Przyszli do Jezusa Jego matka i bracia, lecz nie mogli się dostać do Niego z powodu tłumu. Oznajmiono Mu: „Twoja matka i bracia stoją na dworze i chcą się widzieć z Tobą”. Lecz On im odpowiedział: „Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je”. Łk 8, 19–21
Sztuka słuchania
Właściwie wszędzie, gdzie jestem, coś gra: jak nie radio, to telewizor. Niezależnie od tego, czy mam ochotę czegoś posłuchać czy też pomilczeć i pobyć w ciszy. Wchodzę do sklepu i coś gra. Wchodzę na dworzec, coś gra. Wchodzę do autobusu, też coś gra. Wchodzę do szkoły, również nie ma spokoju. Trudno dziś znaleźć miejsce, w którym panuje cisza. Ujawnia się jednak pewna prawidłowość: im więcej hałasu wokół, tym większe pragnienie, by słuchać.
Spotkania z ludźmi są często przegadane. Jeden mówi do drugiego, a ten niekoniecznie go słucha. Mówi, bo potrzebuje się wygadać. Nawet nie zależy mu na tym, aby być wysłuchanym i zrozumianym. Na modlitwie też głównie się mówi. Jeśli ktoś mówi: „Dobrze mi się modliło”, to ma na myśli, że nie miał rozproszeń, odmówił zaplanowane pacierze i jest zadowolony. Czasem łapię się na tym, że nie zwracam uwagi na to, co Pan Bóg mówi do mnie. A On mówi!
Rozumiem coraz lepiej starszych i doświadczonych ludzi, którzy twierdzą: „Słuchać trzeba się nauczyć, bo słuchanie jest sztuką!”. Muszę przyznać, że to prawda: słuchanie jest sztuką. Pan Jezus, by zachęcić ludzi do słuchania, powiedział: Moją matką i moimi braćmi są ci, którzy słuchają słowa Bożego i wypełniają je. Co z tego wynika? Aby być Jezusowi mamą lub bratem, muszę się nauczyć sztuki słuchania.
Panie Jezu, proszę Cię, otwórz me uszy i naucz mnie słuchać. Naucz mnie słuchać Ciebie i ludzi, którzy są blisko mnie.
ks. Eugeniusz Ploch