Jezus powiedział do swoich uczniów: „Posłuchajcie, co znaczy przypowieść o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze. Posiane na miejsca skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje. Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne. Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”. Mt 13, 18–23
Jakie jest moje serce?
Już trzeci dzień z rzędu słyszę przypowieść o siewcy. Przedwczoraj czytano samą przypowieść, wczoraj usłyszałem, jak Pan Jezus tłumaczył uczniom, dlaczego mówi do ludzi w ten sposób, a dzisiaj wyjaśnia jej sens. Otóż Jezus jest siewcą, ziarnem Jego słowo, ziemią, na którą pada ziarno, jest moje serce.
Zadaję sobie pytanie: Jakie jest moje serce? Chciałbym, aby było dobre i piękne, aby umiało dzielić się miłością, ciepłem i serdecznością. Chciałbym, aby wydawało piękne owoce… Chciałbym tego, ale trochę obawiam się odpowiedzi na pytanie, jakie ono jest.
Jakie jest moje serce?Może jest jak droga: nie chce rozumieć, nie podejmuje żadnego wysiłku, aby przyjąć słowa Jezusa… Może jest jak skała: nie chce słuchać tego, co Pan Jezus mówi, nie chce poznawać Biblii… Może jest wypełnione troskami tego świata: zabiegami o dobre imię, o zdrowie, dobre samopoczucie, o wygody, relacje z innymi, o pracę, pieniądze… Przez to wszystko nie pozwalamy słowu Bożemu zakorzenić się w nas. A może jest jak żyzna ziemia: dbamy o to, aby czytać Biblię; zwracamy uwagę na natchnienia i pojawiające się myśli, pielęgnując te dobre, które podobają się Bogu; rozważamy słowo Boże czytane w czasie liturgii; dzielimy się z innymi ludźmi tym, jak je rozumiemy… Wtedy słowo wydaje obfite plony.
Chciałbym, aby moje serce wydawało obfity plon!
Panie Jezu, Ty jesteś hojnym siewcą. Dziękuję Ci za zaufanie i nadzieję, jaką we mnie pokładasz. Pokaż mi, jaka jest prawda o moim sercu, uczyń je żyzną glebą dla Twojego słowa i naucz mnie słuchać. Proszę, mów do mnie, Panie!
ks. Eugeniusz Ploch