Mk 14, 12-16.22-26
I. O czym mówi Bóg? Czternasty rozdział Ewangelii św. Marka to rozpoczęcie opisu prowadzącego do męki, śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Najpierw opisuje spisek Arcykapłanów i Uczonych w Piśmie, ktorzy radzą jak pochwycić i zabić Jezusa. Następnie widzimy Jezusa w Betanii, w domu Szymona Trędowatego. Wówczas ma miejsce scena namaszczenia Jezusa przez nieznaną kobietę, która wg wersji św. Jana była Marią, siostrą Marty i Łazarza. Wstęp do Ostatniej Wieczerzy kończy opis zdrady Judasza, który zgłasza się do Arcykapłanów i jest gotów wydać im swego Mistrza. Sam opis ustanowienia Eucharystii jest krótki, podobny do tego co spisali Mateusz i Łukasz, i który umieścił w swoim liście także św. Paweł.
II. Co Bóg mówi do mnie? „Gdzie chcesz, abyśmy Ci przygotowali spożywanie Paschy?”. Uczniowie sami wychodzą z inicjatywą, by przygotować wszystko na ostatnie spotkanie ze swoim Mistrzem i Nauczycielem. Maja świadomość, że nie pozostało im zbyt wielu czasu na bycie z Jezusem. Pomyślę, czy miałem kiedyś okazję zrobić coś dobrego dla osoby, która zbliżała się do śmierci? Co wówczas czułem, jakie miałem refleksje? Jezus daje polecenie uczniom, by wybrali się do miasta. Po drodze spotkają mężczyznę dźwigającego dzban, a gdy pójdą za nim doprowadzi ich do gospody, gdzie będzie dla nich przygotowana odpowiednia sala, by odtworzyć wydarzenia paschalne swoich przodków i spożyć odpowiednie pokarmy na pamiątkę wyjścia z niewoli. Uczniowie zauważyli, że po raz kolejny spełnia się każde słowo, które wypowiada Jezus. Oprócz tego sa świadkami niecodziennych sytuacji, np. mężczyzna niosący dzban wody (było to rzadkością, gdy zasadniczo kobiety nosiły wodę). Ostatnie chwile życia, jak wszystko co było do tej pory naznaczone się Bożą nadzwyczajnością. „A gdy jedli, Jezus wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał im i dał”. Jezus zachowuje się wobec apostołów jak ojciec w rodzinie. Przed posiłkiem ojciec rodziny wypowiadał słowa: Bądź pochwalony, Panie, Władco wszechświata, który sprawiłeś, że chleb wychodzi z ziemi”. Po nich ojciec rodziny łamał dla każdego kawałek chleba, który podawano sobie w milczeniu. Pascha Jezusa to „nowy exodus” Syna Bożego, przeprowadza ludzkość z niewoli grzechu do wolności dzieci Bożych. Jezus czyniąc nową Paschę wprowadza nowe elementy posiłku i dodaje słowa: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje, to jest Krew moja”. „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana”. Do modlitw i błogosławieństw, które zwyczajowo wypowiadał ojciec rodziny, Jezus dodaje, że Jego Pascha to „Krew Przymierza”. Jezus przywoluje na pamięć dawne Przymierze i krew, którą zostali pokropieni Izraelici, a także przypomina o Nowym Przymierzu powypowiadanym przez Jeremiasza. Ostatnia Wieczerza, męka i śmierć to ustanowienie Nowego Przymierza przez krew, jaka Jezus przelał na krzyżu. Ta krew jest wylana „za wielu”, i oznacza, że wszyscy są zaproszeni do wspólnoty Kościoła, która sie rozpoczyna. Odnowię moje przymierze miłości i przyjaźni z Jezusem. Podziękuję Mu, że oddał za mnie swoje życie.
III. Do czego Bóg mnie wzywa? Zadbam o to, by przyjąć Komunię świętą podczas uroczystości Bożego Ciała.
Piotr Koźlak CSsR
Ciało moje jest prawdziwym pokarmem
Wiara jest źródłem boskiej siły
Uroczystość Ciała i Krwi Pańskiej rok B
Pwt 8,2-3.14a-16a; 1Kor 10,16-17; J 6,51-58
„Powiedział Jezus: Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata». Sprzeczali się więc między sobą Żydzi mówiąc: «Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia?»
Rzekł do nich Jezus: «Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie. Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił – nie jest on taki jak ten, który jedli wasi przodkowie, a poumierali. Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki». To powiedział ucząc w synagodze w Kafarnaum” (J 6,51-58).
Drodzy!
1. Niemal do znudzenia powtarza Jezus słowa: bierzcie i spożywajcie! Nie – adorujcie, czcijcie, kłaniajcie się, ale bierzcie i spożywajcie! Ważne jest, oczywiście, aby czcić i uwielbiać Chrystusa, obecnego w Sakramencie Eucharystii, lecz jeszcze ważniejsze jest, aby Go z czcią przyjmować i spożywać.
Dzisiejsza Uroczystość nie jest świętem dla adoratorów. Jest natomiast świętym dla wszystkich tych, którzy Chrystusa pragną przyjmować do siebie, którzy chcą wprowadzać Go w każdy zakamarek swojego życia, pokazywać Mu dosłownie wszystko, wszystkie swoje słabości i radości, swoje lęki i oczekiwania, swoje nadzieje i doznane porażki.
Chrystus nie chce być wyłącznie widzem naszego życia, On chce być jego Domownikiem. Nie zamierza przychodzić do nas z pustymi rękami. Nie przynosi też wyłącznie jakiegoś tylko podarku. On przynosi Samego Siebie. On daje Samego Siebie do spożycia. Rzecz niesłychana.
W innych religiach bóstwo oczekuje od człowieka ofiary, w chrześcijaństwie jest odwrotnie – Bóg sam staje się Ofiarą dla człowieka i w miejsce człowieka. Prosi jedynie, aby człowiek raczył to przyjąć, aby spożył owoce Jego miłości, bo dzięki nim będzie żył również on w obfitości.
Nic większego człowiek nie jest w stanie ofiarować temu, kogo kocha. Może wyłącznie ofiarować mu samego siebie. Wraz z tym bowiem ofiaruje swoją miłość, inteligencję, swoją wiedzę, swoja moc. Słowem cały świat. Tak właśnie postąpił Jezus.
Chrystus daje się nam do spożycia. I odtąd „święty Pokarm, ciało Pana nie przemienia się w nas, to my włączamy się w Chrystusa, w Jego życie, to my sami podlegamy przemianie” (J. Grześkowiak). To nie Ciało i Krew Chrystusa przemieniają się w nas, ale my przyjmując je, przemieniamy się w tajemniczy sposób w Niego. Człowiek dostępuje cudownej przemiany, jakby przebóstwienia.
2. „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne” – dodaje Jezus. Chrystus mówi, że kto spożywa Jego Ciało i pije Jego Krew ma życie wieczne. Nie powiedział, że będzie go miał, ale że już go posiada, że już – będąc jeszcze na tej ziemi – cieszy się już życiem w niebie.
Głos i obecność Jezusa przełamuje ciszę duszy. Jego światło usuwa ciemności lęku człowieka. Wierzący widzi, że nie jest już porzucony i zapomniany, że nie jest już sierotą, ponieważ Bóg stanął obok niego, dał mu się jako pokarm, wszedł w jego życie. Odkrywa teraz, że Najwyższy jest Bogiem, który się go nie wstydzi, bo go kocha. I nawet jeżeli odczuwa pewną niechęć do siebie, nawet jeżeli czuje się grzeszny i niegodny przyjąć do siebie Boga (człowiek nigdy nie jest i nie będzie godny przyjąć Boga), mimo tego Chrystus przychodzi do niego. Jedynym motywem Jego przychodzenia i wchodzenia w życie człowieka jest Jego miłość. Pragnie człowiekowi czynić dobra, sprowadzać go z błędnych dróg na drogę właściwą, uwalniać go z nędzy i wprowadzić go na salony królestwa niebieskiego. I dlatego mówi, że „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne”.
Cała radość człowieka, nadzieja, piękne życia rodzą się z wiary, że Chrystus jest prawdziwie Bogiem. Ponieważ jest Bogiem, dlatego nie myśli na sposób ludzki i nie działa jak człowiek. Daje się niczego w zamian nie oczekując. Pozwala się spożywać nie żądając zapłaty. Niewiarygodne! Wprost nie do pojęcia w kategoriach tego świata, gdzie wszystko ma swoją cenę, gdzie nic nie jest darmowe. U Chrystusa jest inaczej. On daje się w sposób darmowy. I nie daje się wyłącznie raz, ani też od czasu do czasu. On daje się nam do spożycia zawsze, za każdym razem, kiedy tego pragnę, kiedy jest gotów, aby Go przyjąć.
3. Trzeba się przygotować na Jego przyjście i na przyjęcie Go do swojego serca, na wprowadzenie Go w swoje życie.
„Nie sama częstotliwość w przystępowaniu do Stołu Pańskiego pożytek dla duszy przynosi, lecz i odpowiednie przygotowanie się do tego, a nadto i praktyczne pożytkowanie z tego Pokarmu Niebieskiego, przez nabywanie cnót i unikanie tych ułomności, które w zwyczaj się wkradają” – mówił św. Rafał Kalinowski (1835-1907), inżynier, oficer armii carskiej w stopniu porucznika, powstaniec styczniowy, sybirak, nauczyciel, wychowawca, karmelita, święty.
Kiedy wierzący przystępuje do Komunii świętej winien stanąć przed pytaniem: czy i w jaki sposób przygotował swoje wnętrze na Jego przyjście? Jak żył i co czynił tuż przed przyjęciem świętych postaci? Jak wyglądało jego przygotowanie dalsze i bliższe. Pierwsze rozciąga się na całe życie, drugie, bardziej zawężone w czasie, obejmuje chwile poprzedzające spożycie świętych darów. Pyta się więc siebie, czy był wewnętrzne skupiony, czy wzbudził sobie szczerą intencję i silną tęsknotę za Chrystusem, czy rozpalił w sobie miłość do Tego, który jest samą Miłością? Czy jest gotów dzielić się miłością z innymi?
Dobre przygotowanie – dalsze i bliższe – rozbudza tęsknotę, rozgrzewa serce tego, kto przystępuje do Komunii świętej, rozpala w nim pragnienie wspólnoty z Chrystusem. On tego pragnie. Oczekuje tego od człowieka, bo wówczas wchodzi w jego życie i obdarza swoimi darami/owocami. Sam bowiem powiedział: „Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą” (Mt 7, 7-8).
Kiedy przyjmuję z wiarą i pobożnością Ciało i Krew Chrystusa, nie tylko komunikuję się z Chrystusem. Czynię coś znacznie więcej – oto zawiązuję komunię z Nim i z innymi, z całym stworzeniem.
Żyję odtąd w komunii z bliźnimi. Jest to najcudowniejszy i najpiękniejszy owoc świętej Komunii.
Panie, pozwól, aby i ja stawał się pokornym pokarmem dla innych.
Zdzisław Kijas OFMConv.