Piotr Koźlak
22 lutego 2023 – Środa Popielcowa
Mt 6, 1–6.16–18
ORLE SKRZYDŁA NAWRÓCENIA
1. W pewnym prawosławnym podaniu jest mowa o dwóch grzesznych kobietach. Przyszły one do starca i prosiły o zadanie im pokutnych praktyk. Jedna z nich zgrzeszyła ciężko, gdyż dokonała aborcji, a więc uśmierciła własne dziecko. Druga zaś nie uczyniła nic poważnego, jedynie obgadywała znajomych i plotkowała, rozgłaszając wszem i wobec niedoskonałości i wady swoich sąsiadów. Jedna w drodze do mnicha rozpaczała i gorzko żałowała swego zbrodniczego postępku, zaś druga była z siebie zadowolona: „Cóż! Wszyscy zrozumieją, że plotkowanie to niewielki grzech!”.
Starzec zadał obu pokutę. Ta pierwsza miała przenieść ciężki kamień z miejsca na miejsce, co uczyniła z wielkim wysiłkiem i przy ogromnym zmęczeniu. Druga zaś miała wziąć poduszkę i w każdym miejscu, w którym wypowiedziała nierozważne słowa, pozostawić jedno piórko. Bez trudu wykonała swoją pokutę. Gdy potem obie powróciły do starca, ten poprosił je, by odwróciły swe czynności – pierwsza miała z powrotem przenieść kamień na miejsce, a druga pozbierać pozostawione piórka. Jednak wiatr rozniósł je po świecie, znikły one z ludzkich oczu i żyły już własnym życiem, dolatując do nieznanych kobiecie miejsc.
Bardzo łatwo przywykamy do grzechów, do zła. Jeszcze zauważamy grzechy wielkie i często piętnowane, gdyż wszyscy je z przerażeniem odnotowują. Lecz nikną nam z oczu lekkie grzechy naszego życia. Nie przerażają, bo się do nich przyzwyczailiśmy, wielu je nawet akceptuje i kwituje prostym „tak to już bywa!”. Ich nieznośność i zło są jakby ukryte, niedostrzegane. Wielką rolę odgrywa też przy nich rutyna, gdyż łatwo stają się trwałym elementem życia, „drugą skórą”, są „zwykłe”, chociaż ich skutki boleśnie odczuwa wielu naszych bliskich, znajomych i obcych ludzi. Dlatego trzeba przypatrzyć się życiu dokładniej, z namysłem, by wyraźniej widzieć to, co zwykle jest niedostrzegane, a jednak złe.
2. Niezwykle trudno żyć w prawdzie, o wiele łatwiej bowiem karmić się własnym zakłamaniem. Jak pisał św. Jan Apostoł w swoim liście: „Uczeń Chrystusa jest gotowy »żyć w prawdzie«, to znaczy w prostocie życia na wzór Pana, trwając w Jego prawdzie. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą” (1 J 1, 6).
Kościół wielokrotnie przestrzegał przed „grzechem strukturalnym” bądź przed „strukturami grzechu”, gdy wszyscy w środowisku są w jakiś sposób „umazani” tym samym złem i dlatego chętnie je akceptują. Tak zgadzamy się na drobne kradzieże, łapówki, zdrady, „rozumiemy” pijaństwo, nieuczciwość wobec pracodawcy, niepłacenie podatków czy oszukiwanie w szkole wobec nauczycieli, ściąganie na egzaminach itd. Każdy grzech ma konsekwencje społeczne, a nagromadzenie indywidualnych grzechów w różnych instytucjach przez długi czas powoduje niemożność rozeznania, kto jest za nie odpowiedzialny.
Po pewnym czasie stają się one balastem, który – po ludzku – trudno porzucić, trudno się go pozbyć. Walka z nim wydaje się bezcelowa. Jednocześnie człowiek zaczyna się czuć komfortowo, gdyż to nie „ja” jestem winien, ale jakieś anonimowe struktury. Wszelkie oskarżenia odpieramy prostym stwierdzeniem: „wszyscy tak robią!”, „na tym to polega!”, „trzeba jakoś żyć!”, „czy można być innym?”. Ślepota na zło staje się wygodna i łatwa, jest „życiem w ciemności”, o którym pisał św. Jan Apostoł. Polega na ciągłym okłamywaniu się człowieka, że można siedzieć „okrakiem na barykadzie” pomiędzy życiem poganina, którego nie interesują prawa Boże, a radykalnym chrześcijaństwem, które wzywa swych wyznawców do całkowitej wolności od grzechu.
Tak zgadzamy się na to, że wierząca młodzież z zapałem wysłuchuje kolejnych koncertów zespołów propagujących śmierć, destrukcję, a nawet satanizm; bezmyślnie i z uśmiechem na twarzy rozczytujemy się w prasie atakującej Kościół; akceptujemy bez słowa sprzeciwu filmy propagujące grzech, którym karmimy się przed snem – zamiast modlitwą; bez oporu podejmujemy pijaństwo w piątki – „bo przecież to nie mięso!”, jakby na tym polegała istota wyrzeczenia; uczestniczymy w rozmowach o niczym, marnując czas, rozsiewając plotki i obmawiając innych (dodajemy pikanterii własnym słowom), nie sprzeciwiamy się nawet wówczas, gdy słyszymy absurdy i niemożliwą przesadę – „to tylko tak, by się lepiej opowiadało!”; nawet pilnujemy odwiedzin kościoła, ale przecież to nie sprzeciwia się temu, byśmy po wysłuchaniu Mszy św. wstąpili na zakupy, „bo przecież supermarkety są dla ludzi, tam nic złego się nie dzieje!”. „Struktury grzechu” rozrastają się coraz bardziej.
3. W wyróżnionej literacką Nagrodą Nobla powieści Henryka Sienkiewicza Quo vadis jest scena, która czytelnikom zwykle mocno zapada w pamięć. To opis walki Ursusa z bykiem, do którego grzbietu przywiązana jest delikatna i najdroższa mu Ligia. Ponad 90 tys. widzów z zapartym tchem obserwuje w rzymskim Koloseum zmaganie potężnego Ursusa z dziką bestią, od czego zależy ratunek i życie dziewczyny. I oto staje się rzecz nadzwyczajna: w żylastych rękach Ursusa łamie się kręgosłup zwierzęcia, które pada martwe na ziemię. Ligia zostaje ocalona.
Ta symboliczna scena wyraża m.in. prawdę o potędze drzemiącej w sercu każdego człowieka, który podda się działaniu Ducha Świętego. Otoczeni obojętnością ludzi, niewiarą i zgodą na zło, możemy ocalić wrażliwość i delikatność, niewinność i dobro. Trzeba silnej i zdecydowanej woli walki ze złem, by zmienić świat. Prorok Izajasz, wychwalając wielkość Boga, pisał: „On dodaje mocy zmęczonemu i pomnaża siły omdlałego. (…) Ci, co zaufali, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą” (Iz 40, 29.31).
ks. Andrzej Zwoliński
Mt 6, 1-6.16-18
Pocałunek Judasza
Pocałunek jest znakiem miłości pomiędzy dwoma osobami. Oznacza, że są sobie bliskie, bliskością zarezerwowaną tylko dla niektórych relacji. W różnych kulturach jest ona inaczej wyrażana i każdy pocałunek może oznaczać co innego: jest pocałunek małżonków, pocałunek na powitanie czy pożegnanie; pocałunek, którym obdarza się człowieka obłożnie chorego, doświadczającego przenikliwego cierpienia, ma inne znaczenie od tamtych. Trzeba się jednak zgodzić, że pocałunek oznacza życzliwość, szacunek, bliskość, miłość…
Pocałunek Judasza! Niezorientowany świadek mógł sądzić, że Judasz okazał Jezusowi swoją życzliwość. Mistrz właśnie tej nocy przeżywał wielki ból. Pocałunek w takiej chwili mógł oznaczać wsparcie i współczucie, a jednak zapowiadał zdradę. Pocałunek jednego z Dwunastu wydał Jezusa oprawcom. Jak to możliwe, że Judasz posłużył się takim gestem? A jednak…
Ale przecież dzisiejsza Ewangelia jest zupełnie inna! Niekoniecznie. Strzeżcie się, żebyście uczynków pobożnych nie wykonywali przed ludźmi po to, aby was widzieli… Środa Popielcowa to dzień pełen znaków i symboli. Posypanie głowy popiołem jest znakiem mojej miłości do Boga i gotowości do nawrócenia. Jest znakiem umiłowania Bożego życia we mnie i troski o nie. Jest znakiem wiary w Boga oraz sprzeciwu wobec tego, co związane z grzesznymi przyjemnościami.
Panie Jezu! Ty wiesz, że Cię kocham. Poprzez posypanie głowy popiołem chcę Ci pokazać, że Cię miłuję! Przyjmij ten gest jako dowód szczerego przywiązania do Ciebie i gotowości większego starania się o piękne życie. Proszę Cię, Panie, aby moje życie było jasne i czytelne. Potrzebuję Twojej mocy i Twojego błogosławieństwa. Dziękuję Ci, Panie!
ks. Eugeniusz Ploch