Gdy Jezus usłyszał o śmierci Jana Chrzciciela, oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pustynne, osobno. Lecz tłumy zwiedziały się o tym i z miast poszły za Nim pieszo. Gdy wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi i uzdrowił ich chorych.
A gdy nastał wieczór, przystąpili do Niego uczniowie i rzekli: „Miejsce to jest puste i pora już spóźniona. Każ więc rozejść się tłumom: niech idą do wsi i zakupią sobie żywności”. Lecz Jezus im odpowiedział: „Nie potrzebują odchodzić; wy dajcie im jeść”. Odpowiedzieli Mu: „Nie mamy tu nic prócz pięciu chlebów i dwóch ryb”. On rzekł: „Przynieście Mi je tutaj”. Kazał tłumom usiąść na trawie, następnie wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo, odmówił błogosławieństwo i połamawszy chleby, dał je uczniom, uczniowie zaś tłumom. Jedli wszyscy do sytości i zebrano z tego, co pozostało, dwanaście pełnych koszy ułomków. Tych zaś, którzy jedli, było około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci. Mt 14, 13–21
Religijne sensacje?
Doświadczenie ostatnich lat pokazuje, że bardzo wielu katolików bierze udział w Mszach św. z modlitwą o uzdrowienie. Coraz więcej księży, a także osób świeckich, posługuje modlitwą wstawienniczą i modlitwą o uzdrowienie. Plakaty zapraszające na spotkania i seminaria poświęcone uzdrowieniu mają spory odzew w postaci wielkiej liczby wiernych przychodzących na taką modlitwę.
Jeden z moich dobrych znajomych powiedział kiedyś: „Gieniu, bądź czujny, bo ludzie przychodzą dla sensacji. Szukają jedynie jakichś spektakularnych zachowań i oczekują, że Bóg objawi swoją moc w nadprzyrodzony sposób! Na Msze o uzdrowienie jadą kilkadziesiąt albo nawet kilkaset kilometrów, a lekceważą Chrystusa, który jest obecny w ich parafialnym kościele”. Zacząłem się zastanawiać, czy ma rację.
W wyobraźni zobaczyłem ludzi, którzy przychodzą na naszą Mszę o uzdrowienie. Widzę ich tęsknotę za doświadczeniem cudu, za zdrowiem. Co mam myśleć, kiedy widzę ich gorliwą modlitwę, długie kolejki przed konfesjonałami, tłumy przyjmujące Komunię św., klęczących pokornie przed Panem Jezusem i wpatrujących się w Świętą Hostię z wielką nadzieją…? A ci, którzy codziennie czytają Ewangelię? Wielu z uczestników takiej Eucharystii, wracając do domów, prosi swoich bliskich o przebaczenie, niektórzy zaczynają na nowo układać swoje życie. Czy mam źle o nich myśleć?
Czy to wszystko jest tylko poszukiwaniem religijnych sensacji? Wiem, że ktoś może przyjść tylko z tego powodu. No cóż… Kiedy Jezus chodził po ziemi, wielu się Nim fascynowało, wielu Go podziwiało, wielu za Nim chodziło – bo było im po prostu dobrze! A On nie przeganiał ich, nie wypominał im niczego. Zapraszał, aby siadali przy Nim, a uczniom mówił: Wy dajcie im jeść!
Panie Jezu, daj mi prawdziwą i szczerą tęsknotę za Tobą!
ks. Eugeniusz Ploch