Piotr Koźlak
Dwie minuty gorzkiej prawdy o Parlamencie Europejskim
Parlament Europejski świętował w listopadzie 70. rocznicę swojego powstania. Podczas uroczystej ceremonii w Strasburgu padło wiele słów samozachwytu nad świetnie funkcjonującą unijną demokracją, nad obroną wolności i różnorodności. I pewnie trwano by w błogości własnych deklaracji, gdyby nie odwaga prof. Ryszarda Legutki i jego „dwie minuty gorzkiej prawdy”.
Czy ktoś z liderów dzisiejszej Unii Europejskiej pamięta jeszcze, jakie były filary założycielskie tej wspólnoty? 22 listopada 2022 roku upamiętniono utworzenie w 1952 roku Wspólnego Zgromadzenia Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali. Przewodnicząca PE Roberta Metsola podkreśliła, że w ciągu 70 lat Zgromadzenie urosło w siłę, a Parlament Europejski stał się jedynym bezpośrednio wybieranym, wielojęzycznym, wielopartyjnym, ponadnarodowym parlamentem na świecie. Stwierdziła też, że dziś bardziej niż kiedykolwiek ta izba opowiada się za demokratycznym głosem obywateli i demokratycznymi wartościami europejskimi. W podobnym tonie wypowiedzieli się także inni politycy, zachwyceni własną działalnością. Nie dziwi więc, dlaczego tak zabolało ich wystąpienie prof. Ryszarda Legutki, który, przemawiając w imieniu grupy EKR, w dwie minuty obnażył zakłamanie i dysfunkcje Parlamentu Europejskiego.
Parlament Europejski odwraca się plecami do milionów ludzi i służy interesom jednej orientacji politycznej. Stał się narzędziem lewicy do narzucania przez nią swojego monopolu, z jej zaciekłą nietolerancją wobec wszelkich odmiennych poglądów – powiedział europoseł Legutko, dodając że PE wyrządził wiele szkód w Europie. Podkreślił, że ta instytucja głosi fałszywą tezę, iż reprezentuje europejskie narody, podczas gdy tak nie jest. Poza tym Parlament zainfekował europejską przestrzeń bezwstydną partyjnością, a ta infekcja stała się tak zaraźliwa, że rozprzestrzeniła się na inne instytucje, takie jak Komisja Europejska. Parlament porzucił też podstawową funkcję reprezentowania ludzi; zamiast tego stał się machiną do realizacji tzw. projektu europejskiego, zrażając tym samym miliony wyborców – powiedział prof. Legutko. Parlament Europejski jest w rzeczywistości quasiparlamentem, ponieważ odrzuca podstawową zasadę parlamentaryzmu – rozliczalność – podkreślił.