Iz 60, 1-6; Ef 3, 2-3a.5-6; Mt 2, 1-12
„Gdy zaś Jezus narodził się w Betlejem w Judei za panowania króla Heroda, oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać mu pokłon». Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima. Zebrał więc wszystkich arcykapłanów i uczonych ludu i wypytywał ich, gdzie ma się narodzić Mesjasz. Ci mu odpowiedzieli: «W Betlejem judzkim, bo tak napisał Prorok: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś zgoła najlichsze spośród głównych miast Judy, albowiem z ciebie wyjdzie władca, który będzie pasterzem ludu mego, Izraela».
Wtedy Herod przywołał potajemnie Mędrców i wypytał ich dokładnie o czas ukazania się gwiazdy. A kierując ich do Betlejem, rzekł: «Udajcie się tam i wypytujcie starannie o Dziecię, a gdy Je znajdziecie, donieście mi, abym i ja mógł pójść i oddać Mu pokłon». Oni zaś wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę. A otrzymawszy we śnie nakaz, żeby nie wracali do Heroda, inną drogą udali się do swojej ojczyzny” (Mt 2, 1-12.
1. Dzisiejsza uroczystość pozwala zwrócić uwagę na obecność i rolę osób starszych w społeczeństwie, w naszych rodzinach, pośród nas. Socjologowie są na ogół zgodni, że społeczeństwo polskie weszło w fazę starzenia się. Proces ten wynika przede wszystkim ze zmniejszania się płodności oraz płynącego z postępu medycyny mniejszego zagrożenia śmiercią, co powoduje zmniejszanie się liczby ludności w wieku przedprodukcyjnym oraz wzrost liczebności ludzi starych w całej populacji.
Z danych szacunkowych GUS wynika, iż w roku 2030 na około 60% ludności w wieku produkcyjnym przypadać będzie 40% ludności w wieku nieprodukcyjnym, z czego ludność w wieku poprodukcyjnym stanowić będzie 26,9% ogółu populacji. Biorąc pod uwagę trendy demograficzne, niektórzy socjologowie i gerontologowie mówią o „siwiejącej populacji”. Mówi się, że nastąpił „początek siwienia świata”. Przewiduje się, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu lat zestarzeją się populacje prawie wszystkich krajów rozwiniętych (do 2030 r. ludzi mających ponad 65 lat będzie od 33% w Australii do prawie 50% w Niemczech). Jednocześnie postępuje proces „starzenia się ludzi starych”, co oznacza, że liczba osób w wieku 75 lat i więcej rośnie szybciej niż liczba „młodszych ludzi starych”.
Także pandemia, która nawiedziła świat kilka lat temu, uczyniła osoby starsze wiekiem szczególnie wrażliwe i dotknięte konsekwencjami covidowymi. Umieralność osób starszych była większa od umieralności osób młodych. Rośnie zapotrzebowanie na pomoc społeczną dla osób starszych. Kiedy społeczeństwa współczesne podkreślają przede wszystkim fizyczną sprawność, atrakcyjność, młodość itd., dzisiejsza Uroczystość zwraca uwagę na rolę i znaczenie ludzi podeszłych wiekiem. Cechują się one mądrością i doświadczeniem, które przynosi wyłącznie czas. Lepiej, czyli głębiej umieją one odczytywać znaki czasu. Odkrywać to, co ważne i co ma znaczenie.
2. Z drugiej strony Uroczystość Objawienia Pańskiego uczy też, że również osoby starsze wiekiem są powołane, aby postępować w mądrości, odkrywać ciągle coś nowego, dotąd może obcego lub słabo znanego, być zainteresowane życiem, odczytywać znaki, jakie Bóg im zsyła i zsyła światu.Biblijni mędrcy, których liczby dokładniej nie znamy, czy było ich trzech czy mniej lub może więcej, mimo podeszłego wieku ruszyliw drogę, aby odnaleźć Dziecię. Ciekawa w tym kontekście jest uwaga, jaką czyni św. Jan Chryzostom. Pisze, że „mędrcy nie ruszyli w drogę, ponieważ widzieli gwiazdę, ale odwrotnie, ponieważ ruszyli w drogę, dlatego zobaczyli gwiazdę”. Trudno zobaczyć cokolwiek dobrego, kiedy stoi się w miejscu. Nie sposób stać się lepszym człowiekiem, nie podejmując wysiłków w tym kierunku.
Mędrcy, którzy chcieli znaleźć Jezusa, nie krępowali się pytać, prosić o radę, szukać informacjio Nim. Nie byli zadufani w to, co już widzieli i wiedzieli. Ciągle otwarci byli na Bożą nowość. To oznaka mądrości.
Człowiek mądry, umie czerpać z przeszłości, ale nie zatrzymuje się na niej. Nie jest więźniem tego, co było. Chce widzieć działanie Boga także w swojej teraźniejszości. Osoba mądra nie jest wyłącznie „ekspertem” czasów dawnych. Obce są jej słowa – „dawniej to było dobrze”. Ona chce, aby dobrze było także teraz. Tym bardziej chce tego, kto wierzy. Bóg jest nadal Bogiem „młodym”, który nie przestaje tworzyć rzeczy nowych i pięknych. Bóg nie jest historykiem sztuki, ale odwiecznym Artystą. Wie o tym człowiek mądry, dlatego ciągle dopisuje nowe rozdziały do swojej historii sztuki Boga. Biblijni mędrcy są tego przykładem. Mimo podeszłego wieku, duchowo byli ciągle młodzi.
Byli światłemdla ludzi młodszych wiekiem. W pierwszym rzędzie byli jakimś rodzajem światła dla Maryi i Józefa poprzez symbolikę złożonych Dziecięciu darów. Byli też pomocądla Maryi i Józefa. Ich słowa wlały dużo światła w ich pytania – „Kimże będzie to Dziecię?”
Uroczystość Objawienia Pańskiego jest też lekcją pokory dla tych, którzy sprawują władzę. Herod uważał, że wie wszystko, że panuje nad wszystkim i wszystkimi. Mylił się. Bardzo się pomylił. Pomyłka kosztowało go życie wieczne.
Władza może zaślepiać czy oślepiać, dlatego potrzebuje pokory, która jest światłem duchowym, intelektualnym, społecznym. Bóg jest po stronie ludzi pokornych. Ich uczy mądrości wybierania i decydowania, mądrości wiernego trwania przy dobrych wyborach i wdzięczności za mądre rady, także tym, którzy pozornie niewiele znaczą w oczach świata.
3. Ewangelista mówi wreszcie, że ewangeliczni mędrcy „inną drogą udali się do swojej ojczyzny”. Jest wiele prawdy w tych słowach. Jedna z nich uczy, że wiele dróg prowadzi do tego samego celu. Rzadko jest tak, aby był tylko jeden jedyny sposób uczynić człowieka szczęśliwym, by była tylko wyłącznie jedna droga prowadząca do celu. Na ogół dróg jest tyle, ile osób. Ważne jest, by o tym wiedzieć i głupio się nie upierać, bronić z agresją swojego zdania, opinii, racji. Że inni myślą inaczej ode mnie, nie znaczy, że myślą źle. Oni mogą mieć tylko odmienną wrażliwość, chociaż pragnienia są identyczne do moich.
Ponieważ jest wiele dróg, które prowadzą do domu¸ łatwo więc rozmawiać z ludźmi nawet wówczas, kiedy mają odmienne poglądy od naszego. Ważne wtedy jest, by chcieli tego samego dobra, osiągnąć ten sam cel. Ich odmienne od naszych sugestie, mogą wyłącznie nas wzbogacić.
O ileż mniej byłoby sporów, kłótni, podziałów – w rodzinach, w pracy, w polityce, w świecie, gdyby o tym pamiętać i wziąć sobie do serca. Lecz aby zrozumieć i przyjąć, potrzeba być mądrym. Głupiec tego nie pojmie. Biblijni mędrcy, ponieważ byli mędrcami, wrócili do domu „inną drogą”, bez niepotrzebnego narażania swojego życia. Nie narażali życie ani swojego ani Heroda, ani jego ludzi. Taki prosty zabieg, a tyle różnych korzyści. Najważniejsze jednak w tym wszystkim było to, że mędrcy wiedzieli, dokąd chcą się udać.
Najważniejsze są jasne cele. W ich kontekście dobierać można dopiero środki i drogi, które umożliwiają ich osiągnięcie.
Panie, proszę Cię o Twoją mądrość i dla wszystkich, którzy mnie otaczają.
Zdzisław Kijas OFMConv.
+++++++++++++++++++++++
Iz 60, 1–6; Ef 3, 2–3a.5–6; Mt 2, 1–12
O tym, czy warto iść dalej
Pod koniec 2014 roku ukazała się książka Piotra Goćka, publicysty, pisarza, autora m.in. głośnej swego czasu powieści Demokrator. Tym razem publikacja zatytułowana Czarne bataliony jest zbiorem opowiadań, między którymi znalazło się jedno opisujące podróż trzech mędrców: Caspheera, Melhijora i Baal Thas Ara (podobieństwo imion i postaci nie wydaje się przypadkowe).
Piotr Gociek przedstawia trudy wędrówki przybyszów z dalekiego kraju: wiatry z północy, zaspy na drogach i przeraźliwą pustkę, która wdzierała się w dusze podróżnych.
„A jeśli jedziemy na próżno?” – rzekł Caspheer, który pierwszy poddał się zwątpieniu. I kontynuował: „Jeśli za tym posępnym wzniesieniem jest tylko jeszcze jedno, takie samo? A za nim następne i następne, aż do morza?”.
Kto wie? Może pisarz odgadł, co rzeczywiście działo się w sercach magów – królów, którzy wyjechali ze swoich domów na spotkanie Tajemnicy?
Kto nigdy nie przeżył chwili zwątpienia? Kto choć na moment nie utracił pewności co do słuszności obranej drogi? Kto nie zachwiał się w wierze w sensowność swoich działań i w ufności w ich skuteczność? Zwątpienie to tak bardzo ludzkie uczucie.
Iluż ludzi dzisiaj nie ma poczucia sensowności swojej pracy! Bo jakoś nie ceni się kwalifikacji, rzetelności, oszczędności, a rozpleniła się praca pozorna, bezowocna, nieprzydatna, biurokratyczna i źle opłacana. Prawie czterdzieści lat temu ks. prof. Czesław Stanisław Bartnik w jednej ze swoich publikacji napisał: „Liczy się spryt, dyspozycyjność wobec zwierzchników, ideologia, polityka, łatwość łamania norm moralnych. Niedocenianie prawdziwej pracy wdarło się szeroką falą nawet do społecznego życia kościelnego”. Czy wiele się od tamtej pory zmieniło? Śmiem twierdzić, że nie. Pracownika wciąż traktuje się, szczególnie w wielkich korporacjach, jak jeszcze jeden element olbrzymiej struktury ekonomicznej. Po co więc się starać, przykładać do wykonywania obowiązków? Po co iść dalej w swojej pracy? Po co, jeśli idziemy na próżno?
Iluż to ludzi przestało wierzyć w swoją rodzinę! W roku 2013 w Polsce orzeczono 66 tysięcy rozwodów. Oblicza się, że w naszym kraju rozpada się niemal jedna trzecia małżeństw. Mężowie i żony mówią o niezgodności charakterów, zdradach małżeńskich, alkoholizmie, rzadziej o konfliktach na tle finansowym lub dłuższej nieobecności jednego z małżonków. Wątpią w sens dalszej wspólnej drogi, dlatego nie chcą pielęgnować łączących ich więzi. Nie ratują swoich małżeństw. „Może idziemy na próżno?” – powiadają.
A ilu poddaje się, napotykając trudności wychowawcze, i zrzuca odpowiedzialność za młode pokolenie na innych? Młodzi porzucają studia, przestają się uczyć, bo nie widzą sensu podejmowanych wysiłków… Tyle wokół beznadziei…
Zmęczeni, ogarnięci zwątpieniem, spójrzmy, czego nas uczą mędrcy ze Wschodu, którzy przybyli do Jerozolimy, szukając Jezusa. Kim byli? Jedni widzą w nich astronomów z Babilonu, inni kapłanów, jeszcze inni adeptów jakiejś tajemnej wiedzy. Nie uważam, aby te odpowiedzi miały jakikolwiek sens. To, co wiemy, to że byli mędrcami. To znaczy, że było w nich coś z wewnętrznego religijnego dynamizmu, który skłania ludzi do przekraczania własnych ograniczeń. To religia mówi nam: Idź poza swoje granice, szukaj prawdy, szukaj prawdziwego Boga! To musiało w nich być obecne, a do tego jeszcze wielka wiedza i chęć zrozumienia wszystkiego.
Jest to antyteza kierunku, który próbuje się nam dziś narzucić w postaci wąskiej specjalizacji. Mówi się nam, że trzeba się doskonalić w jakiejś jednej, wąskiej dziedzinie, bo całości i tak nikt nie pojmie. Tymczasem to właśnie pojęcie całości nadaje sens działaniu. Nigdy nie będzie szczęśliwy ktoś, kto nie zobaczy finalnych efektów swojej pracy. Mechanik, specjalista od przykręcania śrubek, będzie się cieszył, gdy zobaczy jadący samochód, a murarz, gdy wejdzie do wykończonego już domu. Trzeba patrzyć szeroko, jak mędrcy, którzy zobaczyli gwiazdę i przypomnieli sobie stare proroctwo Balaama, pogańskiego wróżbity z Moabu: „Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska: wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło” (Lb 24, 17).
Oto wielcy humaniści tamtego czasu. Uczmy się od nich. Spójrzmy na podejmowane przez nas zadania w szerokim kontekście społecznym i pomyślmy, jak smutny byłby świat, gdybyśmy naszej pracy nie wykonywali. Jeśli masz, drogi Czytelniku, żonę lub męża, pomyśl, że małżeństwo nie jest jedynie waszą własnością. Dobro, którym ono jest, znaczy nieskończenie więcej niż wasze dobre samopoczucie. Jeśli się jeszcze uczysz, przypomnij sobie, że wiedza, którą zdobywasz, pomoże Ci być lepszym rodzicem, pracownikiem i świadomym obywatelem.
Pozostaje nam jeszcze idea najważniejsza: mędrcy ze Wschodu to ludzkość w drodze do Chrystusa. Ostatecznie bowiem to On nadaje sens każdemu naszemu działaniu, a bez Niego nic nie miałoby sensu.
ks. Wojciech Jaźniewicz
+++++++++++++++++