Blog
Wtorek XXVIII tydzień zwykły, św. Teresy z Avilla
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste”. Łk 11, 37–41
Własna niewola
Słowa „wolność” używa się ostatnio bardzo często – w różnych kontekstach. Mówi się o niej w kontekście sumienia, wyznania albo wychowania. Pisze się prace naukowe na temat wolności w przeróżnych aspektach życia. Wejście na czyjś teren oznacza jej naruszenie. To prawda: wolność należy się wszystkim. I zdaje się, że walczą dziś o nią wszyscy. Ale czy dążenie do wolności nie stało się jakąś obsesją, albo też źródłem różnych fobii?
Usłyszałem kiedyś świadectwo o tym, jak walka o wolność przerodziła się w niewolę własnych myśli, pragnień i perfekcjonizmu. Człowiek ten wspominał, że nie potrafił usiąść do stołu, dopóki nie pozamykał wszystkich zamków w drzwiach wejściowych do domu. Przez kilka miesięcy padał ze zmęczenia, bo zbyt długo pracował przy komputerze. Trzy lata wychodził z nałogu nikotynowego, mówiąc sobie, że jest panem sytuacji i jeśli tylko zechce, może to w każdej chwili zmienić. Trwało to wszystko tak długo, aż uświadomił sobie, że jest niewolnikiem własnych myśli, które niszczą go od wewnątrz…
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: „Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości”. Zewnętrzna poprawność może człowieka uczynić niewolnikiem samego siebie!
Panie Jezu, w Tobie jest prawdziwa wolność! Proszę Cię, uczyń mnie całkowicie wolnym, abym z prawdziwym pokojem w sercu mógł przebywać z innymi ludźmi! Wszystko dla Ciebie, Panie!
ks. Eugeniusz Ploch
++++++++++++++++++++++++++
Łk 11, 37-41
I. O czym mówi Bóg?
Faryzeusze mieli zwyczaj zapraszać znawców Pism, aby przy okazji posiłku dyskutować na tematy religijne i rozwiązywać różne kwestie związane z przestrzeganiem Prawa. Jezus został zaproszony na obiad do jednego z faryzeuszów. Gospodarz okazał się zatem nie tylko osobą gościnną, ale traktuje Jezusa jako godnego szacunku nauczyciela. Jezus zaś wchodząc do jego domu pominął – nieumyślnie czy uczynił to specjalnie – rytuał obmycia rąk, czym wzbudził zgorszenie wśród gości. To stało się przyczyną wygłoszenia kilku mocnych zdań na temat przywiązania się faryzeuszów do wykonywania gestów zewnętrznych, które nie mają pokrycie w życiu wewnętrznym.
II. Co Bóg mówi do mnie?
„Faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad”. Jezus często był zapraszany na posiłek do rodzin. Spotkanie przy stole było okazją nie tylko do zjedzenia przygotowanych potraw, ale także do przekazania ważnych prawd gospodarzowi i obecnym gościom. Pomyślę, jak wyglądają posiłki w mojej rodzinie? Czy lubimy być razem przy stole, czy rozmawiamy o ważnych sprawach, czy o byle czym?
Jezus zasiada do stołu nie obmywszy wcześniej – zwyczajem faryzeuszów – rąk. „Nie jedzą dopóki się nie obmyją” – pisze św. Marek (7,4). Tym gestem wzbudza zdziwienie. Przypatrzę się zachowaniu Jezusa. Jawi się jako wewnętrznie wolny, nie boi się, co pozostali goście o Nim pomyślą, czy będą mieli odwagę powiedzieć. Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia: kiedy moje zachowanie było dwulicowe? Robiłem coś, by inni nie komentowali moich słów lub zachowania. Pomodlę się, bym nie musiał się bać za każdym razem, co inni pomyślą o mnie. Abym nie przesadzał z trosce, by prezentować się przed innymi lepiej niż jest w rzeczywistości.
„Dbacie o zewnętrzną stronę misy”. Jezus nawet będąc gościem nie boi się mówić trudnej prawdy. Być może jest we mnie pokusa przypodobania się ludziom i robienia czegoś na pokaz, by inni widzieli. Św. Klemens Hofbauer usłyszał od swojej matki następującą radę na całe życie: „Postępuj tak, by Twoje życie podobało się tylko Bogu”. Najważniejsze to stawać przed Bogiem w pełnej autentyczności życia.
III. Do czego Bóg mnie wzywa?
Czy zatem moje wnętrze – sumienie nie wyrzuca mi jakiś zadawnionych grzechów, które skrywam przed innymi? Na zewnątrz prezentuję się dobrze, a jaki jestem w wewnątrz?
Piotr Koźlak CSsR