Lectio Divina

Sobota VII tydzień zwykły

Mk 10, 13–16

„Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął; lecz uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się i rzekł do nich: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im; do takich bowiem należy królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. I biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je”.

Bezpieczne ramiona

Kiedy niemowlę zaczyna płakać, mama nie zastanawia się, co zrobić, tylko bierze je na ręce i przytula. Czasem trzyletnie maluszki biegają w trakcie Mszy po całej świątyni. Zdarza się, że maluch przewróci się i od razu cały kościół o tym wie – płacze tak, że zagłusza najnowsze nagłośnienie. Co wtedy robią rodzice? Na palcach, najdyskretniej jak tylko potrafią, idą do swojej pociechy i chowają ją w ramionach. Oczywiście, oczy wszystkich są na nich zwrócone. I co? Po chwili wszystko wraca do normy. Dziecko czuje się bezpieczne w objęciach tatusia, bo wie, że te silne ramiona nie pozwolą mu zrobić krzywdy.

Jezus brał na kolana dzieci. Tulił je w ramionach. Niektóre otwierały szerzej małe oczka. Niektóre w sekundę zasypiały. Być może niektóre wyrywały się, chcąc wrócić do mamy. Rodzice przynosili do Niego swoje dzieci, aby ich dotknął. A On, biorąc je w objęcia, kładł na nie ręce i błogosławił je. Jak wielkie było zaufanie mam do Jezusa. One głęboko wierzyły, że Jego ramiona są bezpieczne, że ich dzieci znajdą w nich schronienie i błogosławieństwo.

To piękny widok: rodzice przynoszący do kościoła małe dzieci, by pokazać im dom, w którym mieszka Pan Jezus. A niemowlę wtulone w mamę? A przedszkolak z główką na ramieniu taty? To jest piękne!

Czy ramiona rodziców nie są przedłużeniem ramion samego Jezusa? Jedno jest pewne! On mówi: Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie i nie przeszkadzajcie im!

Panie Jezu, pobłogosław wszystkie dzieci, a szczególnie te, którym brakuje ciepłej i serdecznej miłości rodziców.

ks. Eugeniusz Ploch

Mk 10, 13-16

I. O czym mówi Bóg?

Jest to jedna z najbardziej wzruszających scen ewangelicznych. Rodzice przyprowadzali dzieci do Jezusa „żeby je dotknął”, a później „błogosławił je”. Apostołowie wyznaczyli sobie inne zadanie: zrobić wszystko, by dzieci nie zbliżały się do Niego. Wówczas usłyszeli słowa, których pewnie się nie spodziewali: że „do takich bowiem należy królestwo Boże”.

II. Co Bóg mówi do mnie?

Jest rzeczą naturalną, ze rodzice przynoszą swoje pociechy do osób, które cieszą się autorytetem religijnym, pragnąc, by ten je przytulił, pogłaskał powiedział coś miłego i dobrego. Nie inaczej zachowali się rodzice z pokolenia Jezusa. „Przynosili Jezusowi dzieci, żeby ich dotknął”, a ewangelista Mateusz dodał: „aby włożył na nie ręce i pomodlił się za nie”. Dziecko jest słabe, niewinne, kruche, dlatego potrzebuje szczególnej troski, ciepła, delikatności. Jednak potrzeby dziecka tkwią także w dorosłych. Czy zauważam je w sobie? Czy chciałbym, aby Jezus mnie dotknął, przytulił, pobłogosławił i pomodlił się nade mną?

Dziwnym jest, skąd taka nerwowa reakcja apostołów? „Zabraniali szorstko”, by rodzicie zbliżyli się z dziećmi do Jezusa. W czym im dzieci przeszkadzały? Czy chcieli w nadgorliwości swojej uchronić Jezusa, by odpoczął? Czy sądzili, że dzieci będą Mistrza denerwować? Może sobie odnajduje taką postawę: innym zabraniam zbliżyć się do Jezusa, albo nie pomagam, by inni byli bliżej Niego. Niestety, można w imię swoich racji przeszkadzać ludziom w nawiązaniu kontaktu z Jezusem. Można utrudniać dotarcie komuś do źródeł łask.

„Do takich bowiem należy królestwo Boże”. Jezus nie mówi, że królestwo Boże należy do dzieci, lecz „takich jak one”. Uświadamia mi, że w przyjmowaniu królestwa bożego dorośli powinni naśladować dzieci. Dzieci są proste, pokorne, szczodre, zawsze gotowe wyjść naprzeciw z entuzjazmem i niekłamaną radością. Czy zauważam w sobie dobre cechy dziecka? Które szczególnie?

Jezus ustanawia między sobą a dziećmi pewną szczególną wieź. „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje przyjmuje Tego, który Mnie posłał”. Jest to zatem wyjątkowa relacja między dzieckiem a Jezusem i Ojcem. Jezus kocha dzieci miłością nieskończoną, tak jak jest kochany przez swego Ojca. Pragnie, aby w Kościele były one przyjmowane i szanowane tak samo, jak przyjmuje się Jego osobę. Czy zdaję sobie sprawę, jak wielka może być moja więź z Jezusem, gdy odnajduję w sobie dziecięctwo Boże?

III. Do czego Bóg mnie wzywa?

Pomodlę się i pobłogosławię swoje dzieci.

Piotr Koźlak CSsR

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *