Lectio Divina

Wtorek XIV tydzień zwykły

Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: „Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu”. Lecz faryzeusze mówili: „Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy”.

Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo”. Mt 9, 32–37

Bezpańska owca

„Jestem nikim! Nikt się do mnie nie przyznaje. Nikomu na mnie nie zależy”. Kiedy słyszę takie słowa, zapiera mi dech w piersiach i nie umiem nic odpowiedzieć. Bo mówią one o poczuciu odrzucenia, bezsensu, niedowartościowaniu i pogardzie. Co robić? Jak pomóc? Kto może pomóc?

Są ludzie specjalnie przygotowani i wykształceni, aby pomagać potrzebującym. Są też ludzie naturalnie obdarowani, przez których Bóg przywraca innym godność. Niektórzy samą swoją obecnością sprawiają, że zgnębionym i smutnym wraca radość i blask w spojrzeniu. Dobrze, że są tacy ludzie!

Zdecydowanie więcej jednak jest tych, którzy potrzebują pomocy, którzy są jak owce niemające pasterza. Wśród nich jestem również ja. Jak bezpańska owca!

Panie Jezu! Ty jesteś Pasterzem o dobrym sercu i przenikliwym spojrzeniu. To Ty dajesz mi dobrych ludzi i sam przez nich do mnie przychodzisz, kiedy doświadczam opuszczenia czy nawet odrzucenia. Przyjdź do wszystkich, którzy dziś czują się opuszczeni i pozbawieni godności! Ty jesteś Dobrym Pasterzem!

ks. Eugeniusz Ploch

+++++++++++++++++++++++++++++++++

Mt 9,32-38

I. O czym mówi Bóg?

Końcówkę dziewiątego rozdziału Ewangelii wg św. Mateusza można podzielić na trzy części. Najpierw ewangelista opisuje uzdrowienie opętanego niemowy, by szybko przejść do pewnej formy podsumowania dotychczasowej pracy Jezusa: obchodził wszystkie miasta i wioski, nauczał w synagogach, leczył chorych i litował się nad ludźmi widząc ich zmęczenie i opuszczenie. Kończy zaś św. Mateusz wezwaniem do uczniów, by chcieli zaangażować się razem z Jezusem w Jego misję, bo pracy jest dużo, ale chętnych do apostolstwa za mało.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Po uzdrowieniu córki zwierzchnika synagogi i kobiety chorującej na krwotok – o czym mogliśmy czytać wczoraj – tym razem „przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego, a po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę”. Przypatrzę się uważnie Jezusowi, jest uzdrowicielem, lekarzem ciała i ducha. Szatan nie pozwalał mówić temu choremu. Pomyślę chwilę o darze mowy, który otrzymałem od Boga. Czy dobrze go wykorzystuję? Czy z moich ust nie wychodzi żadna mowa szkodliwa, tylko budująca, jak zaleca św. Paweł w liście do Efezjan (por. 4,29). Czy swoim sposobem mówienia przyczyniam się do większego dobra?

Ludzie, którzy widzieli cud uczyniony przez Jezusa byli pełni podziwu:”Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu” – wykrzykiwali z radości. Czy mam takie doświadczenie w swoim życiu, że byłem świadkiem cudownego działania Jezusa w drugim człowieku, wydarzenia, które wprawiło mnie w zdumienie?

„Wyrzuca złe duchy moc ich przywódcy” – twierdzili apostołowie. Okazuje się, że nie wszyscy jednak był zachwyceni dobrem, które czynił Jezus. Św. Mateusz dwa razy przytacza ten sam zarzut faryzeuszów wobec Jezusa, zarzut bezpodstawny i nielogiczny (por. 12, 22-30). Nie potrafią nie tylko uwierzyć w Jezusa jako Mesjasza, ale nawet nie potrafią zaakceptować widzialnego cudu. Mają zacietrzewione i zamknięte serca na Jezusa. Czy potrafię ucieszyć się dobrem, które czynią inni? Czy nie doszukuję się czasami złych intencji u kogoś, kto czyni wiele dobra? Czy nie ma we mnie jakiegoś dziwnego oporu, jak u faryzeuszów, by cieszyć się z dokonanego dobra?

„Jezus obchodził miasta i wioski… nauczał… leczył… litował się…”. Przypatrzę się zmęczonej twarzy Jezusa. Chce przychodzić z pomocą wszystkim, którzy są chorzy, słabi, znękani i porzuceni. Ci, do których Jezus dotarł są szczęśliwi, ponieważ doświadczają nie tylko obecności Jezusa, ale także są wyzwoleni ze swoich słabości i niemocy. Czy dołączę się do Niego, by razem z Nim pomagać innym? Zapytam się, jak wygląda w moim życiu chęć pomagania? Komu pomagam, jak często jestem gotowy do pomocy, i czy czynię to bezinteresownie?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

„Żniwo wielkie, ale robotników mało”. Pomyślę, w jaki sposób odpowiem na to wezwanie Jezusa.

Piotr Koźlak CSsR

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *