szatanowi nie są karabiny, ale stan łaski uświęcającej, wierna modlitwa, umacnianie przez sakramenty, zwłaszcza Eucharystię i spowiedź.

Jezus podkreśla, że kiedy słudzy zauważają, że obok kłosów pszenicy pojawił się chwast, jest już za późno na jakąkolwiek reakcję. Szatan działa najbardziej wtedy, gdy zmniejszam w sobie czujność. Zły uderza, gdy często zadowolony z siebie, zasypiam. Zastanowię się, co mógłbym zrobić wcześniej, by przeciwstawić się złu, które może mnie zaatakować.

„Skąd się wziął chwast?” – pytają słudzy gospodarza. Odwieczne pytanie o źródła zła. Nie pochodzi od Boga, gdyż On jest źródłem tylko dobra. Zapytam się o przyczyny obecności zła w moim życiu. Szatan może pojawić się tylko pod jednym warunkiem: że ja mu na to pozwolę. Często się to dzieje, gdy nie jestem uważny na pokusy i propozycje życia i wyborów, które pozornie wydają się być dobre. Zło nigdy nie odsłania się od razu, lecz powoli. Na początku, gdy jest jak źdźbło małe nie widać różnicy z pszenicą.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zatroszczę się o większe umacnianie dobra w sobie.

XVII tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 13, 44-52

I. O czym mówi Bóg?

Jezus chcąc przybliżyć tajemnicę Królestwa Niebieskiego przywołuje trzy obrazy: skarbu ukrytego w roli, kupca lub poszukiwacza pereł oraz sieci zarzucanej w morze. Każdy z symboli mówi także inną prawdę, że by osiągnąć cel swego życia, albo by znaleźć najważniejsze wartości potrzeba dużego wysiłku. Życie duchowe musi charakteryzować się nieustannym poszukiwaniem i wytrwałością. „Człowieka można więc scharakteryzować jako tego, który szuka prawdy” (Jan Paweł II).

II. Co Bóg mówi do mnie?

Królestwo Boże jest przede wszystkim rodzajem „ukrytego skarbu w roli”. Nie jest więc zatem rzeczywistością widzialną i wszystkim znaną. Kto chce skarb odnaleźć musi czynić wysiłek. Druga przypowieść uczy, że „królestwo niebieskie podobne jest do kupca poszukującego pięknych pereł”. Chrześcijanin to człowiek poszukujący największych i najpiękniejszych wartości. Im jest gotowy podporządkować wszystko inne sprawy. Jezus mówi, że ten człowiek „sprzedał wszystko, co miał, i kupił tę rolę”. Szukanie w życiu najwyższych wartości, za które warto oddać wiele wysiłku i poświęcenia. Są ludzie, którzy są gotowi naprawdę wiele oddać, byle by tylko zrealizować swoje marzenia i plany. Czego ja w życiu szukam, czy mam jakieś pragnienia, plany… Pomyślę, jakie wartości są dla mnie najważniejsze. Co jest jestem gotowy walczyć? Czy potrafię rezygnować ze spraw mało ważnych na rzecz wartości większych?

Znalezienie skarbu może być przypadkowe – choć domaga się zaangażowania i pracy – lub znalezienie drogocennej perły może być zamierzone – kupiec szukał pięknych pereł, czyli miał konkretny wyznaczony cel w swoim życiu. Był nastawiony na wielkie i trwałe wartości. W obu przypadkach niezwykłe dary są przeznaczone dla wszystkich i są dostępne w obrębia życia dnia codziennego.

Jednym z najbardziej interesujących stwierdzeń współczesnej socjologii religii jest teza, że najważniejsza linia podziału w dziedzinie religii – przynajmniej w świecie zachodnim – przebiega dziś nie pomiędzy „wierzącymi a niewierzącymi”, lecz między „poszukującymi, a zadomowionymi” (ks. Tomas Halik). Zadomowieni to ci, którzy zakorzenili się w tradycyjnych strukturach myślowych jakiejś religii i jest im z tym dobrze. To ludzie wierzący jak i ateiści, którzy bezkrytycznie przyjmują dogmatyczną postać ateizmu bez większej refleksji. Wśród poszukujących są wierzący i niewierzący. Dla wielu wierzących wiara nie jest „warownym grodem” ani zamkniętym skarbcem czy przytulnym, odziedziczonym po przodkach domem, lecz niekończącą się drogą, nieustannym wysiłkiem podążania na Jezusem, który zachęca „Wypłyń na głębię”.: „Wstąpcie na głębię”. Trzeba także pamiętać też o tych poszukujących, których liczba zapewne rośnie w naszych czasach najszybciej – o tych, którzy nie opowiadają się ani za wiarą, ani za niewiarą. Należą do tzw. szarej strefy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jezus pyta uczniów: „Czy zrozumieliście wszystko?”. Pyta także i mnie: czy pojmuję przypowieści o Królestwie Bożym.

XVII tydzień zwykły

niedziela rok B

J 6, 1-15

I. O czym mówi Bóg?

Ewangelista Jan dzisiejszy fragmentem rozpoczyna część poświęconą objawieniu się Jezusa jako „chleb życia”. To główny i najbardziej charakterystyczny temat dla Jana, decydujący o przyjęciu lub odrzuceniu Jezusa. Kontekstem cudownego rozmnożenia chleba jest zbliżająca się Pascha, więc rozpoczęła się wiosna. Gdy pojawia się Jezus z uczniami nad Jeziorem Galilejskim dołącza się do nich wielki tłum, ponieważ wcześniej ci ludzie byli świadkami nadzwyczajnych dzieł dokonywanych przez Mistrza wobec chorych. Zakończenie cudu rozmnożenia chleba i ryb jest przypomnieniem o szanowaniu każdej ilości pokarmu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus jest otoczony rzeszą wielkiego tłumu. Przybywają do Niego z różnych stron, ponieważ wieść o pomocy chorym i cierpiącym szybko się rozchodzi po okolicy. Mają zaufanie do Jezusa, czują się przy Nm bezpiecznie.

„Gdy Jezus ujrzał liczne tłumy, zapytał Filipa: Gdzie kupimy chleba, aby się najedli?”. Pierwszą troską Jezusa jest, aby ci, którzy podążają za Nim nie byli głodni. Nie musiał się o to troszczyć, bo każdy z nich mógł to uczynić sam dla siebie. Jednak Jezus jest dla nich dobrym Pasterzem. Pomyślę, czy dbam o pożywienie dla moich najbliższych, czy troszczę się, by bez powodu nie byli głodni.

Apostołowie, a szczególnie Filip, są lekko przerażeni, choć Jezus tylko poddaje próbie ich wiarę i zaufanie, „wiedział bowiem co miał czynić”. Jezus jest dobrym pedagogiem, i ma świadomość, że rozwój wiary dokonuje się także w trudnych czy niespodziewanych sytuacjach. Chce, by apostołowie zmobilizowali się do myślenia i działania.

„Jezus wziął chleby i odmówił dziękczynienie”. Zanim Jezus sam zaczął rozdawać chleby zebranym ludziom odmówił modlitwę dziękczynienia. Prosta i zwyczajna czynność: wdzięczność Bogu za to, że mamy czym się posilić każdego dnia. Zjedzenie normalnego posiłku nabiera jednak zupełnie innej wymowy, gdy uświadomię sobie, ile tysięcy osób głoduje, albo umiera z głodu. Zapytam się, czy modlę się przed i po jedzeniu, czy dziękuję Bogu i najbliższym za przygotowywanie posiłków.

„Zbierzcie pozostałe ułomki, by nic nie zginęło”. Jezus dba o poszanowanie każdej ilość jedzenia. Nie chce, by się zmarnowało, by było wyrzucone. Postanowię sobie sensownie planować zakupy, by nie marnować jedzenia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Rozmnożenie chleba było zapowiedzią Ostatniej Wieczerzy i ustanowienia Eucharystii. Zapytam się, jak często przystępuję do Komunii świętej?

XVII tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 11, 1-13

I. O czym mówi Bóg?

Początek jedenastego rozdziału Ewangelii ukazuje Jezusa, który się sam modli i uczy modlitwy swoich uczniów. Daje im wzór modlitwy, czyli „Ojcze nasz”. W wersji Łukasza tworzy ją pięć próśb: dwie z nich dotyczą bezpośrednio Boga, trzy odnoszą się do potrzeb ludzkich. Aby uwyraźnić sens modlitwy prośby Jezus dodaje przypowieść o tzw. natrętnym przyjacielu. W niej jeszcze bardziej widać, jak bardzo Bogu zależy, byśmy zwracali się do Niego. A dodane w ostatnim fragmencie zachęty potwierdzają, że Bóg jest gotowy spełnić nasze prośby, gdy okażemy wytrwałość w modlitwie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Gdy Jezus trwał w jakimś miejscu na modlitwie…”. W wielu miejscach ewangeliści opisują, jak często Jezus oddalał się, by być sam na sam z Ojcem. Miał świadomość, że jest to pierwsze Jego zadanie: rozmawiać z Ojcem. Jakie miejsce zajmuje modlitwa w moim planie całego dnia? Czy każdy dzień rozpoczynam i kończę rozmową z Ojcem? Czy modlitwa jest dla mnie bardziej obowiązkiem, czy darem, przywilejem?

Jeden z uczniów jest wyrazicielem wszystkich ludzi, którzy pragną coraz lepiej się modlić. Prosi Jezusa: „Panie, naucz nas modlić się”. Jezus może nauczać o modlitwie, ponieważ sam się modli. Modlitwa dla Niego to nie teoria, ale codzienna wierność bycia z Ojcem. Kto mnie nauczył modlitwy? Czy mam osoby, które są dla mnie wzorem nauki modlitwy?

Modlitwa powinna zaczynać się od słowa „Ojcze”. Dla Żydów to była nowość. Mieli przekonanie, że Bóg Jahwe jest Ojcem ich narodu, ale nikt poza Jezusem nie zwracał się do Boga z taką poufałością.

W modlitwie „Ojcze nasz” do Boga zwracamy się w liczbie mnogiej. Stajemy przed naszym Ojcem zawsze we wspólnocie lub prosimy o dobro dla innych.

Stając przed Bogiem wyrażamy trzy prośby: o dar chleba na każdy dzień, przebaczenie grzechów i by nie ulec pokusom. Przemyślę te prośby. Zapytam się, czy prosząc o chleb, szanuję jedzenie. Czy proszą o przebaczenie moich grzechów jestem człowiekiem przebaczenia wobec tych, którzy zawinili przeciw mnie. Czy prosząc, by nie uległ pokusom, dbam o to, by niepotrzebnie nie narażać się na grzechy, czy unikam okazji do popełnienia grzechu?

Dwie krótkie przypowieści zamieszczone po modlitwie zawierają wspólne przesłanie: każda modlitwa będzie wysłuchana pod warunkiem, że będę zwracał się do Ojca z ufnością i nigdy nie zabraknie mi wytrwałości. „Bóg nie odmawia swej łaski tym, którzy robią, co jest w ich mocy. Jeżeli więc człowiek modli się, używa należycie łaski zwyczajnej, za pomocą której może już dokonać rzeczy łatwiejszych, Bóg zaś nie odmówi mu łaski skutecznej do wykonania rzeczy trudniejszych”. (św. Alfons Liguori)

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zweryfikuję mój czas wyznaczony na rozmowę z Bogiem. Jezus uczył modlitwy, ale także wytrwałości na modlitwie. Nie będę zrażał się trudnościami na modlitwie.

XVII tydzień zwykły

Poniedziałek

Mt 13, 31-35

I. O czym mówi Bóg?

Jezus po raz kolejny mówi o królestwie niebieskim w przypowieści. Tym razem daje przykład wzięty z codziennego życia: pracy na roli i przygotowania posiłku. Za pomocą prostych obrazów ukazuje wielkie i ważne tajemnice. Celem obu przypowieści jest prawidłowe rozumienie tajemnicy królestwa Bożego. Jedna z najważniejszych prawd zawarta jest w opisie dysproporcji między skromnymi początkami, a późniejszym niezwykłym rozwojem duchowym.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Królestwo niebieskie podobne jest do ziarna gorczycy”. To ziarno jest jednym z najmniejszych ziaren, jakie się wsiewa w ziemię w Izraelu. Dla oka są prawie niewidoczne. Trzeba dobrze wytężyć wzrok, by je dostrzec na dłoni. Gdy jednak wrzucone w ziemię jest podlewane, a później dba się o jego wzrost „jest większe od innych krzewów i staje się drzewem”. Maleńkie ziarno kryje w sobie wielka energię, ma w sobie wewnętrzna moc. Pomyślę o tym, co we mnie jest małe i niewidoczne. Jakie „małe” wartości duchowe w sobie dostrzegam? Czy mam wiarę, że dzięki współpracy z Bogiem, mogę rozwijać w sobie wszelkie drobne wartości, które potrafią we mnie ciągle dojrzewać?

Gdy maleńkie ziarno staje się drzewem „ptaki przylatują i gnieżdżą się na jego gałęziach”. Człowiek troszczący się o swój rozwój duchowy, ten, który dba, by rozwijało się w nim choćby najmniejsze dobro zawsze będzie przyciągał innych do siebie. Autentyczny rozwój duchowy „zaraża” swoim dobrem.

W drugiej przypowieści Jezus mówi, że „Królestwo niebieskiego podobne jest do zaczynu”, czyli pewnego rodzaju drożdży, które dodaje się do ciasta, aby pomogło mu urosnąć. Jest ich zawsze niewiele, a potrafią tak zakwasić ciasto, że powstaje smaczny placek czy chleb do spożycia.

Kobieta włożyła „zaczyn w trzy miary mąki”. Trzy miary, to około czterdziestu litrów, stanowiły maksymalną ilość mąki, z której kobieta mogła przygotować ciasto – upieczony z niego chleb wystarczyłby do nakarmienia stu osób. Okazuje się, że nawet niewielka ilość zaczynu przemienia ciasto. Mała ilość, lecz ma w sobie duży dynamizm. Tym zaczynem może być słowo Boże. Małe słowa mogą się wydawać nieznaczące, a jednak mają w sobie moc przemiany. Często czytane czy powtarzane rozrastają się w ukryciu do tego stopnia, że pomagają innym wzrastać duchowo. Wewnętrzna siła i dynamika królestwa Bożego i jego słowa ma taka moc, która może przyciągnąć i przemienić życie każdego człowieka. Zapytam się, czy jestem otwarty na słowo Boże, czy uważnie je słucham podczas liturgii? Czy mogę szczerze powiedzieć, że słowo Boże przemienia czy zmieniło kiedyś moje życie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przypomnę sobie słowo z wczorajszej niedzieli i postanowię uważnie słuchać czytań w najbliższą niedzielę.

XVII tydzień zwykły

wtorek

Mt 13, 36-43

I. O czym mówi Bóg?

Jezus mówiąc uczniom o królestwie Bożym w przypowieściach musiał być przygotowany, że w niektórych przypadkach trzeba będzie dokładniej wyjaśnić słuchaczom główne ich przesłanie. Tak się dzieje właśnie w dzisiejszym fragmencie Ewangelii. Gdy Jezus pożegnał się z tłumami, którym mówił przypowieść dobrym nasieniu i o chwaście, wrócił do domu. Wtedy uczniowie poprosili Go o wyjaśnienie tej przypowieści.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Tym, który sieje dobre nasienie jest Syn Człowieczy”. Jezus mówi o sobie, że jest gospodarzem żniwa; siewcą dobrego ziarna. Cała Jego działalność, wszystko, co czynił i mówił jest jednym wielkim zasiewem dobrego nasienia.

W tej przypowieści Jezus mówi, że „rola jest świat”, a nie tylko Izrael. Jezus chce, by Jego rodacy spojrzeli szerzej na to, co do nich mówi. By zauważyli, że Mesjasz przyszedł do wszystkich ludzi, nie tylko do nich. Pomyślę o moim rozumieniu Kościoła i głoszonej Ewangelii. Czy rozumiem, że Kościół musi być otwarty na innych ludzi. Zaproszeni są do niego wszyscy, którzy chcą się nawracać i przyjąć naukę Kościoła.

Jezus mówi, że dobrym nasieniem są synowie królestwa, a chwastem synowie Złego”. Zapytam się, czy jestem dobrym ziarnem w Kościele, czy moje życie we wspólnocie wierzących przynosi dobre owoce. W czym to się przejawia?

„Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł”. Jezus nie pozostawia wątpliwości, kto jest odpowiedzialny za zło w świecie – szatan. To zbuntowany anioł, który nie chciał być posłuszny Bogu i żyć w Nim w prawdziwej miłości. Ten bunt trwa cały czas i jedynym zajęciem diabła jest czynienie wszystkiego, by odciągnąć ludzi od Boga. Czy mam świadomość, że szatan cały czas czuwa i wykorzysta każdą moja słabość, bym zwątpił w miłość i miłosierdzie Boga?

Jezus zapowiada, że walka dobra ze złem będzie toczyć się do końca czasów. Pozwala, by ludzie dobrzy zmagali się z przeciwnościami. Jednak na końcu świata nastąpi podsumowanie życia każdego człowieka. „Ci, którzy dopuszczali się nieprawości, wrzuceni będą w piec rozpalony”.Symbol pieca rozpalonego był dla Żydów bardzo przekonujący. Był obrazem Gehenny, doliny w Jerozolimie, w której spalano wszelkie nieczystości i odpady. Stał on się symbolicznym obrazem piekła i kary wiecznej. Jezus przypomina mi, że życie człowieka to okres, w którym każdy wierzący musi dokonywać wyborów.

„Są ludzie, którzy zniszczyli w sobie pragnienie prawdy i kochania; dla których wszystko stało się kłamstwem; ludzie, którzy żyli w nienawiści i podeptali w sobie miłość. Takich ludzi nie można już uleczyć; to jest właśnie piekło” (Benedykt XVI).

„Sprawiedliwi będą jaśnieć jak słońce”. Jezus obiecuje, że kto będzie wierny do końca, wytrwa w przeciwnościach, będzie pokonywał pokusy i trudności zajmie szczególne miejsce w królestwie Ojca. Po śmierci są trzy drogi: czyściec, niebo i piekło. Czy wierzę w prawdy ostateczne Kościoła?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, które decyzje w moim życiu były złe, o których chciałbym zapomnieć, lub żeby nigdy nie powtórzyły się w przyszłości?

XVII tydzień zwykły

środa

Mt 13, 44-46

I. O czym mówi Bóg?

Kolejna przypowieść Jezusa mówi o absolutnej wartości głoszonego królestwa Bożego, dla którego warto poświęcić absolutnie wszystko. Symbolem tych najwyższych wartości jest skarb ukryty w ziemi i perła, której wytrwale poszukuje kupiec. Przypowieści te, wskazują na moment, gdy każdy wierzący musi zdecydować, czy chce należeć do królestwa Bożego. Decyzja ta wypływać powinna z wewnętrznego przekonania, że królestwo Boże jak skarb. Każdy musi zdecydować sam, nikt nie może podjąć decyzji za kogoś. A że królestwo Boże nie znosi obojętności, potwierdzają słowa: „ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący!” (Ap 3,15).

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus przyrównuje królestwo Boże do „skarbu ukrytego w roli”. Większość Galilejczyków pracowała na roli u ludzi zamożnych, stąd słuchacze tej przypowieści szybko zrozumieli jej sens. Pracując w polu myśleli o znalezieniu skarbu, który by odmienił ich życie. Jezus jednak zachęca do innego rozumienia skarbu: prawdziwym skarbem, czyli szczęściem jest przynależność do królestwa Bożego, do ludzi, którzy tworzą wspólnotę wierzących, wzajemnie się wspierają w trudnościach – to jest największa wartość. Nie rzeczy materialne, ale więzi miłości i przyjaźni z Bogiem i drugim człowiekiem nadają sens życiu. Dla nich warto czynić wysiłek i „sprzedać” wszystko, co przeszkadza w budowaniu autentycznych relacji. Pomyślę o moich „skarbach”, jakie są najważniejsze wartości mojego życia? Czy jest coś, co przeszkadza mi w budowaniu prawdziwych więzi?

W drugie części dzisiejszej Ewangelii Jezus przywołuje postać kupca poszukującego pięknych pereł. Gdy tyko znalazł tę jedną jedyną, najbardziej wartościową i najpiękniejszą, sprzedał wszystko, co posiadał i kupił ją. Jezus wyraźnie mi uświadamia, że życie w Jego królestwie, należenie do Jego wspólnoty jest największym szczęściem. Z niczym nie można porównać życie z prawdziwej bliskości z Jezusem. Wszystko, co dotychczas mogło się wydawać ważne i piękne, blednie, w porównaniu z więzią przyjaźni i miłości z Bogiem. Szczerze się zapytam, czy moja więź z Bogiem jest dla mnie najważniejsza? Czy ta prawda jest poparta chęcią przebywania z Bogiem i wsłuchiwania się w Jego słowo?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przemyślę słowa rekolekcjonisty domu papieskiego: „W Bogu znajduje się wszystko, co człowiek zwykle kojarzy ze słowem szczęście i jest nieskończenie więcej. Cel ostateczny, na który człowiekowi wskazuje wiara, nie jest prostym ustaniem cierpień, wygaśnięciem pragnień. Jest czymś więcej: jest zaspokojeniem wszystkich pragnień” (Raniero Cantalmessa)

XVII tydzień zwykły

czwartek

Mt 13, 47-53

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsze słowa Jezusa przypominają przypowieść o chwaście i i dobrym nasieniu. Jezus mówi o sieci zarzuconej w morze, która napełniła się wszelkiego rodzaju rybami: dobrymi i złymi. Ewangelista Mateusz sytuuje przypowieść w kontekście końca czasów. Sieć będzie wyciągnięta na brzeg i zostanie dokonany przegląd wszystkich ryb: złe zostaną usunięte, wyrzucone i oddzielone od dobrych. Tak dokona się ostateczne wyeliminowanie zła. Jednak do końca czasów dobro będzie blisko zła.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus przyrównuje królestwo Boże „do sieci zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju”. Na świecie żyje coraz więcej ludzi, pochodzących z bardzo różnorodnych krajów, kultur, religii i tradycji. Są wierzący i odrzucający Boga: dobrzy i źli. Jednak pod koniec życia każdy, niezależnie od wiary i pochodzenia stanie przed Bogiem ze swoim życiem. W świetle Prawdy, która jest Bóg będzie mógł ocenić swoje życie. Czy często myślę o tej chwili, gdy stanę przed Bogiem?

„Gdy sieć się napełniła, wyciągnęli ja na brzeg” Sąd ostateczny będzie jasnym ukazaniem życia każdego człowieka. Jezus przypomina i ostrzega, że będzie wyraźny podział na dwie kategorie osób: ci, którzy dbali o innych, wykazali się miłością bliźniego i tych, którzy są ich zaprzeczeniem. „Cokolwiek uczyniliście jednemu z moich najmniejszych, Mnie to czyniliście” (Mt 25, 31)

„Dobre ryby zebrali w naczynia, a złe odrzucili”. Życie człowieka, niezależnie od tego, jak długo żyje, jest nieustannym podejmowaniem decyzji. Codziennie trzeba decydować: czy będą podążał za dobrem, czy dam się skusić złu? Często a to trudne wybory, ponieważ nie zawsze można dostrzec wyraźną granicę między dobrem a złem. Czasy współczesne nacechowane są wieloma fałszywymi obietnicami. Benedykt XVI…

„Zrozumieliście to wszystko?” – pyta Jezus. Czy na pewno rozumiem wagę słów Jezusa. Są wyraźnym ostrzeżeniem, abym wziął pełną odpowiedzialność za swoje czyny, wybory i codzienne decyzje.

Jezus opowiedział uczniom siedem przypowieści, by zrozumieli, czym jest królestwo Boże oraz kto może przynależeć do tej szczególnej wspólnoty wierzących. Kto pojął słowa Jezusa, podobny jest do uczonego w Piśmie i do „ojca rodziny, który ze swego skarbca wydobywa rzeczy nowe i stare”, to znaczy dzieli się bogatym doświadczeniem swego życia. Ci, co należą do Chrystusa i Jego królestwa potrafią wydobywać ze „skarbca” świętych Pism „rzeczy nowe i stare”, czyli widzą nowe bogactwo Ewangelii, ale nie pomijają tradycji i historii Starego Testamentu. Pomyślę, czy tak samo traktuję całą Biblię, czy równie ważne są dla mnie księgo Starego Testamentu – choć czasami trudniejsze w zrozumieniu – i Nowego Testamentu?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, ile ksiąg do tej pory przeczytałem z całej Biblii. Którą będę czytał następną?

XVII tydzień zwykły

piątek

Mt 13, 54-58

I. O czym mówi Bóg?

Po siedmiu mowach w formie przypowieści Jezus wraca do swego rodzinnego Nazaret i udaje się do synagogi. Tam czekała Go smutna niespodzianka. Słuchacze z jednej strony byli zachwyceni tym, co i jak mówił, a z drugiej strony ich umysły pełne były wątpliwości wobec Jezusa. Nie mogli albo nie chcieli przyjąć do wiadomości, że Jezus wychowany w Nazarecie, czyli w wiosce, stał się kimś sławnym i mądrym. Będąc wśród swoich najbliższych, sąsiadów Jezus został odrzucony.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus wraca do swojej rodzinnej wioski już nie jako ktoś nieznany, ale do Jego znajomych doszły już słuchy, że jest kimś niezwykłym. Przemawia z mocą, czyni cuda, uzdrawia. „Skąd u Niego ta mądrość i cuda?” – mieszkańcy Nazaretu stawiali sobie uzasadnione pytania. Zastanawiali się, jak to możliwe, że jeden z nich, którego znali od dzieciństwa i o którym – jak im się wydawało – wiedzą wszystko, przemawia niczym rabbi. Jezus okazał się dla nich zagadką, tajemnicą. Pomyślę, czy ja znam Jezusa co o Nim mogę powiedzieć? Muszę jednak mieć świadomość, że nie mogę zatrzymać się na tylko ludzkim wizerunku Jezusa. Opierając się na tylko ludzkich aspektach Jego życia – Jego rodzinie, ojczyźnie, kulturze Jego czasów – nie znam całej prawdy o Jezusie. Był człowiekiem, ale także Synem Bożym.

„Powątpiewali o Nim”. Znajomi i sąsiedzi Jezusa stawiali sobie właściwe pytania, ale jakieś uprzedzenia, niewiara, zacietrzewienie czy zła wola nie pozwoliła im prawidłowo zrozumieć, kim naprawdę jest Jezus. By kogokolwiek poznać potrzebne jest otwarte serce i jasny umysł, by nie zamykać nikogo w jakiś zbyt uproszczonych albo fałszywych schematach.

Jezus przełykając „gorzką tabletkę” odrzucenia w swojej małej ojczyźnie sięga po jedno z przysłów odnosząc je do siebie: „Tylko w swojej ojczyźnie i w swoim domu prorok może być lekceważony”. Jezus swoja bezkompromisowością i przez to odrzuceniem wpisuje się historię proroków, którzy nie zawsze byli słuchani, a bardzo często odrzucani przez Izrael. Byli pewni, że prorocy są wysłannikami Boga, a jednak nie chcieli ich słuchać, ponieważ często ich słowa był dla nich niewygodne. Taki był los proroków i podobnie dzieje się z uczniami Jezusa. Kto chce być do Niego podobny musi być przygotowany na niezrozumienie, wyśmianie czy odrzucenie. Czy zdaje sobie sprawę, jak piękne, ale i wymagające jest powołanie do bycia uczniem Jezusa?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pozbieram wszystkie fakty z życia Jezusa, a potem podczas modlitwy wyznam wiarę w Niego, jako Syna Bożego, mojego Pan i Zbawiciela.

XVII tydzień zwykły

sobota

Mt 14, 1-12

I. O czym mówi Bóg?

Opis męczeństwa Jana Chrzciciela ewangelista Mateusz umieszcza niemal w połowie swojej Ewangelii. To tragiczne wydarzenie stawia między dwoma okresami życia Jezusa. Widać jak ważną postacią w życiu Jezusa był Jego kuzyn. Jan wiedział, jakie musi wypełnić zadanie wobec Jezusa: miał być Jego poprzednikiem. Stał się prorokiem o silnej osobowości i zdecydowanej postawie moralnej. W imieniu Boga wypominał Herodowi jego grzech. Nie bał się mówić trudnej prawdy i poniósł tego konsekwencje.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Tragicznym i smutnym „bohaterem” dzisiejszego fragmentu Ewangelii jest Herod. Był władcą marionetkowym i bezrefleksyjnym. Jego życie było przeniknięte grzechem, stąd pełne niepokoju i wewnętrznego zamieszania. Życie w grzechu nie pozwala prawidłowo dostrzegać i oceniać tego, co się dzieje we mnie i wokół mnie. W osobie Jezusa dostrzegał Jana Chrzciciela. Poprzednik Mesjasza był dla niego wyrzutem sumienia. Źle przeżyta przeszłość przeszkadza mu prawidłowo oceniać wydarzenia, które dzieją się obecnie. Był pewny, że w Jezus to Jan Chrzciciel, który „powstał z martwych i dlatego w moce cudotwórcze działają w nim”. Pomyślę o moim życiu, czy jestem spokojny w sumieniu patrząc na to, co działo się w przeszłości. Czy ze spokojem sumienia oceniam moje wybory i decyzje? Których decyzji wstydzę się najbardziej, które – gdybym mógł – zmieniłbym dzisiaj?

„Jan upominał Heroda”, ponieważ był człowiekiem radykalnym; nie bał się mówić prawdy prosto w oczy. Niezależnie od tego, kto kim był, jakie zajmował stanowisko musiał być przygotowany, że ze strony Jana Chrzciciela usłyszy pełną prawdę. Zastanowię się, czy potrafię mówić trudną prawdę? Czy czasami się zbytnie nie kryguję, broniąc w sobie lęk, strach, że tej „osobie nie wypada” powiedzieć prawdy, a „tamtej powiem kiedy indziej”…

„Herod pod przysiągł obiecał jej dać wszystko”. Władca, nie dość, że był znienawidzony przez podwładnych, ponieważ był synem okrutnego Heroda Wielkiego i służył Rzymianom, prowadził życie pogańskie, bezczeszcząc żydowskie prawa małżeńskie, to jak pokazuje powyższe zdanie, był także człowiekiem bezmyślnym. Tylko dlatego, że podobał się jemu taniec córki Herodiady, jest gotowy spełnić każde jej życzenie. Bezmyślność Heroda prowadzi do śmierci Jana Chrzciciela. Pomyślę, czy zbyt pochopnie nie czynię obietnic Bogu i ludziom?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

W których sytuacjach, w domu czy pracy, mam największe problemy z odwagą wiary?

XVIII tydzień zwykły rok A

Niedziela

Mt 14,13-21

1. O czym mówi Bóg?

Jezus na pewno bardzo przeżył śmierć Jana Chrzciciela. Był nie tylko tym, który Go zapowiadał, ale także czy przede wszystkim Jego bliskim krewnym. Wycofuje się więc „łodzią na pustkowie”. Jednak nie długo jest mu dane odpocząć, ponieważ cały czas podążają za Jezusem wierni potrzebujący Jego pomocy i spragnieni Jego słowa. Do tego stopnia, że nie przygotowują sobie nawet posiłku, który by im pomógł cały czas być blisko Jezusa. Wówczas Jezus po rak kolejny czyni cud rozmnożenia chleba, jako zapowiedź Eucharystii.

2. Co Bóg mówi do mnie?

„Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela oddalił się stamtąd”. Wiadomość ścięciu Jana Chrzciciela z pewnością przeszyła boleśnie serce Jezusa. Znali się od urodzenia, byli sobie bliscy. Ufali sobie i łączyła ich przyjaźń. Dodatkowym bólem była świadomość, że Jan został ścięty z powodu bezmyślności Heroda. Zastanowię się, jak przeżywam śmierć moich najbliższych z rodziny.

Jezus pragnie się oddalić od tłumów, pobyć trochę w samotności, odpocząć. Jednak wierni cały czas idą za Nim. „Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych”. Jezus, choć pragnął trochę spokoju, w obliczu tłumów, który idzie za Nim nie reaguje irytacją, nie daje im odczuć, że Mu przeszkadzają, lecz Jego odpowiedzią jest cierpliwość i współczucie. „Współczucie, jakie odczuwa Jezus, to nie zwykła litość, to coś więcej! Oznacza współ-cierpieć, czyli utożsamiać się z cierpieniem drugiego do tego stopnia, że bierze się je na siebie” papież Franciszek). Jezus daje mi przykład, że potrzeby człowieka ubogiego są ważniejsze od moich. Przypomnę sobie, jak reaguję na sytuacje, w których muszę zrezygnować ze swoich planów, pieniędzy, aby pomóc potrzebującym?

Uczniom wydaje się, że wierni otrzymali już wystarczająco dużo od Jezusa, więc powinni się rozejść do swoich domów i tam zjeść wieczerzę. Jednak Jezus zwraca się do nich: „Nie potrzebują odchodzić. Wy dajcie im jeść”. Zauważę dwie różne postawy, Jezus i uczniów, wobec potrzebujących. Uczniowie zdają się mówić ludziom: „Radźcie sobie sami”, a Jezus jest gotowy dalej im pomagać. Czy zdarzały mi się sytuacje, w których odwracałem głowę lub udawałem, że napotkany ubogi potrzebuje mojej pomocy?

„Jezus odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby dawał je uczniom”. Cud rozmnożenia chleba jest zapowiedzią Eucharystii. Jezus zanim połamał chleby i rozdał uczniom, a uczniowie tłumom, „odmówił błogosławieństwo. To jest ten sam gest, jaki uczyni podczas Ostatniej Wieczerzy.

„Jedli do syta”. Pełne uczestnictwo we Mszy świętej zakłada przyjęcie daru Komunii świętej. Za każdym razem, gdy jestem na Eucharystii Jezus zaprasza mnie słowami: „Bierzcie i jedzcie”. Czy korzystam z Jego zaproszenia? Jak często w moim życiu jest Msza świętej bez komunii świętej?

3. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Pamiętaj, że nie sprawisz Jezusowi większej radości, jak wówczas, gdy często będziesz Go przyjmował w Komunii świętej” (św. Alfons Liguori)

XVIII tydzień zwykły rok B

Niedziela

J 6, 24-35

I. O czym mówi Bóg?

Po rozmnożeniu chleba i ryb tłum poszukuje Jezusa. Jakie mają motywy bycia z Nim? Czy pragną słuchać Jego słów i bardziej od słów spragnieni są kolejnych cudów? Gdy odnaleźli Jezusa On uświadamia tłumom ich prawdziwe intencje podążania za Nim, i jednocześnie zachęca, by idąc za Nim troszczyli się o duchowy pokarm, który daje życie wieczne. Pierwszym jednak zadaniem tych, którzy chcą nazywać się Jego uczniami jest wiara w Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Gdy zauważyli, że nie ma Jezusa, wsiedli do łodzi i szukali Go”. Ludzie z tłumu chcą za wszelką cenę być z Jezusem. Są pod wrażeniem tego, co uczynił, widzą, że jest w Nim moc Boża. Czy moje dotychczasowe życie wiary określiłbym, jak czas „szukania Jezusa”?

Jezus ma odwagę uświadomić tłumom, że ich intencje podążania za Nim nie są do końca czyste. „Szukacie Mnie nie dlatego, że widzieliście znaki, ale dlatego, że jedliście chleb do sytości”. Pragnienia tłumu nie są do końca złe, ale niewystarczające, ponieważ zatrzymują się do korzyściami materialnymi, jakich doświadczyli z Chrystusem cudotwórcą. Chcą być blisko Jezusa, ale dlatego, że w jakiś sposób zaspokaja ich potrzeby jedzenia. Pokarm, który podtrzymuje życie jest ważny, ale nie jedyny. „Nie samym chlebem żyje człowiek” (Mt 4,4).

„Troszczcie się o pokarm, który trwa na wieki”. Jezus zachęca słuchaczy do poszukiwania i troski o inny pokarm, niż tylko codzienny chleb. Przypomina im prawdę o dwóch rodzajach pokarmu, podobnie jak wcześniej w rozmowie z Samarytanką mówił o dwóch rodzajach wody: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” (J 4,13-14). Pod koniec dzisiejszego fragmentu Jezus potwierdza te słowa: „Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łakną; a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie”. Czy jest we mnie troska o Eucharystię? W czym się przejawia? Zapytam się, czy moje życie eucharystyczne rozwija się?

Postawię sobie pytanie, które wyrazili tłumy wobec Jezusa: „Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali działa Boże?”. Wcześniej podobne pytanie stawiał np. bogaty młodzieniec czy uczony w Prawie, którzy pytali: „Panie, co robić by osiągnąć życie wieczne?”. Kiedy ostatnio stawiałem sobie takie lub podobne – ale równie ważne – pytania dotyczące największego sensu mojego życia?

„Dzieło zamierzone przez Boga polega na tym, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał”. Jezus pragnie tylko jednego: zanim cokolwiek zaczniesz robić, najpierw powiedz w sercu: „Jezus jest moim Panem”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Znajdę w najbliższym tygodniu odpowiednie miejsce i czas, by osobiście wyznać wiarę w Jezusa, Syna Bożego, mojego Pana, Odkupiciela i Przewodnika.

XVIII tydzień zwykły rok C

Niedziela

Łk 12, 13-21

I. O czym mówi Bóg?

Rozmowa Jezusa z w sprawie podziału majątku dwóch braci oraz przypowieść o niezbyt rozsądnym rolniku pozwalają poznać, jaki jest stosunek Jezusa do dóbr materialnych. Jezus daje wyraźnie do zrozumienia, że nie jest od rozsądzania sporów, które w pierwszym rzędzie sami zainteresowani powinni rozstrzygać między sobą. Nie chce być „mediatorem” w ludzkich sprawach. Jednak jako dobry obserwator i wychowawca wykorzystuje tę okazję, by ukazać, czym kończy się nieopanowana chciwość.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości”. Wypowiadając słowa „uważajcie i strzeżcie się” Jezus wyraża szczególną troskę, bym umiał panować nad nadmierną chęcią posiadania. Chciwość obok zmysłowości i władzy jest jedną z największych namiętności, które tkwią w każdym człowieku. Św. Jan w pierwszym liście nazywa je „pożądliwościami” (1 J 2,16). Można opanować tylko przez działania im przeciwne: chciwość przez rozdawanie, zmysłowość przez post, a pragnienie władzy przez służbę. Nie ważne ile się posiada, ale czy potrafię się dzielić.

W grzechu chciwości jest jeszcze jeden problem: gdy się go nie opanowuje to można nie mieć wielkich bogactw, a chciwe pozostanie serce – zawsze będzie pragnęło więcej i więcej…

„Życie człowieka nie zależy od dóbr, które posiada”. Jezus wypowiada zdanie, które potwierdzali ludzie bogaci, którym wydawało się, że zdobyte czy zaoszczędzone ogromne pieniądze, niezwykłe bogactwo i przepych nadadzą większy sens ich życiu. Zaprzeczeniem tej postawy były przeprowadzone badania, z których wynikało, że największa liczba samobójstw dokonywana jest wśród ludzi najbogatszych. Zapytam się, czy jestem zadowolony z tego, co mam. Czy nie mam zbyt dużych oczekiwań życia ponad stan?

Jezus chcąc przestrzec uczniów przed zbytnia chciwością opowiada przypowieść o właścicielu wielkiego majątku. Wzbogacił się tak bardzo, że coraz większa obfitość dóbr staje się przyczyną zmartwienia: nie ma ich gdzie pomieścić. Jest pewny, że nieoczekiwany urodzaj, z tym samym ogromne bogactwo zapewnią mu beztroskie i dostatnie życie. „Odpoczywaj, jedz, pij i używaj”. Bogacz wykazuje wielką pewność siebie, którą opiera na własnym bogactwie. Jest przykładem człowieka bogatego, ale i bezmyślnego, osoby, która nie czyni refleksji nad sobą i tym, co posiada. Nie dopuszcza myśli, że mógłby się swymi dobrami podzielić z innymi. Zastanowię się, jakie jest moje odejście do dóbr materialnych? Czy nie przesadzam z chęcią posiadania?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Posiadanie, bogacenie się samo w sobie nie jest złe. Czy jestem bogaty przed Bogiem?

XVIII tydzień zwykły

Poniedziałek

Mt 14, 13-21

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza Ewangelia ukazuje Jezusa w trakcie codziennej pracy, gdzie musi godzić przeżywanie osobistych tragedii – śmierć Jana Chrzciciela – z normalną posługą wobec potrzebujących, choć zaplanował czas na odpoczynek i bycie modlitewne z Ojcem. Wybrał się na miejsce pustynne, lecz tłumy wiernych, którzy byli świadkami Jego cudów szybko dowiedziały się, gdzie przebywa. Mimo zmęczenia nie każe im wracać do swych domów, lecz czyni cud – tym razem rozmnożenia pięciu chlebów i dwóch ryb.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Tłumy ludzi dowiedziały się, gdzie jest i poszły za Nim pieszo. Gdy ich ujrzał zlitował się nam nimi i uzdrowił ich chorych”. Jezus widzi, jak bardzo ludzie potrzebują Jego obecności i troski. Docenia ich wysiłek i na ich wierność odpowiada współczuciem i dobrym gestem. Chce być Lekarzem ich ciał i dusz. Podziękuję Jezusowi za Jego dobre, wrażliwe serce. Poproszę Go: „Uczyń serce moje według serca Twego”.

Zbliża się wieczór na pustyni i Jezus dobrze wie, że ludzie, którzy za Nim przyszli są głodni. Nie słucha uczniów, którzy wybierają najłatwiejszy i jednocześnie najbardziej egoistyczny sposób pozbycia się problemu: „Niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”. Kieruje nimi także lenistwo: odsyłając ich do wsi nic nie będą musieli robić. Pomyślę, ile razy zdarzyło mi się, że z lenistwa czy egoizmu pozbywałem się problemu pomocy komuś w potrzebie?

Jezus każe uczniom przynieść „pięć chlebów i dwie ryby”, bo tylko tyle mają uczniowie. Choć jest to niewiele, jak na tak wielką liczbę głodnych, Jezus czyni dla wszystkich wielką ucztę. Zachowuje się, jak prawdziwy gospodarz: zaprasza do stołu, każe usiąść i wszyscy zaproszeni mogą „jeść do sytości”.

Pięć chlebów i dwie ryby daje liczbę siedem, czyli liczbę pełną, doskonałą, Bożą. Nakarmienie tłumów „do sytości” to pełne „nasycenie” wszelkiego głodu ludzkiego. Najpełniejszym pokarmem jest Eucharystia, Pokarm na życie wieczne. „Eucharystia nie jest jednym z wielu darów, jakie zostawił nam Jezus. Jest największym darem” (Jan Paweł II).

„Z tego, co pozostało, zebrano dwanaście pełnych koszy ułomków”. Dwanaście koszów to symbol dwunastu synów Jakuba, liczba Apostołów i liczba miesięcy w roku. Zatem chleba starczy w Kościele dla wszystkich i na zawsze. Pomyślę, ile dni w roku nie przyjmuję Komunii świętej?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

XVIII tydzień zwykły

wtorek

Mt 14, 22-36

I. O czym mówi Bóg?

Kolejny dzień z codziennego życia Jezusa. Ukazuje on – w pierwszej części fragmentu Ewangelii – chwile wypełnione pracą, modlitwą i samotnością. Te chwile przeznaczone na szczególne spotkania z Ojcem przygotowują Jezusa do następnych wyzwań. Dzisiaj jest to uciszenie burzy na jeziorze. Jezus jawi się uczniom jako mąż modlitwy, napełniony mocą Bożą. Rozmowa z Ojcem dodaje Mu sił i odwagi, by zalęknieni uczniowie nie mieli wątpliwości, że jest Mesjaszem, Synem Bożym.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus po rozmnożeniu chleba i ryb chce być sam na sam ze swoim Ojcem. Każe uczniom udać się na drugi brzeg, a „sam wyszedł na górę, aby się modlić”. Po dużym wysiłku Jezus nie od razu odpoczywa. Najpierw chce rozmawiać z Ojcem. Usuwa się na bok, w samotność, odludzie. Jezus daje mi przykład, jak mam się zachowywać po mojej pracy, wysiłku związanym z byciem dla innych. Czy stać mnie na choćby krótką modlitwę dziękczynną za pomocą i opiekę Bożą?

Mateusz wyraźnie zaznacza, że Jezus „wszedł na górę”. Góra w kulturze biblijnej jest miejscem wyjątkowej obecności Boga. Jezus nawiązuje do swoich poprzedników ze Starego Testamentu: Mojżesza i Eliasza. Byli mężami Bożymi i Jego przyjaciółmi. Wstępowali „na górę”, by słuchać swego Boga.

Uczniowie są sami w łodzi, bez Jezusa. Nie mogą dopłynąć do przeciwnego brzegu, ponieważ „wiatr był przeciwny i była miotana falami”. Łódź na morzu lub jeziorze, targana przeciwnym wiatrem i falami jest symbolem Kościoła przeżywającego kryzysy i trudności. To także symbol każdego wierzącego, który musi zmagać się z przeciwnościami losu. Pomyślę, co mną obecnie najbardziej targa, które sytuacje wywołują we mnie niepokój, czego najbardziej się boję?

Zwrócę uwagę, że łódź jest targana falami, bo nie ma w niej Jezusa. Często życie staje się nie do zniesienia, gdy Jezusa nie ma w naszej łodzi życia.

Jezus jednak nigdy nie zostawił ani Kościoła, ani nikogo, kto potrzebuje Jego pomocy w zamętach dnia codziennego.

Uczniowie, mimo że znają Jezusa na Jego widok kroczącego po jeziorze „zlękli się, myśląc, że to zjawa”. Dlaczego nie rozpoznali swego Mistrza? Co im przeszkodziło? Noc, burza czy może zmęczenie z powodu nadmiernej pracy? Pomyślę, czy nie za dużo pracuję w stosunku do czau przeznaczonego na modlitwę?

„Odwagi, nie bójcie się”. Jezus uspokaja uczniów i chce wlać pokój także do mojego serca, w chwilach, gdy jestem zmęczony, gdy się pogubiłem, w chwilach, gdy moja łódź życia jest targana i sam nie potrafię powrócić do normalnego stylu życia. Będę powtarzał wówczas słowa uczniów: „Panie, ratuj mnie”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

XVIII tydzień zwykły

środa

Mt 15, 21-28

I. O czym mówi Bóg?

Jezus udaje się poza granice Galilei, do miejscowości pogańskich: Tyru i Sydonu. Obecnie leżą one na granicy Izraela i Libanu. W tym czasie spotyka kobietę i nawiązuje z nią ciekawy dialog. Jezus więc pokonuje dwie symboliczne granice: pierwszą – geograficzną, udaje się do miejsc, których Żydzi omijali. Druga granica, którą Jezus przekracza to spotkanie i rozmowa z kobietą. Mimo, że była kananejką Jezus chwali jej wiarę.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Zwrócę uwagę na kobietę kananejkę, pogankę, która ma odwagę wołać i prosić Jezusa o pomoc dla swojej chorej córki. Jej dziecko jest dręczone przez złego ducha. Mimo że nie należy do wiernych Izraela nie wstydzi się iść do Jezusa. „Ulituj się” to znaczy „Uczyń mi łaskę”. W Jezusie prosta kobieta, poganka rozpoznaje „Syna Dawida”, którego nie potrafią rozpoznać elity żydowskie. Czy potrafię prosić Jezusa we wszystkich moich problemach, czy nie wstydzę się czasami modlić w jakiejś nietypowej lub wstydliwej sprawie?

Czymś szczególnym w postawie tej cierpiącej matki jest to, że nie przychodzi do Jezusa prosząc o coś dla siebie, ale dla swej córki. Czyni wysiłek, by ulżyć w cierpieniu bliskiej osobie. I robi to w ekstremalny sposób: „Przyszła, padła Mu do nóg i prosiła”.

Zauważę, że trzykrotnej prośbie kobiety odpowiadają trzy różne, nie do końca zrozumiałe zachowania Jezusa. Gdy po raz pierwszy kobieta zwraca się do Jezusa słowami: „Ulituj się nade mną” – z Jego strony nie ma żadnej reakcji, „nie odezwał się do niej ani słowem”. Na drugą prośbę, którą formułują uczniowie, wstawiając się za kobietą, ale dlatego, by więcej nie krzyczała, Jezus odpowiada: „Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela”. A w kolejnym podejściu, gdy pada kobieta na kolana przed Jezusem, stwierdza, że „niedobrze jest zabierać chleb dzieciom, a dawać psom”. Mimo tak chłodnego i z dystansem zachowania się Jezusa kobieta nie zraża się, do końca walczy o pomoc dla swej córki. Osoba niewierząca może być dla mnie wzorem wytrwałości w modlitwie, pewnej nieustępliwości w błaganiach. I co więcej, w tak trudnej sytuacji nie traci trzeźwości myślenia. Znajduje trafną ripostę na słowa Jezusa. Potrafi z nim inteligentnie dyskutować.

„Wielka jest twoja wiara”. Największym podziękowaniem za jej wytrwałość jest nie tylko pochwała ze strony Jezusa, ale nade wszystko zapewnienie, że córka będzie wolna od zniewolenia złym duchem, odzyska pełne zdrowie ducha. Pomyślę o mojej wierze w kontekście wytrwałości, czy zbyt szybko się nie zniechęcam w modlitwie prośby?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się kogoś, kto przeżywa trudności związane z dręczeniami szatańskimi.

XVIII tydzień zwykły

czwartek

Mt 16, 13-23

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii – spotkanie i rozmowa Jezusa z apostołami w okolicach Cezarei Filipowej – można podzielić na cztery części, które ściśle się ze sobą łączą. Pierwsza z nich to pytanie postawione przez Jezusa; druga jest odpowiedzią udzieloną przez Piotra. W trzeciej części jest obietnica złożona Piotrowi, a w jego osobie wszystkim jego następcom, jako zwierzchnikom Kościoła. Ostatnie zdania to niejako drugi dialog Piotra z Jezusem, w którym apostoł chce odwieźć swego Mistrza od drogi cierpienia i śmierci. Jezus kończy rozmowę niezwykle mocnym skarceniem Piotra.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Dlaczego Jezus przyszedł z okolice Cezarei Filipowej? Dzisiaj to miejscowość Banjas, u stóp góry Hermon, skąd wypływa rzeka Jordan. Tam znajduje się ogromna skała, do której Jezus się odwoła w dialogu z Piotrem.

„Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”. W odpowiedzi na pytanie Jezusa apostołowie nie mają problemu, by powiedzieć, jak Jezus jest postrzegany przez ludzi, z którymi się oni spotykają. Zastanowię się, jak postrzegają Jezusa moi najbliżsi, znajomi, koledzy z pracy, sąsiedzi?

Jezus jednak – jak dobry wychowawca – drąży temat i stawia kolejne, już trudniejsze pytanie: „Wy za kogo Mnie uważacie?”. To znaczy: kim jestem dla każdego z was osobiście? Jak najbardziej szczerze odpowiedziałbym Jezusowi?

„Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Jedynym, który zabiera głos jest Piotr. Zdanie wypowiedziane przez Piotra jest bardzo syntetycznym wyznaniem wiary. Jakiego wyznania użyłbym, by wyrazić wiarę i miłość w Jezusa, Syna Bożego?

Jezus akceptuje i przyjmuje wyznanie Szymona Piotra, które jest niejako wypowiedzią w imieniu pozostałych apostołów. I od razu wyjaśnia mu, że jego słowa są owocem łaski działającego w nim Ojca. Nadto – co dodatkowo ukazuje doniosłość chwili – zmienia mu imię na Piotr, czyli „skała” oraz składa obietnicę dotyczącą jego przyszłości.

„Ty jest Piotr, czyli Opoka (Skała) i na tej Opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielnego go nie przemogą”. Uświadomię sobie, że Kościół w którym żyję nie jest Kościołem związanym z jakimś kontynentem, krajem czy diecezją. Nie jest Kościołem papieży, czy biskupów. Kościół jest Jezusa Chrystusa, Syna Boga Żywego. Jest Kościołem grzeszników, więc jest słaby, ale jest święty i mocny świętością Chrystusa i niezwyciężony mocą Zmartwychwstałego. Czy taki Kościół kocham i do takiego Kościoła chce należeć? Czy w takim Kościele chcę żyć i takiego Kościoła, jeśli trzeba będzie, bronić?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam fragment z Katechizmu Kościoła Katolickiego dotyczący Kościoła (nr 751n)

XVIII tydzień zwykły

piątek

Mt 16, 24-28

I. O czym mówi Bóg?

Kolejny fragment z ewangelii Mateusza winien być odczytywany w kontekście perykopy z dnia wczorajszego. Jezus, po zapytaniu apostołów, kim dla nich jest, mówi im, co to znaczy być prawdziwym Jego uczniem. Gotowość pójścia i naśladowania Mistrza oznacza nie tylko wyrzeczenie i zmaganie się trudnościami i przeciwnościami dnia codziennego. To przede wszystkim życie, w którym najważniejsza jest osoba Jezusa Chrystusa.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus uświadamia uczniom, że wyznanie wiary w Niego winno być przypieczętowane życiem, w którym Jego uczniowie zmagają się z krzyżem, cierpieniem i wymaganiami. „Kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje”. Uczeń Jezusa powinien przyjąć i podjąć wysiłek niesienia krzyża swego życia, ponieważ jedynie poprzez wyrzeczenie się osobistych ambicji, przez cierpienie, a jeśli trzeba, także przez męczeństwo dla sprawy Bożej, osiąga się prawdziwe życie. Pomyślę, jak wypełniam to wymaganie Jezusa: czy zmagam się z moim krzyżem, co w dźwiganiu codziennego krzyża jest dla mnie najtrudniejsze?

Podążanie za Jezusem to realizowanie potrójnego wymiaru bycia z Nim: żyć jak Jezus, żyć dla Jezusa i być z Nim w komunii. Wszystko inne musi zejść na dalszy plan. „Cóż bowiem za korzyść odniesienie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy poniósł szkodę?”. Każda próba życia, w którym za wszelką cenę chce się przejść przez nie bez wysiłku i bez miłości wobec drugiego człowieka musi zakończyć się klęską. Zastanowię się nad moim dotychczasowym życiem, czy to, co osiągnąłem, moje dotychczasowe sukcesy nie był za cenę tracenia duszy, czy one prowadzą mnie ku spotkaniu z Bogiem?

Jezus pod koniec czasów „przyjdzie w chwale Ojca swego i odda każdemu według jego postępowania”. Pomodlę się, abym te słowa Jezusa nie traktował jako straszenie mnie, ale przestrogę zatroskanego o moje życie mojego Pana i Zbawiciela, który ma tylko jeden cel: bardzo pragnie, abym nie zmarnował życia, ale każda chwilę wykorzystuywał dla większego miłowania Boga i drugiego człowieka. Jezus przypomina mi, że cokolwiek robię dzisiaj, to wszystko winieniem wykonywać pytając się, jak to ma się w kontekście przyszłego spotkania się z Jezusem przy końcu czasów. Cokolwiek robię, wszystkie decyzje i wybory mają swoje konsekwencje na wieczność.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podczas modlitwy wieczornej powiem: „Jezu, z Tobą chcę nieść mój codzienny krzyż”.

XVIII tydzień zwykły

sobota

Mt 17, 14-20

I. O czym mówi Bóg?

Jezus z apostołami wraca z Góry Przemienienia. Jest to niejako powrót do codzienności, którego symbolem jest chłopiec cierpiący na epilepsję. Do dzisiaj epilepsja jest ciężką chorobą, która dotyka około 5% ludności ziemi. Starożytni lekarze wiedzieli, że przyczyny choroby są związane z wpływem księżyca, stąd epileptyków nazywano także „lunatykami” (luna – księżyc). Ludzie widząc tych chorych padających nagle na ziemię, trzęsących się w drgawkach i toczących pianę z ust sądzili, że mieszka w nich jakaś druga osoba, albo nieczysty duch, który nimi targał. Takiego chorego przyprowadzono do Jezusa, a On uzdrowił go.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Chorego syna na epilepsję, jak pisze Mateusz, przyprowadził „pewien człowiek”. Ewangelista nie podaje żadnego imienia, nie opisuje, kim ten człowiek jest. Wiadomo, że jest ojcem. Zauważę, jak powinna wyglądać miłość ojca do syna. Jest gotowy uczynić bardzo wiele dla niego, by wyzdrowiał. Nie wstydzi się klęknąć przed Jezusem i błagać, by „zlitował się nad jego synem”. Całą nadzieję pokłada tylko w Jezusie. Zastanowię się, czy stać mnie na takie gesty i słowa wobec Jezusa, gdyby przyszło mi wstawiać się za kimś bliskim? Pomyślę też, co jest obecnie moim wewnętrznym zniewoleniem?

Ojciec dziecka mówi Jezusowi, że przyprowadził chorego syna do uczniów, ale oni nie potrafili mu pomóc. A przecież w wcześniejszym rozdziale (10,1) Jezus przekazał uczniom władzę uzdrawiania i wyrzucania złych duchów. Dlaczego nie byli wstanie uzdrowić chorego? Nie mogli czy nie chcieli? Co mogło stanąć na przeszkodzie wykonywania otrzymanej władzy?

„O plemię niewierne i przewrotne”. Do kogo Jezus odnosi te mocne słowa? Raczej do uczniów, choć do tej pory nigdy ich tak nie nazwał. Uczniowie mimo otrzymanych darów, nie potrafią ich wykorzystać i tym samym znaleźli się na duchowym poziomie tłumu. Gdy tylko znaleźli się sami, bez Jezusa, nie potrafią pomóc potrzebującym. Jezus mimo że używa mocnych słów nie chce nikogo obrazić, ale muszę Jego słowa potraktować jako wezwanie do „metanoi”, czyli zmiany sposobu myślenia z ludzkiego na Boski.

Jezus szybko uzdrawia chorego syna. Demona siedzącego w chorym młodzieńcu „surowo skarcił i od razu wszedł z niego”. Chorobę, zło i demony Jezus pokonuje bezwzględnie. W takich sytuacjach Jezus jawi się jako Syn Boży, który z mocą pokonuje szatana i ukazuje wszystkim, że panuje nad Złym. Czy wierzę, że Jezus jest gotowy w każdej chwili, gdy tylko Go poproszę, że pokona także we mnie wszelkie zło, niedobre przyzwyczajenia, słabości?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Uczniowie pytali Jezusa: „Dlaczego nie mogliśmy wyrzucić złego ducha?”. „Z powodu malej wiary” – odpowiedział im. Pomodlę się wo większą, mocniejszą wiarę.

XIX tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 14, 22-33

I. O czym mówi Bóg?

Po kolejnym cudzie, Jezus przynaglił uczniów, by szybko przeprawili się na drugi brzeg, a On sam udał się na osobistą modlitwę. Modlił się całą noc, do świtu. Uczniowie w tym czasie płynąc łodzią zmagali się z burzliwą pogodą. Jak długo męczyli się w łodzi, tak długo Jezus modlił się, na odosobnieniu, na górze. Jezus wkracza do akcji, by pomóc swoim uczniom nad ranem. Drugim bohaterem jest Piotr, który z jednej strony wykazuje się odwagą, a z drugiej brakiem ufności wobec Jezusa.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus „odprawił tłumy i sam jeden wszedł na górę, aby się modlić”. Po ciężkim dniu Jezus nie odpoczywa, ale od razu udaje się na osobistą modlitwę. Chce być sam na sam ze swoim Ojcem. Ma świadomość, że przed Nim stoją kolejne wyzwania, praca, zmagania z ludźmi, którzy Go nie rozumieją, a niektórzy wprost z Nim walczą. Tylko rozmowa z Ojcem może dać Jezusowi odpowiednią siłę i rozeznanie w prawidłowym wypełnieniu woli Boga.

Jezus modli się cała noc, do świtu. Reaguje na problemy uczniów w łodzi „O czwartej straży nocnej”. Była to więc godzina między trzecią a szóstą. Pora świtania w Biblii jest czasem Bożej interwencji. Tak było, np. podczas przejścia przez Morze Czerwone (por. Wj 14, 24n). Psalmista pisze, że „Bóg mu dopomaga o brzasku poranka” (46,6), a prorok Izajasz zapewnia, że nawet gdy wieczorem jest strach to „przed nastaniem rana, znika” (14,17). Dla chrześcijan czas poranka to przede wszystkim wspomnienie zmartwychwstania Jezusa. Boże łaski często są dostępne dla tych, którzy potrafią zrezygnować z dłuższego snu. Pomyślę, kiedy ostatni raz modliłem się bardzo wcześnie rano.

W łodzi, w której płyną uczniowie jest także Piotr. Na słowa Jezusa: „Odwagi! To Ja jestem, nie bójcie się!”, odpowiada, że jest gotowy przyjść do swojego Mistrza po wodzie. Piotr jest tym, który występuje w imieniu innych. Niedługo to potwierdzi drugi raz, gdy będą nad koło Cezarei Filipowej. Czuje się przywódcą, choć nie zdaje sobie sprawy ze swoich słabości w wierze. „Na widok silnego wiatru uląkł się i zaczął tonąć”. Zachowanie Piotra pokazuje, że moc wiary połączona jest często ze słabością. „Silny wiatr” to symbol różnych zagrożeń, które zawsze będą czyhać na każdego wierzącego. Będę pamiętał, że „przeciwny wiatr” – przeciwności mogą również umacniać.

„Mała wiara” to mówienie Jezusowi raz „tak”, a innym razem „nie”, to z jednej strony pragnienie podążania za Jezusem, a z drugiej odchodzenia od Niego.Czy zauważam słabe strony mojej wiary?

„Panie, ratuj mnie!”. Piotr, mimo słabości wiary nie wstydzi się prosić Jezusa o pomoc, gdy zaczął tonąć. Uświadomię sobie, że Jezus jest zawsze gotowy przyjść mi z pomocą w moich codziennych tarapatach.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się słowami aktu wiary, nadziei i miłości.

XIX tydzień zwykły

Niedziela rok B

J 6, 41-51

I. O czym mówi Bóg?

Szósty rozdział ewangelii wg św. Jana rozpoczyna się od dwóch cudów: rozmnożenia chleba i uciszenia burzy na jeziorze. Potem Jezus mówił trudne do przyjęcia i zrozumienia dla Żydów słowa o tym, że jest „chlebem życia”. Oni jednak nie rozumieli Jego słów, były dla nich zupełnie niezrozumiałe. Dzisiejszy fragment to kontynuacja mowy Jezusa. Nie wycofuje nic z tego, co wcześniej powiedział i dodaje nowe prawdy, przypominając rodakom wydarzenia z historii Izraela.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jan pisze, że Żydzi „szemrali” przeciwko Jezusowi. Słowo to jest wyrazem ich niezadowolenia z tego, co usłyszeli. Tym samym wpisują się w niechlubne wydarzenia z przeszłości, gdy ich przodkowie szemrali na pustyni przeciwko Mojżeszowi. Psalmista pisze, że „szemrali w swoich namiotach” (106,24), czyli nie mieli odwagi powiedzieć prosto w oczy o tym, co im się nie podobało. Faryzeusze szemrali z powodu, że uczniowie Jezusa zasiadali do stołu z grzesznikami.

„Czyż nie jest to Jezus, syn Józefa, którego znamy?”. Jezus wzywa słuchaczy do przekroczenia nowego progu wiary, oni zaś zatrzymują się na wątpliwościach wobec Jego osoby: znają Go od dzieciństwa i jest dla nich zbyt prostym człowiekiem, by mogli zawierzyć Jego niezwykłym słowom. Znajomość ziemskiej rodziny Jezusa jest dla nich argumentem, że nie pochodzi On od Boga, nie jest Synem Bożym.

Jezus zapewnia, że „nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli nie pociągnie go Ojciec”. Nikt o własnych siłach i własnym rozumem nie jest w stanie zrozumieć Jezusa i wejść z Nim w bliskie duchowe relacje bez pomocy Boga. Każdy, kto pragnie żyć z Bogiem najpierw musi uznać swoją ograniczoność, musi w pokorze i szczerości serca poprosić Boga o dar szczególnej więzi z Nim. Poproszę Jezusa o taki dar: abym chciał wsłuchiwać się w głos Boga w moim wnętrzu, abym cierpliwie nasłuchiwał, co Bóg mówi do mnie.

„Kto wierzy we Mnie, ma życie wieczne”. Jezus daje mi pewność, że autentyczna wiara w Niego, przyjęcie Go jako Pana i Odkupiciela daje życie wieczne już „tu i teraz”. To nie tyle obietnica przyszłości. Dzieje się to, gdy spożywamy „chleb życia”. Jak często korzystam z Eucharystii, oprócz niedzieli?

Najważniejszym owocem spożywania chleba, którym jest mistyczne Ciało Jezusa, jest dar życia wiecznego. „Jeśli kto spożywa chleb, będzie żył na wieki”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Wybiorę jeden dzień w tygodniu, abym odbyć adorację Najświętszego Sakramentu.

XIX tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 12, 35-40

I. O czym mówi Bóg?

Co jakiś czas się pojawiają w mediach – i najczęściej nie sprawdzają – daty końca świata. Jezus wyraźnie daje do zrozumienia, że będzie musiał odejść, ale kiedyś powróci, przy końcu czasów. Ale przyjdzie w chwili dla nikogo nieznanej, nie mówi dokładnie, kiedy to nastąpi, dlatego każdy winien być zawsze przygotowany, aby Go przyjąć we właściwy sposób. Jednakże to oczekiwanie nie powinno nikogo napawać strachem. Ci, którzy w Niego wierzą, zaufali Jego słowu i w swoim codziennym życiu potwierdzają decyzje przynależenia do Jezusa, powinni być spokojni, ponieważ „spodobało się Ojcu waszemu dać wam królestwo”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie”. Jezus nie wyznacza konkretnej daty swego powtórnego przyjścia, wzywa jedynie do „czuwania”. Czuwanie chrześcijańskie nie jest ucieczką od rzeczywistości i biernym czekaniem. Jezus poleca, by człowiek oczekujący miał tylko „przepasane biodra”, bez długiej szaty, która krępuje ruchy, tzn. by w oczekiwaniu wykonywał codzienne czynności. Św. Alojzy Gonzaga, pracując w ogrodzie, został zapytany, co zrobiłby w tej chwili, gdyby dowiedział się, że zaraz umrze: „Pracowałbym dalej w ogrodzie”. Chrześcijan to człowiek „oczekujący swego Pana, kiedy z uczty weselnej powróci; aby Mu otworzyć, gdy nadejdzie”. Pomyślę o moich codziennych obowiązkach. Czy potrafię choćby na chwilę pomyśleć o tym, co robię i jak żyję w kontekście spotkania z Bogiem przy końcu mojego życia?

Jezus obiecuje, że ci, którzy prawidłowo zrozumieją sens życia i śmierci, będą zaliczeni do grona szczęśliwych. Do tego stopnia, że sam Pan „przepasze się i każe im zasiąść do stołu, i będzie im usługiwał”. Podczas modlitwy będę uwielbiał Boga za to, że Syn Boży „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie za wielu”. Zastanowię się, jak mogę konkretnie naśladować Jezusa w służbie innym?

Każdy człowiek umrze i musi być przygotowany na śmierć. Jezus przestrzega, że spotkanie z Bogiem przy końcu życia może być niespodziewane. „Bądźcie gotowi, gdyż o godzinie, której się nie domyślacie Syn Człowieczy przyjdzie”. Można odejść z tego świata powoli i być przygotowanym, by zdać sprawę o sobie samym przed Bogiem, a może się zdarzyć śmierć nagła, tragiczna, gdzie podczas ostatnich chwil życia nie było możliwości pojednania się z Bogiem i przeproszenia Go za grzechy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Zważaj dobrze na chwilę obecną… Nie podążaj zbyt szybko naprzód. Wszystko po kolei. Zadowalaj się tym, co masz teraz do zrobienia, wykonaj to dobrze i dokładnie, a będziesz miał wystarczająco pracy”(bł. Kasper Stangassinger CSsR).

XIX tydzień zwykły

poniedziałek

Mt 17, 22-27

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment składa się z dwóch części. W pierwszej Jezus po raz drugi zapowiada, że Jego życie zmierza w kierunku męki i śmierci, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. Mistrz daje się poznać jako ktoś bardzo świadomy tego, co Go czeka, i nie boi się otwarcie o tym mówić najbliższym, przygotowując ich na trudne chwile w niedalekiej przyszłości. W ten kontekst wpisany został inny epizod dotyczący obowiązku płacenia podatku religijnego na utrzymanie świątyni. Jezus w dialogu z Piotrem wyłuszcza przy tej okazji głębszy sens bycia wolnym i przynależenia do Boga.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Bycie uczniów z Jezusem jest niezwykle dynamiczne. W jednym momencie widzą Go czyniącego cuda, albo głoszącego słowa nadziei, by po chwili słyszeć zdania zapowiadające Jego mękę i śmierć. Nie może więc dziwić zdanie, że „bardzo się zasmucili”. Mimo że Jezus już drugi raz zapowiada swoją tragiczną przyszłość uczniowie ciągle nie są przygotowani na to, co ma spotkać ich Mistrza i nauczyciela. Pomyślę, jaki obraz Jezusa noszę w moim sercu. Czy postrzegam Go tylko jako Syna Bożego z mocą uzdrawiania, czy też rozważam prawdę, że przyszedł na ziemię, aby oddać życie na krzyżu?

„Czy wasz Nauczyciel płaci podatek dwudrachmy?” – został zapytany Piotr przez poborców podatku świątynnego. Podatek obejmował on wszystkich żydowskich mężczyzn w Izraelu powyżej 20 roku życia i odpowiadał wartości dwom dni pracy najemnego robotnika.

Pytanie skierowane do Piotra jest początkiem krótkiej rozmowy apostoła z Mistrzem wyjaśniającej sprawę podatku. „Od kogo królowie ziemscy przyjmują daniny albo podatki? Od synów czy od obcych?”. Jezus w logiczny sposób tłumaczy, że są oni dziećmi Boga, a On jako Syn Boży tym bardziej jest zwolniony z płacenia podatku na rzecz świątyni swojego Ojca. On jest wolnym Synem Boga i podobnymi do Niego stają się ci, którzy podążają za Nim i trwają z Nim w jedności myśli i woli. „Wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży są synami Bożym. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, ale ducha przybrania za synów” – przypomina św. Paweł (Rz 8,14-15). Nigdy jednak dość przypominania, że osobista wolność łączy się zawsze z odpowiedzialnością. Nie jest samowolą i nie może być realizowana za wszelka cenę. Jest darem i zadaniem. Pomyśle, jak rozumiem wolność?

„Żeby jednak ich nie gorszyć…”. Jezus pragnie jednak uniknąć zgorszenia. Nie chce urazić ludzi prostej wiary. Zapłata zgodna z obyczajem ma ustrzec Mistrza i Jego uczniów przed opinią, że oni odrzucają kult świątynny. Nauczyciel przypomina, że we wszystkim co czynię powinienem zawsze zwracać uwagę na bliźniego, czy moje postępowanie – nawet z dobrą intencją – nie gorszy innych.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Wy zatem bracia zostaliście powołani do wolności. (…) Ku wolności wyprowadził nas Chrystus. Zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli” (Ga 5,1.13)

XIX tydzień zwykły

wtorek

Mt 18, 1-5.10.12-14

I. O czym mówi Bóg?

Jezus zadawał uczniom pytania i oni – na szczęście – czasami mieli odwagę stawiać pytania swojemu Mistrzowi. W dzisiejszym fragmencie Jezus nie od razu udziela odpowiedzi, ale stawia pośrodku nich dziecko – ono, czyli sposób myślenia i postępowania najmłodszych jest odpowiedzią na ich pytanie. Dziecko jest też symbolem osoby słabej, potrzebującej troski i czasami zagubionej. W tym kontekście należy więc rozumieć opowiadanie Jezusa o pasterzu, który z wytrwałą miłością poszukuje jedną ze stu owiec.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?”. Pytanie o wielkość, czy pierwszeństwo w niebie stwarza Jezusowi okazję, kto rzeczywiście jest najważniejszy w Kościele. Postawienie dziecka „pośrodku” zdecydowanie mówi, kto jest w centrum życia Kościoła. Kryterium miary wielkości jest dziecko, które symbolizuje delikatność, niewinność, prostotę, spontaniczność, kruchość czy niewystarczalność. Pomyślę o dzieciach w mojej rodzinie. Czy potrafię się czegoś nauczyć od nich, czym są dla mnie przykładem?

Jezus przestrzega: „Jeżeli nie odmienicie się i nie staniecie jak dzieci…”. Zdanie Jezusa nie jest zwykłą przestrogą. Poprzedza je wyrażenie „zaprawdę powiadam wam”. Zawarta jest w nim Boska powaga, władza i moc słów. To wyrażenie Jezus stosuje w odpowiedziach, które po ludzku są trudne do zrozumienia i przyjęcia. Dlatego stawanie się za wzór dziecka wiąże się z wysiłkiem zmiany sposobu myślenia, widzenia i oceniania siebie, innych i wydarzeń wokół mnie. „Podobnie jak dziecko nie trwa za długo w gniewie, nie pamiętam wyrządzonej krzywdy, nie mówi jedno, a myśli drugie, podobnie i wy, jeśli nie będzie mieć czystości umysłu nie wejdziecie do królestwa niebios” (św. Hieronim).

Do tych „małych” bardzo podobny jest człowiek zagubiony, porównany do owcy, która odłączyła się od stada. Pasterz, który zauważył brak jednej nie jest obojętny na jej zagubienie. „Czy nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu w górach nie pójdzie szukać tej, która się błąka?”. Jezus bardzo wyraźnie mówi, że Ojcu zależy na każdym, kto pogubi się w swoim życiu, nikogo nie pozostawia bez pomocy, każdemu jest gotowy posłać kogoś, kto będzie go szukał. Czy mam w moim otoczeniu osoby, o których wiem, że gdybym się zagubił w życiu przyjdą mi z pomocą? Czy ja jest gotowy szukać tych, którzy pogubili się życiowo?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Aniołowie w niebie wpatrują się w zawsze w oblicze Ojca mego”. Czy wierzę w prawdę o aniołach? Jak ja rozumiem, kim dla mnie są aniołowie? Czy modle się do mego anioła, czy nadałem mu imię?

XIX tydzień zwykły

środa

Mt 18, 15-20

I. O czym mówi Bóg?

Fragment dzisiejszej Ewangelii jest świadectwem istnienia pewnej dyscypliny kościelnej odnoszącej się do odpowiedniego zachowania wobec wiernych we wspólnocie. Po wskazaniach, by przyjmować królestwo Boże jak dziecko serię uwag odnoszących się do życia we wspólnocie rozpoczyna przypadek grzechu brata. Grzech wg kategorii, który spotykamy w nauczaniu katechizmowym może być osobisty lub publiczny, ciężki lub lekki, albo umyślny czy nieumyślny. Jezus nakazuje, by wobec tego, który popełnił grzech zastosować upomnienie tzw. „stopniowalne”. Jednocześnie w drugiej części dzisiejszego fragmentu daje zapewnienie swojej obecności podczas wspólnej modlitwy wierzących.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Gdy twój brat zgrzeszy przeciwko tobie…”. Życie wspólnotowe zawiera w sobie elementy radości, ale niesie też konflikty czy nieporozumienia. Zdarza się – i jest to „normalna” cecha każdej wspólnoty – że nawzajem siebie ranimy. Jezus mówi o kimś, kto popełnił grzech wobec mnie. Czy pamiętam, kim była osoba, z która ostatnio miałem jakąś kłótnię czy trudną relację? Jak wówczas się zachowałem?

Jezus w sytuacji konfliktu daje mi naukę następującą: „Idź i upomnij go w cztery oczy”. Najważniejsze by spokojnie ze sobą rozmawiać o tym, co się wydarzyło między nami. „Jeśli cie posłucha, pozyskasz swego brata”. Cały wysiłek spokojnej rozmowy, tłumaczenia sobie nawzajem konfliktu czy nieporozumienia ma na celu, by brat był znowu przywrócony wspólnocie, by na powrót stał się dzieckiem Bożym. Mam myśleć o drugiej osobie, a nie o tym, w jaki sposób ktoś mnie obraził czy skrzywdził. Pomyślę, jak ja zachowuję się w takich sytuacjach, czy mam odwagę upomnieć kogoś „w cztery oczy”?

Może się zdarzyć, że brat, który zgrzeszył nie widzi swego błędu, albo nie chce przyjąć upomnienia, wówczas Jezus zachęca, by „wziąć ze sobą jeszcze jednego lub dwóch, żeby na świadectwie ich słów opierała się cała prawda”. Dwóch czy trzech gwarantuje większy obiektywizm w rozmowie, ponieważ oskarżyciel nie zawsze może mieć rację. Ważne jest to, że należy wykorzystać wszelkie możliwe środki, by we wspólnocie zapanowała prawdziwa jedność. Uświadomię sobie, że muszę zawsze wykazywać się autentyczną troska o dobro drugiego. Braterskie upomnienie to prawda czyniona w miłości. Miłość i odpowiedzialność za tego, kto pobłądził wskazuje drogę i środki w poszukiwaniu najlepszego rozwiązania konfliktu.

Ostatnią instancją jest wspólnota Kościoła. Gdy ktoś nie przyjmuje upomnienia wspólnoty, zostaje z niej usunięty. Pomyślę o tych, którzy byli ze mną we wspólnocie i odeszli z rożnych powodów. Pomodlę się za nich.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Gdzie są dwaj albo trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich” Przy najbliższej okazji zaproszę jedną lub dwie osoby do wspólnej modlitwy.

XIX tydzień zwykły

czwartek

Mt 18, 21-19,1

I. O czym mówi Bóg?

Przebaczenie jest nieodzownym elementem w życiu każdego człowieka. Jak nie można żyć bez miłości, tak też niemożliwe jest życie bez przebaczenia. Mówi się, że przebaczenie zawiera się w miłości, to znaczy, że jeśli ktoś kocha, potrafi przebaczać. Przebaczenie jest bardzo ważne, choć jednocześnie bardzo trudne. Przebaczyć komuś, kto wielokrotnie zranił słowem czy czynem nie jest łatwo. Problem wielokrotnego przebaczenia zawsze był ważną kwestią w życiu każdej wspólnoty wierzących. Pytanie jakie Piotr zadał Jezusowi stało się punktem wyjścia, by wytłumaczyć w kolejnej przypowieści, co to znaczy przebaczać na wzór Ojca w niebie.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Piotr stawia Jezusowi jedno z najważniejszych pytań dotyczących życia ludzi wierzących: „Ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zgrzeszy przeciwko mnie?”. Apostoł zdaje się sugerować Mistrzowi, że doświadczenie wielokrotnego przebaczenia nie przyniosło spodziewanego skutku. Więc ile razy należy czynić wysiłek wobec kogoś, kto niegodziwie wobec mnie postąpił, aby mu kolejny razy wybaczyć? Pomyślę nad sytuacjami i osobami w moim życiu, ile jest takich osób, którym przebaczałem i po jakimś czasie znowu mnie obrażali?

Jezus odpowiadając na pytanie Piotra używa symboliki liczby siedem. „Nie mówię ci, że aż siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy”. Przebaczeniem obdarzać trzeba zawsze, zwłaszcza jeżeli ktoś, kto zawinił przeciw mnie, o nie prosi.

Jezus porównuje życie w Królestwie Bożym do bogatego człowieka, który chciał się rozliczyć ze swymi sługami. Dłużnikiem jest każdy grzesznik, który trwoni Boży dar miłości. Jest to zatem przypowieść także o mnie, o moich długach wobec Pana Boga i o moich dłużnikach, to znaczy ludziach, którym winienem przebaczyć.

Ewangelista bardzo wyraźnie zaznacza dysproporcje między długiem wobec Pana, a tym, co był winien mu jego kolega. „Dziesięć tysięcy talentów” to równowartość codziennej pracy, którą trzeba by wykonywać przez 200 lat. A sto denarów to sto dni pracy zwykłego robotnika. Ogromna różnica. Pan Bóg oczekuje przebaczenia z mojej strony wobec winowajców, ponieważ On mi zawsze przebacza.

„Pan ulitował się …”. Gospodarz jest wyrozumiały i wsłuchał się w błaganie: „Miej cierpliwość nade mną…”. Przypomnę sobie chwile z mojego życia, w którym otrzymywałem Boże przebaczenie mimo popełnienia świadomie wielu ciężkich grzechów.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

W ostatnich zdaniach przypowieści Jezus przestrzega, że dar przebaczenia do którego zachęca musi mieć ważną cechę: przebaczenie ma być dane „z serca”. Przebaczenie Jezusa wyróżnia się tym, że okazywane jest bez stawiania warunków, ma być gestem bez wyrachowania, szczere, płynące z serca.

XIX tydzień zwykły

piątek

Mt 19, 3-12

I. O czym mówi Bóg?

W swym nauczaniu Jezus podejmuje najbardziej zasadnicze tematy ludzkiego życia. Tym razem, po opuszczeniu Galilei udaje się Judei, gdzie spotyka się z faryzeuszami. Punktem wyjścia do rozmowy z nimi jest pytanie, jakie do Jezusa skierowali przywódcy religijni, dotyczące nierozerwalności małżeństwa. Jezus odpowiadając na ich pytanie ukazuje godność małżeństwa z perspektywy pierwotnego planu Boga odwołując się do pierwszej księgi Biblii. Nauczyciel przypomina o zróżnicowaniu i jednocześnie komplementarności mężczyzny i kobiety, gdy decydują się być na zawsze ze sobą. Nie dla wszystkich jednak ta prawda jest oczywista i w pełni akceptowalna.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?”. Faryzeusze wyraźnie stają po stronie mężczyzn. Uznawali, że powód do rozwodu mogą przedstawiać tylko mężczyźni. Od początku spotkania z Jezusem są do Niego negatywnie nastawieni, ponieważ dobrze znali pogląd Jezusa na nierozerwalność, gdy w mówił w cudzołóstwie (Mt 5,31-32). Ukazywał wówczas, jak ważne jest, by równo traktować mężczyznę i kobietę; że oboje posiadają taka sama godność w małżeństwie. Pomyślę, jakie mam zdanie na temat rozwodów, co wg mnie może usprawiedliwiać rozejście się męża i żony?

„Czy nie czytaliście?”Jezus zarzuca faryzeuszom świadome pomijanie słów zawartych w Biblii na temat małżeństwa. Faryzeusze jako przewodnicy duchowi znali teksty święte, a jednak na użytek walki z Jezusem nie chcą ich przywołać. Wygodniej jest dla nich powoływać się na prawo, które sformułował Mojżesz. Jest on mocno dyskusyjne. Mąż mógł oddalić swoją zonę, gdy „znalazł w niej coś odrażającego” (Pwt 24,1-4) lub zaniedbanie prozaicznej czynności, np. przypalenie chleba. Dla Jezusa jest to bardzo dobra okazja, by przypomnieć, jaki był zamiar Boga wobec małżeństwa. Osoby, które zawierają ślub „są jednym ciałem”, stanowią niezwykłą duchową jedność. Ślubują sobie, ale Boga przywołują na świadka i mocodawcę ich wzajemnej miłości.

Jezus przypomina główne zasady etyki i moralności chrześcijańskiej odnoszącej się ro małżeństwa, jego wierności i nierozerwalności. Każdy powtórny związek po zawartym ważnie sakramencie małżeństwa – jeśli nie jest prawnie przez władze kościelne unieważniony – jest cudzołóstwem.

Zwrócę uwagę na słowa Jezusa o dobrowolnej bezżenności. „Nie wszyscy pojmują te słowa…”. W Kościele są powołania do małżeństwa, celibatu, czy bezżenności lub życia w pojedynkę. W każdym przypadku musi być osobiste rozeznanie do jakiego stylu życia wzywa mnie Bóg. Każde z powołań jest darem Bożym, niesie ze sobą wiele radości, ale w każdym ze stanów trzeba podjąć wysiłek wytrwania w nim. Żadne powołanie nie jest lepsze, a każde wymaga troski.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Bogu za moich rodziców, za ich małżeństwo, pomodlę się za całą moją rodzinę. Szczególnie będę pamiętał o tych z rodziny, którzy się rozwiedli, nie dotrzymali słów wierności.

XIX tydzień zwykły

sobota

Mt 19, 13-15

I. O czym mówi Bóg?

Jezus spotykał się z wszystkim kategoriami osób. Najwięcej rozmów i przemówień miał do różnego rodzaju grup dorosłych. Były to spotkania i rozmowy z tłumami, ale zauważał także pojedyncze osoby, które zwracały się do Niego o pomoc. Miał okazję przekazać istotne prawdy dla młodego pokolenia, którego przedstawicielem był tzw. bogaty młodzieniec. Dzisiejszy, krótki fragment Ewangelii wg Mateusza ukazuje Jezusa w kontakcie z najmłodszymi. Dzieci również należą do królestwa Bożego i są one w oczach Bożych niezwykle ważne.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Matki, które przynosiły swoje dzieci do Jezusa prosiły, by „położył na nie ręce i pomodlił się za nie”. Prośba to wynikła z przekonania o władzy Jezusa. Kobiety słyszały o Jezusie, jak mówił z mocą, ile uczynił cudów, jak bardzo pomagał innym rodzicom w przywróceniu do zdrowia ich dzieci. Mają zatem do Jezusa pełne zaufanie i chcą powierzyć im swoje maleństwa. Pomyślę o najmłodszych dzieciach w mojej rodzinie. Czy modlę się za nie, czy będąc matką lub ojcem przynoszę je do Jezusa, przyprowadzam do Kościoła?

„Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie”.Jezus pozwalając, by matki przynosiły dzieci do Niego, przełamywał kolejne stereotypy, ponieważ w Izraelu dzieci, które nie potrafiły przestrzegać Tory, nie należały do wspólnoty ludu. Zasadniczo dziećmi – poza matkami – mało kto się interesował. Jezus uświadamia uczniom, którzy „szorstko zabraniali” zbliżać się matkom z dziećmi do Mistrza, że „do takich należy królestwo niebieskie”. Przypomina, że także dziećmi mają swoje miejsce w wspólnocie wierzących. Są ważne, mają swoją godność i w pewnych cechach dziecięctwa mogą być przykładem dla dorosłych.

Zastanowię się, jakie cechy dziecka mam w sobie. W modlitwie postaram się stanąć przed Bogiem jak dziecko wobec Ojca. Nie muszę wtedy nikogo udawać, niczego ukrywać. Będę szczery i prosty w słowach, jakimi zwrócę się do Boga. Poproszę Go, „aby włożył na mnie ręce”, by mnie pobłogosławił na wszelkie moje działania, spotkania i rozmowy. Abym w kontakcie z innymi był prostolinijny, bez udawania.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przypomnę sobie wydarzenia i słowa związane z dziećmi w ewangeliach. Wśród ludzi korzystających z rozmnożenia chleba były także dzieci. Są więc uczestnikami szczególnego rodzaju miłosierdzia, ponieważ zanim Jezus uczynił cud, patrząc na rzesze wiernych powiedział: „Żal mi tego tłumu” (Mt 15,32). Jezus kilkakrotnie uzdrowił dzieci, gdy przyszyli do Niego zatroskani rodzice (syn dworzanina, młodzieniec z Nain, syn wdowy, córka Jaira). A podczas Niedzieli Palmowej dzieci uznają w Jezusie Syna Dawida.

XX tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 15, 21-28

I. O czym mówi Bóg?

Jezus spotyka się z kobietą, kananejką, która błaga Go o uzdrowienie swojej opętanej przez demona córki. Matka czyni to z mocnym zaangażowaniem, nie wstydzi się krzyczeć, by zwrócić uwagę Mistrza i Nauczyciela, że znalazła się w wielkiej potrzebie. Mimo że uważna jest za pogankę, wykazuje się wielkim zaufaniem do Jezusa, za co ostatecznie – mimo pewnej na początku powściągliwości – Jezus chwili ją za jej wiarę. W dialogu z Jezusem potrafi zachować trzeźwość umysłu i szybko oraz logicznie odpowiada na słowa Jezusa.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Ulituj się nade mną”. Kobieta i matka przychodzi do Jezusa błagając Go o zlitowanie. Nie wiadomo, czy miała świadomość, że jej osoba i prośba obciążona jest dwiema niekorzystnymi okolicznościami. Najpierw tym, że jest kananejką, czyli przynależy do wspólnoty wrogów Izraela, a po drugie, że jest matką opętanej córki, czyli że domen jest obecny w ich rodzinie. Mimo tego przełamuje wszelkie przeciwności i błaga Jezusa o pomoc. Czy mam świadomość, że mimo wszelkich moich grzechów, niewierności i słabości zawsze mogę prosić Jezusa o pomoc? potrafię prosić Jezusa we wszystkich moich problemach, czy nie wstydzę się czasami modlić w jakiejś nietypowej lub wstydliwej sprawie?

„Moja córka jest ciężko nękana przez złego ducha”. Zatroskana matka nie prosi o ulgę w cierpieniu dla siebie, ale błaga, by Jezus pomógł jej dziecku. Pokonuje ciężką drogę, by dotrzeć do Jezusa, ale po to, by pomóc bliskiej osobie. I robi to w ekstremalny sposób: „Padła Mu do nóg i prosiła”. Kobieta zachowuje się Magowie przy narodzinach Jezusa.

„Lecz Jezus nie odezwał się do niej ani słowem”. Nie często zdarzało się, by Jezus nie reagował na prośbę, a w tym przypadku, błagalne krzyki, osoby, która zwraca się do Niego o pomoc. Zastanowię się, dlaczego Jezus nic nie odpowiedział na jej błaganie. Może to być i wskazówka dla mnie, że Pan Bóg nie musi od razu reagować na moje prośby modlitewne? Bóg nie jest przecież „automatem”, że po wrzuceniu pieniążka wyskakuje odpowiedni produkt, który chciałem mieć. Poproszę Boga w modlitwie o rozeznanie i cierpliwość.

„Odpraw ją” – mówi do Jezusa uczniowie. W pierwszym odczuciu wydaje się, że chcą, by Jezus nie zwracał na nią uwagi, by mimo jej krzyku, przeszedł obok niej obojętnie. Wówczas zachowali by się podobnie, jak w przypadku, gdy do Jezusa przychodziły matki z dziećmi proszą o Jego błogosławieństwo, a uczniowie zabraniali im tego. W drugim rozumieniu wyrażenie „odpraw ją” oznaczałoby: „spełnij jej prośbę”. W takim razie uczniowie byliby pośrednikami między Jezusem a kobietą, i – zdaniem niektórych – zapowiedzią wstawiennictwa świętych. Czy wierzę w orędownictwo świętych? Do których zwracam się najczęściej o ich wstawiennictwo i w jakich sytuacjach?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Wielka jest twoja wiara”. Jezus pochwalił wiarę niewierzącej kobiety. Jaka jest moja wiara? Czy Jezus powiedziałby podobne zdanie o mojej wierze?

XX tydzień zwykły

Niedziela rok B

J 6, 51-58

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii wg św. Jana stanowi najważniejszą część mowy Jezusa o Chlebie Żywym. Jezus wskazuje na siebie jako prawdziwy chleb z nieba, który gdy jest godnie przyjmowany, daje życie. Spożywanie mistycznego Pokarmu Jezus przeciwstawia zwyczajnemu pokarmowi, który był dany ich przodkom – on nie dawał prawdziwego życia. Słowa Jezusa są krytykowane i niezrozumiałe dla Żydów, co w żadnym stopniu nie zniechęciło Jezusa, by kontynuować mowę o tym, że jest niemożliwe życie wieczne z Bogiem, jeśli ktoś nie będzie się posilał Ciałem i Krwią Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus otwarcie wyraża prawdę o Eucharystii: to prawdziwe Jego Ciało i prawdziwa Jego Krew: „Jestem chlebem, który zstąpił z nieba”. Każdy wierzący, który chce żyć wiecznie w niebie musi się karmić tym duchowym pokarmem. „Jeżeli nie będzie jedli Ciała Syna Człowieczego ani pili Jego krwi, nie będziecie mieli życia w sobie”. Zmartwychwstanie przy końcu czasów stanie się nadzieją na życie wieczne dla tych, którzy spożywali Ciało i Krew Jezusa. Zastanowię się, jaką role w moim życiu odgrywa uczestnictwo w Eucharystii i przyjmowanie Komunii świętej? Czy mógłbym jeszcze częściej korzystać z tego „największego Daru”, jaki pozostawił Jezus?

„Sprzeczali się między sobą, jak On może dać nam swoje ciało do jedzenia?”. Nie mogę się dziwić, że Żydzi nie tylko nie rozumieli słów Jezusa, ale także nie potrafili się zgodzić między sobą. Były to słowa, których nigdy się nie spodziewali. Wcześniej słyszeli o pokarmie, jaki Bóg dał im przodkom na pustyni, lecz słowa Jezusa przerastają ich wyobraźnie o Bożym pokarmie. Dodatkowym argumentem przeciw był fakt, że od wielu lat znali Jezusa i Jego rodzinę. Dzisiaj znacznie łatwiej niż dawniej jest przyjąć prawdę o Ciele i Krwi Jezusa. Mamy za sobą doświadczenie dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa, rozwijającej się myśli teologicznej, która poprzez wielu wybitnych teologów była i jest nam przekazywana. Czy mogę powiedzieć, że im więcej mam lat, tym Eucharystia jest mi bliższa i lepiej przez mnie rozumiana?

Jezus daje mi jeszcze jedno zapewnienie” „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, trwa we Mnie, a Ja w nim”. Komunia święta jest najpewniejszym sposobem, bycia w najbardziej intymnej więzi z Jezusem. Gdy przyjmuję Eucharystię żyję życiem Jezusa. „Miłość zawsze dąży do jedności. Dwie osoby, które się miłują pragną z dwojga stać się jednym. Jezus już tu na ziemi daje nam się posiąść w tak intymnej, jak to tylko możliwe, jedności, ofiarując się pod postacią chleba. On z gorącej miłości do nas chce się z nami tak jednoczyć, abyśmy byli jedno z Nim” (św. Alfons Liguori).

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę Jezusa, by uczyć się „ciągle na nowo” przyjmować Komunię świętą.

XX tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 12, 49-53

I. O czym mówi Bóg?

W bardzo trudnych do zrozumienia słowach – gdy czyta się je pierwszy raz – Jezus mówi o swoich największych pragnieniach. Poprzez wypełnienie swojego zadania bardzo chce, by się zaczęły dokonywać wielkie zmiany na świecie i ludziach. Aby dobitnie wyrazić sens swoich słów Jezus używa symbolu ognia. W Starym Testamencie wskazywał na obecność Boga (Mojżesz i płonący krzew) i Jego nietykalność, transcendencję. Ogień wyobraża także oczyszczenie: spala to, co jest nieczyste lub szkodliwe. W dzisiejszym fragmencie wskazuje na działanie Boga, który przychodzi w osobie Jezusa, aby ludzi poddać próbie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, żeby on już zapłonął”. Jezus bardzo pragnie, jak najszybciej i najgorliwiej realizować swoje powołanie i wypełnić zadania, jakie dał Mu Ojciec. Wprost nie może się tego doczekać. „Jakiej doznaję udręki, aż się to stanie”. Na pewno ma świadomość, że nie będzie to proste i łatwe, ale chce podjąć ten wysiłek. Pomyślę o swoich zadaniach i obowiązkach. Czy mam w sobie codzienne pragnienie, czy wręcz pasję dobrego, uczciwego wykonywania swojej pracy? Co mnie najbardziej zniechęca? Jacy ludzie i jakie sytuacje?

Jezus pyta retorycznie: „Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, rozłam”. Są ludzie, którzy ze wszystkimi chcą żyć w zgodzie. Czy jest to możliwe? Teoretycznie tak, ale za jaką cenę? Zawsze znajdzie się ktoś, kto nie będzie do końca podzielał naszych poglądów, wiary, przekonań. Jezus swoim wyrazistym i prowokującym zdaniem chce mi powiedzieć, że jeśli chcę być wyrazistym człowiekiem wierzącym, to prędzej czy później zdarzą się trudne sytuacje. Czy jestem tego świadomy?

Istnieją dwa rodzaje „spokoju”, które ie mają nic wspólnego z pokojem Jezusa: tzw. święty spokój i zmowa milczenia. Te zachowania nigdy nie dadzą prawdziwego pokoju. One są przeciwieństwem wierności sobie i zasadom, których należy zawsze bronić, by mieć pokój sumienia.

Jezus nie oszukuje uczniów, że podążanie za Nim i naśladowanie Go zawsze będzie łączyło się aprobatą innych. Radykalne życie z Jezusem musi przynosić rozłamy, także a może przede wszystkim wśród moich najbliższych. „Ojciec stanie przeciw synowi, a matka przeciw córce”. Choć w obecnych czasach karierę robią słowa tolerancja i asertywność, to jednak jest możliwością, by wszyscy – mając tak różnorodne podejście do najważniejszych spraw – mogli żyć w pokoju. Doświadczenie historii jest aż nadto bogate w tragiczne wydarzenia, gdzie w imię pokoju wybuchały wojny.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odpowiem sobie na pytanie: jakim wartościom i zasadom życia chcę być wierny zawsze i wszędzie?

XX tydzień zwykły

Poniedziałek

MT 19, 16-22

I. O czym mówi Bóg?

Jezus kontynuuje wędrówkę do Jerozolimy. W czasie tej drogi spotyka człowieka, który jak później się okazuje jest młodzieńcem, lecz ma odwagę i wiedzę, by zadać Mu najbardziej podstawowe pytania dotyczące sensu życia. Jezus w swoich odpowiedziach próbuje go zmobilizować do realizowania najwyższych wartości duchowych, łącznie z oddaniem swoich dóbr materialnych ubogim. Nie wiadomo do końca, co ostatecznie postanowił zrobić młody człowiek, ale odszedł „zasmucony”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Młody człowiek zadaje Jezusowi proste, a jednocześnie ważne pytanie: „Nauczycielu, co mam dobrego czynić, aby otrzymać życie wieczne?”. Zauważę, że dla młodzieńca Jezus nie jest przypadkową osobą. Nazywa Go „Nauczycielem” i pyta Jezusa o najważniejsze sprawy: jak dobrze przeżyć życie, by dostać się do nieba. Pomyślę, do kogo zwraca się z najważniejszymi pytaniami? Przed kim otwieram serce, by mieć odpowiedź na nurtujące mnie problemy? Muszę zapamiętać regułę ojców pustyni: „Ważnych pytań nie zadaje się przypadkowym osobom”. Jeżeli o ważne sprawy zapytasz kogoś przypadkowego, otrzymasz „przypadkową” odpowiedź.

Jezus nie daje od razu bezpośredniej odpowiedzi. Na pytanie młodego człowieka odpowiada pytaniem: „Dlaczego pytasz Mnie o dobro?”. Tym samym skierowuje tok jego myślenia ku Bogu: „Tylko jeden jest Dobry”. Dobry oznacza Boga. Jezus zanim powie młodzieńcowi, co konkretnie powinien czynić, zwraca jego pytanie ku Bogu. Tylko Bóg jest prawdziwie dobry, więc każdy człowiek powinien przede wszystkim pytać się Boga, czego On oczekuje ode mnie, i na co powinienem zwrócić uwagę w moim postępowaniu, by moje życie podobało się tylko Jemu. Zastanowię się, jak myślę o Bogu, i czy przede wszystkim z Nim rozmawiam o moim życiu?

Na kolejne pytanie młodzieńca, które zasady winien szczególnie przestrzegać, Jezus wylicza niektóre przykazania Dekalogu. Dopytanie młodego człowieka nie jest bezzasadne, ponieważ „Tora” zawierała bardzo dużą liczbę przykazań i ich interpretacji. Jezus wymienia przykazania drugiej tablicy Dekalogu. A dołączenie przykazania miłości bliźniego świadczy, że ono właśnie streszcza drugą część dziesięciu przykazań. Zastanowię się, jak wypełniam przykazania Dekalogu. Czy są dla mnie drogowskazami ku coraz lepszemu życiu?

Młodzieniec robi dobre wrażenie w oczach Jezusa. Mimo młodego wieku stara się postępować zgodnie z zasadami swojej religii. „Czego mi jeszcze brakuje?” – stawia Nauczycielowi kolejne pytanie. Czy jestem zadowolony z mojego dotychczasowego życia w wierze, czy zauważam postępy, czy pytam siebie i Boga, co mogę zrobić więcej, by moja wiara się rozwijała?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Powoli i z rozwagą wypowiem głośnio przykazania Boże. Zastanowię się nad nimi i pomyślę, które z nich najtrudniej mi jest realizować.

XX tydzień zwykły

wtorek Mt 19, 23-30

I. O czym mówi Bóg?

Spotkanie i rozmowa z tzw. bogatym młodzieńcem dała impuls Jezusowi, by podjąć temat nurtujący wielu ludzi od dawna: czy ludzie bogaci mają szansę wejść do królestwa Bożego? Mowa Jezusa, jaką skierował do uczniów z jednej strony ukazuje trudności, jakie niesie ze sobą posiadanie bogactw, a z drugiej ukierunkowuje na moc Boga, który potrafi pomagać każdemu człowiekowi, by osiągnął zbawienie. Jezus wyraźnie zaznacza, że problemem nie jest samo posiadanie wielu rzeczy materialnych, lecz jaki wpływ mają bogactwa na sposób w jaki ktoś żyje. Zasadnicze pytanie brzmi: Czy człowiek „posiada” rzeczy, czy rzeczy „posiadają” człowieka?

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Bogatemu trudno wejść do królestwa niebieskiego”. Jezus dwa razy powtarza – podobnie gdy chodziło o przebaczenie bliźniemu – przestrogę o bogactwie. Widać, że jest to ważna kwestia. Bogactwo może być – choć nie musi – przeszkodą lub utrudnieniem, by osiągnąć życie wieczne w niebie. Dlaczego? Ponieważ najczęściej człowiek bogaty jest za bardzo przywiązany do tego, co posiada. Bardziej liczy się u niego „mieć” niż „być”. Pomyślę o tym, co posiadam i jaki mam stosunek do rzeczy materialnych. Czy są takie rzeczy, bez których nie wyobrażam sobie codziennego funkcjonowania? Czy rzeczy materialne nie są dla mnie ważniejsze niż wartości duchowe?

„Któż więc może się zbawić?”. Jezus mówi, że zbawienie jest przede wszystkim darem miłości Boga. To, co po ludzku jest niemożliwe, możliwe jest u Boga. W życiu mogę doświadczać wielu trudności zewnętrznych, na które nie zawsze mam wpływ. Mogą zdarzyć się niedobre sytuacje, do których ja sam doprowadziłem, nierozważnym postępowaniem. Po ludzku nic już nie można zrobić: jakieś tragiczne zniewolenie, z którego nie można się wyrwać. Jednak dla Boga nie ma sytuacji, z której nie mógłby mnie wybawić.

W kontekście zachowania bogatego młodzieńca, Piotr pyta Jezusa: „Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą, cóż więc otrzymamy?”. Apostoł zapewnia swojego Mistrza, że wybrał drogę życia związaną tylko z Nim. Był to wybór w pełnej wolności, nikt Piotra nie zmuszał, ale czy jest to jednak wybór do końca bezinteresowny? Jeśli tak, to dlaczego oczekuje czegoś w zamian. Zastanowię się, czy mój wolny wybór wiary i Jezusa nie zakłada, że spodziewam się jakieś formy nagrody.

Jezus jest hojny i zapewnia uczniów, że pójście za Nim i naśladowanie Go będzie wynagrodzone. Każde dobrowolne wyrzeczenie, ofiara, strata, którą czynię ze względu na podążanie za Chrystusem przyniesie mi ostatecznie największą nagrodę.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyśle nad zdaniem” „Nierozerwalny związek między łaską Boga a wolnością człowieka, między darem a zadaniem św. Augustyn wyraził w prostych i głębokich słowach modlitwy: „Daj to, czego żądasz, i żądaj, czego chcesz” (Jan Paweł II)

XX tydzień zwykły

środa Mt 20, 1-16a

I. O czym mówi Bóg?

Wczorajsze, kończące zdanie Jezusa: „Pierwsi będą ostatnimi, a ostatni pierwszymi”, bardzo dobrze pasuje do przypowieści, która jest dzisiaj czytana, o robotnikach w winnicy. Składa się ona z dwóch części: przyjmowanie do pracy i wynagrodzenie pracujących. Głównym bohaterem jest Gospodarz, który pięciokrotnie, regularnie wychodzi, aby zaproponować pracę w winnicy. Wieczorem zarządca wypłaca im pieniądze zgodnie z wcześniejszą ustna umową. Postawa Gospodarza, który traktuje wszystkich robotników jednakowo – pracujących od rana i tych, którzy przyszli później – jest krytykowana.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus opowiada kolejną przypowieść obrazującą królestwo Boże. Tym razem przyrównuje je do Gospodarza, który o bardzo chce, by jak najwięcej ludzi włączyło się w pracę w jego winnicy. Przypowieść skierowana jest albo do faryzeuszy, którzy krytykowali Jezusa za Jego podejście do grzeszników, albo – drugie wyjaśnienie – do tych, którzy uważali, że własnym wysiłkiem są zdolni osiągnąć zbawienie. Jezus zatem zachęca do zmiany sposobu myślenia o zasłudze i zapłacie. To Bóg jest łaskawy i zawsze daje ponad miarę, jest „Bogiem obfitości”. Będę uwielbiał w modlitwie Boga za to, że nieustannie mogę doświadczać Jego niezasłużonej dobroci.

Gospodarz „wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swojej winnicy”. Nie poprzestał jednak na jednorazowym zachęcenia do włączenia się w troskę o winnicę. Wychodzi potem jeszcze o „godzinie trzeciej”, a potem „o szóstej, dziewiątej i jedenastej”. Jezus ukazuje Boga jako nieustannie troszczącego się o ludzi. Pragnie, by każdy zaangażował się, na miarę swojego czasu i możliwości. Winnica najpierw był obrazem Izraela, a później stała się symbolem Kościoła. Każdy może i powinien włączyć się w pracę na rzecz wspólnoty; od każdego z nas zależy, jak będzie wyglądał Kościół. Odpowiedzialność za Kościół spoczywa na każdym, kto nazywa się chrześcijaninem. Pomyślę o mojej pracy na rzeczy wspólnoty Kościoła parafialnego? Czy ograniczam moją odpowiedzialność tylko do uczestnictwa w niedzielnej Mszy czy świątecznej spowiedzi?

„Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam”. Gospodarz o denara umawia się tylko z pierwszą grupą robotników. Ci, którzy zaczęli pracę później muszą liczyć na sprawiedliwość lub jego dobroć. I takim cechami odznacza się Gospodarz. Gdy nadszedł wieczór każdemu wypłacił po denarze, wszystkich potraktował równo. Jezus przypomina kolejną prawdę o Ojcu: Bogu zależy na każdym tak samo, nikogo nie wyróżnia, każdego chce docenić.

„Dlaczego złym okiem patrzysz na to, że jestem dobry?”. Robotnicy pierwszej godziny nie potrafią się cieszyć tym, co otrzymali zgodnie z umową. Zazdrosnym okiem patrzą na innych. Nie potrafią zrozumieć dobroci Gospodarza: że można być sprawiedliwym, ale i także miłosiernym. Pomyślę, czy nie jestem czasami zazdrosny, albo zbyt szybko, lekko i niesprawiedliwie nie oceniam Boga, który lituje się nad grzesznikiem.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, w jaki sposób mógłbym jeszcze bardziej zaangażować się w parafii?

XX tydzień zwykły

czwartek Mt 22, 1-4

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opowiada kolejną przypowieść symbolizującą królestwo niebieskie. Jest ono tym razem „podobne do króla, który wyprawił ucztę weselną swojemu synowi”. Kulturalnym zwyczajem rozesłał zaproszenia dla gości. Oni jednak nie skorzystali z królewskiego zaproszenia. Wówczas król każe zaprosić przypadkowych ludzi. Jedno i drugie zaproszenie ma ma smutnie czy wręcz tragiczne zakończenie. W pierwszym przypadku surowo kara tych, którzy – z różnych powodów – zlekceważyli króla i nie chcieli przybyć na ucztę. W drugim przypadku – poleceniem wyrzucenia uczestnika uczt, który nie miał odpowiedniej szaty.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Ostatnie zdanie 21 rozdziału brzmi: „Arcykapłani i faryzeusze zrozumieli, że o nich mówił. Szukali więc sposobności, jak Go pojmać”. Mimo tak niechętnego czy wprost nienawistnego nastawienia do siebie, Jezus „ponownie” zaprasza swych adwersarzy do rozmowy o królestwie Bożym.

„Król” to Bóg. Jego zachowanie bardziej przypomina postawę sługi, niż wodza. Uczta przez niego jest starannie przygotowana, zadbał o wszystko, co potrzebne jest do radosnego świętowania. Pomyślę o moim życiu wobec tak tak troskliwej postawy Boga. Jemu zależy nam mnie, zaprasza mnie do Siebie, czeka na mnie.

„Posłał swoje sługi, by zaproszonych zwołali na ucztę”. Sługami byli najpierw prorocy, a potem apostołowie. Izrael pierwszy odrzucił Boże wezwanie do nawrócenia. Jezus wyraźnie pokazuje swoim rodakom, że On i apostołowie są współczesnymi sługami Jahwe. Mogą ich odrzucić, podobnie jak ich przodkowie niszczyli proroków. Pomyślę, jak podchodzę do obecnych wysłanników i przewodników Boga: jak reaguję na słowa papieża, biskupów, kapłanów.

„Lecz oni nie chcieli przyjść, zlekceważyli zaproszenie i odeszli”. Jezus przypomina mi, że Bóg powołał wszystkich do zbawienia, nie wszyscy jednak swym postępowaniem potwierdzają chęć przynależności do królestwa niebieskiego. Gdy ktoś nie chce współpracować w dziele zbawienia zamyka sobie drogę do osiągnięcia celu. Zwrócę uwagę na różne kategorie osób zaproszonych.

Są tacy, którzy w ogólne nie okazują zainteresowania zaproszeniem. Wiedzą kim są i wiedzą, kto ich zaprasza, a jednak są obojętni na głos Króla. Inni zaproszeni to współcześni zadeklarowani wrogowie Kościoła. Inni to ci, którzy są nieposłuszni Bogu, a dodatkowo gotowi walczyć ze sługami Boga. Kolejna grupa to osoby, które pojawiają się bez szaty godowej. To ci w Kościele, którzy tylko zewnętrzne do niego należą, ale pod względem religijnym są praktycznie nieobecni. Ostatni to ludzie, którzy skorzystali z zaproszenia. Są wdzięczni Bogu za każde dobro, jakie ich spotyka na co dzień. Wiedzą, że zaproszenie, to znaczy inicjatywa dla rozwoju wiary jest darem ze strony Boga.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Jakiego stroju brakowało zaproszonemu? Szaty miłości. W jakiej szacie chcemy uczestniczyć w uczcie weselnej, skoro nie będziemy odziani w szatę miłości, która jako jedyna może sprawić, że będziemy piękni?” (Benedykt XVI).

XX tydzień zwykły

piątek

Mt 22, 34-40

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przebywa cały czas w świątyni i przybywają do niego kolejni rozmówcy. Najpierw byli to faryzeusze, potem ich uczniowie, następnie pytania zadawali Mu saduceusze, a dzisiaj ponownie chcą z Nim rozmawiać pobożni, przestrzegający Prawa i podziwiani przez lud faryzeusze. Tym razem pytanie dotyczy najważniejszego przykazania. Przedstawiciele wszystkich stronnictw religijnych nie mają czystych intencji, nie oczekują odpowiedzi od Jezusa, tylko „chcą Go wystawić na próbę”. Jezus po raz kolejny w dyskusjach z przywódcami religijnymi Izraela wychodzi obronną ręką.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Uczony w Prawie, wystawiając Go na próbę”. Kolejny raz, gdy faryzeusze zadają pytanie Jezusowi, jest ono podszyte złą wolą, podstępem, nieszczerością. Chcą rozmawiać o najważniejszych sprawach wiary, a jednocześnie wychodzi z nich dwulicowość. Zastanowię się, jaki jest w rozmowach z innymi, czy w zadawaniu pytań, dawaniu odpowiedzi jestem prostolinijny, szczery, nie próbuję udawać mądrzejszego niż jestem w rzeczywistości?

„Które przykazanie jest największe?”, albo „wielkie w Prawie”. Faryzeusze wybrali swojego delegata, by postawił Jezusowi pytanie w ich imieniu. Przedmiot dysputy zaczerpnięto z rozmów, jakie wiedziono w szkołach rabinackich. Pytanie jest bardzo podchwytliwe, ponieważ faryzeusze poza Dekalogiem stworzyli dodatkowych 613 nakazów i zakazów. Pytano więc Jezusa, co jest istotą całego Prawa. Pomyślę, co dla mnie w życiu jest ważne, a które osoby, sprawy, wydarzenia są najważniejsze? Czy mam osobistą hierarchię wartości? Jakie mam podejście do Dekalogu, czy przykazań kościelnych?

Jezus odpowiada dwoma cytatami: z Powtórzonego Prawa i Księgi Kapłańskiej. Oba stanowią sedno duchowości Izraela. „Będziesz miłował Pana Boga swego całym sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. (…) A bliźniego swego jak siebie samego”. Przez chwilę pomodlę się tymi tekstami. Wyznam, że chcę, by Bóg był dla mnie najważniejszy.

Zdanie o całkowitej i bezwarunkowej miłości Boga był umieszczany na framugach drzwi, przyszywany do rękawów, odmawiano go rano i wieczorem. Wszystko po to, by utrwalić w umyśle i sercu „wielkie” przykazanie. Czy Bóg jest w centrum mojego życia? Kiedy ostatni raz modliłem się tymi słowami wyrażając moją miłość do Boga?

Jako drugie przykazanie Jezus wymienia miłość bliźniego. Miłość do drugiego, jak jest napisane w Księdze Kapłańskiej wyraża się, to nie kraść, nie okłamywać, nie przysięgać fałszywie, nie złorzeczyć. To czynienie dobra wobec bliźniego. Przypomnę sobie osoby, które bardzo kocham, szanuję, ale także te z którymi trudno mi się żyje? Miłość do Boga i bliźniego jest tą sama miłością. Nie ma dwóch rodzajów miłości, są tylko różne jej miary. Tylko Boga należy kochać z całego serca, a bliźniego „jak siebie samego”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

XX tydzień zwykły

sobota

Mt 23, 1-12

I. O czym mówi Bóg?

Wszystkie dotychczasowe rozmowy Jezusa z przywódcami religijnymi dowiodły, że nie mają oni zamiaru przyjąć Go jako zapowiedzianego Mesjasza. Dodatkowo nie chcieli przyjąć innego, głębszego wyjaśnienia Prawa przez Jezusa. Dlatego Jezus otwarcie mówi ostre słowa do tłumów krytykujące faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Dzisiejszy fragment jest pierwszą częścią ostrego wystąpienia Jezusa. Z jednej strony okazuje im szacunek, ponieważ prawidłowo wykładają Prawo, a z drugiej zachęca słuchaczy, by nie naśladowali ich uczynków. Zarzuca przywódcom, że najbardziej szukają własnych korzyści i stawienie siebie ponad innych.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Jezus zdecydowanie wypowiada się na temat uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Dostrzegał ich gorliwość i zaangażowanie wobec komentowania zasad Prawa, ale nie mógł być obojętny na ich zakłamanie. Zachęcając innych do dobra, sami tego nie czynili, stawiali wysokie wymagania słuchaczom, a nie wymagali od siebie. Wszystko, co czynili w kwestiach wiary było na pokaz. Przywódcy duchowi Izraela znali doskonale Prawo, sumiennie je przestrzegali, ale nie miał to wpływu na ich nawrócenie: serca były zamknięte co zmianę myślenia i nie chcieli dostrzec nowości nauczania Jezusa. Zastanowię się nad sobą, czy jest w moim życiu zgodność słów i czynów, czy potrafię wymagać od siebie? Czy potrafię zrobić coś dobrego w tajemnicy przed innymi, by tego nikt nie widział?

Lista zarzutów Jezusa wobec faryzeuszów i uczonych w Piśmie jest długa. Dalej wypomina im, że „rozszerzają filakterie i wydłużają frędzle u płaszczów”. Miało to oznaczać, że bardziej niż pozostali kochają słowo Boże, ą pobożniejsi niż prosty lud i dłużej niż inni modlą się. Co Jezus mógłby powiedzieć na temat mojej pobożności, w których momentach coś robię na pokaz?

„Lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach”. Możliwości , by próżność objawiała się w naszym życiu jest wiele. Może to być w Kościele lub podczas uroczystości domowych.

Jezus wzywa uczniów przede wszystkim do innego stylu życia. Ci, którzy należą do Jego wspólnoty to osoby, które unikają tytułów sprzyjających wynoszeniu się nad innych, ponieważ podstawą więzi jest bycie bratem dla każdego. Uczniowie winni się uczyć, że wielkość polega na pokorze i służbie. Pomyślę o moich codziennych obowiązkach. W jakich czynnościach potrzeba mi większego zapomnienia o sobie? Które z nich przychodzi mi wykonywać najtrudniej i dlaczego?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Szczerze sobie odpowiem: które czynności mojego dnia wykonuje z myślą o Bogu, a które, by mnie ludzie pochwalili.

XXI tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 16, 13-20

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przesuwa się w swojej wędrówce coraz bardziej na północ. Od jeziora Galilejskiego poszedł jeszcze dalej i dotarł do Cezarei Filipowej, w pobliżu źródeł Jordanu. Nie wstępuje do miasta, ale zatrzymuje się z uczniami nad brzegiem jeziora zadając im dwa ważne pytania: pierwsze, co ludzie o Nim myślą, i drugie – jakie zdanie o Nim mają jego uczniowie. W imieniu wszystkich zabiera głos Piotr. Jego wyznanie staje się pretekstem do wypowiedzenia przez Jezusa niezwykle ważnych prawd dotyczących Kościoła i przywództwa w nim właśnie Piotra apostoła.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus zadaje najpierw ogólne pytanie wszystkim uczniom: „Za kogo uważają Syna Człowieczego?”. Na to pytanie uczniom był łatwo dać odpowiedź. Nie mają problemu, by przekazać ogólne informacje, jakie krążą na temat ich Mistrza. Ich wypowiedzi łączy jeden watek: podawane przez nich postacie Jana Chrzciciela, Jeremiasza czy Eliasza, miały się pojawić jako zwiastuni czasów ostatecznych. Odpowiadają szybko, ponieważ nie muszą weryfikować swoich słów z tym, co jest w ich sercu – powtarzają opinie innych. Czy wiem, co mówią o Jezusie moi przyjaciele, znajomi? Czy podzielają zdanie jakie ja mam o Jezusie, czy się różnimy w ocenie Jego postaci?

„A wy za kogo Mnie uważacie?”. Pytanie skierowane już bezpośrednio do uczniów daje im mocno do myślenia. Nie odpowiadają, milczą. W ich imieniu wypowiada się Piotr. „Ty Jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Piotr nie tylko uznaje mesjańskie pochodzenie Chrystusa, ale także i Bóstwo. Pomyślę, jak ja odpowiedział bym na tak osobiste pytanie, gdyby Jezus mnie zapytał: „Powiedz, kim Ja jestem dla ciebie?”

Słowa, jakie Jezus wypowiedział w odniesieniu do Piotra świadczą o wielkim znaczeniu słów, jakie wypowiedział o swoim Mistrzu. „Błogosławiony jesteś Szymonie, Synu Jony”. Jezus chce wypowiadać słowa błogosławieństwa nad każdym, także nade mną, gdy wyznaje w Niego wiarę.

„Ty jesteś Piotr, czyli Opoka, i na tej opoce zbuduję mój Kościół”. Jezus nadaje nowe imię Szymonowi – Piotrowi, które brzmi „Kefas” i oznacza „skałę”. W Biblii określenie skała jest odnoszone do Boga. Jezus mówi, że aby Kościół trwał, rozwijał się i przetrwał wszelkie trudności potrzeba jest ludzi takich jak Piotr. Jego wyznanie wiary było potwierdzeniem bliskiej, miłosnej więzi, jak go łaczyła z Jezusem. Pomyślę, jaka jest moja relacja z Jezusem, i czy taka więź pomga umacniać i budować Kościół. „Jeśli będziesz dobrym członkiem Kościoła, bramy piekielne cię nie zwyciężą”, mawiał św. Ambroży.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„To, co w sposób jedyny dokonuje się w Piotrze, dzieje się także w każdym chrześcijaninie. Ewangelia dzisiejsza stanowi wyzwanie dla każdego z nas. Co z twoją wiarą? W jakim stanie są nasze serca? Czy to serce mocne jak skała, czy też jak piach, czyli pełne wątpliwości, nieufne, niedowierzające?” (papież Franciszek).

XXI tydzień zwykły

Niedziela rok B

J 6, 54.60-69

I. O czym mówi Bóg?

W Ewangelii Janowej nie ma opisu ustanowienia Eucharystii, stąd ten fragment dla pierwszych chrześcijan był punktem odniesienia wobec ewangelii synoptycznych, gdzie opisany jest ten moment. Jesteśmy zatem w synagodze w Kafarnaum. Jest to ważne miejsce dla Jezusa, dlatego też mówi niezwykłe słowa. Mówi spożywaniu Jego Ciała i Krwi. Dla wielu słuchających Go są nie do przyjęcia. Wątpliwości mają także uczniowie. Niektórzy zbulwersowani słowami Jezusa odchodzą od Niego. Jedynie dwunastu apostołów, w jednoznacznej wypowiedzi Piotra, pozostaje wiernie przy swoim Mistrzu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Kto spożywa moje Ciał i pije moją Krew ma życie wieczne”. Jezus nie pozostawia wątpliwości co do konieczności spożywania Jego Ciała i Krwi, jeśli chce się osiągnąć życie wieczne. Wielu katolików próbuje budować swoje życie duchowe bez uczestnictwa we Mszy świętej i spożywania Eucharystii. Jak jest w moim życiu?

Dla słuchających niezwykłych słów Jezusa Jego „mowa była trudna”, stąd „uczniowie szemrali”. Jeszcze niedawno (J 6,16) chcieli Go obwołać królem, szukali Go, zadawali ważne pytania. Teraz odwracają się od Jezusa, szybko zmieniają o Nim zdanie. Jezus jednak nie wycofuje się tego, co powiedział. Pozwala odejść tym, którzy nie chcą już iść razem z Nim. Słowa o Eucharystii weryfikują autentyczność przynależenia do Chrystusa. Pomyślę, które opisy Biblii są dla mnie najtrudniejsze do zaakceptowania, których nie rozumiem, albo sprawiają mi trudności?

„Duch daje życie, ciało na nic się nie zda”. Jezus przypomina mi, co jest najważniejsze w wierze. Tym, co mnie ożywia, pozwala mi rozwijać w sobie najpiękniejsze cechy życia religijnego to Duch. Słowa Jana ewangelisty przypominają mi, że jak prawdziwe jest ciało Jezusa, tak i autentyczna jest Eucharystia. Obie rzeczywistości mają prowadzić do wspólnego celu: dać każdemu nowe życie, nowy sposób na coraz lepsze życie. Ignacy Antiocheński określał Chleb eucharystyczny jako „lekarstwo nieśmiertelności, antidotum na śmierć”.

Dlatego Jezus kontynuuje: „Słowa, które ja wam powiedziałem są duchem i życiem”. To, co mówił Jezus do uczniów i to, co mówi dzisiaj do mnie to nie są zwyczajne słowa. Słowa Jezusa mają w sobie wewnętrzną moc, ponieważ potrafią docierać do głębi mojego wnętrza i przemieniać to, co potrzebuje we mnie oczyszczenia. Podczas osobistej modlitwy poproszę Jezusa o umiejętność słuchania, przylgnięcia i wypełniania Jego słowa.

„Są wśród was tacy, którzy nie wierzą”. Jezus zna serce każdego człowieka, stąd wiedział, że wielu spośród słuchających Go nie wierzyli w Jego słowa. Słuchali Go, ale nie czynili nic, by Duch Święty nimi zawładnął. Dlatego przestali za Nim chodzi, odłączyli się od Jezusa. Pomyślę o moich większych i mniejszych niewiernościach wobec Jezusa i Jego nauki.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przyjmę jako swoiste wyznanie wiary słowa wypowiedziane przez Piotra: ”Panie, do kogóż pójdziemy. Ty masz słowa życia wiecznego”.

XXI tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 13, 22-30

I. O czym mówi Bóg?

Rabini czasów Jezusa zadawali sobie pytanie, kto w dniu ostatecznego sądu Bożego będzie zbawiony: czy tylko Żydzi, czy inni ludzie także. Właśnie tego typu pytanie zostaje zadane Jezusowi, gdy „szedł przez miasta i wioski i odbywał swą podróż do Jerozolimy”. Odpowiadając na pytanie Jezus nie daje się wciągnąć w czysto ludzkie spekulacje, lecz wskazuje na wartość obecnego czasu, który każdy człowiek powinien przeżyć tak, by mieć pewność, że czynił w życiu wszystko, co było w jego mocy. Jezus przypomina jednocześnie, że droga, która wiedzie do nieba nie jest łatwa, i każdy kto chce przekroczyć prób królestwa Bożego musi być przygotowany na wymagania.

II. Co Bóg mówi do mnie?

W pytaniu: „Czy tylko nieliczni będą zbawieni?” zawarta jest troska o moją wieczną przyszłość. Pomyślę, kiedy ostatnio zastanawiałem się nad prawdami ostatecznymi, czyli niebem, czyśćcem czy wiecznym potępieniem. „Śmierć jest kresem życia ziemskiego. Czas jest miarą naszego życia; w jego biegu zmieniamy się i starzejemy. Jak w przypadku wszystkich istot żyjących na ziemi, śmierć jawi się jako normalny koniec życia. Ten aspekt śmierci jest pewnym przynagleniem dla naszego życia; pamięć o naszej śmiertelności służy także jako przypomnienie, że mamy tylko ograniczony czas, by zrealizować nasze życie” – przypomina Katechizm Kościoła (1007).

„Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi”. Jezus – nie wprost odpowiadając na pytanie – zwraca uwagę na to, co jest bardzo ważne, by osiągnąć zbawienie: zachęca do większego zaangażowania, wysiłku i wytrwałości w nieustannej poprawie swojego życia. Symbol „ciasnych drzwi” oznacza, że każdy uczeń Jezusa ma do wyboru dwie drogi: albo życie lekkie, bez wysiłku i stawiania sobie wymagań, lub życie, w którym chce się „czegoś więcej”. Jak jest w moim życiu? Czy robię sobie dobre postanowienia, które by mnie mobilizowały do lepszego życia? Które wymagania Jezusa stanowią dla mnie największe wyzwanie?

Jezus uświadamia mi, że utrata zbawienia jest realna. Nie wystarczy, że wykażę się oficjalnym przynależeniem do Kościoła poprzez świąteczne przyjęcie sakramentów. Nie wystarczy przeżywanie wiary, które nic nie kosztuje. Niebo wymaga wielkiego duchowego wysiłku.

Zwrócę uwagę na stanowcze słowa Jezusa: „Nie wiem, skąd jesteście.(…) Odstąpcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się niesprawiedliwości”. Jezus przypomina mi, kto najdzie się w gronie zbawionych , a kogo zabraknie. Niebo zdobywają wszyscy, których relacja z Bogiem nie jest powierzchowna i nie wynika z tradycji czy przyzwyczajenia. Jak określę moją więź z Bogiem? Czy przez wszystkie lata praktyk religijnych rozwinęła się?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przemyślę zdanie: „To, czy człowiek znajdzie otwarte drzwi do życia, zależy od jego relacji(więzi) z Jezusem. Bo drzwiami jest Jezus” (kard. J. Ratzinger, Kazania z Pentlig).

XXI tydzień zwykły

Poniedziałek

Mt 23, 1.13-22

I. O czym mówi Bóg?

W dzisiejszym fragmencie wiodącym jest słowo „biada”, które Jezus wypowiada trzykrotnie wobec tłumów i uczniów, lecz skierowane do uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Głównym problemem jest hipokryzja, czyli wewnętrzne zakłamanie. „Hipokrytes” w języku greckim to tyle co „aktor”, ten, kto się odgrywa kogoś innego, maskuje się, nie jest autentyczny. W trzykrotnym biada Jezus zarzuca przywódcom duchowym Izraela utrudnianie lub wręcz zamykanie drogi do królestwa niebieskiego, fałszywą gorliwość i błędne interpretowanie Prawa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Biada” nie oznacza gniewu, czy groźby, lecz raczej ból z powodu zła i jego zgubnych skutków, jakich doświadczają wierni z powodu pychy i zakłamania swoich przewodników duchowych. „Biada” jednak nie dotyczy tylko uczonych w Piśmie i faryzeuszów, ale może dotykać każdego człowieka. Czy „biada” nie mógłby Jezus mówić także do mnie? W jakich rejonach mego życia religijnego jest najbardziej nieautentyczny, czy zakłamany? W których sytuacjach jestem „hipokrites”, czyli „aktorem”, udaję, wkładam maskę, nie jestem prostolinijny?

Pierwszym zarzutem Jezusa do tych, którzy powinni być przykładem dla innych jest, że do królestwa niebieskiego „sami nie wchodzicie i nie pozwalacie innym wejść”. Jezus odsłania zło, jakie kryje się między mówieniem a działaniem. Typowy rozdźwięk między słowami i czynami grozi wszystkim. Pomyślę, jak jest w moim życiu?

Jezus ma żal do przewodników duchowych, że są gotowi czynić wysiłek pozyskania choćby jednego wyznawcy, lecz potem poprzez swoją hipokryzję czynią go gorszym niż był przed nawróceniem. Nasz Nauczyciel przypomina, że każde działanie, które nie ma początku w modlitwie i czystej intencji, a jest tylko jedynie ludzką inicjatywą nigdy nie przyniesie dobrych owoców. „Biada” dotyczy więc tych, którzy nie są „przejrzyści” wobec osób, które nie są jeszcze ugruntowane w wierze, szukają Boga i potrzebni są ludzie autentyczni. Zastanowię się, czy jakieś moje postępowanie nie było gorszące dla innych? Czy nie stałem się powodem zagubienia lub zamieszania kogoś na drodze jego wiary?

Hipokryzja może być ukryta także w lekkomyślnym lub fałszywym podejściu d przysięgi. Żydzi bardzo często przysięgali i powoływali się na największe świętości. Jezus przypomina, że nie byłoby potrzeby przysięgania, gdyby wszyscy skupili się bardziej na mówieniu prawdy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Duchu święty, proszę Cię, oświecaj mnie, abym nie zawarł kompromisu „z religią mojej wyobraźni”, mojej pychy i samolubnej koncepcji życia.

XXI tydzień zwykły

wtorek

Mt 23, 23-26

I. O czym mówi Bóg?

Kolejne, tym razem dwukrotne „biada” w wypowiedziane przez Jezusa w Mateuszowej Ewangelii. Nauczyciel z Nazaretu poddaje krytyce hipokryzję innych zachowań faryzeuszów i uczonych w Piśmie: gorliwość w przestrzeganiu najdrobniejszych zwyczajów religijnych przy jednoczesnym przymykaniu oka na fundamentalne przykazania Boże. Zakłamanie przywódców religijnych dotykało także drugorzędnych spraw rzeczy materialnych, i nie zwracaniu uwagi na to, co buduje autentyczne życie duchowe.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze obłudnicy”. Ból Jezusa, gdy musi używać tak ostrych słów jest tym większy, że zakłamanie dostrzega w osobach, które uważane były w Izraelu za nie tylko religijne, ale i wykształcone, by innych prowadzić do Boga. Hipokryzja może ogarnąć każdy stan w Kościele, także hierarchów, czy kapłanów, którzy winny cechować się prawdziwą pobożnością i uczciwością w życiu religijnym. Pomodlę się za osoby, które są odpowiedzialne za Kościół w naszej Ojczyźnie.

Wzmianka o dziesięcinie jest ukazaniem tylko małej części zaniedbań, jakie czynili ci, którzy winni dbać i rozwój życia duchowego osób im powierzonych, Dziesięcina służyła utrzymaniu kapłanów i lewitów, była także źródłem utrzymania samej świątyni. Stanowiła jednak obciążenie dla ubogich. Nie wszyscy byli w stanie oddać część swoich dochodów z względu na biedę. Zastanowię się, jaką część moich dochodów przeznaczam na Kościół.

Jezus przypomina faryzeuszom, żeby nie pomijali tego, co „ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę”. Nie rozróżniali między tym, co ważne i mniej ważne w Prawie. Dziesięcinę z kminku i mięty stawiają na równi z przykazaniami Prawa. W Kościele są sprawy bardzo ważne i mniej istotne, dbałość o rzeczy materialne i troska o sprawy ducha. Mądrością jest ich rozróżnienie i postawienie akcentu na to, co w danej chwili jest ważniejsze. Pomyślę, czy nie okłamuję się w tym, co powinno być na pierwszym miejscu, a sprawami drugorzędnymi?

W Kazaniu na Górze Jezus nauczając o korzeniach zła, wskazał na serce człowieka. Stąd autentyczna pobożność ma swoje źródło w czystym sercu. Prawdziwa pobożność rodzi się z czystych intencji. Dlatego Jezus mówi do mnie: „Oczyść”, oczyść swoje serce z każdego fałszu, nieszczerości, powierzchowności. Tylko postawy , które mają swoje źródło w czystości serca mogą prowadzić do szczerych zachowań wobec bliźniego, a przede wszystkich prawdziwej obecności w bliskości Boga. Zapytam się o to, jakie jest moje wnętrze, czy cokolwiek myślę i czynię ma swój początek w czystej intencji?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„W Kościele za pierwszy środek ewangelizowania należy uważać świadectwo życia prawdziwie chrześcijańskiego” (papież Paweł VI).

XXI tydzień zwykły

środa

Mt 23, 27-32

I. O czym mówi Bóg?

Jezus wypowiada ostatnie dwa – z siedmiu – „biada” do uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Tym razem zarzuca im zakłamanie i dwulicowość przyrównując ich postawę do „grobów pobielanych”. Są one symbolem fałszu, nieszczerości i wewnętrznej obłudy. Ostatnie zaś „biada” odnosi Jezus do proroków Izraela, którzy byli mordowani w przeszłości tylko dlatego, że głosili trudne i niewygodne prawdy. Obecnie przywódcy Izraela – to jest ich zakłamanie – twierdzą, że gdyby oni wówczas żyli z pewnością postępowali by wobec proroków zupełnie inaczej niż ich przodkowie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Podobni jesteście do grobów pobielanych, które z zewnątrz wyglądają pięknie, a wewnątrz są pełne trupich kości i wszelkiego plugastwa”. Jezus mówi o obłudzie i zakłamaniu używając znanej sytuacji pochówki zmarłego. Po roku od pogrzebu zbierano kości do odpowiedniego pojemnika. Miejsce ich złożenia oznaczane były wapnem dla łatwego ich rozpoznania, ponieważ zetknięcie się z miejscem pochówku powodowało nieczystość rytualną. Zewnętrznie wyglądało to dobrze, lecz pod wapnem były trupie kości… Jezus demaskując postawę ludzi uważanych za autorytety, z mocą pokazuje, że prezentują najgorszą postawę: dbanie tylko o pozory, troszczenie się o zewnętrzną poprawność, by jak najlepiej wypaść w oczach innych ludzi. Zapytam się, jak często i w jakich sytuacjach „zakładam maskę”, czyli nie do końca jestem sobą, by lepiej wypaść w oczach ludzi?

„Budujecie groby prorokom i zdobicie grobowce sprawiedliwych”. Żydzi przejęli budowanie pomników nagrobnych z kultury hellenistycznej. Grobowce proroków cieszyły się szczególną czcią, czego wyrazem były modlitwy u grobu celem otrzymania cudu. W Kościele jest zwyczaj pielgrzymowania i modlitw przy grobie świętych i błogosławionych. Których świętych cenię najbardziej i dlaczego? Przy grobie którego ze świętych ostatnio modliłem się, i o co szczególnie prosiłem?

Jezus zarzuca przywódcom Izraela, że z jednej strony budują grobowce wybitnym prorokom, ale odcinają się od swych przodków, którzy ich mordowali, ponieważ głosili często niewygodne prawdy, a ówcześni nie chcieli słuchać ich kategorycznego wezwania do nawrócenia.

Faryzeusze czczą proroków i sprawiedliwych, ale odcinają się od ich morderców. Są zakłamani, ponieważ w czasach Jezusa postępują tak samo, jak ich przodkowie: mają na swoich rękach krew Jana Chrzciciela i cały czas czyhają, by uśmiercić Jezusa. Żałują za cudze grzechy i bija się w piersi swych ojców, ale we własne nie chcą się uderzyć. Pomyślę, czy nie szczycę się sukcesami kogoś, kogo wcześniej krytykowałem?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, do kogo Jezus dzisiaj najbardziej by skierował słowa „biada”.

XXI tydzień zwykły

czwartek

Mt 24, 42-51

I. O czym mówi Bóg?

Pod koniec Ewangelii Mateuszowej Jezus opowiada przypowieść, której tematem przypowieści jest czuwanie. Trzeba być czujnym w oczekiwaniu na powtórne przyjście Jezusa, podobnie jak czujnym stara się być gospodarz domu zagrożonego włamaniem. Nie znając chwili ewentualnego włamania przez złodzieja musi być stale przygotowany. Podobnie ma się sprawa z powtórnym przyjściem Jezusa, z tą różnicą, że włamanie jest możliwie, a przyjście Jezusa w chwale przy końcu czasów jest pewne.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przyjdzie”. Na temat powtórnego przyjścia Jezusa, a także dokładnej daty zostały w ciągu wieków napisane liczne opracowania. Ktokolwiek jednak próbował wyznaczyć dokładny czas zakończenia świata zawsze się mylił. Jezus przypomina prawdę, by nie tracić czasu na spekulacje, lecz z przenikliwością patrzeć na swoje życie. Koniec świata i moja śmierć kiedyś nadejdzie – to jest pewne. Najważniejsze jest wówczas, jakim stanę przed Jezusem, z jakim życiem.

Jezus pyta, kto okaże się w tym szczególnym czasie „sługą wiernym i roztropnym”. Ten, kto solidnie, uczciwie i z gorliwością wypełnia codziennie swoje powołanie. Każdy został wezwany do konkretnego zadania i powinnością najważniejszą jest, by trwać i rozwijać w tym, do czego Bóg mnie powołał w normalnym dniu. Jezus wyraża to słowami, że „szczęśliwy ów sługa, którego pan, gdy powróci, zastanie przy tej czynności”. Zastanowię się, które z moich codziennych zadań sprawia mi najwięcej trudności?

Można przeżywać życie wypełniając pozytywnie swoje zadania, a można też – fałszywie oceniając sytuację – każdy dzień marnować. Jezus mówiąc o złym słudze przedstawia go jako człowieka, który nie panuje nad piciem i jedzeniem, jest brutalny wobec najbliższych, a przede wszystkim ma złą ocenę chwili obecnej. Nie zauważa, że każdy dzień jest darem Boga i może zbliżać do nieba lub oddalać od niego. „Nie ma nic krótszego od czasu, a jednocześnie nic cenniejszego. Nie ma nic krótszego, gdyż czas przeszły już nie istnieje, przyszły jest niepewny, a teraźniejszy jest tylko chwilą. Troskliwie więc pilnuj czasu, który jest rzeczą najdroższą i największym darem, jaki Bóg może udzielić żyjącemu człowiekowi” (św. Alfons Liguori).

Dzisiejsza przypowieść odnosi się najpierw do tych, którzy pełnią odpowiedzialne funkcje w jakichkolwiek społecznościach i z tego tytułu powinni troszczyć się o siebie i osoby im powierzone. Na drugim miejscu jednak odnosi się do wszystkich pozostałych wiernych: nie jest bowiem ważne, jakie zadanie się wypełnia, ale istotne jest to jak się je realizuje. Jezus przypomina, że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie, za realizację swojego powołania. Każdy stanie przed Chrystusem, aby zdać sprawę o sobie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się sławami psalmu 92, a szczególnie zdaniem: „Naucz nas Panie, liczyć dni nasze”.

XXI tydzień zwykły

piątek

Mt 25, 1-13

I. O czym mówi Bóg?

Kolejna przypowieść, którą przedstawia Jezus w kontekście czuwania i wieczności opowiada o dziesięciu pannach. Tłem do przedstawienia ważnych prawd są zaślubiny. Od dawna też ta przypowieść była objaśniania symbolicznie, np. w oblubieńcu widziano Chrystusa, a uczta weselna odczytywana była jako symbol miłości Boga wobec człowieka. Panny z zapalonymi pochodniami to ludzie, którzy oczekują na powtórne przyjście Jezusa. Jednak przewodnim tematem było czuwanie, by być gotowanym na spotkanie z Jezusem przy końcu czasów.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus dziesięć panien, po pięć, dzieli na roztropne i nierozsądne (w niektórych przekładach mądre i głupie). Głupota i roztropność są równo podzielone, jak np. pszenica i chwast. Pytaniem i zadaniem pozostaje, która część będzie bardziej wzrastać, rozwijać się kosztem drugiej. Przypatrzę się mojemu wnętrzu. Jakie pozytywne i negatywne wartości dostrzegam w sobie, które przeważają i dlaczego?

„Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały także oliwę w naczyniach”. Kryterium mądrości lub głupoty leży w posiadaniu oliwy, zapobiegliwości, by jej nie zabrakło, gdy w końcu oblubieniec nadejdzie. Roztropność polegała na tym, by wcześniej zadbać o jej większą ilość, ponieważ na Wschodzie nierzadko zdarzało się, iż oblubieniec się spóźniał, nigdy do końca nie było wiadomo, o której godzinie się zjawi. Czym jest roztropność? Jedna z definicji mówi:„Roztropność jest cnotą, która uzdalnia rozum do rozeznawania w każdej okoliczności życia naszego prawdziwego dobra i pomaga w wyborze właściwych środków do jego pełnienia” – czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego (n. 1806). Czy jestem więc osobą roztropną?

„Gdy oblubieniec się opóźniał, zmorzone snem wszystkie usnęły”. Zmęczenie u ludzi oczekujących na oblubieńca było dość częste, jednakże płomień lamp musiał zawsze się świecić po to, by w każdej chwili można było wyjść na spotkanie pana młodego. Symbol zaśnięcia oznacza życie codzienne z jego różnorodnymi problemami. Niełatwo jest wykonywać codzienne obowiązki z myślą o końcu życia i spotkaniu z Bogiem przy końcu czasów. Zastanowię się, jak często wybiegam ku przyszłości, ku ostatnim dniom mego życia?

Gdy w końcu oblubieniec nadszedł o północy panny nierozsądne zorientowały się, że nie mają oliwy. Mądre dziewczęta nie chcą im pożyczyć słusznie tłumacząc, że „wówczas mogłoby i wam i nam zabraknąć”. Oliwa symbolizowała wiarę lub łaskę uświęcającą, czyli jest czymś bardzo osobistym, nie do pożyczenia. Głupota w tym kontekście polega na tym, że nie mam wystarczająco tego, co daje mi światło, by podążać za Jezusem. Nie zadbałem o coś, co pomaga mi naśladować Pana.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się o jak najlepsze przeżywanie każdego dnia, który jest przede mną.

XXI tydzień zwykły

sobota

Mt 25, 14-30

I. O czym mówi Bóg?

Aby przybliżyć uczniom prawdę o królestwie Bożym Jezus opowiada przypowieść, której bohaterem jest bogaty człowiek. Udaje się w daleka podróż, dlatego powierza swój majątek nie najbardziej zaufanym spośród swoich sług, lecz tym, którzy według niego posiadają najwięcej zdolności, by pieniądze im powierzone pomnożyli. Nie wszyscy jednak spełnili oczekiwania gospodarza. Gdy powrócił z podróży z każdym ze sług się rozlicza i w odpowiedni sposób nagradza lub karze.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus opowiadając uczniom kolejną przypowieść uświadamia im, że tak jak gospodarz „przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek”, tak też każdy człowiek otrzymał od Boga odpowiednią ilość talentów, czyli zdolności. Jestem stworzony na obraz i podobieństwo Boga i On „wyposażył” moje życie w niepowtarzalną osobowość, obdarował mnie wieloma darami. Bóg mi zaufał i wierzy we mnie, że ich nie tylko nie zmarnuję, ale jeszcze bardziej rozwinę.

Zwrócę uwagę na zdanie, w którym gospodarz „jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według zdolności”. Każdy z nas jest obdarowany przez Boga, ale każdy w inny sposób, wg miary swoich zdolności i według zadań, które ma wypełnić. „Talent” może oznaczać – w nawiązaniu do przypowieści o mądrych i nierozsądnych kobietach – „oliwę”, czyli nieustanną gotowość, by być z Jezusem i słuchać Jego słowa. Może wyrażać też miłość i miłosierdzie – dary, z których będę rozliczany przy końcu czasów. Talent to także konkretne zadanie, jakie mam do wypełnienia w Kościele. Czy widzę w sobie dary Boga, czy cieszę się tym obdarowaniem?

Jezus mówi, że po otrzymaniu talentów dwóch pierwszych zaczęli pomnażać dary, jakie otrzymali. Podwoili otrzymane talenty. Pomyślę o swoim życiu w kontekście przeżytych lat: czy mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że minione lata były okresem mojego wszechstronnego rozwoju: intelektualnego i duchowego? Czy pomnażam dary w sferze życia religijnego? Jeśli tak, to w czym się to przejawia?

Muszę zdać sobie sprawę, że pomnażanie talentów nie jest czymś nadzwyczajnym: to mój obowiązek wypływający z wiary. Poza tym, wysiłek rozwoju nigdy nie przekracza moich możliwości: Bóg nigdy nie wymaga rzeczy niemożliwych, jeśli daje talenty to ma prawo oczekiwać, że będą służyć mojemu wzrostowi i dobru osób, które mi zostały powierzone. W Kościele nie jest istotne ile kto posiada, lecz ile każdy daje z siebie z pomnożonych darów.

Zastanowię się na postawą ostatniego sług. „Otrzymał jeden talent, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana”. Pan nazywa go „gnuśnym”, czyli leniwym, kimś kto nic nie chciał zrobić, by pomnożyć talent i rozwinąć się, choćby w najmniejszym stopniu. Które dary Boże marnuje w sobie, nie dbam o ich rozwój?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Bogu za otrzymane talenty i pomodlę się o uch rozwój w moim życiu.

XXII tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 16, 21-27

I. O czym mówi Bóg?

„Od tego czasu”, czyli po wyznaniu Piotra, że ich Mistrz i Nauczyciel jest Mesjaszem, Jezus zaczął już otwarcie mówić apostołom i uczniom, jaka będzie Jego przyszłość. Ma świadomość, że będzie odrzucony przez elity duchowne Izraela, i dozna cierpienia, ponieważ odwrócą się przeciwko Niemu także ludzie, którym czynił dobro. Na taką wizję przyszłości nie godzi się Piotr, lecz Jezus – po skarceniu swego następcy ostrymi słowami – odważnie mówi najbliższym współpracownikom, co to znaczy być Jego uczniem, i co to znaczy żyć dla innych.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus jako mądry Wychowawca przygotowuje uczniów na trudną przyszłość.Nie chce, by byli zaskoczeni, tym, czego będą doświadczać. Ma świadomość, że nie będzie im łatwo zaakceptować plan zbawienia, w którym jest zawarte cierpienie. Nie takiego sobie wyobrażali Mesjasza, który „wiele będzie musiał wycierpieć, będzie zabity”. Pomyśle o moim obrazie Jezusa. Czy bardziej jest dla mnie Mesjaszem cierpiącym, czy częściej postrzegam Go jako pełnego mocy, uzdrawiającego i pokonującego szatana?

„Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: „Panie, nie przyjdzie to na Ciebie”. Nie takiego Mesjasza oczekiwali apostołowie. Piotr po wyznaniu, że Jezus jest oczekiwanym Mesjaszem przekracza niebezpieczną linię: chce zmienić dotychczasowej relacje uczeń – Nauczyciel, i on zaczyna pouczać Jezusa. Próbuje zmienić plan Jezusa, dlatego, że wystraszył się, że będzie musiał brać udział w cierpieniu swego Mistrza. Nie jest gotowy być przy Jezusie w chwilach męki i śmierci. „Zawsze, także dzisiaj jest pokusa, żeby iść za Jezusem, ale bez krzyża – więcej, aby Boga uczyć właściwej drogi” (papież Franciszek).

Jezus mówi do Piotra: „Nie myślisz po bożemu, lecz po ludzku”. Jest umiejętnością i odwagą rozeznawać „po Bożemu”, to znaczy pytać się, jakie są zamiary Boga wobec mnie i wydarzeń dziejących się tu i teraz. Nie bać się trudnych rozmów i czasami niewygodnych dla siebie decyzji”.

Druga część Ewangelii to przypomnienie Jezusa, że bycie z Nim, trwanie w więzach miłości i przyjaźni prędzej czy później będzie wiązało się z przeciwnościami czy cierpieniem. Zastanowię się, jak do tej pory wyglądała moja droga za Jezusem, czy nie unikałem trudności, czy byłem gotowy zmierzyć się z cierpieniem – duchowym czy fizycznym – dla Jezusa?

Jezus obiecuje, że gdy „przyjdzie w chwale Ojca swego, odda każdemu wg jego postępowania”. Nie jest to groźba, lecz raczej ostrzeżenie, by nie marnować żadnej chwili na czynienie dobra, która jest mi dana od Boga. Człowiek zostaje zbawiony, gdy jego życie staje się darem, a jednocześnie na poniesie szkody na duszy.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zastanowię się, czy dobrze planuje każdy dzień, bym mógł czynić w nim jak najwięcej dobra.

XXII tydzień zwykły

Niedziela rok B

Mk 7, 1-8.14-15.21-23

I. O czym mówi Bóg?

Zasadnicze pytanie, jakie wybrzmiewa w dzisiejszej Ewangelii to: co to znaczy być człowiekiem religijnym? Sama wiara, że istnieje Bóg, nie wystarcza, by zasłużyć na miano człowieka religijnego. Być religijnym i wierzącym to coś więcej niż złożenie deklaracji albo gorliwe przestrzeganie wszelkich nakazów czy zakazów. Jezus spotykając się z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie wchodzi w dialog i wyjaśnia na czym polega autentyczna religijność. Pokazuje, że nie można jej mylić i ograniczać do zewnętrznych gestów. Wyraża się ona nade wszystko w więzi duchowej.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Faryzeusze i uczeni w Piśmie szybko zauważyli, że uczniowie Jezusa „brali posiłek nieczystymi rękami” i tym samym „nie postępują według tradycji starszych”. Przywiązanie do bardzo szczegółowych przepisów religijnych często przewyższały przykazania Boże. Większy wysiłek wkładali w całą masę czynności, która była tylko formalizmem i nie prowadziła do głębszych więzi z Bogiem. Pomyślę, czy we mnie nie ma zbyt dużego akcentu na to, co zewnętrzne w wierze, a pomijam sprawy bardziej istotne.

Jezus odpowiadając przywódcom duchowym Izraela przywołuje zdanie z księgi Izajasza: „Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym jest daleko ode Mnie”. O prawdziwej bliskości z Bogiem nie decyduje nawet najbardziej gorliwe spełnianie czynności zewnętrznych – tym bardziej, że były to zwyczaje ustanowione przez ludzi, a taktowane na równi z prawem Bożym – lecz raczej bliskość relacji wyrażona czystością serca. Duchowa, szczera i intymna więź z Bogiem jest centrum duchowości chrześcijańskiej.

Chcą uświadomić słuchaczom ważność swoich słów Jezus używa zwrotu: „Słuchajcie Mnie wszyscy”. Chce, bym następne Jego słowa słuchał z jeszcze większą uwagą. A mówią one podstawową prawdę, że nieczystym nie może czynić człowieka coś, co pochodzi z zewnątrz. Prawdziwym początkiem wszelkiego zła i niedobrych decyzji jest moje wnętrze. „Z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość…”. Jezus przypomina mi podstawowe i uniwersalne kryterium moralne: każda rzecz stworzona sama w sobie jest dobra, dlatego nie może być nieczysta lub czynić nieczystym coś innego. To, co uniemożliwia więź z Bogiem to grzech, który zakorzenia się w sercu i umysł człowieka. One są źródłem wszelkich decyzji. W nich rodzą się nasze gesty, wybory i słowa. „Dla czystych wszystko jest czyste, dla skalanych zaś i niewiernych wszystko jest nieczyste, lecz duch ich i sumienia są zbrukane” (Tt 1,15). Zastanowię się nad moim sercem, jakie ono jest? Czy moje serce jest źródłem dobrych decyzji? Zapytam się, czy w podejmowaniu decyzji posiłkuję się słowem Bożym, czy ono pomaga mi lepiej wybierać?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zastanowię się na zdaniem: „Wiara posiada również wymiar moralny. Obejmuje i wydoskonala przyjęcie i zachowywanie Bożych przykazań. Poprzez życie moralne wiara staje się „wyznaniem”, nie tylko wobec Boga, ale także przed ludźmi: staje się świadectwem” (Jan Paweł II).

XXII tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 14, 1. 7-14

I. O czym mówi Bóg?

Faryzeusze mieli zwyczaj zapraszać znawców Pism, aby przy okazji posiłku dyskutować na tematy religijne i rozwiązywać kwestie związane z przestrzeganiem Prawa. W szabat, na jednym z takich posiłków był obecny Jezus. Zaprosił Go przywódca faryzeuszów, lider ugrupowania w tym regionie, wzorując się na innych faryzeuszach, którzy zaprosili już wcześniej Jezusa do siebie. Obserwacja gości i zachowanie przy stole stało się okazją dla Nauczyciela by wygłosić kilka nauk. Pierwsza dotyczy zajmowania pierwszych miejsc przez gości, a druga odnosi się do gospodarza domu kryterium doboru gości zaproszonych na ucztę.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca”. W kulturze Izraela pierwsze miejsce było najbardziej zaszczytne, wygodne i najlepiej widoczne, po prawej stronie gospodarza. W ich społeczności prestiżowe miejsce przypadało w udziale tym, którzy odgrywali ważne role społeczne lub religijne, ludziom bogatym i wpływowym. Gdy gospodarz nie przydzielił wcześniej konkretnych miejsc zaproszony, tworzyła się wówczas sytuacja swoistego prześcigania się, kto zajmie najważniejsze miejsce. Jezus widząc co się dzieje wygłasza mądrą radę i roztropnie wyjaśnia, jakie niezręczności mogą wyniknąć, gdy ktoś za wszelką cenę chce eksponować swoją osobę. Wywyższanie się jest o tyle niebezpieczne, że może sprowadzić na człowieka ośmieszenie, upokorzenie i zawstydzenie. Czy znalazłem się kiedykolwiek w tak niezręcznej sytuacji? Zastanowię się, czy jest we mnie dość pokory, by ustąpić miejsca innym? Czy zauważam, że są ludzie ode mnie mądrzejsi, inteligentniejsi?

Jezus przypomina mi: „gdy gdziekolwiek będziesz zaproszony” pamiętaj, żeby odpowiednio się zachować. Muszę zawsze mieć na uwadze, że ja, moje problemy, zainteresowania, pomysły nie muszą być w centrum uwagi wszystkich gości. Pomyślę, czy w spotkaniach rodzinnych lub koleżeńskich nie staram się zbytnio wybijać, za wszelką cenę zwracać na siebie uwagę. Czy potrafię słuchać innych z cierpliwością?

Na co Jezus zwraca szczególna uwagę? By w zapraszaniu, spotkaniach czy rozmowach nie być kunktatorskim: nie zapraszać tylko tych, którzy w podobny sposób mogą się odwdzięczyć, ale patrzeć na innych ludzi oczami bezinteresowności. Okazywać życzliwość tym, którzy nie zawsze mogą być mi potrzebni, coś załatwić, czy pożyczyć. Czy potrafię być takim człowiekiem?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zastanowię się, kiedy ostatnio uczyniłem coś bezinteresownie? Postanowię sobie, by zrobić coś dobrego dla kogoś, kogo nie lubię.

XXII tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 4, 16-30

I. O czym mówi Bóg?

Na drodze ewangelizacyjnej Jezusa, wśród wielu miast galilejskich nie może zabraknąć jego rodzinnej miejscowości, Nazaretu. W tym miejscu się wychował, a jednak rodacy wobec Niego i tego, co mówił zachowali dużą powściągliwość. Perykopa dzisiejsza jest swego rodzaju zapowiedzią programu mesjańskiego: wypełnienie się pism, głoszenie Ewangelii ubogim, Jezus jako eschatologiczny prorok oraz głoszenie królestwa Bożego wszystkim narodom.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus przybywa do Nazaretu, gdzie spędził dzieciństwo, młodość i wszedł w dorosłe życie. Wraca do miejsc dla Niego ważnych. Lata dzieciństwa i młodości naznaczają w dużej części styl dorosłego życia. Jak patrzę na moje lata, gdy byłem młodszy, co z nich szczególnie pamiętam, które wydarzenia mocno zostały zapamiętane? Czy chętnie wracam w moje rodzinne strony i czy jestem wdzięczny za spotkanych ludzi?

„W dzień szabatu udał się do synagogi”. Maryja i Józef przekazali Jezusowi wszelkie najlepsze wartości życia duchowego. Synagoga była miejscem modlitwy i dyskusji nad słowem Prawa i Proroków oraz wybranych fragmentów Biblii. Miał świadomość, że w niej został ofiarowany jako syn pierworodny. Pamiętał, gdy synagodze został odnaleziony przez swoją Matkę i Opiekuna. Dla Jezusa była domem Jego Ojca. Jak traktuję moją świątynię, kościół: czym dla mnie jest, czy chętnie uczęszczam na Msze święte czy nabożeństwa?

Jezusowi zaproponowano przeczytanie fragmentu księgi Izajasza: ”Duch Pański nade Mną, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie”. Po lekturze proroctwa Jezus nie komentuje tekstu biblijnego tylko potwierdza jego aktualność: On jest tym, który został wybrany, namaszczony i posłany przez Boga, „aby ubogim nieść dobrą nowinę, więźniom głosić wolność, a niewidomym przejrzenie, aby obwoływać rok łaski od Pana”. Pomyślę, że chcę razem z Jezusem czynić to, co On? Czy chcę być Jego współpracownikiem w dziele głoszenia i pomagania potrzebującym?

Na początku mowy Jezusa wszyscy wpatrywali się w Niego i „przyświadczali Mu, i dziwili się pełnymi łaski słowom”. Lecz niedługo potem uświadomili sobie, że wszyscy Go znają od wielu lat, ale tylko jako dobrego sąsiada i zwyczajnego rzemieślnika. Nie przypominali sobie, by uczęszczał do szkoły rabinackiej. Mimo że wcześniej słyszeli wiele dobrych słów o Jego cudach czy uzdrowieniach w innych miastach, to gdy zobaczyli Go na własne oczy, nie potrafili przyjąć Go z wiarą, nie otworzyli się na działanie Boga i ostatecznie chcieli Jezusa wyrzucić z miasta. Jezus ma świadomość, że najtrudniej jest głosić prawdy Boże pośród najbliższych. Czy doświadczyłem takiej sytuacji w swoim domu, czy pośród znajomych, przyjaciół?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odnowię moją więź miłości i przyjaźni z Jezusem. Poproszę Go, by nie popaść w przyzwyczajenie, rutynę bycia z Nim.

XXII tydzień zwykły

wtorek

Łk 4, 31-37

I. O czym mówi Bóg?

Po niezbyt udanym pobycie w rodzinnym Nazaret Jezus udaje się do Kafarnaum. Przebywając tam – zgodnie ze swoim zwyczajem – naucza w szabat. Słuchacze są zachwyceni Jego słowami, zwłaszcza po uzdrowieniu, jakiego dokonał wobec człowieka, który był opętany przez złego ducha. Jezus po razy pierwszy u św. Łukasza pokazuje moc Bożą i staje odważnie do walki z szatanem. Dzisiejszy opis ewangeliczny w dobitny sposób ukazuje prawdę, że Jezus od samego początku swej działalności troszczy się nade wszystko o człowieka, który znalazł się w sidłach zła.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus przybywszy do Kafarnaum udaje się do synagogi. Zapoczątkowuje swoją działalność pośród osób wierzących, to są Jego bracia w wierze. Przemawiając w synagodze mówi „z mocą”. Zwrócę uwagę, że mój Mistrz i Nauczyciel jest Jego słowa budzą respekt, ale wypełnione są nadzieją i odwagą. Dlaczego był tak pozytywnie odbierany przez słuchaczy? W czym tkwiła moc słów Jezusa? Ponieważ Jego nauczanie nie ograniczało się do powtarzania tradycyjnych formuł głoszonych przez dawnych mistrzów, ale interpretował Pisma, odsłaniając nowe – dotąd nie zauważane przez rabinów – treści związane z obecną sytuacją. To poruszało sumienia słuchaczy, dlatego „zdumiewali się Jego nauką”. Zastanowię się, jak słucham słów Jezusa, czy to gdy są czytane podczas liturgii w Kościele, czy podczas osobistej lektury Biblii. Czy potrafię się nimi zachwycić, dostrzec w nich niezwykłe znaczenie?

Bracia w wierze zgromadzeni w synagodze nie tylko byli wsłuchani w słowa Jezusa, ale mogli zobaczyć ich dopełnienie w konkretnych czynach, których dokonywał. „W synagodze był człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego”. Diabeł przez usta zniewolonego człowieka wykrzykuje do Jezusa, boi się Syna Bożego,

Zły duch dobrze wie, kim jest Jezus, rozpoznaje Jego naturę. Widząc przepaść, jak dzieli ich od Niego nazywa Jezusa „Świętym Boga”. Najbardziej gwałtownie reaguje na świętość Jezusa, ponieważ ona stanowi dla duchów nieczystych największe zagrożenie. Syn Boży będąc „Świętym Boga” jest wrogiem zła i wszystkiego, co człowieka zniewala.

Jezus w odpowiedzi na jego krzyki, zdecydowanie odpowiada: „Milcz i wyjdź z niego”. Sposób uwolnienia opętanego z mocy zła objawia niezwykłą moc i autorytet Jezusa. Poproszę w krótkiej modlitwie, by Jezus – „Święty Boga” uwolnił mnie od moich zniewoleń. Powiem Jezusowie, co mnie najbardziej męczy, z czym nie potrafię sobie poradzić.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się za egzorcystów i ludzi, którzy ich wspomagają w uwalnianiu osób zniewolonych złymi duchami.

XXII tydzień zwykły

środa

Łk 4, 38-44

I. O czym mówi Bóg?

W Kafarnaum Jezus mieszka w domu Szymona Piotra. Ponieważ został wyrzucony przez swoich rodaków z Nazaretu musiał poszukać sobie nowego domu; był poniekąd bezdomny. Dom Szymona Piotra staje się więc głównym miejscem działalności Jezusa i punktem odniesienia dla Jego dalszego przemieszczania się celem głoszenia dobrej nowiny. W domu Szymona Piotra Jezus dokonuje kolejnego cudu: uzdrowienia jego teściowej. Te spektakularne czyny nie mogą przejść niezauważone, dlatego coraz więcej chorych i cierpiących znoszono do Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus jest w zasadzie „wędrownym kaznodzieją”. Mówił, że „lisy mają nory, a ptaki powietrzne gniazda, ale Syn człowieczy nie ma miejsce, gdzie by mógł głowę oprzeć”. Na jakiś czas Jego domem jest dom Szymona Piotra. Pomyślę o swoim domu rodzinnym: rodzicach, rodzeństwu, sąsiadach. Przypomnę sobie szczęśliwe chwile związane z życiem domowym. Które pamiętam szczególnie? Czy wyobrażam sobie, że Jezus mógłby zamieszkać w moim domu?

Jezus jest gościem w domu Szymona Piotra, ale od razu staje przed Nim konkretne zadanie: „Wysoka gorączka trawiła teściową Szymona”. W tamtych czasach nawet zwykła gorączka była uważana za skutek działania szatana, ponieważ doprowadzała do słabości i apatii. Łukasz jako lekarz zauważa, że jej gorączka była „wysoka”. Ówcześni lekarze rozróżniali „małą” i „dużą”, przy czym ta druga wskazywała na bardzo ciężki stan chorego. Jezus jednak z taką samą mocą – co podkreśla greckie słowo – jak w przypadku opętanego, „rozkazał gorączce i opuściła ją”. Tak jak rozkazał szatanowi, w ten sam sposób mówi o gorączce. Staje zatem nad chorą jako jej obrońca i zarazem jako Ten, kto ma władzę nad chorobą. Jezus jest zawsze gotowy uzdrowić chore miejsca mojej duszy. O których chciałbym Mu szczególnie powiedzieć, by „rozkazał” i by były z mojego życia wypędzone.

Z tym większą uwagą przypatrzę się ludziom cierpiącym na różne choroby, których przynosili do Jezusa. „On na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich”. Jezus chce dotknąć także moich chorych miejsc, które domagają się uzdrowienia.

„Z nastaniem dnia wyszedł i udał się na miejsce pustynne”. Jezus ma świadomość, że w Jego byciu dla drugiego najważniejsza jest bliskość z Ojcem. Jezus przypomina mi, że by dobrze pomagać potrzebującym, by moja obecność przy chorych była owocna potrzebuję – co jakiś czas – być sam na sam tylko z Bogiem.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Tłumy szukały Jezusa i chciały chciały Go zatrzymać, żeby nie odchodził od nich”. Zwrócę się do mojego Pana i Uzdrowiciela: „Jezus, nie opuszczaj mnie, bądź zawsze blisko mnie.

XXII tydzień zwykły

czwartek

Łk 5, 1-11

I. O czym mówi Bóg?

Tłum słuchaczy Jezusa staje się coraz większy, stąd z synagogi przenosi się nad jezioro Genezaret. Praktycznym sposobem, jaki wybrał Jezus, by dotrzeć do jak największej liczby osób jest wejście do łodzi – i w pewnej odległości od brzegu – przemawianie z niej. Na tym Jezus nie kończy swej działalności. Nakazuje Piotrowi, by wypłynął dalej, w głąb jeziora i rozpoczął połów ryb w czasie zupełnie nieodpowiednim. Mimo wątpliwości ze strony apostołów dokonuje się kolejny cud: „zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich się zaczynały rwać”. Dla Piotra ten moment spotkania z Jezusem rozpoczyna nowy rozdział w jego życiu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus szukał i wykorzystywał różne sposoby dotarcia ze słowem Bożym do ludzi. Dzisiejszy fragment jest przykładem spontanicznej decyzji, która okazała się bardzo efektywna: wejście do łodzi Szymona pozwoliło tłumowi wiernych ze spokojem wysłuchać przemowy Jezusa. Przypatrzę się uważniej tej prostej scenie: Jezus uczy mnie, bym miał wyobraźnię służącą skuteczniejszemu dotarciu do drugiego człowieka. Angażuje łódź Szymona, to znaczy nie chce robić wszystkiego sam, szuka współpracowników w ewangelizacji.

„Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. Jezus zachęca Szymona do wykonania czynności dwóch nielogicznych: była to pora nieodpowiednia na łowienie ryb, a wypłynięcie na głębię oznaczało, że nie będą mogli dostrzec ryb, ponieważ widać je tylko w płytkiej wodzie. Szymon będąc doświadczonym rybakiem ma wątpliwości, jednak jest posłuszny słowom Jezusa: „Na Twoje słowo zarzucę sieci”. Posłuszeństwo Jezusowi przynosi niezwykłe efekty. Zatrzymam się nad dialogiem Szymona z Jezusem. Najpierw Jezus prosi o „wypłynięcie na głębię”. Może ono oznaczać „coś więcej” w moim dotychczasowym życiu. Czy ostatnie lata były rozwojem mojego życia duchowego? Czy pragnąłem „czegoś więcej”, czy zadowalałem się przeciętnością?

Szymon jest posłuszny Jezusowi. Wewnętrznie nie zgadza się z Jego propozycją, ale zwycięża zaufanie do Mistrza. Pomyślę, czy gdy spotykam czytając Ewangelię zdania, z którymi się nie zgadzam, ufam, że Jezus chce mojego dobra i szczęścia. Jak podchodzę do trudnych czy nie od razu zrozumiałych fragmentów Pisma świętego?

Odważne i pokorne wyznanie Szymona: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiekiem grzesznym” jest przyznaniem się do swoich ograniczeń i słabości. Ale szybko zostaje ono niejako „przykryte” obietnicą Jezusa: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. Tak jak Jezus zapewniał Szymona, tak i dzisiaj mówi do mnie: jesteś posłany! Masz do wykonania wielkie zadanie!

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się słowami: „O jedno błagam Twoją dobroć najwyższą, Boże: nawróć mnie do siebie zupełnie, nie dozwól , bym się sprzeciwiał łasce prowadzącej do Ciebie. Rozkaż mi, abym mi, abym był czysty, wielkoduszny, sprawiedliwy, roztropny, abym był doskonałym miłośnikiem i uczniem Twej mądrości” (św. Augustyn).

XXII tydzień zwykły

piątek

Łk 5, 33-39

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii zrodził się na kanwie dyskusji dotyczącej postu. W tamtym czasie istniały trzy mocno różniące się stanowiska wobec postu. Pierwszą reprezentowali uczniowie Jana, którzy traktowali ascezę jako drogę ku nawróceniu. Drugą uczeni w Piśmie i faryzeusze: postrzegali post jako znak prorocki. Jeszcze inaczej do postu podchodził Jezus i uczniowie. Jezus odpowiadając na zarzuty uczonych w Piśmie i faryzeuszów, że nie poszczą tak dużo, jak uczniowie Jana, opowiada przypowieść o reperowaniu ubrania i przechowywania młodego wina. Tym przykładem po raz kolejny wykazuje nielogiczność ich myślenia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Faryzeusze i uczeni w Piśmie mają pretensje, że Jezus i Jego uczniowie nie wpisują się w tradycję Izraela dotyczącą poszczenia. Swój zarzut formułują tak: jeżeli jesteś prawdziwym prorokiem, dlaczego nie pokutujesz jak prorocy naszych ojców? „Czy możecie nakłonić gości weselnych do postu, dopóki pan młody jest z nimi?” – pyta prowokacyjnie Jezus. Pokazuje im, że nakłanianie gości będących przy zastawionym stole jest wyrazem utraty kontaktu z rzeczywistością. Jezus przypomina mi, że muszę trzeźwo myśleć o tym, co dzieje się wokół mnie i potrafić to logicznie ocenić; muszę uważać, by nie wypowiadać bezmyślnych opinii i bezsensownych zdań.

By adwersarze Jezusa lepiej zrozumieli tę prawdę, mówi: „Nikt nie przyszywa do starego ubrania łaty z tego, co oderwie się od nowego”. I podobnie jest z winem: „Nikt nie wlewa młodego wina do starych bukłaków”. Jezus prostymi przykładami daje zrozumienia, że jak nowa łata może rozedrzeć stare ubranie, tak też nowe wino nie daje żadnych gwarancji, że przechowa się w starych i zużytych bukłakach. W obu przypadkach mamy do czynienia z ryzykiem całkowitej straty; stąd zarówno stare ubranie, jak i stare bukłaki winny być wyrzucone. Jezus wyraźnie sugeruje, że wraz z rozpoczęciem przez Niego działalności jest konieczność odnowy sposobu myślenia, by lepiej przygotować się na przyjęcie nowości pochodzącej od Niego. Stąd należy zapytać się, które wcześniejsze utarte schematy myślenia, zewnętrzne rytuały należy odrzucić. Dawne niektóre formy religijności są już przestarzałe. Pomyślę o mojej wierze i pobożności. Czy nie trzymam się kurczowo jakiś zwyczajów, które nie odpowiadają „nowym” wyzwaniom? Zastanowię się z czego mogę, a nawet muszę zrezygnować. Czy potrafię trzeźwo rozróżnić i ocenić, co w moim życiu jest nowe, a co stare?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę Boga, bym w swoim życiu posiadał wewnętrzną spójność, harmonię tego, co myślę i robię. Bym wiedział, co w życiu odrzucić, a co pozostawić.

XXII tydzień zwykły

sobota

Łk 6, 1-5

I. O czym mówi Bóg?

Jezus jako wędrowny Nauczyciel przemieszcza się z uczniami z jednego miasta czy wioski do kolejnego miejsca. Pewnego dnia, w szabat, idzie wśród zbóż, a uczniowie widząc, że kłosy pszenicy są już pełne ziarna, zrywają je i jedzą. I to zwyczajne wydarzenie staje się pretekstem, by faryzeusze oskarżyli Jezusa o łamanie szabatu. W Izraelu była długa lista zakazów odnoszących się do naruszania szabatu. Wśród nich był także zakaz przygotowywania posiłków, a nie tylko „zrywania i łuskania kłosów”. Jezus odpowiada faryzeuszom odwołując się do wydarzenia opisanego z pierwszej Księgi Samuela.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Szabat i jego świętowanie było ważne dla religijnych Żydów. Prawo dotyczące szabatu zostało ogłoszone i dane ludowi na kamiennych tablicach na Górze Synaj. Bóg nakazywał: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy”. Był to więc dzień święty, oddzielony od innych dni. Prawidłowe świętowanie było wyrazem wierności przymierzu z Bogiem. Pomyślę, jakie jest moje podejście do świętowania niedzieli. Czy jest to dzień „poświęcony Panu Bogu naszemu”, czy Msza święta jest centralnym punktem dnia, czy nie wykonuję niepotrzebnych prac?

„Uczniowie zrywali kłosy i wykruszając je rękami, jedli”. Uczniowie byli po prostu głodni. Jedzą to, co jest w zasięgu ich rąk. Nie mają innych możliwości posilenia się. Głód, niemożliwość zjedzenia normalnego posiłku jest jednym z największych problemów współczesnego człowieka. Są rejony świata, które nie mają z tym problemu do tego stopnia, że miliony ton zdrowej żywności jest wyrzucane na śmietnik. A istnieją ciągle miejsca na ziemi, gdzie ludzie głodują lub wręcz umierają z braku jedzenia. Zastanowię się, czy szanuję kazdy posiłek, czy dziękuję Bogu, że każdego dnia mam co jeść, czy nie marnuję jedzenia, nie wyrzucam, ponieważ kupuję za dużo?

Na zarzut faryzeuszy, że uczniowie nie postępują w zgodzie z przepisami Prawa Jezus cytuje epizod związany z królem Dawidem: gdy byli głodni mieli odwagę spożyć chleby, które były w świątyni. Problem faryzeuszy polega na tym, że nie potrafią dostrzec dobra i potrzeby człowieka chroniąc się za prawem. Dla nich ważniejsze jest przestrzeganie prawa niż dobro człowieka.

„Syn człowieczy jest panem szabatu”. Jezus uzmysławia mi, że zawsze będę miał prawidłowe podejście do prawa, gdy będę miał autentyczną więź z Nim. Kto autentycznie kocha potrafi być wyrozumiały, zrozumie dobre intencje, nie będzie się upierał tylko dla zachowania pewnych zasad. Każde prawo winno być w służbie człowieka.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przypomnę sobie „pięć przykazań kościelnych”.

XXIII tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 18, 15-20

I. O czym mówi Bóg?

Kościół jako wspólnota wierzących posiadał swoje wewnętrzne zasady bycia ze sobą. Jedną z nich był przypadek grzechu kogoś ze wspólnoty. Grzech mógł być publiczny lub osobisty, ciężki lub lekki, popełniony świadomie lub nie, wobec Boga czy bliźniego. Jezus w dzisiejszym fragmencie odwołując się do wskazań ze księgi Powtórzonego Prawa przypomina podstawowe zasady postępowania wobec każdego, kto czyni zło w relacji do drugiego. Jednocześnie wskazuje na wielką rolę wspólnej, jednomyślnej modlitwy, która może umacniać wszystkich członków wspólnoty.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Gdy doznam krzywdy od kogoś, Jezus daje mi pierwszą radę: „Idź i upomnij go w cztery oczy”. Jeżeli zdarzy się, ktoś zgrzeszy przeciw mnie nie muszę krzywdy tłumic w sobie. Nie powinienem wmawiać sobie, że nic się nie stało. Pierwszym moim obowiązkiem jest indywidualna rozmowa z tym, który wyrządził mi krzywdę. Jezus mówi, że mam „upomnieć”, czyli nie przebaczyć, ale upomnieć. Powinno być pozbawione zawiści, urazy czy zemsty. Pomyślę, czy do tej pory tak postępowałem, czy miałem odwagę rozmawiać sam na sam, czy moje upomnienie było ewangeliczne?

Jezus zapewnia, że jeżeli prawidłowo wykonam „upomnienie”, wówczas „pozyskasz swego brata”. Zadaniem upomnienia jest więc nie wymierzenie kary, ale pozyskanie brata dla wspólnoty, by na nowo był pełnoprawnym członkiem Kościoła.

Nie zawsze argumenty przedstawione w upomnieniu docierają do krzywdziciela, stąd drugim sposobem pozyskania brata jest wziąć „ze sobą jeszcze jednego lub dwóch świadków, by na ich słowie opierała się cała sprawa”. Jezus przypomina mi, że nie zawsze mogę sam odpowiednio rozmawiać, więc zachęca, bym korzystał z pomocy innych w trudnych rozmowach. Dwóch albo trzech w większym stopniu gwarantuje obiektywizm. Nie zawsze przecież oskarżyciel musi mieć rację. Może zdarzyć się tak, że źle oceniam dane wydarzenie. Czy mam wokół siebie osoby, które w trudnych rozmowach są gotowe mnie wspomóc?

W przypadku bardzo dużej krzywdy decydujący głos ma wspólnota Kościoła. Grzech ciężki domaga się odpowiedniego zadośćuczynienia. Gdy krzywdziciel ewidentnie nie widzi swojej winy, nie chce ponosić odpowiedzialności za popełnioną krzywdę winien być odsunięty ze wspólnoty.

„Jeśli dwa z was o coś zgodnie prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec”. Jezus zapewnia niezwykłą pomoc Boga, gdy we wspólnocie, mimo różnych krzywd czy trudnych wydarzeń, ich członkowie będą trwać w jedności na modlitwie. Czy w moim małżeństwie, rodzinie wspólnie się modlimy?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zaproponuję wspólną modlitwę mojemu mężowi, żonie, dzieciom.

XXIII tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 7, 31-37

I. O czym mówi Bóg?

W swojej misyjnej wędrówce Jezus przekracza Jordan i przybywa na wschodnie tereny „przemierzając posiadłości Dekapolu. W jednym z miast przyprowadzono do Niego człowieka głuchoniemego, który ledwo co mówił. Jezus czyni kolejny cud uzdrowienia, ale w nietypowy sposób: oddala się z nim daleko od tłumu i używa gestów zewnętrznych. Głuchoniemy odzyskuje zdrowie, a krewni uzdrowionego – mimo prośby Jezusa – nie mogą się powstrzymać, by nie rozpowiadać w okolicy o tym, co uczynił Jezus.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Na początku przypatrzę się Jezusowi, który przemierza dziesiątki kilometrów, najczęściej pieszo, by dotrzeć do jak największej liczby osób, by móc głosić Dobrą Nowinę i uzdrawiać. „Opuścił okolice Tyru i przez Sydon przyszedł nad jezioro Galilejskie, przemierzając Dekapol”.

Zwrócę uwagę na dobrych, troskliwych i wrażliwych na cierpienie innych ludzi, którzy przyprowadzili chorego do Jezusa. „Prosili Go, by położył na niego rękę”. Bardzo im zależy by głuchoniemy był zdrowy. Pomyślę, czy gdybym potrzebował pomocy, czy znalazłby się osoby, które by mi bezinteresownie pomogły? Zapytam się, czy ja byłbym gotów pomóc dostać się do lekarza osobie chorej?

Jezus „wziął go na bok osobno od tłumu, włożył palce w jego uszy i śliną dotknął mu języka”. W celu uzdrowienia głuchoniemego Jezus oddala się od ludzi, chce być sam na sam z chorym. Chce, by także głuchoniemy poczuł osobistą z Nim więź. Uzdrowienie zewnętrzne jest symbolem odrodzenia wewnętrznego. Głuchoniemy był człowiekiem, który nie chciał słyszeć głosu Boga i nie potrafił mówić do Boga. Jezus gestami zewnętrznymi, czułością dotyku otwiera mu uszy i usta. Jezus chce dotknąć chorych miejsc. Jest Bożym Lekarzem, który nie wstydzi się patrzeć i dotykać mijesc, które potrzebują uzdrowienia. „Potrzebujemy czułości, jest ona jedną z najważniejszych potrzeb w naszym życiu. To nie tylko dziecko jej potrzebuje, ale wszyscy do końca życia pragniemy czułości, która wyraża się także dotykiem” (papież Franciszek).

„Effatha, to znaczy: „Otwórz się”. Spojrzenie Jezusa w niebo to Jego prośba do Ojca, by pomógł głuchoniememu otworzyć się na dar nawrócenia. Pomyślę o sobie, czy nie potrzebuję „otwarcia się”, to znaczy czy nie jestem pozamykany na Słowo Boże, albo na słowa innych ludzi?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zapytam się, czy nie brakuje mi odwagi, bym zaczął mówić prawdę o sobie i do siebie, jaki naprawdę jestem?

XXIII tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 14, 25-33

I. O czym mówi Bóg?

Jezus, mając dokoła siebie rzesze ludzi, którzy podążają za Nim z różnych powodów, i nie wiedzą na czym naprawdę polega naśladowanie Go lub należenie do grona Jego uczniów, wyjaśnia, jakie muszą być spełnione warunki, aby być na stałe w Jego szkole. Łukasz używa zwrotów typowo semickich, brzących bardzo radykalnie: należy „nienawidzić” nawet najbliższych. Przykładem do wstąpienia na drogę naśladowania Jezusa staje się opowieść o budowaniu wieży i przygotowywaniu się na wyprawę wojenną.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca lub matki, a nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem”. Jezus uświadamia swoim słuchaczom, że pierwszym warunkiem przynależenia do Niego jest przyjęcie pewnej hierarchii wartości. Na jednej szali stawia siebie, a na drugiej ewentualnego ucznia ze swoją rodziną. By autentycznie naśladować Jezusa muszę miłować Go „bardziej” niż inne osoby, nawet te najbliższe. Nie oznacza to oczywiście wyrzeczenie się rodziny, zaniechania kontaktów z przyjaciółmi, ale ustawienie zdecydowanie więzi z Bogiem na pierwszym miejscu. „Jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu” (św. Augustyn).

Pójść za Jezusem to zgodzić się na krzyż i posiąść umiejętność rezygnowania z tego, co może mi przeszkadzać w relacji z Jezusem. „Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem”. Jezus kilkakrotnie uświadamiał uczniom, że podstawowym zadaniem jest czynienie wysiłku poprawy swojego życia w codzienności. Chrześcijaństwo nie jest stylem życia od święta. Krzyż każdego, kto chce nazywać się uczniem Jezusa to walka każdego dnia ze złem i zmaganie się o kształt dobra w sobie. Zastanowię się, czy tak dzieje się w mojej codzienności?

„Wielkie tłumy szły za Jezusem”, i im mówi w przykładach, jakimi cechami winien się odznaczać uczeń z Jego wspólnoty. „Któż z was, chcą zbudować wieże, nie usiądzie wpierw i nie oblicza wydatków, czy ma na wykończenie?”. Jezus przypomina mi, że Jego uczeń to człowiek roztropny, przewidujący, kierujący się mądrością życiową. To osoba, która by osiągnąć jakiś wyższy cel, przygotowuje się do wykonania zadania ze spokojem i rozwagą. Zatem, czy dobrze planuję ważne zadania w moim życiu? Czy dobrze znam siebie, swoje dobre i słabe strony? Czy potrafię zrezygnować z osób, rzeczy, spraw, które by mi przeszkadzały w sprostaniu zadania, do którego przeznaczył mnie Bóg?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odnowię miłość do Boga: w niej zawarty jest krzyż i wyrzeczenie. Będę prosił Go o poznawanie siebie i umiejętność dobrego planowania każdego dnia.

XXIII tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 6, 6-11

I. O czym mówi Bóg?

Jezus znowu jest w synagodze i naucza. Dostrzega w niej człowieka z uschłą ręką. Ten fakt staje się pretekstem, by postawić faryzeuszom i uczonym w Piśmie – którzy znowu śledzili Jezusa, by Go oskarżyć – ważne pytanie: czy można w szabat pomóc choremu, czyli czynić dobro? Jezus prowokuje przywódców duchowych Izraela, ponieważ wiedział, że świętość szabatu i rygorystyczne zasady wyznaczone przez rabinów zakazywały leczenia chorych w tym dniu. Dodatkowym argumentem przeciw Jezusowi był fakt, że uczynił cud uzdrowienia nie tylko w szabat, ale jeszcze w synagodze.

II. Co Bóg mówi do mnie?

W synagodze był „człowiek, który miał uschłą prawą rękę”. Dotknęła go choroba zaniku mięśni. Łukasz ewangelista, lekarz z zawodu, zwraca uwagę, że była to prawa dłoń, czyli – w większości przypadków – ta ważniejsza w codziennym funkcjonowaniu.

Jezus każe mężczyźnie z uschłą ręką stanąć na środku, by wszyscy zgromadzeni w synagodze nie tylko zobaczyli chorego człowieka, ale nade wszystko zastanowili się nad właściwym sensem szabatu. Służy temu proste, ale i niezwykle ważne pytanie: „Czy wolno w szabat czynić coś dobrego, czy coś złego, życie ocalić czy zniszczyć?”. Czy ważniejsze jest zachowanie szabatu, czy okazanie pomocy potrzebującemu? Jezus prowokuje słuchaczy do zastanowienia się na tym, czy warto za wszelką cenę przestrzegać litery prawa, nawet za cenę czynienia dobra? Czy rytualizm jest ważniejszy od miłości? Pomyślę, czy czasami nie zauważam potrzebującego człowieka kierując się ustalonymi przez siebie zasadami?

Znamienne jest milczenie faryzeuszów i uczonych w Piśmie. Mieli świadomość, że Jezus stawia im mądre pytanie, które winni zweryfikować w kontekście ludzkich zasad, które były przestrzegane bez miłości. Być może słyszeli o judaistycznej zasadzie bliskiej temu, co powiedział Jezus, że: „Zbawienie osoby usuwa zachowywanie szabatu”. A jednak milczeli. Nie chcieli za wszelką cenę przyznać racji Jezusowi. Zastanowię się, czy nie upieram się przy swoich racjach nawet wówczas, gdy ktoś wysuwa logiczne argumenty przeciw moim zasadom? Czy nie jestem wtedy zbyt zacietrzewiony, wewnętrznie uparty?

„Oni zaś wpadli w szał”. Nie mogąc sprostać logicznym argumentom faryzeusze i uczeni w Piśmie postępują niedojrzale, zachowują się jak małe dzieci, które denerwują się, ponieważ ktoś im wykazał niedorzeczne zachowanie. Jezus uzdrawiając chorego nie za bardzo przejmuje się ich irytacją, osiąga bowiem większy cel: pokazuje uczniom, co tak naprawdę jest ważne w szabacie. Nie kwestionuje prawdy, że szabat został ustanowiony przez Boga, ale zwraca uwagę, że takim razie tym bardziej przystoi czynić tylko to, co jest dobre.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się, by nigdy za bardzo nie upierał się przy swoich zasadach, które nie dotyczą najważniejszych spraw i wartości.

XXIII tydzień zwykły

wtorek

Łk 6, 12-19

I. O czym mówi Bóg?

Nadszedł czas, że Jezus musi wybrać swoich najbliższych współpracowników. Nazwie ich apostołami, to znaczy „posłanymi”. Zanim dokona wyboru dwunastu udaje się na całonocną modlitwę. Jezus swym zachowaniem wyraźnie podkreśla, że to wybór najważniejszych osób, którzy przy Nim będą ma dla Niego doniosłem znaczenie. Po wyborze apostołów wraca z nimi do ludu, który od razu potrzebuje ich pomocy. Rzesza ludzi, „których dręczyły duchy nieczyste” oczekiwali uzdrowienia. Jezus idzie w tłum, który „starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus „wyszedł na górę, aby się modlić”. „Góra” w Ewangelii Łukaszowej jest uprzywilejowanym miejscem spotkana z Bogiem. Jezus w tak ważnej chwili chce być po ludzki „bliżej Ojca”.

„Całą noc spędził na modlitwie”. Zapytam się, kiedy ostatni raz modliłem się w nocy, byłem na adoracji Najświętszego Sakramentu, czuwałem na modlitwie sam lub we wspólnocie nocą?

Po całonocnej modlitwie Jezus „przywołał swoich uczniów i wybrał spośród nich dwunastu, których nazwał apostołami”. Staną się oni w Kościele fundamentem i osobami o najwyższym autorytecie. Św. Piotr, już po zmartwychwstaniu Mistrza będzie powoływał się na ten moment: on i pozostali apostołowie zostali wcześniej „wybrani przez Boga na świadków” (Dz 10,41) dzieła Syna Bożego. Stąd ich wybór był mocno zakorzeniony w modlitwie, a tym samym woli Boga. Zastanowię się, czy moje ważne decyzje życiowe poprzedzam dłuższą modlitwą?

Jezus wybiera dwunastu apostołów. Mają konkretne imiona. To osoby ze swoją, nie zawsze do końca pozytywną, historią życia. Jednak każdy z nich został osobiście wybrany i ma do spełnienia konkretne zadanie. Najpierw będą przy Jezusie, Jemu będą się przypatrywać, słuchać Go i uczyć się, co to znaczy być dla innych. Po śmierci i zmartwychwstaniu swego Mistrza przejmą już większą odpowiedzialność. Będą musieli stawić czoła najpierw swoim rodakom, a następnie każdy z nich uda się w jakiś zakątek ziemi, by głosić Ewangelię i wielu przypadkach miłość do Boga przypieczętować oddaniem życia. Pomyślę, który z apostołów jest mi najbliższy duchowo? Które jego cechy najbardziej mnie mobilizują do lepszego życia?

Zaraz po wyborze apostołowie przeżywają pierwszą lekcję bycia z Jezusem. Po całej nocy modlitwy jest cały dla ludzi. Idzie między nich, uzdrawia i daje nadzieję.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

W najbliższy czwartek, dzień szczególny poświęcony kapłanom, pomodlę się za moich duszpasterzy.

XXIII tydzień zwykły

środa

Łk 6, 20-26

I. O czym mówi Bóg?

Po wyborze apostołów Jezus idzie do ludzi i wygłasza ważną mowę do słuchaczy. Jej bezpośrednimi adresatami są uczniowie. Oni reprezentują wszystkich, którzy uwierzyli w Jezusa i poszli za Nim. Mowa składa się z dwóch części: najpierw Jezus formułuje cztery błogosławieństwa, a następnie cztery biada. W dzisiejszym fragmencie Ewangelii zawarty jest krótki program życia dla tych, którzy poszukują drogi do większej doskonałości, niż tylko przeciętne życie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Wersja błogosławieństw według św. Łukasza różni się od przedstawionej przez św. Mateusza. Jest krótsza i połączona z wyrażeniem przez Jezusa pewnego rodzaj zatroskania słowem „biada”. Cztery błogosławieństwa ukazują ogólną prawdę, że mimo trudnych sytuacji życiowych można pozostać szczęśliwym, jeśli znajdzie się prawdziwe „Źródło” radości. Każde błogosławieństwo jest także wyrazem pewnej drogi, jaką każdy musi przejść, by być człowiekiem szczęśliwym. Droga do szczęścia najczęściej prowadzi przez trudne doświadczenia. Nie ma szczęśliwego życia, jeżeli wszystko jest proste i łatwe. Zastanowię się, co dla mnie oznacza „być szczęśliwym”? Czy zdaję sobie sprawę, że szczęście to przede wszystkim życie, w którym zapominam o sobie, a bardziej myślę o innych?

Jezus nazywa błogosławionymi ludzi ubogich i składa obietnicę: „Do was należy królestwo Boże”. Kim jest człowiek ubogi, o jakie ubóstwo Jezusowi chodzi? „Ubogi” to ten, kto całe swoje życie złożył „u Boga”, całkowicie zaufał Bogu.

Drugą kategorią osób są biedni, którzy cierpią głód. Można być głodnym czy wygłodzonym na różne potrzeby i wartości. Z jednej strony zaspokojenie głodu jest jedną z najkonieczniejszych potrzeb, z drugiej zapytam się moje pragnienia duchowe: czy jestem spragniony bycia z Bogiem, czy jestem głodny Eucharystii, czy czuję niedosyt z powodu zbyt małego czasu przeznaczonego na modlitwę?

„Błogosławieni, którzy teraz płaczecie”. Płacz może być wyrazem smutku czy bezradności, gdy nie mogę w żaden sposób zaradzić swej trudnej sytuacji. Można zapłakać także nad sobą, gdy od lat nie widzę postępu w moim życiu małżeńskim, czy kapłańskim. Zastanowię się, w jakich sytuacjach płaczę, i co jest powodem moich łez?

Ostatnie błogosławieństwo dotyczy tych, którzy cierpią z powodu bycia wierzącym w Boga. Pomyślę, które błogosławieństwo jest mi najbliższe?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Powoli przeczytam dzisiejszą Ewangelię, i połączę w pary błogosławieństwa i biada.

XXIII tydzień zwykły

czwartek

Łk 6, 27-38

I. O czym mówi Bóg?

Po wygłoszeniu błogosławieństw i biada Jezus zwraca się do uczniów z najważniejszym i jednocześnie najtrudniejszym zadaniem, by miłować ie tylko tych, którzy nam dobrze czynią, ale w takim samym stopniu ogarnąć miłością „tych, którzy nas nienawidzą”. Cały dzisiejszy tekst można podzielić na trzy części. W pierwszej Jezus uwrażliwia na czynienie dobra i mówienie dobrze o innych oraz modlenia się za drugich. Potem Jezus zachęca, by przełamywać zasadę odwetu, by w ostatniej części przedstawić perspektywę nagrody, jaka czeka każdego, kto wypełniał przykazania Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Miłujcie waszych nieprzyjaciół i dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą”. Jezus wzywa każdego wierzącego do wielkiego wysiłku, przełamania schematów postępowania, które mogą blokować jeszcze większy rozwój królestwa Bożego. Można to dokonać się tylko wówczas, gdy zrozumiem, że w pierwszym rzędzie ja muszę się zmienić i moje podejście do ludzi, którzy nie są mi życzliwi. W miłości nieprzyjaciół nie chodzi jednak o to, by polubić swoich krzywdzicieli, lecz by przezwyciężyć negatywne emocje wobec nich, a nade wszystko ustrzec się przed nienawiścią. Jeżeli ktoś mnie nienawidzi, ja nie mogę go nienawidzić. Przywołam w pamięci osoby, które wg mnie są moimi nieprzyjaciółmi. Przypomnę sobie trudne rozmowy, kłótnie nieporozumienia z nimi.. Jezus mówi: „Módlcie się za tych, którzy was oczerniają”. Pomodlę się za nich.

Zwrócę uwagę na jeszcze jedną prawdę. Jezus zachęca mnie przede wszystkim do „miłowania”. Kto potrafi kochać, prędzej czy później znajdzie w sobie siłę i odwagę do miłowania tych, którzy naszą w sobie za dużo nienawiści. Może być bowiem ta, że ktoś mnie nienawidzi, ponieważ sam był za mało kochany. Do miłowania jest zdolny ten, kto czuje się kochany nade wszystko przez Boga i także przez drugiego człowieka. Nieprzyjacielem, którego winieniem kochać jest więc także ten, kto nie odwzajemnia okazanej miłości czy wyświadczonego dobra.

Jezus zachęca mnie, bym potrafił zatrzymać spiralę nienawiści. „Jeśli cię ktoś uderzy w policzek, nadstaw mu i drugi. Jeśli zabiera ci płaszcz, nie broń mu i szaty”. Tylko w ten sposób można najpierw zacząć realizować tzw. „złotą regułę”, która wyraża się w słowach: „Nie czyń innemu, co tobie niemiłe”. Jezus jednak proponuje coś więcej: czynić to, czego człowiek pragnąłby doznawać od innych. „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie”.

Pouczenie o nadstawianiu policzka należy dobrze rozumieć. Krzywdzony człowiek zawsze ma prawo się bronić, ale nie wolno mu się mścić. Św. Paweł przypomina „Nie daj się zwyciężyć złu. Zło dobrem zwyciężaj” (Rz 12,21).

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odnajdę w internecie testament o. Christina de Charge, przełożonego klasztoru trapistów z Tibhirne, zamordowanego przez terrorystów z Algierii.

XXIII tydzień zwykły

piątek

Łk 6, 39-42

I. O czym mówi Bóg?

Jezus mówi swoi uczniom trzy sentencje z ważnym przesłaniem moralnym. Przypowieść o dwóch niewidomych i uczniu wobec nauczyciela wyraża powszechne doświadczenie życiowe: by być dla kogoś przewodnikiem duchowym należy mieć do tego odpowiednie predyspozycje życia wewnętrznego. Ostatnia sentencja jest nawiązaniem do słów: „Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni”, i pogłębieniem zawartej w nich prawdy, że każdy najpierw powinien zwracać uwagę na swoje postępowanie, czyli że pierwszym nawróceniem jest nawrócenie osobiste, a nie nawracanie innych.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus wykorzystał przysłowie o ślepym przewodniku, by zobrazować prawdę, że ten, kto chce przewodzić innym, być kogoś przywódcą duchowym musi charakteryzować się odpowiednią wiedzą, doświadczeniem religijnym. Bez odpowiednich cech nie sprosta zadaniu. „Nie może niewidomy prowadzić niewidomego”. Pomyślę o osobach, które decydowały o moim rozwoju duchowym. Podziękuję za tych, którzy do tej pory mieli wpływ na moje decyzje i poproszę, bym w przyszłości spotykał mądrych ludzi, oraz bym potrafi ich rozsądnie słuchać.

„Uczeń nie przewyższa nauczyciela”. W starożytności prześcignięcia nauczyciela przez ucznia było niezwykle trudne i rzadkie. Wiedzę zdobywano nie przez studiowanie książek, lecz słuchanie nauk mistrza. Uczeń osiągał jedynie taki poziom, jaki miał jego nauczyciel. Jezus przypomina mi, że do tego co On powiedział – jako Jego pokorny uczeń – nic nie muszę dodawać, a jednie zgłębiać Jego słowa. Tylko tym sposobem stanę się podobny do Jezusa i tym samym tylko wówczas mogę być przewodnikiem dla kogoś innego. Pomyślę o tym, jakie mam podejście do słów, które pozostawił mi Jezus. Czy nie mam czasami pokusy, by coś poprawiać? Czy nie mówię sobie, że w dzisiejszych czasach „trzeba by coś zmienić”?

„Dlaczego widzisz drzazgę w oku swego brata, a nie dostrzegasz belki we własnym oku”. Zdania w tym stylu to tzw. hiperbola, czyli wyolbrzymione porównanie. Jezus mówi o dwóch braciach, których zmysł wzroku jest poważnie zaburzony. Drzazga i belka symbolizują dwa – nieporównywalne ze sobą co do wielkości – grzechy. Belka w oku to symbol zaślepienia na własne słabości i grzechy. Wówczas najchętniej i najłatwiej naprawia się te błędy u innych, których nie chce się widzieć w swoim życiu. Jezus podpowiada, że nawracanie innych należy zacząć od zmiany samego siebie. „Nikt nie żyje sam, Nikt nie grzeszy sam. Nikt nie będzie zbawiony sam. Nieustannie w nasze życie wkracza życie innych: w to, co mówię, robię, działam. I na odwrót, moje życie wkracza w życie innych: w złym, jak i w dobrym” (Benedykt XVI).

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę moich najbliższych, by mi szczerze powiedzieli, z czego winieniem się poprawić.

XXIII tydzień zwykły

sobota

Łk 6, 43-49

I. O czym mówi Bóg?

Jezus, tym razem, w dwóch porównaniach mówi o kolejnych ważnych prawdach dla tego, kto chce być Jego uczniem. Zwraca uwagę, że w świecie przyrody istnieje ścisła zależność między rodzajem drzewa a rodzajem wydawanych przezeń owoców. Drzewo ocenia się po jego owocach, a człowieka po jego czynach. Na nic zdadzą się nawet najgorliwsze czy najdłuższe modlitwy, gdy zabraknie konkretów w codziennym życiu. Nie będzie dobrych owoców życia, gdy nie postawi się solidnego fundamentu, a skałą na której każdy wierzący musi budować swoją przyszłość jest Jezus i żywa z Nim więź.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Każde drzewo poznaje się po jego owocu”. Jezus odwołuje się do znanych obrazów z historii Izraela. Prorocy Starego Testamentu, Izajasz i Jeremiasz porównywali Naród Wybrany do krzewu winnego, a jego życie religijne do owocowania. Zestawienie roślin szlachetnych i bezużytecznych obrazuje przepaść między dobrymi a złymi czynami. Popełniane grzechy przez Izraelitów opisywali jako wydawanie cierpkich i nie nadających się do jedzenia owoców. Pomyślę, czy moje życie jest potwierdzeniem słów Jezusa, czy jestem drzewem, które wydaje dobre owoce.

Kiedy dobre drzewo przestaje wydawać dobre owoce? Jeśli zostanie zaatakowane przez jakąś chorobę lub szkodnika. Jeśli w moim życiu mało jest dobra muszę zapytać się o przyczyny, główny powód, że nie owocuję dobrymi czynami. Uważnie przeczytam słowa Jezusa: „Dobry człowiek z dobrego skarbca swojego serca wydobywa dobro, a zły człowiek zło”.

Jezus przypomina mi prawdę o słowach, które wypowiadam. Wszystko, co mówię świadczy o moim życiu duchowym. „Usta mówią według tego, czym jest przepełnione serce”. Zastanowię się, czy nie za dużo mówię, czy to co mówię jest prawdą, czy wypowiadane słowa są zgodne z tym, co robię? Przypomnę sobie słowa Jakuba apostoła: „Jeśli kto nie grzeszy słowem jest mężem doskonałym, zdolnym utrzymać w ryzach całe ciało” (3,2).

Po przypowieści o drzewie i jego owocach Jezus opowiada o dobrej i złe budowli. Dom obrazuje życie każdego człowieka. Żeby w nim bezpiecznie zamieszkać dom musi być wybudowany na solidnym fundamencie. Życie, by miało sens musi być oparte na trwałych wartościach. Jak oceniam moje życie. Czy mogę ze spokojem sumienia powiedzieć, że buduję dom życia na fundamencie wiary, nadziei i miłości?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Wrócę do słów papieża Jana Pawła II: „Każdego dnia musi odzywać się w sercu: jak budować ten dom, któremu na imię życie? Co to znaczy budować na skale? Budować na skale to przede wszystkim budować na Chrystusie i z Chrystusem, znaczy budować na fundamencie, któremu na imię miłość ukrzyżowana. To budować z Kimś, kto znając nas lepiej niż my sami siebie, mówi do nas: «drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i Ja cię miłuję». To budować z Kimś, kto zawsze jest wierny, nawet jeśli my odmawiamy wierności, bo nie może zaprzeć się samego siebie. To budować z Kimś, kto stale pochyla się nad zranionym ludzkim sercem i mówi: «Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz»”.

XXIV tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 18, 21-35

I. O czym mówi Bóg?

W zasadzie każdy człowiek ma problemy z przebaczeniem, gdy doznaje od kogoś krzywdy. Nie inaczej było we wspólnocie apostołów i uczniów pierwszego Kościoła. Pytanie Piotra jest odbiciem problemu, który był obecny w nim i jest zawsze aktualny w każdej wspólnocie: kościelnej, małżeńskiej czy rodzinnej. Jezus na pytanie Piotra odpowiada przypowieścią, która ukazuje nade wszystko Boga jako Ojca nieskończonego miłosierdzia. A każdy, kto jest dzieckiem Boga winien Go w dawaniu miłosierdzia naśladować. w podwójny sposób: rozszerzając jego podejście do przebaczenia

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat zawini przeciw mnie?”. To pytanie stawia sobie każdy, kto doznał wielokroć jakiejkolwiek krzywdy. „Ile jeszcze razy mam przebaczyć?”. Pierwsza odpowiedź Jezusa jest krótka i jasna: zawsze mam przebaczać. Jezus wyraża to poprzez zakwestionowanie liczby siedem, jak chciał Piotr: „Nie siedem, ale siedemdziesiąt siedem”. Zastanowię się, jaką prezentuję postawę wobec krzywdzących mnie, sprawiających mi ból, smutek?

By ten ważny problem przebaczenia był prawidłowo zrozumiany Jezus opowiada przypowieść o dwóch dłużnikach. Ich długi wobec swego Pana są niepomiernie różne. Jeden był winien taką sumę pieniędzy, że wg dzisiejszych obliczeń, aby spłacić dług musiałby pracować około 200 lat. Drugi był winien swemu koledze równowartość stu dni pracy normalnego robotnika. Nieproporcjonalność jest więc ewidentna. „Pan ulitował się nad owym sługą i dług mu darował” – ponieważ „Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem” (papież Franciszek) – jednocześnie spodziewając się, że w podobny sposób on postąpi wobec swojego dłużnika. Ten jednak „swego dłużnika „wtrącił do więzienia”. Jezus zwraca uwagę na niewrażliwość owego sługi: miał darowany dług przez swego Pana, a nie okazał litości swemu współsłudze. Tym samym przypomina mi, że „niespójnie zachowanie tego sługi jest także moim, gdy odmawiam przebaczenia braciom. W modlitwie Ojcze nasz Jezus zechciał włączyć to samo pouczenie. Wykazuje bezpośrednią zależność między przebaczeniem, o które prosimy Boga dla nas, a przebaczeniem, które mamy okazywać naszym braciom” (papież Franciszek). Komu mi najtrudniej przebaczyć, czy komuś z rodziny, z pracy, czy sąsiedztwa…

Po wypadku drogowym Henry Nouwen znalazł się w szpitalu. „Prawdziwa walka wiązała się z pozostawieniem za sobą ludzi, którym nie przebaczyłem oraz ludzi, którzy mi nie przebaczyli. Te uczucia więziły mnie w starym ciele i sprawiały mi wielki smutek. Ponieważ czułem, że słabnie we mnie życie, miałem wielkie pragnienie przebaczenia i otrzymania przebaczenia, uwolnienia się od wszelkich ocen i opinii, uwolnienia się od ciężarów osądów”. Wiedział, że Bóg go ocalił, aby inni mogli mu przebaczyć i by on im przebaczył.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jeśli to możliwe kupię i przeczytam książkę papieża Franciszka „Miłosierdzie to imię Boga”.

XXIV tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 8, 27-35

I. O czym mówi Bóg?

Jesteśmy w połowie Ewangelii wg św. Marka. Od dzisiejszego fragmentu rozpoczyna się druga część opowieści drugiego ewangelisty o Jezusie. Do tej pory to apostołowie i uczniowie pytali siebie, kim jest Jezus, np. gdy ich Mistrz uciszył burzę na jeziorze. Podobnie pytał się Jan Chrzciciel, gdy usłyszał o działalności Jezusa wysłał swoich uczniów z zapytaniem: „Czy Ty jesteś Tym, który ma przyjść, czy też innego mamy oczekiwać?». Tym razem, gdy przyszli nad Jezioro w okolice Cezarei Filipowej to Jezus zadaje im ważne pytania. Po usłyszeniu odpowiedzi daje uczniom rady, co znaczy być Jego uczniem oraz wskazuje na Jerozolimę – miasto, w którym dopełni swego dzieła przekazanego Mu przez Ojca.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Uczniowie Jezusa wędrując z Nim słuchali. Co o ich Nauczycielu mówią ludzie. Nie mieli więc problemu z odpowiedzią na pierwsze pytanie Jezusa: „Za kogo ludzie Mnie uważają?”. Łatwo jest przywoływać zdanie innych o Bogu, Kościele, Biblii czy przykazaniach. Czy zbyt często nie posługuję się zdaniami innych osób, by nie wyrazić jasno i odważnie swoich poglądów na ważne tematy związane z Jezusem czy Kościołem?

„A wy za kogo Mnie uważacie?”. Jezus stawia uczniom i przez wieki każdemu wierzącemu to samo pytanie: kim jestem dla ciebie? Bóg od początku stworzenia człowieka stawia mu pytania. Gdy Bóg o coś pyta człowieka to nie dlatego, że tego nie wie, ale po to, by człowiek coś zrozumiał. Pytanie Jezusa jest więc pytaniem, by uczniowie zrozumieli z kim przebywają, kto do nich mówi i dlaczego Jezus stawia takie wymagania. Co odpowiem Jezusowi?

Przy okazji pytania Jezusa zwrócę uwagę, że w wielu miejscach Ewangelii Jezusa zadaje apostołom i uczniom wiele pytań. Niektóre pytania są bardzo proste, np.: „Jak ci na imię?” – pytał zniewolonego młodzieńca. Inne mogą być już trudniejsze: „Dlaczego tacy bojaźliwi jesteście?” – zwracał się do uczniów po uciszeniu burzy. Albo pytanie z nutą wyrzutu: „Macie oczy a nie widzicie, macie uszy a nie słyszycie?”. Pytania Jezus do mnie są zawsze ważne, ponieważ mobilizują do myślenia i szukania poprawnej odpowiedzi. Czy lubię pytania od Jezusa? Czy dzięki nim chcę czego więcej dla rozwoju mojej wiary? Postanowię sobie, że nie będą od Jezusa oczekiwać na wszystkie moje życiowe pytania, ale zacznę bardziej z uwagą i szczerością odpowiadać na pytania, jakie Jezus mi stawia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”. Zastanowię się nad tym zdaniem, co znaczy dla mnie „iść za Jezusem”. „Gdy Jezus mówi: Pójdź za Mną” znaczy to nie tylko: naśladuj mój przykład, ale także: dziel ze Mną moje życie i moje wybory, razem ze Mną poświęć swoje życie dla miłości Boga i braci” (Jan Paweł II).

XXIV tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 15, 1-32

I. O czym mówi Bóg?

Jezus jest wśród celników i grzeszników, którzy Go uważnie słuchają. Wyczuwają, że Jezus ich nie lekceważy, jest dla nich wyrozumiał i życzliwy mimo że są negatywnie postrzegani przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Piętnasty rozdział Ewangelii Łukasza stanowi jego centrum. Stało się to z powodu trzech przypowieści mówiących o miłosiernej miłości Boga. Pierwsza opowiada o zagubionej owcy, druga o zgubionej drachmie, a trzecia o ojcu, który miał dwóch synów. We wszystkich opowieściach wybrzmiewa jedna prawda: Bóg jest wrażliwy na zagubionego człowieka. Niektórzy bibliści nazywają ten rozdział „Ewangelią w Ewangelii”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Kto z was, gdy zgubi mu się jedna owca, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu i nie idzie szukać, aż ją znajdzie”. Jezus przywołuje przed oczy słuchaczy prosty przykład z ich codziennego życia. Pasterzowi gubi się jedna ze stu owiec. Każda z nich jest dla niego jedyna i niepowtarzalna, dlatego zostawia wszystkie i idzie szukać tej jednej tak długo, aż ją znajdzie”. Podobnie dzieje się z kobietą, która zgubiła jedną z dziesięciu dram. „Czy nie zapala światła, nie wymiata domu i nie szuka starannie aż ją znajdzie?” Jezus ukazuje swego Ojca, który tak jest przejęty grzesznikiem, który się pogubił, że sam jest gotowy ich szukać. „Chrześcijaństwo to radość z bycia odnalezionym”. Pomyślę o moich zagubieniach się w życiu. Czy chciałem być odnaleziony przez Boga? Czy pozwalałem innym sobie pomóc, gdy nie wiedziałem, jak mam żyć, co robić?

Alojzy Piontek był jednym z dziewiętnastu, których przysypał zawał chodnika podczas katastrofy górniczej. Ośmiu górników uratowano już w parę godzin po katastrofie, z pozostałych jedenastu Alojzy przeżył jako jedyny. W nieprzysypanej niszy przetrwał ponad sześć i pół doby. We wspomnieniach mówił, że przy życiu podtrzymywała go pewność, że jest szukany, że jeżeli da z siebie wysiłek zostanie w końcu odnaleziony żywy.

W trzeciej przypowieści Bóg jest Ojcem, który wychodzi naprzeciw syna, który wcześniej odszedł od Niego i roztrwonił swój majątek. „Gdy syn był jeszcze daleko, ujrzał go, wzruszył się głęboko i wybiegł mu naprzeciw”. Bóg zawsze nie tylko czeka na grzesznika, ale wychodzi pierwszy w geście pojednania. Pomyślę o sytuacji, w których powracam do Boga w sakramencie pojednania. Zapytam się, czy czasami nie chciałem być zagubiony, gubiłem się z własnej winy. Ludzie się potrafią zagubić w życiu w rożnych sprawach i z rożnych powodów. Ale – co dziwne – nie zawsze chcą z nich wyjść, nie zawsze chcą się odnaleźć czy być odnalezionymi. Czasami wolą tkwić w swoim nieszczęściu – które często sami sobie zgotowali – i nie czekają na pomoc.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zastanowię się nad moim sakramentem pokuty i pojednania: jak często korzystam z Bożego przebaczenia i czy zauważam rozwój tego sakramentu w moim życiu?

XXIV tydzień zwykły

Poniedziałek

Łk 7, 1-10

I. O czym mówi Bóg?

Jezus przyszedł do Kafarnaum, swojego drugiego po Nazarecie domu. Tutaj wydarzy się niezwykła sytuacja. Choruje sługa setników, a ten dowiedziawszy się o cudach, jakie Jezus uczynił poprosił starszyznę żydowską o wstawiennictwo, by Jezus pofatygował się do Jego domu. Jezus jest gotowy się udać d domu setnika, jednak uprzedza Go wyjątkowa prośba wyrażona przez setnika: że nie jest godzien, by Jezus przybywał do jego domu, lecz wystarczy Jego słowo, by sługa odzyskał zdrowie. Setnik nie był człowiekiem wierzącym, ale w oczach Jezusa jego postawa zasługuje na najwyższe uznanie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Setnik, gdy posłyszał o Jezusie, wysłał starszyznę żydowską z prośbą, by przyszedł i uzdrowił mu sługę”. Zwrócę uwagę na postawę setnika: zasadniczo nie należał do wierzących Izraela, a zachowuje się jak człowiek religijny. Wierzy w cud, który może uczynić Jezus, choć Go nigdy nie widział i nie spotkał osobiście. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Pomyślę o sobie i chorych, których ostatnio spotkałem. Czy modląc się o zdrowie wierzę, że Jezus może im rzeczywiście pomóc? Jak reaguję na niewysłuchaną modlitwę?

„Gdy Jezus był niedaleko domu setnika, ten wysłał do Niego przyjaciół ze słowami: Panie, nie trudź się, bo nie jestem godzien, byś wszedł pod dach mój”. Setnik prosząc o pośrednictwo starszyznę żydowską wykazuje się wielką pokorą. Jest to też wyraz szacunku dla Jezusa. Uważał się za niegodnego, by osobiście rozmawiać z Mistrzem i gościć Go w swoim domu. Traktuje Jezusa jako kogoś, kto ma pozycję społeczną o wiele wyższą od niego. Nie ma trudności z przyjęciem takiej prawdy: Jezus jest dla niego kimś niezwykłym, musi mieć pochodzenie Boże, ponieważ czyni cuda., uzdrawia, pomaga innym. Słowa setnika zostały na trwałe wpisane do kanonu Mszy świętej. Wymawiam je przed przyjęciem Komunii świętej. Czy mam świadomość swojej grzeszności, słabości i niegodności w tym momencie Mszy świętej?

„Powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie”. Wielkość wiary – niewierzącego setnika – polega na przekonaniu, że słowo Jezusa ma taką sama moc, jak Jego obecność. Nie wątpił, że Jezus może uzdrowić sługę słowem na odległość. W życiu chrześcijanina wszystko powinno ulec odnowieniu od chwili całkowitego otwarcia się na słowo Jezusa: życie osobiste, praca, podejmowanie decyzji, zawieranie przyjaźni, gościnność. Przemyślę moją wiarę i zaufanie w słowo Jezusa. Czy wierzę, że Jego słowo ma moc uzdrawiania?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Od dzisiaj, za każdym razem, gdy będę przystępował do Komunii świętej z większą uwagą będę wypowiadał słowa setnika: „Panie, nie jestem godzien…”

XXIV tydzień zwykły

Wtorek

Łk 7, 11-17

I. O czym mówi Bóg?

Wędrując przez miasta i wioski Jezus przychodzi do niewielkiej i mało znaczącej osady w Galilei, Nain, niedaleko od Nazaretu i Góry Tabor. Akurat natrafia na pogrzeb młodego człowieka, jedynego syna wdowy. Jezus jest zdecydowany uczynić cud – podobnie jak w przypadku człowieka z uschłą ręką w synagodze – nie będą przez nikogo proszonym o pomoc. Wykazuje się wrażliwością i miłosierdziem wobec wdowy, i przy tej okazji przełamuje kolejne schematy zwyczajów żydowskich: nie boi się dotknąć osoby zmarłej. Księga Liczb opisywała konsekwencje zetknięcia się ze zmarłymi: kto dotykał się zmarłego pozostawał nieczystym.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wynoszono umarłego, jedynego syna matki, a ta była wdową”. W społeczności żydowskiej wdowa nie miała prawa dziedziczenia po swoim mężu. Dziedzicem mógł być tylko syn lub krewny po stronie ojca. Śmierć jedynego syna oznaczała zatem dla wdowy popadnięcie w sytuację skrajnego ubóstwa. Jezus wychodzi naprzeciw tej beznadziejnej sytuacji kobiety. Najpierw straciła męża, a teraz żegna jedynego syna. Zwrócę uwagę na wrażliwe serce Jezusa: nikt Go nie prosi o interwencję, jak w przypadku sługi setnika, ale sam „użalił się nad nią”. Mówi ciepłe i czułe słowa wlewające nadzieję: „Nie płacz”. Zastanowię się, czy potrafię odpowiednio zachować się wobec osób, którym zmarli najbliżsi, czy mam odwagę powiedzieć, że modlę się za nich i zmarłego?

„Jezus dotknął się mar”, czyli noszy, na których niesiono zmarłego, co już musiało wzbudzić zdziwienie czy oburzenie, ponieważ Żydzi mieli przeświadczenie, że „kto się dotknie zmarłego, jakiegokolwiek trupa ludzkiego, będzie nieczysty przez siedem dni. Winien się nią oczyścić w trzecim i siódmym dniu, a wtedy będzie czysty. Gdyby jednak nie dokonał w trzecim i siódmym dniu oczyszczenia, wówczas pozostanie nieczysty. Ktokolwiek dotknie się zmarłego, ciała człowieka, który umarł, a nie dokona oczyszczenia siebie, bezcześci przybytek Pana. Taki będzie wyłączony spośród Izraela” (Lb 19,11-12). Jezus nie boi się dotknąć zmarłego, ma dla niego szacunek.

„Młodzieńcze, tobie mówię, wstań!”. Jezus nie wypowiada jakiś nadzwyczajnych modlitw i nie czyni niezwykłych gestów. Pozwala na nowo żyć, wskrzesza mocą swego słowa.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przypomnę sobie uczynki co do duszy: grzeszących upominać, nieumiejętnych pouczać, wątpiącym dobrze radzić, strapionych pocieszać, krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować, modlić się za żywych i umarłych.

XXIV tydzień zwykły

Środa

Łk 7, 31-35

I. O czym mówi Bóg?

W codziennych rozważaniach Ewangelii Łukasza zostały pomięte fragmenty, gdy do Jezusa przyszli uczniowie Jana Chrzciciela z zapytaniem, kim On naprawdę jest. Jezus odpowiadając na ich wątpliwości jednocześnie wygłasza „laudację” na część swego kuzyna, ale nade wszystko proroka, który „przygotowywał drogę Panu”. W tym kontekście Jezus zwraca się do słuchaczy: „Z kim mam porównać to pokolenie?”. Dokonuje oceny ludzi Mu współczesnych powołując się na przykład rozkapryszonych dzieci. Żydzi patrzyli na przykład życia Jana Chrzciciela i obecnie doświadczają dzieł Jezusa, a jednak odrzucają ich, będąc ciągle niezadowoleni.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Z kim mam porównać ludzi tego pokolenia?”. Jezus w swym nauczaniu bardzo często swych słuchaczy nazywa ludźmi „tego pokolenia”. W innym miejscu powie: „To plemię jest pokoleniem przewrotnym” w kontekście mowy o Jonaszu. A gdy wykazywał faryzeuszom ich zakłamanie powiedział, że „na tym plemieniu będzie pomszczona krew wszystkich proroków, która została przelana od stworzenia świata”. Za każdym razem Jezus nadaje temu zwrotowi negatywne znaczenie. Uważa, że ci, którzy Go słuchają to pokolenie ludzi przewrotnych, nieszczerych, i w wielu przypadkach niewiernych Bogu. Jaką mam ocenę dzisiejszych czasów i współczesnych ludzi, którzy uważają się za wierzących?

Aby dosadnie scharakteryzować postawę współczesnych Mu, Jezus posługuje się obrazem bawiących się dzieci. Dzieci, jak to dzieci, zajęte są sobą, chcą, by wszyscy spełniali tylko ich zachcianki i nikt nie będą przerywał im zabawy. Być może dzieci bawiły się w zabawę wesela i pogrzebu. Te z wesela mają pretensje: „Przygrywaliśmy wam, a nie tańczyliście”. Natomiast bawiące się w pogrzeb naśladowały płacz i lament z wyrzutem mówią: „Biadaliśmy, a wy nie płakaliście”. Żadna z grup jednak nie chce ustąpić drugiej przez co nigdy nie będą wspólnie się bawić. Obraz ten ukazuje ludzi, którzy nie chcą przyjąć zarówno napomnień Jana Chrzciciela jak i Jezusa. Wśród słuchaczy byli bowiem ludzie przewrotni, zakłamani i nieszczerzy, którym nikt nie był w stanie dogodzić. Nie byli zadowoleni z wymagającego życia Jana i są równie niezadowoleni z pełnionego miłosierdzia Jezusa. Pomyśle o sobie, czy nie ma we mnie jakieś przewrotności, ciągłego niezadowolenia z innych ludzi: to co mówią, co robią – zawsze mam o coś do kogoś o coś pretensje?

Puentą dzisiejszego fragmentu Ewangelii jest zdanie Jezusa, którym oświadcza, że tylko ci, którzy mieli odwagę i rozsądek, by przyjąć mądrość Bożą i według niej postępować mogą nazywać się dziećmi Bożymi. Ta mądrość Boża jest inna niż propaguje świat, lecz tylko trwając w Bożej mądrości można żyć zgodzie z prawami Bożymi.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się słowami księgi Mądrości: „Cała mądrość od Boga pochodzi,jest z Nim na wieki.Jako pierwsza przed wszystkim stworzona została mądrość. Początkiem mądrości jest bojaźń Pana. Jeżeli pożądasz mądrości, chowaj przykazania, a Pan cię nią obdarzy”.

XXIV tydzień zwykły

Czwartek

Łk 7, 36-50

I. O czym mówi Bóg?

Jezus został zaproszony przez jednego z faryzeuszów na posiłek. Ponieważ na Wschodzie był zwyczaj zapraszania na wspólną biesiadę wędrownych nauczycieli, Jezus znalazł się pośród osób wykształconych i cieszących się ogólnym szacunkiem. Drzwi wówczas były otwarte i taką biesiadę mogli oglądać również niezaproszeni widzowie. Stąd mogła się pojawić także kobieta, którą określano jako „grzeszną”. Jej zachowanie wobec Jezus wzbudza oburzenie wśród zaproszonych, łącznie z gospodarzem. Jezus konfrontuje faryzeusza, który ma o sobie dobrą opinię i grzeszną kobietę, która w jego oczach nie przedstawiała wielkiej wartości.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne, przyniosła flakonik alabastrowego olejku i płacząc zaczęła oblewać nogi Jezusa łzami i włosami je wycierać”. Zachowanie kobiety jest bardzo niekonwencjonalne i zaskakujące, a jednocześnie ukazuje jej miłość i wdzięczność. Całowanie stóp jest wyrazem pokory i szacunku wobec Jezusa. Kobieta miała świadomość swojej grzeszności, a jednocześnie całkowicie zawierza się Jezusowi. Wszystkie gesty zewnętrzne świadczą o tym, że tylko w Jezusie widzi ratunek, tylko On może ją wyzwolić z grzesznego życia. Czy w chwilach upadku, świadomości moich grzechów ufam, że nie jestem sam, że Jezus z miłością patrzy na moje słabości i upadki?

Gospodarz Szymon nie może pogodzić się z zachowaniem kobiety i Jezusa. Wyraża wątpliwości, co do Jezusa: „Gdyby był prorokiem…”. Zauważyć można także jego lekceważącą postawę wobec kobiety: „Co to za jedna jest…”. Pomyślę o tej scenie biblijnej. Jakże różne podejścia do kobiety mają Jezus i Szymon. Jezus chce zauważyć jej chęć nawrócenia, wydobyć z niej dobro, a Szymon patrzy na nią z góry, czuje się od niej lepszy.

Przypowieść Jezusa o dwóch dłużnikach stawia ważne pytanie: czy wielkość miłości może zależeć od wielkości darowanego długu? Czy kocham kogoś bardziej dlatego, że więcej mi wybaczył? Miłosierdzie Boga w tym przypadku jest darowaniem zaciągniętego długu, i miłosierdzie Boga – bo i Nim jest tutaj mowa – jest zawsze wielkie i bezwarunkowe. Bóg przebacza, bo tak chce i jak dodaje papież Franciszek „nigdy nie nudzi się przebaczaniem”.

„Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała”. Pomyślę jak dobry i miłosierny jest Bóg dla mnie w każdym sakramencie pokuty i pojednania. Czy to doświadczenie nieustannego przebaczania jest dla mnie mobilizacją do większej miłości Boga. Czy otrzymany dar miłości i miłosierdzia rodzi we mnie wdzięczność?

Dawać miłosierdzie to nie tylko działanie Boga wobec człowieka, ale ludzi wobec siebie nawzajem. Czy nie muszę komuś wybaczyć jego zachowania? Czy nie noszę w sercu urazy do kogoś, kto mnie obraził?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Kobieta okazała miłość Jezusowi nie wypowiadają ani jednego słowa. Pokaż swoim najbliższym, że ich kochasz nie używając słów.

XXIV tydzień zwykły

Piątek

Łk 8, 1-3

I. O czym mówi Bóg?

Trzy zdania dzisiejszej Ewangelii mówią bardzo dużo o stylu pracy Jezusa. Przede wszystkim widać, że Jezus ewangelizował miasta i wsie w sposób systematyczny. Główną treścią przepowiadania było prawda o królestwie Bożym, to znaczy, że nastały już czasy panowania Boga nad światem. Mistrz i Nauczyciel do tej pory zawsze był opisany w swej działalności z apostołami i uczniami, a początek ósmego rozdziału Łukasza dodaje obecność kobiet. Tym samym po raz kolejny Jezus przełamuje schematy myślenia i utrwalonych zasad, które nie zawsze okazywały się zgodne z pierwotnym zamiarem Boga wobec kobiet.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus wędrował, nauczając i głosząc Ewangelię”. Będę podziwiał Jezusa w Jego wytrwałym wysiłku. Nie opuszcza żadnego miasta, chce być także w wioskach. Wszędzie na Niego ktoś czeka, by Go słuchać lub przyjąć od Niego uzdrowienie.

Jezusowi zawsze towarzyszą apostołowie. Sam ich wybrał i chce by uczyli się do Niego patrząc na Jego życie. Nie ma przed nimi nic do ukrycia. Jest są w każdej chwili. Apostołowie mają najszczerszy przykład świadectwa życia. Mogą uczyć się od Jezusa patrząc na swego Mistrza, słuchając Jego słów, a przede wszystkim mogą razem z Nim doświadczać zwyczajnego, codziennego życia. Pomyślę, ile w moim życiu jest momentów, w których udaję kogoś lepszego niż jestem w rzeczywistości. Co chciałbym zmienić w moim świadectwie życia wobec moich najbliższych w domu, czy wobec osób, z którymi pracuję, studiuję?

Zauważę obecność kobiet przy Jezusie. Rabini nie dopuszczali kobiet do grona swoich uczniów. Edukacja była zarezerwowana tylko dla chłopców. Jezus dopuszcza kobiety do słuchania nauk i tym samym łamie ówczesny obyczaj społeczny wskazują na równość wszystkich w ich godności przed Bogiem.

Kobiety towarzyszą Jezusowi, ale w innym charakterze niż apostołowie. „Usługiwały im dzieląc się swoim majątkiem”. Są pomocne jako kobiety w misji, a dodatkowo dysponując swoimi dobrami materialnymi pomagają Jezusowi i apostołom. Na podstawie takiego zaangażowania uświadomię sobie, że każdy jest potrzebny w Kościele; każdy ma w nim swoje miejsce i zadanie do wypełnienia.

„Kilka kobiet uwolnił od złych duchów i od słabości”. Jezus jest uzdrowicielem, pomaga tym, którzy zagmatwali się w grzech. W czasie swojej wędrówki „przez miasta i wioski” spotykał kobiety, które potrzebowały Jego mocy. Łukasz wymienia po imieniu kobiety, których Jezus wyzwolił od zła. Czy znam kobiety, które z różnych powodów uwikłały się w jakieś zniewolenia. Pomyślę, jak mogę im pomóc, czy nie potrzebowałby mojej modlitwy wstawienniczej .

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Która ze świętych kobiet jest dla mnie najbliższa duchowo? Dowiem się, które święte są doktorami Kościoła.

XXIV tydzień zwykły

Sobota

Łk 8, 4-15

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opowiada przypowieść o siewcy, który siał ziarno. Jest rzucane w różne miejsca: na drogę, na skałę, między ciernie i na żyzną glebę. Pod zasłoną przypowieści Jezus chce przekazać prawdę o różnych postawach ludzi wobec słuchanego przez nich słowa Bożego. Przypowieść o siewcy jest klasycznym przykładem mistrzowskiej retoryki. Składa się z czterech zdań, z których każde zbudowane jest według tego samego schematu: nasienie jest rzucane, wzrasta lub nie, wydaje owoc lub marnieje. Zauważa się także stopniowanie losów ziaren: od pierwszego, które nie wzrasta, przez drugie, które usycha i trzecie, które wzrasta, ale nie przynosi owocu, aż do ostatniego, które wydało plon stokrotny.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Siewca wyszedł siać”. Jezus wyjaśniając znaczenie przypowieści pomija, kim jest siewca. Choć powszechnie przyjmuje się, że symbolizuje samego Jezusa, to wydaje się jakby sam Jezus bardziej zwracał uwagę na to, na jaką glebę pada ziarno, niż kto rzuca owe ziarna. Nie jest zatem najważniejszy głosiciel, ale słowo Boże. Zastanowię się, jak reaguję na kapłanów głoszących słowo Boże, czy to podczas niedzielnych Mszy, czy w czasie rekolekcji, Misji świętych. Czy nie za bardzo akcentuję tego, kto głosi (jego wygląd, sposób mówienia), w w kontekście samego słowa Bożego. Czy nie często uzależniam skuteczności słowa od osoby?

„Uczniowie pytali Jezusa”. Po wypowiedzeniu przypowieści przez Jezusa uczniowie nie zrozumieli jej sensu. Na szczęście mają odwagę powiedzieć to swemu Mistrzowi. Czy mam odwagę porozmawiać z kimś na tematy związane z Biblią, Katechizmem, wypowiedziami Papieża czy biskupów, wydarzeniami w Kościele, których nie rozumiem. Kogo najczęściej pytam w moich wątpliwościach?

„Ziarnem jest słowo Boże”. Jezus wyraźnie mówi, czym jest ziarno – to słowo Boga, którym obdarza każdego człowieka. Zapytam się o moje podejście do Biblii. Czy uważam tę księgę za wyjątkową, jak często ją czytam, czy ma w moim domu specjalne miejsce?

Jezus wyjaśniając uczniom przypowieść zwraca uwagę, że jakość ziarna jest zawsze taka sama. Ono zawsze jest dobre. Odpowiedni plon uzależniony jest od tego, gdzie pada ziarno, na jaką ziemię: czy żyzną, to znaczy otwarty umysł i serce, czy ziemię skalistą, drogę lub ziemię, która rodzi chwasty. To człowiek decyduje, jak plon wyda w nim słowo Boże. Jak określiłbym moje życie w kontekście różnego rodzaju ziemi. Jakim ziemią jest moje serce, gdy Bóg daje mi swoje słowa?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę podczas modlitwy o owocność słuchania i wprowadzania w życie słowa Bożego: „Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg spadają z nieba i tam nie powracają, dopóki nie nawodnią ziemi, nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju, tak iż wydaje nasienie dla siewcy i chleb dla jedzącego, tak słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” (Iz 55,10-11).

XXV tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 20, 1-16A

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opowiada przypowieść, czym jest królestwo Boże przyrównując je do winnicy. Za winnicę odpowiedzialny jest gospodarz, który nią się opiekuje i przyjmuje do pracy odpowiednich robotników. Jest gotowy zatrudnić każdego, niezależnie o której przyjdzie godzinie. On decyduje kogo przyjąć i komu, jaką dać zapłatę za wykonana pracę. Gospodarz angażując robotników o różnej porze dnia, a dając im taka samą zapłatę uświadamia, że praca dla Królestwa Bożego to przywilej, a powołanie do winnicy jest niczym nie zasłużonym darem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł, aby nająć robotników do swojej winnicy”. Winnica była znanym symbolem w Izraelu. W czasach Starego Testamentu uprawa winnej latorośli była jednym z najczęstszych zajęć rolników. Plantacje sadzono głównie na stokach wzgórz. Uprawy zabezpieczano specjalnym ogrodzeniem. Budowano tłocznię, by przygotowywać winny moszcz, a potem produkować wino. Winorośle symbolizowały Naród Wybrany, a skutki niewierności Izraelitów wobec Boga wyrażano zdaniem: „zamiast słodkich owoców wydała cierpkie jagody”. W Nowym Testamencie jest jednym z symboli Kościoła. Tak jak w winnicy praca trwa przez cały rok, podobnie dzieje się w Kościele: zawsze potrzeba ludzi, którzy zaangażują się w jakąś działalność parafialną.

Jezus zwraca mi uwagę, że gospodarzowi zależy, by jak najwięcej osób zaangażowało się w pracę w jego winnicy. „Idźcie i wy do mojej winnicy”. Wychodzi co jakiś czas i z cierpliwością rozgląda się za robotnikami nie zważając na porę dnia.

„Czemu stoicie tu bezczynnie?”. Zapytam się o moje zaangażowanie w Kościele. Czy jestem za coś konkretnie odpowiedzialny w mojej parafii? Czy odpowiadam na zachęty i zaproszenia moich księży duszpasterzy do włączenia się w inicjatywy parafialne?

„Gdy nadszedł wieczór właściciel winnicy rzekł do swego rządy: Wypłać im należność”. Gospodarz kazdemu z robotników – niezależnie od czasu pracy – daje taką sama zapłatę. Krytyka z strony tych, którzy pracowali cały dzień daje okazję gospodarzowi, by wyjaśnić swój sposób postępowania, który tylko pozornie wydaje się niesprawiedliwy. „Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy, czy nie o denara umówiłeś się ze mną”

„Dlaczego złym okiem patrzysz na to, że ja jestem dobry”. Jezus ukazje zasady panujące w królestwie Bożym. Bóg jest dobry dla wszystkich. Każdego powołuje do włączenia się w różne dzieła Boże. Każde zaangażowania, możliwość pracy dla Boga i ludzi jest łaską, niezasłużonym darem.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, co mógłbym zrobić bezinteresownie dla mojej parafii.

XXV tydzień zwykły

Niedziela rok B

Mk 9, 30-37

I. O czym mówi Bóg?

Jezus kończy swoją działalność w Galilei i dlatego chciał zachować anonimowość przechodząc przez ten rejon. Chciał skupić się obecnie na większej formacji uczniów, dlatego mówi, że Jego życie zakończy się męką i śmiercią, zostanie zabity, ale potem zmartwychwstanie. Mimo że czynił to kilkakrotnie uczniowie nie rozumieli Jego słów. Dobitnym przykładem tego jest dzisiejszy fragment Ewangelii. Po tym, jak Jezus uprzedza uczniów dowiaduje się, że w tym samym czasie kłócili się w drodze, kto z nich jest najważniejszy. Odpowiedzią Jezusa na ich niedojrzałe zachowanie jest ukazanie postawy służby i uniżenia się wobec innych.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Idąc przez Galileę Jezus przypomina uczniom, jaki będzie kres Jego życia. Prawda jest na tyle trudna, że uczniowie „jej nie rozumieli, a bali się Go pytać”. Zwrócę uwagę na zachowanie najbliższych współpracowników Jezusa. Są dłuższy czas z Jezusem, widzieli Jego cuda, uzdrowienia. Słuchali, co mówi do ludzi, którzy podążali za Nim, a jednak zachowują się jakby nie mieli do swego Mistrza zaufania. Pomyślę, czy nie ma we mnie podobnego zachowania: boję się o coś ważnego zapytać kogoś najbliższego. Czy czasami nie przemilczam istotnych wydarzeń, zdań, które widzę i słyszę? Czy podczas modlitwy potrafię rozmawiać z Bogiem o wszystkim, co dla mnie ważne, co trudne, co mnie boli lub jest nie zrozumiałe?

„Syn człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją”. Przynależność do Jezusa to nie tylko chwile chwały i radości, to także świadomość, że mój Mistrz będzie sponiewierany cierpieniem wyrządzonym przez ludzi. Że będzie wisiał na krzyżu jak najgorszy skazaniec, pogardzany i wyśmiewany. Czy takiego Jezusa kocham i chcę być z Nim w ostatnich dniach Jego życia? Czy były w moim życiu sytuacje, że z powodu wiary, moich wypowiedzi o Bogu czy Kościele byłem wyśmiewany czy odrzucony?

Do uczniów jakby nie dotarła prawda słów Jezusa, ponieważ idąc z Nim nie dyskutują o tym, co powiedział, ale kłócą się między sobą „kto z nich jest największy”. Dla Jezusa to dobry moment, by wyjaśnić im” „Kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. Wielkość osoby mierzy się jego służbą i bycia dla innych. Pomyślę, czy jestem gotowy służyć. W jakich konkretnych czynnościach mogę okazać się „sługą wszystkich”? Które czynności w ramach służby są dla mnie najtrudniejsze do wykonania?w jaki sposób mogę

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się za dzieci, które są krzywdzone, nie doświadczają bezpieczeństwa w swoich rodzinach.

XXV tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 16, 1-13

I. O czym mówi Bóg?

Chcąc pokazać uczniom, jaki powinien być ich stosunek do dóbr materialnych Jezus opowiada przypowieść o tzw. sprytnym zarządcy. Właściciel oskarżył go, że nie tylko nie odpowiednio zarządza jego dobrami, ale wręcz trwoni jego majątek. By wyjść obronną ręką wobec zarzutów właściciela zarządca wykazuje się sprytem i bystrością umysłu wobec dłużników swego pana. Każe im pisać fałszywe dokumenty z korzystniejszym dla nich zobowiązaniem i tym sposobem oni od tego momentu stają się jego dłużnikami. Finał przypowieści jest zaskakujący, ponieważ spryt i przebiegłość zarządcy, która wydaje się być po prostu nieuczciwością, została przez pana pochwalona.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Zdaj sprawę z twego zarządu”. Jezus rozpoczynając przypowieść mówi, że bogaty właściciel, czyli Bóg wezwał zarządcę swych dóbr, to znaczy mnie, i bym opowiedział, jak wykorzystałem majątek, czyli dary Boże, którymi zostałem obdarowany. Uświadomię sobie zatem, że to kim jestem, i wszystko co mam nie jest moja własnością, ale darem, które zostały mi powierzone, bym nimi zarządzał, czyli rozwijał. Pomyślę zatem o moim powołaniu, zadaniach, które są moim obowiązkiem. Jak je wypełniam?

„Pan pochwalił nieuczciwego zarządce, że roztropnie postąpił”. Wydaje się, że tym zdaniu są słowa sobie przeczące. Jak można chwalić nieuczciwość? Czy człowiek nieuczciwy może postępować „roztropnie”? Jednak Jezus zwraca uwagę na co innego: pan chwali spryt i zapobiegliwość, a nie nieuczciwy sposób jego postępowania. Czyli chodzi o to, by każdy z taka samą gorliwością zabiegał o przyszłość wieczną, jak ratuje swoja przyszłość na ziemi. Zapytam się zatem, czy tyle samo energii wkładam w sprawy dotyczące rzeczy materialnych, jak i spraw odnoszących się do życia religijnego. Wiadomo, że nie chodzi o równy podział czasu, ale o gorliwość i zaangażowanie.

„Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej wierny będzie”. Jezus pokazuje podstawową – na pozór prostą i lekką – zasadę wzrostu i tym samym rozwoju duchowego. Drobne sprawy, na pozór mało znaczące wysiłki są sprawdzianem, czy potrafię czynić naprawdę wielkie rzeczy i czy będę wierny, gdy pojawią się przede mną ważne decyzje. Ten, kto będzie czekał tylko na wielkie sprawy, zaniedbując codzienne, żyje jak we mgle, nie jest świadom, że między palcami umyka mu wielkość życia. Pomyślę o sobie, i zapytam się, jak przeżywam wierność w drobnych sprawach? Czy małe wydarzenia są dla mnie ważne?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Żaden sługa nie może dwom panom służyć”. Jezus wzywa mnie, bym miał odwagę dokonywać radykalnych wyborów między Bogiem, a rzeczami czy sprawami drugorzędnymi.

XXV tydzień zwykły

Poniedziałek

Łk 8, 16-18

I. O czym mówi Bóg?

W przypowieści o lampie Jezus odwołuje do codziennego obrazu: lampka oliwa- najczęściej zrobiona z gliny lub metalu – była obowiązkowym przedmiotem każdego domu, ponieważ domy miały bardzo małe okna. By mogła dawać mieszkańcom najwięcej światła musiała być umieszczona w specjalne przygotowanym świeczniku. Lampy, które się świeciły w świątyni były symbolem Bożej obecności. Gdy czyta się słowa psalmisty: „Słowo Pana jest jak lampa i światło na ścieżce, po której kroczy człowiek” (119, 115)) łatwiej zrozumieć, że przypowieść ma ukazać sens i znaczenie Słowa Bożego.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus uświadamia mi podstawową prawdę życia prawdziwie chrześcijańskiego: nie można dawać świadectwa usłyszanemu słowu, gdy będę się kogokolwiek bał albo wstydził. „Nikt nie zapala lampy i przykrywa garncem lub nie stawia pod łóżkiem”. Umieszczenie lampy na świeczniku to wezwanie do dzielenia się poznanym słowem Bożym z innymi. Nie wolno mi usłyszanego słowa zachować tylko dla siebie. Pomyślę, jak słucham Słowa Bożego, czy potrafię je z odwagą i nadzieją przyjąć i potem o nim mówić, a przede wszystkim samemu wprowadzać w życie?

Świadczę o Bogu, Kościele, Jezusie całym sobą. Człowiekiem wierzącym jest się zawsze i w pełni wszystkich swych cech osobowości. Pomyślę, które cechy charakteru, mojego postępowania mogą być dla innych światłem. Jakie moje zachowania mówią o ciemnych stronach mojego życia, których nie oświetla światło Słowa Bożego?

„Nie ma nic ukrytego, nic tajemnego, co nie będzie poznane”. Sprawy ukryte, tajemne to prawdy objawiane przez Boga stopniowo. Nie wszystko, co mówił Jezus od razu było zrozumiane przez uczniów i apostołów. Podobnie jest dzisiaj. Jezus zapewnia mnie, że najważniejsze prawdy prędzej czy później będą przyjęte i zrozumiałe. Jeżeli dzisiaj czegoś nie pojmuję z nauki Jezusa to stanie się to w przyszłości. Pomyślę, jakie zdania z Biblii czy prawdy wiary stały się dla mnie w ostatnim czasie bardziej zrozumiałe.

Jezus upomina i przestrzega, by uważnie słuchać Jego słów. „Uważajcie, jak słuchacie”. Dlaczego tak ważna jest uważność na słowo Boże? Od sposobu słuchania sowa Bożego zależy, czy człowiek będzie pogłębiał jego poznanie, czy też nie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Uważnie będę słuchał słowa Bożego podczas najbliższej Mszy świętej.

XXV tydzień zwykły

Wtorek

Łk 8, 19-21

I. O czym mówi Bóg?

Jezus jest całkowicie zaangażowany w przepowiadanie Dobrej Nowiny i pomaganie potrzebującym. Już dawno opuścił rodzinny Nazaret. Do Maryi, Jego Matki dochodzą tylko co jakiś czas informacje, że jest chętnie słuchającym Mówcą oraz co jakiś czas cudotwórcą. Z pewnością słyszała także o Jego sporach z faryzeuszami czy uczonymi w prawie. Maryja udaje się zatem z najbliższymi krewnymi, by spotkać się ze swoim Synem. Gdy przybywa do Jezusa jest On otoczony rzeszą tłumu i na wieść, że czeka na Niego Matka daje tajemniczą odpowiedź.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Na początku rozważania zwrócę uwagę, że dzisiejszym fragmencie Ewangelii autor natchniony używa wobec Maryi słowa „Matka”. Od chwili rozpoczęcia publicznej działalności Jezusa Maryja usuwa się zupełnie w cień. Wcześniej występowała pod własnym imieniem. W języku greckim w wyrażeniu „moja Matka i moi bracia” nie ma rodzajników, co wskazuje, że słowo „matka i bracia” ma sens ogólny i wskazują na pokrewieństwo duchowe tych, którzy poprzez spełnianie określonych warunków, o których mówi Jezus, tworzą Jego duchową rodzinę.

„Przyszli do Jezusa Jego matka i bracia”. W języku hebrajskim i aramejskim „brat” ma szerokie znaczenie i ogólnie to są bliscy krewni. Zostawili swoje domy i rodziny i wraz z Maryją przebyli drogę, by spotkać się ze swoim sławnym krewnym. Być może doszły do nich smutne informacje, o których pisze św. Marek, a pomija Łukasz: że „Jezus odszedł od zmysłów”, czyli że psychiczny stan zdrowia Jezus jest bardzo słaby. Niezależnie od tego ważne jest, że Matka Jezusa chce spotkać się ze swoim Synem i po prostu porozmawiać z Nim. Zwrócę uwagę na ważna cechę odwiedzania krewnych. Pomyślę, jak to wygląda w moim życiu. Co z najbliższych krewnych dawno nie odwiedziłem?

Maryja z krewnymi chcą się spotkać z Jezusem. Czy jest we mnie pragnienie spotykania się z Jezusem? Jak często? Czy mam wyznaczoną stałą godzinę w ciągu dnia, czy tygodnia?

„Nie mogli się z Nim spotkać z powodu tłumu”. Jezus jest mocno zapracowany. Ewangeliści w wielu miejscach przywołują zdania, że Jezus i uczniowie tak bardzo byli zaangażowani w głoszenie i pomoc, że „nie mieli czasu na posiłek”. Jezusa otacza tłum. Chętnie Go słuchają i oczekują od Niego pomocy. Jest dla nich prorokiem i autorytetem. Zastanowię się, czy solidnie i uczciwie wykonuję moją pracę? Jak jestem postrzegany przez osoby, z którymi pracuję?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jezus mówi, że najbliższymi dla Niego są ci, ”którzy słuchają słowa Bożego i wprowadzają je w czyn”. Wybiorę konkretne zdanie z Ewangelii i zastosuję w życiu.

XXV tydzień zwykły

Środa

Łk 9, 1-6

I. O czym mówi Bóg?

Przez dziewięć rozdziałów Ewangelii św. Łukasz opisywał, jak uczniowie, a szczególnie apostołowie słuchali, obserwowali i rozmawiali z Jezusem, gdy On głosił i uzdrawiał. Jezus jako dobry pedagog dał odpowiednio dużo czasu apostołom, by przyswoili sobie Jego sposób bycia z ludzi. Teraz nadszedł czas, by już sami podjęli większą odpowiedzialność. Nie oczekuje jeszcze od nich wielkiej inwencji, czy oryginalności, lecz mówi im konkretnie, jak mają postępować. Ich głównym zadaniem jest mówić to, co usłyszeli i nauczyli się od Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus, zawołał Dwunastu dał im moc i władzę nad złymi duchami i władzę leczenia chorób”. Apostołowie mając do wypełniania konkretne zadania zostają wyposażeni w „moc i władzę” otrzymaną od Chrystusa. Nie mają niczego czynić od siebie i swoimi siłami, ale w imię Jezusa i mocą Jezusa.

Jezus posyła apostołów, by „głosili królestwo Boże i uzdrawiali chorych”. Dwojakie zadanie: głosić najważniejsze prawdy związane z życiowym celem człowieka, by osiągnąć zbawienie oraz uzdrawiać, czyli uwalniać ludzi od demonów i chorób trzymających ich w duchowej niewoli. Jezus najpierw poprzez apostołów, a potem – przez całą historię Kościoła – wysyła „swoich”, by, mógł usłyszeć najistotniejsze prawdy i daje osoby, które są gotowe uzdrawiać moje zniewolenia, zachowania lub chore relacje z innymi

„Nie bierzcie nic na drogę”. Jezus zaleca apostołom uwolnienie się od wszystko, co mogłoby im utrudniać wypełnienie powierzonego im zadania. Jest to też wyraz ich zaufania do Boga, że będzie ich bronił i zatroszczy się o ich potrzeby. Brak dóbr materialnych zawsze nadaje większej wiarygodności ewangelizatora. Pomyślę, czy nie mam za dużo rzeczy materialnych, czy nie mam fobii gromadzenia powtarzając: „na pewno to się jeszcze przyda”. Czy umiem rezygnować z czegoś co jest nadmiarem lub rzeczy niepotrzebnych?

Tak jak apostołowie, tak i dzisiaj każdy, kto jest wezwany do przekazywania Ewangelii musi być przygotowany na odrzucenie, niezrozumienie czy obojętność ludzi. Nie wszyscy chcą słuchać o zagrożeniach czasów współczesnych, o grzechu, czy zdań wzywających do nawracania. Czy spotkałem się w moim życiu z ludźmi, którzy nie chcieli mnie słuchać, gdy zaczynałem mówić o Bogu, czy Kościele? Czy doświadczyłem m jakiejś formy obojętności czy nawet odrzucenia z powodu mojej wiary?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Wypowiem przed sobą, jakie posiadam pozytywne cechy, które pomogą mi być odważnym w mówieniu o Bogu?

XXV tydzień zwykły

Czwartek

Łk 9, 7-9

I. O czym mówi Bóg?

Herod Tetrarcha był władcą absolutnym, tyranem, który rządził nie mając zasad etyczno-moralnych: żył z żoną swego brata, pozwolił także na zabicie Jana Chrzciciela. Jego życie przepełnione jest strachem o zachowanie tronu, dlatego z niepokojem słuchał doniesień swoich szpiegów o działalności Jezusa. Bał się każdego, kto mógłby zagrozić jego panowaniu. W kręgu osób podejrzanych musiał znaleźć się także Jezus, ponieważ Jego przepowiadanie gromadziło wielkie rzesze ludzi. Poza tym uzdrawiał i dokonywał spektakularnych cudów. Mimo lęku wobec Jezusa szukał sposobności, by się z Nim spotkać.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Tetrarcha Herod, gdy usłyszał o cudach zdziałanych przez Jezusa zaniepokoił się. Jezus czynił dobro: swoim słowem wlewał nadzieję w serca ludzi, uzdrawiał chorych, a gdy widział głodnych rozmnażał chleb, by nakarmić rzesze wiernych podążających za Nim. Jednak czynienie dobra wzbudza niepokój serca Heroda. Czy mam pokój serca, gdy słyszę, że ktoś czyni dobro?

Herod ma mętlik w głowie słysząc o Jezusie. Dochodzą do niego opinie ludzi, a jedna z nich jest dla niego szczególnym wyrzutem sumienia: śmierć Jana Chrzciciela. Jego nieodpowiedzialne obietnice przyczyniły się do ścięcia poprzednika Jezusa. Gdy więc słyszy, że Jezus może być Janem, który powstał z martwych i żyje dokonując cudów, traci pokój serca, a wyrzuty sumienia stają się nie do zniesienia. Zastanowię się, czy sumienie nie wyrzuca mi wydarzeń, które nie do końca załatwiłem uczciwie. Czy mam czyste sumienie i pokój serca?

Przyczyną niepokoju Heroda była nie tylko działalność Jezusa,ale także szereg poglądów dotyczących Mistrza z Nazaretu. „Niektórzy mówili, że Jan powstał z martwych, albo że Eliasz się zjawił”. Zauważę, że przywołane opinie o Jezusie są świadectwem, że wobec Niego nie można było przejść obojętnie. Jezus – wówczas i dzisiaj – zwraca na siebie uwagę. Jest wyrazistą osobowością. Mówi ważne słowa prawdy. Jest bezkompromisowy, gdy trzeba bronić słabszych. Jak inaczej określiłbym Jezusa? Kim jest szczególnie dla mnie? Które cechy charakteru i postępowania Jezusa są mi szczególnie bliskie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Chciał Go zobaczyć”. Herod mimo nieuporządkowanego życia i lęku przed Jezusem, chciał się z Nim spotkać. Postanowię w najbliższym tygodniu trwać z miłością, bez leku przed Najświętszym Sakramentem?

XXV tydzień zwykły

Piątek

Łk 9, 18-22

I. O czym mówi Bóg?

Całym swoim przepowiadaniu Jezus dał się poznać jako osoba bezkompromisowa, która „nie ma względu na osoby”. Jedyną osobą, z której zdaniem się liczył był Jego Ojciec. Często oddalał się na miejsce odosobnienia i godzinami, a czasami całą nocą spędzał na rozmowie z Bogiem. Pytanie Jezusa skierowane do uczniów: „Za kogo uważają mnie tłumy?” jest jednym fragmentem w ewangeliach, gdzie Jezus wykazuje zainteresowanie zdaniem innych ludzi o sobie. Jednak ważniejsze dla Niego było nie zdanie ludzi, a co o Nim sądzą uczniowie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus po raz kolejny po ciężkich, pracowitych dniach idzie na miejsce osobne, aby się modlić. Robił tak często, jeśli tylko na to pozwalała sytuacja. Kilka fragmentów wcześniej czytaliśmy, że po powrocie apostołów z ich pierwszej wyprawy „wziął ich i usunął się z nimi, aby pobyć na osobności”. Pomyślę, jak często trwam na osobistej modlitwie przed Najświętszym Sakramentem? Czy planuję chwile w ciągu dnia bez radia, telewizji – a jeśli jest taka możliwość – rozmów? Czy mam praktykę dni odosobnienia?

„Za kogo uważają Mnie tłumy?”. Jezus zadaje ważne pytania. Zauważę, że czyni to po modlitwie na odosobnieniu. Sam najpierw długo rozmawiał z Ojcem, by potem zadać sensowne pytanie uczniom. Poproszę w modlitwie, bym ważne, trudne pytania stawiał komuś zawsze po rozmowie z Bogiem.

Odpowiedzi, jakie uczniowie dawali Jezusowi pokazują, że ludzie odbierali Jezusa pozytywnie, ale błędnie. Nie rozpoznawali w Nim Syna Bożego, Mesjasza, lecz kogoś na wzór wielkich mężów Bożych, istotnych postaci dla Izraela z dziejów Starego Testamentu. Dzisiaj ludzie, także niektórzy wierzący mają najróżniejsze zdanie na temat Jezusa. Pomyślę, jaki jest tego powód?

Na pytanie Jezusa: „A wy za kogo Mnie uważacie?” Piotr odpowiedział prawidłowo: „Za Mesjasza Bożego”. Lider apostołów odpowiedział prawidłowo, zgodnie z ogólnym przekonaniem, że przyszły Mesjasz, nie będzie Mesjaszem cierpiącym, ale wyzwoli ich z niewoli politycznej.

Jezus chyba oczekiwał jeszcze innej odpowiedzi. Chciał usłyszeć, kim jest dla każdego z nich, jak ważną postacią w ich życiu. Jak odpowiedzianym Jezusowi na Jego pytanie skierowane osobiście do mnie? Kim jestem dla ciebie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Syn Człowieczy będzie musiał wiele wycierpieć…”. Wyznam Jezusowi, że chcę iść razem z Nim nie tylko drogą sukcesów, ale gdy będzie taka potrzeba, drogą cierpienia.

XXV tydzień zwykły

Sobota

Łk 9, 43B-45

I. O czym mówi Bóg?

Uczniowie będąc z Jezusem muszą nieustannie mieć oczy i uszy otwarte na słowa Jezusa i wydarzenia, które się dzieją wokół nich. Co dopiero przeżyli na górze objawienie chwały Jezusa. Piotr Jakub i Jan byli zszokowani tym, co zobaczyli i usłyszeli. Zaraz potem byli świadkami uzdrowienia młodego człowieka, który był zniewolony złym duchem. Mogłoby się wydawać, że po takich wydarzeniach usłyszą zapewnienie, że nic im się nie stanie, że Jezus jest tak mocny, że pokona wszelkie trudności, które pojawią się na ich drodze. Jednak Jezus przygotował do innych inne słowa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Końcowe fragmenty dziewiątego rozdziału ewangelii Łukasza mówią o podziwie, jaki ludzie mieli wobec Jezusa za wszelkie cuda, znaki, uzdrowienia i słowa, które wypowiedział do nich. Działalność Jezusa przyniosła wiele dobrych owoców: wzbudziła zainteresowania wśród wielkiej rzeszy ludzi i przyciągnęła tłumy słuchaczy. Czy czytając te fragmenty słowa Bożego podziwiam mojego Pana i Mistrza? Jezus nic nie czyni dla swojej chwały, ale by Ojciec był uwielbiony i by przynieść ulgę chorym i opętanym?

„Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa”. Jezus chcąc przekazać słuchającym Go ważne słowa używał zwrotów: „zaprawdę, zaprawdę powiadam wam”, albo „posłuchajcie uważnie”. Dzisiaj mówi: „weźcie sobie do serca”, co dosłownie można by jeszcze inaczej wyrazić: „włóżcie sobie do uszu słowa”. Pomyślę, które słowa Jezusa najbardziej do tej pory zapadły mi w serce?

Jezus nie ukrywa, że Jego droga życia, zwłaszcza jej koniec będzie związany z cierpieniem. „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi”. Przypomina swoim słuchaczom, że zbawienie dokona się nie przez najbardziej porywające kazania, czy spektakularne cuda, które widzieli, ale przez „wydanie Go w ręce ludzi”. „Jezus jawi się jako Bóg ludzki, sługa Boży, który obala oczekiwania tłumu wybierając drogę pokory i cierpienia” (Benedykt XVI). Jezus zapowiada więc drogę krzyża. Droga mojego Mistrza jest także i moją drogą. Czy jestem przygotowany, by być z Jezusem, gdy będzie wyszydzany, obśmiewany, poniżany i cierpiący?

„Oni jednak nie rozumieli tego, co im mówił”. Jezus mówił trudne słowa, których uczniowie nie potrafili zrozumieć. Przed nimi jeszcze długa droga słuchania, patrzenia i uczenia się. Jezus nie karci ich za ich postawę. Wie, że musi być wobec nich cierpliwy i wyrozumiały.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przyznam się szczerze przed sobą, które fragmenty Biblii są dla mnie niezrozumiałe.

XXVI tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 21, 28-32

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza przypowieść jest ostatnią, jaką Jezus wygłosił podczas swojego ostatniego pobytu w Jerozolimie. Jest krótkim opowiadaniem o właścicielu winnicy, który ma dwóch synów. Każdy z nich słyszy jasne i proste polecenie swego ojca, i każdy z nich inaczej na nie reaguje. Pierwszy syn fikcyjną zgodą, i nie wypełnieniem prośby ojca, a drugi z synów najpierw protestuje, by – po zastanowieniu się – zmienić zdanie i zrobić to, o co prosił go ojciec. Jezus w tej przypowieści stawia podstawowe i ważne pytania: co to znaczy pełnić wolę Boga, albo w czym wyraża się autentyczne pełnienie woli Ojca?

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Pewien człowiek miał dwóch synów”. Pod obrazem dwóch synów Jezus opowiada o dwóch grupach ludzi w Izraelu, którzy spotkali się z wezwaniem Boga. Pierwszą grupę stanowią przewodnicy duchowi, faryzeusze i uczeni w Piśmie. Oni nie przyjęli wezwania Jana Chrzciciela do nawrócenia i kontestują przepowiadanie Jezusa. Nie potrzebują nikogo, kto by ich pouczał o Bogu. Słyszą słowa Jezusa i pozornie się zgadzają, nawet czasami przytakują, jak młodszy syn, mówiąc: „Idę, panie”, ale w sumie nie mają dobrej intencji, by słowa zamieniać w działanie. Czy odnajduję się w postawie pierwszego syna? Ile razy przyrzekałem Bogu, że coś zrobię i nie dotrzymywałem słowa?

W obrazie drugie syna, który na prośbę, by poszedł pracować do winnicy najpierw sprzeciwił się ojcu, mówiąc: „Nie chcę”, potem jednak się opamiętał i poszedł, Jezus przedstawia zwyczajnych ludzi, którzy początkowo negatywnie odpowiedzieli na wezwanie do nawrócenia, ale zmienili zdanie zwłaszcza pod wpływem nauczania Jana Chrzciciela. Co mówi mi zachowanie drugiego syna? Szukanie, a przede wszystkim wypełnianie tego, czego oczekuje ode mnie Bóg nigdy nie jest proste i łatwe. Czasami szczere powiedzenie Bogu „nie chcę” jest lepsze niż przytakiwanie, za którym nie kryje się prawdziwa postawa. Bóg jest często wobec mnie bardzo cierpliwy. Czeka aż zmądrzeję, więcej zrozumiem, stanę się dojrzalszy i powiem: „Nie tego, co ja chcę, ale co Ty, Boże”.

Ostre słowa Jezusa: „Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego” są także przestrogą dla mnie. Faryzeusze, kapłani i uczeni w Piśmie znali Pisma, rozumieli Prawo i przykazania, ale mieli zamknięte serca na słowo Jezusa, by przyjąć wolę Bożą. Mogę znać wszystkie prawdy wiary, praktykować przystępowanie do sakramentów, ale jeśli nie chcę być otwarty na wolę Bożą, która objawia się w codzienności i znaki czasu staję się podobny do przywódców Izraela.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Właściwą odpowiedzią dziecka na wolę Ojca nie jest słowo, ale konkretny czyn.

XXVI tydzień zwykły

Niedziela rok B

Mk 9, 38-43.47-48

I. O czym mówi Bóg?

Jezus dzisiaj dialoguje z Janem. Apostoł ma wątpliwości, czy ktoś, kto nie należy do ścisłego grona apostołów może działać w imię Jezusa. Nauczyciel odpowiadając Janowi uświadamia, że nie należy zbyt szybko negatywnie oceniać nieznanej nam osoby. Jednocześnie przypomina ważne prawdy: każdy, kto czyni dobro otrzyma nagrodę, a kto byłby zgorszeniem, czy powodem grzechu kogokolwiek, szczególnie dzieci, tego kara nie mnie. Przekonuje także Jezus, że mimo swoich słabości każdy jest wezwany do walki nie tylko z grzechem, ale także z jego korzeniami.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Zgorszenie: Bóg niejako mówi nam: jeśli sam chcesz odejść od Mnie, to Twój wybór, wybór dramatyczny, ale własny. Ale jeśli chcesz ode Mnie odciągnąć bliźniego, to licz się z potężnym gniewem. Wiemy, co to znaczy zgorszyć kogoś: Odebrać mu wiarę, dobroć, czystość. Zgorszenie może dziać się wszędzie: na ulicach, dyskotekach, w rodzinach…

Zgorszenia nie można mylić z oburzeniem. Grzech zgorszenia polega na tym, że ktoś na skutek złego czynu, najczęściej dokonanego przez człowieka, który jest dla niego autorytetem, staje się gorszy. Zaczyna wątpić, czy warto wybierać dobro i respektować wartości.

„Kto nie jest przeciwko nam, ten jest z nami”: Kto jest bliżej Boga, wierzący czy niewierzący? Czy ktoś, kto nie przynależy do Kościoła musi być złym człowiekiem? My wierzący, możemy czuć się grupą wybraną, bo na pewno łatwiej dojść do zbawienia, gdy np. jest się ochrzczonym, ale czy sam fakt chrztu, komunii świętej czy uczestnictwa w Eucharystii jest ju z przepustką do nieba? Zagraża nam niebezpieczeństwo zastrzegania zbawienia tylko do własnego kręgu. Na pewno Bóg mówi, że należy zachować dużą ostrożność w wydawaniu sądów o zbawieniu lub potępieniu kogokolwiek, a także powinno się mieć dużo pokory w ocenie własnej pewności oglądania Boga.

Jezus wiedział, że we wspólnocie Kościoła będą osoby słabe, które potrzebują wsparcia i troski, ponieważ ich wiara nie jest jeszcze mocno ugruntowana. W trosce o dobro całej wspólnoty każdy jest odpowiedzialny za wzrost lub upadek w wierze innych osób. Najgorszym jest doprowadzenie kogoś do zgorszenia przez swoje nieodpowiednie zachowanie. „Takiemu byłoby lepiej kamień młyński uwiązać u szyi i wrzucić go w morze” – przestrzega Jezus.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Z uwagą przeczytam fragment Katechizmu Kościoła: „Zgorszenie jest postawą lub zachowaniem, które prowadzi drugiego człowieka do popełniania zła. Jest poważnym wykroczeniem, ponieważ może doprowadzić swego brata do śmierci duchowej (por. 2284).

XXVI tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 16, 19-31

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opowiada o dwóch mężczyznach. Pierwszym jest bezimienny bogacz, a drugim biedak, opuszczony przez wszystkich o imieniu Łazarz. Bogacz świetnie się bawi i obficie korzysta ze swojej fortuny. Biedak, głodny, chory i pozostawiony sam sobie „leży u jego bram”. Żyli w zupełnie innych warunkach materialnych, jednak koniec jest ten sam dla wszystkich: śmierć i rozliczenie z jakości przeżytego życia. Bogacz zatem trafił do Otchłani, a biedakowi Bóg rekompensuje trudności życia na ziemi. Historia życia dwóch bohaterów jest przedstawiono w mocnych kontrastach, by jeszcze bardziej uwypuklić prawdę o Bożej sprawiedliwości i odpłacie po śmierci za życie na ziemi.

II. Co Bóg mówi do mnie?

W społeczeństwie czasów Jezusa był bardzo widoczny podział na dwie warstwy: bogaczy, do których należeli członkowie rodziny królewskiej, arystokraci, obszarnicy ziemscy, urzędnicy dworscy, kupcy i bankierzy. Bardzo często bogacili się kosztem innych. Druga grupę tworzy niewolnicy, kalecy i chorzy. żyli często w skrajnej nędzy i mogli liczyć tylko na jałmużnę od ludzi wrażliwych na ich niedolę. Zwrócę uwagę na cechy charakterystyczne dwóch bohaterów opowieści Jezusa. Bogacz jest opisany jednym zdaniem: „Ubierał się w purpurę i dzień w dzień świetnie się bawił”. Pędził życie bezmyślne polegające tylko na używaniu dóbr materialnych. Nie potrafił dostrzec wokół siebie ludzi biednych i potrzebujących. Dobry status materialny, zawodowy i społeczny często może znieczulić na potrzeby innych. Gdzie zamyka się serce dla potrzebujących, zamyka się także dla Boga. Historia ludzkości pokazuje, że ludzie, którzy walczyli z Bogiem potrafili być bezlitośni dla innych. Pomyślę o sobie: jak podchodzę do dóbr materialnych, które posiadam? Czy mając wystarczająco myślę i innych?

Natomiast Łazarz przedstawiony jest jako osoba pogardzana i odrzucona. Był głodny, a nie mógł nawet posilić się odpadkami tego, co jadł bogacz. Jego życia było smutne i tragiczne. Czy w moim otoczeniu są osoby biedne, opuszczone, porzucone przez swoje rodziny?

Śmierć – koniec życia jest przeznaczeniem każdego człowieka. Niezależnie od tego kim się było, jakie dobra się posiadało trzeba będzie zdać sprawę Bogu ze swojego życia. Czy mam świadomość, że w momencie śmierci nie można nadrobić straconego czasu. Kiedy ostatni raz myślałem o śmierci, o tym, że koniec życia będzie spotkaniem z Bogiem?

„Ulituj się nade mną”. Bogacz cierpi po śmierci nie dlatego, że był bogaty, lecz za złe używanie dóbr, które posiadał.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

By czynić dobro należy wykorzystać środki i sposoby dostępne dla każdego człowieka wierzącego: zachęty Kościoła, Biblia, przykład świętych. Poproszę w modlitwie, bym potrafił wykorzystywać każdą chwilę dla czynienia dobra

XXVI tydzień zwykły

Poniedziałek

Łk 9, 46-50

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii wskazuje na dwa problemy, które nurtowały apostołów. Pierwszy z nich to problem ważności”, czyli kto wśród nich jest najważniejszy, kto mógłby być pierwszym, albo przywódcą dla pozostałych. Drugi problem wskazuje młody Jan, gdy zwraca się do Jezusa, że spotkali kogoś spoza ich grona, który nie został wezwany przez Jezusa, a wypędza złe duchy. Jezus odpowiada najpierw symbolicznym gestem symbolicznym: pokazuje im dziecko, a Jonowi uświadamia, że w każdym człowieku tkwi dobro, które powinni akceptować.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Mimo że apostołowie od dłuższego czasu są z Jezusem, widzą jak bardzo zależy Mu na pomaganiu innym, a jednocześnie sami są skupieni na sobie. Niedawno byli świadkami, jak Nauczyciel rozmnożył chleb i dwie ryby, by nakarmić rzesze idące za nimi, a także jak uzdrowił opętanego młodzieńca. To były gesty miłości i miłosierdzia wobec potrzebujących, a oni po tym , co widzieli rozmawiają o tym, „kto z nich jest największy”. Zastanowię się, czy nie ma we mnie chęci wywyższania się, udowadniania innym, że jestem lepszy od nich? Czy nie rywalizuję z innymi, albo czy nie porównuję się chcąc okazać się lepszym czy mądrzejszym?

Łukasz ewangelista podkreśla, że Jezus znał myśli apostołów. „Przenikasz i znasz mnie, Panie. Ty wiesz, kiedy wstaję i chodzę. Z daleka spostrzegasz me myśli. Znasz wszystkie drogi moje. Zanim słowo znajdzie się na moim języku, Ty znasz je w całości”, czytamy w księdze psalmów (139, 1-3). A ewangelista Jan napisze, że „Jezus wiedział, co się kryje w człowieku” (2, 25). Uświadomię sobie, że Jezus wie, co jest we mnie, zna mnie i w tym poznaniu mnie kocha.

„Jezus wziął dziecko i postawił je przy sobie”. Na niedojrzałe zachowanie apostołów Jezus nie od razu odpowiada słowem, lecz symbolicznym gestem. Czasami znak bardziej przemawia niż słowo. Jezus ukazuje apostołom dziecko. Jego wielkość wynika z tego, że utożsamia się z nim Jezus. Kto przyjmuje to dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje”. Jezus tym samym przypomina , że wszyscy – niezależnie od wieku – noszą w sobie taką samą godność.

Jednocześnie Jezus przedstawia inne kryterium wielkości człowieka niż to panujące w świecie. „Kto jest najmniejszy wśród was, ten jest wielki”. Prawdziwa wielkość wymaga postawienia się w sytuacji dziecka, czyli uniżenia się i pokory.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę nad zdaniem: „Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest” (Jan Paweł II). Które osoby z historii wskazałbym jako „wielkie” i dlaczego?

XXVI tydzień zwykły

wtorek

Łk 9, 51-56

I. O czym mówi Bóg?

Bardzo uroczystym zdaniem ewangelista Łukasz rozpoczyna opis nowego etapu publicznej działalności Jezusa, którym jest Jego pielgrzymka do Jerozolimy. Mimo że relacje między Żydami i Samarytanami były napięte, to wybierano trakt prowadzący przez Samarię, ponieważ była to najkrótsza droga. Gdy zaś trzeba było zatrzymać się na nocleg wymagało to wysłania kogoś, kto wcześniej przygotowuje miejsca posiłku i odpoczynku. I tak czyni Jezus. Zostali jednak wrogo potraktowani przez samarytan. Apostołowie chcieli zareagować podobnie, jak to uczynił prorok Eliasz wobec wysłanników króla Ochozjasza, czyli chcieli spalić to miasto.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Gdy dopełniały się dni wzięcia Jezusa z tego świata.”. Jezus ma świadomość, jaki jest ostateczny cel Jego działalności: męka i śmierć. Od kiedy Jezus wiedział, że Jego życie zmierza do męki i śmierci na krzyżu? W wielu ilu lat Syn Boży i Człowieczy przeżywał swoją codzienność w cieniu tej wiedzy, że każdy dzień zbliża Go do nieuchronnych dni, podczas których będzie musiał zmierzyć się z ogromnym cierpieniem i w konsekwencji z okrutnym umieraniem na krzyżu?

Jezus, jak czytamy w tłumaczeniach synoptyków „postanowił udać się” do Jeruzalem. Można to zdanie wyrazić inaczej: „podjął nieugięty zamiar”, by pójść do Świętego Miasta. Zwrócę uwagę na to, że chociaż Jezus wiedział, co Go czeka w Jerozolimie: cierpienie i śmierć, Jego decyzja jest nieodwołalna. Wyobrażę sobie Jezusa w tej sytuacji: jest zmęczony i na twarzy pojawia się cierpienie, bo wie co Go czeka w niedalekiej przyszłości, a jednocześnie jest zdeterminowany, by do końca wypełnić swe zadanie, jakie otrzymał od Ojca.Zastanowię się, czy jestem konsekwentny w wypełnianiu, zobowiązań wobec innych? Czy dotrzymuję obietnic?

W drodze do stolicy Judei Jezus z uczniami nie mogli się zatrzymać w samarytańskim miasteczku. „Nie przyjęto Go, ponieważ zmierzał do Jerozolimy”. Niegościnność Samarytan wobec Żydów trwała od bardzo dawna. I mimo że słyszeli o Jezusie, Jego cudach czy uzdrowieniach nie wykazali się postawą gościnności. Która na Wschodzi jest świętym obowiązkiem. Jej odmówienie było odbierane w najgorszych kategoriach. Samarytanie tym samym nie zrozumieli i nie odczytali znaku czasów, jaki pojawił się wraz z przybyciem do nich Jezusa.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zapytam się o moją postawię gościnności.

XXVI tydzień zwykły

środa

Łk 9, 57-62

I. O czym mówi Bóg?

Ostatnie fragmenty dziesiątego rozdziału Łukaszowej Ewangelii mówią nam o Jezusie, który opuszcza Galileę i udaje się do Jerozolimy. U początku tej wędrówki przestawione są trzy różne rozmowy z kandydatami na nowych uczniów Jezusa. Jest to pewna metoda Jezusa sprawdzania wierności i determinacji w pokonywaniu różnego rodzaju trudności przez ewentualnych uczniów. Przyszli kandydaci na tych, którzy mają towarzyszyć Jezusowi nie mają imion, dlatego można widzieć w nich ludzi każdego czasu i miejsca.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwszy z kandydatów na ucznia Jezusa mówi: „Pójdę za Tobą dokądkolwiek się udasz”. To człowiek, który poznał już naukę Jezusa i sam podjął decyzję zostawienia wszystkiego, by dołączyć do grona Jego najbliższych. Sytuacja jest niecodzienna, gdyż to Jezus zawsze był inicjatorem, kto dołączy do grona Jego uczniów. On sam decydował i wybierał. Stąd z pewną rezerwą odnosi się do decyzji owego człowieka. Nie odrzuca go, ale wskazuje na trudności, z którymi trzeba się liczyć – bezdomność, odrzucenie i niezrozumienie przez ludzi – gdy decyduje się być uczniem Jezusa. Czy kiedykolwiek myślałem w ten sposób wybierając Jezusa jako Przewodnika i Pana mojego życia?

W drugim dialogu sam Jezus wzywa kogoś do pójścia z Nim. Wybrana osoba jest gotowa dołączyć do Jezusa, ale znalazł się w sytuacji śmierci swego ojca i wypada mu spełnić obowiązek pogrzebu swego rodzica. Jezus dopowiada bardzo prowokacyjne zdanie: „Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych”. Jezus nie chce, by ktoś lekceważył swoich najbliższych, ale uświadamia na tym skrajnym przykładzie, że głoszenie Królestwa, podążanie ze Jezusem przewyższa wszystkie inne wartości. Ci, którzy decydują się podążać za Jezus winni niejako uznać za „umarłe”, jakby nie istniały wszystkie sprawy, które pozostawili ze względu na Niego. Pomyślę, jak zachowuję się w sytuacji, gdy słyszę wyraźne wezwanie do konkretnych zadań, jakie mi wyznacza Bóg? Czy jestem gotowy zostawić wszystko i wszystkich, by zaangażować się w sprawy Boże?

„Pójdę za Tobą, Panie, ale pozwól mi najpierw pożegnać się z moimi domownikami” – prosi trzeci z kandydatów. Wielu jest chętnych podążać za Jezusem, lecz często jest jakieś „ale”… Bogu daje się wszystko albo nic.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Kto przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda…” To apel Jezusa o gorliwość i patrzenie przed siebie, by nie stracić z oczu tego, co w moim życiu najważniejsze. Co jest dla mnie najistotniejsze w życiu?

XXVI tydzień zwykły

czwartek

Łk 10, 1-12

I. O czym mówi Bóg?

Św. Łukasz jako jedyny z wszystkich ewangelistów przedstawia najpierw wysłanie 12 apostołów z zadaniem głoszenia Dobrej Nowiny, a potem jest moment rozesłania 72 uczniów. Obie liczby są bardzo symboliczne. Pierwsza wskazuje na misję wśród Żydów, a druga nawiązując do księgi Rodzaju, gdzie czytamy, że po potopie były 72 narody, które pochodziły od Noego i na nowo zaludniły ziemię, oznacza misję pośród innych narodów, które nie słyszały o Mesjaszu. Misja Jezusa jest uniwersalna i ma objąć cały świat. Jest także niebezpieczna, stąd uczniowie muszą zachowywać się odważnie i roztropnie. Daje także uczniom konkretne wskazania, jak mają się zachowywać głosząc Ewangelię.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus wysyła „jeszcze innych, siedemdziesięciu dwóch”, by obwieszczali prawdy o Królestwie Bożym. Chcąc, by Dobra Nowina dotarła do jak największe ilości ludzi Jezus angażuje „innych”. Nie ogranicza się tylko do grona Dwunastu, tym samym wskazuje, że głoszenie Ewangelii jest obowiązkiem wszystkich, którzy przyznają się do Chrystusa, a nie tylko jednej grupy. Jezus chce, by każdy wziął na siebie trud i radość mówienia o Bogu i Kościele. Czy jest we mnie taka chęć, czy wręcz pragnienie, by nawiązać do odległego w czasie, ale ciągle aktualnego dzisiaj włączenia się do grona uczniów Jezusa?

„Wysłał ich po dwóch”. Taka praktyka Jezusa nie jest przypadkowa i ma swój sens. Swoje źródło ma w księdze Powtórzonego Prawa (19,15), gdzie prawdziwość przekazywanego orędzia była potwierdzona przez dwie osoby. Podobnie czyniono w pierwotnym Kościele po zmartwychwstaniu Jezusa. Jan z Piotrem nauczają i uzdrawiają razem (por. Dz 3,1n). Razem ewangelizują także Barnaba z Pawłem. Czy potrafię w jedności z drugą osobą dawać świadectwo o mojej wierze?

Jezus chce, bym miał świadomość trudności i niebezpieczeństw podczas dawania świadectwa. „Posyłam was jak owce między wilki”. Nigdy odważne i bezkompromisowe mówienie o Bogu było przyjmowane z entuzjazmem, ale zawsze wiązało się cierpienie, prześladowaniem i czasami śmiercią. Czego lub kogo boję się najbardziej, gdy mam mówić o Bogu? Czy wierzę, że w trudnych chwilach Jezus będzie mnie wspierał?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czy oprócz tradycyjnych pozdrowień chrześcijańskich, wchodząc do czyjegoś domu, nie zacząć mówić: „Pokój temu domowi”.

XXVI tydzień zwykły

piątek

Łk 10, 13-16

I. O czym mówi Bóg?

W poprzednim fragmencie Ewangelii Jezus przestrzegał uczniów przed niebezpieczeństwami, jakie mogą ich spotkać w czasie głoszenia Dobrej Nowiny. Dzisiaj ostrzega, jaki los spotyka osoby odrzucające Jego naukę. By wyrazić największą troskę, a zarazem przestrogę, która zapowiada karę, używa słowa „biada”. Adresatami są mieszkańcy trzech miast: Korozain, Betsaida i Kafarnaum. Były one uprzywilejowane obecnością Jezusa i cudami, jakimi tam dokonał. Mimo że byli świadkami niezwykłych wydarzeń, ich wiara ostatecznie okazała się bardzo powierzchowna. Stąd te miasta stały się symbolem osób, które nauki Jezusa nie potraktowały na poważnie i nie zmieniły stylu swego życia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Biada tobie Korozain, biada tobie Betsaido!”. Jezus ostrzega mieszkańców konkretnych miast, że zmarnowały czas Jego obecności, cudów, których tam dokonał i słów, jakie do nich wypowiedział. Daje przykład miast pogańskich Tyru i Sydonu, przekonując, że członkowie narodu wybranego, a więc Ci, którzy wierzyli w Boga, byli ludźmi religijnymi stali się bardziej oporni na słowa i znali Jezusa niż ludzie niewierzący. Odniosę te słowa do siebie. Czy Jezus patrząc na moje życie nie użaliłby się nad nim? Bo ile razy nie chciałem słuchać Jego słów, albo słuchając ich wmawiałem sobie, że nie dotyczą mojego życia? Czy nie było we mnie wówczas jakiejś formy zamknięcia się na słowo Jezusa, pewnej zatwardziałości serca?

Jezus otwarcie mówi mieszkańcom trzech miast, że gdyby te same cuda działy się w miejscach zamieszkałych przez pogan „już dawno by się nawróciły”. Korozain, Batsaida i Kafaranum otrzymali dar, którego nie wykorzystali. Mimo że Jezus mówił im, w jaki sposób można lepiej żyć, to nie przejęli się Jego słowami. Okazało się, że że mieszkańcy Kafarnaum potraktowali sławę Jezusa i Jego przybycie do ich miasta tylko w korzyściach finansowych: więcej ludzi przybywało, by handlować, a nie słuchać Jezusa. Nie było w nich pragnienia nawrócenia. Czy widzę w sobie sfery życia, z których nie chcę się poprawić? Słucham słów Jezusa, ale nie ma to wpływu na zmianę mojego życia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zapytam się, kto dla mnie jest autorytetem, kogo najchętniej słucham?

XXVI tydzień zwykły

sobota

Łk 10, 17-24

I. O czym mówi Bóg?

Kilka zdań wcześniej czytaliśmy o rozesłaniu 72 uczniów na ich pierwszą wyprawę ewangelizacyjną. Teraz uczniowie Jezusa wrócili ze swej pierwszej misji głoszenia Dobrej Nowiny i z radością opowiadają o swych sukcesach apostolskich. Cieszą się szczególnie z tego, że byli w stanie skutecznie wykorzystywać daną im od Jezusa władzę nad siłami zła i uwalniać ludzi spod panowania szatana. Doświadczyli, jaką moc ich posługa, gdy działają w imię Jezusa. Jezus studzi ich radość i chce, by dokonali zmiany w swoim myśleniu, ponieważ wie, że szatan jest pokonany, ale walka z nim będzie trwała do końca świata.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Przez wzgląd na Twoje imię, nawet złe duchy nam się poddają”. Uczniowie uświadomili sobie, że cala skuteczność ich działania może mieć tylko jedno źródło: więź z Jezusem i Jego słowem. Tam gdzie jest autentyczna relacja z Bogiem, diabłem ucieka. „Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was” – przypomina św. Jakub. Jezus chce mnie zapewnić, że jeżeli codziennie będę karmił się Jego słowem to będę miał w sobie Bożą moc.

Gdy uczniowie zachwycali się tym, że działając w imię Jezusa ustępują im moce szatańskie, Nauczyciel zwraca ich uwagę na inną prawdę. „Cieszcie się, ze wasze imiona zapisane są w niebie”. Tym obrazem Jezus zapewnia uczniów, że ci, którzy pracują dla rozwoju królestwa Bożego na ziemi, stają się przyjaciółmi Boga i mają zapewnioną wieczną nagrodę. Ta prawda może stać się źródłem szczęścia i jeszcze większego zaangażowania się w szerzenie dobra, piękna i miłości.

Jezus daje wyraz swojemu poczuciu szczęścia uwielbiając Boga: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi”. Zapytam się, jak często moja modlitwa jest uwielbieniem Boga za wszelkie dobro, jakie od Niego nieustannie doświadczam.

„Zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. Jezus uwielbia Ojca za to, że pierwszymi adresatami prawd objawionych nie są ludzi po ludzku najmądrzejsi, ale osoby o szczerym i prostolinijny sposobie życia, myślenia i działania. Czy zaliczam się takich osób?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przy najbliższej okazji pomodlę się słowami Magnificat: „Wielbi dusza moja Pana”.

XXVII tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 21, 33-43

I. O czym mówi Bóg?

Po przypowieści o dwóch synach, którzy byli posyłani przez ojca do pracy w winnicy, Jezus opowiada kolejną przypowieść. Jest o przypowieść o rolnikach, którym właściciel powierza winnicę, którą sam założył. Choć nie są jej właścicielami mają jej strzec i ją uprawiać, aby potem przekazać właścicielowi zbiory. Gdy nadszedł czas winobrania, właściciel wysłał swoje sługi, by zebrali owoce, lecz rolnicy przyjęli postawę zaborczą: uznali że są właścicielami i jednych wysłańców źle potraktowali, a innych zabijają, w tym także syna właściciela. To opowieść o działaniu Boga wobec Izraela w dziejach zbawienia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Gospodarz, który założył winnicę troszczy się o nią z wielkim przejęciem. Wkłada wiele wysiłku, by w przyszłości przynosiła obfite plony. Przekazuje są w dzierżawę rolnikom ufając im, że będą ją uprawiać z sercem. Historia w sposób alegoryczny przedstawia Boga, który powołuje człowieka do istnienia, obdarza go wieloma talentami i wzywa do rozwoju darów. Jednak ja sam siebie nie powołałem do życia. Czy mam świadomość, że to, kim jestem i kim mam się stawać nie jest zależne tylko ode mnie. Moje życie i powołanie należą do Boga.

„Oddał winnicę w dzierżawę rolnikom i odjechał”. Bóg powołując mnie do życia poprzez moich rodziców ufa mi, że nie zmarnuję daru, jaki od Niego otrzymałem. To, kim jestem i wszystko co posiadam otrzymałem w „dzierżawę”. Mam się o siebie troszczyć, rozwijać talenty, dlatego, że nie są do końca moją własnością. Gdy przyjdzie „czas zbiorów” muszę być gotowy, by „zdać sprawę o sobie samym” (Rz 14,12).

„Wyjazd” właściciela winnicy oznacza wolność działania rolników. Bóg pragnie, bym wszystko, co będę czynił wobec Niego odbywało się w pełnej wolności. Do niczego nie chce mnie zmuszać. Pomyślę zatem, jakie mam podejście do praktyk religijnych: Mszy świętej, modlitwy. Czy traktuję je jako sposób bycia z Bogiem, czy wykonuję je „na siłę”, albo „bo tak wypada”?

Gospodarz wykazuje wiele cierpliwości, a można by powiedzieć i naiwności wobec niewdzięcznych rolników. Mimo że lekceważą sługi, których posyła, a nawet ich zabijają, nie zniechęca się i jest gotowy posłać swego syna. Gospodarz jest obrazem Boga, który „mimo rozczarowania naszymi grzechami i błędami dotrzymuje słowa, a przede wszystkim się nie mści” (papież Franciszek).

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Królestwo Boże będzie dane narodowi, który wyda jego owoce”. Zapytam się, czy rozwijam się w moim życiowym powołaniu?

XXVII tydzień zwykły

Niedziela rok B

I. O czym mówi Bóg?

Jezus podejmuje rozmowę z faryzeuszami, choć wie, że przychodzą do Niego, „by Go wystawić na próbę”. Tematem jest małżeństwo i jego nierozerwalność oraz możliwość rozwodu. A dokładniej, pytanie faryzeuszy dotyczyło legalności faktu rozwodu, a nie jego przyczyn. W prawie żydowskim nie dyskutowano o dopuszczalności rozwodu, ale o powodach, które umożliwiały go. Faryzeusze być może znali już wcześniejsze wypowiedzi Jezusa na ten temat, które były sprzeczne z ich prawem zawartym w księdze Powtórzonego Prawa (24-1-4). Jezus mimo ich przebiegłości przede wszystkim przypomina, jaki był pierwotny zamiar Boga wobec małżeństwa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Faryzeusze po raz kolejny przychodzą do Jezusa nie po to, by w rozmowie z Nim poszukiwać prawdy, ale są przekonani o swojej mądrości i niezachwianej wiedzy. Pytania do Jezusa – i jak mniemają trudności, jakie będzie miał z odpowiedzią – mają tylko potwierdzić ich wyższość nad Jezusem.

Pytania faryzeuszy o możliwość oddalenia żony przez męża są dla Jezusa dobrym punktem wyjścia, by pokazać im „zatwardziałość serc”, jakie mają oni i mieli ich przodkowie. Mojżesz zezwolił na tzw. list rozwodowy pod przymusem, ponieważ wiedział, że „co Bóg złączył, tego człowiek nie rozdziela”. Pomyślę, czy nie jestem zacietrzewiony w prawdach dotyczących wiary? Czy nie upieram się przy swoim zdaniu mimo że nauka Kościoła jest inna? Czy nie podważam prawd Biblii dlatego, że są dla mnie trudne w realizacji?

„Na początku Bóg „stworzył mężczyznę i kobietę; dlatego opuści człowiek matkę i ojca i złączy się ze swą żoną, i będą jednym ciałem”. Jezus najpierw przypomina faryzeuszom, że jedność mężczyzny i kobiety ma swoje uzasadnienie w stwórczej różnicy płci, która skłania ich do bycia „jednym”. Następnie argumentując fragmentami z księgi Rodzaju wskazuje, że ową jedność, którą stwarza sam Bóg prowadzi do wzajemnej zależności o odpowiedzialności za siebie. Podziękuję za małżeństwo swoich rodziców, rodzeństwa i moje. Zastanowię się, czy tworzę prawdziwą jedność ze swoim współmałżonkiem. Czy czuję, że został mi powierzony i jest za niego odpowiedzialny?

„Kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo”. Rozejście się małżonków zawsze jest tragedią całej rodziny, nie tylko małżonków, ale także i dzieci. Trwałość małżeństwa domaga się wierności i codziennej walki o dobro.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę za tych, którzy się rozwiedli lub porzucili stan duchowny.

XXVII tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 17, 5-10

I. O czym mówi Bóg?

Siedemnasty rozdział ewangelii spisanej przez Łukasza rozpoczyna się przestrogą przed zgorszeniem innych i wezwaniem do przebaczenia bratu zawsze, gdy o to poprosi. Potem Jezus odpowiada na prośbę apostołów o pomnożenie ich wiary używając swoistego rodzaju opowiadania – nazywane jest hiperbolą, czyli z pewną przesadą – by jeszcze mocnej uwypuklić im, jak bardzo potrzebują mocnej wiary . Być może apostołowie zrozumieli, że aby nie gorszyć innych i mieć siłę duchową do dawania przebaczenia muszą mieć większą wiarę. Swą prośbą potwierdzają, ze Jezus jest ich panem i Nauczycielem i tylko On ma władzę, by ich słabą wiarę umocnić.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Apostołowie prosili Pana”. Czy często zwracam się z prośbami do Boga, czego najczęściej dotyczą, czy więcej próśb jest związanych z moimi problemami czy innych osób? Według św. Alfonsa Liguoriego, nazywanego „doktorem modlitwy” proszenie Boga o cokolwiek jest wyrazem największego zaufania. „Ufając więc obietnicom Bożym, prośmy zawsze z ufnością, nie chwiejną, lecz stałą i silną. Trzymajmy się niewzruszenie nadziei, którą wyznajemy, bo godny jest zaufania Ten, który dał obietnicę (Hbr 10, 23). Jak pewnym jest, że Bóg jest wierny swoim obietnicom, tak pewna powinna być nasza ufność, że nas wysłucha, kiedy Go prosimy” – pisał Alfons Liguori.

„Panie, przymnóż nam wiary”. Apostołowie na pewno byli ludźmi wierzącymi, ale wydała im się zbyt mała, słaba czy chwiejna i widzą – jak to dobrze – potrzebę jej rozwoju. Tekst grecki można też przetłumaczyć: „wzmocnij naszą wiarę”. Będąc przy Jezusie i obserwując swego Mistrza najbliżsi Jego współpracownicy mają świadomość, że ich wiara musi być jeszcze bardziej umocniona, zwłaszcza na chwile ciężkich doświadczeń, które są przed nimi. Wiara jest darem, o który trzeba nieustannie dbać i pytać się czy staje się lepsza. Kiedy ostatnio prosiłem Jezusa o pomnożenie lub umocnienie mojej wiary?

Jezus porównuje wiarę do ziarnka gorczycy, które mając 1,5 milimetra średnicy wyrasta na drzewo 3-4 metrowe. Natomiast drzewo morwy nie dość że żyje około 600 lat to ma bardzo długie korzenie, przez co jest bardzo trudno je wykorzenić. Jednakże wiara podobna do ziarnka gorczycy to wiara odznaczająca się wielką mocą duchową, jest w stanie dokonywać rzeczy niemożliwych. Jezus przekonuje apostołów, że nawet mala wiara pomaga przezwyciężać trudności. Ukazuje im także prawidłowe pojęcie wiary. Bóg nie musi specjalną interwencją jej pomnażać lub wzmacniać. Wystarczy, żeby człowiek pozwolił Bogu działać w sobie i przez siebie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Słudzy jesteśmy…”. Jezus przypomina, że wiara musi prowadzić do służby. Wiara bez uczynków jest martwa.

XXVII tydzień zwykły

Poniedziałek

Łk 10, 25-37

I. O czym mówi Bóg?

Jezus poprzez swoje nauczanie stał się w oczach faryzeuszy i uczonych w Prawie osobą nie tylko znaną, ale coraz bardziej był uważany za znawcę Prawa. Przywódcy duchowi Izraela nigdy do końca nie uznali Jezusa za kogoś spośród nich i równego im. Dlatego gdy nawet z Nim rozmawiali to zawsze z pozycji wyższości, lub jak w dzisiejszym fragmencie „wystawiając Go na próbę”. Jezus jednak po raz kolejny wchodzą w dialog z uczonymi w Piśmie potrafi w sposób prosty i logiczny odpowiedzieć na ich pytania. Tym razem postawili pytanie o sprawy najważniejsze: jak należy żyć, by mieć udział w życiu wiecznym?

II. Co Bóg mówi do mnie?

Odpowiedzią na pytanie: „co mam robić, by osiągnąć życie wieczne?” jest wypełnianie dwóch przykazań, miłości Boga i bliźniego. Połączenie dwóch przykazań w jedno i uznanie ich za równoważne było nowością. Nigdzie w Starym Testamencie te przykazania nie są obok siebie ani na jednej płaszczyźnie. Połączenie dwóch nakazów oznacza, że nie można kochać Boga, nie miłując człowieka, a miłość bliźniego jest prawdziwa tylko wtedy, gdy kocha się w nim samego Boga.

Miłość Boga jest pierwsza i najważniejsza: „całym sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem”. Czy mogę powiedzieć, że tak kocham Boga? Czy miłość do Niego jest pierwsza i najważniejsza?

„A bliźniego swego, jak siebie samego”. Druga część przykazania miłości dotyczy drugiego człowieka. Dla Żydów bliźnim był tylko drugi Żyd oraz ten, kto był bliskim towarzyszem ich życia. Z grona bliźnich wykluczali pogan, Samarytan i grzeszników. Jezus wychodzi poza te ramy.

Uczony w prawie, mimo że jest człowiekiem wykształconym stawia Jezusowi proste pytanie: „Kto jest moim bliźnim”? Jezus odpowiadając na pytanie uczonego w Prawie opowiada przypowieść o człowieku, który został napadnięty i pobity. Tak „na pół umarłego” mijali obojętnie kapłan i lewita. Zatrzymał się i pomógł mu dopiero Samarytanin. Bliźnim okazał się ten, który zauważył i przyszedł z pomocą „tu i teraz” potrzebującemu.

W tym kontekście słowo „bliźni” nie koniecznie oznacza każdego człowieka. Może mieć podwójne znaczenie: pierwsze, to ktoś, kto jest w tej chwili jest „blisko” mnie i potrzebuje mojej pomocy. A drugie znaczenie słowa „bliźni” może prowadzić do słowa „blizna” i wówczas są to osoby, które cierpiały tak samo jak ja, noszę te same blizny duchowe… Jak ja rozumiem słowo „bliźni”?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przypomnę sobie uczynki miłosierdzia względem ciała i duszy. Które wymagają ode mnie zmiany mojego postępowania?

XXVII tydzień zwykły

Wtorek

Łk 10,38-42

I. O czym mówi Bóg?

Jezus jest wędrownym kaznodzieją i ciągle się przemieszcza. Tym razem zatrzymuje się w jednej wsi, w mieszkaniu dwóch sióstr: Marii i Marty. Każda z nich prezentuje inne podejście do szczególnego Gościa. Maria nastawiona jest przede wszystkim, by Jezusa słuchać – reprezentuje więc postawę ucznia, a Marta widzi swoje zadanie w pracy, by Jezus odczuł przede wszystkim troskę o Niego, która wyraża się w przygotowaniu posiłku. Obie postawy zdecydowanie się różnią, ale i dopełniają tworząc pełny obraz dojrzałego chrześcijanina.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Marta, przyjęła Go do swego domu”. Czy potrafię szczerze zaprosić Jezusa do siebie, do swego domu, czyli swojego życia?

„Marta uwijała się koło rozmaitych posług”. Imię Marta pochodzi od aramejskiego słowa „mar”, który oznacza „pani domu”, zatem doskonale oddaje jej charakter i funkcję gospodyni, którą spełnia, usługując Jezusowi. Jest całkowicie pochłonięta swoją pracą. Może służyć jako wzór pracowitej kobiety. Jak oceniam swoje zaangażowanie w różnego rodzaju prace, które trzeba wykonać, gdy spodziewamy się gości? Czy chętnie pomagam?

Marta w domu nie jest sama, ma siostrę Marię. Jeśli mam rodzeństwo, zapytam się o moje bycie z nimi, czy żyjemy ze sobą jak w rodzinie, czy lubimy ze sobą rozmawiać, pomagać sobie… Jeśli zdarzy się kłótnia czy nieporozumienie, czy umiem pierwszy wyciągnąć rękę do zgodny?

„Maria usiadła u stóp Jezusa”. Zachowuje się krańcowo odmiennie od swojej siostry. Zwrócę uwagę na wewnętrzny spokój Marii. Jej uwaga skupiona jest tylko na Jezusie. Wsłuchuje się w Jego głos. Czy potrafię trwać w milczeniu na modlitwie, czy jednak muszę za wszelka cenę być aktywny: modlić się na różańcu, czytać coś z książki, odmawiać brewiarz?

Maria „przysłuchiwała się Jego mowie”. Trwanie przy Jezusie i wsłuchiwanie się w to, co mówi są oznacza relację „mistrz-uczeń”. Maria siedząca u stóp Pana i słuchająca Jego słów jest prawdziwą uczennicą swego Mistrza. Czy mógłbym siebie nazwać uczniem/uczennicą Jezusa? Czy wytrwale trwam i słucham Jezusa?

„Maria obrała najlepszą cząstkę”, ale jednak tylko „cząstkę, część”, to znaczy, że słuchanie Jezusa jest pierwsze i najważniesjze, ale dopełnieniem trwania przed Nim musi być druga „część”, czyli konkretny czyn.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Obie siostry reprezentują różne oblicza chrześcijaństwa i wiary: postawa modlitwy i działania. Pomyślę, czy w moim życiu te dwie wartości idą w parze?

XXVII tydzień zwykły

Środa

Łk 11, 1-4

I. O czym mówi Bóg?

Modlitwa Jezusa stanowi jeden z ważniejszych motywów ewangelicznych. Czterej Ewangeliści opisują Jezusa w różnych sytuacjach związanych z modlitwą. Modlitwa, czyli rozmowa z Ojcem jest stałą praktyką Jezusa, a szczególnie przed podjęciem ważnych decyzji lub wyjątkowych wydarzeń. Oprócz tego Jezus uczy innych tej szczególnej więzi z Bogiem. Wersja św. Łukasza różni się od opisu św. Mateusza: u pierwszego jest pięć próśb, a w drugim opisie siedem. Brakuje próśb: o spełnianiu się woli Bożej i zachowaniu od złego. Na wersji mateuszowej opiera się aktualna forma „Modlitwy Pańskiej”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Jezus przebywał na modlitwie…”. Uczniowie, a szczególnie apostołowie są świadkami częstego udawania się ich Mistrza na miejsce pustynne, by rozmawiać z Ojcem. Niekiedy są to całe noce przebywania sam na sam z Bogiem. Czy zdarzyło mi się modlić nocą? Jaki był powód takiej modlitwy?

Uczniowie widzieli, że Jezus udaje się na modlitwę, ale dlatego, że czynił to w samotności nie znali sposobu, w jaki ich Nauczyciel rozmawia ze swoim Ojcem. Dlatego jeden z nich prosi Go: „Panie, naucz nas modlić się”. Prośba o nauczenie modlenia się jest znakiem pokory i odwagi. Wielu ludzi wierzących nie znajduje w sobie dość ufności, by zwrócić się do kogoś , by nauczył ich owocniejszego przebywania z Bogiem. Przypomnę sobie, kto mnie uczył modlitwy w dzieciństwie, czy pamiętam jakieś szczególne sytuacje? Komu zawdzięczam rozwój modlitwy w latach młodości, czy w życiu dorosłym? Kto jest dla mnie wzorem intymnej więzi z Bogiem?

„Kiedy się modlicie, mówcie…”. Pytanie zadał jeden uczeń, a Jezus odpowiadając na jego prośbę mówi w liczbie mnogiej. Syn Boży pragnie, by ludzie wierzący stawali przed Bogiem jako jedna wspólnota, rodzina, która ma tego samego Ojca. Czy masz praktykę modlitwy rodzinnej, małżeńskiej?

Nauka modlitwy Jezusa zawiera pięć wezwań, które nie tylko są prośbami do Boga, ale uświadamiają i uczą wszystkich modlących się właściwejhierarchiiwartości. Że w życiu najważniejsze są najpierw sprawy duchowe, związane z jego zbawieniem. Problemy materialne są ważne – Jezus iich nie pomija, ale nie mogą one zdominować tego, co jest najbardziej istotne, czyli sensu życia na ziemi i życia wiecznego w niebie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Powoli i z namysłem przeczytam modlitwę „Ojcze nasz”. Które z wezwań szczególnie odnoszę do siebie, co w ich kontekście muszę zmienić w moim życiu?

XXVII tydzień zwykły

Czwartek

Łk 11, 5-13

I. O czym mówi Bóg?

We wczorajszym fragmencie Ewangelii Jezus przekazał treść nowej modlitwy, a w dzisiejszej przypowieści ilustruje, jak uczniowie powinni się modlić, zapewniając o skuteczności ich modlitwy. Przypowieść ukazuje wędrowca, który przybywa do swego przyjaciela i chociaż pora była niestosowna zostaje on przyjęty z wszelkimi zasadami gościnności. Jezus pragnie przekonać wszystkich, że Bóg jest zawsze gotowy wysłuchać próśb i nie odmawia człowiekowi niczego, co jest dobre. Kluczem do prawidłowego zrozumienia przypowieści jest zdanie, w którym słychać zapewnienie, że jeśli ludzie potrafią ugiąć się wobec nalegania innych, to tym bardziej Bóg, gdy się Go usilnie prosi.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Kto z was mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy”. Słuchacze Jezusa nie mieli trudności z wyobrażeniem sobie tej niezręcznej sytuacji, ponieważ wiejski dom w Izraelu miał tylko jedną izbę, która służyła jednocześnie jako kuchnia, pokój gościnny i sypialnia. O północy cała rodzina już spała na wyłożonym papirusowymi matami podłodze. I pomimo niestosownego czasu przybycia gościa przyjaciel jest gotowy iść do swojego przyjaciela, by pożyczyć chleb dla przybysza. Jezus uświadamia, że mogę i powinienem o każdej porze dnia i nocy zwracać się do Boga z moimi prośbami.

„Proście, a będzie wam dane; szukajcie a znajdziecie, kołaczcie a otworzą wam”. Jezus przypomina mi, że czasami trzeba być „natrętnym” wobec Boga, wytrwałym w modlitwie, naprzykrzać się Bogu. „Mów Mu o swoich sprawach, planach, cierpieniach, lękach i o wszystkim, co ciebie dotyczy. Czyń to przede wszystkim w zaufaniu i z sercem otwartym. Bóg nie przemawia do tych, którzy się do Niego nie zwracają, a dusza nieprzywykła do rozmowy z Nim nie może usłyszeć Jego głosu i sprawia tym Bogu przykrość. Nie mów: „Po co mam opowiadać Bogu o moich potrzebach, jeżeli On zna je lepiej ode mnie?” Owszem zna je, lecz jakby wydaje się nie znać tych potrzeb, o których Mu opowiesz nie opowiesz i nie szukasz w nich Jego pomocy” (św. Alfons Liguori).

Pytaniem pozostaje, dlaczego zdarza się, że ludzie wierzący modlą się długo i wytrwale w jakiejś ważnej intencji i nie otrzymują tego, o co proszą. Czy zdarzyła mi się taka sytuacja? Zastanowię się, dlaczego tak się dzieje?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie, że gdy zostanę poproszony o pomoc, nie będę zwlekał z jej udzieleniem.

XXVII tydzień zwykły

Piątek

Łk 11, 15-26

I. O czym mówi Bóg?

Wiele razy można spotkać na kartach Ewangelii sytuacje, podczas których Jezus wyrzuca złe duchy z opętanych. Przeciwnicy Jezusa nie tylko złośliwie interpretowali Jego działania, ale – więcej – zarzucali Mu współpracę z księciem demonów, czyli Belzebubem. Ten zarzut odzwierciedla wyobrażenia ludzi, którzy wierzyli, że Bogu oraz siłom dobra i prawdy przeciwstawiają się szatańskie moce zła i kłamstwa. Jezus broni się przed takim pomówieniem na dwa sposoby: najpierw wykazuje bezsensowność rozumowania swoim przeciwnikom, a następnie udowadnia słuszność swego postępowania.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Przez Belzebuba, władcę złych duchów, wyrzuca złe duchy”. Zarzut, że Jezus w swoich uzdrowieniach wspomagany jest przez siły demoniczne, jest absurdalny i przewrotny. W tym słownym ataku na Jezusa widać stan duchach Jego oskarżycieli. Sami nie mogąc sobie poradzić z siłami nieczystymi, są sfrustrowani, zagubieni i niespokojni, kierują kłamliwe słowa wobec Jezusa. Nie potrafią rozróżnić szatańskiego zła, od zbawiennego wyzwolenia ludzi z mocy demonicznych. Zachowują się, jakby nie dostrzegali dobra w działaniu Jezusa: uwolnienie z mocy złego ducha traktują jakby temu człowiekowi stała się krzywda. Pomyślę, czy nie ma we mnie podobnej postawy: czy potrafię cieszyć się z powodu czynionego dobra, czy czasami nie szukam za wszelką cenę „dziury w całym”?

W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus przypomina mi o nie tylko o istnieniu szatana i mocy zła, które są bardzo silne i potrafią zniewolić człowieka. Mówi mi także o czujności serca. Jeśli pracuję nad sobą duchowo, buduje się we mnie pokój, czystość, chęć czynienia bezinteresownego dobra.Szatan wówczas będzie czynił wszystko, by zburzyć albo zachwiać ten porządek duchowy we mnie. „Gdy duch nieczysty opuści człowieka, błąka się po miejscach pustynnych, szukajać spoczynku. A gdy go nie znajdzie, mówi: Wrócę do swego domu, skąd wyszedłem. Przychodzi i zastaje go wymiecionym i przyozdobionym. Wtedy idzie i bierze siedem innych duchów, złośliwszychniżon sam. I staje się późniejszy stan człowieka gorszy niż poprzedni”. Gdy będę żył w stanie łaski i pragnął czynić dobro Zły będzie chciał mi utrudniać życie i mścić się. Zastanowię się, w które obszary mego życia szatan ma za duży dostęp? Czy korzystam ze środków, by obronić się przed pokusami lub niepotrzebnymi sytuacjami?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Jeżeli Ja palcem Bożym wyrzucam złe duchy…”. Jezus zapewnia mnie, że tylko gdy będę z Nim w bliskiej relacji, On będzie mnie chronił przed takami złego ducha.

XXVII tydzień zwykły

Sobota

Łk 11, 27-28

I. O czym mówi Bóg?

Gdy Jezus odpowiadał na zawistne i nielogiczne zarzuty, że wyrzuca złe duchy mocą Belzebuba, pojawia się nagle bezimienna kobieta, która wychwalała Jego Matkę. Wypowiedzianymi słowami przypomina spotkanie Maryi i Elżbiety, gdy to starsza krewna Matki Syna Bożego mówi, że Jej życie i zgodna na bycie matką Mesjasza przyniesie błogosławieństwo jej i całej ludzkości. Maryja odpowiadając Elżbiecie na jej pozdrowienie wypowiada hymn dziękczynny nazywany „Magnificat”, w którym przyznaje, że wszystkie pokolenia będą nazywać Ją „błogosławioną”. Jezus odpowiadając nieznanej kobiecie podkreśla prawdę, że ludźmi błogosławionymi (szczęśliwymi) są także ci, którzy nie tylko słuchają słowa Bożego, ale i je w prowadzają w życie.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Kobieta zwraca się do Jezusa w trudnym, czy smutnym momencie Jego życia. Jezus musi tłumaczyć niektórym ze swoich słuchaczy, że cuda, jakich dokonuje, nie czyni to z pomocą szatana, ale z racji, że jest Synem Bożym. Nigdy nie jest lekko na sercu, gdy ktoś cię oskarża o rzeczy, których nie zrobiłeś. Dobre słowo kobiety jest wypowiedziane w odpowiednim momencie. „Benedicere” – łac. błogosławić, można w swobodniejszym tłumaczeniu wyrazić, jako „bene dicere”, czyli dobrze mówić, dać dobre słowo. Zastanowię się, kiedy ostatni raz podtrzymałem kogoś na duchu dobrym słowem, czy inne osoby postrzegają mnie jako tego, który potrafi – w trudnych chwilach – wesprzeć pozytywnym zdaniem?

Używane słowa bezimiennej kobiety oddają typowe myślenie ludzi Wschodu, w tym także osób, którzy czytali Biblię. Uważali, że największe szczęście kobiety to zrodzenie, wykarmienie i wychowanie dobrego i prawego syna. Kobieta zatem i chwali Matkę Jezusa, i kieruje najwyższą pochwałę w stronę Jezusa, który jest dumą swej Matki. Zwrócę swoją szczególną uwagę na Maryję. Od początku Kościoła była otaczana wyjątkowym szacunkiem i miłością. Jej kult się nieustannie rozwijał poprzez róznego rodzaju nabożeństwa czy budowanie sanktuariuów, do których cały czas przybywają pielgrzymi. Uczą się tam, czym powinno się charakteryzować autentyczne życie chrześcijańskie. Pobożność maryjna zawsze prowadzi do bardziej trwałej więzi z Jezusem.

„Błogosławieni są także ci, którzy słuchają słowa Bożego i wprowadzają je w czyn”. Jezus potwierdził wyjątkowość Maryi – jest godna czci i szacunku przede wszystkim z powodu, że jako pierwsza nie tylko słyszała Słowo Boże, ale potrafiła je zamieniać w życie. Jej wielkość wykracza poza macierzyństwo.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jak często czytam Biblię? Czy udaje mi się przeczytane słowo realizować w codzienności?

XXVIII tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 22, 1-14

I. O czym mówi Bóg?

Jezus opowiada przypowieść o zaproszonych na ucztę po innej przypowieści: o gospodarzu winnicy, który oddał ją w dzierżawę rolnikom, a oni – gdy mieli oddać jej owoce – zachowywali się, jakby byli jej właścicielami. Faryzeusze zrozumieli, że tymi niewdzięcznikami są oni, „dlatego szukali sposobności, by Go pojmać”. Nawet po takich groźbach Jezus ponownie zaprasza swych adwersarzy do udziału w budowaniu Królestwa Bożego. Przypowieść o zaproszonych na ucztę ukazuje trzy postawy ludzi wobec królestwa Bożego. Pierwsi są niezainteresowani zaproszeniem, druga grupa to zdeklarowani wrogowie, a do trzeciej zaliczają się ci, którzy przyjęli zaproszenie, ale nie zatroszczyli się o strój weselny: to są wierzący, którzy nie troszczą się o swój duchowy rozwój.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Przypowieść o królu, który wyprawił synowi ucztę weselną jest opowieścią o tęsknocie Boga, który chciałby, aby wszyscy ludzie mogli się cieszyć życiem wiecznym w niebie razem z Jego Synem, Jezusem. Kieruje nie tylko ogólne zaproszenie do wszystkich, ale zaprasza mnie osobiście. Bóg ze swej strony uczynił wszystko, pozostaje tylko kwestią, czy skorzystam z Jego zaproszenia. Czy czuję się powołany do pięknego życia, do szlachetnych wyborów, do bycia bezinteresownych wobec innych, do takiego rozwoju w miłości, które doprowadzi mnie do nieba?

„Lecz oni nie chcieli przyjść… zlekceważyli to…”. Pomyślę, jak odpowiadam Bogu na Jego zaproszenie do jak najlepszego realizowania mojego powołania? On obdarzył mnie tyloma darami i talentami, czy wykorzystuję je dla dobra innych?

Bóg jest cierpliwy wobec każdego, nawet, gdy odmawiamy przyjścia na Jego ucztę. Ponawia prośby, nie zniechęca się moim lenistwem czy egoizmem. Jest Mu przykro, że „jeden poszedł na swoje pole, drugi do swego kupiectwa, a inni pochwycili jego sług i znieważywszy ich, pozabijali”. Okazuje się, że ważniejsze od skorzystania z zaproszenia, by być z Bogiem, stają się pieniądze, rzeczy materialne, czy własne „ego”. Nie korzystając z Bożego zaproszenia pokazuję, jak bardzo w moim życiu jest zachwiana prawidłowa hierarchia wartości.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Król uniósł się gniewem”. Przypatrzę się moim ostatnim decyzjom życiowym: czy Bóg byłby z nich zadowolony? Gniew Boga nie jest ludzką złością tylko zatroskaniem o moją przyszłość.

XXVIII tydzień zwykły

Niedziela rok B

Mk 10, 17-30

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment rozpoczyna kwestię bogactwa, jaką Jezus tłumaczył swoim uczniom w trzech częściach. W pierwszej rozmawia z bogatym człowiekiem, który przyszedł do Niego pytając o sposób osiągnięcia nieba. W drugiej części tłumaczy uczniom problemy związane z posiadaniem wielu bogactw, a sprawę kończy odpowiedź na pytanie Piotra, co otrzymają w zamian za to, że pozostawili swój dorobek życia na rzecz głoszenia Królestwa Bożego. Spotkanie z bogatym człowiekiem jest konkretną ilustracją i wyjaśnieniem, co należy robić, by osiągnąć życie wieczne.

II. Co Bóg m owi do mnie?

Do Jezusa „przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go”. Z zachowania tego człowieka można wnioskować, że był osobą szlachetną, pełnych dobrych pragnień i mającą pełne zaufanie do Jezusa. Widzi w Nim nie tylko proroka czy cudotwórcę, ale kogoś, kto potrafi odpowiedzieć na najważniejsze jego życiowe pytania. Kto z osób, z którymi się spotykam, znam od lat jest moim autorytetem?

„Co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?”, czyli chce odpowiedzi od Jezusa, w jaki sposób nie zmarnować życia? Jakie pytania stawiam Jezusowi na modlitwie? O co Go najczęściej pytam?

Jezus odpowiadając na jego pytanie przywołuje Boga, który jest jedynie dobry, czego potwierdzeniem są Boże przykazania. Tym samym Jezus przypomina mi, że podstawową drogą, by osiągnąć życie wieczne jest nie tylko znajomość, ale nade wszystko wierność w realizacji przykazań Bożych. Jakie mam podejście do dziesięciu przykazań, czy są dla mnie drogowskazami życia, z którym przykazaniem mam najwięcej trudności?

„Nauczycielu, wszystkiego przestrzegałem od mojej młodości”. Czy takie szczere zapewnienie, które wypowiedział człowiek z Ewangelii może być i moim udziałem? Czy i ja mógłbym potwierdzić to zdanie?

„Jezus spojrzał na niego z miłością”. Poczuję miłosne spojrzenie Jezusa na mnie. Czy mam pewność, że w podążaniu za Nim, w pokonywaniu trudności, by być wierny przykazaniom, jestem przez Jezusa nieustannie kochany?

„Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego. Jezus przestrzega mnie przed złym podejściem do rzeczy materialnych. Są dobre, ale mogą mieć mnie zniewolić. Posiadanie zbyt wielu rzeczy na pewno nie ułatwia rozwoju życia duchowego.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Jednego ci brakuje”. Czego mi brakuje, by mógł lepiej wypełniać przykazania, bym bardziej rozwijał się duchowo?

XXVIII tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 17, 11-19

I. O czym mówi Bóg?

Charakterystyczną cechą Ewangelii św. Łukasza jest ukazywanie Jezusa w drodze do Jerozolimy, do miasta w którym zakończy swą misję. Dzisiejszy fragment przypomina, że Jezusa szedł przez miasta, odwiedzał i zatrzymywał się w wioskach, przemieszczał się w różne rejony Izraela, ale wiedział, że miastem ku któremu ostatecznie zmierza jest Jerozolima. Jezus drodze do Jerozolimy przechodzi przez pogranicze Samarii i Galilei. Tam spotyka dziesięciu trędowatych i na ich prośbę – doznają uzdrowienia.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Gdy wchodził do pewnej wsi wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych”. Misja Jezusa to przychodzenie z ulgą ludziom chorym, cierpiącym i odrzuconym. A trędowaci to tej grupy należeli. Byli uważani za nieczystych i zmuszano ich do mieszkania poza miastem, w miejscach odosobnionych. Byli odrzuceni przez rodzinę i społeczeństwo. Wewnętrznie wyczuwają, że zbliża się Ktoś, kto może im pomóc. Pomyślę, jak zachowuję się w chorobie, czy wtedy zwracam się do Boga, jak wygląda moja rozmowa z Nim, gdy cierpię?

„Głośno wołali: Jezusie, Mistrzu”. Trędowaci używają słowa „Mistrzu”, który przynależał przełożonemu lub osobie mającej władzę. Są zatem przekonani, że tylko Jezus ma moc uwolnić ich od trądu i tylko w Nim pokładają nadzieję.

„Ulituj się nad nami”. Chorzy na trąd przyzywają pomocy Jezusa stosując najbardziej pokorną postawę. Mimo tragicznej choroby nie domagają się wprost uzdrowienia, ale proszą o litość i pomoc. Są przeciwieństwem osób, które cierpiąc w chorobie wymuszają dodatkową opiekę, zabiegi, a nade wszystko chcą, by wszyscy wokół nich zauważyli ich trudną sytuację.

„Idźcie i pokażcie się kapłanom. A gdy szli zostali uzdrowieni”. Jezus zachowuje się inaczej niż wobec innych chorych – nie podchodzi do nich, nie dotyka, nie czyni żadnego znaku zewnętrznego – lecz nakazuje im udać się do kapłanów. Oczekuje od nich całkowitego zawierzenia temu, co mówi. Uzdrowienie dokonuje się dzięki ich ufności i wierze w słowo Jezusa.

Zwrócę uwagę na postawę uzdrowionych z trądu. Tylko jeden z nich uświadomił sobie, że wypada Jezusowi podziękować. Inni przeżywając radość cudu zapominają o wdzięczności. Jak często dziękuję Bogu za wszelkie dobro, którego od Niego doświadczam? Czy potrafię szczerze dziękować swoim najbliższym w domu?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Za jaki szczególny „cud” w moim życiu chciałbym szczególnie podziękować Bogu?

XXVIII tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 11, 29-32

I. O czym mówi Bóg?

Jezus, gdy była tego potrzeba, czyli chodziło o uwielbienie Boga lub dobro człowieka czynił cuda. Nigdy jednak nie chciał dokonywać nadzwyczajnych czynów tylko dlatego, że domagają się tego ludzie za Nim podążający. W dzisiejszym fragmencie Ewangelii Jezus daje wyraźnie do zrozumienia, że ci, którzy oczekują niezwykłych znaków mało zrozumieli z Jego dotychczasowego mówienia. Od dłuższego czasu jest ze swoimi rodakami, maja możliwość Go słuchać, z Nim rozmawiać i mogli doświadczać cudów, które już uczynił. I ciągle są niezadowoleni. Wydaje się, jakby Jezus tracił cierpliwość, ponieważ zapewnia tych, którzy podążali za Nim, że nie będzie czynił cudów na zawołanie.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„To plemię jest plemieniem przewrotnym”. Jezus odważnie nazywa zachowanie Izraelitów, nie tylko tych, którzy za Nim podążają i słuchają Go, ale wszystkich, do których wezwanie do nawrócenia jest skierowane. Ma im za złe, że mimo tylu dotychczasowych nadzwyczajnych znaków nie otwarli serc na Boże objawienie. Pokolenie przewrotne oznacza nie tyle złych ludzi, co raczej wskazuje na ludzi, którzy zakłamanych: widzą cuda, a mimo to ciągle są niezadowoleni. Pomyślę o mojej wierze, czy dostrzegam i doceniam codzienne cuda: to, że żyję, mogę pracować, jestem w miarę zdrowy, mogę przyjmować Komunię świętą lub doświadczać Bożego przebaczenia w sakramencie pojednania?

Jezus powołuje się na proroka Jonasza, który był znakiem od Boga dla mieszkańców Niniwy, by porzucili złe postępowanie i nawrócili się. Misja Jezusa jest podobna: napominanie, by zmienić swoje życie. Czy przypominam sobie główne przesłanie Jonasza, czego oczekiwał do niniwitów? Czy wzięli sobie do serca słowa proroka i zmienili swe postępowanie? Zapytam się, co ja musiałbym zmienić w swoim codziennym życiu – nie koniecznie od razu jakieś wielkie rzeczy, mogę zacząć od drobnych spraw?

By zmobilizować swoich rodaków do namysłu nad sobą Jezus przywołuje postać „Królowej z Południa”. Chodzi o królową Sabę, która usłyszała o mądrości Salomona i z mnóstwem darów przybyła do Jerozolimy, by osobiście się przekonać, jak wielka jest to mądrość. Jest symbolem tych, którzy są gotowi pokonać wiele trudności, by usłyszeć modrość słowa, po którym chce się zmieniać życie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam księgę proroka Jonasza.

XXVIII tydzień zwykły

wtorek

Łk 11, 37-41

I. O czym mówi Bóg?

Faryzeusze mieli zwyczaj zapraszać znawców Pism, aby przy okazji posiłku dyskutować na tematy religijne i rozwiązywać różne kwestie związane z przestrzeganiem Prawa. Jezus został zaproszony na obiad do jednego z faryzeuszów. Gospodarz okazał się zatem nie tylko osobą gościnną, ale traktuje Jezusa jako godnego szacunku nauczyciela. Jezus zaś wchodząc do jego domu pominął – nieumyślnie czy uczynił to specjalnie – rytuał obmycia rąk, czym wzbudził zgorszenie wśród gości. To stało się przyczyną wygłoszenia kilku mocnych zdań na temat przywiązania się faryzeuszów do wykonywania gestów zewnętrznych, które nie mają pokrycie w życiu wewnętrznym.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad”. Jezus często był zapraszany na posiłek do rodzin. Spotkanie przy stole było okazją nie tylko do zjedzenia przygotowanych potraw, ale także do przekazania ważnych prawd gospodarzowi i obecnym gościom. Pomyślę, jak wyglądają posiłki w mojej rodzinie? Czy lubimy być razem przy stole, czy rozmawiamy o ważnych sprawach, czy o byle czym?

Jezus zasiada do stołu nie obmywszy wcześniej – zwyczajem faryzeuszów – rąk. „Nie jedzą dopóki się nie obmyją” – pisze św. Marek (7,4). Tym gestem wzbudza zdziwienie. Przypatrzę się zachowaniu Jezusa. Jawi się jako wewnętrznie wolny, nie boi się, co pozostali goście o Nim pomyślą, czy będą mieli odwagę powiedzieć. Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia: kiedy moje zachowanie było dwulicowe? Robiłem coś, by inni nie komentowali moich słów lub zachowania. Pomodlę się, bym nie musiał się bać za każdym razem, co inni pomyślą o mnie. Abym nie przesadzał z trosce, by prezentować się przed innymi lepiej niż jest w rzeczywistości.

„Dbacie o zewnętrzną stronę misy”. Jezus nawet będąc gościem nie boi się mówić trudnej prawdy. Być może jest we mnie pokusa przypodobania się ludziom i robienia czegoś na pokaz, by inni widzieli. Św. Klemens Hofbauer usłyszał od swojej matki następującą radę na całe życie: „Postępuj tak, by Twoje życie podobało się tylko Bogu”. Najważniejsze to stawać przed Bogiem w pełnej autentyczności życia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Czy zatem moje wnętrze – sumienie nie wyrzuca mi jakiś zadawnionych grzechów, które skrywam przed innymi? Na zewnątrz prezentuję się dobrze, a jaki jestem w wewnątrz?

XXVIII tydzień zwykły

środa

Łk 11, 42-46

I. O czym mówi Bóg?

Od wczorajszego fragmentu Ewangelii Jezusa zaczął mówić słowa krytyki pod adresem faryzeuszów. Najpierw zarzucał im podwójne życie: inaczej zachowują się wobec ludzi, a co innego kryje się w ich sercu. Dzisiaj Jezus kontynuuje krytykę, tych, którzy uchodzili za autorytety duchowe i religijne w Izraelu. Mówi faryzeuszom trudną o nich prawdę. Nie boi się, co o nim pomyślą. Zarzuca im hipokryzję w kwestii dziesięciny, wskazuje na ich egocentryzm i miłość siebie oraz obnaża ich zakłamanie i obłudę. Dodatkowo zwraca uwagę uczonym w Prawie, że często wymagają zbyt wiele od innych, a sami nie czynią odpowiedniego wysiłku poprawy swego życia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jedna z definicji sumienia brzmi, że jest to „oko Boga w nas”. Bóg pragnie, byśmy patrzyli na innych i siebie Jego oczami. Postaram się w takim duchu słuchać słów trudnych słów Jezusa. Pierwsze „biada” dotyczy dziesięciny „z mięty, ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny”. Jezus wytyka faryzeuszom krańcową drobiazgowość w przestrzeganiu przepisów prawa, a zaniedbywanie przy tym czynów miłości i miłosierdzia. Drugie „biada” zwraca uwagę na pielęgnowanie miłości do siebie i stawienie siebie w centrum wydarzeń. Przesadne szukanie wyróżnień doprowadziło do pogardzania innymi ludźmi, zwłaszcza ubogimi i grzesznikami. Zamiast miłować bliźniego bardziej kochają własne zaszczyty i wyróżnienia. W trzecim „biada” Jezus oświadcza faryzeuszom, że troszcząc się o czystość rytualną w rzeczywistości są podobni do grobów ukrytych w ziemi i niewidocznych. Stają się nieczystymi przez to, że ludzie w dobrej wierze naśladują ich sposób życia, i tym sami wpadają w obłudę i zadufanie. W ostatnim „biada” Jezus gani uczonych w Prawie mówiąc im, że są zbyt drobiazgowi w podejściu do Prawa oraz że wymyślone przez nich szczegółowe przepisy są dla zwyczajnych ludzi ciężarami nie do uniesienia. Najgorsze jest w tym to, że odpowiedzialni za tworzenie tych przepisów umieją dla siebie zawsze znaleźć sposób ich ominięcia. Zawsze znajdą dla siebie usprawiedliwienie i zachowują się z wyższością wobec innych, jakby zasady Prawa ich nie dotyczyły. Pomyślę o tym, co mówił Jezus. Chce mi pomóc spojrzeć na siebie w pełnej, choć czasem może trudnej prawdzie o sobie. Które z zachowań faryzeuszów dotyczą mojego codziennego postępowania?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię nie tylko nie „nakładać dodatkowych, niepotrzebnych ciężarów” najbliższym, ale postaram się dzisiaj lub w najbliższych dniach „zdjąć jakiś ciężar (obowiązek) z bliskiej mi osoby, zrobić coś za kogoś.

XXVIII tydzień zwykły

czwartek

Łk 11, 47-54

I. O czym mówi Bóg?

Ostatnie wersety jedenastego rozdziału Ewangelii wg św. Łukasza to trzecia część krytyki, jaką Jezus wypowiedział do przywódców duchowych Izraela. Surowe słowa dotyczą przede wszystkim stosunku faryzeuszów i uczonych w Prawie oraz ich przodków wobec proroków. Jezus zarzuca swoim oponentom, że mieli przywilej poznania najważniejszych Bożych prawd: sami ich nie poznali, i – co gorsza – nie pozwolili przez to poznać ich innym wiernym. Tak ostre słowa Jezusa nie mogły pozostać bez echa u tych, do których je kierował. Jedyne co im pozostało to dręczenie Jezusa podchwytliwymi pytaniami i nieustanne śledzenie Go, czy nie uczyni czegoś wbrew Prawu.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Biada wam…”, oznacza nie tylko gniew, ale i ostrzeżenie: uważajcie, jak postępujecie, ponieważ taki styl życia doprowadzi was do zguby. Tak, jak żyjcie teraz oznacza, że nic nie zrozumieliście z trudnej przeszłości, i zachowujecie się, jakby wasze postępowanie było dobre, a jest gorszące.

Jezus ma pretensje do faryzeuszów: „Budujecie grobowce prorokom, których zamordowali wasi ojcowie”. Prorocy – wysłańcy Boga zawsze byli postrzegani jako przedstawiciele Jahwe, a wiele opisów Starego Testamentu ukazuje sytuacje, w których Izrael buntował się przeciw Bożym nakazom, łamał zawarte z Bogiem przymierze i zabijał proroków, którzy mówili im trudne prawdy. Budując pomniki prorokom chcą się odciąć od hańbiących czynów swoich przodków, a jednocześnie zachowują się niewiele lepiej od nich: byli świadkami zamordowania Jana Chrzciciela i sprzeciwiają się słowom Jezusa. Ich życie jest wielkim zakłamaniem i udawaniem. Popatrzę na niektóre wydarzenia z mojego życia, w których nie mówiłem sobie prawdy i byłem nieszczery wobec innych.

„Biada wam, bo wzięliście klucze poznania; sami nie weszliście, a przeszkodziliście tym, którzy wejść chcieli”. Klucz był symbolem władzy, poznania prawd Bożych, dostępu do szczególnych tajemnic i narzędziem dogłębnego zrozumienia słowa Bożego. Jezus ma pretensje do przywódców duchowych, ale i mnie przestrzega przed marnowaniem nieustannego poznawania swej wiary, a tym samym Boga. Pyta mnie: czy nie zanidbuję rozwoju wiary? Dlaczego tak ważny jest mój osobisty rozwój duchowy? Ponieważ dzięki mojej coraz głębszej wierze, mocniejszej nadziei i autentycznej miłości inni, spotkani przeze mnie ludzie mogą zbliżyć się do Boga. Czy mam tego świadomość?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czy nie marnuję darów otrzymanych od Boga. Który dar (talent) mógłbym bardziej rozwinąć?

XXVIII tydzień zwykły

piątek

Łk 12, 1-7

I. O czym mówi Bóg?

Do wypowiadanych siedmiu „biada” wobec faryzeuszy i uczonych w Piśmie w poprzednich fragmentach Ewangelii Jezus przestrzega dzisiaj słuchaczy – jak to nazywa – „kwasem faryzeuszów”. W dalszej części Jezus przypomina, żeby uważać na to, co się mówi, ponieważ każde wypowiedziane słowo ma swoje konsekwencje. Jezus przypomina także o tym, kogo należałoby się najbardziej lękać, przed kim trzeba uważnie żyć, by nie popełniać błędów, które będą miały wpływ na przyszłość. Całość tekstu kończy się zdaniem pełnym nadziei: każdy człowiek jest ważny w oczach Boga.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów”. Jezus używa języka symbolicznego, by wyrazić bardzo ważną prawdę. Jak kwas albo zakwas chlebowy dokonuje fermentacji w cieście, tak obłuda deformuje życie religijne tych, którzy postępuję jak faryzeusze lub w duchu faryzeizmu. Dlatego Jezus przestrzega, że „nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw”. Obłuda, czyli życie w zakłamaniu czy udawaniu nie da się ukrywać w nieskończoność. Wszystko, co w człowieku jest – dobro i zło – kiedyś stanie się jawne. Zapytam się, czy żyję w prawdzie, czy nie ukrywam jakiś wydarzeń z mojego życia, o których powinni wiedzieć moi najbliżsi? Czy jestem jednoznaczny, prostolinijny i prawdomówny w słowach?

Lęk jest nieodłącznym towarzyszem każdego człowieka. Jezus jednak uświadamia mi, kogo lub czego powinienem się bać najbardziej. „Nie tych, którzy zabijają ciało, ale tych, którzy maja moc wtrącić do piekła”. By po śmierci trafić do piekła wiedzie tylko jedna droga: odrzucenie Boga, Jego przykazań, życie bez miłości, przebaczenia i nadziei na lepszą przyszłość. Piekło po śmierci jest konsekwencją uczynienia ze swego życia piekła na ziemi. Zastanowię się, jakie osoby lub sytuacje oddalają mnie od Boga, od podejmowania lepszych decyzji? Z jakich znajomości musiałbym zrezygnować, by nie bać się, że mój duchowy rozwój będzie stał w miejscu?

Nabiorę ufności, że mój dobry Bóg nie chce mego potępienia, lecz bym osiągnął szczęście w niebie. By tak się stało muszę czynić wysiłek coraz lepszego życia każdego dnia, a nie tylko od czasu do czasu. Każdy sam wybiera formę wieczności dla siebie: z Bogiem lub bez Niego. Bóg szanuje decyzje, ponieważ obdarzył nas wolnością wyboru.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, jakie mam wyobrażenie piekła, jak je rozumiem. Przeczytaj w Katechizmie Kościoła, numery od 1033 do 1037.

XXVIII tydzień zwykły

sobota

Łk 12, 8-12

I. O czym mówi Bóg?

Jezus zapowiada dzisiaj obraz sądu ostatecznego. Przybiera on formę procesu sądowego, w którym występują trzy strony: sędzia, sądzony i świadkowie. Nie jest to oczywiście proces odbywający się w sali sądowej. Spotkanie przy końcu czasów będzie spojrzeniem na całe życie człowieka, w kontekście dzisiejszej Ewangelii, przyglądnięciem się, czy wierzący był w każdych okolicznościach swojego życia gotowy do złożenia świadectwa wiary i przyznania się do Chrystusa. Zatem decyzje i postawy uczniów na ziemi wywołują konsekwencje w niebie, dlatego zbawienie ucznia Jezusa zależy od tego, czy potrafi publicznie przyznać się do swego Mistrza Chrystusa.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Kto się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego”. Wielokrotnie przygodni słuchacze Ewangelii domagali się od apostołów złożenia osobistego świadectwa. Wpatrując się w apostołów oczekiwali od najbliższych współpracowników Nauczyciela jasnej deklaracji, kim dla nich jest Jezus i czy mają odwagę przyznać się do Niego nawet w najbardziej niesprzyjających warunkach. Jezus nie chce, by Jego uczniowie byli lękliwi, przeciętni, ulegający kompromisom świata. Wymaga od wierzących odwagi wiary. Pomyślę, czy były takie sytuacje, w których bałem się powiedzieć, że jestem wierzący? Czego w takich sytuacjach lękałem się najbardziej?

W dalszej części dzisiejszej Ewangelii Jezus mówi o dwóch etapach historii zbawienia. „Kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu przebaczone”. Oznacza ono nieprzychylne lub wrogie opinie pod adresem Jezusa, które nie są absolutnym i ostatecznym zaparciem się Jezusa, dlatego są do wybaczenia. Były one wypowiadane za życia Jezusa, a wtedy można było jeszcze nie mieć pełnego rozeznania co do Jego posłannictwa i tożsamości. Co mogę powiedzieć o Jezusie, Jego misji?

„Kto będzie bluźnił przeciwko Duchowi świętemu, nie będzie mu przebaczone”. Ten grzech dotyczy czasów po zmartwychwstaniu Jezusa, które odznaczają się wzmożoną działalnością Ducha Bożego w Kościele. Nie mogą być przebaczone, ponieważ uniemożliwiają je sami grzeszący, kiedy pomimo pełnej znajomości prawdy i doświadczenia obecności Ducha Świętego uparcie trwają w złym. Przebaczenie może otrzymać tylko ten, kto uznaje swój grzech, żałuje za niego i prosi o jego odpuszczenie. Czy zdarzały mi się sytuacje takie zacietrzewienia i duchowego zaślepienia na Ducha Świętego?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Grzechy przeciw Duchowi Świętemu: zuchwałe grzeszenie w nadziei rozgrzeszenia; rozpacz i zwątpienie, że Bóg może ocalić grzesznika; sprzeciwienie się prawdom wiary; zazdrość o łaskę bliźniego; stałe odrzucanie pokuty; odkładanie nawrócenia aż do śmierci.

XXIX tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 22, 15-21

I. O czym mówi Bóg?

Faryzeusze doznawszy już niejednej porażki w dysputach z Jezusem, tym razem nie chcąc narazić się na kolejną kompromitację wysyłają do Niego delegację swych uczniów wraz ze zwolennikami Heroda. Obie grupy wzajemnie się nienawidziły, ale łączyła je wspólna niechęć do Jezusa. Pytanie jakie Mu stawiają jest z pogranicza wiary i polityki. Dzisiaj wiemy, że bycie uczniem Jezusa nie stoi w sprzeczności z zaangażowaniem się w sprawy społeczno-polityczne. Problemem jest, jak budować to zaangażowanie, by było w zgodzie z wymaganiami Ewangelii. Jak pogodzić sprawy wiary z poglądami, które obowiązują w życiu świeckim, by oddać to, co należy do Cezarowi, ale i także to, co należy się Bogu.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Naradzali się, w jaki sposób podchwycić Go na słowie”. Po raz kolejny faryzeusze w odwecie za przegraną dyskusję z Jezusem szukają następnego sposobu, by wykazać, że Jezus nie zna Prawa, albo nie przestrzega nakazów Biblii. Chwalą Go, że jest prawdomówny i naucza drogi Bożej w prawdzie, ale są słowa nieszczere. Ich intencje są inne, ponieważ żyją w zakłamaniu. Pomyślę o mojej postawie na modlitwie, czy przed Bogiem nie udaję kogoś innego, czy potrafię szczerze mówić Bogu o moich słabościach, upadkach, o tym, że czasami jestem bezradny?

„Jezus przejrzał ich przewrotność”. Przed Jezusem nie muszę niczego ukrywać. On zna mnie najlepiej, wie o mnie wszystko, zna moje upadki i zwycięstwa w życiu duchowym. Postanowię, by być sobą przed Bogiem.

Sprawa płacenia podatków zawsze należała do zagadnień bardzo delikatnych, stąd wzbudzała wiele dyskusji, czy nawet kontrowersji. „Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?”. Pytanie, jakie stawiają Jezusowi nie było łatwe, raczej podchwytliwe i miało na celu zdyskredytowanie Go, a każda odpowiedzieć miała być na Jego niekorzyść Nauczyciela. Gdyby odpowiedział „tak” to oskarżyli by Go, że jest kolaborantem; jeżeli by odpowiedział „nie”, zostanie uznany za buntownika przez zwolenników Heroda. Jezus swoją inteligentna odpowiedzią przenosi problem na inna płaszczyznę. Jego zdanie rozwiązuje wiele kwestii, które rodziły się w sumieniach i rozwiązuje główne problemy życia. Tym samym rozdziela wiarę i politykę, ale jednocześnie wskazuje na ich współzależność. Czy w moim życiu jestem porządnym obywatelem, uczciwie pracującym i płacącym podatki, a także wiernym, który nie zaniedbuje tego, co należy się Bogu?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czy nie mógłbym wg wskazań Biblii oddawać „dziesięcinę” na potrzeby wspólnoty Kościoła lub dzieł charytatywnych prowadzonych przez Kościół?

XXIX tydzień zwykły

Niedziela rok B

Mk 10, 35-45

I. O czym Bóg mówi?

Ludzie wierzący idąc w niedzielę na Mszę świętą mają prawo oczekiwać, że usłyszane Słowo Boże powie im, jak podejść czy pokonywać problemy dnia codziennego. Innym celem słowa jest usłyszenie prawdy o Bogu i o Jezusie Chrystusie. Trzecim oczekiwaniem jest, by po wysłuchaniu Słowa Bożego nastąpił wzrost w wierze. Dzisiejsza Ewangelia opowiadająca o spotkaniu Jezusa z Jakubem i Janem, którzy proszą Go, aby w niebie byli po prawej i po lewej Jego stronie staje się pomocą, by wiara uczniów Jezusa się umocniła , i aby Ci, którzy należą do Kościoła postąpili w większej znajomości Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jakub i Jan odważnie zwracają się do Jezusa; „Chcemy, żebyś uczynił nam to, o co Cię poprosimy?”. Pomyślę, czy mam odwagę prosić Jezusa, gdy trwam z Nim na modlitwie? Prosić kogokolwiek, w tym Jezusa, nie zawsze jest łatwo. Wypowiedzenie prośby wymaga pewnego stopnia pokory. Z drugiej strony sam Jezus zachęca” „Proście, a będzie wam dane”. O co najczęściej proszę Jezusa?

Jezus wychodzi naprzeciw potrzebie swych apostołów, nie zniechęca ich i pyta wprost: „Co chcecie, abym wam uczynił?”. Ich Mistrz i Nauczyciel okazuje się otwarty na prośbę. Modlitwa, podczas której o cokolwiek proszę Boga jest zgodna z intencją Jezusa. Jestem zachęcony, by nie bać się prosić. „Jeżeli chcemy otrzymać od Boga łaski, powinniśmy się modlić z tą ufnością, że nas wysłucha, i nie wolno nam w to wątpić. Jak modlitwa nabiera siły do zasługiwania z miłości, tak znowu skuteczność wyjednywania czerpie z wiary i ufności. Tylko nasza ufność może wyjednać zmiłowanie Boże. Bóg bardzo się cieszy, gdy ufamy jego miłosierdziu. Modlić się więc należy z ufnością, wierząć, że wszystko, o cokolwiek prosić będziemy, jeśli wierzymy – otrzymamy, to nam się stanie” (św. Alfons Liguori). Czy mam taką pewność, czy może lękam się wyrażać moje potrzeby?

„Nie wiecie, o co prosicie”. Zastanowię się, czy czasami proszę w modlitwie o coś, co mi nie jest znane lub nie zdaję sobie sprawy, że może nie być dobre dla mnie. Mogę dostrzegać tylko jedną stronę rzeczywistości – moje potrzeby. Czy wierzę, że jak Bóg czegoś mi nie daje, choć o to proszę, że On wie lepiej, co dla mnie jest dobre.

Jezus zadaje trudne pytanie: „Czy możecie pić kielich, który Ja mam pić?”. Kielich oznacza trud, krzyż, cierpienie, dorzucenie, samotność. Bracia odpowiedzieli, że są gotowi, a jednocześnie, za krótki czas wszyscy pouciekają, gdy zaaresztują Jezusa.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przemyślę, jak wygląda moja modlitwa? O co najbardziej chciałbym poprosić Boga? Czy myślałem kiedykolwiek, by prośba brzmiała” Niech się dzieje Twoja wola”.

XXIX tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 18, 1-8

I. O czym mówi Bóg?

Bohaterami kolejnej Jezusowej przypowieści są sędzia i wdowa. Treść przypowieści wzięta jest z ówczesnych stosunków międzyludzkich, która na zasadzie kontrastu ma zilustrować ważne prawdy. Sędzia ukazany jest jako przeciwieństwo Chrystusa sędziego, a wdowa jest obrazem kobiety w Izraelu, która gdy działa się jej krzywda z trudem znajdowała pomoc. Przypowieść jest nie tylko przypomnieniem konieczności modlitwy, ale także zwróceniem uwagi na jej wytrwałość. Dobra i owocna modlitwa to taka, w której się nie zniechęcam brakiem natychmiastowej odpowiedzi ze strony Boga, lecz ufam, że Bóg prędzej czy później stanie po stronie potrzebującego pomocy, który wytrwale prosi swego Ojca.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus opowiada przypowieść, by przypomnieć „o tym, że zawsze trzeba się modlić i nie ustawać”. Akcent pada na słowa: „nie ustawać”, to znaczy, że modlitwa powinna być wytrwała, w modlitwie nie można się zniechęcać, choć nie zawsze Pan Bóg odpowiada na nasze prośby. Dlaczego modlitwa powinna mieć cechy wytrwałości? Ponieważ wytrwałość to przejaw męstwa i polega na realizowaniu dobra pomimo pojawiających się przeciwności czy przeszkód. Wytrwała modlitwa zmienia także perspektywę patrzenia na siebie i wydarzenia, które dzieją się wokół mnie. Czy moja modlitwa ma cechy wytrwałości? Czy szybko się zniechęcam w prośbach kierowanych do Boga?

Negatywnym bohaterem przypowieści jest sędzia, „który Boga się nie bał i nie liczył z ludźmi”. Dzisiejszym językiem można by go określić „praktycznym ateistą”: nie obchodzi go Bóg, ani Jego prawo, i jest na tyle pewny swojej pozycji, że pogardza ludźmi. Sędziowie w tamtych czasach mieli obowiązek nie tylko sprawiedliwie rozstrzygać spory, ale także bronić pokrzywdzonych. On jednak nie chce jej bronić. Zmienia w końcu zdanie, ale nie ze względu na swoje obowiązki wynikające ze swego powołania, lecz z powodu nieustannego jej przychodzenia i „naprzykrzania się” mu.

„Wezmę ją w obronę, ponieważ zamęcza mnie ta kobieta”. Słowa sędziego to punkt kulminacyjny przypowieści. Wytrwałość wdowy skłania bezbożnika do dobrego czynu. Jeśli taki człowiek jest zdolny do pomocy, to o ileż bardziej miłosierny Bóg? Czy zdarza mi się „naprzykrzanie” Bogu? O co Go prosiłem najwytrwalej?

„A czy Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy wołają do Niego?”. Jezus chce mnie zapewnić, że Ojciec nigdy nie pozostawi mnie bez pomocy. Nie tylko, że zawsze jest gotowy pomóc, ale będzie to czynił „szybko”, to znaczy „na pewno”. Jeśli będę wytrwały w modlitwie doczekam się interwencji Bożej.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Czy jednak Syn człowieczy znajdzie wiarę, gdy przyjdzie?”. Wiara wyraża się w modlitwie. Pomyślę, jak mogę jeszcze bardziej rozwijać moją więź z Bogiem?

XXIX tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 12, 13-21

I. O czym mówi Bóg?

Jezus poprzez swoje nauczanie dał się poznać jako znawca Prawa i autorytet, który daje mądre rady. Punktem wyjścia pouczania Jezusa w dzisiejszej Ewangelii jest spór dwóch braci w sprawie podziału majątku. Ten, który nie otrzymał należnej mu części prosi Jezusa, by pomógł mu w sporze. Jezus nie odrzucał żadnej do Niego skierowanej prośby, jednak w tym przypadku odmawia, dając jasno do zrozumienia, że Jego misja nie dotyczy spraw materialnych, lecz rzeczywistości duchowych, królestwa Bożego. Opowiadając przy tej okazji przypowieść Jezus ukazuje, jak wielkim grzechem jest chciwość, i jak gromadzenie dóbr materialnych, nie licząc się z potrzebami innych, prowadzi do nieszczęścia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Nauczycielu, powiedz mojemu bratu, żeby podzielił się ze mną spadkiem”. Ktoś z tłumu czuje się skrzywdzony przez członka swojej rodziny. Czy w mojej rodzinie toczą się spory o rzeczy materialne? Jakie jest podejście u mnie i wśród moich najbliższych do dóbr, jakie udało się nam zgromadzić? Czy potrafię się podzielić tym, co mam?

Jezus przestrzega: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości”. Czy mogę powiedzieć o sobie, że nie jestem chciwy, mam odpowiedni dystans do pieniędzy? Jezus mówi, że mam się wystrzegać „wszelkiej” chciwości. Święty Anzelm określa ją jako „wstrętną chorobę duszy”, a Tomasz z Akwinu, mówi o chciwości w szerszym znaczeniu. Nie dotyczy tylko pieniędzy, ale „jest nieumiarkowanym pożądaniem posiadania jakiejkolwiek rzeczy”. Chciwość jest „miłością czegoś”.

„Życie człowieka nie zależy od jego mienia”. Jezus przypomina mi, że największe bogactwa i zgromadzone dobra materialne nie tylko nie świadczą o człowieku, ale nie zapewnią bezpiecznej i szczęśliwej przyszłości. To, co się posiada nie ma wpływu na jakoś postępowania.

O tym, do czego może doprowadzić nieopanowanie w zdobywaniu dóbr materialnych uczy opowiedziana przez Jezusa przypowieść o zamożnym rolniku, któremu „dobrze obrodziło pole”. Problemem nie jest bogactwo, którego się dorobił, ale bezmyślność życia z powodu nagromadzonych dóbr materialnych. „Odpoczywaj, jedz i używaj”. Czy potrafię sensownie wykorzystać to, co posiadam, np. pieniądze, które zaoszczędziłem?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

XXIX tydzień zwykły

wtorek

Łk 12, 35-38

I. O czym mówi Bóg?

Słudzy oczekujący swego pana to na starożytnym Wschodzie bardzo znany i mający bogatą symbolikę obraz. Jezus zwraca się do uczniów, by wyrazem ich przygotowania na spotkanie z Bogiem był gest przepasanych bioder odpowiednim pasem. Drugim symbolem gotowości na spotkanie przy końcu czasów jest zapalona pochodnia. Oczekiwanie na nocny powrót pana wymaga wysiłku czuwania, lecz Jezus zapewnia, że ci słudzy, którzy pan zastanie czuwających otrzymają wyjątkową nagrodę – sam pan przepasze się i będzie im usługiwał.

II. Co Bóg mówi do mnie?

”Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie”. W starożytności przepasywano się w trzech sytuacjach: wybierając się w drogę, przy pracy oraz podczas walki. Przepasane biodra oznaczają gotowość do wykonania pracy lub obowiązku, a zapalona pochodnia, a właściwie lampa oliwna pozwala swobodnie się poruszać w pomieszczeniu. Zapalona lampa oznacza również gotowość czuwania także nocą. Czy jestem przygotowany, by spotkać się twarzą w twarz z Bogiem? W czym wyraża się moje oczekiwanie?

Jezus chce mi powiedzieć, jaki cel ma gotowość czuwania? Celem czuwania jest „otwarcie drzwi swemu panu, gdy przyjdzie i zakołacze”. Oczekiwanie w Biblii zawsze ma znaczenie aktywności, dynamizmu. Nie jest biernym czekaniem. Czuwanie na przyjście Pana powinno być w posłuszeństwie Słowu. Słuchać tego, co mówi Bóg. Kto kocha – słucha. Oczekiwanie w miłości bez lęku.

„Z możliwością śmierci każdy zawsze musi się liczyć. I zawsze musi być przygotowany do tego, że stanie przed Panem i Sędzią – a zarazem Odkupicielem i Ojcem. Więc i ja liczę się z tym nieustannie, powierzając ów decydujący moment Matce Chrystusa i Kościoła. Pragnę raz jeszcze całkowicie zdać się na Wolę Pana. On Sam zdecyduje, kiedy i jak mam zakończyć moje ziemskie życie i pasterzowanie”. (Testament Jana Pawła II, notatka z 1980 r.) Jan Paweł II na 25 lat przed śmiercią bez lęku o przyszłość powierza Bogu ostatnie chwile swego życia. Czy potrafię bez lęku spojrzeć w przyszłość na osattnie momenty mojego życia? Czy boje się ostatnich dni?

Przypowieść Jezusa kończy się niezwykle dla sług, którzy będą czuwać i otworzą mu drzwi, gdy przybędzie z uczty: „Każe im zasiąść do stołu i będzie im usługiwał”. Wierność, miłość i wysiłek zostają nagrodzone.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam większy fragment z „Testamentu” Jana Pawła II.

XXIX tydzień zwykły

środa

Łk 12, 39-48

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii jest dopełnieniem wczorajszej przypowieści i przypomina o końcu czasów, śmierci oraz konieczności stanięcia każdego człowieka przed Bogiem. Dzień i godzina ponownego przyjścia Syna Człowieczego jest nieznana, dlatego Jezus zachęca do cierpliwego, ale i czynnego oczekiwania na to wydarzenie. Przypowieść Jezusa o wiernym i niewiernym słudze pokazuje, że można różnie podchodzić do przeżywania swojego życia i powierzonych obowiązków. Jednak każdy poniesie konsekwencje swoich decyzje i wyborów.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus przypomina mi, że Jego ponowne przyjście przy końcu czasów jest tajemnicą. „Bądźcie gotowi, bo o godzinie, której się nie domyślacie Syn Człowieczy przyjdzie”. Ta niewiadoma ma służyć większej gorliwości w przeżywaniu każdego dnia, tak jakby on był ostatnim dniem życia. Jan Paweł II w „Testamencie”, napisał: „Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy Pan wasz przybędzie” (por. Mt 24, 42) – te słowa przypominają mi ostateczne wezwanie, które nastąpi wówczas, kiedy Pan zechce. Pragnę za nim podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili”. Papież nie wiedział, kiedy umrze, jednak miał postanowienie, by każdy dzień, który będzie mu dany od Boga wykorzystać jak najlepiej. Pragnął, aby „wszystko, co składa się na moje życie”, a więc, aby każda chwila dnia przybliżała go do pełnego nadziei spotkania z Bogiem.

Każdego z nas „Pan stanowił nad swoją służbą”, czyli każdy z nas otrzymał od Boga konkretne zadanie opieki, troski o innych ludzi. Jesteśmy powierzeni jedni drugim. Bóg obdarza każdego z nas przede wszystkim ogromnych zaufanie, ponieważ pozwala troszczyć się o drugiego.

Wsłucham się w słowa Jezusa, który opowiada mi przykład sługi wiernego i roztropnego. Czuwa on, to znaczy nie marnuje czasu i talentów, jakie otrzymał od Boga. Wówczas „Pan powróciwszy, postawi go nad całym swoim mieniem”. Jezus zapewnia mnie, że wysiłek, jaki włożę, aby moje życie było pięknie przeżyte – zostanie nagrodzone. „Wyrażam najgłębszą ufność, że przy całej mojej słabości Pan udzieli mi każdej łaski potrzebnej, aby sprostać wedle Jego Woli wszelkim zadaniom, doświadczeniom i cierpieniom, jakich zechce zażądać od swego sługi w ciągu życia. Ufam też, że nie dopuści, abym kiedykolwiek przez jakieś swoje postępowanie: słowa, działanie lub zaniedbanie działań, mógł sprzeniewierzyć się moim obowiązkom na tej świętej Piotrowej Stolicy” (Testament Jana Pawła II). Czy proszę Boga, aby sprostał i całkowicie wypełnił moje powołanie życiowe?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pełnienie woli Bożej to: wiedzieć, co robić dzisiaj; robić to jak najlepiej; czynić to we właściwym momencie.

XXIX tydzień zwykły

czwartek

Łk 12, 49-53

I. O czym mówi Bóg?

Zdania Jezusa zapisane przez Łukasza ewangelistę pod koniec dwunastego rozdziału są jednymi z najbardziej tajemniczych. Jezus mówi o swoich najgłębszych pragnieniach: by zapłonął „ogień” Jego miłości do każdego człowieka, to znaczy, by jak najszybciej dokonało się zbawienie ludzi. Jest On gotowy podjąć każdy wysiłek, przyjąć cierpienie i ponieść ofiarę życia. Przypomniany symbol ognia najpierw oznacza – dlatego że człowiek nie może go dotknąć – nietykalność i transcendencję Boga, a następnie symbolizuje oczyszczenie: poprzez spalanie usuwa to, co jest nieczyste lub szkodliwie dla człowieka.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię”. Decyzja, by Syn Boży stał się człowiekiem zaowocowała radykalna obecnością Boga w świecie. Jezus, Syn Boży, głosi najpiękniejsze, ale także i najtrudniejsze prawdy Ojca. Nie boi się mocnych słów, choć czasami są jak ogień. Które słowa Jezusa są dla mnie najtrudniejsze?

Jezus mówiąc o tym, by ogień Jego miłości zapłonął jak najszybciej, używa słowa: „pragnę”. W Ewangelii tego słowa Jezus użył tylko trzy razy. Oprócz dzisiejszego fragmentu wypowiedział je podczas przeżywania Ostatniej Wieczerzy, gdy powiedział do apostołów: „Bardzo pragnąłem z wami spożyć tę Paschę” i umierając na krzyżu. Pragnąć znaczy chcieć czegoś lub kogoś w bardzo intensywny sposób. Nie tylko chciałbym, czy chcę, ale pragnę – to znaczy, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by się spełniło.

„Pragnę” występuje także w Testamencie Jana Pawła II: „Pragnę (za wezwaniem Pana) podążyć i pragnę, aby wszystko, co składa się na moje ziemskie życie, przygotowało mnie do tej chwili (śmierci). Papież pisze to zdanie w marcu 1979 roku, a więc na 26 lat przed śmiercią ma jedno pragnienie: by uczynić wszystko, co w jego mocy, aby nie zmarnować żadnej chwili, „co składa się na ziemskie życie”.

„Czy myślicie, że przyszedł dać ziemi pokój? Nie, rozłam”. O jakim pokoju myśli Jezus? Nie jest to tzw. święty spokój, ale pokój serca, który jest owocem czystego sumienia, prawidłowych decyzji wybierania codziennie dobra. Pomyślę, w jakich sytuacja słowa Ewangelii burzą mój „święty spokój”?

Jezus mówi, że muszę być przygotowany na trudne chwile pośród moich najbliższych. Może się stać, że w mojej rodzinie „ojciec będzie przeciw synowi, a matka przeciw córce”. Radykalne bycie z Jezusem musi rodzić przeciwników. Nigdy wszyscy nie będą wierzyć w Jezusa – co więcej – będą z Nim i Jego uczniami walczyć. Czy mam tego świadomość? Czy zdarzyło się w mojej rodzinie, że mieliśmy odmienne zdania do do wiary, Boga czy Kościoła?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zapytam, co jest moim najgłębszym pragnieniem na dzisiaj? Poproszę Boga, by dał mi siłę do radykalnych wyborów, gdy stanę przed ważnymi decyzjami życiowymi.

XXIX tydzień zwykły

piątek

Łk 12, 54-59

I. O czym mówi Bóg?

Mieszkańcy Izraela, zwłaszcza ci, ktrzy uprawiali rolę, musieli uważnie obserwować zjawiska pogodowe. Doświadczenie pokoleń przekazało im wiedzę, co oznacza, że na zachodzie pojawiają się chmury, a jak muszą reagować, gdy odczuwają silny wiatr z południa, czyli od pustyni. „Rozeznawać” – jedno z najbardziej kluczowych słów w pontyfikacie Franciszka. Jezus na przykładzie rozpoznawania pogody prowadzi nas ku rozeznawaniu spraw ważniejszych. Jeśli potrafimy przewidzieć po pewnych znakach, jaka będzie pogoda to tym bardziej winniśmy rozpoznawać, jak mamy postępować. Rozeznawać, co się dzieje nie tylko wokół mnie, ale przede wszystkim, co się dzieje we mnie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus w prostych słowach chce wytłumaczyć swoim rodakom ważne prawdy związane z codziennymi, prawidłowymi wyborami. Przywołuje ich wieloletnie doświadczenie obserwowania zjawisk meteorologicznych. Bacznie obserwowali, kiedy pojawiają się chmury, z jakiego kierunku wieje wiatr, aby odpowiednio się przygotować na zmianę pogody, zwłaszcza, gdyby one miały wpłynąć na ich uprawy rolnicze. Jezus podziwia tę wiedzę, a zarazem karci ich, że nie potrafią wykorzystać tych umiejętności w dziedzinie życia duchowego. Czy nie podobnie dzieje się w moim życiu?

„Obłudnicy!”. Jezus nie szczędzi ostrych słów, ponieważ uważa że jest to wina zawiniona przez słuchaczy. Wykazuje im niekonsekwencję ich postępowania: udają, że posiadają wszechstronną wiedzę, lecz gdy trzeba tę umiejętność przełożyć na rozeznawanie w dziedzinie religijnej, wówczas zamykają oczy udając, że nie wiedzą coś się dzieje wokół nich i w nich samych. Jezus przypomina mi, abym rozeznając nie oszukiwał samego siebie. Widząc, że coś niedobrego się dzieje we mnie, bym nie udawał, że nie ma problemu.

Rozeznawać, co się dzieje wokół mnie i we mnie należy czynić z pokorą, ale i odwagą. „Zawsze pytaj Ducha Świętego, czego Jezus oczekuje od ciebie w każdej chwili twojego życia i w każdej decyzji, którą musisz podjąć, aby rozeznać miejsce, jakie zajmuje dana kwestia w twojej własnej misji. I pozwól Mu ukształtować w tobie tę osobistą tajemnicę, która odzwierciedla Jezusa Chrystusa we współczesnym świecie. Niech Bóg da, abyś umiał rozpoznać, jakie jest to słowo, to orędzie Jezusa, które Bóg chce powiedzieć światu poprzez twoje życie” (papież Franciszek). Spokojnie przemyślę słowa Ojca świętego.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Poproszę w modlitwie o umiejętność prawidłowej oceny siebie, by wiedzieć na co sobie mogę pozwolić, a czego muszę unikać. Bym umiał oceniać ludzi, ale ich nie osądzać. Czynić tak zawsze i wszystko w świetle Słowa Bożego.

XXIX tydzień zwykły

sobota

Łk 13, 1-9

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii zbudowany jest z dwóch wypowiedzi kończących się prawie tym samym ostrzeżeniem i opowiadania o drzewie figowca, który nie przynosi owoców. Punktem wyjścia pouczeń Jezusa są dwie tragedie, które wydarzyły się w przeszłości. Jedną historie – krwawa masakra, w której zginęło wielu Galijejczyków – przytaczają słuchacze Jezusa, a drugą dodaje sam Jezus przywołując wypadek podczas remontu wieży w pobliżu sadzawki Siloe. Przesłaniem całego fragmentu jest wezwanie do nawrócenia i pokuty.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Tym razem przychodzą do Jezusa nieznani Mu wcześniej ludzie i opowiadają „o Galijeczykach, których krew Piłat zmieszał z krwią zwierząt”. Wszystko wskazuje na to, że przywołują wydarzenie, gdy Galijeczycy chcieli złożyć ofiary ze zwierząt na wzgórzu świątynnym, a w tym czasie ktoś wzniecił pośród nich bunt przeciw rzymskiej okupacji. Piłat od razu brutalnie zareagował i kazała wszystkich wymordować razem ze zwierzętami.

Jezus na ich historię odpowiada pytaniem: „Czy myślicie, że oni byli większymi grzesznikami niż inni Galilejczycy?”. Zwrócę uwagę, że Nauczyciel nie podziela obiegowej opinii, że nieszczęścia są kary za grzechy. Żydzi uważali – w oparciu o niektóre teksty Starego Testamentu – że Bog sprawiedliwie wynagradza człowieka za czynione dobro np. licznym potomstwem, bogactwem, a karze – bezpłodnością, nieszczęściami, chorobą czy nawet śmiercią, gdy ktoś postępuje wbrew Jego nakazom. Zastanowię się, czy w mojej religijności nie ma jakiś fałszywych, niezgodnych z nauką Kościoła poglądów, sprzecznych z tym, co mówi Jezus?

„Jeśli się nie nawrócicie wszyscy tak samo zginiecie”. Słowa Jezusa mają wstrząsnąć słuchaczami. Jezus nie odpowiada na pytanie, dlaczego ci ludzie tragicznie zginęli, ale można odczytać w Jego zasadniczych słowach, że jeśli takie wydarzenie nie spowodują w nich potrzeby zmiany życia, mogą ponieść konsekwencje odrzucenia nawrócenia.

Dokończę medytacji dzisiejszego słowa przeczytaniem opowiadania Jezusa o nieurodzajnym drzewie figowym. Jezus zapewnia mnie w nim o cierpliwości Boga wobec mnie. Gdy moje życie nie przynosi spodziewanych owoców Bóg „nie denerwuje się” na mnie. Usłyszę słowa zapewnienia: „Panie, pozostaw je … okopię je i podsypię nawozem… może w przyszłym roku zaowocuje”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, które trudne wydarzenia w moim życiu zmobilizowały mnie do zmiany postępowania.

XXX tydzień zwykły

Niedziela rok A

Mt 22, 34-40

I. O czym mówi Bóg?

W Prawie żydowskim było rozróżnienie na przykazania małe i wielkie nazywane też „ciężkimi”. Rabini wskazując na „ciężkie” przestrzegali przed jakim przekroczeniem prawa należy się bronić nawet za cenę męczeństwa. Przypomniane przez Jezusa największe przykazanie mówi o miłowaniu Boga miłością niepodzielną. Wszystko inne, a nade wszystko inne osoby, winniśmy kochać w taki sposób, w jaki oczekuje od nas Jezus. Stąd drugie przykazanie wskazujące ma miłość bliźniego. Jest ona miłością, która musi czerpać z miłości Boga, jak mówi psalmista: „Wszystkie moje źródła są w Tobie” (ps 87).

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus po raz kolejny podejmuje rozmowę z faryzeuszami i uczonymi w Piśmie, mimo że ich intencje ponownie są podszyte nieszczerością. Zadają Mu fundamentalne pytania „wystawiając Go na próbę”. Pomyślę, jakie są moje rozmowy, czy dyskutując z kimś o ważnych sprawach jestem jednoznaczny, prostolinijny?

„Nauczycielu, które przykazanie w Prawie jest największe?”. Jezus nie zniechęca się niesprzyjającym nastawieniem faryzeuszy i odpowiada szczerze i prosto, co jest największą wartością w życiu człowieka wierzącego: to miłość do Boga.

Jednak musi być to odniesienie do Boga całościowe, bez dzielenia serca, umysłu i woli. Wymienione trzy władze: serce, dusza i wskazują na całą osobę. Miłość do Boga winna ogarniać całego człowieka. Stąd Jezus podkreśla trzykrotnie słowo „cały”: „Całym sercem, całą swoja duszą i całym swoim umysłem”. W tradycji chrześcijańskiej wyrażenie „całym sercem” oznaczało całkowite posłuszeństwo; „całą duszą” wskazywało na gotowość męczeństwa, natomiast „całym umysłem” podkreślało pragnienie zdobywania i pogłębiania wiedzy o Bogu. Zastanowię się, jak wygląda moja miłość do Boga, jakbym ją określił, w jakich cechach wyraża się najbardziej?

„A bliźniego swego jak siebie samego”. Drugim przykazaniem jest miłość bliźniego. Jezus powołuje się na księgę Kapłańską, gdzie synonimem słowo miłować jest, np. nie kraść, nie okłamywać, nie przysięgać fałszywie, nie nienawidzić, itp. Miłość bliźniego polega na czynieniu drugiemu dobra, bez względu na jego cechy charakteru, wiek czy pochodzenie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

XXX tydzień zwykły

Niedziela rok B

Mk 10, 46-52

I. O czym mówi Bóg?

Jezus w swej drodze do Jerozolimy przebywał w Jerychu. Jest to najstarsze – zbudowane ponad 10 tysięcy lat temu – i najniżej położone – około 270 m. poniżej poziomu morza – miasto na świecie. Dziś znajduje się na terenie Autonomii Palestyńskiej. Nauczyciel opuszczać miasto spotyka niewidomego żebraka Bartymeusza. Pragnie być uzdrowionym. Przywołuje Jezusa zwracając się do Niego potrójnym wyzwaniem wiary. Scena z Bartymeuszem jest lekcją, jak stać się uczniem Jezusa. Obrazuje kontrast między początkowym a końcowym stanem bohatera. Był żebrakiem, a stał się jednym z uczniów Jezusa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Gdy usłyszał, że tłum przechodzi, dopytywał się, co się dzieje”. Niewidomy dostrzegł Jezusa, a często ludzie zdrowi widzący – nie zauważają Go. Czy dostrzegam różnicę między człowiekiem ślepym, a nie chcącym kogoś lub czegoś dostrzec, zauważyć? Ślepota może być fizyczna i duchowa. Czego nie chcę widzieć, kiedy najczęściej udaję, że czegoś nie widzę?

By nie być niewidomym, czyli prawidłowo widzieć, mieć dobry, zdrowy wzrok, czyli posiadać umiejętność dostrzegania ludzi i spraw ważnych, trzeba zwrócić się do Jezusa. Tylko Jezus daje zdrowe oczy serca.

Zwrócę uwagę, że żebrak dowiadując się o przechodzącym Jezusie, podejmuje wysiłek, by się z Nim spotkać. Nie jest bierny. Sposobem jego aktywności jest wołanie, które jednocześnie jest szczególnym wyznaniem wiary. Jak oceniłbym swoja wiarę? Czy zadowalam się tym, jak wierzę, czy szukam czegoś więcej, czy jest we mnie pragnienie rozwijania wiary?

„Jezusie Synu Dawida” – woła Bartymeusz. Nazywając Jezusa „Synem Dawida” wyznaje w Nim Mesjasza, a wołając „ulituj się nade mną” ma świadomość swojej grzeszności i potrzeby uzdrowienia.

„Wielu nastawała na niego, by umilkł, lecz on jeszcze głośniej wołał…”. Zastanawia, że osoby będące blisko Jezusa, uciszali ślepego, zamiast mu pomóc?

„Jezus przystanął i rzekł: Zawołajcie go”. Bartymeusz dowiadując się, że Jezus chce z nim rozmawiać „zrzucił z siebie płaszcz, zerwał się na nogi i przyszedł do Jezusa”. Wszystkie te czynności podkreślają jego całkowite zaufanie do Jezusa.

Jezus zwraca się do niewidomego: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. Chory ma przywilej wyrazić swoje życzenie. A o co ja poprosiłbym Jezusa, gdyby mnie zapytał w tej chwili: „W czym ci mogę pomóc?”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przemyślę znane powiedzenia:

– „Nie ten jest ślepym, kto nie widzi, ale kto nie potrafi dostrzec… zauważyć…” – „Nie jest niewidomym ten, kto ma chore oczy, ale ten, kto ma chore serce”

– „Nie ten najlepiej widzi, kto ma zdrowe oczy, ale ten, kto ma otwarte serce”

XXX tydzień zwykły

Niedziela rok C

Łk 18, 9-14

I. O czym mówi Bóg?

Jezus był uważnym obserwatorem i zaważył wśród swoich słuchaczy osoby, które były wręcz przekonane o swojej doskonałości, samych siebie uważali za sprawiedliwych i jednocześnie pogardzali innymi. Dlatego decyduje się opowiedzieć historie dwóch mężczyzn, faryzeuszu i celniku, którzy przyszli do świątyni, aby się modlić. Pochodzą z różnych grup społecznych: faryzeusze cieszyli się szacunkiem ze strony Żydów, natomiast celnicy byli znienawidzeni przez swoich rodaków. Czy jednak to ma wpływ na sposób rozmowy z Bogiem? Opis ich modlitwy pokazuje, że każdy z nich prezentuje zupełnie inne podejście do Boga, do innych osób i samego siebie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Faryzeusz stanął i tak się modlił: Boże dziękuję Ci, że nie jestem jak inni…”. Zwrócę uwagę na to, że rozmowa faryzeusza z Bogiem jest tylko udawanym dialogiem. Tak naprawdę rozmawia sam ze sobą. Dosłowne tłumaczenie tekstu brzmi: „Modlił się do siebie”. Pycha i zakłamanie nie pozwalają mu spojrzeć w prawdzie na swoje życie. Tak naprawdę nic od Boga nie potrzebował i o nic nie prosił. Pomyślę o swojej modlitwie. Ile w niej jest mówienia do siebie i o sobie, a ile wsłuchiwania się w głos Boga i prawdę o sobie?

W książce Wojciecha Sumlińskiego „Pogorzelisko” spotykamy taki opis: „Jeden z księży powiedział, że już dawno nauczył się nie oceniać innych ludzi i nie dzielić ich wg żadnych kryteriów, społecznych, politycznych czy nawet religijnych – poza jednym: czy są pokorni czy pyszni. Bo w niebie znajdziemy wszystkie grzechy świata, za wyjątkiem grzechu pychy, w piekle zaś wszystkie cnoty świata, z wyjątkiem pokory. Pycha jest matką wszystkich naszych grzechów, a pokora – wszystkich naszych cnót”.

„Celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu…”. Urzędnik rzymski ma świadomość swojej grzeszności. Modli się ze skruchą i pokorą. Nie usprawiedliwia się przed Bogiem, ani nie porównuje z innymi. Zleży mu tylko na jednym: by Bóg wejrzał na niego łaskawie i z miłosierdziem. „Boże, okaż łaskę mnie grzesznemu”. Powtórzę kilkakrotnie z wiarą i miłością prośbę celnika.

Zestawiając ze sobą dwie postawy podczas modlitwy Jezus nie miał zamiaru krytykować faryzeuszów i usprawiedliwiać celników. Nie ma znaczenia przynależność społeczna, pochodzenie czy wykonywany zawód. Liczy się postawa przed Bogiem: szczerość, autentyczność i pragnienie pełnienia Jego woli. Istnieje dobra i zła modlitwa. „Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie” (Jk 4,3). Zła modlitwa jest wówczas, gdy gardzę innymi i myślę, że jestem lepszy od nich.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czy nie ma we mnie przejawów zarozumialstwa i zakłamania, zwłaszcza podczas modlitwy.

XXX tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 13,10-17

I. O czym mówi Bóg?

Przykazanie o świętowaniu dnia Pańskiego i jednocześnie powstrzymania się od wykonywania jakichkolwiek prac zawarte jest w księdze Wyjścia: „Przez sześć dni będziesz wykonywał swoje prace, lecz siódmy dzień jest szabatem dla Pana. W tym dniu nie podejmiesz żadnej pracy” (20,9-10). Jezus w dzisiejszym fragmencie Ewangelii nie występuje przeciwko przeciwko zapisom Prawa, lecz chce pokazać swoim rozmówcom, że liczy się przede wszystkim dobro człowieka. Kobieta, która od wielu lat cierpiała, potrzebowała pomocy nie tylko dla swego ciała, ale miała także chorą duszę. Reakcja Jezusa na sytuację kobiety wyraźnie pokazuje, że przepisy Prawa nie mogą ograniczać czynienia dobra, zwłaszcza, gdy chodzi o człowieka.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Jezus nauczał w szabat w jednej z synagog”. Tak jak ponad dwa tysiące lat temu Jezus wyjaśniał ważne fragmenty Biblii, Tory i Prawa w ówczesnych świątyniach, tak czyni również i dzisiaj, szczególnie w każdą niedzielę. Daje mi swe słowo, chce, abym je przyjął, rozważał i wprowadzał w życie. Pomyślę, czy przygotowuję się na spotkanie z Jezusem w liturgii niedzielnej, czy czytam słowo Boże przypadające na daną niedzielę, czy jestem w czystości serca, by przyjąć dar Eucharystii?

W świątyni znajdowała się „kobieta, która od osiemnastu lat miała ducha niemocy; była pochylona i nie mogła się wyprostować”. Wspomniany „duch niemocy” to wpływ działania szatana w życiu kobiety. Nie wiadomo, w jaki sposób się to wcześniej dokonało: czy było to świadomie popełnianie zła i zgodna na życie bez Boga, czy zdarzyły się jakieś inne okoliczności, że „była zgięta i nie mogła się wyprostować”, to znaczy nie mogła powrócić do dobrego życia. Uzdrowienie pochylonej kobiety jest więc także wyzwoleniem od złego ducha.

Kobieta pochylona oznacza wg św. Augustyna człowieka nieodkupionego, potrzebującego zbawienia. „Pochylona” z łaciny: „powykręcana – poskręcana sama ze sobą”, czyli egoistka, zapatrzona w siebie. Potrzebuje Chrystusa, który ją na powrót „odkręci”, by mogła się wyprostować. Człowiek wyprostowany to człowiek wolny, patrzący przed siebie, w przyszłość, z nadzieją…

Przypatrzę się dialogowi Jezusa z przełożonym synagogi. Zwierzchnik świątyni uznaje gest Jezusa za przekraczający świętość szabatu. Jezus natomiast ma odwagę nie zgodzić się z nim przedstawiając logiczne argumenty przemawiające za głębszym podejściem i rozumieniem praw szabatu: jeśli w szabat można pomóc zwierzęciu, to tym bardziej należy zatroszczyć się o pomoc cierpiącemu człowiekowi.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Jak wygląda u mnie świętowanie Dnia Pańskiego? Co mógłbym poprawić w przeżywaniu niedzieli?

XXX tydzień zwykły

wtorek

Łk 13,18-21

I. O czym mówi Bóg?

W dwóch krótkich przypowieściach Jezus wyjaśnia, na czym polega natura królestwa Bożego. Obie przypowieści rozpoczyna się pytaniem retorycznym, by skupić uwagę słuchaczy na przywoływanych obrazach. Najpierw nasz Nauczyciel porównuje je do niewielkiego nasienia ziarna gorczycy, z którego wyrasta wielkie drzewo. Druga przypowieść nawiązuje do zaczynu, czyli do prac związanych z wypiekiem chleba. Pierwsza przypowieść ukazuje fizyczny i przestrzenny rozwój Kościoła stanowiącego zaczątek panowania Boga w świecie, a drugie porównanie przybliża duchowy rozwój królestwa Bożego w ludziach.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Do czego jest podobne królestwo Boże i z czym mógłbym je porównać?”. Jezus zwraca się do swoich słuchaczy pytaniem. Postawienie ciekawego pytania jest ważne. Jezus był mądrym Pedagogiem, wiedział, w jaki sposób zainteresować swoich rodaków prawdą, czym jest królestwo Boże. Mówiąc, że „podobne jest do…” wskazuje, że tajemnica królestwa Bożego jest niewyrażalna wprost i potrzebuje porównania do rzeczywistości znanej np. z przyrody czy codziennego życia. Pomyślę, czy rozmawiając z kimś o ważnych, a jednocześnie trudnych sprawach potrafię się wyrażać prostym i przystępnym językiem?

„Królestwo Boże podobne jest do ziarna gorczycy”. Gorczyca była używana jako przyprawa i warzywo, a także do wyrobu oleju. Ma także znaczenie lecznicze, pobudza apetyt i ułatwia trawienie. Ziarna gorczycy choć jest malutkie, posiada w sobie ogromną siłę życiodajną, która ujawnia się wraz z włożeniem go do ziemi. Niektóre gatunki gorczycy osiągają 3-4 metry wysokości. Wówczas, gdy ma już dojrzałe owoce przyciąga do siebie wiele ptaków. Z królestwem Bożym jest podobnie: początkowo jest małe, ale ma w sobie wielką energię. Wielkie dobro rozpoczyna się od wierności w małych sprawach. Wysokie „drzewo życia” rośnie poprzez regularnie czynione dobro w codzienności. Czy doceniam znaczenie drobnych spraw, wierność małym rzeczom?

Królestwo Boże „podobne jest do zaczynu, który kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki”. Kobiety w Izraelu po wyrobieniu ciasta nie wkładały wszystkiego do pieca, lecz pozostawiały małą jej część na dnie misy. Ciasto to fermentowało i stawało się zaczynem, który sprawiało, że było ono pulchne. Kobieta wkłada zaczyn w trzy miary, czyli 40 litrów mąki. Można wypiec wiele bochenków, da się nimi nakarmić ponad 100 osób. Jezus mówi mi, że rozwój królestwa dokonuje się, gdy najpierw słucham sam Jego słowa, a potem osobiście je głoszę innym. Moje świadectwo słowa będzie jak zaczyn, ale tylko wówczas, gdy będę autentycznym, czynił wszystko z serca, bez udawania.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Będę bardziej świadomie zwracał uwagę na drobne sprawy, gesty czy słowa codziennego dnia.

XXX tydzień zwykły

Środa

Łk 13, 22-30

I. O czym mówi Bóg?

Jezus podąża w kierunku Jerozolimy. Odwiedza mieszkańców wsi i miast. Podczas spotkań zadawane Mu są także pytania. Jedno z ważniejszych, jakie postawiono Jezusowi dotyczyło zbawienia: czy wszyscy czy tylko nieliczni będą zbawieni. W czasach Jezusa był to ważny problem. Mocno dyskutowano o liczbie osób, które dostąpią spotkania Boga „twarzą w twarz”. Jezus odpowiadając na postawione Mu pytanie wskazuje przede wszystkim na ważność przeżywania i wykorzystania każdej chwili, jaka jest dana człowiekowi. To, co się liczy to „chwila obecna”. Przeszłość „już” do nas nie należy, a przyszłość „jeszcze” do nas nie należy. Tak naprawdę mamy tylko „tu i teraz”.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Usiłujcie wejść przez ciasną bramę”. Jezusa sposób na sensowne życie to propozycja drogi trudnej, wymagającej wysiłku. Życie, do jakiego zaprasza mnie Jezus nie jest łatwe, ale w perspektywie ostatecznej – sensowne, dające pewność, że nie zmarnowało się życia.

Greckie słowo wyrażone czasownikiem „usiłujcie” albo „starajcie się” można przetłumaczyć także jako „walczyć, bić się, zmagać się”. By moje życie było dobre, twórcze, sensowne muszę o nie walczyć. Czy tak postrzegam moje życie i codziennie dokonywane wybory? Czy widzę moje zwycięstwa, gdy potrafiłem pokonać lenistwo czy przeciętność? Co mi sprawia najwięcej trudności w realizacji tych słów Jezusa?

Jezus zachęcając swoich słuchaczy do wysiłku, by osiągnąć zbawienie, przestrzega: „Wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli”. Zauważę, że słowa Jezusa wskazują na realną możliwość utraty zbawienia. Czy mam tego świadomość?

„Przecież jadaliśmy i piliśmy z tobą, i na ulicach naszych nauczałeś”. Jezus przypomina, że nie wystarczy sama deklaracja, że jestem chrześcijaninem. Nawet gdybym codziennie uczestniczył w Eucharystii, regularnie się spowiadał, nie opuszczał modlitwy, to jeśli są to tylko zewnętrzne gesty, które nie prowadzą do głębszych więzi z Jezusem, to ostatecznie są bezwartościowe. Takie życie jest bezowocne i ostatecznie prowadzi do utraty zbawienia. „Odejdźcie ode Mnie wszyscy dopuszczający się nieprawości”. Potrzebny jest szczery i trwały wysiłek poprawy swojego życia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Carpe diem”, czyli chwytaj dzień, to sentencja, która pochodzi z pieśni Horacego. Zalecał, by odbiorcy jego dzieła skupili się na teraźniejszości, gdyż tylko ona jest pewna.Zrobię konkretne postanowienie: będę planował każdy dzień.

XXX tydzień zwykły

Czwartek

Łk 13,31-35

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejsza Ewangelia zaczyna się od pogróżek Heroda przekazanych przez faryzeuszy pod adresem Jezusa, a następnie mówi lamentacji Mistrza z Nazaretu nad Jerozolimą. Zakończeniem jest Jego zdanie, że wszyscy, którzy uparcie wyrzucali Go ze swojego życia będą nazywać Go „Błogosławionym”, i będą oczekiwać Jego powtórnego przyjścia. W sumie nie jest to więc smutny czy pesymistyczny fragment tego, co spisał św. Łukasz. Autor daje wyraźnie do zrozumienia, że choć historia ludzi bardzo często bywała historią odrzucania Boga, to jej zakończenie jest pozytywne: pod koniec czasów ludzie, którzy przez wieki kroczyli różnymi drogami ostatecznie spotkają się w Tym, który jest Drogą, Prawdą i Życiem.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Wyjdź i uchodź stąd, bo Herod chce Cię zabić”. Faryzeusze, choć byli skonfliktowani z Jezusem przestrzegają Go przed niebezpieczeństwem, jakie może Mu grozić ze strony tragicznego władcy: Heroda Antypasa, syna Heroda Wielkiego. Był człowiekiem pełnym sprzeczności. Kazał ściąć Jana Chrzciciela, potem obsesyjnie bał się, że powstał z martwych, i działa w osobie Jezusa. Dlatego bał się także Jezusa, ponieważ uważał, że zagraża jego władzy. Jezus jest natomiast konsekwentny w swej misji: nie boi się nikogo. W nietuzinkowy sposób odpowiada na pogróżki Heroda. Nie cofa się przed niczym, co mogłoby przeszkodzić w jej wypełnieniu. Czy jestem konsekwentny w moich zadaniach? Czego lub kogo boję się najbardziej w wypełnianiu mojego powołania?

„Oto wyrzucam złe duchy i dokonuje uzdrowień dziś i jutro, a trzeciego dnia będę kresu”. Jezus w stanowczych słowach mówi, że jest posłuszny tylko Ojcu i temu zadaniu, które otrzymał od Niego. Ten semicki zwrot oznacza, ze nie ma za dużo czasu, stąd nie będzie zwracał uwagi na ludzi, którzy Go straszą, czy innymi sposobami będą Mu utrudniali to, co musi wykonać.

„Nie możliwe, by prorok zginął poza Jerozolimą”. Jezus ma świadomość, że przede wszystkim jest prorokiem, i że jak wszyscy prorocy musi brać pod uwagę, że Jego słowa i czyny mogą i muszą być „znakiem sprzeciwu”. Bierze pod uwagę, że może zginąć, ale Jego odejście musi dokonać się w Świętym Mieście.

„Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swoje pisklęta pod skrzydła, a nie chcieliście”. Jezus wyraża miłość i rozczarowanie. Pragnął, by każdy w wolności chciał być przy Nim i pozwolił ogarnąć się Jego miłości. Człowiek może jednak odrzucić Boga. Może wybierać dobro lub zło. Czasami (często) wybiera zło. Jezus widzi, że Izraelici nie chcą pamiętać, jaka była ich historia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6,11-13).

XXX tydzień zwykły

Piątek

Łk 14, 1-6

I. O czym mówi Bóg?

Dziś po raz ostatni w tym roku liturgicznym spotykamy scenę uzdrowienia, które Jezus dokonuje w szabat. Działo się to w domu przywódcy faryzeuszów. Zwyczajem faryzeuszów było, że na posiłek przygotowywany dzień wcześniej i spożywany po powrocie z liturgii, zapraszali ważnych dostojników lub nauczycieli, aby rozmawiać o ważnych problemach związanych z Prawem żydowskim. Znalazł się między nimi – nie wiadomo w jaki sposób – chory człowiek, który potrzebował pomocy. Powstała zatem kolejna sytuacja, w której inaczej prawo żydowskie rozumie Jezus i faryzeusze.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„W szabat wszedł Jezus do domu przywódcy faryzeuszów, by spożyć posiłek”. Zauważę, że mój Nauczyciel spotykał się nie tylko z ubogimi, ale przyjmował zaproszenie także od osób, które pełniły ważne funkcje w hierarchii synagogalnej. Lubił i chciał się spotykać przy posiłku, ponieważ one przełamują czasami bariery niechęci, i mogą stać się momentami dobrych rozmów. Pomyśle, jak wyglądają rozmowy przy stole, posiłkach w mojej rodzinie? O czym najczęściej rozmawiamy? Czy są to dobre rozmowy?

Niektórzy z faryzeuszy zaproszonych na posiłek „śledzili Jezusa”. Przyszli na obiad, a nie mogli się powstrzymać się o czyhania na jakieś nieodpowiednie słowo lub zachowanie Jezusa. Gościnność, która nacechowana jest nieszczerością i „grą pozorów”. Jezus z pewnością wyczuwał pewną podejrzliwość i nieufność faryzeuszów wobec siebie. Zastanowię się nad moimi spotkaniami z Jezusem w modlitwie osobiste czy podczas liturgii w Kościele? Czy stając przed moim Panem jestem szczery, czy nie udaję lepszego niż jestem w rzeczywistości?

„Zjawił się człowiek chory na wodną puklinę”. Owa choroba, a raczej objawy chorego organizmu spowodowane np. marskością wątroby czy ostrym zapaleniem nerek była w starożytności nieuleczalna i śmiertelna. Dlatego Jezus nie ma wątpliwości, że trzeba natychmiast pomóc cierpiącemu. Pozostawała tylko wątpliwość, czy można przekroczyć zasady szabatu, gdy trzeba komuś pomóc. Stąd pyta: „Czy można w szabat uzdrawiać?” Czy uzdrowienie kogoś, czyli przyjście z pomocą śmiertelnie choremu jest przekroczeniem prawa? Zapytam się, jakie jest moje podejście do głównych zasad naszej wiary? Jak je traktuję? Czy zdarzyło mi się zachować zasady wiary, w sytuacji, gdy ktoś potrzebował mojej pomocy?

Przeczytam spokojnie zdanie Jezusa: Któż z was, jeśli wpadnie jego syn do studni, nie wyciągnie go zaraz nawet dzień szabatu?”. Zauważę sensowność argumentacji Jezusa. Łatwiej zobaczyć dobro lub zło czynów, gdy wyobrazi się, jak mogą dotykać mnie lub moich najbliższych.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Czy nie wykonuję w niedzielę niepotrzebnych prac, które mogę wykonać w ciągu tygodnia?

XXX tydzień zwykły

Sobota

Łk 14, 1.7-11

I. O czym mówi Bóg?

Jest to ciąg dalszy wczorajszego fragmentu Ewangelii. Jezus znajduje się w domu przywódcy faryzeuszów. Gdy tylko do niego wszedł uzdrowił chorego na wodną puklinę. Teraz czeka aż ktoś z domowników wskaże Mu miejsce za stołem, które przygotował dla Niego gospodarz. Stojąc tak zauważa, że wielu zaproszonych przeciskało lub wręcz prześcigało się, aby wybrać lepsze miejsca uważane za prestiżowe. W ten sposób wszyscy zauważali rangę zawodu lub odpowiednio wysoka pozycję społeczną. Jezus przy tej okazji wygłasza dwa pouczenia: jedno mówi do gości, a drugie dla wydającego ucztę.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Jeśli zostaniesz zaproszony, nie zajmuj pierwszego miejsca”. Jezus uczy mnie prostej zasady, która ma zarówno wymiar kultury, jak i moralności. W serze kulturalnego zachowania się pośród innych ludzi warto zachować pewien dystans i powściągliwość, gdy jest się w zaproszonym do innego domu i są w nim różni goście. Dotyczy to nie tylko zajmowania miejsca przy stole, ale także spożywania posiłków czy prowadzenia rozmów.

Jezus przestrzega mnie, by był uważny i pokorny, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony…”. Wskazuje na wymiar moralny obecności i zachowania się w innym domu podczas posiłków. Człowiek spokojny, zrównoważony i ostatecznie pokorny nigdy nie będzie się „pchał”, by zająć jakieś szczególne miejsce. Raczej poczeka, aż gospodarz zaprosi go, by zajął miejsce przygotowane specjalnie dla niego. Zastanowię się na obydwoma aspektami bycia zaproszonym do kogoś na posiłek? Czy nie zdarzyło mi się jakieś niekulturalne lub niezręczne zachowanie?

„Wówczas przyjdzie ten, który zaprosił was obu, i powie ci: Ustąp mu miejsca”. Oprócz tego, że w takich sytuacjach potrzebne jest zachowanie z wyczuciem kultury. rotropności i pokory, Jezus chce mi przekazać jeszcze jedną prawdę: tak jak na uczcie pan domu wyznacza hierarchię miejsc biesiadników, tak samo dzieje się w porządku zbawienia: to Bóg osobiście powołuje każdego do zajęcia odpowiedniego miejsce w Jego misji, więc nie ma potrzeby przepychania się do przodu, mając jednocześnie fałszywe przekonanie o swojej wyższości. Tylko Bóg zna tajniki naszych serc i wie komu i jakie miejsce się należy.

„Kto się wywyższa będzie poniżony, a kto się poniża będzie wywyższony”. Pomyślę o swoim powołaniu: podziękuję Bogu za Jego daty, którymi mnie obdarzył i zadania, jakie mi wyznaczył. Będę wdzięczny za nie bez porównywania się z innymi, a szczególnie wywyższania się nad innymi.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę o moich sukcesach. Czy chętnie się nimi dzielę z innymi, by mnie chwalili? Postanowię sobie, by przy kolejnym nic nie mówić nikomu, lecz ofiarować je Bogu.

XXXI tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 23, 1-12

I. O czym mówi Bóg?

Dwudziesty trzeci rozdział Ewangelii wg św. Mateusza rozpoczyna mowa Jezusa do tłumów i swoich uczniów ostrzegając ich przed obłudą, zakłamaniem i brakiem autentyzmu reprezentowaną przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów. Jezus zachęca słuchaczy do przestrzegania Praw i zasad, jakie zostały im przekazane, lecz odradza naśladowanie ich postępowania. Choć przywódcy duchowi Izraela chcą być przedłużeniem autorytetu, jaki w narodzie wybranym miał Mojżesz, to poprzez swoje zakłamane postępowanie niszczą w sobie symbol „katedry Mojżesza”. Jezus uświadamia tym, którzy w przyszłości mają tworzyć Kościół, kto jest ich Ojcem, Nauczycielem i Mistrzem, i w jaki sposób tworzyć więzi między sobą.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Czyńcie i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nienaśladujcie”. Jezus rozróżnia osoby pełniące funkcje duchowe w świątyni (Kościele) od ich stylu życia. Może się zdarzyć – zdarzało się przez całą historię Kościoła – że przykład życia niektórych duchownych nie był przykładem dla wiernych. Co jednocześnie nie sprzeciwia się istnieniu Boga, czy prawdziwości Słowa Bożego. Słowo Boga nie ulega dezaktualizacji nawet wówczas, gdy głoszą je ci, którzy go nie zachowują (nie tylko duchowni). Pomyślę, czy jest we mnie takie rozróżnienie, czy postępuję uczciwie i zgodnie z sumieniem niezależnie od tego, jak postępują osoby, które winny być dla mnie przykładem?

Dramat faryzeuszów i uczonych w Piśmie polegał na tym, że „ciężary nie do uniesienia”, czyli wymagania wiary „kładli ludziom, a sami palcem nie chcieli ruszyć”. Bardzo dobrze znali Prawo, lecz nie czynili wysiłku, by je przestrzegać w swoim życiu. Wymagali od innych, ale nie od siebie. „Wymagajcie od siebie, nawet, gdyby inni od was nie wymagali” (Jan Paweł II).

„Wszystkie czyny wykonują po to, by się ludziom pokazać”. Nieszczerość postępowania, jakie prezentowali faryzeusze i uczeni w Piśmie nie ogranicza się do czasów Jezusa. Duch „faryzeizmu” istnieje w każdym wieku i dotyczy każdego człowieka. Chęć „przypodobania” się komuś była pokusą każdego czasu. Każdy musi się z nią mierzyć w swoim życiu.

Jezus przypomina mi, że bycie z Nim w bliskiej i szczerej więzi miłości i przyjaźni prowadzić musi do normalnych relacji z innymi ludźmi. Wpatrując się w Jezusa, który ukazuje prawdziwe oblicze Ojca, jest Nauczycielem i Mistrzem, ale mówi o sobie, że przyszedł „aby służyć” muszę brać przykład dla mojego codziennego postępowania. „Największy wśród was niech będzie sługą waszym”. Czy tak rozumiem moje powołanie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, kto oczekuje mojej pomocy? Dla kogo mogę w tym tygodniu być sługą?

XXXI tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 12, 28-34

I. O czym mówi Bóg?

Pytanie, uczonego w Piśmie, jakie stawia Jezusowi wpisuje się nurt ówczesnej dyskusji nad rangą dziesiątek i setek (w sumie 613) przepisów, nakazów i zakazów, które interpretowały Prawo żydowskie. Przywódcy Izraela lubili dyskutować między sobą, które przykazania w Prawie są najważniejsze, ale prości ludzie zupełnie się gubili w gąszczu wielu przepisów. Uczonemu chodziło zatem o przykazanie jednoczące całe Prawo, na którym opierają się inne przykazania. Odpowiedź Jezusa łączy dwa przykazania zawarte w księdze Powtórzonego Prawa i księgi Kapłańskiej. Ich wspólnym mianownikiem jest miłość. Natomiast uczony w Piśmie do słów Jezusa dopowiada przesłanie zawarte w księdze Ozeasza i pierwszej księdze Samuela.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Które jest pierwsze ze wszystkich przykazań?”. W naszej wierze jest wiele ważnych zasad postępowania: Dekalog, osiem błogosławieństw, główne prawdy wiary, pięć przykazań kościelnych. Czy je tylko znam na pamięć (chyba że nie), ale i czy prawidłowo je rozumiem? Które z nich są mi najbliższe, a których wypełnianie sprawia mi najwięcej trudności?

„Pierwsze jest: Słuchaj, Izraelu”. Jezus rozpoczyna odpowiedź od przywołania tzw. żydowskiego „Credo”, zdania z księgi Powtórzonego Prawa (6,4-5). Pierwszym zadaniem wierzącej jest słuchać Boga, być posłusznym słowu swego Stwórcy. Pomyślę o moim słuchaniu Boga. Mogę rozwijać się duchowo, wzrastać w wierze, gdy będę najpierw nastawiony na słuchanie Boga. Zwrócę uwagę najpierw na moją modlitwę: ile w niej mówienia, ale ile słuchania Boga?

Jezus kontynuuje zdanie z „Credo” żydowskiego, mówiąc: „Pan, Bóg nasz, Pan jest jedyny. Nawiązuje w nim jednocześnie do historii Izraela, w której Żydzi często Boga zdradzali na rzeczy innych bóstw. Nie zawsze byli wierni „jedynemu” Bogu. Wiara i miłość zakładają „jedyność, wyłączność”. Mogę kochać tylko jednego Boga i tylko jednemu Bogu mogę być wierny.

„Będziesz miłował Pana, Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”. Jezus uświadamia mi, że miłość do Boga musi ogarniać całego mnie, i miłość do Boga muszę wyrażać całym sobą.

Jezus w odpowiedzi, jakiej udziela uczonemu w Piśmie dodaje drugą część: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego”. Oznacza to, że miłość Boga i drugiego człowieka są nierozerwalne. Więcej, moja miłość do siebie i bliźniego jest sprawdzianem dojrzałej miłości do Boga. Abym prawidłowo rozwijał moją miłość potrzebuję Boga, drugiego człowieka i dobrego podejścia do siebie samego.

„Miłować Boga… i miłować bliźniego … daleko więcej znaczą niż wszystkie całopalenia i ofiary”. Uczony w Piśmie powołuje się na księga Ozeasza, w której prorok przestrzega przed składaniem ofiar, które nie wyrażają autentyzmu i szczerego życia, są sprzeczne z wiernością i godziwym życiem.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Kochaj i czyń co chcesz” (św. Augustyn). Jak rozumiem to zdanie?

XXXI tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 19, 1-10

I. O czym mówi Bóg?

W swej ewangelizacyjnej wędrowce Jezus dociera do Jerycha. W tamtych czasach miasto było dogodnym miejscem przystankowym dla handlujących i pielgrzymów w drodze do Jerozolimy. Stąd przełożony celników w Jerychu, w tym przypadku Zacheusz, był ważną osobą, choć z powodu współpracy z administracją rzymską i ściąganiu podatków od rodaków – przez co dorobił się fortuny – jednocześnie narażał się na ich pogardę. Oznaką dokonującego się nawrócenia Zacheusza była chęć spotkania się z Jezusem. Szukał sposobu nie tylko dotarcia do Mistrza, ale przede wszystkim zobaczenia Go. Jezus wyrażając chęć przybycia do jego mieszkania pokazuje, że nie odrzuca nikogo, to ma szczerą chęć poprawy swojego życia.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Zacheusz „chciał zobaczyć Jezusa”. Musiał jednak szukać odpowiedniego sposobu, ponieważ „był niskiego wzrostu”. Przełożony celników nie stoi jednak i nie czeka z założonymi rękami, ale w swoim pragnieniu zobaczenia Jezusa jest aktywny: „wdrapał się na sykomorę, by móc Go ujrzeć”. Wyrażę uznanie dla dynamizmu Zacheusza w poszukiwaniu sposobu zobaczenia Jezusa. Nie zważa na swoją pozycję społeczną, a zachowuje się jak młody chłopak – prosto i spontanicznie.

„Jezus spojrzał w górę i powiedział: Zacheuszu, zejdź prędko, gdyż dziś zatrzymać się muszę w twoim domu”. Choć Zacheusz zrobił, co mógł, by zobaczyć Jezus, to ostatecznie Jezus zauważa go. Jezus dostrzegł Zacheusza, i On jest inicjatorem spotkania. Bóg zawsze szuka człowieka zagubionego, który ma pragnienia powrotu na dobrą drogę życia.

„Zacheuszu” – Jezus zwraca się do celnika po imieniu. Mówienie do kogoś po imieniu oznacza, że go zna, wie o nim wszystko. Jezus daje do zrozumienia Zacheuszowi, że mimo jego niechlubnego zawodu, widzi w nim człowieka, który ma w sobie potencjał dobra, ponieważ jego imię oznacza: „czysty, niewinny”.

Jezus zwracając się do Zacheusza używa dwóch ważnych słów: „Dziś muszę się zatrzymać w twoim domu”. Pierwsze to powtarzające się słowo „dziś”. Decyzja o zmianie życia dokonuje się „dziś”, wówczas także zbawienie staje się „dziś”, czyli w aktualnym momencie życia. Kto odwleka decyzję poprawy swego życia „dziś”, odsuwa jednocześnie swoje zbawienie.

Drugie słowo to „zatrzymać się”. Jezus używa słowa w znaczeniu „zamieszkać”. Zacheusz uświadamia sobie słysząc Jezusa, że on, który szukał sposobu, by zobaczyć Jezusa, jest w rzeczywistości człowiekiem, którego szukał Jezus, by u niego „zamieszkać”.

Jezus podsumowuje spotkanie z Zacheuszem słowami: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu”. Przemiana Zacheusza jest dowodem, że Bog jest w stanie zbawić każdego człowieka, także bogatego, który zdobył pieniądze w nieuczciwy sposób. Musi być jednak i zaangażowanie człowieka, który uwikłał się w grzech, ale chce się z niego wyrwać.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zacheusz powiedział: „Panie, oto połowę majątku daje ubogim, a jeżeli kogoś skrzywdziłem, oddaje poczwórnie”. Wyznał mocne postanowienie poprawy. Przypomnę sobie pięć warunków dobrej spowiedzi.

XXXI tydzień zwykły

Poniedziałek

Łk 14, 12-14

I. O czym mówi Bóg?

Jezus znajduje się w domu przywódcy faryzeuszów, który zaprosił Go do siebie na posiłek (14, 1-11). Najpierw delikatnie skrytykował tych, którzy okazali złe maniery, gdy zaczęli prześcigać się, by zająć lepsze miejsca przy stole. W kolejnych zdaniach udziela rady gospodarzowi. Jest to niezwykłe przesłanie, które na pewno wzbudziło wśród słuchających zdumienie. Czterem grupom, które najczęściej są zapraszane na ucztę, Jezus przeciwstawia cztery inne kategorie osób z najniższych warstw społecznych. Nawiązał tym samym do zdań z księgi Izajasza, który prorok zapowiadał, że w czasach mesjańskich wszyscy usunięci na margines życia otrzymają szczególne względy od Boga.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus daje mądrościową radę gospodarzowi domu, żeby zapraszał na posiłek nie tylko swoich najbliższych, ale z życzliwością spojrzał na ludzi, którzy są zepchnięcia na margines życia społecznego. Po raz kolejny Jezus troszczy się o ludzi biednych, cierpiących i zlekceważonych przez ludzi bogatych i znaczących w życiu społecznym i religijnym. „Gdy urządzasz przyjęcie, zaproś ludzi ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych”. Pomyślę, czy w moim otoczeniu są ludzie, którymi nikt się nie interesuje, a i oni sami nie upominają się, by zwrócić na nich uwagę?

Jezus wylicza, kogo najchętniej zapraszamy na uroczyste posiłki: przyjaciół, braci, krewnych i bogatych. Są to ludzie nie tylko nam bliscy, ale jak wskazuje Jezus, zapraszamy ich, ponieważ oni zrewanżują się podobnym zaproszeniem do siebie. Taki układ kulturalno-grzecznościowy wszystkim odpowiada, bo nikt na nim nie traci. Zawsze za nasze zaproszenie mamy odpłatę w formie zaproszenia przez kogoś z tego zamkniętego kręgu. Jezus nie boi się tego nazwać: to interesowność w czynieniu dobra: „daję innym, by w przyszłości inni dali mnie”. W takim postępowaniu nie ma bezinteresowności. Zastanowię się, ile w moim życiu jest dzieł, w których nie myślę o sobie?

Gdy Jezus radzi, aby nie zapraszać tylko tych, którzy potem zrewanżują się podobnym zaproszenia, a zwraca uwagę na biednych i odrzuconych, krytykuje powszechną praktykę, której nikt do tej pory nie ośmielał się podważyć. Nie boi się mówić trudnej prawdy. Czy stać mnie kiedyś było powiedzieć najbliższym zdanie, które byłoby „w poprzek” dotychczasowym zwyczajom rodzinnym, z którymi się nie zgadzam?

Zakończenie wypowiedzi Jezusa to podanie motywacji, dla której w ten sposób należałoby postępować. Zapraszając ubogich „będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym się tobie odwdzięczyć”. Źródłem prawdziwego szczęścia nie jest otrzymanie z powrotem tego, co się dało, ale poczucie zrobienia czegoś bezinteresownie. „Odpłatę otrzymasz przy zmartwychwstaniu” – zapewnia mnie Jezus.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomogę komuś, kto nie może się mi zrewanżować.

XXXI tydzień zwykły

wtorek

Łk 14, 15-21

I. O czym mówi Bóg?

Jezus cały czas jest w domu przywódcy faryzeuszów, siedzi przy stole, obserwuje, daje radę gospodarzowi i rozmawia z zaproszonymi gośćmi. Po ostatnich słowach Jezusa, gdy zapewniał, że osoby wielkoduszne, bezinteresowne mogą być pewni nagrody wiecznego zbawienia, głos zabrał z jeden z uczestników obiadu. Mówi zdanie w formie błogosławieństwa. Jego słowa przywołują na myśl proroctwa z księgo Izajasza, gdzie obraz uczty jest symbolem szczęścia. W odpowiedzi Jezus opowiada przypowieść o zaproszonych na ucztę, którzy fałszywymi wymówkami nie chcieli w niej uczestniczyć. Wyjaśnia, kto naprawdę będzie ucztował w królestwie Bożym, czyli kto będzie zbawiony.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Szczęśliwy, kto będzie ucztował w królestwie Bożym”. Uczestnika posiłku w domu faryzeusza musiały poruszyć słowa Jezusa, w których zapewniał, że za bezinteresowne dobro Bóg zawsze wynagradza. Prorok Izajasz opisuje szczęście zbawionych stosują przykład z uroczystego świętowania przy stole: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win” (25, 6-8). Podobnymi słowy szczęście zbawionych opisuje św. Jan: „Błogosławieni, którzy są wezwani na ucztę Baranka” (Ap 19, 9). Uświadomię sobie, że przyszłe szczęście życia wiecznego wypracowuję „tu i teraz”. Królestwo Boże, jak mówił Jezus, „jest pośród was”. Szczęśliwe życie to życie z Bogiem, gdy dostrzegam Go w słowie, sakramentach, gdy doświadczam i obdarowuję innych miłością.

„Pewien człowiek wyprawił wielką ucztę i zaprosił wielu”. Ostatnie słowo „wielu” można rozumieć także jak „wszystkich”, czyli Bóg zaprasza do zbawienia każdego człowieka, nikogo nie wyklucza, chce obdarzyć szczęściem wszystkich. Sam organizuje przyjecie. „Przyjdźcie, bo już wszystko przygotowane”.

Uczta przygotowana, ale „wszyscy po kolei zaczęli się wymawiać”. Najgorsze, że usprawiedliwiają się błahymi powodami. Zaproszeni jawią się jako osoby lekkomyślne i pochłonięte tylko własnymi sprawami. Egoiści i egocentrycy. Pomyślę, czy czasami nie zdarza mi się lekceważyć zaproszenia Boga do lepszego życia, tłumaczę się intensywną pracą, sprawami, które pochłaniają mi wiele czasu. Nie interesuje mnie wzrost duchowy.

Gdy zaproszenie gospodarza zostało zlekceważone nakazuje on słudze: „Wyjdź co prędzej na ulice… zmuszaj do wejścia…”. Może dziwić ten nakaz, ale tym mocnej przekonuje, jak bardzo Bogu zależy na tym, by człowiek wszedł do królestwa niebieskiego. On ze swej strony czyni aż nadto za dużo, by Jego szczęście stało się udziałem wszystkich ludzi. Cz zauważam tę troskę Boga mnie? Okazuje się „Bogiem obfitości”, doba o mnie ponad miarę.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przemyślę, ile razy zlekceważyłem zaproszenie Boga do lepszego życia, do częstszych praktyk religijnych, które by rozwijały moje życie. Co muszę poprawić?

XXXI tydzień zwykły

środa

Łk 14, 25-33

I. O czym mówi Bóg?

Znajdujemy się już w drugiej połowie ewangelii spisanej przez św. Łukasza. Jezus odwiedził już dużą część miast i wiosek. Jest coraz bardziej znany. Przybywa Mu słuchaczy, choć w większości byli to ludzie, którzy podążali za Jezusem ze względu na czynione uzdrowotnienia, czy cuda, zwłaszcza te, po których byli nakarmieni do sytości. Wielu z nich być może planowało przyłączyć się na stałe do Niego nie zdając sobie sprawy z wymagań, jakie winni wówczas przestrzegać. Jezus, jakby uprzedzając ich zamiary mówi, jakie warunki musi spełnić ktoś, kto chce należeć do wspólnoty Jego uczniów.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Pierwsze wymaganie Jezusa brzmi: „Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści ojca i matki, braci i sióstr…”. Sformułowanie „mieć w nienawiści” od początku budziło niezrozumienie i kontrowersje. Jezus używa typowo semickiego zwrotu, by podkreślić radykalność wyboru pójścia za Nim. Zdecydować się, by należeć do Jezusa nie oznacza pogardy dla rodziców i rodzeństwa. Uczeń Jezusa ma kierować się taką hierarchią w miłości, gdzie na pierwszym miejscu jest Jezus i Jego Ewangelia. Najbliżsi nie mogą przeszkadzać w radykalnym wyborze stylu życia z Jezusem. Najpierw chwili modlitwy podziękuję za miłość moich rodziców, rodzeństwa i za wszelkiego dobro, jakie od nich otrzymałem. Następnie zapytam się: czy dobrze rozumiem to wezwanie Jezusa? Czy moja hierarchia wartości jest prawidłowo ustawiona: najpierw miłość Boga, a następnie miłość drugiego człowieka?

„Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” – to drugie wymaganie Jezusa. Dla Jego słuchaczy niesienie krzyża kojarzyło się z największym upokorzeniem, dotkliwym cierpieniem i ostatecznie śmiercią dla niewolników skazanych przez rzymian. Jezus tym porównaniem wzywa do podjęcia różnego rodzaju wyrzeczeń, trudności i przeszkód życiowych, które mają przyczyniać się do osobistego rozwoju i pomocy innym. Zastanowię się: pokonywanie jakich trudności przychodzi mi najtrudniej?

Dwa radykalne wymagania Jezus ilustruje dwiema przypowieściami: człowieka budującego wieże i władcy, który musi podjąć się obrony swojegokrólestwa. W obu przypadkach Jzus każe mi się zastanowić, czy w mierzeniu się z trudnościami potrafię w sposób uczciwy i mądry je rozwiązać. Czy potrafię mądrze planować i przewidywać skutki swego postępowania. By dobrze planować najpierw muszę poznać siebie, swoje mocne i słabe strony. Czy dobrze znam siebie?

„Kto nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada nie może być moim uczniem”. Jezus uświadamia mi także jeszcze inną prawdę: jeśli chcę do Niego całkowicie należeć winienem także panować nad tym, co posiadam. „Wyrzekać się” można rozumieć jako „zostawić”. W duchowości redemptorystów św. Alfons Liguori nazywa to „distacco”, czyli „prawidłowa odległość, dystans”. Uczeń Jezusa jest wolny i ma potrójny odpowiedni dystans: do osób, do rzeczy i do wydarzeń.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Distacco” to sposób życia, który porządkuje miłość z Bogiem i drugim człowiekiem. Zastanowię się, z kim lub czym nam największy problem, by zachować odpowiedni „dystans”: do osób, które straciłem lub nie mogę być z nimi, do posiadanych rzeczy, czy trudnych wydarzeń, które ciągle powracają w pamięci.

XXXI tydzień zwykły

czwartek

Łk 15, 1-10

I. O czym mówi Bóg?

Troską Jezusa było szukanie ludzi, którzy się z różnych powodów pogubili w życiu. Dlatego „celnicy i grzesznicy schodzili się do Niego, by Go słuchać”. Jednak od początku działalności Jezusa tego rodzaju zaangażowanie nie podobało się faryzeuszom czy uczonym w Piśmie. Jezus próbował na różne sposoby tłumaczyć im, że przyszedł do sprawiedliwych, ale „by szukać i ocalić to, co zginęło”. W dzisiejszej Ewangelii przybliża tę prawdę opowiadając dwie przypowieści. Obie przypowieści mają ten sam początek i zakończenie i opierają się na tym samym schemacie: zagubienie – poszukiwanie – radość z odnalezienia zguby.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Zbliżali się do Jezus wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać”. Jezus ni wstydził się okazywać sympatii i życzliwości wobec celników i grzeszników. Do tego stopnia, że zaczęto Go nazywać „ich przyjacielem” (por. Łk 7,34). Taka przyjazna relacja sprawiał, że chętnie Jezusa słuchali i otwierali serca na Jego słowa. Pomyślę, jak określiłbym moją więź z Jezusem, czy chętnie słucham Jego słów?

„Szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie…”. Przywódcy duchowi Izraela nie mogli zaakceptować pozytywnego podejścia Jezusa do osób zagubionych duchowo.

Odpowiadając na szemranie Jezus opowiada dwie przypowieści. Rozpoczyna od słów: „Któż z was…” i „Albo, gdy jakaś kobieta…”. Jezus stosuje bardzo pedagogiczne podejście do słuchaczy, ponieważ tymi zwrotami chce, by słuchający zaangażowali się w refleksję nad tym, co mówi: a mówi o miłosierdziu Bożym, które obejmuje każdego, bez wyjątku człowieka.

W pierwszej opowiada o zagubionej owcy. Zaginęła (tylko czy aż) jedna ze stu, jednak pasterz pozostawia wszystkie i wyrusza na poszukiwanie tej jednej. Czyni tak ponieważ to nie jest jedna z wielu owoc, ale jedyna w swoim rodzaju, niepowtarzalna. Czy odnajduje się w roli tej jedynej owcy: gdy się pogubię w życiu Bóg jest gotowy szukać i odnaleźć mnie za wszelką cenę.

Druga przypowieść opowiada o kobiecie, która zgubiła jedną z dziesięciu dram. Podobnie jak pasterz, tak i ona czyni wielki wysiłek – zapala światło, sprząta dom i starannie szuka – by znaleźć zagubioną drachmę. Jezus wyraźnie zwraca moją uwagę na wyjątkowy fakt: mimo posiadania o wiele liczniejszej reszty (owiec i drach) poszukujący skupiają się na tej zagubionej, by ją odnaleźć. Znak wielkiej troski Boga o to, co zaginęło dowód ogromnej wartości każdego zagubionego człowieka. Zastanowię się, czy ktoś nie potrzebuje mojej troski i zaangażowania, bo się pogubił w życiu.

„Cieszcie się ze mną… powstaje radość … „ Czy potrafię się cieszyć z nawrócenia innych, do zgody w małżeństwie, czy przebaczenia dokonanego w rodzinie, albo powrotu kogoś do Kościoła?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Jesteś drogi w moich oczach, nabrałeś wartości, i Ja cię miłuję. Nie lękaj się, bo jestem z tobą. Wezwałem cię po imieniu, jesteś moim”. (Iz 43, 1-6). Pomodlę się i podziękuję tymi słowami za to, że Bóg zawsze jest gotowy przychodzić mi z pomocą.

XXXI tydzień zwykły

piątek

Łk 16, 1-8

I. O czym mówi Bóg?

Kolejny, szesnasty rozdział Ewangelii Łukasza rozpoczyna się od przypowieści. Bohaterem jest „obrotny” lub „roztropny” zarządca bogatego człowieka. Został on oskarżony o marnotrawienie majątku swego pana. Jezus w przypowieści wskazuje kilka ważnych prawd. Pierwszym jest ukazanie właściwego stosunku człowieka do dóbr materialnych. Drugim, w jaki sposób człowiek wierzący powinien podchodzić do pokonywania trudności, z jakimi może spotkać się w swoim życiu. Życie każdego człowieka to zbór większych czy mniejszych problemów, z którymi musi się zmierzyć. Jakie będzie wówczas stosował metody, i jak ostatecznie wybrnie z trudności zależy także od jego wyobraźni, pomysłowości i spontaniczności. Jezus chce pokazać, że takie cechy winni posiadać także Jego uczniowie.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Początek przypowieści opowiada o rzadcy, którego „oskarżono, że trwoni majątek”. Łukasz dla słowa „oskarżenie” stosuje czasownik „diaballo”, który oznacz „oskarżyć kogoś złośliwie” lub nawet „fałszywie”. Pochodzący od niego „diabolos” stał się określeniem złego ducha, który jest podstępnym oskarżycielem człowieka przed Bogiem. Nie wiadomo do końca, czy ów rządca był naprawdę nieuczciwy, czy został fałszywie oskarżony. Czy nie darzyło mi się ostatnio powiedzieć nieprawdę o kimś innym, czy nie oskarżyłem nieuczciwie?

„Zdaj sprawę z tego zarządu”. Bóg każdego człowieka wybrał, umiłował i dał zadanie do spełnienia na ziemi. Jestem zatem jak ów rządca, który otrzymał od Boga powołanie i różne talenty, z których pod koniec życia będę rozliczony. Bóg zapyta mnie, czy otrzymane dary rozwinąłem czy zmarnowałem? Jak oceniłbym siebie w obecnym okresie mojego życia?

„Co ja pocznę?” – pyta się zatrwożony rządca. Staje bezradny wobec zaistniałej sytuacji, ale trwa to tylko chwilę. „Wiem, co zrobię” – mówi po chwili do siebie. Wobec trudnego wyzwania rządca wie, co ma robić, i – co ważniejsze – zaczyna dynamicznie działać. Ma pomysły i sposoby, by obronić siebie i by „mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu”. Pomyślę, jak zachowuję się w niespodziewanych sytuacjach, wydarzeniach, które domagały się ode mnie szybkiego, ale isensownego działania? Czy rozpaczałem, byłem apatyczny, czy mobilizowałem się do działania?

Działania jakie podjął rządca mogą budzić wątpliwości etyczne: wszak namawiał do nieuczciwości. Jezus jednak nie rozstrzyga jego uczciwości, lecz koncentruje się na tym, jak wybrnął z trudnej sytuacji. „Pan pochwalił nieuczciwego zarządce, że roztropnie postąpił”. Dlaczego? Być może także dlatego, że okazał się nie tylko sprytny i zapobiegliwy, lecz także miłosierny wobec tych, którzy mieli zobowiązania u jego pana. Czasami bowiem zarządcy nie pobierali stałej pensji od swego pana tylko żyli z prowizji pobieranej od dłużników właściciela majątku. Obniżając dług, nie okradał zatem swego pana, lecz zrzekał się swego procentu.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zastanowię się, czy kiedykolwiek darowałem komuś dług wobec mnie, jeśli nie czy nie mogę zrobić tego teraz.

XXXI tydzień zwykły

sobota

Łk 16, 9-15

I. O czym mówi Bóg?

Kolejne zdania szesnastego rozdziału Ewangelii św. Łukasza to kończenie przypowieści o przebiegłym lub – w zależności od interpretacji – roztropnym zarządcy. Kończąc przypowieść Jezus zwraca się do bezpośrednio do uczniów i pokazuje im, w jaki sposób mogą zastosować w swoim życiu jego styl roztropności. Lecz przede wszystkim zachęca do tego, by używali „mamony” – rozumianej tu jako pieniądze albo ogólniej to, co człowiekowi daje poczucie pewności i zabezpieczenia – do zjednywania sobie przyjaciół. W dalszej części swojej mowy Jezus uwrażliwia uczniów na wykonywaniu nawet drobnych spraw z największą wiernością oraz uświadamia im, że człowiek powinien mieć niepodzielne serce, komu chce służyć i dla kogo żyć.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus wzywa uczniów: „Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków”.Jezus określając mamonę jako niegodziwą, nie twierdzi, że pieniądz sam w sobie jest zły, ale staje się takim, gdy człowiek zaczyna go traktować jako bożka, jest celem samym w sobie i odciąga od prawdziwego Boga. W kwestii bóbr materialnych, do których należą także pieniądze złe jest nieuporządkowane przywiązanie się do nich. Porządkowi mojego serca zagraża fałszywe podejście to osób czy rzeczy, które nie dają mi ostatecznie całkowitego poczucia bezpieczeństwa i pewności jutra. Nikt nie potrafi do końca tak zabezpieczyć swojego życia, by czuł się niezależny od Boga.

„Aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych”. Jezus wyraźnie daje mi do zrozumienia, że wszystko w życiu ma swój kres, także „mamona się skończy”. Niezależnie od tego, ile człowiek zgromadzi dóbr materialnych, czy pieniędzy będzie musiał to zostawić, nie zabierze ich ze sobą w momencie śmierci. Stąd życie, postępowanie i podejmowanie prawidłowych wyborów należy wiązać z Bogiem.

„Kto w drobnej rzeczy jest wiernych, ten i wielkiej wierny będzie, a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i wielkiej nieuczciwy będzie”. Pomyślę o moim codziennym postępowaniu. Czy nie za często idę na małe kompromisy, daję się wciągać w niby „niewinne” rozmowy, które stają się obmowami? Czy zauważam, że gdy nie dotrzymuję słowa w drobnych sprawach jest mi jednocześnie być wiernym w sytuacjach ważniejszych, gdzie dzieją się poważne wydarzenia?

Jezus dopowiada jeszcze jedno ważne zdanie: „Żaden sługa nie może dwom panom służyć”. Tym samym mówi, że nie jest możliwe żyć jednocześnie według dwóch sprzecznych ze sobą stylów życia czy wykluczających się wartości. Muszę się zdecydować, kto w moim życiu jest najważniejszy, i komu chcę oddać swoje serce. Zapytam się, czy jestem jednoznaczny w moich opiniach, rozmowach i podejmowaniu decyzji?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, ile pieniędzy mogę w tym miesiącu zaoszczędzić, odłożyć, bym mógł komuś pomóc.

XXXII tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 25, 1-13

I. O czym mówi Bóg?

Głównym tematem Biblii jest miłość Boga do człowieka, dlatego tak dużo w niej przypowieści i opowiadań o zaślubinach i ucztach weselnych. Przypowieść o dziesięciu pannach od dawna była rozumiana symbolicznie. W oblubieńcu widziano Chrystusa, uczta weselna symbolizowała miłość Boga do człowieka, która wypełnia się w szczęśliwości wiecznej podczas radosnej uczty, do której każdy został wezwany. Lampą jest uczeń, zapalony światłem Chrystusa. Dziewczęta to z zapalonymi lampami oznaczają ludzi oczekujących na przyjście Pana. Oliwa w końcu oznacza wiarę i stan łaski uświęcającej.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus opowiada swoim uczniom kolejną przypowieść. Bohaterkami jest dziesięć kobiet, które miały za zadanie wziąć swoje lampy, by „wyjść na spotkanie pana młodego”. Popatrzę na moje życie: czy mogę je określić, jako wychodzenie na spotkanie z Panem? Czy jest we mnie takie pragnienie i taka gotowość?

„Pięć z nich było rozsądnych, a pięć nieroztropnych”. Liczba dziesięć symbolizuje Kościół, w którym znajdują się różni ludzie. Tak jak na ziemi rośnie obok siebie pszenica i chwast, tak samo blisko siebie żyją roztropni i mądrzy obok lekkomyślnych i głupich. Mniej więcej po równo w Kościele jest jednych i drugich.

Jezus mówi mi, że w życiu muszę walczyć o roztropne i mądre postępowanie. Bo można niestety – mimo wiary w Boga – zachowywać się, jak kobiety określane jako nierozsądne: „Wzięły lampy, ale nie wzięły ze sobą oliwy”. Wiara nie zawsze chroni przed niemądrymi decyzjami. Pomyślę, ile razy ostatnimi czasy zdarzało mi się podejmować nieprzemyślane decyzje, które w konsekwencji szkodziły mi lub moim najbliższym.

„Gdy oblubieniec się opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły”. Zaśniecie dziewcząt w oczekiwaniu na pana młodego oznacza codzienne życie z jego powszednimi, różnorodnymi sprawami: rodzinne, zawodowe, sąsiedzkie. Nie chodzi o to, by nieustannie myśleć o końcu czasów, ale wykonywać swoje obowiązki w perspektywie śmierci. Żyć tak, by wypełniając swoje zadania – czyli, mieć zapaloną pochodnię – być przygotowanym na spotkanie z Panem. To zwlekanie oblubieńca z przybycie jest także symbolem oczekiwania na moje nawrócenie. Pan „zwleka”, ponieważ czeka na poprawę mojego życia. Pomyślę, czy mam taką świadomość.

Gdy „o północy rozległo się wołanie: Oto pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie”, okazało się, że pannom nierozsądnym zabrakło oliwy. Nie wystarczy wiedzieć, że Pan nadejdzie. Sama wiedza pozbawiona codziennego wysiłku i troski o rozwój duchowy nie wystarczy. Staje się bezużyteczna jak lampa bez oliwy.

Panny roztropne nie mogły pożyczyć nierozsądnym oliwy, ponieważ symbolizuje ona wiarę, czystość serca, dar łaski. Jest zatem czyś osobisty i niemożliwe jest jej pożyczanie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię, jak najlepiej wykorzystywać każdy dzień.

XXXII tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 12, 28-44

I. O czym mówi Bóg?

Prawdopodobnie Jezus dalej znajduje się w świątyni. Wcześniej dialogował z uczonym w Piśmie o tym, które przykazanie w prawie jest największe. Przestrzegał jednak swoich słuchaczy, by uważanie ich obserwowali i wyciągali wnioski z tego, co mówią, a jak postępują. Potem usiadł i przypatrywał się ludziom, gdy wrzucali ofiary pieniężne do skarbony świątynnej. Spośród wielu wypatrzył wdowę. Na podstawie jej prostych gestów mówi do uczniów kolejną naukę. Przeciwstawia próżność i nieautentyczność zachowania i pobożności faryzeuszów i uczonych w Piśmie, postępowaniu ubogiej wdowy. Ostrzeżenie przed naśladowanie uczonych w Piśmie Jezus uzupełnia przez dwa konkretne przejawy ich niegodnego postępowania: bezwzględny wyzysk bezbronnych oraz udawanie pobożności.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Strzeżcie się uczonych w Piśmie”. Ta wyjątkowo kategoria osób w Izraelu została poddana surowej krytyce ze strony Jezusa. Zauważę jednak, że Jezus nie krytykuje ich nauki, ale postępowanie, wyliczając sześć negatywnych postaw: „chodzą w powłóczystych szatach, lubią pozdrowienia na rynku, pierwsze krzesła w synagogach, zaszczytne miejsca na ucztach, objadają domy wdów i dla pozoru odprawiają długie modlitwy”. Zarzuty nie dotyczą wszystkich uczonych w Piśmie, ale tych, którzy tak właśnie postępują. Jezus zatem demaskuje zakłamane, nieautentyczne życie uczonych w Piśmie. Zwrócę uwagę na zarzut fałszywej modlitwy. Jezus nie podważa wartości długiej modlitwy, ale powód jej wydłużania, czyli „dla pozoru, dla pokazania się innym, żeby zwrócili na mnie uwagę”. Czy zdarzyła mi się taka sytuacja?

„Co tym surowszy otrzymają wyrok”. Jezus zdecydowanie podkreśla, że podczas sądu ostatecznego osoby, które zostały powołane, by być przykładem głoszonej przez siebie nauki Bożej, a stali się jej zaprzeczeniem, w dniu spotkania się z Bogiem „twarzą w twarz” nie mogą liczyć na „taryfę ulgową”. Kara będzie konsekwencją nadużywania przez nich swojej pozycji religijnej i wykorzystania ludzi biednych i prostych.

Po ostrzeżeniu i surowym sądzie nad uczonymi w Piśmie Jezus stawia uczniom za wzór ubogą wdowę. „Przypatrywał się, jak tłum wrzucał drobne pieniądze do skarbony. Wielu bogatych wrzucało wiele. Jedna wdowa wrzuciła dwa pieniążki, czyli jeden grosz”. Zapytam się, czy jestem hojny w składaniu ofiar na potrzeby Kościoła?

Wśród składających ofiary Jezus jednak wyróżnia biedna kobietę, ponieważ „wszyscy wrzucali z tego, co im zbywało, a ona wrzuciła całe swe utrzymanie”. Kobieta wychodzi poza logikę zachowania czegoś dla siebie, a zwraca uwagę na miłość i zaufanie, jakie ma wobec Boga. Radykalność postępowania ubogiej wdowy wynika z jej wiary w Boga. Taki rodzaj wiary i miłości ujawnia się zawsze w granicznych sytuacjach życia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się słowami psalmu 139:

Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Choć jeszcze nie ma słowa na języku:
Ty, Panie, już znasz je w całości.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.

XXXII tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 20, 27-38

I. O czym mówi Bóg?

Tym razem Jezus wchodzi w dyskusję z sadyceuszami. Było to żydowskie ugrupowanie kapłanów oraz bogatych ludzi świeckich, które akceptowało kulturę helleńską i okupację rzymską w Izraelu. Za święte i natchnione przez Boga uznawali tylko pierwsze pięć ksiąg Biblii. Nie wierzyli także w istnienie aniołów. Mimo że uważali się za wierzących w Boga negowali możliwość zmartwychwstania i życia po śmierci. Stawiają Jezusowi pytanie związane z tzw. prawem lewiratu. Sadyceusze pytając Jezus nie oczekują wyjaśnienia, lecz ich zamiar jest ośmieszyć naukę o zmartwychwstaniu i życiu wiecznym. Jezus odpowiadając zwraca uwagę na wielka różnicę między życiem na ziemi, a przyszłym, po zmartwychwstaniu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Sadyceusze swoje pytanie zaczynają od przytoczenia fragmentu z księgi Powtórzonego prawa (25, 5-6), w którym zawarte jest prawo lewiratu. Dotyczyło ono przypadku, gdy umarł i nie pozostawił po sobie potomstwa. W takiej sytuacji Mojżesz nakazywał , by jego brat poślubił wdowę i dał jej potomka, który tym samym stawał się legalnym synem zmarłego i jego dziedzicem. Członkowie stronnictwa sadyceuszów zdają się tym samym twierdzić, że Mojżesz nic nie pisał o życiu pozagrobowym. Wg nich postrzegał on życie tylko w wymiarze ziemskim i uważał, że zmarły nadal żyje, ale jedynie już w swym potomstwie. Zastanowię się nad prawdą o zmartwychwstaniu? Czy w nią naprawdę wierzę, ponieważ wielu z współczesnych, którzy przyznają się do wiary odrzucają prawdę o zmartwychwstaniu zastępując ją wiarą np. w reinkarnację.

Jezus zanim odpowiedział na ich pytanie cierpliwie wysłuchał osobliwą historię o siedmiu braciach, którzy poślubili tę sama kobietę i umarli nie pozostawiając po sobie potomka. W odpowiedzi wskazuje, że nade wszystko nie można przykładać tej samej miary do życia na ziemi i życia po zmartwychwstaniu. Życie wieczne po śmierci rządzi się zupełnie innymi prawami niż życie ziemskie. Kto chce czynić takie fałszywe analogie nie odnajdzie nigdy prawdy i pozostanie w błędzie. Szczęście życia w niebie przekracza w sposób niewyobrażalny każde inne, jakie możemy doświadczyć na ziemi.

Podsumowaniem logicznej argumentacji Jezusa jest przytoczenie przez Niego fragmentu z księgi Wyjścia (3, 6. 15), która akurat sadyceusze akceptowali, a nawet więcej, uważali za święty. Bóg przedstawia się jako Bóg trzech pierwszych patriarchów, od których wywodzi się cały naród Izraela, potwierdza, że oni nadal żyją. Stad kończy swój wywód zadaniem: „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żyjących”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Wszyscy bowiem żyją dla Boga”. Pomodlę się za zmarłych, by jak najszybciej rozpoczęli życie wieczne z Bogiem.

XXXII tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 17, 1-6

I. O czym mówi Bóg?

Siedemnasty rozdział Łukaszowej Ewangelii rozpoczyna się podaniem przez Jezusa trzech różnych reguł, którymi powinni się kierować uczniowie Jezusa. Pierwsza dotyczy unikania sytuacji, które mogą prowadzić do zgorszenia, druga zwraca uwagę na ważność obowiązku upomnienia i przebaczenia, a w trzeciej regule Jezus mówi, co to znaczy wierzyć i jak należy prawidłowo rozumieć wiarę. W podanych przez siebie zasadach życia i postępowania dodatkową zachętą dla lepszego bycia we wspólnocie, Jezus jakby chcąc uwrażliwić uczniów na wzajemne relacje, zwraca się do nich: „Uważajcie na siebie”, to znaczy niech każdy z troską patrzy na drugiego, który jest obok.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Niepodobna, by nie przyszły zgorszenia”. Greckie słowo „skandalon” tłumaczone jako „zgorszenie” dosłownie oznacza „kamień, o który można się potknąć” lub „przeszkodę na drodze”, a w sensie przenośnym przyczynę demoralizacji, lub „powód do upadku w wierze”. Jezus ma świadomość, że człowieka wierzący jest osobą słabą, grzeszną i swoim postępowaniem: słowem, czynem, wyrażonym poglądem może doprowadzić do zachwiania się w wierze lub odejścia od niej.

Jezus posługując się bardzo mocnym obrazem, poucza, że największą winę w zgorszeniu ponosi ten, z powodu którego złą drogę wybiorą „maluczcy”, czyli słabi w swoich poglądach i wyborach, lub nie ugruntowani jeszcze w wierze. Czy z powodu moich słów lub jakiegoś czynu ktoś nie zachwiał się w wierze?

„Mówić, że jest się chrześcijaninem, a żyć jak poganin to jest wielkie zgorszenie” (papież Franciszek).

„Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli będzie żałował, przebacz mu”. Jezus zwraca uwagę, że zła nie można tolerować, albo udawać, że się go nie widzi. Gdy dzieje się niegodziwość należy zwrócić uwagę. Jednak upomnienie nie może wynikać z chęci odwetu, ani spowodowane gniewem, lecz winno mieć na celu zmianę jego postępowania oraz ostatecznie chęć pojednania się. Nawet gdyby trzeba było robić „siedem razy na dzień”, to gdyby zwrócił się o przebaczenie, „przebacz mu”. Każdy człowieka błądzi, upada i grzeszny, więc każdy potrzebuje przebaczenia i dania mu drugiej szansy. Komu mi najtrudniej przebaczyć?

Apostołowie prosili Pana: „Przymnóż nam wiary”, czyli dodaj nam wiary, umocnij naszą wiarę, spraw, by była mocniejsza, bardziej stabilna. Odpowiadając Jezus uświadamia im, że nie ma potrzeby, by Bóg specjalną interwencją ja pomnażał lub wzmacniał. Bóg oczekuje, by jak apostołowie, tak i dzisiaj każdy na nas pozwolił Bogu działać w sobie, a wówczas ich wiara będzie się jawić z wielka mocą, jak w ziarnku gorczycy. Jest ono bardzo małe, ale ma w sobie ukrytą wielka moc. Jak zatem oceniłbym swoją wiarę?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Istnieją tzw. grzechy cudze, czyli:namawianie kogoś do grzechu, nakazywanie grzechu, zezwolenie na grzech, pobudzanie do grzechu, pochwalanie grzechu drugiego, milczenie, gdy ktoś grzeszy, niekaranie za grzech i pomaganie w czynieniu grzechu.

XXXII tydzień zwykły

wtorek

Łk 17, 7-10

I. O czym mówi Bóg?

Kolejną ważna prawdę wiary, która powinna prawidłowo kształtować postawę uczniów Jezus przedstawia w formie przypowieści o panu i słudze. Słuchacze nie mieli problemu z jej zrozumieniem i odniesieniem do własnego życia, ponieważ odwołuje się do sytuacji znanej z ówczesnych obyczajów. Pan miał sługi i oni winni być mu posłuszni i wypełniać jego polecenia, a sługa jest po to, by pracować na rzecz swego pana i nie oczekiwać wdzięczności. Jezus zaprasza, by przedstawioną sytuację ocenić najpierw z perspektywy pana, a potem samego sługi. Przypowieść oparta jest na trzech pytaniach, na które odpowiedzi wydają się być oczywiste.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Kto z was, mając sługę…”. Jezus proponuje, by wyobrazić sobie sytuację, gdy miałoby się w swoim domu sługę, niewolnika, który wykonuje powierzone mu prace. Mogę dysponować jego czasem, siłami i wymagać wykonywania prac, które mu zlecam. Jak bym się czuł w tej roli? Czy miałbym ludzkie podejście do osoby, która pracuje dla mnie?

W dalszej części pierwszego zdania Jezus opowiada, a w zasadzie stawia pytanie, czy człowiekowi, który mi służy, czyni wiele dobra dla mnie byłbym gotowy być wdzięcznym? Pomyślę o całej sytuacji przekładając ją na moją więź z Bogiem. Czy czuję się sługą czy bardziej niewolnikiem wobec Boga? Czy wypełniam moje obowiązki wobec Niego z konieczności, ze strachu, czy z miłości? Dostrzegę, że Jezus chce być moim Panem i Bogiem, pragnie jednak, by moja relacja z Nim nie wynikała z leku, lecz z chęci bycia we wszystkim dla Niego. Podczas Ostatniej Wieczerzy Jezus powie: „Nie nazywam was sługami, ale przyjaciółmi”.

„Przygotuj mi wieczerzę, przepasz się i usługuj mi, a potem ty będziesz jadł i pił”. W dzisiejszych czasach, zwłaszcza w kulturach, gdzie panuje względne równouprawnienie ta przypowieść może rodzić niesmak, czy nieporozumienie. Jednak Jezusowi nie chodzi o to, że relacja między apostołami a Bogiem jest taka, jak między panem a niewolnikiem. Bóg każdego obdarował miłością i wolnością. Każdy wierzący sam decyduje o tym, że chce swoje życie, wolę, umysł i serce oddać dla Boga. A wówczas nie patrzy na swoje zmęczenie, brak czasu, czy własne potrzeby, by służyć Bogu. Czyni to jednak z miłości, a nie z musi, obowiązku lub że ktoś mu tak każe. Czy mam takie podejście to powinności i obowiązków wobec Boga, które są konsekwencją moich osobistych i wolnych decyzji?

„Wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”. Jezus w ostatnim zdaniu zachęca do świadomości, że to, że możemy robić cos dla Boga, Kościoła, swojej wspólnoty, rodziny czy małżeństwa jest darem i przywilejem. Nie zawsze także trzeba oczekiwać wdzięczności.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, które obowiązki stanu lub jako osoby wierzącej przychodzą mi najtrudniej. W takich chwilach wzbudzę intencję, że „robię to dla Boga”.

XXXII tydzień zwykły

środa

Łk 17, 11-19

I. O czym mówi Bóg?

Jezus podąża cały czas do Jerozolimy. W tej drodze wstępuje do miast i wiosek, gdzie spotyka różnych ludzi. Przechodząc przez pogranicze Samarii i Galilei przybył do wioski, poza którą byli trędowaci. Ich chorobę uznawano za nieczystą i wykluczano ich z danej społeczności. Słyszą, że Jezus dokonuje uzdrowień w wiosce, więc mają odwagę udać się do Niego. Trędowatych jest dziesięciu i zostają wszyscy uzdrowieni. Jednak tylko jeden wraca do Jezusa – samarytanin – i okazuje wdzięczność za przywrócone mu zdrowie. Jezus, pomagając chorym czy potrzebującym, nigdy nie domagał się od ludzi jakiejkolwiek wdzięczności. Czynił wszystko bezinteresownie. Jednak wdzięczność powinna być obecna w życiu tych, którzy od kogokolwiek otrzymują pomoc.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wyszło naprzeciw Jezusa dziesięciu trędowatych”. Pomyślę o tym nieoczekiwanym spotkaniu Jezusa z bardzo chorymi, i co gorsza pogardzanymi ludźmi. Choroba sprawiała, że uznawano ich za niegodnych bycia ze zdrowymi. Wiązano chorobę z grzesznością. Przypomnę sobie, z jaką do tej pory spotkałem się chorobą, która we mnie wywołała szok, smutek, czy zastanowienie? Czy nie mam problemu być blisko ludzi ciężko chorych, u których objawy zewnętrzne nie są przyjemne?

Trędowaci, choć byli wyrzuceni poza ramy swojej wspólnoty mają odwagę wołać: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. Zwracają się do Jezusa tytułem „Mistrzu”, czyli postrzegają Go jako osobę mającą władzę duchową. Mają głębokie przekonanie, że tylko Jezus ma moc uwolnić ich od trądu. Czy w chwilach choroby lub cierpienia, w sytuacjach bezradności i braku nadziei potrafiłem się modlić? Czy mimo wszystko ufałem, że Bóg jest moją jedyną nadzieją?

Jezus nie uzdrawia ich w podobny sposób, jak to czynił wobec innych cierpiących, ale mówi: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. Przypomina tym samym wersety z księgi Kapłańskiej, w której było zapisane, by człowiek z trądem, gdy choroba ustępowała pokazał się kapłanowi, a on oceniał, czy uleczony może powrócić do wspólnoty. Polecenie to jest swoistą próbą wiary, ponieważ „gdy szli, zostali oczyszczeni”. Jezus chce się przekonać, czy rzeczywiście będą posłuszni Jego słowu, i czy wierzą w moc Jego słów. Jak postrzegam w moim życiu słowa, które do mnie mówi Jezus?

Z dziesięciu uzdrowionych tylko jeden wrócił „chwaląc Boga, upadł na twarz i dziękował”. Ewangelista dodaje, że „był to samarytanin”. Uzdrowiony z trądu staje się podwójnym przykładem: potrafi być wdzięczny Jezusowi za zdrowie, i jednocześnie pokazuje Żydom, że choć praktykował inny kult, to swoją wiarą dorównuje najbardziej bogobojnym Żydom. Jak oceniam siebie pod względem wdzięczności Bogu i ludziom?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie, że za każde dobro, życzliwość będę mówił: „dziękuję”.

XXXII tydzień zwykły

czwartek

Łk 17, 20-25

I. O czym mówi Bóg?

Głównym tematem nauczania Jezusa było Królestwo Boże nazywane także królestwem niebieskim. Można je nazwać projektem nowego porządku w świecie ze sprawiedliwym społeczeństwem i harmonią stworzenia, jakie chciał Bóg oraz odnowionym i przemienionym człowieku. Ortodoksyjni Żydzi do tej pory czekają na nastanie ziemskiego królestwa Izraela. Jezus w swoim nauczaniu nawiązywał do Starego Testamentu, gdy wierzący pytali, kiedy nadejdzie Królestwo Boże. Jednak w innych miejscach wskazywał, że Królestwo Boże, czyli niebo – życie z Bogiem, to czas po śmierci i na ten moment trzeba się przygotować. To samo pytanie stawiano sobie w dyskusjach w czasach współczesnych Jezusowi. Nie dziwi zatem, że faryzeusze zadają to pytanie także Jezusowi.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezusowi stawiają pytanie: „Kiedy przyjdzie Królestwo Boże?”. Faryzeusze są ciekawi, czy Mistrz i Nauczyciel wielu ich rodaków ma podobne zdanie do nich i ich przodków, którzy z utęsknieniem czekali na objawienie się królestwa niebiskiego. Jezus jednak nie odpowiada wprost na pytanie „kiedy przyjdzie”, ale wyjaśnia jak i gdzie ono się objawi. Tym samym pokazuje, że dotychczasowe wyobrażenia o Królestwie Bożym są błędne i muszą ulec zmianie. Panowanie Boga w świecie niema bowiem charakteru militarnego, politycznego (że Izraela będzie wyzwolony z okupacji rzymskiej) czy społecznego. Nie jest związane także z przestrzenią i nie da się go uchwycić ludzkimi zmysłami. Jak rozumiem „królestwo Boże”, czy ono dla mnie jest?

W dalszej części odpowiedzi Jezus zwraca uwagę na sposób Jego przyjścia pod koniec czasów. „Królestwo Boże nie przyjdzie dostrzegalnie”. Zdanie to w języku greckim ma jeszcze inny odcień. Można je przetłumaczyć: „w taki sposób, że to zjawisko nie da się zaobserwować”. Jezus zatem przekonuje, że nie można go obserwować tak, jak to robi się wobec zmian w przyrodzie.

„Królestwo Boże jest pośród was”. Można także powiedzieć: „w wewnątrz was” albo „w zasięgu was”. Wszystkie te wyrażanie mówią o jednej prawdzie, że, która dzięki Chrystusowi jest obecna w człowieku. Królestwo Boże zaczyna się i rozwija, gdy rozpoczyna się przemiana duchowa na dobre w człowieku. Jest to zatem obecność i panowanie Boga w sercu człowieka, gdy otwiera się on na Boga w swoim myśleniu i postępowaniu.

Nadejście Królestwa Boże będzie „jak błyskawica”, światło na niebie, które „świeci od jednego widnokręgu do drugiego”. Tym zdaniem Jezus jeszcze raz mi przypomina, że nie jest ważne, kiedy i w jaki sposób przyjdzie pod koniec czasów, ale czy wówczas będę gotowy na spotkanie z Nim.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Oczekując na „dzień ostateczny” pomyślę, jak mogę najlepiej wykorzystać środki, sposoby (Eucharystia, modlitwa, spowiedź, Biblia), by spotkanie z Bogiem przy końcu czasów było radością serca.

XXXII tydzień zwykły

piątek

Łk 17, 26-37

I. O czym mówi Bóg?

Jezus dokańcza swą mowę eschatologiczną. Mówiąc o „dniach Syna Człowieczego” ma na myśli czasy mesjańskie, które nastaną z chwilą Jego powtórnego przyjścia. Ponieważ nie wiadomo, kiedy te dni nastaną, Jezus wzywa swoich uczniów, by przez całe swoje życie przygotowywali się na to jedyne w swoim rodzaju wydarzenie. Przywołuje przy tej okazji postaci ze Starego Testamentu i tragiczne wydarzenia z historii Izraela. Maja one na celu ostrzec słuchaczy, by wykonując swoje codzienne obowiązki nie zapominali, że jednocześnie muszą cały czas myśleć o spotkaniu z Bogiem przy końcu czasów.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jak działo się za dni Noego, tak będzie również za dni Syna Człowieczego”. Jezus nie chce oszukiwać swoich rodaków i mówi im odważne słowa prawdy. Podkreśla, że muszą się spodziewać Jego nadejścia w każdej chwili. Może ono nastąpić w dniu, który będzie jednym z kolejnych, normalnych jak każdy inny, gdy wszyscy będą zajęci swoim sprawami. Pomyślę, jak wykonuję swoje codzienne obowiązki. Czy zdarzyło mi się, że myślałem o nich w kontekście ostatecznego spotkania z Bogiem?

Oprócz historii Noego Jezus przywołuje tragedię ludzi Sodomy i Gomory. W czasach Noego tuż przed potopem, jak i w czasach Lota, poprzedzających zniszczenie Sodomy i Gomory ludzie żyli wykonując swoje codzienne obowiązki. Nie zauważyli w swej beztrosce i myśleniu tylko o dniu dzisiejszym zbliżającej się katastrofy. Nie uczynili nic by zapobiec czy uchronić się przed kataklizmem. Czy potrafię przewidzieć albo zapobiec niepotrzebnym lub trudnym wydarzeniom w moim życiu? Czy było tak że ktoś mnie przestrzegał przed negatywnymi skutkami mojego zachowania, a ja zlekceważyłem ostrzeżenie?

Posługując się porównaniami ze Starego Testamentu, Jezus nie chce powiedzieć, że dzień Syna Człowieczego będzie się łączył z jakimiś kataklizmami, lecz że może nadejść tak samo nieoczekiwanie, jak potop lub zagłada Sodomy.

„Kto będzie się starał zachować swoje życie straci je; a kto je straci, zachowa je”. Jezus przypomina w tym zdaniu inna swoja wypowiedź na temat brania swojego krzyża, czyli spełniania obowiązków swojego życia każdego dnia. Ocali swoje życie ten, kto wiernie, niezależnie od sytuacji, wydarzeń wypełnia swoje powołanie. Robiąc codzienne to, co do niego należy „traci” swoje życie, spala się jak świeca, ale jednocześnie takim stylem życia „zachowa je”.

„Jeden będzie zabrany, a drugi zostawiony”. Jezus przypomina, że każdy człowiek kiedyś stanie przed Bogiem. Czy zdaje sobie sprawę, że w każdej chwili mogę być „zabrany” z tego świata?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Dzień mojej śmierci będzie moim osobistym spotkaniem z Bogiem. Jak mogę najlepiej przygotować się na ten moment?

XXXII tydzień zwykły

sobota

Łk 18, 1-8

I. O czym mówi Bóg?

Jezus chcąc rozpalić w uczniach ducha modlitwy opowiada im przypowieść o sędzi i wdowie. Przykład zaczerpnął z ówczesnych stosunków międzyludzkich. Sędzia opisany jest jako człowiek, którego nie obchodzi ani Bóg, ani inni ludzie. Ze względu na swoją pozycję społeczną może innych lekceważyć. Jego przeciwieństwem jest kobieta, która mieszka w tym samym mieście, ale ze względu, że została wdową jest bezradna wobec swoich przeciwników. Przypowieść pozwala zrozumieć, że relacja między człowiekiem a Bogiem, jest więź między tym, kto potrzebuje pomocy, a osobą, która może zaradzić potrzebom. Wymagana jest jednak cierpliwość i wytrwałość w prośbie.

Aby modlitwa przynosiła owoce, skutki musi być wierna, wytrwała.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus rozpoczynając swoją przypowieść, mówi, że uczniowie „zawsze powinni się modlić i nie ustawać”. To zdanie jest kluczem do prawidłowej interpretacji przypowieści. Wytrwała modlitwa jest testem na wiarę w Opatrzność Boga. Jezus wytrwałość w modlitwie porównuje do „naprzykrzania się”, jakie zastosowała biedna wdowa wobec pewnego siebie sędziego. Grecki czasownik może także przetłumaczyć także: „kręcić się komuś przed oczami”, to znaczy, że jeżeli na czymś mi zależy to jestem gotowy wielokrotnie powtarzać jakąś czynność, będę zdeterminowany w osiągnięciu celu. Pomyśle o mojej modlitwie, czy ma cechy determinacji, naprzykrzania się. Modlic się wytrwale to przede wszystkim regularnie, codziennie, rano i wieczorem. Nie wtedy, kiedy „czuję potrzebę”. Modlitwa – jej regularność – nie może zależeć od mojego samopoczucia.

„Obroń mnie przed moim przeciwnikiem” – prosiła wdowa sędziego, który jawi się jako cynik i egocentryk. Jednak wytrwałość wdowy w proszeniu go skłania w końcu bezbożnego sędziego do dobrego czynu. Jezus na tym przykładzie ukazuje prawdę, że jeżeli tak człowiek jest zdolny do pomocy, o ileż bardziej miłosierny Bóg. „A czy Bóg nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego?” Bóg zawsze odpowiada na nasze modlitwy, i nigdy nie zwleka, zawsze obroni.

Jakie warunki należy muszę spełnić, by Bóg przyszedł mi z pomocą? Jezus przypomina, że powinienem się modlić „dniem i nocą”, tzn. kiedy trzeba to nie jest ważna pora i długość czasu spędzonego przed Bogiem. Konieczna jest wiara, musze wierzyć, że Bóg mi dopomoże.

„Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”. Pytanie Jezusa ma pobudzić uczniów do troski o wiarę. Wytrwała modlitwa buduje i umacnia wiarę, i w ten sposób przygotowuje na ostateczne spotkanie z Jezusem przy końcu czasów.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postanowię sobie wierzyć w pomoc Boga mimo różnych niepowodzeń. Przeczytam fragment Łk 2,37 o wdowie Annie, która modliła się „dniem i nocą”.

XXXIII tydzień zwykły

niedziela rok A

Mt 25, 14-30

I. O czym mówi Bóg?

Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga jest powołany do wszechstronnego i rozwoju. By spełnić to wezwanie Bóg obdarzył go różnymi to darami. Św. Paweł wyraził to słowami: „Według udzielonej nam łaski mamy różne dary dla budowania Ciała Chrystusowego” (Ef 4, 11-12). Przypowieść, którą opowiada Jezus przypomina właśnie tę prawdę: każdy posiada od Boga odpowiednie talenty, które można nazywać darami lub zdolnościami, które zostały mu dane, aby je rozwinął. Wszyscy kiedyś staniemy przed Bogiem, aby okazało się, jakimi byliśmy sługami: czy tymi którzy pomnożyli swoje dary, czy tymi, którzy dary Boże zakopali w ziemi.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Pewien człowiek udając się w podróż, przywołał do siebie swoje sługi i przekazał im swój majątek”. Uświadomię sobie, że to kim jestem i dary jakie od Boga otrzymałem to „Boży majątek”. Pan Bóg dał mi „coś z Siebie”. Zaufał mi i zależy Mu na tym, bym Jego majątku nie zmarnował.

„Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, a trzeciemu jeden; każdemu wg jego zdolności”. Bóg rozdziela swoje dary według swojej woli. Nie można mieć pretensji, że ktoś ma więcej, a inny mniej, ponieważ każdy otrzymuje „według swoich zdolności”, to oznacza różnorodność darów i sposób ich przyjmowania. Otrzymane dary rodzą zobowiązanie przynoszenia owoców. Ważne jest zatem, by dary Boże przyjąć z wdzięcznością, dobrze je w sobie rozpoznać i pragnął je rozwijać. Czy widzę w sobie Boże talenty, za który chciałby szczególnie podziękować? Zapytam się, czy potrafię je nazwać, czy przez ostatnie lata rozwinęły się te dary we mnie?

Człowiek, który powierzył swoim sługom talenty odjechał z nadzieją, że będą one pomnażane. I tak stało się w przypadku dwóch pierwszych. Natomiast trzeci sługa przeniknięty strachem „ukrył swój talent w ziemi”. Otrzymał jeden talent i tyle samo oddaje swemu panu. „Obracanie” talentami – niezależnie ile się ich otrzymało- to miłosna i pełna wdzięczności odpowiedź człowieka na dary Boga. To także odpowiedzialność za osoby, które są obok mnie, ponieważ talenty maja służyć nie tylko mnie, ale i innym: w rodzinie, czy wspólnocie Kościoła.

Największym darem, zdolnością czy talentem, jaki każdy człowiek otrzymał od Boga to miłość. Ostatni sługa został nazwany „złym i gnuśnym”, ponieważ nie pomnożył swojej miłości, nie rozwinął najważniejszego daru: miłowania Boga i drugiego człowieka.

Zastanowię się nad jeszcze jedną prawdą w związku z talentami. Jest jeszcze inne ich znaczenie, trudniejsze w zrozumieniu i przyjęciu. Talent, dar może oznaczać pewien brak, np. brak zdrowia. Czy choroba może być talentem? Tak, bo jak można zmarnować dar zdrowia, tak samo, podobnie można zmarnować dar choroby, cierpienia. Cierpienie jest trudne, ale przeżyte z sensem rozwija duchowo.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyśle o moich talentach otrzymanych od Boga. Który jest we mnie najbardziej zaniedbany? Jaki dar domaga się ode mnie większej pracy?

XXXIII tydzień zwykły

niedziela rok B

Mk 13, 24-32

I. O czym mówi Bóg?

W ostatnich rozdziałach Ewangelii spisanej przez św. Marka jesteśmy świadkami długiej mowy Jezusa, w której zapowiada swoje chwalebne przyjście jako Syna Człowieczego. By bardziej uwyraźnić znaczenie powtórnego przyjścia przy końcu czasów Jezus odwołuje się do wizji zamieszczonej w księdze Daniela (7,13-14) oraz opisów niektórych ksiąg Izajasza. Obrazy wstrząsów kosmicznych, nadzwyczajnych zjawisk mają nie tyle przestraszyć słuchaczy, lecz wywołać w nich pewność nieuchronnego nadejścia końca świata. W drugiej części swej mowy Jezus daje przykład drzewa figowego. Cykl wzrostu i owocowania tego drzewa ma uczyć apostołów, że pośród tego, co widzialne powinni prawidłowo rozpoznawać to, co będzie się działo w przyszłości.

II. Co Bóg mówi do mnie?

W księdze Daniela możemy przeczytać następujące zdania: „Patrzałem w nocnych widzeniach: a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (7, 13-14). Słuchacze Jezusa z pewnością znali ten tekst i rozumieli, co on oznacza. Jezus nie pozostawia wątpliwości, że wszystko „przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7,31). Zastanowię się nad swoim życiem, codziennymi obowiązkami, sprawami, którymi żyję… Czy mam świadomość, że to się kiedyś skończy?

Jezus zapowiada, że gdy przyjdzie pod koniec czasów jako Syn Człowieczy „pośle swoich aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata”. Każdy człowiek „stanie przed trybunałem Boga i zda sprawę o sobie samym”(Rz 14,10). Uświadomię sobie, że czas sądu to będzie spotkanie „twarzą w twarz” z Bogiem, moja najbardziej osobista, intymna rozmowa tylko o moim życiu. Będę sam na sam z uczynkami, które dokonałem: dobrymi i złymi. Co powiedziałbym bym Bogu dzisiaj o moim dotychczasowym życiu? Których wydarzeń by się wstydził, a które z pokora pokazał jako moje duchowe zwycięstwa?

„Od drzewa figowego uczcie się”. Jezus zachęca mnie, bym obserwował przyrodę. To, co się dzieje w świecie przyrody może być dla mnie nauką, jak być wyczulonym na sprawy Boże. Czy mogę podać jakieś zjawisko, wydarzenie , przykład ze świata przyrody, które uświadamia mi jakąś ważną prawdę wiary?

Jezus chce mnie przekonać, że pewność ostatecznego przyjścia Jezusa jest niepodważalna, jednak „o dniu owym lub godzinie nikt nie wie”. Tym samym mówi mi, że najważniejsze jest życie „tu i teraz”, wykorzystywanie każdej chwili dla czynienia dobra, a nie pogrążanie się w spekulacjach czasowych końca świata.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się, by każdy dzień przeżywał w perspektywie ostatecznego spotkania się z Jezusem. Poproszę o pokój serca i większą nadzieję.

XXXIII tydzień zwykły

niedziela rok C

Łk 21, 5-19

I. O czym mówi Bóg?

Jezus znajduje się w świątyni, gdzie najpierw obserwuje, jak ludzie wrzucają ofiary do skarbony świątynnej. Potem rozpoczyna tzw. mowę eschatologiczną, w której porusza kilka różnych tematów: zburzenie świątyni, pojawienie się fałszywych proroków i mesjaszy, wojny między narodami i znaki zapowiadające powtórne przyjście Syna Człowieczego oraz prześladowanie uczniów przyznających się do Niego. Mówi na przemian o przyszłości Izraela i czasach ostatecznych. Wątki historyczne przeplatają się z wypowiedziami symbolicznymi. Zapowiada otwarcie trudne wydarzenia nie po to, by wzbudzić w uczniach lęk czy trwogę, lecz by umocnić ich wiarę i zaufanie do Boga, gdy takie tragiczne wydarzenia zaczną się dziać.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus będąc w pięknej świątyni jerozolimskiej zapowiada: „Przyjdzie czas, że z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu”. Żydzi byli przekonani, że nie ma na świecie wspanialszej budowli, jak ich świątynia. W czasach Jezusa nie była jeszcze w pełni ukończona, a już budziła podziw przybywających do niej. Proroctwo o upadku pięknej i potężnej świątyni , dumy Izraela wskazuje na ulotność i nietrwałość wszystkiego na ziemi, nawet symbolów nienaruszalności, stabilności czy nieprzemijalności. Jedynie czymś trwałym i niepodważalnym jest Bóg i Jego słowo. Czy dla mnie słowo Boże jest punktem odniesienia w podejmowaniu decyzji i ostatecznym drogowskazem?

„Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono. Wielu bowiem przyjdzie pod moim imieniem”. Jezus przestrzega mnie przed osobami, które będą chciały wpływać nam mnie, moje codzienne wybory. Obecne czasy wraz z ogromnym rozwojem technologicznym wprost narzucają siłą nieprzeliczone informacje nie tylko o tym, co się dzieje na świecie, ale wprost wymuszają, by się opowiedzieć za konkretnymi osobami i poglądami, które wyrażają. Bardzo często nie mają nic wspólnego z ewangeliczną hierarchią wartości. Czy jestem uważny na to, co czytam, oglądam? Kto jest moim autorytetem w istotnych sferach mego życia? Z kim rozmawiam o najważniejszych sprawach życia duchowego?

„Podniosą na was ręce i będą was prześladować”. Jezus przypomina, że droga każdego wierzącego wiedzie przez oskarżenia, niezrozumienie, kpinę, odtrącenie czy wręcz prześladowanie, którego konsekwencją może być także uwięzienie. Jezus przypominam mi, że muszę być przygotowany, że moje wiara będzie poddana różnego rodzaju próbom. Dokonywać się to może także w rodzinie, czy gronie najbliższych mi osób. Jednak „będzie to okazja do składania świadectwa wiary”. Czy już doświadczyłem takich sytuacji w moim życiu?

Jezus zapewnia mnie, że w trudnych sytuacjach, które mogą mnie spotkać nie pozostawi mnie samego. Nawet nie muszę się martwić o to, co mam mówić, ponieważ „Ja wam dam wymowę i mądrość”. Podziękuję Jezusowi za Jego bliskość w ważnych momentach mojego życia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

W ufnej modlitwie powierzę Jezusowi moją przyszłość. Poproszę Go o mocną wiarę i zaufanie, że On zawsze będzie przy mnie.

XXXIII tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 18, 35-43

I. O czym mówi Bóg?

Jezus w swej drodze do Jerozolimy zbliża się do Jerycha. To ostatnie miasto na trasie wiodącej wzdłuż Jordanu z Galilei do Judei. Uznawane jest za jedno z najstarszych miast świata i jednocześnie najniżej położone, około 270 metrów poniżej poziomu morza. Przed wejściem do miasta, przy jego bramach Jezus spotyka niewidomego żebraka. Ten, pełen nadziei na uzdrowienie – i to jest niezwykle charakterystyczne – woła do Niego po imieniu i określając Go trzema tytułami mesjańskimi. Jezus uzdrawia niewidomego z jego ślepoty z powodu jego wiary.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Niewidomy siedział przy drodze i żebrał”. Najpierw zastanowię się na losem ludzi niewidomych. Jest to z pewnością jedna z większych tragedii człowieka, gdy nie może nie tylko dostrzec piękna otaczającego go świata, ale zdany jest także w dużej części na pomoc innych ludzi. Czy w moim środowisku są osoby niewidome? Czy pomagam im? Podziękuję Bogu za mój wzrok, możliwość czytania, oglądania, podziwiania tego, co jest wokół mnie.

Bohater dzisiejszej Ewangelii to niewidomy, który żebrał u bram miasta. Dość często można spotkać na ulicach miast ludzi żebrzących. Czynią to z różnych powodów. Zdarzają się także zwykli oszuści licząc na naiwność mijających ludzi, że mimo wszystko wesprą ich finansowo. Jakie jest moje zdanie w sprawie pomagania takim ludziom: czy dawać pieniądze żebrzącym czy nie?

Życiowa sytuacja niewidomego żebraka wskazuje także na moje życie. Może być symbolem mojej bezradności i duchowej ślepoty. Czy kiedykolwiek mógłbym siebie określić jako „ślepego żebraka”, czyli kogoś, kto bardzo potrzebuje pomocy i uzdrowienia mocą Jezusa?

„Jezusie, Synu Dawida, ulituj się nade mną”. Jest rzeczą niezwykłą, że żebrak zwraca się do Jezusa po imieniu. Mówienie do kogoś po imieniu jest przecież wyrazem pewnej śmiałości, odwagi i zażyłości. Niewidomy widzi pierwszy raz Jezusa, a zachowuje się jakby Go wcześniej bardzo dobrze znał. Jednocześnie dodaje do imienia tytuł: „Synu Dawida” wyrażając tym samym szacunek i przekonanie, że Jezus jest oczekiwanym Mesjaszem.

Niewidomy woła do Jezusa z wielkim przekonaniem, jest uparty nie zwracając uwagi na uczniów, którzy upominali go, by umilkł. Wówczas „on jeszcze głośniej wołał”. Pomyślę o mojej modlitwie w chwilach, gdy bardzo potrzebuję Bożej pomocy. Czy jest w niej wytrwały, nieustępliwy, czy raczej szybko się zniechęcam?

„Co chcesz, abym ci uczynił?”. Jezus nie przechodzi obojętnie obok potrzebującego żebraka. Pragnie mu pomóc i spełnia jego prośbę, by miał przywrócony wzrok. Niewidomy ponownie pięknie, a przede wszystkim z zaufaniem zwraca się do Jezusa: „Panie”.

Jezus dowartościowuje niewidomego żebraka. Nie twierdzi, że On go uzdrowił, ale mówi: „Twoja wiara cię uzdrowiła”.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

O co bym poprosił Jezusa, gdyby do mnie skierował pytanie: Co chcesz, abym ci uczynił?”

XXXIII tydzień zwykły

wtorek

Łk 19, 1-10

I. O czym mówi Bóg?

Wczorajszy fragment Ewangelii ukazywał Jezusa, który uzdrowił niewidomego przed wejściem do Jerycha. Dzisiaj wchodzi do miasta. Jerycho znajdowało się na zachodnim brzegu Jordanu w Judei. Jest prawdopodobnie najstarszym nieprzerwanie istniejącym miejscem zamieszkiwanym przez ludzi. W pobliżu obecnego Jerycha już dziewięć tysięcy lat temu istniały trzy odrębne osady ludzkie. Było to spowodowane najprawdopodobniej dogodną lokalizacją – w pobliżu źródła wody – i prowadzącego ze wschodu na zachód szlaku na północ od Morza Martwego. Przechodząc przez miasto Jezus spotyka człowieka o imieniu Zacheusz – „zwierzchnik celników i bardzo bogaty”. Słyszał o Jezusie, dlatego chciał go zobaczyć. Wybrał sposób trochę niekonwencjonalny, który okazał się na szczęście skuteczny.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Zacheusz „chciał zobaczyć Jezusa”. „Człowieka rozwijają spotkania z ludźmi, często przypadkowymi” (Anzelm Grun OSB). Spotkanie Jezusa z Zacheuszem – czy przypadkowe można by się zastanawiać – musi prowadzić do pytania o moje codzienne, wieloletnie spotkania z Jezusem. Może one są przypadkowe, tzn. nie za bardzo je planuję. Mówię sobie: jak będę miał czas to się pomodlę, a jak nie – to nie będzie modlitwy… Jak znajdę czas to pójdę na Mszę świętą czy do spowiedzi, a jak nie…to… Pomyślę szczerze odpowiem sobie, jakie są moje spotkania z Jezusem.

„Pobiegł naprzód i wspiął się na sykomorę, by móc Go ujrzeć”. Zacheusz nie mówi sobie, że dlatego że jest niskiego wzrostu nie będzie mógł zobaczyć Jezusa. Nie jest bierny, ale myśli, co może zrobić, by spełnić swoje plany spotkania się ze znanym Prorokiem i Uzdrowicielem. Co więcej, potrafił wspiąć się na drzewo, czyli trochę ośmieszyć w oczach innych, ale wszystko po to, by zobaczyć Jezusa. Czy aby spotkać się z Jezusem na adoracji czy dodatkowej Eucharystii w tygodniu czynię jakiś wysiłek? Czy każda, choćby najdrobniejsza przeszkoda jest dla mnie usprawiedliwieniem?

„Zacheuszu, zjedź prędko, ponieważ dziś muszę zatrzymać się w twoim domu”. Jezus zawsze chce zatrzymywać się, by spotkać się ze mną. Chce przyjść do mojego domu, czyli mojego serca i ze mną przebywać. Czy potrafię – tak jak Zacheusz – zawsze „przyjmować Go z radością”?

Zacheusza spotkanie z Jezusem radykalnie odmieniło. „Połowę mojego majątku daję ubogim” – obiecuje Zacheusz, i zwraca poczwórnie każdemu, kogo skrzywdził. Tym samym przyznaje, że osobiste spotkanie z Jezusem stało się przełomowym momentem w jego życiu., chwilą odwrócenia się od zachłanności do wielkoduszności. Jezus chce zmieniać także moje życie. Tylko czy Mu na to pozwolę? Zacheusz pozwolił, by Jezus wszedł w jego życie i pozwolił Mu swoje życie zmienić.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zwrócę uwagę na słowo „dziś, dzisiaj” w Ewangeliach. Występuje ono zawsze w przełomowych momentach życia osób, które spotykają Jezusa i oznaczają, że zbawienie dokonuje się w „tym aktualnym” momencie życia. Podziękuję Jezusowi za wszystkie „dziś” dotychczasowego mojego życia.

XXXIII tydzień zwykły

środa

Łk 19, 11-28

I. O czym mówi Bóg?

Opisana przez św. Łukasza przypowieść o minach ma swój odpowiednik w przypowieści o talentach, jaką przekazał św. Mateusz (25, 14-30). Opisy, w głównych tezach są do siebie podobne, ale zawierają także pewne różnice. Wynikają one z wolności, jaką ewangeliści dostosowywali słowa Jezusa do swoich czytelników. Jednak ogólny sens jest taki sam: bogaci panowie opuszczają swój dom i przekazują „miny” lub „talenty” swoim sługom. Dzisiaj czytamy, że „człowiek ze szlachetnego rodu udał się w daleki kraj, by uzyskać dla siebie godność królewską”. Po powrocie będzie rozliczał sługi z talentów. Zanim więc nastąpi królestwo Boże trzeba przejść próbę wierności, zaradności i troski o powierzone dobro.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Wezwał dziesięciu swoich sług, dał im dziesięć min”. Zwrócę uwagę, że każdy ze sług otrzymał tyle samo do pomnożenia. Nie muszę porównywać się z innymi. Każdy człowiek otrzymuje od Boga odpowiednią ilość darów, by prawidłowo się rozwijać. Które dary od Boga uważam za najważniejsze? Za jakie dary chciałby Bogu szczególnie podziękować?

„Zarabiajcie nimi, aż wrócę”. Bóg obdarowując mnie różnymi talentami oczekuje ode mnie jednego: że będę je pomnażał, rozwijał. Moja wdzięczność za otrzymane dary ma się wyrażać we współpracy z Bogiem, bym najpierw je w sobie rozpoznał, a następnie chciał je rozwijać. Czy dbam o swój rozwój duchowy? Które dobro w ostatnich miesiącach potrafiłem pomnożyć?

Jezus opowiadając o „człowieku szlachetnego rodu, który udał się w daleki kraj”, przypomina, że ta podróż będzie miał swój koniec. Nie mogę zatem w nieskończoność odwlekać troski i wysiłku, by moje życie było coraz lepsze. „Gdy wrócił, kazał przywołać sługi, którym dał pieniądze, by dowiedzieć się, co każdy zyskał”. Przypowieść o minach czy talentach jest zapowiedzią powtórnego przyjścia Jezusa i spotkania się z Nim przy końcu czasów. Słudzy są zatem obrazem ludzi wszystkich wieków, którzy otrzymali od Boga różne zdolności, ale pod koniec życia muszą powiedzieć, jak je przez całe życie wykorzystywali. Czy otrzymane dary rozwinęli z korzyścią dla siebie i ku pożytkowi innych? Pomyślę, czy moimi darami pomagam innym ludziom?

Gdy słudzy rozliczyli się ze swoich talentów, pan określa ich jako „dobrych” lub „złych”. Ci, którzy pomnożyli talenty są docenieni i wyróżnieni. Sługa, który oddał „zawiniętą w chustę” jedną minę został surowo oceniony przez swego pana. Czy mam świadomość, że Bóg – owszem – jest miłosierny, ale także sprawiedliwy. Chce szczerze i uczciwe patrzeć na moje życie, moje osobiste decyzje i wybory. Nie będzie mnie oszukiwał, gdy okaże się, że niektóre dary „zakopałem w ziemi”.

Trzeci sługa ma bardzo negatywne zdanie o swym panu. Mówi: „chcesz brać tam, gdzieś nie położył, i żąć, czegoś nie posiał”. I dodatkowo czuje przed nim lek. Pomyślę, jaki mam obraz Boga? Kim dla mnie przede wszystkim jest?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przypatrzę się swoim talentom i ocenię je, które z nich rozwinąłem w sobie, a które zaniedbałem? Które talenty chciałbym bardziej rozwijać w najbliższym czasie?

XXXIII tydzień zwykły

czwartek

Łk 19, 41-44

I. O czym mówi Bóg?

Bibliści wskazują dwa miasta w życiu i misji Jezusa. Pierwszym z nich była Betania. W Betanii miał przyjaciół: łazarza, Marię i Martę. Był to niejako dla Niego drugi dom, miejsce, gdzie się bezpiecznie czuł. Drugim ważnym miastem była Jerozolima. Była miejscem świętym, tam znajdowała się Świątynia, ale nigdy w niej nie czuł się dobrze. Była jednak ważna, ponieważ była ostatecznym celem Jego misji i miejscem zakończenia życia. Jezus płacze nad Jerozolimą, gdyż to niezwykłe miasto, w którym oddaje się kult Jego Ojcu, nie rozpoznało przyjścia Mesjasza. Miasto Boga, miasto wybudowane dla Boga, miasto poświęcone Bogu – nie rozpoznało Syna Bożego.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus zbliża się do Jerozolimy. Choć przeżył bardzo wiele trudnych chwil, to było to jednak Miasto Święte, z cudowną Świątynią, którą uważano za jeden z cudów ówczesnego świata. To zbliżanie się do Jerozolimy oznacza, że bardzo zbliża się czas ostatnich dni Jezusa. Jerozolimy miała stać się miejscem męki i śmierci Jezusa. Przed Nim trudne dni, jednak podąża ku niej… Pomyślę o sytuacjach, które wiem, że będą dla mnie przykre czy nieprzyjemne. Jak na nie reaguję?

Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy „na widok miasta zapłakał”. Ewangelie dwa razy wspominają o płaczu Jezusa: przy grobie Łazarza i gdy patrzył na Jerozolimę. Opisują je dwa różne czasowniki. Przy grobie Łazarza Jezus cicho łkał, ronił łzy i płakał w milczeniu, natomiast łzom nad Świętym Miastem towarzyszył lament. Jezus płacze, ponieważ Jerozolima, która była świadkiem Jego przepowiadania, cudów odrzuciła Go. Uświadomię sobie, że można być blisko świątyni, Boga, zajmować się Jego sprawami, a nie rozpoznawać Go w najistotniejszych wydarzeniach. Rutyna i schematy religijne mogą zasłaniać mi przychodzącego i objawiającego się w codzienności Boga. Taki człowiek staje się jak oblężona twierdza, ściśnięta zewsząd, skazana na zniszczenie. Bóg nie chce takich kościołów, takiej mojej wiary, w której zamykam Boga i izoluje siebie od innych. Muszę uczyć się rozeznawać, czego Bóg oczekuje ode mnie w codzienności.

„O, gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi”. Jezus w wielu miejscach mówił o pokoju. Przede wszystkim mówiono o Nim w dniu narodzin, że jest „księciem pokoju”. Do apostołów mówił, że tyko On jest obdarzyć ich prawdziwym pokojem, a „nie takim, jaki daje świat”. Pomyślę, czy jestem człowiekiem pokoju, czy inni w moim towarzystwie czują się bezpiecznie, czy ktoś kiedykolwiek powiedział mi, że potrafię wprowadzać pokój, zgodę w napiętych sytuacjach rodzinnych czy zawodowych.

Jezus zapłakał nad Jerozolimą, ponieważ odrzuciła dar pokoju, nie jest w stanie uniknąć zbliżającej się tragedii zniszczenia i „nie rozpoznała czasu swego nawiedzenia”. Przyjście Jezusa na ziemię, cala Jego działalność publiczna była czasem łaski. Niestety znawcy Prawa i Proroków źle interpretowali Jego znaki i odrzucili głoszone przez Jezusa orędzie. Rozminęli się z przychodzącym do nich Bogiem.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Postaram się, by moje zachowanie, decyzje czy słowa nie były dla innych powodem płaczu.

XXXIII tydzień zwykły

piątek

Łk 19, 45-48

I. O czym mówi Bóg?

Po wjeździe do Jerozolimy Jezus udaje się do świątyni. Wszedłszy do niej powyrzucał tych, którzy zajmowali się w niej handlem. W dziedzińcu zewnętrznym zwanym Dziedzińcem Pogan można było spotkać handlarzy sprzedających zwierzęta przeznaczone na ofiarę i bankierów wymieniających pieniądz rzymskie i greckie na sykle. Dynamiczne czy w pewnym sensie kontrowersyjne zachowanie Jezusa to prorocki gest. Czuje się gospodarzem świątyni i ukazuje wszystkim, że troska o Dom Ojca jest Jego zadaniem. Przestrzega tym samym, że jeśli nie zmieni się nastawienie ludzi do domu Bożego zostanie on utracony. I tak się później stało.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Jezus wszedł do świątyni i zaczął wyrzucać z niej sprzedających w niej”. Spróbuję zrozumieć zachowanie Jezusa. Widzi, że w domu Boga dzieją się rzeczy, które nie licują z godnością świątyni. Nie może się pogodzić, że ludzie wierzący w Boga zapomnieli, gdzie są i jak winni się zachowywać w domu Jego Ojca. Uczynili z miejsca świętego „jaskinię zbójców”. Uświadomię sobie, że bezczeszczę świątynię zawsze, gdy w niej jestem, a nie rozmawiam z Bogiem, jak z Ojcem. Gdy na modlitwie się nudzę, albo myślę o sprawach nie związanych z wiarą. gdy Pomyślę o moim zachowaniu się w Kościele, czy jest dla mnie miejsce osobistej rozmowy z Ojcem?

„Mój dom będzie domem modlitwy”. Jezus odwołuje się do fragmentu księgi proroka Izajasza: „Przyprowadzę wszystkich na moją Święta Górę i rozweselę w moim domu modlitwy…, bo dom mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów” (Iz 56,7). Świątynia to przede wszystkim dom modlitwy, miejsce spotkania człowieka z Bogiem. Jezus wyrzucając handlujących i bankierów chce przypomnieć o godności i świętości sanktuarium w Jerozolimie. Oczyszcza świątynię z tego, co sprzeciwia się jej powołaniu, czyli przebywania w niej, by zostało uświęcone życie ludzi przybywających do niej. Wyrzucenie ludzi, którzy byli w świątyni nie z powodów czysto religijnych przypomina i symbolizuje moje życie, które nieustannie potrzebuje porządkowania,oczyszczenia z tego co plami serce, wyrzucania z siebie złych przyzwyczajeń czy skłonności. Św. Paweł przypominał o tej prawie swoim wiernym w Koryncie: „Wy jesteście świątynią Boga żywego. Tak jak mówi Bóg: będę w nich mieszkał” (1 Kor 6,16).

Druga część Jezusowego zdania: „Uczyniliście z niego (domu Ojca) jaskinię zbójców” jest zaczerpnięta z księgi proroka Jeremiasza. Prorok mówił: „Czy może uważacie, że ten dom, który nosi moje imię, jest kryjówką zbójców?” (7, 11). To część dłuższej mowy Jeremiasza, w której piętnuje przewrotną religijność swych rodaków. Składali oni bowiem ofiary w świątyni i byli tym samym przekonani, że nimi zapewnią sobie bezpieczeństwo i obronę przed wrogiem, by potem wrócić do swego „normalnego” życia, czyli związanego z kradzieżą, oszustwami i nie przestrzeganiem Prawa.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Zwrócę uwagę na mój ubiór, gdy idę do Kościoła: czy jest odpowiedni na liturgię i różni się od ubrań noszonych w tygodniu? Czy muszę mieć wówczas telefon komórkowy przy sobie? Czy po zakończeniu liturgii w niedzielę nie chodzę na zakupy?

XXXIII tydzień zwykły

sobota

Łk 20, 27-40

I. O czym mówi Bóg?

Sadyceusze, którzy nie wierzyli w zmartwychwstanie, opowiadają Jezusowi historię, która teoretycznie mogłaby się wydarzyć. Jedna kobieta poślubiła w sumie siedmiu mężczyzn, którzy byli braćmi. Każdego, z którym wzięła ślub po jakimś czasie umierał – a zgodnie z prawem lewiratu – zostawała żoną kolejnego z braci. Sytuacja przedstawiona przez sadyceuszów miała posłużyć ośmieszeniu prawdy o zmartwychwstaniu wszystkich ludzi. Jezus daje im odpowiedź powołując się na logiczne argumenty z Biblii. Chytry plan sadyceuszów nie udał się. Musieli po raz kolejny przyznać rację Jezusowi.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Podeszło do Jezusa kilku sadyceuszów, którzy twierdzą, że nie ma zmartwychwstania”. Uświadomię sobie, że duch sadyceuszów trwa do dzisiaj. Wielu uznających się za chrześcijan nie wierzą w zmartwychwstanie. A św. Paweł przypomina: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstawał daremna jest nasza wiara” (1 Kor 15, 17). Czy wierzę w zmartwychwstanie Jezusa i że ja kiedyś po śmierci powstanę do nowego życia?

Sadyceusze, powołując się księgę Powtórzonego Prawa (25, 5-6) przekonują Jezusa, że Mojżesz nakazał, że „jeśli umrze czyjś brat, który miał żonę, a był bezdzietny, niech jego brat weźmie wdowę i niech wzbudzi potomstwo swemu bratu”. I wymyślają historię kobiety i siedmiu braci, którzy brali ją za żonę po śmierci kolejnych mężów nie pozostawiając potomstwa. Zadają Mu pytanie: „Przy zmartwychwstaniu więc, którego z nich będzie żoną? Wszyscy siedmiu bowiem mieli ją za żonę?”. Jezus wskazał im, że życie po śmierci różni się od tego doczesnego. W wieczności małżeństwo nie będzie już potrzebne, ponieważ nieśmiertelność usuwa konieczność przekazywania życia i podtrzymywania istnienia rodziny.

„Ci, którzy są uznani za godnych udziału w świecie przyszłym, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić”. Nie mogę porównywać życia na ziemi i wydarzeń, które się dzieją między ludźmi do życia w niebie. Szczęście życia wiecznego z Bogiem w sposób niewyobrażalny przekracza myślenie ludzkie. Jest nie do ogarnięcia i trudno je wyrazić słowami i pojęciami, których używamy na co dzień. Jak pojmuję „życie wieczne”, co ono dla mnie oznacza, jak bym opisał swoim słowami „szczęście w niebie”?

Nie dość, że historia jest mało prawdopodobna to najgorsze w całej sytuacji jest podejście sadyceuszów do Jezusa. Pytają Jezusa chcąc „podchwycić Go na słowie”, tzn. udowodnić Mu, że się myli. Pomyślę o moich rozmowach z Jezusem, o moim sposobie zadawania Mu pytań. Czy są szczere, czy w modlitwie potrafię słuchać, co Jezus ma mi do powiedzenia, a nie szukam potwierdzenia swoich racji?

„Bóg nie jest Bogiem umarłych, ale żywych”. Jezus objawiając się Mojżeszowi jako ten, który wciąż pozostaje Bogiem jego przodków udowadnia, ze oni żyją. I On jest dla wszystkich stworzeń źródłem i celem istnienia. Bez Niego nie ma życia w świecie. Czy jestem, zatem osobą, która „żyje”, tzn. nieustannie się rozwija?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odmówię cały psalm, który rozpoczyna się słowami: „Boże, mój Boże szukam Ciebie, i pragnie Ciebie moja dusza” ( Ps 63).

XXXIV tydzień zwykły

Niedziela Chrystusa Króla Wszechświata rok A

Mt 25, 31-46

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszy fragment Ewangelii z dwudziestego piątego rozdziału Ewangelii wg Mateusza to klasyczny opis Sądu Ostatecznego, który jest częścią tzw. mowy eschatologicznej. Główny akcent tego co mówi Jezus dotyczy miłości wobec drugiego człowieka, która w życiu zwłaszcza ludzi wierzących musi się wyrażać w konkretnym geście. W czasie sądu Król stwierdzi tylko to, co zrobiliśmy, albo co zaniedbaliśmy dla braci i sióstr, kierując się miłością miłosierną. Jezus przypomina, że przy końcu czasów pierwsze przykazanie miłości Boga niejako staje się równe drugiemu wobec bliźniego, ponieważ On sam utożsamia się za każdym, a zwłaszcza będącym w potrzebie człowiekiem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, i oddzieli On jednych od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów”. Uświadomię sobie podstawową i niezwykle ważną prawdę: przyjdzie tak moment w historii świata, że „Każdy stanie przed trybunałem Boga, aby zdać sprawę o sobie samym Bogu” (Rz 14,10), czyli że każdy człowiek będzie odpowiadał przed Bogiem za siebie. To, kim się stanę przez całe życie i to, co uczyniłem wobec drugiego człowieka będzie dla mnie obroną lub oskarżeniem.

„Byłem głodny, a daliście mi jeść; byłem spragniony, a daliście mi pić…”. Jezus wylicza sześć konkretnych czynów miłości wobec człowieka będącego w potrzebie. Przemyślę każdy z nich spokojnie i powoli, i odpowiem sobie: który z gestów miłosierdzia jest w moim życiu najbardziej zaniedbany?

„Wówczas zapytają sprawiedliwi: Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie?”. Ludzie czyniący dobro, nazwani są sprawiedliwymi, są zdziwieni, że kiedykolwiek pomagali wprost Jezusowi; że Go nakarmili, napoili lub odziali. Widać, że czynili dobro bezinteresownie, „po cichu”, nie chcąc, by ktokolwiek dowiedział się o tym. Zapamiętam, że Jezus nie wymaga ode mnie nadzwyczajnych czynności wobec drugiego człowieka. Podczas rozmowy ze mną na Sądzie Ostatecznym zapyta mnie o proste, codzienne gesty miłości. Czy potrafię być dobry i miłosierny wobec potrzebujących nie oczekując za swojej zaangażowanie podziękowania lub pochwały?

„Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych moich braci najmniejszych, uczyniliście dla Mnie”. Jezus utożsamia się z tymi, którzy są biedni, samotni, odrzuceni czy pogardzani. „Najmniejsi bracia Jezusa” to często najbardziej nieporadni, najsłabsi i nie dający sobie rady w życiu ludzie. Jezus doświadczył na ziemi głodu, nagości, samotności i cierpienia, dlatego upomni się o moje traktowanie takich osób na mojej drodze życia.

„Idźcie precz ode Mnie, bo byłem godny, a nie daliście mi jeść…, bo wszystko, czego nie uczyniliście dla moich braci najmniejszych Mnieście nie uczynili”. Słowa Jezus jasno pokazują, ze można zostać „błogosławionym” lub „przeklętym” na wieki. Mogę usłyszeć słowa: Zbliżcie się…” lub „Odejdźcie ode Mnie…”. To zależy nie od Boga, ale ode mnie: jaki będę wobec najbardziej potrzebujących.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przypomnę sobie bliźniego uczynki miłosierdzia wobec ciała: głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać, podróżnych w dom przyjąć, więźniów pocieszać, chorych nawiedzać, umarłych pogrzebać.

XXXIV tydzień zwykły

Niedziela Chrystusa Króla Wszechświata rok B

J 18, 33b-37

I. O czym mówi Bóg?

Znajdujemy się w osiemnastym rozdziale Ewangelii wg św. Jana. Rozpoczyna się aresztowaniem Jezusa w ogrodzie za potokiem Cedron. Najpierw Jezus został zaprowadzony do Annasza, a ten po krótkim przesłuchaniu odesłał Go do Kajfasza. Później Jezusa postawiono przed Piłatem. Namiestnik rzymski nie wykazywał większego zaangażowania wobec oskarżeń Żydów, jakie mu przedstawiono w związku z Jezusem. Uważał, że jest wewnętrzna sprawa przywódców Izraela i inni powinni rozstrzygnąć swój spór z Jezusem. Piłat rozpoczynając rozmowę z Jezusem, jak to było w ich zwyczaju, pyta o tożsamość Jezusa. Odpowiedź jaką daje Jezus Piłatowi ma wielkie znaczenie: to refleksja nad królewskością Jezusa, i pytaniem co to znaczy być królem.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Piłat rzekł do Jezusa: czy Ty jesteś Królem żydowskim?”. Tym zasadniczym pytaniem rozpoczyna się krótki dialog Jezusa z Piłatem. Piłat chce się dowiedzieć, kim Jezus jest? Przypomnę sobie spotkanie Jezusa z apostołami, gdy pytał ich: „A wy za kogo Mnie uważacie?”.

Jezus wobec Piłata najpierw zachowuje się jak typowy semita: na postawione Mu pytanie odpowiada pytaniem, później jednak stanowczo oświadcza: „Królestwo moje nie jest z tego świata”. To znaczy, że ten świat nie jest źródłem, ani właściwym miejscem władzy Jezusa. Dla podkreślenia tej prawdy Jezus powtarza, że Jego królestwo „nie jest z tego świata” i dodaje, że „gdyby było z tego świata” to „słudzy moi biliby się, abym nie został wydany”.

„Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli Ci o Mnie?”. Pytanie skierowane do Piłata jest dla mnie okazją, by odpowiedzieć sobie, czy moja wiedza o Jezusie jest wystarczająca? Czy to, co wiem o moim Mistrzu jest wynikiem modlitwy z Jezusem? W w momentach osobistej adoracji wsłuchuję się w słowa, które mówią mi o Nim?

Podczas aresztowania nikt, poza porywczym i w sumie niepotrzebnym gestem Piotra, nie bronił Jezusa. Tym samym Jezus potwierdza, uspokajając Piłata, że Jego celem nie jest sięganie po władzę polityczną, zatem Jego życie i działalność nie stanowi żadnego zagrożenia dla cesarza. Patrząc na Jezusa związanego i stającego przed Piłatem, czy chcę należeć do Jego wspólnoty. To osoby, które wyrzekają się wszelakiego rodzaju przemocy?

„Na to przeszedłem na świat, by dać świadectwo prawdzie”. Jezus potwierdzając, że jest królem, jednocześnie wyjaśnia główny cel przyjścia na świat: dawać świadectwo prawdzie. Prawda jest utożsamiana ze Słowem Bożym, zatem Jezus narodził się po to, by objawić to co widział i słyszał od Ojca. Zapytam się, czy chcę tak jak Jezus być człowiekiem prawdy i bronić prawdy. Być człowiekiem prawdy to znaczy, że fundamentem i zasadą mojego postępowania jest głoszone słowo prawdy przez Jezusa. Poproszę Go, by mnie nauczyć żyć w prawdzie.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Odświeżę w sobie sześć prawd wiary. Zapytam się, czy przyjmuję je jako zasady mojego życia?

XXXIV tydzień zwykły

Niedziela Chrystusa Króla Wszechświata rok C

Łk 23, 35-43

I. O czym mówi Bóg?

Scena ukrzyżowania Jezusa. Wokół krzyża zebrał się tłum bacznie obserwujący całe wydarzenie. Są także przywódcy religijni Izraela – stoją jakby chcieli się upewnić, że Ten, którego prześladowali i czyhali na Jego życie na pewno umrze. Koło krzyża stoją żołnierze, którzy się z cierpiącego i umierającego Jezusa naigrywają. Po obu stronach Jezusa, najbliżej Niego są dwaj złoczyńcy, którzy z Mim rozmawiają. Całości dopełniają pełne nadziei słowa Jezusa. Dla wielu zebranych wokół krzyża, którzy liczyli, że Jezus odbuduje siłę polityczną Izraela, był to widok pełen pesymizmu. Tablica umieszczona nad głową Jezusa mówiąca o Jego królewskości była upokorzeniem. Jezus umiera nie będąc rozumiany i do końca drwiąco i szyderczo wyśmiewany.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”. Serię szyderstw i kpin wobec umierającego Jezusa rozpoczynają duchowi przywódcy. Posługują się argumentem, którym posłużył się szatan na pustyni, poddając Jezusa trzeciej próbie: „Jeśli jesteś Synem Bożym…”. Kpią z więzi, jak łączy Jezusa z Ojcem, poddając ją w wątpliwość. Sugerują, że jeśli Jezus jest umiłowanym przez Ojca i Bożym pomazańcem, nie powinien mieć problemów, by pomóc sobie w tak tragicznej sytuacji. Męka na krzyżu to czas ponownego kuszenia Jezusa. Uświadomię sobie, że moja walka duchowa, podobnie jak Jezusa, będzie trwała do końca mojego życia.

Do kpin duchownych dołączyli żołnierze, którzy katowali Jezusa podczas drogi na Golgotę. Podając Mu ocet – dla chłopów i żołnierzy był to orzeźwiający napój, kwaśne wino zmieszane z wodą i jakami – liczyli, że podtrzymując Jezusa przy życiu będą mogli dłużej z Niego szydzić. Jezus wszystko znosi z cichością i w cierpliwości. Na szyderstwa odpowiada milczeniem. Przypomnę sobie najbardziej upokarzające sytuacje w moim życiu. Jak się wówczas zachowywałem?

Słowa skargi i wyrzutów kieruje do Jezusa także jeden ze skazanych ukrzyżowany razem z Nim. Podobnie, jak członkowie wysokiej Rady poddaje Jezusa ponownie tej samej pokusie: zrezygnowania z cierpienia. Tym bardziej, że Jezus zawze był wrażliwy na cierpienia innych. Wisząc na krzyżu, słyszy: „Wybaw więc nas i siebie”. Jezus przypomina mi, że będą wydarzenia w moim życiu, w których nie będą mógł uciec od cierpienia, od tragicznych sytuacji, gdzie będę mógł łączyć swoje cierpienia z cierpieniami Jezusa.

„Jezu wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa”. Tzw. dobry łotr dokonuje nawrócenia. W swoim cierpieniu znajduje siłę, by prosić Jezusa. Prośba skruszonego łotra wyraża wiarę, że Jezus jest oczekiwanym Mesjaszem. Stając twarzą w twarz ze śmiercią, wykorzystuje ostatni moment swego życia, by odmienić życie po śmierci.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się za wszystkich umierając, szczególnie osoby, które w ostatnich dniach życia nie były u spowiedzi, by znaleźli w sobie siły, by nie odchodzi z tego świata nie pojednani z Bogiem i najbliższymi.

XXXIV tydzień zwykły

poniedziałek

Łk 21, 1-4

I. O czym mówi Bóg?

W czasie swojej podróży do Jerozolimy Jezus kilkakrotnie podkreślał, że prawdziwy Jego uczeń, jeśli chce podążać Jego drogą musi się wyzbyć wszystkiego, co posiada. Będą w świątyni jerozolimskiej zobaczył autentyczny przykład dla swoich słów. Zauważył uboga, która wrzucała ofiarę do skarbony świątynnej. Świątynia jerozolimska posiadał 13 skarbon na dobrowolne i obowiązkowe ofiary pielgrzymów. Znajdowały się one w miejscu dostępnym tylko dla członków narodu wybranego, na tzw. dziedzińcu Kobiet. Jezus obserwuje wdowę i na podstawie jej zachowania chce ukazać, czym jest prawdziwa pobożność i wiara.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus zawsze był dobrym obserwatorem. Potrafił widzieć więcej i to, co po ludzku jest trudne do zauważenia. Nie inaczej jest w przypadku dzisiejszego fragmentu Ewangelii. On dostrzega jedną osobę, na którą rzesza ludzi zgromadzonych w świątyni nie zwraca w ogóle uwagi. „Zobaczył, jak jakaś uboga wdowa wrzuciła dwa pieniążki”. Ofiara jaką złożyła ta kobieta nie była wielka. Jednak Jezus swoim przenikliwym spojrzeniem zawsze dostrzega prostego i szczerego człowieka. Potrafi zauważyć nawet najbardziej ukryty jest miłości i dobroci. „Nie tak patrzy Bóg jak widzi człowiek. Bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Pan natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16, 7). Bóg widzi to, co zakryte przed oczami ludzi.

Uboga wdowa jest symbolem człowieka bezbronnego, narażonego na złe traktowanie i skazanego na biedę. W środowisku żydowskim wdowa była pozbawiona wielu praw, np. dziedziczenia po swoim mężu, stąd najczęściej była osobą biedną i pozbawioną środków do życia. Jezus wielokrotnie spotykał wdowy, rozumiał ich bardzo ciężki los i pomagał im.

„Wrzuciła dwa pieniążki”. Jezus dostrzegł, jak niewielka ofiarę złożyła uboga wdowa. Wrzuciła dwa pieniążki, drobniaki, czyli tzw. dwa leptony. Lepton był najmniejszą ofiarą z brązu, będącą wówczas w obiegu płatniczym. Można było za nie kupić zaledwie kawałek chleba.

„Naprawdę, mówię wam: ta uboga wdowa wrzuciła więcej niż wszyscy inni”. Jezus dostrzega, że ubóstwo wdowy nie przeszkadza być jej wspaniałomyślną. Wielkość daru nie jest bowiem mierzona wysokością ofiarowanej kwoty, lecz zależy od możliwości ofiarodawcy i intencji serca. Czy mogę powiedzieć o sobie, że jest człowiekiem o hojnym sercu? Czym jest mi się najtrudniej podzielić?

„Wszyscy bowiem wrzucali z tego, co im zbywało, ona zaś wrzuciła wszystko, co miała na utrzymanie”. W oryginale greckim użyte jest słowo „bios” (życie), a wówczas można był przetłumaczyć to zdanie, że kobieta oddała na ofiarę „całe swoje życie”. Daje Bogu wszystko, ufając, że Bóg będzie ja wspierał swoją pomocą.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę, czy stać mnie i byłbym gotowy oddawać „dziesięcinę”, czyli 10% moich dochodów na potrzeby Kościoła czy innych instytucji charytatywnych?

XXXIV tydzień zwykły

wtorek

Łk 21, 5-11

I. O czym mówi Bóg?

„Ten, kto nie widział świątyni Heroda, nigdy w swoim życiu nie widział wspaniałej budowli” – takie słowa wypowiadano o świątyni jerozolimskiej. Budowana była ponad 80 lat (od 22 roku przed Ch. do 64 po Ch.). Efekt końcowy był imponujący zarówno pod względem architektonicznym, jak końcowymi pracami, które ozdabiały wszystkie portyki. Każdy do przybywał do Jerozolimy i nawiedzał świątynię powracał z niezapomnianymi wrażeniami. Proroctwo Jezusa o upadku pięknej i potężnej świątyni jerozolimskiej, dumy Izraela wskazuje na ulotność i nietrwałość wszystkiego na ziemi. Jednocześnie Jezus w tzw. mowie eschatologicznej zapowiada czas próby dla ludzi wierzących. Dotyczyło to zarówno lat najbliższych, jak i czasów ostatecznych.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Wielu pielgrzymów przybywających na święto Paschy do Jerozolimy z podziwem oglądali niezwykłą świątynię wybudowaną z polecenia Heroda Wielkiego. Mówiono o niej, że jak żadna inna świątynia jest „przyozdobiona pięknymi kamieniami i darami”. Jezus także na pewno podziwiał kunszt architektów i wykonawców domu Ojca. Czy potrafię zachwycać się niezwykłymi budowami świątyń, nie tylko chrześcijańskich? Która z katedr lub mniej znanych świątyń jest mi szczególnie bliska i z jakiego powodu?

Jezus nie bał się wypowiedzieć przykrych słów o przyszłości pięknej świątyni: „Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie nie zostanie kamień na kamieniu”. Proroctwo Jezusa spełniło się za około czterdzieści lat, czyli zaledwie sześć lat po ukończeniu wszelkich prac. Tymi słowy mój Mistrz przypomina mi, że nawet najpiękniejsza świątynia ma mi przypominać o Tym, dla którego została wybudowana: o Bogu, który jako jedyny jest wieczny i niezmienny; tylko Bóg jest jedynym gwarantem mojego życia i na Nim oraz z Nim powinienem budować moją przyszłość. Czy szczerze mogę powiedzieć, że Bóg jest fundamentem mego życia i źródłem dla moich decyzji?

„Strzeżcie się, żeby was nie zwiedziono”. Jezus w odpowiedzi na pytanie, kiedy nastąpią ostatnie dni i jakie znaki temu towarzyszyć będą, przestrzega swoich słuchaczy przed niepotrzebnym poszukiwaniem nowinek i nadzwyczajnych zjawisk. Każdy wierzący winien być uważny kogo słucha, i kto jest dla niego autorytetem, ponieważ zawsze byli i będą ludzie, którzy w imię Boga będą chcieli zdobyć zaufanie wierzących. Pomyślę, do kogo bym się zwrócił w trudnych momentach mojego życia? Kogo najchętniej słucham, gdy przezywam jakieś niepokoje?

„Nie trwóżcie się”. Jezus chce wlać pokój i nadzieję w moje serce, gdy będę przeżywał różnego rodzaju trudności, gdy pojawią się niepewne sytuacje lub będę doświadczał wprost tragicznych wydarzeń. By dobrze i ze spokojem przeżywać różne kryzysowe sytuacje muszę nauczyć się rozeznawać, umiejętnie pytać się, czy osoby albo wydarzenia przybliżają mnie do Boga. Pomodlę się o cierpliwość i ufność w słowo Boże. Ono winno być dla mnie ostatecznym punktem odniesienia.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podczas modlitwy wieczornej zawierzę Bogu moją najbliższą przyszłość. Nie wiem, co mnie czeka, ale z ufnością wypowiem do Boga słowa: „Tobie Boże zaufałem, nie zawstydzę się na wieki”.

XXXIV tydzień zwykły

środa

Łk 21, 12-19

I. O czym mówi Bóg?

Dzisiejszego dnia czytamy drugą cześć tzw. Mowy eschatologicznej. Jezus zapowiada prześladowania, które po Jego odejściu dotkną ludzi wierzących. Prześladowania przyjdą nie tylko ze strony ludzi walczących z Bogiem i Kościołem, ale należy być przygotowanym na wrogość i niechęć ze strony rodziny i przyjaciół. Choć prześladowania maja na celu zniszczenie Kościoła to ostatecznie, jeśli wierzący prawidło je przeżyją, przyniosą odmienny skutek od tego, co zamierzali prześladowcy. Jezus zapewnia swoich uczniów, że nie zbytnio lękać się prześladowań, przesłuchiwań ani martwić się o sposób obrony przed przeciwnikami. W odpowiednim czasie otrzymają stosowną pomoc od Boga. Najważniejsze, by okazali wierność i nie bali się dać świadectwa Jezusowi i Jego słowu.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Podniosą na was ręce i będą was prześladować”. Słowo Jezusa są trudne i wymagające, ale chce mi przypomnieć, że od momentu, gdy zdecydowałem się być Jego uczniem i należeć do wspólnoty wierzących w Niego, muszę w moje życie włączyć trudne doświadczenia związane z odwagą przyznawania się do Jezusa. „Nie jest uczeń nad mistrza”. Mój Mistrz przypomina mi tylko, że wiernie podążając za Nim, muszę być przygotowany na wydarzenia, które i Jego dotknęły. Czy doświadczyłem już jakieś formy prześladowania za wyznawana wiarę, czy byłem ośmieszony z powodu przyznania się do Boga?

„Będzie to dla was sposobność do składania świadectwa”. Trudności czy wręcz prześladowania ze względu na przynależność do Chrystusa i Kościoła choć zawsze wiązały się cierpieniem czy nawet śmiercią, stawały się także momentami dawania świadectwa. Męczennik oddający życie za wiarę był największym świadkiem Chrystusa. Świadek Jezusa, który nie wstydził się wiary w Boga często musiał liczyć się z utratą życia. Stąd w języku greckim świadek i męczennik określa to samo słowo: „martys”. Historia Kościoła pokazuje pewien paradoks: prześladowania chrześcijan, które miały zniszczyć Kościół, zawsze przyczyniały się do jego rozwoju. Czy kiedykolwiek myślałem, że odważne wyznawanie wiary może doprowadzić mnie do śmierci?

„Postanówcie sobie w sercu nie obmyślać naprzód swej obrony”. Jezus uświadamia mi, że nie przygotowywać się wcześniej do bronienia się w czasie prześladowań. Tragiczne wydarzenia w Kościele zawsze są szczególnym działaniem Boga i Ducha Świętego. Zapewnia mnie, że Bóg da mi w każdej trudnej chwili odpowiednie słowo, wobec konkretnej osoby. Będzie przy mnie tak blisko, że przeciwnik nie będzie w stanie znaleźć argumentów przeciwko mnie. Już pierwsze lata dziejów Kościoła w Jerozolimie pokazały prawdziwość słów Jezusa. Apostołowie, którzy z powodu głoszenia nauki o zmartwychwstałym Jezusie zostali aresztowani i postawieni przed Wysoką Radą, za każdym razem Duch święty napełniał ich niezwykłą mądrością i odwagą. W chwili modlitwy zawierzę moją przyszłość i poproszę o zaufanie Bogu.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam tekst z Dz 4,1-21 albo 5, 12-42 o odwadze i mądrości apostołów, gdy byli przesłuchiwani przed Sanhedrynem.

XXXIV tydzień zwykły

czwartek

Łk 21, 20-28

I. O czym mówi Bóg?

Poprzednie wersety Ewangelii zapowiadały prześladowania wierzących. Dzisiaj Jezus mówi uczniom o zniszczeniu Jerozolimy i świątyni oraz językiem apokaliptycznym opisuje przyjście Syna Człowieczego. Najpierw Jezus wskazuje, że znakiem bliskiego zburzenia Jeruzalem będzie otoczenie miasta przez wrogie wojska. Zaleca, by w porę opuścić Święte Miasto, ponieważ nieprzyjaciele będą gotowi doszczętnie je zniszczyć, nie oszczędzając także życia tych, którzy w nim pozostaną. „Jedni polegną od miecza, a drugich zapędza w niewolę. Jeruzalem będzie deptane przez pogan”. Jednak zło i prześladowania mają swój kres. Jezus wlewa nadzieje w serca uczniów i zapewnia, że koniec czas należy do Niego.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Skoro ujrzycie otoczoną Jerozolimę przez wojska…”. Święte Miasto atakowane przez obecne wojska jest symbolem i obrazem życia każdego wierzącego, który musi być przygotowany na duchowe ataki nieprzyjaciela. Jezus nigdy swoim uczniom nie obiecywał łatwego życia. Przestrzegał ich, by zawsze byli gotowi, by stawić czoło różnego rodzaju trudnościom. Szatan tylko czeka, by dokonać spustoszenia mojej świątyni życia. Czy zdaję sobie sprawę z zagrożeń? Czy jestem uważny w podejmowaniu decyzji związanych z duchowym rozwojem?

Jezus przepowiada, że „Jerozolima będzie deptana przez pogan”, ale zaraz dodaje zdanie pełne nadziei: „Czasy pogan przeminą”. Każde prześladowanie i tragiczne wydarzenia mają swój kres, kiedyś się skończą. Bóg jest Panem czasu i od Niego wszystko zależy. Jednak ważne jest, by „czasy pogan” – cierpienie, poniżenie, wyśmiewanie wiary – przeżyć godnie, jak przystało na prawdziwych uczniów Jezusa.

„Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach…”. Wszystkie niezwykłe zjawiska kosmiczne będą zapowiadały nadejście Syna Człowieczego, który zgodnie z wizja zawartą w księdze Daniela, przy końcu czasów jeszcze raz objawi się wszystkim ludziom. Jezus jednak nie chce, by nietypowe zjawiska zbytnio przerażały wierzących. Są przecież znakiem nadejścia ich Mistrza, którego kochają, zawierzyli Mu swoje życie i z ufnością oczekują spotkania z Nim. Czy często myślę o spotkaniu z Jezusem przy końcu czasów?

„Nabierzcie ducha i podnieście głowy…”. Trudne chwile niosą ze sobą ból i cierpienie, ale każdy wierzący jest wezwany, by takie momenty jego życia nie zabrały pokoju serca, i by nie zasiały zbyt wiele wątpliwości w wierze. Jezus przypomina mi, że człowiek wierzący to osoba odważna i świadoma swojej godności. Nawet w chwilach tragicznych potrafi godnie się zachować. Pomyślę, czy obecne moje życie może mi pokazywać, jak będę zachowywał się pod koniec mojego życia? Czy zachowam pokój czy wpadnę w panikę?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Przeczytam fragment z księgi Daniela o kosmicznych zjawiskach towarzyszących powtórnemu przyjściu Jezusa przy końcu czasów: Dn 7, 9-14.

XXXIV tydzień zwykły

piątek

Łk 21, 29-33

I. O czym mówi Bóg?

Jezus kończy mowę o znakach zapowiadających czasy ostateczne. Obserwacja przyrody i zjawiska w niech zachodzące były częstym przykładem opisywania królestwa Bożego. W takim kontekście Jezus opowiada uczniom przypowieść o drzewie figowym. W Ziemi Świętej typowym jest, że większość drzew zachowuje swoje liście nawet przez cały rok. Wyjątkiem jest drzewo figi: traci wszystkie liście i przez całą zimę wygląda jak szkielet drzewa. Jezus zachęca do wnikliwej analizy przyrody, która może pomóc w rozumieniu wydarzeń zbawczych.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jezus każde uczniom bacznie obserwować przyrodę. Zjawiska zachodzące w ciągu całego roku mogą stać się symbolami lub obrazami znaków, jakie Bóg daje człowiekowi. Wszak cały świat przyrody został stworzony przez Boga, i Bóg mówi do nas przez to, co stworzył. W jakich znakach przyrody najbardziej dostrzegam obecność Boga? W których miejscach czuję się najbliżej Stwórcy?

„Spójrzcie na figowiec i wszystkie drzewa”. Przyroda i jej znaki dla wnikliwego obserwatora zawsze będą mówiły „więcej” niż w rzeczywistości oznaczają. Wcześniej Jezus zwracał uwagę uczniów na niebo: znaki na niebie mówią, czy zbliża się burza lub taki czy inny wiatr. Tym tym razem zachęca do obserwacji drzew. W krajach północnych bardzo wiele drzew gubi liście na zimę, w Palestynie jest odwrotnie. A drzewo figowe jest jednym z wyjątkowych drzew. Przed zimą traci liście i w czasie jej trwania jest z nich ogołocone. Pierwsze pąki są znakiem wiosny, a pojawienie się nowych liści wskazuje na zbliżające się lato. Te zwyczajne przeobrażenia w przyrodzie mogą być obrazem znaków, które pojawiają się w czasach eschatologicznych. Zastanowię się, czy potrafię podobnie patrzeć na znaki Boże pojawiające się w moim życiu? Wszak każdy wybór przynosi konkretne owoce w moim życiu. Czy obserwuję konsekwencje mojego zachowania i podejmowania moich decyzji?

Obserwując zjawiska naturalne, w których można dostrzec zapowiedź najbliższej przyszłości, ludzie powinni uczyć się rozpoznawać znaki działania Boga w świecie. Jezus przypomina mi prawdę o umiejętności przewidywania. Umieć przewidywać to zdolność patrzenia nie tylko w przyszłość, ale spoglądania na to, co się dzieje tu i teraz, i wyciągania prawidłowych wniosków.

„Gdy ujrzycie te wszystkie wydarzenia, wiedzcie, że blisko jest już królestwo Boże”. Jezus raz mówi o zbliżającym się królestwie Bożym, innym razem o przyjściu Syna Człowieczego. Te wypowiedzi wzajemnie się uzupełniają i niosą wspólne przesłanie, że odkupienie wierzących dokona się w królestwie Bożym. Natomiast pora lata, która jest czasem owocowania staje się jeszcze innym symbolem. W przeciwieństwie do ponurej jesieni lato jest okresem słonecznym, pełnym rozkwitu, tak samo jest z radością nadejścia królestwa Bożego.

Mowę Jezusa zamykanie zdanie: „Niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą”. Jezus jest świadomy, że przekazuje swoim słuchaczom naukę pochodzącą od Boga, którą uczniowie winni przyjąć z powagą i posłuszeństwem, ponieważ w niej zawarta jest pełnia prawdy. Ta prawda będzie głoszona zawsze.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Podziękuję Bogu za Jego słowa prawdy, które są piękne, ważne i konieczne.

XXXIV tydzień zwykły

Sobota

Łk 21, 34-36

I. O czym mówi Bóg?

W ostatnich zdaniach przed zdradą Judasza i swoim aresztowaniem, Jezus wzywa do zachowania czujności i przestrzega przed postawami, które zamykają człowieka na Boga i przytępiają jego czujność. Negatywne zachowania, które czynią „serca ociężałe” to nie umiejętność panowania nad jedzeniem, nałóg pijaństwa oraz zbyt wielkie angażowanie się w sprawy materialne. Gdy człowiek nie potrafi w sobie wyrobić odpowiedniego dystansu i zdyscyplinować siebie, wówczas jego życie idzie w niedobrym kierunku. Mobilizacja do dobrego życia, które często wyraża się w pokonywaniu pokus od uzależnień ma służyć jeszcze lepszemu przygotowaniu na powtórne spotkanie z Jezusem. W walce o dobre życie szczególną rolę odrywa także modlitwa.

II. Co Bóg mówi do mnie?

„Uważajcie na siebie”. Jezus z troską zwraca się do każdego człowieka, by był uważny na to, co robi. Każdy winien się zapytać, czy w każdą czynność wkłada wystarczającą ilość troskliwej miłości.

Jezus przestrzega mnie przed brakiem troski o serce: „aby wsze serca nie były ociężałe…”. Serce w Biblii oznacza organ myślenia, woli, działania i czynu. Serce ociężałe to serce, które nie chce rozumieć działania Bożego w swoim życiu i zamyka się na działanie Boga. Serce „ociężałe”, czyli przeładowane, noszące w sobie zbyt wiele niepotrzebnych spraw będzie niezdolne zauważyć ponownego przyjścia Jezusa. Zapytam się, czym nadmiernie „obciążone” jest moje serce, jakimi sprawami, które utrudniają mi lepsze bycie z Jezusem?

Tym, co utrudnia lub wręcz uniemożliwia dobre przygotowanie się na spotkanie z Jezusem są trzy negatywne postawy, których trzeba się wystrzegać: obżarstwo, pijaństwo i troski doczesne. Obżarstwo, czyli nieopanowanie w jedzeniu. Zastanowię się, jak jest w moim życiu, czy nie za dużo jem, czy się nie przejadam, czy są potrawy, nad spożyciem których nie panuję?

Pijaństwo. Doświadczenie pokazuje, że człowiek uzależniony od alkoholu ma przytępiony umysł, postrzega rzeczywistość w sposób zniekształcony i często nie potrafi podejmować właściwych decyzji, a często jest nieodpowiedzialny za swoje czyny.

Jezus przestrzega także przed zbytnią troską o sprawy i rzeczy doczesne. Ciągłe myślenie o problemach materialnych i szczególnie stawianie ich w centrum swego życia tak może pochłonąć człowieka, że w jego sercu nie będzie już miejsca na ważniejsze, zwłaszcza duchowe sprawy. Zapytam się, jaka jest moja hierarchia wartości, co dla mnie jest najważniejsze, z których rzeczy czy spraw potrafię rezygnować?

Jezus mówi mi, że przeciwwagą na postawy obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych jest modlitwa i czuwanie. Modlitwa pomaga nie w tym znaczeniu, że nie dopuści do zaistnienia znaków zapowiadających przyjście Jezusa, ale uchroni przed przerażeniem lub zamknięciem się na zaufanie Bogu. Wytrwała modlitwa daje siłę ducha i Bożą odwagę, by nie zwątpić w Pana w chwilach próby czy niepewności.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomyślę o mojej modlitwie. Co musiałbym w niej poprawić, co dodać, by była dla mnie siłą w przeciwnościach.Łk 13,18-21

I. O czym mówi Bóg?

W dwóch krótkich przypowieściach Jezus wyjaśnia, na czym polega natura królestwa Bożego. Obie przypowieści rozpoczyna się pytaniem retorycznym, by skupić uwagę słuchaczy na przywoływanych obrazach. Najpierw nasz Nauczyciel porównuje je do niewielkiego nasienia ziarna gorczycy, z którego wyrasta wielkie drzewo. Druga przypowieść nawiązuje do zaczynu, czyli do prac związanych z wypiekiem chleba. Pierwsza przypowieść ukazuje fizyczny i przestrzenny rozwój Kościoła stanowiącego zaczątek panowania Boga w świecie, a drugie porównanie przybliża duchowy rozwój królestwa Bożego w ludziach.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Do czego jest podobne królestwo Boże i z czym mógłbym je porównać?”. Jezus zwraca się do swoich słuchaczy pytaniem. Postawienie ciekawego pytania jest ważne. Jezus był mądrym Pedagogiem, wiedział, w jaki sposób zainteresować swoich rodaków prawdą, czym jest królestwo Boże. Mówiąc, że „podobne jest do…” wskazuje, że tajemnica królestwa Bożego jest niewyrażalna wprost i potrzebuje porównania do rzeczywistości znanej np. z przyrody czy codziennego życia. Pomyślę, czy rozmawiając z kimś o ważnych, a jednocześnie trudnych sprawach potrafię się wyrażać prostym i przystępnym językiem?

„Królestwo Boże podobne jest do ziarna gorczycy”. Gorczyca była używana jako przyprawa i warzywo, a także do wyrobu oleju. Ma także znaczenie lecznicze, pobudza apetyt i ułatwia trawienie. Ziarna gorczycy choć jest malutkie, posiada w sobie ogromną siłę życiodajną, która ujawnia się wraz z włożeniem go do ziemi. Niektóre gatunki gorczycy osiągają 3-4 metry wysokości. Wówczas, gdy ma już dojrzałe owoce przyciąga do siebie wiele ptaków. Z królestwem Bożym jest podobnie: początkowo jest małe, ale ma w sobie wielką energię. Wielkie dobro rozpoczyna się od wierności w małych sprawach. Wysokie „drzewo życia” rośnie poprzez regularnie czynione dobro w codzienności. Czy doceniam znaczenie drobnych spraw, wierność małym rzeczom?

Królestwo Boże „podobne jest do zaczynu, który kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki”. Kobiety w Izraelu po wyrobieniu ciasta nie wkładały wszystkiego do pieca, lecz pozostawiały małą jej część na dnie misy. Ciasto to fermentowało i stawało się zaczynem, który sprawiało, że było ono pulchne. Kobieta wkłada zaczyn w trzy miary, czyli 40 litrów mąki. Można wypiec wiele bochenków, da się nimi nakarmić ponad 100 osób. Jezus mówi mi, że rozwój królestwa dokonuje się, gdy najpierw słucham sam Jego słowa, a potem osobiście je głoszę innym. Moje świadectwo słowa będzie jak zaczyn, ale tylko wówczas, gdy będę autentycznym, czynił wszystko z serca, bez udawania.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Będę bardziej świadomie zwracał uwagę na drobne sprawy, gesty czy słowa codziennego dnia.Łk 13,18-21

I. O czym mówi Bóg?

W dwóch krótkich przypowieściach Jezus wyjaśnia, na czym polega natura królestwa Bożego. Obie przypowieści rozpoczyna się pytaniem retorycznym, by skupić uwagę słuchaczy na przywoływanych obrazach. Najpierw nasz Nauczyciel porównuje je do niewielkiego nasienia ziarna gorczycy, z którego wyrasta wielkie drzewo. Druga przypowieść nawiązuje do zaczynu, czyli do prac związanych z wypiekiem chleba. Pierwsza przypowieść ukazuje fizyczny i przestrzenny rozwój Kościoła stanowiącego zaczątek panowania Boga w świecie, a drugie porównanie przybliża duchowy rozwój królestwa Bożego w ludziach.

II. Co Bóg m owi do mnie?

„Do czego jest podobne królestwo Boże i z czym mógłbym je porównać?”. Jezus zwraca się do swoich słuchaczy pytaniem. Postawienie ciekawego pytania jest ważne. Jezus był mądrym Pedagogiem, wiedział, w jaki sposób zainteresować swoich rodaków prawdą, czym jest królestwo Boże. Mówiąc, że „podobne jest do…” wskazuje, że tajemnica królestwa Bożego jest niewyrażalna wprost i potrzebuje porównania do rzeczywistości znanej np. z przyrody czy codziennego życia. Pomyślę, czy rozmawiając z kimś o ważnych, a jednocześnie trudnych sprawach potrafię się wyrażać prostym i przystępnym językiem?

„Królestwo Boże podobne jest do ziarna gorczycy”. Gorczyca była używana jako przyprawa i warzywo, a także do wyrobu oleju. Ma także znaczenie lecznicze, pobudza apetyt i ułatwia trawienie. Ziarna gorczycy choć jest malutkie, posiada w sobie ogromną siłę życiodajną, która ujawnia się wraz z włożeniem go do ziemi. Niektóre gatunki gorczycy osiągają 3-4 metry wysokości. Wówczas, gdy ma już dojrzałe owoce przyciąga do siebie wiele ptaków. Z królestwem Bożym jest podobnie: początkowo jest małe, ale ma w sobie wielką energię. Wielkie dobro rozpoczyna się od wierności w małych sprawach. Wysokie „drzewo życia” rośnie poprzez regularnie czynione dobro w codzienności. Czy doceniam znaczenie drobnych spraw, wierność małym rzeczom?

Królestwo Boże „podobne jest do zaczynu, który kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki”. Kobiety w Izraelu po wyrobieniu ciasta nie wkładały wszystkiego do pieca, lecz pozostawiały małą jej część na dnie misy. Ciasto to fermentowało i stawało się zaczynem, który sprawiało, że było ono pulchne. Kobieta wkłada zaczyn w trzy miary, czyli 40 litrów mąki. Można wypiec wiele bochenków, da się nimi nakarmić ponad 100 osób. Jezus mówi mi, że rozwój królestwa dokonuje się, gdy najpierw słucham sam Jego słowa, a potem osobiście je głoszę innym. Moje świadectwo słowa będzie jak zaczyn, ale tylko wówczas, gdy będę autentycznym, czynił wszystko z serca, bez udawania.

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Będę bardziej świadomie zwracał uwagę na drobne sprawy, gesty czy słowa codziennego dnia.

Piotr Koźlak CSsR

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *